Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Podążając za marzeniami
Kto z nas nie ma w sobie tęsknoty za czymś odległym, nieznanym, za przygodą? Kto z nas choć raz nie przyłapał się na myśleniu, że popadł w rutynę, odkładając plany i marzenia na dalszy plan? Jak często wydaje się nam, że zmiany są trudne, wymagają poświęceń ponad nasze siły i są, praktycznie rzecz biorąc, niemożliwe do zrealizowania? Bohaterowie książki „Nomadzi” udowadniają, że te nasze przekonania to mrzonki, wymówki i przejaw wygodnictwa. Wszyscy przekonują: „rusz w drogę, uwierz w siebie, podejmij wyzwanie”.
Najnowsza propozycja wydawnictwa Znak to zbiór inspirujących historii, rozmów i zapisków o życiu współczesnych nomadów – podróżników, dla których domem jest cały świat. Wspólną cechą wszystkich bohaterów jest ich polskie pochodzenie, ale w zasadzie na tym podobieństwa się kończą. Każda z osób, z którymi rozmawia Zuzanna Bakuła – autorka książki – w pewnym momencie wyruszyła we własną podróż, na własnych zasadach, udowadniając, że ograniczenia są tylko w naszych głowach. Nieważne jest, jaki zawód się wykonuje (wśród bohaterów książki znajdziemy prawnika, instruktorki jogi, nauczycielkę języka angielskiego, fotografów, dziennikarki, psycholożkę, animatorkę kultury czy finansistów), czy jest się samotnym czy ma się partnera, a nawet całą rodzinę. Nieważne też, wbrew pozorom, ile się zarabia. Podstawowe pytanie brzmi – jakie są nasze priorytety? Tomek, Joasia, Helenka, Asia i Gaja, Kasia i Kuba, Helena, Anna, Thomas, Hania, Mila, Agata i Esio Olga z Roszkiem i Iduszką, Marga i cała rodzina Mitali – Marta, Krzysiek, Klara, Zosia, Hania, Rita i Janek – udowadniają, że pieniądze to środek, a nie cel sam w sobie. I że są potrzebne, o ile pomagają dostać się tam, gdzie chcemy być.
Książka „Nomadzi” to zbiór przeróżnych doświadczeń osób, które postanowiły zamienić wygodne życie w jednym miejscu na permanentną podróż, ubogacającą wewnętrznie i dającą masę cudownych wspomnień. Skonstruowana tak, aby przekazać najciekawsze opowieści bohaterów, pełna zdjęć z egzotycznych wypraw, wzbogacana o cenne wskazówki, jak rozpocząć własną przygodę życia – ta książka to prawdziwy skarb. Czyta się ją szybko i z niekłamaną przyjemnością. Zmusza do refleksji, co tak naprawdę liczy się w życiu i sprawia, że chce się poszukać tanich lotów i najbardziej egzotycznych destynacji, aby wreszcie rozpocząć swoją własną podróż. Świetna pozycja!

Podążając za marzeniami
Kto z nas nie ma w sobie tęsknoty za czymś odległym, nieznanym, za przygodą? Kto z nas choć raz nie przyłapał się na myśleniu, że popadł w rutynę, odkładając plany i marzenia na dalszy plan? Jak często wydaje się nam, że zmiany są trudne, wymagają poświęceń ponad nasze siły i są, praktycznie rzecz biorąc, niemożliwe do zrealizowania? Bohaterowie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W kręgach zła

Zbigniew Zborowski to autor, po którym można spodziewać się dobrej, mocnej literatury. Nie zawodzi i tym razem, wracając z najnowszą książką zatytułowaną „Kręgi”. Spotykamy w niej ponownie znanego z poprzedniego wydawnictwa – „Skazy” – Bartosza Koneckiego – byłego policjanta, obecnie prywatnego detektywa, który próbuje zapomnieć o ciężkiej przeszłości i zbudować na nowo swoją przyszłość. Jak w poprzedniej historii, także w tej główny bohater będzie musiał stawić czoła groźnym przestępcom, powoli odkrywając tajemnicę sprzed lat…

Głównym wątkiem „Kręgów” jest okrutna zbrodnia, której echa wracają, wpływając na losy bohaterów. Autor prowadzi narrację kilkutorowo, równocześnie zarysowując wydarzenia sprzed lat oraz opisując to, co dzieje się „teraz”. Stopniowo poznajemy szczegóły dramatycznych okoliczności, które doprowadziły do śmierci i okaleczenia młodej dziewczyny. Przyglądamy się także postaciom, które pozornie nie są związane ze wspomnianymi zdarzeniami. Wraz z kolejnymi przeczytanymi stronami przekonujemy się jednak, że kręgi zła i zbrodni są o wiele szersze, niż można by się spodziewać. Finał – jak to u Zborowskiego – jest zaskakujący i bardzo mocny. Choć konsekwentnie prowadzona fabuła pozwala domyślać się przynajmniej częściowo, kto jest odpowiedzialny za makabryczne wydarzania sprzed lat i ich współczesne naśladownictwo. Niemniej, autorowi udaje się utrzymywać ciągłe zainteresowanie czytelników, stopniowo budując napięcie.

Niewątpliwym atutem „Kręgów” jest jej główny bohater. Konecki to postać nieszablonowa, nie dająca się wpisać w schemat i niejednoznaczna. Wydarzenia z przeszłości, ideały i przekonania, którymi się kieruje, mają niebagatelny wpływ na dezycje, które podejmuje. Odczuwamy jednak niesłabnącą sympatię do tego wielkiego, misiowatego detektywa i kibicujemy jego poczynaniom, próbując odkryć co dokładnie wydarzyło się blisko 20 lat temu.

„Kręgi” to dobry polski kryminał, nie ustępujący swoim zagranicznym odpowiednikom. Typowo polska sceneria dodaje całości swojskiego, znajomego charakteru, którego coraz częściej szukamy w literaturze. Dobra lektura na jesienne wieczory.

