-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński4
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać354
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik16
Biblioteczka
2022-02-13
2022-01-17
2022-01-15
2022-01-05
2021-08-26
2016-12-15
,,Każdy dzień oznacza nowe dwadzieścia cztery godziny.
Z każdym kolejnym dniem wszystko na nowo staje się możliwe.
Obojętnie, czy żyjesz, czy giniesz, możesz mieć tylko jeden dzień naraz.''
Urodzony w slamsach piętnastoletni Day jest poszukiwanym od lat przez Republikę przestępcą. W tym samym czasie jego równolatka June wywodząca się z jednej z najzamożniejszych rodzin Republiki, całkowicie oddana ojczyźnie kształci się na przyszłą gwiazdę swojego państwa. Śmierć brata dziewczyny sprawia, iż losy obu bohaterów się krzyżują, a ich przyszłość staje pod ogromnym znakiem zapytania.
Klimaty science fiction i fantasy to zdecydowanie moja bajka. ,,Legenda'' jest kolejną serią podobną do ,,Igrzysk Śmierci'', ,,Więźnia Labiryntu'' czy ,,Niezgodnej''. Jednak czy dorównuje ona poziomem swoim bestsellerowym poprzednikom, które doczekały się znanych na całym świecie ekranizacji?
Republika będąca dawnym zachodnim wybrzeżem Stanów Zjednoczonych od czasów licznych powodzi i erupcji wulkanów, rywalizuje z Koloniami. Każde dziecko, w chwili ukończenia 10 lat przystępuje do Próby - zaliczenia zarówno testów z części ustnej i pisemnej oraz sprawnościowej. Najwyższym możliwym wynikiem do uzyskania jest 1500 punktów, co, jak do tej pory, udało się jedynie June. Dzieci z wysokim wynikiem zostają automatycznie przydzielone do jednych z najlepszych szkół, szkolących ich na przyszłych żołnierzy Republiki, a te z niższym mogą w przyszłości dostać pracę w nieco gorszych kręgach społecznych. Dzieci, które Próbę obleją, zostają wysyłane do obozów pracy. Czyli w rzeczywistości czeka ich śmierć.
Motyw jest co prawda bardzo oklepany, jednak na tyle zróżnicowany w szczegółach, iż w dalszym ciągu wyróżnia go na tle innych. Zaczynając od minusów, na samym początku historii przeszkadzało mi przede wszystkim to, że postacie zostały jakby wyzute z głębszych emocji. Przykładowo, June na wieść o śmierci brata oczywiście czuła się okropnie, była zdezorientowana i tak dalej, a nawet klęcząc później nad jego ciałem pozwoliła sobie na płacz. Jednak czytając te fragmenty nie czułam nic. Żadnego współczucia, żalu, rozgoryczenia lub chociażby złości na autorkę za złe przedstawienie tej sceny. Można więc powiedzieć, że miałam wówczas neutralny stosunek do pierwszych stron powieści, jednak, jak wiadomo, od każdej książki oczekuje się czegoś ponad to, stąd moje końcowe niezadowolenie. W następnych częściach lektury ta mała wada zaczęła się stopniowo zacierać, aż stała się całkiem niewidoczna czy raczej poprawiona.
Książkę czyta się o tyle szybko i przyjemnie, iż wydarzenia zostają przedstawione na przemian przez Daya oraz June. Rozdziały są stosunkowo krótkie, budując pewien rodzaj zainteresowania, które ciągnie się z każdą stroną, każąc nam dobrnąć do zakończenia powieści. Dopatrzyłam się pewnych niedociągnięć, które na dobrą sprawę nie mają większego znaczenia, zatem nie stanowią dużego problemu. Osobiście wolałabym, aby autorka opowiedziała więcej o genezie powstania Republiki i Kolonii, o epidemii szerzącej się wśród mieszkańców, która mimo iż została wyjaśniona bardziej szczegółowo niż reszta elementów tamtejszej wizji przyszłości, to nadal wiąże się z samym powstaniem tych dwóch państw. Nadmieniono oczywiście, iż skutkiem obecnego stanu rzeczy były liczne powodzie oraz erupcje wulkanów, ale brakuje tu namiastki swego rodzaju fundamentu, podtrzymującego całą fabułę. Być może dowiem się więcej na ten temat w kolejnych częściach, jednakże chciałabym dostać więcej informacji w pierwszym tomie.
Podsumowując i tym samym podkreślając lepszą stronę powieści, ,,Rebeliant'' jest dobrze zapowiadającym się początkiem trylogii, który na pewno w mniejszym bądź większym stopniu spodoba się fanom tego typu książek. Wciąga, co jest tutaj najważniejsze i sprawia, że w tym momencie mam ochotę od razu złapać za jego kolejny tom. Do ,,Igrzysk Śmierci'' mu niewiarygodnie daleko, ale to porządny dział literatury.
,,Zostanę z tobą na zawsze, mała. Chyba, że będziesz miała mnie serdecznie dosyć.''
,,Każdy dzień oznacza nowe dwadzieścia cztery godziny.
Z każdym kolejnym dniem wszystko na nowo staje się możliwe.
Obojętnie, czy żyjesz, czy giniesz, możesz mieć tylko jeden dzień naraz.''
Urodzony w slamsach piętnastoletni Day jest poszukiwanym od lat przez Republikę przestępcą. W tym samym czasie jego równolatka June wywodząca się z jednej z najzamożniejszych rodzin...
2021-06-13
Jestem mile zaskoczona, ponieważ nie oczekiwałam od tej książki, że zdoła mnie wciągnąć w swoją fabułę tak bardzo.
