Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Z zasady nie czytuję książek, w którym głównym tematem ma być historia miłosna. Taką książką wydawała mi się również i ta. I nie zamierzałam wcale jej czytać. Ale ktoś mi o niej napomknął, zainteresował mnie całokształt, stwierdziłam więc, że nawet jeśli to romansidło, nie ubędzie mnie jeśli dam książce szansę.
I naprawdę, naprawdę tego nie żałuję. Może trochę czytadło, może i jest romans, ale historia opisana jest w tak wspaniały sposób, że książka absolutnie mnie urzekła. Zdecydowanie polecam, nawet osobom, które omijają romanse szerokim łukiem.

Z zasady nie czytuję książek, w którym głównym tematem ma być historia miłosna. Taką książką wydawała mi się również i ta. I nie zamierzałam wcale jej czytać. Ale ktoś mi o niej napomknął, zainteresował mnie całokształt, stwierdziłam więc, że nawet jeśli to romansidło, nie ubędzie mnie jeśli dam książce szansę.
I naprawdę, naprawdę tego nie żałuję. Może trochę czytadło,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przy tak interesującej tematyce, jaką wybrała sobie autorka, spodziewałam się... O wiele więcej. Postacie, nawet główna bohaterka, bywały niesamowicie płaskie, jakby narracja chciała na siłę pokazać czytelnikowi kogo kochać, a kogo nienawidzić. Dodatkowo, tłumaczenie w wersji którą czytałam było w niektórych momentach (zwłaszcza w dialogach) tak jawną kalką językową, że aż bolało.
Polecam jako czytadło, bardziej niż cokolwiek innego.

Przy tak interesującej tematyce, jaką wybrała sobie autorka, spodziewałam się... O wiele więcej. Postacie, nawet główna bohaterka, bywały niesamowicie płaskie, jakby narracja chciała na siłę pokazać czytelnikowi kogo kochać, a kogo nienawidzić. Dodatkowo, tłumaczenie w wersji którą czytałam było w niektórych momentach (zwłaszcza w dialogach) tak jawną kalką językową, że aż...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka zrobiła na mnie piorunujące wrażenie, choć nie ma w niej ani wybuchów, ani wartkiej akcji. Jeśli ktoś interesuje się Koreą Północną, bardzo polecam. A nawet jeśli nie - polecam i tak, bo zawiera treści, które każdy człowiek współczesny powinien sobie uświadomić.

Książka zrobiła na mnie piorunujące wrażenie, choć nie ma w niej ani wybuchów, ani wartkiej akcji. Jeśli ktoś interesuje się Koreą Północną, bardzo polecam. A nawet jeśli nie - polecam i tak, bo zawiera treści, które każdy człowiek współczesny powinien sobie uświadomić.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Spodziewałam się po tej książce czegoś więcej. Chyba czegoś bardziej w stylu "Lotu nad kukułczym gniazdem"... Momentami ciężko mi się przez "Przerwaną lekcję..." brnęło, ale momentami także urzekała - zwłaszcza końcówką.

Spodziewałam się po tej książce czegoś więcej. Chyba czegoś bardziej w stylu "Lotu nad kukułczym gniazdem"... Momentami ciężko mi się przez "Przerwaną lekcję..." brnęło, ale momentami także urzekała - zwłaszcza końcówką.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Uwielbiam w tej książce to, że jest złożona z kilka historii osób pochodzących z różnych zakątków świata. W każdej z nich zaczytałam się i zakochałam, było mi smutno kiedy się kończyła. Ale już po chwili siedziałam po uszy w następnej. Wspaniałe jest też to, jak wszystkie te historie się ze sobą łączą.
Nie mogę się doczekać, aż pan Hosseini poczęstuje nas kolejną książką! :)

Uwielbiam w tej książce to, że jest złożona z kilka historii osób pochodzących z różnych zakątków świata. W każdej z nich zaczytałam się i zakochałam, było mi smutno kiedy się kończyła. Ale już po chwili siedziałam po uszy w następnej. Wspaniałe jest też to, jak wszystkie te historie się ze sobą łączą.
Nie mogę się doczekać, aż pan Hosseini poczęstuje nas kolejną książką! :)

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Wysoko nad ziemią zapadliśmy się w niebo po kolana."
A ja zapadłam się w tę książkę aż po uszy. Dawno nie czytałam czegoś tak... Pięknego. Krótkie i proste, ale pełne treści zdania. Brak zaskakujących zwrotów akcji, bo narrator zdradza nam kamienie milowe fabuły już w trakcie jej trwania. Ale nie zmienia to faktu, że od książki nie da się oderwać.