W kręgach zła

Zbigniew Zborowski to autor, po którym można spodziewać się dobrej, mocnej literatury. Nie zawodzi i tym razem, wracając z najnowszą książką zatytułowaną „Kręgi”. Spotykamy w niej ponownie znanego z poprzedniego wydawnictwa – „Skazy” – Bartosza Koneckiego – byłego policjanta, obecnie prywatnego detektywa, który próbuje zapomnieć o ciężkiej przeszłości i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Hołd dla Słonia

Ludzie związani z górami lub interesujący się tym tematem od razu domyślają się o kogo chodzi. Zaś ci, którym literatura i tematyka górska są zupełnie obce, szybko powinni nadrobić zaległości. Przyznaję, że sama należałam do tej drugiej grupy. Z zaciekawieniem sięgnęłam jednak po książkę „Droga Słonia” autorstwa Bartka Dobrocha. Kim jest Słoń? To Artur Hajzer – polski himalaista, biznesmen, założyciel dwóch kultowych marek polskiej odzieży outdoorowej – Alpinusa i HiMountain. Z okładki książki spogląda na czytelników siwiejący mężczyzna, o posturze znacznie odbiegającej od naszych wyobrażeń na temat aparycji himalaistów. To właśnie wyglądowi Hajzer zawdzięcza swój nieśmiertelny przydomek – Słoń. Książka Dobrocha to pierwsza biografia twórcy programu „Polski Himalaizm Zimowy. Autor zadał sobie sporo trudu, aby krok po kroku opowiedzieć historię Hajzera. Od dzieciństwa, które himalaista spędził z matką i siostrą, praktycznie bez ojca, przez młodzieńcze fascynacje wspinaczką i górami, po pierwsze wyprawy i górskie sukcesy, osiągane u boku legendarnych himalaistów – Jerzego Kukuczki czy Wandy Rutkiewicz.
Dobroch kreśli w swojej książce interesujący obraz człowieka ambitnego, nastawionego na realizację celu, doskonałego organizatora i urodzonego lidera. Hajzer ożywa we wspomnieniach rodziny, przyjaciół, towarzyszy wypraw, bliższych i dalszych znajomych, współpracowników, ale – także wrogów. Dzięki temu udaje się autorowi uniknąć biografii jednostronnej, jawnej laudacji Słonia. Nie znajdziemy w tej książce jedynie superlatyw i słów uwielbienia. Pada też sporo ocen – subiektywnych odczuć osób, które poznały Artura Hazjera jako upartego, zdeterminowanego mężczyznę, gotowego do poświęceń i walczącego o swoje zdanie i swoje poglądy do upadłego. To, co dla jednych jest ogromną zaletą polskiego himalaisty, dla innych stanowi niewątpliwą wadę. Autor nie ocenia jednak poczynań Hajzera. Pozwala czytelnikowi poznać swoje bohatera z wielu stron i samemu wyrobić sobie opinię na jego temat.
Dzięki „Drodze Słonia” możemy przejść wspólnie z Arturem przez kolejne etapy jego życia. Towarzyszymy mu w chwilach chwały i w chwilach słabości. Doskonałe pisarskie wyczucie, rzetelna dziennikarska praca oraz świetne zdjęcia – z których spogląda na nas Słoń w różnych momentach swojej życiowej podróży – sprawiają, że książkę czyta się z niekłamaną przyjemnością i dużym zainteresowaniem. Nawet ktoś, kto nigdy nie miał do czynienia literaturą górską, nie będzie potrafił oderwać się od biografii tego niezwykłego człowieka. Gorąco polecam i zachęcam, żeby wybrać się w podróż „Drogą Słonia”

Hołd dla Słonia

Ludzie związani z górami lub interesujący się tym tematem od razu domyślają się o kogo chodzi. Zaś ci, którym literatura i tematyka górska są zupełnie obce, szybko powinni nadrobić zaległości. Przyznaję, że sama należałam do tej drugiej grupy. Z zaciekawieniem sięgnęłam jednak po książkę „Droga Słonia” autorstwa Bartka Dobrocha. Kim jest Słoń? To Artur...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Brzydota nieokiełznana
„Maszkaron” Patrycji Pustkowiak to bardzo interesująca lektura. Autorka główną bohaterką czyni dziewczynę tak brzydką, że nie mieści się nawet w najszerzej pojętych kanonach piękna. Jej brzydota jest przytłaczająca i rzutuje na całe życie Marianny. To, że społeczeństwo odrzuca ją niemal na każdym poziomie, oceniając jej przydatność przez pryzmat aparycji, sprawia, że dziewczyna nie potrafi nijak przystosować się do rzeczywistości. Jej życie to pasmo porażek, niespełnionych marzeń i niezrealizowanych oczekiwań. 35-letnia Marianna opracowuje więc strategię przetrwania w niesprzyjającym jej środowisku. Motorem napędowym jej działań jest nienawiść, którą dziewczyna obdziela wszystko i wszystkich po równo. Nie można zarzucić bohaterce – tytułowemu maszkaronowi – braku inteligencji. Opowieść o jej życiu to błyskotliwa i zabawna historia, choć pełna gorzkich akcentów. Marianna w swych sądach jest surowa i bezwzględna. Wyraża je w sposób zdecydowany, będąc w pełni świadomą swoich ograniczeń.
„Maszkaron” to nie tylko historia brzydkiej Marianny. Z ust głównej bohaterki padają sądy oceniające cały współczesny świat – z jego hipokryzją, płytkością i pustosłowiem. Z miałkimi dyskusjami na błahe tematy, z kultem odrealnionego świata tworzonego na portalach społecznościowych jak Fecebook czy Instagram. Zdaje się, że Marianna szuka prawdy – prawdziwych emocji, prawdziwych ludzi, prawdziwych, mocnych wrażeń. Okazuje się, że brzydota może być wyzwalająca. Bohaterka, pozostająca poza głównym nurtem estetyki, nie podlega ogólnie panującym regułom. Rezygnuje z gry w autoprezentację, patrząc na świat przez pryzmat tego, co jej odebrano – a raczej czego nigdy nie będzie mogła doświadczyć – miłości, adoracji, przeciętności. Jest dzięki temu wyjątkowa. Ignorowana, z boku obserwuje mainstream i tworzy własny świat.
Książka Patrycji Pustkowiak to pozycja, która wymaga uwagi. Jej lektura wybija nas ze strefy komfortu, każąc przewartościować to, co dotychczas wydawało się nam oczywiste i dobrze znane. Zmusza do refleksji nad własnym postępowaniem i do wyrażenia głośno opinii na tematy, których dotychczas unikaliśmy. Czy warto sięgnąć po to wydawnictwo? Sprawdźcie sami!