Jednak zanim przejdę do plusów, tym razem na samym początku szybko nakreślę powód, dla którego nie dałam ,,Berłu ziemi" wyższej oceny. Przede wszystkim zabrakło mi tutaj bardziej wnikliwego wytłumaczenia, skąd tak naprawdę biorą się moce Żywiołów oraz genezy pojawienia się ich na Ziemi. Następnie, choć polubiłam główną bohaterkę, osobiście wolałabym, aby autorka wykreowała ją na jeszcze wyrazistszą postać, która wyróżnia się z tłumu nie tylko ogromnym współczuciem i miłością do ludzi, ale może zaoferować czytelnikowi nieco więcej ciekawego charakteru. Być może zaczęłam zbyt bardzo porównywać tę książkę do ,,Szklanego Tronu", stąd mój zarzut w stronę Shalii. Raził mnie w oczy również fakt, że relacja Galena i Shalii, tak piękna i stanowiąca główny powód, dla którego chciałam znać dalszą część tej historii, na samym końcu została poprowadzona znacznie za szybko.
Mimo tych kilku zgrzytów, do których musiałam się przyczepić, książka zdołała bardzo szybko wciągnąć mnie w opisywany w niej świat, pozwoliła przeżywać tamtejsze wydarzenia wspólnie z ich bohaterami, a także w pewien sposób odbiegła od schematu dzisiejszych młodzieżówek, w których to "ten zły" przechodzi przemianę i zawsze staje się pod koniec dużo lepszy, niż był wcześniej. ,,Berło ziemi" posiada duży potencjał, który, mam nadzieję, zostanie wykorzystany jeszcze bardziej w następnych tomach.
Jestem mile zaskoczona, ponieważ nie oczekiwałam od tej książki, że zdoła mnie wciągnąć w swoją fabułę tak bardzo.
Jednak zanim przejdę do plusów, tym razem na samym początku szybko nakreślę powód, dla którego nie dałam ,,Berłu ziemi" wyższej oceny. Przede wszystkim zabrakło mi tutaj bardziej wnikliwego wytłumaczenia, skąd tak naprawdę biorą się moce Żywiołów oraz genezy...
2021-05-07
2020-06-25
,,Tron nie czyni króla i nie stanowi go też korona.''
O trylogii ,,Okrutny Książę'' chodzą przeróżne opinie. Wiem po swoich znajomych, że raczej zdołali zapamiętać te niezbyt pochlebne, lecz przyznam szczerze, że nie do końca rozumiem, skąd się one wzięły.
Historia Cardana i Jude być może nie należy do najwybitniejszych, a sam pomysł na fabułę jest ostatnio dość powszechnie wykorzystywany w fantastyce młodzieżowej, ale mimo wszystko pewne szczegóły w wykreowanym przez Holly Black świecie nadal mogą nas zaskoczyć. Mi osobiście bardzo przyjemnie i lekko czytało się wszystkie trzy książki. Są one jednymi z tych, po które sięga się w ramach odprężenia, by na chwilę przenieść się do innego świata i tak zwyczajnie poznać ich początek oraz zakończenie tak samo, gdy siadamy do jednego z filmów Netflixa, by po prostu spędzić przy nim miło czas.
,,Królowa niczego'' bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Mimo iż poprzednie tomy czytało mi się równie dobrze, to szczerze mówiąc, nie wiedziałam, czego mogę oczekiwać od ostatniego z nich. Mogłabym się nawet pokusić o stwierdzenie, że w wielu momentach to ta część była w mojej ocenie najlepsza (a uwielbiam, gdy ostatnie części serii okazują się tymi najbardziej zaskakującymi). Nawet nie zawracałam sobie zbytnio głowy szukaniem lub raczej zastanawianiem się, czy dane wydarzenia są logicznie skonstruowane i nie mają pewnych luk w fabule - bo nawet jeśli mają, to i tak tworzą bardzo atrakcyjną całość, przy której dobrze się bawiłam.
Także podsumowując, ze swojej strony niezależnie od pozostałych opinii, ,,Okrutny książę'' jako seria w pełni zasłużyła sobie na to, bym mogła Wam ją serdecznie polecić.
,,Tron nie czyni króla i nie stanowi go też korona.''
O trylogii ,,Okrutny Książę'' chodzą przeróżne opinie. Wiem po swoich znajomych, że raczej zdołali zapamiętać te niezbyt pochlebne, lecz przyznam szczerze, że nie do końca rozumiem, skąd się one wzięły.
Historia Cardana i Jude być może nie należy do najwybitniejszych, a sam pomysł na fabułę jest ostatnio dość...
2015-11-28
,,Spędzasz całe swoje życie w labiryncie, zastanawiając się, jak któregoś dnia z niego uciekniesz i jakie niesamowite to będzie uczucie, wmawiając sobie, że przyszłość pomaga ci przetrwać, ale nigdy tego nie robisz. Wykorzystujesz przyszłość, aby uciec od teraźniejszości.''
Szesnastoletni Miles Halter, którego 'pasją' jest zapamiętywanie ostatnich, przedśmiertnych słów mniej lub bardziej znanych osób, wyjeżdża do szkoły z internatem, gdzie musi zaaklimatyzować się w nowym otoczeniu. Tam zakochuje się w Alasce - dziewczynie zamiłowanej w alkoholu, papierosach i...książkach, którym poświęca sporo czasu.
„Jak wydostać się z tego labiryntu cierpienia?”
