-
ArtykułyKulisy fuzji i strategii biznesowych wielkich wydawców z USAIza Sadowska5
-
Artykuły„Rok szarańczy” Terry’ego Hayesa wypływa poza gatunkowe ramy. Rozmowa z autoremRemigiusz Koziński1
-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz4
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
Biblioteczka
2018-08-27
2018-05-01
Wojtek Drewniak to dla mnie postać wręcz kultowa. Pochodzi z mojego miasta Lublina i "znam" go od paru dobrych lat. Ostatnio było spotkanie autorskie właśnie z okazji premiery trzeciej książki w znanej galerii handlowej. Przyciągnęło wiele osób i było naprawdę wesoło. Wojtek jest ciepłym człowiekiem i bardzo miłym. Miałam kiedyś przyjemność z Nim porozmawiać i poprosić o autograf na pierwszej części HBC. Trzymam tę pozycję i bardzo jestem dumna, że mam ten podpis.
Słucham często audycji w radiu akademickim z Jego udziałem. Dobrze włączyć ją w piątkowy wieczór i zrelaksować się przy świetnej muzyce.
Ale tu nie o tym...
Historia bez cenzury to niewątpliwie jeden z moich ulubionych kanałów na You Tube. Wojtek przybliża Nam historię Polski (i nie tylko) w łatwy do odebrania sposób. Na pewno nie poczujecie się jak w szkole, na nudnej lekcji, czytając niezachęcające, przydługie opisy. Raczej będzie to jak u kolegi, na rozmowie i opowiadaniu anegdotek. I właśnie je zapamiętacie najlepiej.
Wracając do książki to, jak zdążyliście się już domyślić, trzecia część zmagań naszego autora z pisarstwem. Oczywiście jak zawsze, zmagania były bardzo udane. Ostatnie dwa dzieła, również posiadam w swej bibliotece i czytałam z czystą radością i zanosiłam się śmiechem na prawie każdej stronie.
Poprzednie części były inne. Każdy rozdział opowiadał o jednej postaci historycznej. W HBC3 rozdziałom przypisane jest jakieś jedno wydarzenie z czasów Drugiej Wojny Światowej np. Powstanie Warszawskie czy obrona Westerplatte.
Moim zdaniem czasy opisane w tej książce są często pomijane na lekcjach w szkołach. Szkoda, bo wielu młodych ludzi nie wie czym jest Westerplatte, jak zaczęła się II Wojna Światowa. Warto przybliżyć im choć trochę tę sprawę. W czasach You Tube i social media, dobrym sposobem jak coś na kształt Historii bez cenzury. Bardzo cieszę się, że Wojtek wydał aż trzy książki. Wiele osób sięgnie po nie z ciekawości, bo spodoba im się kolorowa okładka czy przez znajomość kanału. Nie zawiodą się, bo znajdą tam wszystko czego oczekują i myślę, że nawet więcej. Pobawią się dobrze i nauczą czegoś. O to właśnie chodzi, czyż nie?!
Nie zrozumcie mnie źle. Książka nie jest tylko dla ludzi młodych! Wierzę, że różne pokolenia będą z chęcią czytać ją bez względu na wiek czy wiedzę historyczną. To jest piękne, że możemy poszerzyć swoje horyzonty lub po prostu przeczytać jeszcze raz o wydarzeniach, które dobrze znamy. Na pewno i tak odkryjemy w nich coś innego, opowiedzianego w całkiem odmienny sposób.
Zachęcam do zapoznania się z osobą Wojtka Drewniaka, Jego kanałem oraz książkami. Nie zawiedziecie się :)
Wojtek Drewniak to dla mnie postać wręcz kultowa. Pochodzi z mojego miasta Lublina i "znam" go od paru dobrych lat. Ostatnio było spotkanie autorskie właśnie z okazji premiery trzeciej książki w znanej galerii handlowej. Przyciągnęło wiele osób i było naprawdę wesoło. Wojtek jest ciepłym człowiekiem i bardzo miłym. Miałam kiedyś przyjemność z Nim porozmawiać i poprosić o...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-04-03
„W szoku”
To książka o ciężkim komunikowaniu się lekarzy i całego personelu medycznego z pacjentem.
Moim zdaniem to książka o „teorii względności’’.
Zależnie w jakiej roli jesteśmy, który punkt widzenia obierzemy, to diametralnie zmienia nam się sposób postrzegania. Mówię to z własnego doświadczenia.. Inaczej jest czytać o danej chorobie, uczyć się o niej na studiach medycznych, a inaczej jest na nią naprawdę chorować lub ktoś z naszej rodziny, otoczenia na nią choruje. Inaczej jest wiedzieć coś o stanach zagrożenia życia, a inaczej samemu to przeżyć lub patrzeć na cierpienie innych. To dlatego lekarze nie leczą własnej rodziny.
Nigdy nie będziemy wiedzieli jak byśmy się zachowali w danej sytuacji dopóki sami w niej się nie znajdziemy. To spotkało Rane Adwish. Była już lekarką z niemałym stażem, a dopiero gdy sama znalazła się w szpitalu w którym pracowała, tym razem jako pacjenta zrozumiała wiele rzeczy. Między innymi: Jak ważna jest rozmowa z drugim człowiekiem, jak istotne jest po prostu nie być tylko lekarzem, ale aż człowiekiem, jak ważna jest nauka komunikowania z innymi. Wiem, że trzeba jej się uczyć każdego dnia. Do każdego należy starać się podchodzić indywidualnie. Wiadomo, że ciągle goni nas czas i naprawdę na jednego pacjenta nie przypada go za dużo. Jednak nie należy się poddawać, chociaż starać się coś zmienić.
Po lekturze rzeczywiście jestem w lekkim szoku, ponieważ niektórymi zachowaniami personelu miałam styczność, lecz nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy.
Cóż, pozostaje mi tylko życzyć sobie by nie popełniać nigdy błędów w komunikowaniu przytoczonych w tej powieści.
„W szoku”
To książka o ciężkim komunikowaniu się lekarzy i całego personelu medycznego z pacjentem.
Moim zdaniem to książka o „teorii względności’’.
Zależnie w jakiej roli jesteśmy, który punkt widzenia obierzemy, to diametralnie zmienia nam się sposób postrzegania. Mówię to z własnego doświadczenia.. Inaczej jest czytać o danej chorobie, uczyć się o niej na studiach...
2018-01-13
“Hotel pod jemiołą” Richarda Paula Evansa to druga książka tego autora, którą miałam przyjemnosć przeczytać. Tak, przyjemność, bo lektura była szybka i rozkoszna jak najsłodsza czekolada.
To piękny prezent pod choinkę i na zimowe wieczory. O czym jest ?