Brzydota nieokiełznana
„Maszkaron” Patrycji Pustkowiak to bardzo interesująca lektura. Autorka główną bohaterką czyni dziewczynę tak brzydką, że nie mieści się nawet w najszerzej pojętych kanonach piękna. Jej brzydota jest przytłaczająca i rzutuje na całe życie Marianny. To, że społeczeństwo odrzuca ją niemal na każdym poziomie, oceniając jej przydatność przez pryzmat...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Demokracja - ważna sprawa

O tym, że trzeba być świadomym obywatelem, nie trzeba przypominać nikomu. Ale teoria to jedno, a praktyka drugie. Często nie znamy swoich podstawowych praw i obowiązków, nie mówiąc już o próbie przekazania wiedzy na ten temat młodszym pokoleniom. I tutaj w sukurs przychodzi Robert Biedroń – polityk – który napisał ostatnio książkę „Włącz DEMOkrację”. Nie spodziewajcie się jednak nudnej, pełnej naukowych zwrotów lektury! Pozycja autorstwa Biedronia jest bowiem ciekawą, interaktywną grą przeznaczoną dla młodych czytelników, próbujących dopiero zrozumieć zasady działania ustroju, państwowości czy polityki. Autor w interesujący, przejrzysty sposób tłumaczy, co to jest państwo, określa sposób jego funkcjonowania, przybliża podstawowe pojęcia. Co jakiś czas zadaje też czytelnikom pytania, pozwalając im zadecydować, jakiego rodzaju państwo będą sami tworzyć. I choć wybór jest w gruncie rzeczy pozorny – wszak demokracja to nie idealny ustrój, choć nikt jeszcze nie wymyślił lepszego – młodzi czytelnicy mają szansę wybrać, popełnić błąd i się poprawić. Dzięki prostemu językowi, bardzo ładym grafikom i przejrzystemu układowi, lektura książki Biedronia należy do przyjemności. Z łatwością trafi ona do młodych odbiorców, systematyzując ich wiedzę na temat panujących w różnych krajach ustrojów. „Włącz DEMOkrację” to przede wszystkim przewodnik po demokracji, który ma nie tylko pobudzić ciekawość młodych obywateli, ale też przekonać ich, że od nich także wiele zależy. Jak przekonuje bowiem autor – każdy z nas ma wybór. Polecam!

Demokracja - ważna sprawa

O tym, że trzeba być świadomym obywatelem, nie trzeba przypominać nikomu. Ale teoria to jedno, a praktyka drugie. Często nie znamy swoich podstawowych praw i obowiązków, nie mówiąc już o próbie przekazania wiedzy na ten temat młodszym pokoleniom. I tutaj w sukurs przychodzi Robert Biedroń – polityk – który napisał ostatnio książkę „Włącz...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pokojówka z ambicjami

Ostatnio kolejny raz sięgnęłam po książkę autorstwa Marie Benedict. To autorka, która wykonuje ogromną pracę, sięgając do tektów źródłowych i szukając w nich odpowiedzi na nurtujące pytania. Po „Pani Einstein” spodziewałam się kolejnej powieści osadzonej w historycznej rzeczywistości, z ciekawymi, fabularnymi wątkami, bazującymi na przekonaniu, że coś mogło się wydarzyć. Nie pomyliłam się. W „Pokojówce miliardera” z zaciekawieniem mogłam śledzić losy rodziny Carnegiech – emigrantów, którzy pod koniec XIX w. przybyli do Ameryki i tam dorobili się fortuny.
Cała powieść bazuje na historii młodej irlandzkiej emigrantki – Clary Kelley – która przybywa do Pensylwani w poszukianiu pracy. Dla nastoletniej, ambitnej i inteligenten dziewczyny to ogromna szansa, ale też ogromna odpowiedzialność. Od zarobków Clary zależy przyszłość głodującej w Irlandii rodziny. Panna Kelley przez przypadek staje się pokojówką w domu jednego z najbogatszych mieszkańców Ameryki tamtych czasów. Przez swoją wytrwałość udaje się jej zostać osobistą pokojówką pani Carnegie. Jednak to dopiero początek fascynującej historii Klary. Jej niespotykane na tamte czasy wykształcenie, bystrość umysłu oraz umiejętność logicznego myślenia sprawiają, że Clara wchodzi w bliższe relacje z synem swojej pracodawczyni – Andrew Carnegiem. Ten niezwykły mężczyzna, a przy okazji wytrawny biznesmen, dyskutuje z panną Kelley na tematy dotyczące kolejnych biznesowych przedsięwzięć, czyniąc z Clary swojego cichego wspólnika i doradcę. Relacje tych dwojga nie mają jednak czysto zawodowego charakteru. Andrew zakochuje się w służącej, dostrzegając jej bystry umysł i nieprzeciętną inteligencję. Clara jednak, świadoma spoczywającej na niej odpwiedzialności, nie pozwala uczuciom wziąć góry nad zdrowym rozsądkiem. Przynajmniej na początku…
Marie Benedict ma niezwykły dar tworzenia nastrojowych historii, które czyta się z prawdziwym zainteresowaniem. Czy mogły się wydarzyć? Oczywiście. Autorka doskonale potrafi oddać nastrój epoki, o której pisze i stworzyć przekonujące portrety bohaterów – niejednoznacznych i pełnych sprzeczności, mierzących się z dylematami i trudami codzienności. „Pokojówka miliardera” to ciekawa lektura dla wszystkich, którzy kochają romantyczne powieści, osadzone w historycznych realiach. Polecam!