Nie jest to kolejna opowieść o wielkiej miłości dwójki nastolatków, lecz historia grupki młodych ludzi, którzy trwając w nieustannej pogoni za szczęściem, próbują odnaleźć odpowiedź na najtrudniejsze z pytań: Jaki jest sens życia? I czy naprawdę po naszej śmierci, istnieje jeszcze inny, lepszy świat?
Postacie zostały tutaj dobrze wykreowane. Na podstawie niewielu szczegółów znanym nam z ich życia, możemy zagłębić się w ich psychikę, poznać punkt widzenia naszych bohaterów.
Sama książka podzielona jest na PRZED i PO, dwie części, świadczące o pewnym przełomowym momencie, jaki ma wkrótce nastąpić. Przyznam, że jest to dość sprytny trik, dzięki któremu czytelnik będzie zmuszony przeczytać lekturę do końca, choćby z czystej ciekawości wyczekiwanego punktu kulminacyjnego.
,,Tak wielu z nas musiało żyć z tym, co zrobili, bądź z tym, czego nigdy nie zrobili. Z tym, co się nie udało, z tym, co w danej chwili wydawało się właściwe, ponieważ nie potrafiliśmy przewidzieć przyszłości. Gdybyśmy tylko potrafili dostrzec niekończący się ciąg konsekwencji naszych najmniejszych czynów. Jednak nie możemy wiedzieć więcej - do czasu, aż taka wiedza stanie się bezużyteczna.''
Spodziewałam się typowo szczęśliwego zakończenia, a zamiast tego dostałam coś nieco bardziej...dojrzałego. Czy książką mi się podobała?
Teoretycznie tak, ale ,,Szukając Alaski'' zasługuje na powiedzenie, że nie może się ona po prostu podobać. Ma za zadanie do Ciebie dotrzec, przekazać Ci pewne prawdy i cele, UŚWIADOMIĆ, jak kruche i ulotne jest życie. Dlatego nauczmy się doceniać to, czym obdarzył nas los, nim będzie za późno...
,,Ostatnie słowa Thomasa Edisona to: "Tam po drugiej stronie jest bardzo pięknie". Nie wiem, gdzie to jest, ale wierzę, że jest gdzieś ta druga strona, i mam nadzieję, że jest tam pięknie.''
,,Spędzasz całe swoje życie w labiryncie, zastanawiając się, jak któregoś dnia z niego uciekniesz i jakie niesamowite to będzie uczucie, wmawiając sobie, że przyszłość pomaga ci przetrwać, ale nigdy tego nie robisz. Wykorzystujesz przyszłość, aby uciec od teraźniejszości.''
Szesnastoletni Miles Halter, którego 'pasją' jest zapamiętywanie ostatnich, przedśmiertnych słów...
2015-12-01
,,Przetrwać da się wszystko, oprócz tego ostatniego.''
Po ,,Papierowe Miasta'' sięgnęłam tuż po przeczytaniu ,,Szukając Alaski'', aby mieć dobre porównanie książek Greena.
Już na pierwszy rzut oka widzimy podobny styl pisma, charakterystyczne dla tego autora ukształtowanie bohaterów powieści, jak również wiele innych. Długo zastanawiałam się co mogłabym powiedzieć o tym tytule, jednakże ciężko jest ją odpowiednio zdefiniować.
Na samym początku przedstawiony epilog zachęcił mnie do dalszego czytania, jak mało co. Zostawił wiele do życzenia, wraz z tą małą nutką tajemniczości, którą na ogół uwielbiam. Jednak w momencie, gdy nasza Margo zniknęła i zaczęło się wielkie poszukiwanie Spiegelman...Za dużo różnych opisów, w których to Quentin próbuje zrozumieć tok myślenia dziewczyny, stara się wejść w najgłębsze zakamarki jej umysłu, aby tylko odszukać Margo. Nie wiem, czego tak naprawdę oczekiwałam, ale w moich oczach wyglądało to strasznie...płytko.
,,Odchodzenie jest przyjemne i czyste, tylko kiedy zostawia się za sobą coś ważnego, coś, co miało dla nas znaczenie. Kiedy wyrywa się życie razem z korzeniami. Ale tego nie da się zrobić, dopóki nasze życie nie zapuści korzeni.''
Końcowa część uratowała całość, począwszy od podróży samochodem całej grupki, aż po ostatnią stronę książki. W pewnym momencie zrozumiałam, co w rzeczywistości Green chciał nam przekazać.
Okazało się, że tylko Quentinowi szczerze zależało na Margo. Jej rodzice - wiadomo jak zachowywali się w stosunku do córki, wiecznie nie doceniający, nie okazujący jej ani grama wyrozumienia czy troski. Przyjaciele? Większość z nich okazała się fałszywa. Lacey ostatecznie może i poświęciła mnóstwo czasu i nerwów, martwiąc się o 'przyjaciółkę', ale nigdy nie wynagrodziła Margo wszystkich przykrości, jakich przez nią doświadczyła. Nie wspominając już o tym, że Lacey nie miała nawet pojęcia chociażby o tym, jakiej muzyki słucha lub jakie książki czyta. Ben i Radar również pojechali do Agloe głównie ze względu na Q, co w ich wypadku było świetnym gestem w stosunku do ich przyjaciela, lecz niestety nie do Margo.
,,Jakże łatwo można dać się zwieść, wierząc, że człowiek jest czymś więcej niż tylko człowiekiem."
Faktem jest, że ,,Papierowe Miasta'' pokazują prawdziwe wnętrze ludzi. Osób, które nas otaczają, które nazywamy swoimi przyjaciółmi bądź rodziną. Mając to wszystko, doświadczając miłości na różne w tym świecie sposoby, wciąż czujemy się samotni. Cóż za ironia, gdyż życie mogłoby potoczyć się zupełnie inaczej, jeśli chcielibyśmy chociażby spojrzeć na człowieka w sposób, w jaki chciałby być oglądany on sam...