To historia Kimberly Rossi pochodzącej z Włoch amerykanki. Niestety jest życie nie było usłane różami: straszna choroba jej matki (depresja) oraz jej samobójcza śmierć w Boże narodzenie, gdy jej córka miała 16 lat. Kim przetrwała także dwa razy zerwane zaręczyny oraz nieudane małżeństwo. Czuje, że nie zasługuje na miłość. A może się jej boi?
Nagle dowiaduje się o ojcu. Dokładnie o tym, że jest chory na raka jelita grubego w stadium IIIA. To przelewa czarę goryczy. Załamuje się i płacze, choć jej tata zawsze powtarza, że najlepsze rzeczy są ciągle przed nami! Czy ma rację?
Kim jest także pisarką z powołania, która napisała tylko jedną i dotąd nie wydaną powieść pt.: „Obietnica pod jemiołą”. (Tak, to nie przypadek, lecz swoisty żart Evansa)
Pewnego dnia znajduje informację o konferencji dla pisarzy organizowanej w tytułowym hotelu pod jemiołą. Waha się czy na nią pojechać, a gdy wspomina przy ojcu o tym fakcie, ten postanawia opłacić koszt wyjazdu. Nasza bohaterka nie ma wyjścia, bo opłaty nie da się zwrócić, musi jechać do uroczego zimą Vermontu.
Podczas kursu dla pisarzy poznaje przebojową Samanthę oraz tajemniczego Zeke’a. Jak te znajomości wpłyną na Kim?
Cóż tytułem wstępu było kilka pochwał, lecz zacznijmy ocenianie. Powieść niestety jest przewidywalna. Niestety… Na pewno zorientujecie się na początku o co może chodzić z Zekiem.
Trochę mnie to rozczarowało, bo nie tego się spodziewałam. Poprzednią lekturą była u mnie „Ścieżki nadziei”. Bardziej mi się podobała. Chociaż sama nie wiem, ponieważ „Hotel po jemiołą” jest inny. To historia kobiety i opowiadana właśnie przez nią. Może to autorowi nie wyszło? Nie wiem coś poszło nie tak. Nie mówię, że nie da się czytać tej powieści, tylko, że może w tym przypadku moje oczekiwania przerosły rzeczywistość. Cóż nie potrzebnie nastrajałam się na najlepszą Bożo Narodzeniową książkę ever. Nie była zła, ale też nie wybitna. To tyle krytyki.
Mam mieszane odczucia, lecz przeczytajcie oceńcie sami.
Podobała mi się historia Zeke’a i Kim. Nie mówię im nie. Naprawdę wciągnęło mnie, gdy między nimi zaczęło coś się dziać. Cudowny był wypad poza hotel, który on przygotował. Trochę z cyklu pokażę Ci magię świąt. Niestety Kim miała złe wspomnienia z tym okresem i nie ma się co jej dziwić. Straciła najważniejszą osobę w swoim życiu lub chociaż taką, która nią powinna być. Zobaczycie, że relacja z matką była trudna. Od zawsze miała lepszy kontakt z ojcem. Matka była, przez chorobę, jakby duchem przez całe jej życie. Można powiedzieć, ze pamięć o niej prześladowała ją. Jednak… Ok, tego już nie zdradzę, bo tyle spojlerów w jednej recenzji jeszcze nie pisałam :). Przekonajcie się sami!
“Hotel pod jemiołą” Richarda Paula Evansa to druga książka tego autora, którą miałam przyjemnosć przeczytać. Tak, przyjemność, bo lektura była szybka i rozkoszna jak najsłodsza czekolada.
To piękny prezent pod choinkę i na zimowe wieczory. O czym jest ?
To historia Kimberly Rossi pochodzącej z Włoch amerykanki. Niestety jest życie nie było usłane różami: straszna choroba...
2017-12-17
Znacie Panią Bukową?
Nie...
Ja kiedyś też nie, ale gdy poraz pierwszy przeczytałam jej słowa czułam się jakbym ja znała od zawsze!
Dlaczego?
Cóż...
Tez czasami (phi!) Wam się nic nie chce, w pracy lub na uczelni nie wiedzie się dobrze, w wytrwaniu w diecie (hahahaha) nie za łatwo, czekolada to wasza najlepsza przyjaciółka, kochacie spać i jeść.
Jeśli odnajdujecie się w choć w jednym przytoczonym przypadku to właśnie znaleźliście książkę napisana dla Was!
Nie żartuje. Dowiedziecie się jak nie być hygge, jak nie byc na diecie czy jak nie znaleźć pracy :)
Jednak będziecie mieli taki ubaw, że nie potrzeba Wam rad by poczuć się dobrze.
Jakby co zapraszam, by obczaić Panią Bukową w Internetach. zgadnijcie kto ma nową fankę na Insta!
To właśnie Ona i ta fanką jestem Ja :)
Ok, tyle mojego pisania. Zapraszam do lektury!
Znacie Panią Bukową?
Nie...
Ja kiedyś też nie, ale gdy poraz pierwszy przeczytałam jej słowa czułam się jakbym ja znała od zawsze!
Dlaczego?
Cóż...
Tez czasami (phi!) Wam się nic nie chce, w pracy lub na uczelni nie wiedzie się dobrze, w wytrwaniu w diecie (hahahaha) nie za łatwo, czekolada to wasza najlepsza przyjaciółka, kochacie spać i jeść.
Jeśli odnajdujecie się w...
2017-12-06
Anna Dziewit-Meller popełniła kolejna dobrą książkę. Tym razem jest to bogato ilustrowana kobiet, które zwojowały historię Polski (i nietylko).
Ta opowieść pokaże Wam fakty o których nie mieliście pojęcia. Serio! Ja na przykład dowiedziałam się, że w Puławach, czyli bardzo niedaleko mojego obecnego miejsca zamieszkania jest muzeum założone przez Izabelę Czartoryską. Było to jedno z pierwszych takich miejsc w Europie. Co wiecej stworzyła tam też komples budowli, które przetrwały do dziś i chyba już znam cel mojej kolejnej wycieczki krajoznawczej.
Ale nie tylko o Izabeli mowa w tej powieści.
Przedstawia historie po Marie Skłodowską-Curie po Świętosławę.
Dla mnie to pozycja obowiązkowa dla każdego Polaka i każdej Polki. Pozwala choć trochę odkryć nowe fakty z życia tych cudownych kobiet.
Jedyna wada dla mnie był zbyt infaltylny język książki. Cóż może dla Was nie będzie to minusem, ale ja zwróciła na to szczególna uwagę. Niemniej jednak dzięi niemu powieśc zostanie zrozumiana oraz dobrze odebrana przed młodszą "widownię".
Być może to autorka miałą na mysli?!
Co więcej dodać! Jeśli zwyczajnie nie macie pomysłu na Gwiazdkowy prezent sięgnijcie po tę niepozorną książeczkę. Nie pożałujecie.
Aa i pozdrówcie ode mnie Heńkę! Dawno się nie widziałyśmy. Buziaki :*
Anna Dziewit-Meller popełniła kolejna dobrą książkę. Tym razem jest to bogato ilustrowana kobiet, które zwojowały historię Polski (i nietylko).