Pokojówka z ambicjami

Ostatnio kolejny raz sięgnęłam po książkę autorstwa Marie Benedict. To autorka, która wykonuje ogromną pracę, sięgając do tektów źródłowych i szukając w nich odpowiedzi na nurtujące pytania. Po „Pani Einstein” spodziewałam się kolejnej powieści osadzonej w historycznej rzeczywistości, z ciekawymi, fabularnymi wątkami, bazującymi na przekonaniu, że...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Sztuka przetrwania

Są w naszym życiu książki, które czytamy dla przyjemności i takie, które przeczytać wypada lub po prostu trzeba. Takie, które dają nam mnóstwo przyjemności i takie, które czytamy powoli, fragmentami. Są książki zupełnie błahe i te, które pozostają w nas na lata. Takie, które zmieniają nas i otwierają oczy na to, czego wcześniej nie dostrzegaliśmy. Moim zdaniem najważniejsze książki to te, dzięki którym stajemy się lepszymi ludźmi. Wydaje mi się, że do tej kategorii można zaliczyć pozycję autorstwa Jung Chang – „Dzikie Łabędzie. Trzy córki Chin”. Kilkukrotnie wznawiana, czytana na całym świecie, stanowi jeden z lepszych opisów historii XX-wiecznych Chin.

Na okładce książki znajdziemy adnotację, że ponad miliard ludzi nigdy jej nie przeczyta. Dlaczego? Bo jest to książka zakazana w Chinach. Jung Chang to doskonała kronikarka. Dzięki jej opowieści możemy śledzić historię przemian, jakie wydarzyły się w Chinach w ubiegłym wieku. Opowieść rozpoczyna się opisem losów babki autorki – piękności, której krępowano stopy i z której uczyniono konkubinę generała. Następnie Jung opisuje życie swojej matki i swoje – jednej z piątki rodzeństwa, córki wysoko postawionych komunistycznych urzędników. Losy trzech kobiet – babki, matki i córki są nierozerwalnie związane z przemianami politycznymi i ustrojowymi w Chinach. Jung Chang skrupulatnie, rok po roku zdaje sprawę z tego, jaki wpływ na życie milionów ludzi miały rządy jednego z najgroźniejszych władców XX wieku – Mao Tse-tunga. Autorka nie boi się ocen i mówi o tym, jak reżim Zedonga zniszczył tradycję, kulturę i ludzkie życie. Jej historia jest dramatyczna, wręcz nie do uwierzenia.

„Dzikie łabędzie” to niełatwa lektura. Mnóstwo szczegółów, nazwisk, elementów topografii i kultury Chin, jakie znajdziemy w tej książce, stanowią jej niewątpliwe bogactwo, choć sprawiają także, że musimy poświęcić tej książce dużo uwagi i skupienia. Jest to jednak trud, którzy warto i należy ponieść. Dzięki Jung Chang mamy bowiem okazję poznać historię Chin pozbawioną propagandowych haseł i białych kart. Główne bohaterki stają się najlepszymi przewodniczkami po tym odległym, okrutnym świecie, w którym jedyną wartością wyróżniającą człowieka staje się to, czy jest po prostu przyzwoity.

„Dzikie łabędzie” to potrzebna i bardzo ważna książka. Lektura obowiązkowa dla wszystkich, którzy Mao znają tylko z plakatów, a o Chinach mają mniej niż mgliste pojęcie. Książka ta zabierze nas w podróż do państwa, którego przeszłość naznaczona jest bólem i tragizmem. Koniecznie trzeba ją przeczytać.

Sztuka przetrwania

Są w naszym życiu książki, które czytamy dla przyjemności i takie, które przeczytać wypada lub po prostu trzeba. Takie, które dają nam mnóstwo przyjemności i takie, które czytamy powoli, fragmentami. Są książki zupełnie błahe i te, które pozostają w nas na lata. Takie, które zmieniają nas i otwierają oczy na to, czego wcześniej nie dostrzegaliśmy. Moim...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Historia nie do zapomnienia

Nie jestem wielbicielką romansów, historii o miłości czy nieprzemijających namiętnościach. Lubię za to książki, które mają coś do przekazania. Takie, które kryją w sobie np. tajemnicę. Uczucie – owszem – może być elementem składowym fabuły, ale nie powinno w niej dominować. Kiedy wzięłam w ręce książkę Kerry Lonsdale „Nigdy nie zapomnę”, byłam pełna obaw i wątpliwości. Według wydawnictwa jest to „porywająca powieść, którą polecisz najlepszej przyjaciółce”. Podobno idealna na lato (i nawet uznana za taką w USA w ubiegłym roku). Spodziewałam się więc lekkiej i przyjemnej lektury. I, muszę przyznać, nie rozczarowałam się.

O czym jest ta książka? O dziewczynie, która tuż przed swoim ślubem dowiaduje się o śmierci (w nie do końca jasnych okolicznościach) swojego narzeczonego. Zamiast hucznego wesela, przeżywa smutny pogrzeb, zamiast świetlanej przyszłości – mierzy się z trudną i przytłaczającą codziennością. Do tego pojawia się ktoś, kto twierdzi, że jej narzeczony nie umarł i prowadzi spokojne życie całkiem niedaleko od niej. Aimee musi zadać sobie pytanie o priorytety, zastanowić się, jaką drogę wybrać i w co wierzyć. Dziewczyna, w cieniu przeszłości, postanawia zbudować swoje życie na nowo – realizując swoje odwieczne marzenia. Nie potrafi jednak zapomnieć o dawnej miłości i wciąż ma nadzieję, że jej narzeczony jej nie opuścił. Kiedy trafia na trop Jamesa, wszystko inne przestaje mieć znaczenie. Czy jednak na pewno? Co jest prawdą, a co ułudą i myśleniem życzeniowym?

„Nigdy nie zapomnę” to książka, która ma w sobie pewien magnetyzm. Sprawnie napisana, z nieźle skonstruowanymi postaciami i wciągającą fabułą, może stanowić idealną lekturę nie tylko na letnie wieczory. Autorka zadbała o zainteresowanie czytelników, odpowiednio budując napięcie i konstruując zagadkę, której rozwiązanie zaskoczy chyba każdego. Jeśli szukacie relaksującej książki, sprawdzającej się w zestawie z kocem i herbatą, to „Nigdy nie zapomnę” może być właśnie dla was. Ale uważajcie! Ta książka może zupełnie niechcący wciągnąć was tak bardzo, że zarwiecie dla niej noc!