Książka jest piękna na swój specyficzny sposób, zostawiając tym samym czytelnikowi bardzo dużo do życzenia.
Osobiście uważam, iż Green nie wykorzystał w pełni potencjału całego tekstu. A szkoda, mógłby stworzyć coś naprawdę wspaniałego.
Mimo wszystko polecam i zachęcam do samodzielnego przeczytania ,,Papierowych Miast''!
,,Miasto było z papieru, ale nie wspomnienia.''
,,Przetrwać da się wszystko, oprócz tego ostatniego.''
Po ,,Papierowe Miasta'' sięgnęłam tuż po przeczytaniu ,,Szukając Alaski'', aby mieć dobre porównanie książek Greena.
Już na pierwszy rzut oka widzimy podobny styl pisma, charakterystyczne dla tego autora ukształtowanie bohaterów powieści, jak również wiele innych. Długo zastanawiałam się co mogłabym powiedzieć o tym...
2016-02-15
,,Człowiekowi zawsze się wydaje, że kiedyś było lepiej. To niekoniecznie prawda, bo nie umiemy docenić naszego dziś.''
Motywem przewodnim książki jest kontrast zachodzący między Dobrem, a Złem - jednym uzależnionym od drugiego. Żadne z nich nie może istnieć bez siebie nawzajem; bowiem to one kształtują wewnętrzny rozwój człowieka, napawając jego duszę ludzką słabością do popełniania licznych błędów, które są nieodłączną częścią drogi pokonywanej przez nas przez całe życie.
Nie mogę powiedzieć, że ,,Tam gdzie spadają Anioły'' zmienia światopogląd czytelnika, lecz na pewno daje nam nieco do myślenia. Podobała mi się idea pokazania samego bytu Aniołów, ich 'działalności', zasad i praw, jakich muszą przestrzegać. Jednak nawet pisząc na ten temat w sposób dość rzeczowy, czuję się głupio i nie na miejscu. Podczas czytania miałam wrażenie, iż jest to tylko kolejna wizualizacja spraw pozaziemskich, których człowiek przecież nie jest w stanie sobie wyobrazić. Mam więc świadomość, iż to, co zostało ukazane w książce, w rzeczywistości może wyglądać zupełnie inaczej.
Dlatego też książka nie nadaje się dla wszystkich. Myślę, że osoby niewierzące lub słabej wiary nie przekonałyby się do niej; zamiast tego uznałyby ją za czysty wymysł autorki.
Tak czy siak, cieszę się ze skończenia lektury. Warto się z nią zapoznać, by następnie spędzić kilka dłuższych chwil na zastanowieniu się nad własnym, przyszłym losem.
,,Nawet najmniej znaczące z pozoru decyzje mogą całkowicie odmienić losy ludzi. Do zmiany losu wystarczy mały, malutki kamyczek, o który ktoś potknie się i nawet go nie zauważy.''
,,Człowiekowi zawsze się wydaje, że kiedyś było lepiej. To niekoniecznie prawda, bo nie umiemy docenić naszego dziś.''
Motywem przewodnim książki jest kontrast zachodzący między Dobrem, a Złem - jednym uzależnionym od drugiego. Żadne z nich nie może istnieć bez siebie nawzajem; bowiem to one kształtują wewnętrzny rozwój człowieka, napawając jego duszę ludzką słabością do...
2016-06-15
,,- Czasami się martwię, że już zawsze będę się czuł tak samotny, jak teraz.
- Ja też. Ale jest mi lepiej, gdy wiem, że też się tak czujesz.''
Dzień po nieudanej imprezie Sam Goldsmith odnajduje swojego najlepszego przyjaciela nieżywego, który tuż przed śmiercią zostawia mu playlistę z nieprzypadkowo wyselekcjonowanymi piosenkami i podpisem ''Dla Sama - posłuchaj, a zrozumiesz''. Tak więc nasz główny bohater próbuje odnaleźć odpowiedzi na frustrujące go pytania, które pomogą mu chociażby częściowo pogodzić się ze śmiercią jedynego kumpla i odwieść od zarzucania sobie winy za zaistniałą sytuację. A ściślej rzecz biorąc, samobójstwo, jakiego dopuścił się Hayden Stevens.
Początek książki wydawał się bardzo ciekawy. Starałam się doszukiwać w wybranych piosenkach czegoś 'ponad', co tak naprawdę niestety nie istniało. Oczywiście teksty utworów jak najbardziej wkomponowały się w fabułę, oddając jej klimat i charakter, jednakże odczuwam pewien niedosyt spowodowany zapewne zbyt dużymi oczekiwaniami. Tok następujących wydarzeń dało się przewidzieć - wiadome było, iż Astrid nie mogła podawać się za Atenę, gdyż w przeciwnym razie odpowiedź mielibyśmy podaną na tacy już dużo wcześniej. Kto zatem staje się potencjalnym kandydatem na to stanowisko? Osoba trzymająca się z tyłu, celowo pomijana między wierszami, a zarazem z jakiegoś bardzo ważnego powodu dodana do historii, czyli w tym wypadku Jess. Podobnie było z każdą inną, niewyjaśnioną rzeczą, aczkolwiek napięcie cały czas utrzymywało się w tle i nie pozwalało na stuprocentową pewność.