Pan Zusak gra na czytelniczych emocjach jak na akordeonie. Z całego serca polecam, z dala od kpiących ludzi i z paczką chusteczek pod ręką :)

"Wysoko nad ziemią zapadliśmy się w niebo po kolana."
A ja zapadłam się w tę książkę aż po uszy. Dawno nie czytałam czegoś tak... Pięknego. Krótkie i proste, ale pełne treści zdania. Brak zaskakujących zwrotów akcji, bo narrator zdradza nam kamienie milowe fabuły już w trakcie jej trwania. Ale nie zmienia to faktu, że od książki nie da się oderwać.

Pan Zusak gra na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Kiedy przychodzi do "Jeżycjady", nie grymaszę. Na każdą kolejną część czekam jak na szpilkach, kiedy się pojawia, czytam jednym tchem i jeszcze nigdy się nie zawiodłam.
Kolejna porcja Musierowiczowego plasterka na duszę i tym razem zadziałała niezawodnie :)

Kiedy przychodzi do "Jeżycjady", nie grymaszę. Na każdą kolejną część czekam jak na szpilkach, kiedy się pojawia, czytam jednym tchem i jeszcze nigdy się nie zawiodłam.
Kolejna porcja Musierowiczowego plasterka na duszę i tym razem zadziałała niezawodnie :)

Pokaż mimo to

Okładka książki Wrota Ahrimana Nita Horn, Thomas Horn
Ocena 6,2
Wrota Ahrimana Nita Horn, Thomas H...

Na półkach:

Wciągająca lektura. Dla mnie nawet z gatunku tych, które czyta się do późnej nocy, mimo że rano powinno się wstać, być w miarę przytomnym i mniej więcej funkcjonować.

Teorie autorów są momentami 'zabawne', a całość książki otacza nieco sztucznie nadmuchana (w mojej opinii) atmosfera grozy. Mimo wszystko jednak, 'Wrota...' dają do myślenia...

Wciągająca lektura. Dla mnie nawet z gatunku tych, które czyta się do późnej nocy, mimo że rano powinno się wstać, być w miarę przytomnym i mniej więcej funkcjonować.

Teorie autorów są momentami 'zabawne', a całość książki otacza nieco sztucznie nadmuchana (w mojej opinii) atmosfera grozy. Mimo wszystko jednak, 'Wrota...' dają do myślenia...

Pokaż mimo to


Na półkach:

Przeczytałam całą sagę o Kruszewskich, ale postanowiłam sobie, że opinię wystawię dopiero po ostatnim, trzecim tomie. Przyznam szczerze, że spodziewałam się troszkę więcej... Pilipiuka nie czytałam nigdy, ale zaciekawiła mnie koncepcja. Alchemicy, wampiry, łowcy - coś co bardzo lubię, pod warunkiem, że w dobrym wydaniu.
Saga Pilipiuka jest tym dobrym wydaniem, ale niestety, tylko dobrym... Mam nieodparte wrażenie, że autor nie powinien się w ogóle brać za kobiece postacie, bo najzwyczajniej w świecie mu nie wychodzą. Może zrobiłam się marudna i zbyt wybredna, ale zarówno panny Kruszewskie, jak i Monika wydają mi się bardzo płaskie i papierowe.
Inna sprawa z postaciami męskimi - Mistrz Michał, Laszlo, Arminius, czy chociażby poboczne postacie, jak Ihor i Pawło (że o chłopach ze wsi Kruszewice nie wspomnę, bo to istne CUDO!). Wszystkich panów niezmiernie polubiłam i wywarli na mnie o niebo lepsze (i prawdziwsze) wrażenie.
Nie podobała mi się jeszcze jedna rzecz. Co prawda z części na część było pod tym względem lepiej, ale pierwszy tom i akcja w nim zawarta przeminęła tak szybko, że nawet nie zdążyłam porządnie się przejąć i wciągnąć...

