Kubuś Puchatek, lat 90. Ile? Czy to więcej niż siedem, czy mniej? A w ogóle, czy to dużo?
Kto mógłby się nad takimi pytaniami zastanawiać? Myślenie przyspiesza trawienie (może nie u każdego, lecz u Puchatka z pewnością),a czas tak szybko mija przy natężaniu umysłu, przy liczeniu, czy zastanawianiu się, że nie wiadomo kiedy i znowu burczy w brzuchu i trzeba owo zadumanie przerwać i sięgnąć Po Małe Co Nieco. I nawet jeśli w tym główkowaniu pomaga Prosiaczek, to nic nie da się w tej kwestii zadziałać.
Ale 90 lat i urodziny, to w końcu okazja do fety i spotkania i do pałaszowania wszystkiego, co się tylko na stole zmieści. A, że przy owym stole zasiadają sami przyjaciele, to już nadarza się wielka, wielka okazja do wspomnień.
A co można wspominać?... Najlepsze przygody, jakie przyszły wraz ze zmianą pór roku. Mamy Lato, Jesień, Zimę i długo oczekiwaną Wiosnę. Jest walka ze smokiem, czy choćby wielkie poszukanie Przyprawy Nilu, która nie wiadomo w czym może być schowana, ani tym bardziej, jak wygląda czy smakuje. Ale najwspanialsze w tej książce są dwie rzeczy - powrót ukochanych mieszkańców Stumilowego lasu i... wspaniałe tłumaczenie pana Rusinka.
POLECAM w CIEMNO
Jak dla mnie - lepsza niż oryginał.
Bardzo ciepła i optymistyczna, dowcipna, utrzymana w spójnej konwencji opowiada o całym roku w Stumilowym Lesie. Akcja czterech opowieści toczy się w cztery różne pory roku, a ich autorami są czterej różni pisarze. Trudno byłoby mi wybrać, która pora roku podobała mi się najbardziej.
Nowe Przygody bardziej przypominają Kubusia w wersji Disneyowskiej niż Milnego, co w sumie na dobre im wyszło.
Bardzo polecam, zarówno dla najmłodszych czytelników, jak i takich co "Kubusia" czytali już bardzo dawno temu ;)