Ta opowieść pokaże Wam fakty o których nie mieliście pojęcia. Serio! Ja na przykład dowiedziałam się, że w Puławach, czyli bardzo niedaleko mojego obecnego miejsca zamieszkania jest muzeum założone przez Izabelę Czartoryską. Było...
2017-11-22
Kolejną książką o której chcę trochę opowiedzieć jest powieść Anny Bellon pt.: „ Nie zapomnij mnie” To drugi tom cyklu The Last Regret. Opowiada o grupie licealistów, którzy zakładają zespół rockowy. Momentalnie pną się po szczeblach kariery. Wielka trasa koncertowa, nominacja do prestiżowej nagrody Grammy to dopiero początek ich świetlanej przyszłości.
Główny bohater to Oliver. On dalej nie może pogodzić się z przeszłością. Zostawiła go dziewczyny i o ile pisanie o niej tekstów to dobry chwyt marketingowy, bo smutna, nieszczęśliwa miłość sprzedaje się najlepiej, o tyle on sam nie rozumie jej decyzji.
Szczerze, ja też nie! To jest ten moment, kiedy bohaterowie tej książki zaczęli mnie irytować. Po dalszym czytaniu i poznaniu prawdy, uwaga spoiler, że mają syna Liama i to dlatego Nina uciekła.
Jednak moim zdaniem i tak warto przeczytać książkę do końca i poznać motywacje bohaterki i jej wersję wydarzeń. A jak na to wszystko zareaguje Ollie? Czego żaluje?! Cóż… tego Wam nie zdradzę. Przekonajcie się sami.
Powieść to idealna książka dla nastolatków i young adults. Na pewno większość z Was kojarzy autorkę, czyli Annę Bellon ze sławnego Wattpadu! Zgadza się to dzięki niemu zabłysła na tle innych pisarzy tam została zauważona. Co więcej jej pierwsza powieść „Uratuj mnie”, która jest także pierwszą częścią cyklu o tych pozytywnie szalonych dzieciakach, była bardzo poczytna, w zmienionej formie, na tymże portalu.
Bardzo podoba mi się pomysł użycia dwóch narratorów tzn. na początku przemawia do Nas tylko Ollie, lecz później do głosu dochodzi Nina. Miesza to trochę w głowach, jednakże dzięki temu poznajemy całą historię bez przemilczenia.
Acha! W tej części oczywiście poznajemy dalsze losy innych bohaterów pierwszego tomu. Uwierzcie, nie będziecie zawiedzeni.
Kolejną książką o której chcę trochę opowiedzieć jest powieść Anny Bellon pt.: „ Nie zapomnij mnie” To drugi tom cyklu The Last Regret. Opowiada o grupie licealistów, którzy zakładają zespół rockowy. Momentalnie pną się po szczeblach kariery. Wielka trasa koncertowa, nominacja do prestiżowej nagrody Grammy to dopiero początek ich świetlanej przyszłości.
Główny bohater to...
2017-11-13
„Jej duszę szpeciła skaza”.
Zbigniew Zborowski ma w swoim dorobku kilka książek, jednak „Skaza” była dla mnie pierwszą, którą przeczytałam. Moim zdaniem w tej powieści czerpał ze swoich doświadczeń: na granicy pakistańsko-afgańskiej kupił pistolet, który przemycił przez Chiny i Rosję, z Maroka wracał pod pokładem statku przewożącego chemikalia. Był wolontariuszem wydziału genetyki Uniwersytetu w Guadalajarze.
Co przyciągnęło mnie w fabule? Na pewno podkomisarz Bartosz Konecki, który niczym Harry Hole rozwiązuje tajemniczą sprawę morderstwa młodej doktorantki fizyki jądrowej - Zofii Pogody.
Czy przedwojenne odkrycie naukowców ma z nim jakiś związek? Dlaczego mały zmięty notes niesie śmierć?
Te pytania pewnie zadają sobie wszyscy, czytający. Ja także.
Lektura, jak tylko mnie wciągnęła, trzymała w napięciu do ostatniej strony. Nie spodziewałam się takiego zakończenia, a na pewno kto stoi morderstwami. Myślę, że i wy będziecie zaskoczeni. To dobrze, bo czyni to książkę jeszcze ciekawszą.
Zauważyliście, że nawiązałam do pewnego, kultowego już, gliniarza? Tak, to Harry Hole spod pióra znakomitego Jo Nesbo. Przypomina mi Koneckiego, ponieważ obaj mają za sobą rodzinne przejścia, nie są ideałami oraz ich śledztwa są dość niecodzienne. Oczywiście dla mnie, jak i dla wielu z Was to duża zaleta. Może Wy znajdziecie swoje porównania lub całkiem się ze mną nie zgodzicie? Zobaczymy.
Zachęcam wszystkich fanów kryminałów po sięgnięcie po coś polskiego. Nie samą Skandynawią człowiek żyje.
„Jej duszę szpeciła skaza”.
Zbigniew Zborowski ma w swoim dorobku kilka książek, jednak „Skaza” była dla mnie pierwszą, którą przeczytałam. Moim zdaniem w tej powieści czerpał ze swoich doświadczeń: na granicy pakistańsko-afgańskiej kupił pistolet, który przemycił przez Chiny i Rosję, z Maroka wracał pod pokładem statku przewożącego chemikalia. Był wolontariuszem wydziału...
2017-10-29
Jak trafnie zauważyliście drogie dzieciaczki wiele youtuberów pisze książki. On, nie mógł być gorszy. Pamiętacie Miecia Mietczyńskiego? To mistrz streszczeń lektur, które nie tylko Wam spędzały sen z powiek.
Zacznijmy od początku! „Wykłady Profesora Niczego” to debiutancka powieść tego Jegomościa. To ponad trzystu stronicowa przygoda po epokach literackich, czyli o tym, co ludzie piszący arkusze maturalne ubóstwiają, a cała reszta już mniej. Lekcje polskiego z tym „mały przewodnikiem” mogą być przyjemniejsze. Jednak nie traktujcie tej książki poważnie. Nawet sam autor tego nie robi! To ma być tylko zachęta do przeczytania czegoś więcej. Tak. Dla mnie ta książka, właśnie tym była. Dzięki niej mam ochotę przeczytać „Proces” Franza Kafki czy „Szewcy” Witkacego. Słowem lektur, które może nie są obowiązkowe w szkole na poziomie podstawowym, lecz obok ich aktualnej do dziś tematyki nie możecie przejść obojętnie. Acha! Nie zapominajmy także o „Hamlecie” Williama Shakespeare’a, ale to już osobna historia…
Oczywiście przynajmniej kilka poglądów Miecia nie podzielam. Największy dysonans jest między Nami a poczciwym Mickiewiczem. Jak pewnie wiecie lub nie Mietczyński nie daży go sympatia (mówiąc eufemistycznie), to ja kocham go nad życie (no, może bez przesady). W pewien sposób rozumiem dlaczego tak jest, bo przecież całe to romantyczne przedstawianie poety jako zbawcy narodu Polskiego chyba rzeczywiście jest trochę bez sensu. Spróbujmy też poznać moja stronę. Adam Mickiewicz i jego twórczość to prawdziwy majstersztyk i nikt mi nie powie, że tak nie jest :P
Cóż mam dodać? Przeczytajcie tę książkę, wrażeń oraz humoru jak Youtubie nie zabraknie. To mogę wam zagwarantować.