Jednak trafnym posunięciem był obrót spraw spowodowany rozmową Sama z Ryanem. Przyznaję, iż byłam skupiona na śledzeniu poczynań bohaterów w stronę, która prowadziła do coraz większej nienawiści, jaką darzyłam starszego brata Haydena, że ani przez moment nie przeszło mi przez myśl spojrzeć na jego życie z tej drugiej strony. Nie jesteśmy w stanie wiedzieć wszystkiego, postawić się na miejscu każdej jednej osoby, aby sprawiedliwie wydać osąd na jakiegokolwiek człowieka. A jak wiadomo, nikt nie ma łatwo. Czasem pozornie idealne życie okazuje się być zbudowane na kłamstwie i wielu wyczerpujących trudnościach.
Powszechnie poruszany temat, którego przedstawienie bardziej podobało mi się w innych tytułach, mimo wszystko zdał rolę. Ciekawy pomysł, struktura, którą jest muzyka dodana do każdego rozdziału, czyni ,,Playlist For The Dead'' książką wyróżniającą się na swojej półce. Ładnie zaprojektowana okładka oraz duży plus za zakończenie, dojrzałe, bo oddające realia rzeczywistości. Po przeczytaniu warto się zastanowić, czy przewertowaliśmy jedynie kartki naszej lektury czy może wdaliśmy się bardziej w szczegóły, chcąc zrozumieć całość. A jak wiadomo, żeby zrozumieć, należy uważnie słuchać.
Jestem zadowolona z zakupu, polecam przeczytać i wyrobić sobie własne zdanie, a być może znaleźć kilka nowych kawałków do własnej, ulubionej playlisty.
,,Wiedziałam, że już nigdy nie będę tą samą osobą co wcześniej, i było dla mnie ważne, aby wszyscy to zrozumieli.''
,,- Czasami się martwię, że już zawsze będę się czuł tak samotny, jak teraz.
- Ja też. Ale jest mi lepiej, gdy wiem, że też się tak czujesz.''
Dzień po nieudanej imprezie Sam Goldsmith odnajduje swojego najlepszego przyjaciela nieżywego, który tuż przed śmiercią zostawia mu playlistę z nieprzypadkowo wyselekcjonowanymi piosenkami i podpisem ''Dla Sama - posłuchaj, a...
2017-04-02
,,Autor tworzy świat swojej książki, ale powinien on wyrastać ze zrozumienia ludzkich trosk, dylematów, problemów i stanowić na nie jakąś odpowiedź. Autor nie może uciekać od tego, czym żyje lub może żyć jego czytelnik. Zapraszając do własnego świata, autor musi jednocześnie podrzucić znajome tropy, pokazywać to, co bliskie, a nie wydumane.''
Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością Daniela Koziarskiego, do którego podeszłam z małą rezerwą. Polscy pisarze na ogół stanowią dla mnie wyzwanie, ponieważ w większości przypadków nie mam nic ciekawego do powiedzenia na temat ich tekstów. Wychodzę z założenia, iż łatwiej jest mi przyswoić sobie książki autorów zagranicznych, toteż nie ciągnie mnie zbytnio do literatury tworzonej w naszym języku. Kwestia uprzedzeń czy niezbyt dobrych wspomnień z pozostałych lektur - tak czy siak postanowiłam ponownie zaryzykować.
Jakie wrażenie wywarła na mnie ,,Kobieta, Która Wiedziała Za Mało''?
Główna bohaterka Marzena Wierzba jest pisarką zajmującą się tekstami o dość mocnych podtekstach erotycznych. W chwili, gdy ustabilizowane dotąd życie kobiety spala na panewce, ta niepotrzebnie zaczyna je coraz bardziej komplikować. Przypadkowe zdarzenia, w których uczestniczy, zostają wykorzystane jako materiał do jej nowej, o wiele odważniejszej powieści, będącej równocześnie odzwierciedleniem jej wewnętrznych pragnień i niezaspokojonych potrzeb.
To co podobało mi się przy okazji przedstawiania samej postaci Marzeny, to częściowe obnażenie przed czytelnikiem kulis procesu tworzenia książki, jak i wszelkich pozytywnych bądź negatywnych stron życia pod okiem fanów. W obecnych czasach internet nie tylko umożliwił ludziom nieograniczony dostęp do wiedzy oraz przesyłania informacji, ale również do publicznego wyrażania własnej krytyki czy osądu niepopartego sensownymi argumentami.
,,Tak, to polska specyfika. Emocjonalne komentarze pod artykułami w zagranicznych serwisach to rzadkość, a u nas reguła.''
Tutaj pojawia się kolejna dygresja odnośnie seksu stanowiącego jedną z rzeczy, wokół której kręci się nie tylko akcja książki, ale także i współczesne życie wielu osób. Pojęcie miłości zostaje zastąpione przez dążenie do samospełnienia, po czym zepchnięte na boczny tor. Autor porusza również kwestie dotyczące homoseksualizmu, rasizmu czy ogólnie rzecz biorąc modelu życia społecznego wykreowanego obecnie przez ludzi. Choć niektórzy mogliby mieć w tym kierunku pewne zastrzeżenia, wykorzystanie każdego z tych elementów bardzo sobie u mnie zapunktowało.
A o czym właściwie jest ta książka?
Myślę, że nie da się jej jednoznacznie ukierunkować, gdyż nie jest to nawet do końca obyczajówka czy romans. Coś pomiędzy i zarazem coś jeszcze innego. Jednakże należy zaznaczyć, że ku mojemu zdziwieniu czytało mi się ją nad wyraz lekko, a dalsze wydarzenia śledziłam z ciągle rosnącym zaciekawieniem. Pierwszy raz od dawna jestem pozytywnie zaskoczona literaturą, która na pierwszy rzut oka nie powinna przypaść mi do gustu. Mimo uprzedzeń zrobiła to, dodatkowo rozbrajając mnie swoim specyficznym poczuciem humoru, którego tu nie brakuje.