Historia nie do zapomnienia

Nie jestem wielbicielką romansów, historii o miłości czy nieprzemijających namiętnościach. Lubię za to książki, które mają coś do przekazania. Takie, które kryją w sobie np. tajemnicę. Uczucie – owszem – może być elementem składowym fabuły, ale nie powinno w niej dominować. Kiedy wzięłam w ręce książkę Kerry Lonsdale „Nigdy nie zapomnę”, byłam...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dobre, bo polskie
Wszystkim, którym wydaje się, że świetne kryminały powstają tylko zagranicą, a do stworzenia odpowiedniego klimatu potrzeba skandynawskiej natury, polecam nową książkę Zbigniewa Zborowskiego „Skaza”. To pierwsza część serii z podkomisarzem Koneckim. I z pewnością nie ostatnia. Zborowski udowadnia, że współczesna Polska to doskonałe tło do stworzenia historii trzymającej w napięciu od pierwszej do ostatniej strony.
Dziwna śmierć doktorantki Zakładu Fizyki Jądrowej odsłania tajemnicę, której korzenie sięgają czasów przedwojennych. Kto jest zabójcą i jakie mogły być jego motywacje? I co wspólnego z tym wszystkim ma Bolo Kochański – młody naukowiec, który dokonał przełomowego odkrycia, ale nie zostawił po sobie żadnych zapisków? Fabuła „Skazy” toczy się kilkutorowo. Przeplatające się wątki budują napięcie, choć niemal do końca nie dają odpowiedzi na nurtujące nas pytania. Łapczywie pochłaniamy więc kolejne strony, chcąc poznać motywacje bohaterów i zrozumieć mechanizmy, które doprowadziły do śmierci niewinnych ofiar. Doskonała postać podkomisarza Koneckiego – człowieka, który przeżył załamanie nerwowe, stracił rodzinę, niemal wyleciał z policji i ma problem z kontrolowaniem agresji – świetnie wpisuje się w mroczny klimat kryminału. Z jednej strony Konecki jest na tyle wyrazisty, że zapada w pamięć każdego czytelnika, z drugiej – ma w sobie cechy sprawiające, że kibicujemy jego poczynaniom i wraz z nim próbujemy rozwikłać zagadkę tajemniczych zabójstw.
Czym w moim odczuciu cechuje się dobry kryminał? Wciągającą fabułą, intrygującym szwarccharakterem, przenikliwym głównym bohaterem i zagadką, która nie daje się zbyt łatwo i szybko rozwikłać. To te elementy sprawiają, że książka wydaje się nam interesująca. A „Skaza” do takich należy. Podróż, w którą zabiera nas autor, jest wciągająca, pełna zwrotów akcji i pytań, na które stopniowo uzyskujemy odpowiedzi. Zgrabnie napisana, cechująca się surowym, „męskim” językiem, z pewnością przypadnie do gustu tym, którzy nie lubią przegadania i cenią sobie ten gatunek, jakim jest kryminał. „Skaza” to bardzo dobra lektura, po której, zapewniam, będziemy mieć ochotę na więcej Zborowskiego i więcej podkomisarza Koneckiego.

Dobre, bo polskie
Wszystkim, którym wydaje się, że świetne kryminały powstają tylko zagranicą, a do stworzenia odpowiedniego klimatu potrzeba skandynawskiej natury, polecam nową książkę Zbigniewa Zborowskiego „Skaza”. To pierwsza część serii z podkomisarzem Koneckim. I z pewnością nie ostatnia. Zborowski udowadnia, że współczesna Polska to doskonałe tło do stworzenia...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Forst za granicą. Ale wciąż w poszukiwaniu Szrebskiej. Chyba wolałam sagę z Bestią :)

Forst za granicą. Ale wciąż w poszukiwaniu Szrebskiej. Chyba wolałam sagę z Bestią :)

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Joanna Chyłka - tom 1.

Bohater nr 1 - Langer. Najpierw obrona, a potem...nieprawdopodobny zwrot akcji. To tutaj narodził się Zordon. I relacja Chyłka - Zordon. Genialne, wciągające. Chce się więcej

Joanna Chyłka - tom 1.

Bohater nr 1 - Langer. Najpierw obrona, a potem...nieprawdopodobny zwrot akcji. To tutaj narodził się Zordon. I relacja Chyłka - Zordon. Genialne, wciągające. Chce się więcej

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Genialna!

Behawiorysta z przeszłością, który nie współpracuje już z policją. I psychopata, który nazywa siebie kompozytorem. Kto wygra tę walkę, kto okaże się skuteczniejszy? I czy w ogóle możliwe jest ujęcie sprawcy?

Mróz - jak zwykle - po mistrzowsku buduje napięcie i nie daje odetchnąć aż do ostatniej strony!

Genialna!

Behawiorysta z przeszłością, który nie współpracuje już z policją. I psychopata, który nazywa siebie kompozytorem. Kto wygra tę walkę, kto okaże się skuteczniejszy? I czy w ogóle możliwe jest ujęcie sprawcy?

Mróz - jak zwykle - po mistrzowsku buduje napięcie i nie daje odetchnąć aż do ostatniej strony!

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trzecia
Z zaciekawieniem śledziłam poczynania Magdy Stachuli i jej zapowiedzi kolejnej książki. Po „Idealnej”, która wysoko zawiesiła poprzeczkę, przed młodą pisarką stało ambitne wyzwanie – dorównać poprzedniej pozycji. Ciężkie to zadanie, bo „Trzecia” ukazała się niecały rok po pisarskim debiucie Stachuli. Naturalne więc są pewne porównania, odniesienia do tego, co autorka zaproponowała ostatnim razem.

Nowa książka wizualnie przypomina „Idealną”. Zarówno okładka, jak i układ tekstu przywodzą na myśl pierwszą pozycję autorstwa Stachuli. Także w „Trzeciej” pisarka zdecydowała się na opis wydarzeń z kilku perspektyw. Narrację prowadzą dwie kobiety – Eliza i Lilianna oraz jeden mężczyzna – Anton (vel Borys). Każdy z tego trójkąta – pozornie niezwiązanych ze sobą osób – stopniowo odsłania przed nami swoją historię i tajemnicę. Pojawiają się także relacje, które łączą Antona z Elizą, Elizę z Lilianną oraz Liliannę z Antonem. Jednak do końca zagadką pozostaje pytanie – kto jest kim? I czy na pewno dobrze oceniliśmy wszystkich bohaterów?