Polecam jako czytadło do poduszki, jeśli ktoś chce sobie odpocząć od bardziej ambitnych książek i jednocześnie nie schodzić na najniższą półkę, bo Pilipiuk dla mnie, to taka średnia półka.

Przeczytałam całą sagę o Kruszewskich, ale postanowiłam sobie, że opinię wystawię dopiero po ostatnim, trzecim tomie. Przyznam szczerze, że spodziewałam się troszkę więcej... Pilipiuka nie czytałam nigdy, ale zaciekawiła mnie koncepcja. Alchemicy, wampiry, łowcy - coś co bardzo lubię, pod warunkiem, że w dobrym wydaniu.
Saga Pilipiuka jest tym dobrym wydaniem, ale niestety,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Na czwartej stronie okładki znajduje się informacja, jakoby "Ostatnia noc w Twisted River" była powrotem Irvinga z "Z regulaminu tłoczni win". I ja się zgadzam, w całej rozciągłości.

Zakochałam się w "Regulaminie...", który był moją pierwszą książką Irvinga, a potem przy każdej kolejnej ciut się rozczarowywałam. Przedostatniej nawet nie mogłam skończyć... A tu, w "Ostatniej nocy" - niespodzianka! Znów bohaterowie, których pokochałam, znów tacy, których miało się ochotę trzepnąć w ucho, tacy, którymi miało się ochotę potrząsnąć. Strasznie za tym tęskniłam i polecam wszystkim, również stęsknionym :]

Na czwartej stronie okładki znajduje się informacja, jakoby "Ostatnia noc w Twisted River" była powrotem Irvinga z "Z regulaminu tłoczni win". I ja się zgadzam, w całej rozciągłości.

Zakochałam się w "Regulaminie...", który był moją pierwszą książką Irvinga, a potem przy każdej kolejnej ciut się rozczarowywałam. Przedostatniej nawet nie mogłam skończyć... A tu, w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Połknęłam" swego czasu kilka książek Cobena i pamiętam doskonale, że wówczas byłam nim zachwycona. Nie wiem, czy to kwestia tego, że stałam się bardziej wybredna, czy po prostu "Najczarniejszy strach" nie jest jego najlepszą pozycją... Oceniłam ją tak, jak oceniłam, bo faktycznie pomysł fajny, akcja jest, dobrze się czyta... Jednak żarty Myrona w moim odczuciu były w pewnych momentach jakby na siłę, jego 'geniusz' odkrywania zbrodni też nieco naciągany. Nie obgryzałam paznokci z nerwów, nie było czytania z zapartym tchem i szukania wolnej chwili, żeby zobaczyć "co dalej?!".

Jeśli ktoś rozpoczyna przygodę z Cobenem, to nie radziłabym od tej pozycji. Cobena zdecydowanie stać na więcej.

"Połknęłam" swego czasu kilka książek Cobena i pamiętam doskonale, że wówczas byłam nim zachwycona. Nie wiem, czy to kwestia tego, że stałam się bardziej wybredna, czy po prostu "Najczarniejszy strach" nie jest jego najlepszą pozycją... Oceniłam ją tak, jak oceniłam, bo faktycznie pomysł fajny, akcja jest, dobrze się czyta... Jednak żarty Myrona w moim odczuciu były w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Swoją przygodę z Gaimanem dopiero zaczynam, od "Koraliny" właśnie. Pisarz zachwycił mnie swoim stylem od pierwszych stron. Pióro Gaimana zdaje się leciutkie, jakby samo płynęło po kartce papieru. To się czuje, czytając "Koralinę".
Klimat odrobinę przypomina mi książki Terakowskiej, te dla dzieci, do których czytania nie wstyd mi się przyznać. Co z tego, że dla dzieci? Właśnie czegoś takiego mi ostatnio brakowało!
Gaiman świetnie działa na wyobraźnię - naprawdę widziałam tę małą dziewczynkę, czarnego kota (chociaż przecież niczym specjalnym się nie wyróżniał!), a przede wszystkim Drugą Matkę, jej guzikowe oczy, pomalowane, długie paznokcie...
Świetna historia, genialny styl... I coś jeszcze - Gaiman posiadł tę rzadką umiejętność ujmowania spraw ważnych w słowa płynące z ust dziecka. Nie sztuką jest pisać o tych rzeczach, ubierając je w górnolotne myśli, morały dorosłych. Dlatego też z czystym sumieniem - polecam.