Jak trafnie zauważyliście drogie dzieciaczki wiele youtuberów pisze książki. On, nie mógł być gorszy. Pamiętacie Miecia Mietczyńskiego? To mistrz streszczeń lektur, które nie tylko Wam spędzały sen z powiek.
Zacznijmy od początku! „Wykłady Profesora Niczego” to debiutancka powieść tego Jegomościa. To ponad trzystu stronicowa przygoda po epokach literackich, czyli o tym, co...
2017-10-16
„Wiecznie głodny?” Gdy tylko zobaczyłam ten tytuł, pomyślałam, że to coś idealnego dla mnie. Nieraz czuję się nienajedzona przez większość dnia. Niestety. Nie wiem, czy to wina diety, czy mojego szybkiego metabolizmu. Może to coś innego? Chciałam się tego dowiedzieć.
Dr med. David Ludwig jest ekspertem żywienia z Harvard Medical School.
Gdy sięgnałam po tą książkę to byłam pewna o tym, że robie coś dobrego dla swojego zdrowia. Patrząc na piękna okładkę, byłam chłonna wiedzy jak nigdy. Co więcej, nigdy nie czytałam innych poradników, ani nie stosowałam żadnych diet. Ale w sumie… przedstawione tu pomysły to nie dieta, to zdrowy styl życia.
Książka podoba mi się głównie z tego względu, że jest w niej bardzo dużo przepisów. Autor przedstawia nam całkiem odmienny od innych sposób myślenia o odżywianiu.
„Wiecznie głodny?” Gdy tylko zobaczyłam ten tytuł, pomyślałam, że to coś idealnego dla mnie. Nieraz czuję się nienajedzona przez większość dnia. Niestety. Nie wiem, czy to wina diety, czy mojego szybkiego metabolizmu. Może to coś innego? Chciałam się tego dowiedzieć.
Dr med. David Ludwig jest ekspertem żywienia z Harvard Medical School.
Gdy sięgnałam po tą książkę to...
2017-09-12
Dziś opowiem Wam o książce innej niż zwykle. Mam przed sobą „Sekretny dziennik Laury Palmer” Jeniffer Lynch. Oczywiście jest pisany w formie pamiętnika, pewnej dziewczyny, którą wszyscy znają. Albo chociaż tak myślą.
Zawiera wspomnienia od jej 12 urodzin, aż do przedwczesnej śmierci. Córka reżysera Davida Lyncha bardzo dobrze odtworzyła co mogła czuć Laura. Pokazała nam dlaczego zginęła. Na pewno jest to obowiązkowa pozycja dla wszystkich fanów „Twin peaks” . W serialu przedstawiony jest dziennik Laury Palmer, ale jest to sfałszowana przez dziewczynę wersja dla innych. Prawdziwe przemyślenia znajdziemy w tej oto książce. Czuć tu klimat sennego miasteczka, dobrze wykreowanego prze Lyncha. W dzienniku nie znajdziecie odpowiedzi na pytania zadawane sobie podczas seansu serialu. Jednak, moim zdaniem, trochę zrozumiecie Laurę. Zobaczycie jak z niewinnej nastolatki przeistoczyła się w mroczna wersję samej siebie.
Jestem pokoleniem wychowanym w latach 90. Gdy słyszę charakterystyczną ścieżkę dźwiękową serialu to przypominam sobie dzieciństwo. Gdzieś obok w telewizji zawsze była ta muzyka. Teraz po dwudziestu kilku latach oglądając serial, wiem, że w pewien sposób go znam.
Z dziennika niestety nie dowiedzie się kim był Bob, prześladowca naszej Laury. Jednak poniekąd utożsamicie się z nią.
Ciężko mi było czytać o strasznym życiu Laury i wersji samej siebie którą za wszelką cenę chciała ukryć. Nawet przed sobą.
Polecam jeszcze raz wszystkim Peakies i nie tylko.
Dziś opowiem Wam o książce innej niż zwykle. Mam przed sobą „Sekretny dziennik Laury Palmer” Jeniffer Lynch. Oczywiście jest pisany w formie pamiętnika, pewnej dziewczyny, którą wszyscy znają. Albo chociaż tak myślą.
Zawiera wspomnienia od jej 12 urodzin, aż do przedwczesnej śmierci. Córka reżysera Davida Lyncha bardzo dobrze odtworzyła co mogła czuć Laura. Pokazała nam...
2017-07-23
W tamtym roku moja przygoda polskim thrillerem psychologiczny rozpoczęła się na dobre. Po debiucie Magdy Stachuli pt.: „Idealna” długo nie mogła o nim zapomnieć. Bardzo ucieszyłam się, gdy okazało się, że wydawnictwo Znak litera nova drukuje nową powieść tej autorki „Trzecia”.
Na profilu facebookowym pani Magda publikuje zagadki kryminalne. Z wielką radością sama próbuję odgadnąć jakie jest jej rozwiązanie. Pewnego razu byłam tak blisko, że aż otrzymałam pochwały. Właśnie byłam TYLKO blisko. Udało mi się wydedukować kto stał za tamtą zbrodnią, ale dlaczego i w jaki sposób to uczynił, nie. Co więcej, nigdy bym na to nie wpadła. Trucizna w kostkach lodu. Serio?! Właśnie to w twórczości Magdy Stachuli powala. Nieszablonowość myślenia oraz wychodzenie po za schematy i motywy zbrodni.
Przejdźmy może do „Trzeciej”. Struktura książki polega na zastosowaniu wielu narratorów, niczym ze słynnej „Dziewczyny z pociągu” Pauli Hawkins. Tu mamy ich także trzech. To dobrze, ja bardzo lubię czytać takie powieści, ponieważ poznaję historię z kilku perspektyw. Jakbym oglądała film, daną scenę pod różnymi kątami. Jak nietrudno się domyślić, wtedy dostrzegamy więcej oraz dokładniej. Tak było i w tym przypadku. Teraz czas na tytułową bohaterkę.
Eliza to krakowska psychoterapeutka, która ma przerażające wrażenie, że ktoś ją śledzi i obserwuje. Nie jest to bynajmniej mania prześladowcza, lecz prawdziwe wydarzenia. Kto i po co to robi? Cóż nie powiem… Pewnie któryś z pozostałych narratorów powiecie. Może i tak… Kim jest Borys? Jak i po co znalazł Elizę? Czy on jest tajemniczym prześladowcą?