Eliza to terapeutka. Młoda, piękna, ambitna, choć lękliwa. Lilianna to dojrzała, wpływowa bizneswoman, dostająca to, czego zapragnie. Anton zaś to najbardziej tajemnicza z postaci. Kim jest, co robi, jaki jest jego cel? Tego nie dowiadujemy się niemal do końca. Łączy ich zbieg okoliczności, jedna aplikacja w telefonie, pospieszna decyzja. Magda Stachula potrafi tworzyć nastrój tajemnicy, sugestywnie budować postacie, analizować rządzące nimi emocje. Thriller psychologiczny to zdecydowanie jej mocna strona. Wciąż wraca do mnie jednak pytanie – czy to już było? Czy przypadkiem sposób prowadzenia narracji, bohaterowie, odkrywana powoli tajemnica nie przypominają tego, co widzieliśmy w „Idealnej”? Trochę tak. Jednak nie jestem pewna, czy to wada tek pozycji. Dla każdego, komu podobała się poprzednia powieść Stachuli, ta nowa będzie odpowiedzią na oczekiwania. Autorka stanęła na wysokości zadania i zapewniła swoim czytelnikom sporą dawkę rozrywki i emocji. Nie brakuje bowiem w „Trzeciej” zwrotów akcji, niespodziewanych rozwiązań i bohaterów z bogatym wnętrzem i przeszłością. Nie uwierzyłam tylko w jedną postać – w Elizę. Ale czy w Waszym przypadku tak się stanie? Przekonajcie się sami!

Trzecia
Z zaciekawieniem śledziłam poczynania Magdy Stachuli i jej zapowiedzi kolejnej książki. Po „Idealnej”, która wysoko zawiesiła poprzeczkę, przed młodą pisarką stało ambitne wyzwanie – dorównać poprzedniej pozycji. Ciężkie to zadanie, bo „Trzecia” ukazała się niecały rok po pisarskim debiucie Stachuli. Naturalne więc są pewne porównania, odniesienia do tego, co...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

O decyzjach zmieniających życie
Jedno upalne przyjęcie, jedna piękna kobieta, alkohol, jedna zła decyzja i jeden pocałunek – tak w skrócie można opisać początek „Dziedzictwa” Ann Patchett. Jednak nie dajmy się zmylić pozorom. Każdy, kto spodziewa się łzawych, prostych historyjek z romansem w tle, będzie zaskoczony nową propozycją amerykańskiej pisarki. Bowiem książka Patchett to coś więcej niż historia miłości. To przede wszystkim saga rodziny z gatunku „patchworkowych”. Wszystko rozpoczyna się pewnego upalnego popołudnia, podczas którego Bert – ojciec 4 dzieci – niespodziewanie pojawia się na przyjęciu z okazji chrzcin małej Franny Keating i, pod wpływem roztaczającej się wokół „magii” (alkoholu, słodkich pomarańczy, nastroju szaleństwa i radości) postanawia pocałować najpiękniejszą kobietę, jaką widział – Beverly (nota bene matkę Franny). Historia toczy się szybko – od pocałunku, fascynacji, po rozwód i powstanie całkiem nowych rodzin. Tej, w której porzucony mąż, policjant – Fix Keating – próbuje na nowo ułożyć sobie życie; tej, w której była żona Berta – Teresa – stawia czoła trudom wychowywania samotnie czwórki dzieci oraz tej, w której Bert i Beverly starają się stworzyć nowy dom dla swoich (i nie swoich) dzieci.
Jednak „Dziedzictwo” to w głównej mierze historia dzieci – Caroline i Franny (córek Fixa i Beverly) oraz Cala, Holly, Jeannette i Albiego (potomstwa Berta i Teresy). To historia ich trudnego dorastania, próby odnalezienia się we wzajemnych relacjach, potajemnych paktów (dzieci kontra dorośli) i, nieraz głupich, decyzji, które rzutowały na ich przyszłość. Nie brak tu tragedii i dramatów. Nie brak też wzruszających pojednań i prób zrozumienia po latach swojej własnej historii. „Dziedzictwo” ma wielu bohaterów, a ich historie i losy stale się przeplatają. Czytelnik – jak obserwator – ma wgląd tylko w niektóre fragmenty życia całej dziesiątki (dzieci i ich rodziców). Ma jednak szansę przekonać się „co było dalej”. Książka Patchett to nie wyrywkowy fragment życia kilku osób, a historia rodu, która (nie sposób uciec od tego stwierdzenia), mogła potoczyć się inaczej. Gdyby nie ten pocałunek…
Ann Patchett genialnie tworzy postacie. Ich charaktery, przeplatające się losy i historie, niespodziewane wybory – sprawiają, że stajemy się częścią tej wielkiej rodziny. Kiedy wejdziemy w stworzony przez autorkę świat, nie zechcemy go opuścić. Tyle jeszcze mogło się wydarzyć! Świetna pozycja – nie tylko na wakacje.

O decyzjach zmieniających życie
Jedno upalne przyjęcie, jedna piękna kobieta, alkohol, jedna zła decyzja i jeden pocałunek – tak w skrócie można opisać początek „Dziedzictwa” Ann Patchett. Jednak nie dajmy się zmylić pozorom. Każdy, kto spodziewa się łzawych, prostych historyjek z romansem w tle, będzie zaskoczony nową propozycją amerykańskiej pisarki. Bowiem książka...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Lajf is brutal
Życie nie jest łatwe – wiadomo nie od dziś. Mamy za sobą jakąś, nieraz trudną, przeszłość, a przed sobą nie zawsze optymistyczną przyszłość. Próbujemy odnaleźć się w rzeczywistości, nieustannie szukamy szczęścia. Naszymi krokami kieruje moralność lub jej brak. O tym w gruncie rzeczy jest książka „Fak maj lajf” Marcina Kąckiego. Reporter w swojej debiutanckiej powieści przygląda się światu i mechanizmom, które nim rządzą. Stworzona przez autora rzeczywistość jest oczywiście fikcyjna, choć łudząca podobna do tej, w której żyjemy.
„Fak maj lajf” to diagnoza współczesnej Polski z perspektywy ludzi zdeterminowanych, gotowych, żeby osiągnąć zamierzony cel. Wykreowany przez Kąckiego świat rządzi się prawem silniejszego, sprytniejszego i bogatszego. Nie ma w nim miejsca na słabości, a każda porażka zostaje przekuta w sukces kogoś innego. Kącki opisuje świat ludzi młodych, pozbawionych często ideałów i skrupułów. W tym świecie większy biust = lepsze życie, a każda, nawet najbardziej bzdurna, idea może przerodzić się w ideologię porywającą tłumy. Czy nie przypomina to tego, co zewsząd nas otacza?
Autor do opisu rzeczywistości używa języka prostego, brutalnego, bezpośredniego. Próżno tu szukać poetyckich porównań czy wyszukanych przenośni. Język jest blisko człowieka – tego, co sobą reprezentuje i wyznaje. Jest taki, jak bohaterowie książki Kąckiego. Wnikliwa analiza świata polityki, prasy brukowej, prawideł rządzących zachowaniami tłumu sprawiają, że książkę Kąckiego czyta się przyjemnie. W „Fak maj lajf” nie ma miejsca na cukierkową przesadę. Nie ma też miejsca na happy end i dziejową sprawiedliwość. Jest za to cwaniactwo i troska o własne cztery litery. Podczas lektury z tyłu głowy wciąż pojawia się pytanie: skąd ja to znam? I to chyba największa wartość tej powieści. Prawda – choć zamaskowana – jednak zaskakująco bliska. Dobry debiut!