"Ja wcale nie chcę wszystkiego, czego pragnę. Nikt tego nie chce. Nie tak naprawdę. Co to za zabawa dostawać wszystko, o czym się marzy, tak po prostu? Wtedy to nic nie znaczy. Zupełnie nic."
/N. Gaiman: "Koralina", s.56.

Swoją przygodę z Gaimanem dopiero zaczynam, od "Koraliny" właśnie. Pisarz zachwycił mnie swoim stylem od pierwszych stron. Pióro Gaimana zdaje się leciutkie, jakby samo płynęło po kartce papieru. To się czuje, czytając "Koralinę".
Klimat odrobinę przypomina mi książki Terakowskiej, te dla dzieci, do których czytania nie wstyd mi się przyznać. Co z tego, że dla dzieci?...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Carrie" jest jedną z tych pozycji, do których nieustannie odwołuje się mniej lub bardziej wysublimowana kultura. A to film, a to książka, a to serial, to znów piosenka... Nie sposób być 'nałogowym czytaczem' i nigdy do tej historii nie sięgnąć.
Ja sięgnęłam dopiero teraz i naprawdę, naprawdę polecam. Przeczytałam tu w którejś z opinii, że tytułowa bohaterka jest postacią, której nie da się współczuć, ale pozwolę sobie się z tym nie zgodzić - ja współczułam. Ale to prawdopodobnie zależy już od osobistego odbioru.
Poza świetnym, krwawym horrorem i w ogóle ciekawą budową (relacje naocznych świadków, protokoły z sekcji zwłok, fragmenty książek popularnonaukowych), mnie osobiście "Carrie" pobudziła do refleksji. Bardzo smutnej poniekąd...

"Carrie" jest jedną z tych pozycji, do których nieustannie odwołuje się mniej lub bardziej wysublimowana kultura. A to film, a to książka, a to serial, to znów piosenka... Nie sposób być 'nałogowym czytaczem' i nigdy do tej historii nie sięgnąć.
Ja sięgnęłam dopiero teraz i naprawdę, naprawdę polecam. Przeczytałam tu w którejś z opinii, że tytułowa bohaterka jest postacią,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Polecam wszystkim tym, którzy w czasach pojawiających się jak grzyby po deszczu opowieściach o wampirach, tęsknią za ich starym, "dobrym" obrazem. Żadnych wampirów lśniących w słońcu, żadnych nawróconych, żywiących się tylko i wyłącznie krwią zwierząt.
Główny bohater drażni momentami swoją nadmierną, wręcz wylewającą się z niego uczuciowością i brakuje trochę silnego, żeńskiego, czarnego charakteru. Czytając opis na okładce książki, oczekiwałam że Urszula będzie taką właśnie postacią. Silną, złą do szpiku kości i przebiegłą. W tej materii troszkę się zawiodłam - dla mnie okazała się postacią irytującą w swych typowo ludzkich słabostkach.
Jednak w ostatecznym rozrachunku podobało mi się to rozdarcie (zarówno u Vittoria, jak i Urszuli) pomiędzy dobrem a złem, pomiędzy widzeniem duszy w każdym człowieku a wypijaniem jego krwi mimo tego. I to, że bohater był demonem o tyle wyjątkowym, iż nie opuszczanym nigdy przez anioły.
Polecam wszystkim tym, którzy oprócz tęsknoty za "porządnymi" wampirami, lubią je w połączeniu z istotami niebiańskimi.

Polecam wszystkim tym, którzy w czasach pojawiających się jak grzyby po deszczu opowieściach o wampirach, tęsknią za ich starym, "dobrym" obrazem. Żadnych wampirów lśniących w słońcu, żadnych nawróconych, żywiących się tylko i wyłącznie krwią zwierząt.
Główny bohater drażni momentami swoją nadmierną, wręcz wylewającą się z niego uczuciowością i brakuje trochę silnego,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to