Podoba mi się i co było też wykorzystane „Idealnej” nowoczesne technologie. Tu aplikacje, jakich niemało w sklepach. W dzisiejszych czasach dzięki mediom społecznościowych każdy może pobawić się w małego szpieg. Banalnie prosto można znaleźć informacje na temat dowolnej osoby. Gdzie pracuje/uczy się, koga zna, z kim spędza wolny czas, kiedy nie ma jej w domu czy wreszcie gdzie mieszka. Sami robimy sobie krzywdę publikując zbyt wiele rzeczy na swój temat w sieci. Takie dane w niepowołanych rękach mogą nawet doprowadzić do tragedii.
W przypadku naszej Elizy było bardzo podobnie. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej i naleźć odpowiedź na nurtujące mnie przez większość lektury pytanie: o kim mowa lub kto „mówi” na pierwszych stronach, sięgnijcie po „Trzecią”. Ja nie żałowałam. Moja mama, która też przeczytała powieść stwierdziła, że niektóre sprawy nie zostały do końca wyjaśnione. Moim zdaniem nie… Zresztą o to chodzi w tym gatunku literackim, wiele trzeba się domyślać, współpracować w myśleniu z autorem, by poznać całą historię… i to jest piękne.
W tamtym roku moja przygoda polskim thrillerem psychologiczny rozpoczęła się na dobre. Po debiucie Magdy Stachuli pt.: „Idealna” długo nie mogła o nim zapomnieć. Bardzo ucieszyłam się, gdy okazało się, że wydawnictwo Znak litera nova drukuje nową powieść tej autorki „Trzecia”.
Na profilu facebookowym pani Magda publikuje zagadki kryminalne. Z wielką radością sama...
2017-06-30
To już moje drugie spotkanie z Jean Sasson i tym razem było lepiej. Po dobrym „Wyborze Jasminy” miałam ochotę na coś więcej. Nie zawiodłam się.
Tym razem drodzy moi chciałabym przedstawić Wam „W kręgu księżniczki”. Opowiada historię Sułtany oraz jej rodziny. Są częścią rodu królewskiego w Arabii Saudyjskiej, a król Fahd to wujek Sułtany. Opowieść mocno zakotwiczona jest na temacie kobiet oraz ich pozycji (phi) w krajach islamu. To wartościowa książka, która pozwoliła mi szerzej popatrzeć na tabu, które często sama omijam.
Jej życie może wydawać się bajkowe, lecz… to wielki błąd. Naprawdę duży! Szczególnie dobrze jest to pokazane, gdy jedziemy do Rajskiego pałacu jednego z krewnych. To 6 rozdział powieści. Także był to dla mnie jeden z najbardziej szokujących. Za serce chwyciła mnie historia Muriny, bratanicy Sułtany. Została wydana za mąż za złego i dużo od niej starszego mężczyznę. Jej wiersz Żywcem pogrzebana to obowiązkowy punkt tej książki.
Pamiętam, jak jedna z córek Sułtany skomentowała, że bardzo łatwo uratowali uwięzione w klatce ptaki, a niektórych kobiet nie…
Pozostaną zamknięte i pogrzebane.
Ale czy naprawdę muszą się na to godzić? Nie. Po to powstaje tytułowy Krąg, który ma nie dopuszczać do takich historii. Te kobiety same muszą zacząć mówić prawdę o swoim losie i nie poddawać się.
Punktem zwrotnym w lekturze tej książki był dla mnie moment, gdy zorientowałam się, że to, często, same rodziny skazują swoje córki, żony na życie w horrorze…
Cóż. Gdy chcecie pozwać niezłomną Sułtanę, dla której niestraszne mówić i działać w imię dobra drugie osoby, to zachęcam do przeczytania powieści Jean Sasson. Nie zawiedziecie się!
To już moje drugie spotkanie z Jean Sasson i tym razem było lepiej. Po dobrym „Wyborze Jasminy” miałam ochotę na coś więcej. Nie zawiodłam się.
Tym razem drodzy moi chciałabym przedstawić Wam „W kręgu księżniczki”. Opowiada historię Sułtany oraz jej rodziny. Są częścią rodu królewskiego w Arabii Saudyjskiej, a król Fahd to wujek Sułtany. Opowieść mocno zakotwiczona jest...
2017-06-30
Kolejny mocny debiut. Ten i poprzedni rok są w nie pełne. Wiele osób stara się napisać ciekawą i przyciągającą uwagę książkę. W przypadku Łukasza Stachniaka to był sukces. Jego powieść to
„Czarny charakter”.
To historia Warszawy. Takiej, której już nie ma. Co więcej pisana językiem, który już nie istnieje. Tak, cała książka jest niesamowicie osadzona w czasach, których nit już nie pamięta lub nie chce pamiętać.
Morderstwa, grabieże czy wyłudzanie haraczu to codzienność naszych dwóch bohaterów.: Ładeczek Lajzer oraz Innocenty zwany Inneczkiem. Poznali się we wczesnej młodości w miejscu o wątpliwej reputacji. Od tego czasu ich drogi są połączone jak Warszawa ze zbirami, dzięki którymi jakoś się jeszcze żyje.
Jeśli szukacie w tej powieści wyrzutów sumienia, odkupienia win czy kary to ich nie znajdziecie. Jest tu raczej sama zbrodnia oraz świetny język dzięki któremu z wielką chęcią dodaje do oceny kilka gwiazdek, bo tak… bo kocham i tak Warszawę.
Dla kogo jest ta pozycja? Dla warszawiaków na pewno, ale też dla ludzi chcących przeczytać coś innego, bardziej mrocznego, coś co pokazuje prawdę o czarnych charakterach.
Kolejny mocny debiut. Ten i poprzedni rok są w nie pełne. Wiele osób stara się napisać ciekawą i przyciągającą uwagę książkę. W przypadku Łukasza Stachniaka to był sukces. Jego powieść to
„Czarny charakter”.
To historia Warszawy. Takiej, której już nie ma. Co więcej pisana językiem, który już nie istnieje. Tak, cała książka jest niesamowicie osadzona w czasach, których...
2017-05-10
„Pani Einstein” to powieść, która bardzo mnie zaskoczyła. Mało wiedziałam o samym Albercie Einsteinie, a co dopiero o tym, że miał żonę, a nawet dwie! Ta książka opowiada o pierwsze. Miała na imię Mileva Maric. Była serbską matematyczka i fizyczką, która niewątpliwie dużo wniosła do pracy naukowej swojego męża Alberta. Podobno on sam powiedział kiedyś, że potrzebuje Marić, ponieważ rozwiązuje ona matematycznie problemy, które napotykają w swoich badaniach. Dlaczego, więc nigdy nikt o niej nie mówi? Dlaczego bezpowrotnie przepadła na kartach historii? Może sam Albert nie chciał ujawnienia całej prawdy? Bał się, że męskie grono naukowe nie przyjmie poważnie pracy podpisanej kobiecym imieniem? Przekonajcie się sami!