,,Kobieta, Która Wiedziała Za Mało'' jest pozycją godną polecenia tym, którzy szukają niekonwencjonalnego spojrzenia na literaturę.
Wciągająca, bezpośrednia, dla osób zdystansowanych zarówno do życia, jak i do samych siebie.
,,Każdy wiek ma swój urok i niedostatki. Jeśli szukamy ograniczeń, zawsze je znajdziemy. Chodzi o to, żeby wywalczyć sobie w życiu przestrzeń dla siebie. Do samorealizacji, do działania.''
,,Autor tworzy świat swojej książki, ale powinien on wyrastać ze zrozumienia ludzkich trosk, dylematów, problemów i stanowić na nie jakąś odpowiedź. Autor nie może uciekać od tego, czym żyje lub może żyć jego czytelnik. Zapraszając do własnego świata, autor musi jednocześnie podrzucić znajome tropy, pokazywać to, co bliskie, a nie wydumane.''
Jest to moje pierwsze...
2017-05-08
,,Krzyczymy o magii świąt, a zapominamy, czym ona rzeczywiście jest... Grunt jednak, żeby się nie dać, żeby nie pójść z tłumem...''
Przeważnie tego typu historie, choć lekkie i przyjemne, nie okazują się czymś więcej niż tylko prosto napisaną lekturą, z pięknymi bohaterami i szczęśliwym zakończeniem. Jednak nie w przypadku ,,Anioła do Wynajęcia'', który przywodzi na myśl prawdziwego ducha świąt, przywracając wiarę w cuda i przebaczenie.
Książka Magdaleny Kordel to tytuł idealny do przeczytania podczas mroźnego, zimowego wieczoru, koniecznie tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Ciekawa, z dużą dawką humoru i barwnie przedstawionymi bohaterami niesie ze sobą dużo na temat życia, jak i nas samych. Sprawia, iż myślami wracamy do wspomnień z dzieciństwa, przypominając sobie ciepło bijące z rodzinnego stołu, którego wówczas doświadczyliśmy. Rozgrzewa nawet najbardziej stwardniałe serca i uwrażliwia na magię świąt, których wigilijny klimat roznosi się na nowo ulicami każdego roku.
Choć prosta i być może nie bardzo wymagająca, to naprawdę świetna, uświadamiająca nam wiele ważnych rzeczy książka, którą z czystym sumieniem można polecić każdemu..
,,- Ludzie się czasem gubią - powiedział mężczyzna schrypniętym głosem.
- Wiem. - Pokiwała w zamyśleniu głową. - Lecz najważniejsze, żeby się odnaleźli.''
,,Krzyczymy o magii świąt, a zapominamy, czym ona rzeczywiście jest... Grunt jednak, żeby się nie dać, żeby nie pójść z tłumem...''
Przeważnie tego typu historie, choć lekkie i przyjemne, nie okazują się czymś więcej niż tylko prosto napisaną lekturą, z pięknymi bohaterami i szczęśliwym zakończeniem. Jednak nie w przypadku ,,Anioła do Wynajęcia'', który przywodzi na myśl...
2017-06-16
Przyznam, że wybierając tę książkę, nie do końca wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Tymczasem ,,Wszystko Wina Kota'' zdołała trafić w sam raz pod mój gust.
Jest to w głównej mierze opowieść o trzydziestoparoletniej pisarce znanej powszechnie jako Róża Mak, która nie afiszuje się ze swoją prawdziwą tożsamością. Znane w całej Polsce książki kobiety mimo pozytywnych opinii przechodzą również przez krytyczne oko jednego z najpopularniejszych bloggerów - Jacka Sparrowa. Recenzent i pisarka zaczynają ze sobą korespondować, podczas gdy życie Lidii (Róży) zaczyna nabierać rozpędu wraz z nawiązaniem bliższej znajomości z sąsiadem mieszkającym obok.
Jednak książka nie poprzestaje na tej jednej historii, bowiem narracje prowadzą także jej trzy przyjaciółki. Możemy zatem obserwować losy każdej z nich, które połączone razem tworzą naprawdę dobrej klasy obyczajówkę.
Jak to w tego typu książkach bywa, mamy tutaj pokazane wzloty i upadki, chwile smutku i radości, pewnego rodzaju zawirowania krążące między bohaterami oraz wiele innych mniej lub bardziej przełomowych rzeczy. Jednakże już od pierwszej strony cały tekst czyta się niewiarygodnie lekko i nader autentycznie. Chwilami miałam wrażenie, jakby ukazane w książce postacie istniały w rzeczywistości, bo ich dialogi czy zachowania nie różniły się od tych, z którymi możemy spotkać się na co dzień.
Mnóstwo humoru i nieoczekiwanych zwrotów akcji (mimo że domyśliłam się głównej niewiadomej, to nie wpłynęło to na odbiór tekstu). Może i miłosne uniesienia każdej z bohaterek nie były zbyt realistyczne, ale kto powiedział, że o takich nie chcemy czytać? Szczególnie, jeśli całość okazuje się przyjemna i lekka w odbiorze.
Bardzo udana obyczajówka pani Agnieszka! Pierwsza i z pewnością nie ostatnia książka tej autorki, którą będę chciała przeczytać.