Lajf is brutal
Życie nie jest łatwe – wiadomo nie od dziś. Mamy za sobą jakąś, nieraz trudną, przeszłość, a przed sobą nie zawsze optymistyczną przyszłość. Próbujemy odnaleźć się w rzeczywistości, nieustannie szukamy szczęścia. Naszymi krokami kieruje moralność lub jej brak. O tym w gruncie rzeczy jest książka „Fak maj lajf” Marcina Kąckiego. Reporter w swojej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Czego nie potrafią kobiety?
No właśnie – czego? W zasadzie wszystkiego. Tak przynajmniej uważano przez lata, a w zasadzie przez stulecia! Nie potrafią utrzymać za długo żadnego narzędzia, nie potrafią wpaść na żaden genialny pomysł, nie potrafią nawet samodzielnie myśleć. Nic dziwnego, skoro ich ciała i umysły nie zostały stworzone do niczego ponad służenie mężczyźnie, gotowanie czy wychowywanie dzieci (sic!). Po kobiecie niewiele się można spodziewać. Nie posiada odpowiednio dużej głowy czy – wiadomo – niezbędnego przy samodzielnym myśleniu i wpadaniu na genialne pomysły – uwłosienia geniusza. Po kobietach najlepiej niczego się nie spodziewać. Przynajmniej się nie rozczarujemy!
„Kłopot z kobietami” Jacky Fleming to przewrotna ilustrowana pozycja opowiadająca o tym, jak postrzegano kobiety przez bardzo długi czas. Genialne rysunki i świetne, krótkie komentarze sprawiają, że czytanie (a w zasadzie przeglądanie) tej książki to prawdziwa przyjemność. Lektura całości zajmuje nie więcej niż godzinę. Ale przekaz, jaki ze sobą niesie, pozostaje na znacznie dłużej. Dlaczego? Bo Jacky Fleming w zabawny sposób opowiada historię, która wydarzyła się naprawdę. Co więcej – nadal znajdzie się wielu wielbicieli filozofii, wedle której kobiety to gorszy sort, gorszy gatunek. Pod płaszczykiem ilustrowanego przewodnika autorka rozprawia się z wielowiekowymi przekonaniami dotyczącymi kobiet. Zadając pytanie – co z tymi kobietami – tak naprawdę opowiada o latach dyskryminacji i nierówności.
Dzięki formie, jaką przybrała ta książeczka, może spokojnie stać się lekturą dla każdego. Przebrną przez nią nawet ci, którym z czytaniem nie po drodze. A przy tym, jakby przy okazji, „Kłopot z kobietami” posiadają walor edukacyjny. Przestrzegają przed tym, co przez stulecia było udziałem wielu kobiet. Książka ta uświadamia, że feminizm to nie wymysł współczesnych wojowniczek o równość, ale wynik setek lat upokorzeń i nieraz kompletnego nierozumienia.
„Kłopot z kobietami” to lektura obowiązkowa dla każdego. Dla niektórych – aby sobie przypomnieć, dla innych – aby zrozumieć kim są kobiety. Dla kolejnych pokoleń zaś po to, aby wiedzieć, czego unikać. Polecam!

Czego nie potrafią kobiety?
No właśnie – czego? W zasadzie wszystkiego. Tak przynajmniej uważano przez lata, a w zasadzie przez stulecia! Nie potrafią utrzymać za długo żadnego narzędzia, nie potrafią wpaść na żaden genialny pomysł, nie potrafią nawet samodzielnie myśleć. Nic dziwnego, skoro ich ciała i umysły nie zostały stworzone do niczego ponad służenie mężczyźnie,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka niezła, szybko się ją czytało. Ale czytałam już lepsze książki fantasy.