Od razu zaznaczam, że autorka zwracam nam uwagę: nie napisała tej powieści, by oczerniać czy pomniejszać pracę Alberta Einsteina. Zrobiła to, by ludzie, tacy jaki i ja, poznali ta silną kobietę, która była jego żoną i żyła z jego umysłem na co dzień.
Przyznam, że książka to po części fikcja literacka, jednak poruszyła mnie. Czytamy na każdej stronię tej książki o niezbyt łatwym i przyjemnym życiu Milevy, która od dzieciństwa zmagała się z brakiem zrozumienia oraz choćby odrobiny współczucia. Kulała, ponieważ jako noworodek doznała urazu stawu biodrowego, przez które nigdy nie powróciła do pełnej sprawności. Była geniuszem matematycznym i także kobietą, także bardzo trudno było jej się odnaleźć w męskim świecie nauki. A może to jej koledzy nie mogli zaakceptować, że ich koleżanka jest równie, lub bardziej, mądra jak i oni?
Straciła córkę Lieserl, która jako niemowlę zmarła na szkarlatynę. Dziś to nieprawdopodobne, lecz jeszcze kilka dekad temu ta choroba zbierała tragiczne żniwo wśród dzieci. Aż strach pomyśleć, co wydarzy się, gdy świat przejmie grupa antyszczepionkowców! Ale tu nie o tym…
Albert Einstein została przedstawiony w innym świetle, bo w życiu prywatnym to całkiem nowe oblicze, inne niż znamy do tej pory. Oczywiście, pewnie nie wszystkie wydarzenia opisane w powieści były prawdziwe, lecz na pewno prawdopodobne. To dobry zabieg, bo wiele osób ciekawi życie codzienne sławnych i lubianych, więc czemu nie „podglądnąć” trochę Geniusza, wielkiego uczonego, który bezpowrotnie odmienił nasze postrzeganie świata fizyki? I poznać jego żonę, która była mu bardzo oddana, nawet do tego stopnia, że nie naciskała na podpisanie artykułu o „Jej” teorii względności swoim nazwiskiem.
Na pewnej stacji telewizyjnej premierę ma serial „Geniusz” opowiadający o Albercie oraz Milevie. Polecam, by dopełnić sobie obraz tego małżeństwa, ich relacji i trosk.
Jeśli jesteście ciekawi jak skończyła się historia panny Maric i chcecie poznać ten względny obraz cudownej i wytrwałej kobiety to przeczytajcie „Panią Einstein” Marie Benedict.
Polecam jako prezent na dzień matki i na inne okazje, nie będziecie żałować!
PS: Nie ukrywam, że moja ulubiona sceną jest ta, gdy Mileva rozmawia z naszą polską noblistką Marią Curie-Skłodowską:)
„Pani Einstein” to powieść, która bardzo mnie zaskoczyła. Mało wiedziałam o samym Albercie Einsteinie, a co dopiero o tym, że miał żonę, a nawet dwie! Ta książka opowiada o pierwsze. Miała na imię Mileva Maric. Była serbską matematyczka i fizyczką, która niewątpliwie dużo wniosła do pracy naukowej swojego męża Alberta. Podobno on sam powiedział kiedyś, że potrzebuje Marić,...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-05-12
Dwie rzeczy są pewne… Nie, nie śmierć i podatki, choć pewnie to też, ale coś innego. Za dokładnie 100 dni kończę 25 lat oraz nigdy nie przestanę kochać bajek.
Tak, to prawda. Niektóre historie nie są tylko dla dzieci, mają drugie niedostrzegalne przez nie dno. Tylko dorośli mogą się w nim przejrzeć. Tak jest w przypadku „Małego księcia” czy też w Kubusiu Puchatku, który jest przedmiotem mojej pisaniny. Miś o Małym rozumku na pewno nauczy Nas Czegoś Niezwykłego. To idealna rozrywka dla całej rodziny: dzieci, rodziców czy dziadków. Każde pokolenie znajdzie tu coś dla Siebie. To starsze pewnie zwróci tez uwagę, że książeczka ma kilku autorów. To nie A. A.Milne i E. H. Shepard, lecz cztery osoby: Paul Bright, Brian Sibley, Jeanne Willis oraz Kate Saunders. Każda z nich napisała jedno opowiadanie, po jednym na porę roku. Także mamy to przygody zwierzątek ze Stumilowego Lasu i Krzysia kolejno od jesieni do lata. To świetny pomysł, ponieważ może czytać poszczególne historie z osobna lub razem by poznać cały rok niezapomnianych zdarzeń Naszego ulubionego Misia. Spotkamy starych znajomych: Puchatka, Krzysia, Sowę, Prosiaczka, Królika, Kłapouchego, Tygryska i Kangurzycę z Maleństwem. Poznamy także nowych bohaterów: Smoka czy Pingwinka. A to dopiero początek!
Nowe wydanie przygód tego niezbyt ogarniętego misia, wyszło na nasz rynek czytelniczy w kwietniu 2017 nakładem Znak. Bardzo się cieszę z tegoż powodu. Nigdy nie czytałam przygód Puchatka, ale bajki oglądałam miliony razy. Do dziś pamiętam kasety VHS na których miałam różne odcinki mojej ulubionej bajki. Nawet jest jeden film. Gdzieś jeszcze je mam. Książka było to dla mnie Coś Nowego, ale teraz zaprawiona w czytaniu dałam sobie radę! :P
To pięknie ilustrowana książeczka w twardej oprawie, która, uwierzcie mi, ucieszy niejednego fana czytania. Polecam każdą okazje od dnia matki do oczywiście dnia dziecka!
Przeczytajcie i sprawdźcie sami. Ja tymczasem odłożę książkę na honorowe miejsce na moim regale dla przyszłych pokoleń, bo te historie są ponadczasowe i zawsze będę wywoływać uśmiech na mojej twarzy, nieważne co się stanie. Sama, założę się, sięgnę nieraz by przypomnieć sobie co słychać w Stumilowym Lesie. Może zajrzę tez do oryginalnej historii?
Dwie rzeczy są pewne… Nie, nie śmierć i podatki, choć pewnie to też, ale coś innego. Za dokładnie 100 dni kończę 25 lat oraz nigdy nie przestanę kochać bajek.
Tak, to prawda. Niektóre historie nie są tylko dla dzieci, mają drugie niedostrzegalne przez nie dno. Tylko dorośli mogą się w nim przejrzeć. Tak jest w przypadku „Małego księcia” czy też w Kubusiu Puchatku, który...