Przyznam, że wybierając tę książkę, nie do końca wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Tymczasem ,,Wszystko Wina Kota'' zdołała trafić w sam raz pod mój gust.
Jest to w głównej mierze opowieść o trzydziestoparoletniej pisarce znanej powszechnie jako Róża Mak, która nie afiszuje się ze swoją prawdziwą tożsamością. Znane w całej Polsce książki kobiety mimo pozytywnych...
2018-04-11
Kamelia razem ze swoją babcią prowadzi sklep z ręcznie wykonywanymi kapeluszami należący niegdyś do jej ciotki Brygidy. Wszystko zaczyna się komplikować, gdy Lidia dostaje tajemniczy list, który spędza starszej pani sen z powiek. Wkrótce potem na jaw zaczynają wychodzić kolejne sekrety ukrywane w rodzinie Kameli od wielu lat. Dziewczyna postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i z pomocą kilku przyjaciół odbywa podróż w głąb przeszłości swojej babci, którą ta już dawno temu zdołała wyprzeć z pamięci.
Z twórczością Doroty Gąsiorowskiej miałam styczność podczas czytania ,,Antykwariatu Spełnionych Marzeń''. Jednak poprzednia lektura, choć dobra, okazała się nie wyróżniać na tle innych. W przypadku ,,Dziewczyny ze sklepu z kapeluszami'' spotkało mnie miłe zaskoczenie, ponieważ jak na obyczajówkę książka trzymała w napięciu aż do samego końca.
Nie trzeba dużo czasu, by zauważyć, że styl pisania Gąsiorowskiej jest niezwykle plastyczny. Autorka potrafi stworzyć wspaniały klimat i dać popis czytelniczej wyobraźni, gdyż każde opisywane przez nią miejsce jawi się jako wyjątkowo szczegółowe i malownicze. Może to jednak stanowić problem dla osób, które są raczej zwolennikami większej ilości dialogów oraz skróconych charakterystyk miejsca akcji.
Jeśli chodzi o bohaterów, to mam wobec nich mieszane uczucia. Zwłaszcza Kamelia jako główna postać bardzo często działała mi na nerwy. Dziewczyna w jednej chwili zachowywała się zupełnie normalnie, by w drugiej ni z gruszki, ni z pietruszki zmienić się w kapryśne dziecko. Nieadekwatne do jej wieku postępowanie Kamelii może być natomiast wynikiem dziwnej nieumiejętności Gąsiorowskiej do tworzenia prostych rozmów między swoimi bohaterami. Mam wrażenie, iż najzwyklejsze wymiany zdań przebiegały sztywno i sztucznie, podczas gdy dłuższe wypowiedzi wypadały już o niebo lepiej.
Mimo tych kilku, drobnych minusów fabuła trzymała poziom aż do ostatniej strony. Historia rozpoczęta prologiem dotyczącym przeszłości jednego z bohaterów okazała się bardzo złożona, a co za tym idzie, również niezwykle wciągająca. Bardzo ciężko było mi się oderwać od książki, choć niestety musiałam podzielić jej czytanie na kilka dni. Zetkniemy się tutaj z wieloma niespodziewanymi zwrotami akcji, wątkami, które mocno złapią nas za serce, a sama treść powieści prawdopodobnie zagrzeje sobie specjalne miejsce w naszej pamięci.
,,Dziewczyna ze sklepu z kapeluszami'' to opowieść o tym, jakie konsekwencje ciągną za sobą błędne decyzje rodziców i jaki wpływ wywierają na przyszłość ich dzieci. To próba rozrachunku z samym sobą, powrót do trudnej przeszłości, gdzie duchy tamtejszych wydarzeń prześladują nas po dziś dzień oraz lekcja życia, według której przed prawdą na temat tego, kim naprawdę jesteśmy, nie będziemy w stanie wiecznie uciekać.
Wzruszająca, z bardzo interesującą fabułą obyczajówka, po którą zainteresowani oczywiście powinni sięgnąć.
Kamelia razem ze swoją babcią prowadzi sklep z ręcznie wykonywanymi kapeluszami należący niegdyś do jej ciotki Brygidy. Wszystko zaczyna się komplikować, gdy Lidia dostaje tajemniczy list, który spędza starszej pani sen z powiek. Wkrótce potem na jaw zaczynają wychodzić kolejne sekrety ukrywane w rodzinie Kameli od wielu lat. Dziewczyna postanawia wziąć sprawy w swoje ręce...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-12-30
2016-07-07
,,Zdaje się, że tylko starzy ludzie potrafią siedzieć obok siebie, milczeć i nie czuć się niezręcznie. Młodzi, popędliwi, niespokojni, zawsze muszą przerwać ciszę. Wielka szkoda, cisza bowiem jest czysta. Cisza jest święta. Zbliża ludzi, gdyż tylko Ci, którzy się dobrze, że sobą czują, mogą siedzieć w milczeniu. O to wielki paradoks.''
Długo zadawałam sobie pytanie, co wyjątkowego kryje się w polecanym przez wszystkich ,,Pamiętniku''. I dopiero pod koniec książki, znalazłam na nie odpowiedź.
Jak wiadomo, miłość, która połączyła Noaha i Allie jest na dobrą sprawę piękna. Każdy z nas marzy, by doświadczyć tego rodzaju uczucia, by móc stać się dla kogoś tym jedynym i niepowtarzalnym. Przyjemnie czyta się taką historię. Jednak same retrospekcje aż tak bardzo mnie nie zachwyciły.