2017-04-25
Muszę Wam się do czegoś przyznać: bardzo długo nie mogłam skończyć czytać tej powieści. Dla mnie, tak samo jak dla głównego bohatera przebrnięcie całej historii było żmudne i nie zawsze kolorowe. Dlaczego zapytacie? Otóż głównym powodem był brak czasu. To żadna wymówka, choć pozwoliłam ją sobie wymienić jako pierwszą. Nie miałam jakoś weny do czytania. Jak z wieloma rzeczami w życiu czasem tak jest, że nie mamy ochoty na robienie różnych rzeczy nawet tych, które sprawiają Nam przyjemność. Ostatnim oraz najważniejszym powodem jest fakt, że ta historia dotknęła osobistego problemu z którym się zmagam. Moja prababcia zmarła przed świętami Wielkanocnymi. Chorowała już od jakiś 2 miesięcy i cóż... stało się. Oczywiście z tego powodu omijałam szerokim łukiem tematy, które poruszały sprawy cierpienia, straty bliskich i choroby. W tej oto pięknej książce, wszystko to jest przedstawione.
Ale o jakiej książce mowa?! "Ścieżki nadziei", której autorem jest Richard Paul Evans. To już piąty, a zarazem ostatni tom serii "Dzienniki pisane w drodze". Dla mnie było to pierwsze, choć nie wykluczam, że ostatnie spotkanie z cyklem. Chętnie wrócę, by poznać całą historię, a nie tylko jej finał. Właśnie jak zakończenie? Oj, zacznijmy od początku... Za narratora mamy Alana Christofersena, który pieszo przemierza całe Stany Zjednoczone od Seattle do Key West. Robi to, by zapomnieć o śmierci Swojej ukochanej żony McKale. (Choć ten powód na końcu książki jest przedstawiony zgoła inaczej.) Sami przekonacie się, że czasami powód nie jest ważny. Może ważna jest sama podroż? Dlatego wyjeżdżamy, jedziemy jak najdalej od domu, by właśnie być w drodze, może tylko to ma sens i jest piękne w pokonywaniu uciekających kilometrów? Przeczytajcie oraz dowiedzcie się jak zakończy się długa podróż. Czy nasz bohater odnajdzie tytułową nadzieję, a może nigdy tak na prawdę jej nie stracił.
Muszę Wam się do czegoś przyznać: bardzo długo nie mogłam skończyć czytać tej powieści. Dla mnie, tak samo jak dla głównego bohatera przebrnięcie całej historii było żmudne i nie zawsze kolorowe. Dlaczego zapytacie? Otóż głównym powodem był brak czasu. To żadna wymówka, choć pozwoliłam ją sobie wymienić jako pierwszą. Nie miałam jakoś weny do czytania. Jak z wieloma...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-04-05
Dokładnie miesiąc po dniu kobiet pisze do Was z recenzją ciekawej pozycji. „Kłopot z kobietami” to nietypowa mała książeczka. Wpadła w moje ręce przez przypadek. W środku znajdziemy ilustracje oraz podpisy czy sam tekst opowiadający o nich. Całość przez ta formę czyta się szybko i przyjemnie, z uśmiechem oraz śmiechem na twarzy. Nawet niektóre momenty tak mnie rozbawiły, że aż do łez. Szczególnie ten gdy pisano, iż kobiety które zostają lekarkami tracą wiele, nie powinny tego robić. Też usychają im piersi Ja sama jestem na 5 roku medycyny, więc ten tek t jest jakby o mnie? Hahaha Jacky Fleming pokazuje nam fakty, oczywiście niektóre lub większość przesadzonych, na temat kobiet w historii świata. O tym nie będziecie uczyć się w szkole, więc warto je poznać. W prześmiewczy sposób ukazuje tragedie, bo inaczej tego nie umiem nazwać, tłamszenia kobiet przez mężczyzn. Wiele z naszych potomkiń doznawało ucisku w każdej sferze życiowej, a już na pewno naukowej. Przecież ogniś kobieta nie miała iść na studia (tak, to przez bardzo malutka głowę i niestety nie miała fryzury geniusza). Powinna siedzieć w domu i zajmować się zajęciami do których nie potrzeba wiele umysłu. Cóż… a wszystkim znane uczone no niestety robiły to na własne ryzyko. Teraz kobiety na studiach to rzecz całkiem normalna. Wręcz powiem że jest ich stosunkowo więcej, chociaż tak mi się wydaje. I dobrze każdy powinien robić w życiu to na co ma ochotę Zaraz ktoś powie że jestem feministką. A w życiu! Skądże znowu. Po prostu chce przekazać co odkryłam w tej książce i jak na to zareagowałam. Powieść to ciekawy sposób spędzenia wolnego czasu i pośmiania się właśnie z mężczyzn a tak na prawdę z garstki tych osób którzy mieli takie a nie inne poglądy i myślę, ze niestety część takiego grona istnie do dziś, ale to już osobna historia.
Dokładnie miesiąc po dniu kobiet pisze do Was z recenzją ciekawej pozycji. „Kłopot z kobietami” to nietypowa mała książeczka. Wpadła w moje ręce przez przypadek. W środku znajdziemy ilustracje oraz podpisy czy sam tekst opowiadający o nich. Całość przez ta formę czyta się szybko i przyjemnie, z uśmiechem oraz śmiechem na twarzy. Nawet niektóre momenty tak mnie rozbawiły,...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-02-12
Oo czuję się jak przy spotkaniu z dobrą znajomą. Panią Katarzynę Michalak znam z kilku przeczytanych przeze mnie książek. Każda, podobnie jak ta, została mi długo w pamięci. Podobna ta autorka w ubiegłym roku była najczęściej czytana w Polsce. Sprzedaż Jej powieści przekroczyła milion egzemplarzy. Nie dziwię się. Tylko pani Michalak potrafi tak pisać. Łączyć śmiech ze łzami i opowiadać… Tak jakby jadło się pudełko czekoladek. Każda jest inna, ale zarazem pyszna i nie powtarzalna. Tu każdy rozdział przynosi nam coś nowego, nad czym rozpływamy się jak ta wspominana czekoladka.
Powieść jest cudowna. Pełna emocji, śmiechu i wzruszeń. Zawsze podobały mi się filmy, książki w których kilka osób i ich historii łączy się. Pokazuje to wpływ na życie innych oraz jak oni mogą nas zmienić. Tu mamy w sumie ich aż sześć. Trzy przyjaciółki oraz trzej bracia, których los połączy się w niezwykły sposób. Już na zawsze lub nie… Zobaczcie sami
„Leśna Polana” to pierwszy tom trylogii. Powieść w fragmentach była publikowana na blogu autorki podczas wakacji. Publikowane są, aż do teraz. Już wtedy zachęcona reklamami zaczęłam czytać. Oczywiście lektura tak mnie wciągnęła, że ciągle czekałam na więcej. Gdy w moje ręce wpadła pełna kiszka nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Nareszcie czytałam piękną zieloną powieść o miłości, ale też o przeciwnościach losu, które nigdy nie odpuszczają.
Oczywiście nie byłabym sobą gdym nie wspomniała, ze to idealna książka na Walentynki, ale też na co dzień, bo każdego dnia powinniśmy wiedzieć co jest w życiu najważniejsze.
Oo czuję się jak przy spotkaniu z dobrą znajomą. Panią Katarzynę Michalak znam z kilku przeczytanych przeze mnie książek. Każda, podobnie jak ta, została mi długo w pamięci. Podobna ta autorka w ubiegłym roku była najczęściej czytana w Polsce. Sprzedaż Jej powieści przekroczyła milion egzemplarzy. Nie dziwię się. Tylko pani Michalak potrafi tak pisać. Łączyć śmiech ze...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-02-12
„Lion droga do domu”
Seru w języku hindi znaczy lew. Moim zdaniem stąd wziął się Lion w tytule. Jednak nasz bohater już na zawsze pozostanie Saroo, a nie jak w rzeczywistości ma na imię. Wszystko przez to, że zapewne niewyraźnie wypowiadał to słowo. Cóż prawdziwe imię bardzo pasuje, ponieważ chłopiec już dziecięcych lat wykazywał się wielką odwagą.
Książka to tak naprawdę piękna autobiografia. Rozpoczyna się gdy nasz bohater miał 5 lat. Żył sobie w małym miasteczku gdzieś w Indiach. Razem ze swoją matką, dwoma braćmi i siostrą. Ich ojciec muzułmanin wziął sobie drugą żonę i z nią zamieszkał. Pewnego dnia mały Saroo wraz z bratem Guddu pojechał do pobliskiego miasta by zarobić trochę pieniędzy. Tam na dworcu staje się coś strasznego. Zmęczony pięciolatek wchodzi do pociągu i zasypia na ławce. Tak, sam jak palec, wyrusza w straszną i emocjonującą podróż, która bezpowrotnie zmieni jego życie. Czy na lepsze czy na gorsze ? Przekonajcie się sami. Na pewno mogę zdradzić , że chłopak miał bardzo dużo szczęścia.
Książka pokazuje trudny czas małego dziecka, które przez nieszczęśliwy wypadek zostało same.
Pamiętacie cudowny, inspirujący film „Slumdog. Milioner z ulicy?”. Ja tak, ponieważ to chyba jedna z pierwszych historii, która wywarła na mnie, aż takie wrażenie. Podobno jednak tamta opowieść to fikcja, choć moim zdaniem bardzo prawdopodobna i nie zdziwiłabym się gdyby wydarzyła się naprawdę. „Lion droga to domu” to samo życie. To sprawia, że czyta się ją z jeszcze większym zaciekawienie, i jeszcze bardzie chce się poznać dalszy ciąg. Wiecie co jeszcze jedna ciekawostka. A pamiętacie głównego bohatera wspomnianego przeze mnie filmu? Na pewno tak. Dobra wiadomość ten sam aktor tzn. Dev Patel gra naszego Saroo w ekranizacji tej powieści. Hmm myślę, ze warto ten film zobaczyć. Jak i naszego „znajomego” (jest też na okładce książki). Ciekawe jest też to, że książka była wydana pod tytułem „Daleko od domu” w 2014 r. także pod skrzydłami wydawnictwa Znak literanova.
Czy kiedykolwiek podróżowaliście „palcem po mapie”? Ja w dzieciństwie bardzo często. Później oczywiście zasypywałam całą rodzinę milionem pytań. Bardzo fascynowały mnie odległe kraje. Teraz też tak jest. Przyznam się szczerze, że teraz pomocne mi jest Google Earth. Stawiam „ludzika” i już „jestem” gdziekolwiek chcę! Ta strona internetowa dla naszego bohatera stała się zbawieniem, ale i też przekleństwem. Godzinami, dniami oraz latami oddawał się żmudnemu przeczesywaniu map w poszukiwaniu utraconego rodzinnego domu. W końcu po kilku latach ślepy traf pozwolił mu zbliżyć się do rozwiązania. Jak blisko? Przekonajcie się sami.
Wspominałam już, że w środku powieści jest wkładka ze zdjęciami? Tak. Znajdziecie ją tam. Dzięki niej książka jest jeszcze lepsza.
Co mogę jeszcze dodać? Polecam książkę wszystkim, którzy chcą poznać piękną wzruszającą historie. Na pewno nie zawiedziecie się. Ja zabieram się za oglądanie filmu. Hmm, gdzie jest mój popcorn?!
„Lion droga do domu”
Seru w języku hindi znaczy lew. Moim zdaniem stąd wziął się Lion w tytule. Jednak nasz bohater już na zawsze pozostanie Saroo, a nie jak w rzeczywistości ma na imię. Wszystko przez to, że zapewne niewyraźnie wypowiadał to słowo. Cóż prawdziwe imię bardzo pasuje, ponieważ chłopiec już dziecięcych lat wykazywał się wielką odwagą.
Książka to tak naprawdę...
"Pułapka' Magdy Stachuli to moje trzecie spotkanie z tą autorką. Znowu mamy do czynienia z wciągającym thrillerem, który naprawdę nie pozwoli Wam zasnąć. Opowiada historię Klary. Dziewczyny może dokładnie takiej jak Ty, która idzie na sobotnią imprezę do znajomych. Nad ranem budzi się na klatce schodowej swojego bloku. Nic nie byłoby w tym za bardzo dziwnego, gdyby nie to, że nie jest niedziela rano, lecz... wtorek. Minęły dwa dni, a nasza Klara nic nie pamięta. Pomyślicie niezła impreza. Nie, przyjaciółki dziewczyny twierdzą, że wyszła spokojnie do domu i wsiadła do taksówki. Rozpoczyna się szukanie utraconych wspomnień, chwil. Klara próbuje za wszelką cenę dowiedzieć się co się z nią działo przez całe 48 h. Dziewczyna ma też wrażenie, że ktoś ją śledzi, przygląda się, czy wręcz podrzuca prezenty np. w postaci koszyczka ukochanych brzoskwiń. Niestety nic nie przywraca jej pamięci. Jedynie jej przyjaciółka Nina znajduje w sieci niepokojący artykuł. O dziewczynie, która podobnie tak jak ona zaginęła i później wróciła., lecz teraz... nie żyje. Dlaczego? Kto to zrobił ? Od tego momentu książka rozkręca się na dobre. Zaczyna się walka z czasem i chęć poznania prawdy przezwycięży wszystko.
"Pułapka' Magdy Stachuli to moje trzecie spotkanie z tą autorką. Znowu mamy do czynienia z wciągającym thrillerem, który naprawdę nie pozwoli Wam zasnąć. Opowiada historię Klary. Dziewczyny może dokładnie takiej jak Ty, która idzie na sobotnią imprezę do znajomych. Nad ranem budzi się na klatce schodowej swojego bloku. Nic nie byłoby w tym za bardzo dziwnego, gdyby nie to,...
więcej Pokaż mimo to