Dopiero fragmenty opisywane z punktu widzenia sędziwego człowieka, który co dzień na nowo opowiada swojej chorej na Alzheimera żonie ich wspólnie spędzone życie, dotarły do mnie z większą mocą. Sparks posługuje się tak barwnymi w odbiorze słowami, tak dobitnymi, a zarazem cudownymi, iż nie sposób się nie wzruszyć.
Niezajmująca wiele czasu, książka utrwalająca się w pamięci.
Jeśli ktoś poszukuje dobrej powieści romantycznej, to tytuł w sam raz dla niego. Mimo wszystko, nie potrafię wyzbyć się wrażenia, że w tym przypadku wolałabym ujrzeć całą historię na ekranie telewizora. Być może się mylę.
Niemniej jednak mogę szczerze powiedzieć o niej, że jest naprawdę bardzo, bardzo ładna.
,,Jesteśmy zupełnie inni. Pochodzimy z dwóch różnych światów, a jednak to właśnie Ty nauczyłaś mnie wagi miłości. Pokazałaś mi, co to znaczy troszczyć się o kogoś i dzięki temu stałem się lepszym człowiekiem.''
,,Zdaje się, że tylko starzy ludzie potrafią siedzieć obok siebie, milczeć i nie czuć się niezręcznie. Młodzi, popędliwi, niespokojni, zawsze muszą przerwać ciszę. Wielka szkoda, cisza bowiem jest czysta. Cisza jest święta. Zbliża ludzi, gdyż tylko Ci, którzy się dobrze, że sobą czują, mogą siedzieć w milczeniu. O to wielki paradoks.''
Długo zadawałam sobie pytanie, co...
2016-07-14
,,Gdyby każdy, kto uważał, że mu się nie uda, nawet nie spróbował, to gdzie bylibyśmy dzisiaj?''
Chyba nie będzie nowością, jeśli powtórzę, że wprost kocham Sparksa za jego ogromny talent do pisania tak wspaniałych historii!
Z pozoru zwykły dramat romantyczny, wzbogacony symboliką tytułowego listu w butelce zamienia się w piękną powieść o sile uczucia dojrzałych ludzi, którzy poprzez wzajemną miłość uczą się godzić z własną przeszłością. Bowiem tylko ona jest zdolna pozwolić odejść na zawsze ukochanej osobie.
Przyznam, że gdyby nie zakończenie ocena byłaby niższa, a opowieść straciłaby na wadze. Na coś takiego czekałam!
Ponownie mogłam wylać sporo łez i wyrzucić z siebie zbędne emocje.
I całe szczęście.
Gorąco polecam!
,,Dziękuję, że mnie kochałeś, że w zamian przyjąłeś moją
miłość. Dziękuję za wspomnienia, które będą ze mną na zawsze. Jednak najbardziej dziękuję za to, że pokazałeś mi, iż nadejdzie czas, kiedy będę mogła pozwolić Ci odejść. ''
,,Gdyby każdy, kto uważał, że mu się nie uda, nawet nie spróbował, to gdzie bylibyśmy dzisiaj?''
Chyba nie będzie nowością, jeśli powtórzę, że wprost kocham Sparksa za jego ogromny talent do pisania tak wspaniałych historii!
Z pozoru zwykły dramat romantyczny, wzbogacony symboliką tytułowego listu w butelce zamienia się w piękną powieść o sile uczucia dojrzałych ludzi,...
S.T.A.G.S. już od samego początku przyciągała mój wzrok ciekawą okładką oraz intrygującym opisem. Porównania do ,,Igrzysk Śmierci'', ,,Szukając Alaski'', a nawet serialu ,,Szkoła dla elity'' tylko zaogniły mój apetyt na jej przeczytanie. A zatem jakie ostatecznie zrobiła na mnie wrażenie?
+ autorka płynnie przeprowadza nas przez kolejne wydarzenia, przez co książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie
+ mamy tu do czynienia z narracją pierwszoosobową, a główna bohaterka zwraca się bezpośrednio do nas czytelników, co osobiście bardzo mi się podobało
+ jako thriller młodzieżowy ,,S.T.A.G.S'' wypada przyzwoicie - dynamiczna akcja oraz kilka interesujących zwrotów akcji mogących zaskoczyć czytelnika zapewniają dobrą zabawę podczas odkrywania dalszej części historii
+ zakończenie, mimo iż domyśliłam się w nim wielu rzeczy, zachęca do sięgnięcia od razu po kolejny tom
- Greer, główna bohaterka, potrafiła mnie momentami okropnie denerwować swoją naiwnością i lekceważeniem sygnałów, które jasno mówiły, co się wokół niej tak naprawdę dzieje
- wstawki z tytułami filmów oraz seriali w każdym rozdziale pojawiały się zdecydowanie zbyt często, co również zaczynało po pewnym czasie irytować
Więcej ''minusów'' oraz ''plusów'' nie pamiętam. ,,S.T.AG.S.'' to książka bardzo klimatyczna, momentami wciągająca, choć nienależąca do tych z wyższej półki. Oryginalny pomysł na fabułę z dość schematycznym poprowadzeniem losów bohaterów daje nam w ostatecznym rozrachunku książkę dobrą, lekką i przyjemną w czytaniu.
S.T.A.G.S. już od samego początku przyciągała mój wzrok ciekawą okładką oraz intrygującym opisem. Porównania do ,,Igrzysk Śmierci'', ,,Szukając Alaski'', a nawet serialu ,,Szkoła dla elity'' tylko zaogniły mój apetyt na jej przeczytanie. A zatem jakie ostatecznie zrobiła na mnie wrażenie?
więcej Pokaż mimo to+ autorka płynnie przeprowadza nas przez kolejne wydarzenia, przez co książkę czyta...