Książka niezła, szybko się ją czytało. Ale czytałam już lepsze książki fantasy.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kraina Marzeń
Idealne miejsce, raj na ziemi, kraina ze snów. Któż o niej nie marzy i nie zrobi wszystkiego, aby właśnie tam się znaleźć? Choć na chwilę oderwać się od szarej rzeczywistości, uciążliwych obowiązków i przenieść się do miejsca, w którym w każdej chwili będzie przepełniać nas szczęście? Wydaje się, że Jamesowi Rebanksowi udało się odnaleźć ten rajski zakątek. Jest nim Kraina Jezior – obszar w północno-zachodniej Anglii, słynący ze spektakularnych widoków, uwielbiany przez turystów nie tylko z Wielkiej Brytanii, ale i z całego świata. Uroki tej krainy opisywał np. poeta William Wordsworth. James Rebanks w swojej książce „Życie pasterza. Opowieść z Krainy Jezior” z ogromnym szacunkiem i miłością opowiada o miejscu, w którym mieszka. Myli się jednak każdy, kto sądzi, że autor prowadzi życie opływające w dostatki, pozbawione wszelkich uciążliwości i trudów. Książka Rebanksa jest bowiem laudacją na cześć wytężonej pracy w ciężkich, górskich warunkach. Gdzie zatem ten raj?
James Rebanks to pasterz, wywodzący się z rodziny o kilkupokoleniowej tradycji w tej dziedzinie. Jego życie w głównej mierze polega na hodowli owiec na ternie Krainy Jezior. Nie jest to praca sielankowa ani romantyczna. Nie jest to też praca łatwa ani przynosząca niebotyczne zyski. Wręcz przeciwnie. Jak autor sam przyznaje, aby móc być pasterzem trzeba się imać różnych dodatkowych zajęć, pomagających przetrwać i utrzymać farmę oraz rodzinę. Książka „Życie pasterza” została podzielona na 4 części, tożsame z 4 porami roku. Opowieść rozpoczyna się latem, kończy zaś wiosną. Na każdą porę roku przypadają krótsze i dłuższe opowieści o tym, jakie prace wykonuje się w tym czasie na polach, w gospodarstwach oraz o tym, jak wygląda cykl hodowli owiec. Rebanks podkreśla, że stosowane przez niego metody hodowlane wywodzą się z wielowiekowej tradycji. Oprócz historii związanych z gospodarstwem, znajdziemy w tej książce piękną sagę rodzinną, historię życia i dojrzewania autora. Rebanks podkreśla swój związek z ziemią, zwierzętami, gospodarstwem, z tradycją. Opowiada o tym, że we współczesnym świecie można świadomie wybrać pracę na roli, zwraca uwagę na wielowiekowe, wielopokoleniowe przywiązanie do danej ziemi, do tego, czym ludzie zajmowali się od pokoleń.
W „Życiu pasterza” nie ma przesady. Nie ma sielankowych, wyidealizowanych opisów, oderwanych od rzeczywistości. Jest za to rzeczywistość – nieraz bolesna i przytłaczająca. Są choroby, krew, porażki, trudne wybory. Jest też miłość – i to ta najprawdziwsza. Przywiązanie do ziemi, do zwierząt, do innych ludzi, którzy pracują ramię w ramię przez całe życie. To, co najważniejsze w tej książce, to prawda. O naszej przeszłości, o tym, co jest w życiu ważne. I o tym, że raj jest tam, gdzie chcemy być, gdzie wykonujemy swoje zajęcia z miłością i oddaniem. Bo przekonanie, że robi się to, co się kocha, wydaje się być tym najważniejszym. „To właśnie jest moje życie. Żadnego innego nie pragnę” – mówi Rebanks. A my, urzeczeni jego życiem, sami zastanawiamy się nad tym, jak wygląda nasze życie i czego tak naprawdę chcemy. Świetna książka!

Kraina Marzeń
Idealne miejsce, raj na ziemi, kraina ze snów. Któż o niej nie marzy i nie zrobi wszystkiego, aby właśnie tam się znaleźć? Choć na chwilę oderwać się od szarej rzeczywistości, uciążliwych obowiązków i przenieść się do miejsca, w którym w każdej chwili będzie przepełniać nas szczęście? Wydaje się, że Jamesowi Rebanksowi udało się odnaleźć ten rajski zakątek....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak to Pratchett - rewelacja. kto ratuje świat? Dziewczęta!

Jak to Pratchett - rewelacja. kto ratuje świat? Dziewczęta!

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pani Furia
Gniew, złość, furia…narastają, aż w końcu prowadzą do wybuchu, do wyładowywania emocji. Zmieniają ludzi, kierując ich czynami i decyzjami. I właśnie furia ma wpływ na losy głównej bohaterki powieści Grażyny Plebanek – Alii. Jak czytamy w opisie książki, jest to „pierwsza polska powieść o samotności we współczesnej Europie, napisana z perspektywy jej wielokulturowego centrum”.
Alia urodziła się w Kinszasie. Jej rodzice – Eddy i Mrówka, wyjeżdżają do Europy w poszukiwaniu lepszego życia i lepszego świata. Alia wraz z rodzeństwem sprowadzają się do Brukseli i, mówiąc kolokwialnie, „wpadają” w samo centrum wielokulturowej rzeczywistości. Dziewczyna, wraz z całą rodziną, musi się odnaleźć w tym dziwnym, nowym otoczeniu. Grażyna Plebanek analizuje, w jaki sposób przebiega proces asymilacji i zadaje pytanie o to, czy naprawdę on następuje. Kreśli bardzo sugestywny portret dziewczyny, której życie od początku układało się nieszablonowo. Pozbawiona prawdziwej rodziny (ojciec – gawędziarz, do juan, zostawia swoich bliskich i wraca do Konga; matka – próbująca się „wybielić” i dopasować, zapomina o swoich dzieciach i nie poświęca im uwagi), nie potrafi odnaleźć się także wśród rówieśników. W szkole wytykana, ze względu na swą inność, zyskuje szacunek dopiero, gdy staje się twarda i męska. Nieraz wykorzystywana, pogardzana, oszukiwana, nie potrafi zrozumieć sensu miłości czy prawdziwego oddania. Buduje wokół siebie skorupę, przez którą coraz trudniej się przebić. Wobec napotkanych niesprawiedliwości i niezrozumienia, budzi się w niej gniew, przeradzający się powoli w furię…
Powieść „Pani Furia” oparta jest porównaniu kultur, w jakich żyje i wychowuje się dziewczyna. Opowieści z jej dzieciństwa, młodości – mających wpływ na jej tożsamość, przeplatają się z historiami i doświadczeniami Alii, zdobytymi podczas lat życia, jakie spędziła w sercu Europy. Grażyna Plebanek zdaje się pokazywać w swojej nowej powieści, że coś takiego jak piękna wielokulturowa jedność nie istnieje, że pod płaszczykiem tolerancji i współistnienia obok siebie ludzi pochodzących z różnych miejsc, rozgrywają się dramaty – niezrozumienia, przemocy, nieustannej walki. Zadaje też pytanie – czy tylko my, Europejczycy, mamy prawo do szerzenia swojej kultury i swoich zasad? Czy na tym polega prawdziwa tolerancja? I kiedy ta nasza „otwartość” doprowadzi kogoś do furii?
„Pani Furia” to dobra książka. Z pewnością zmusza do refleksji.

Pani Furia
Gniew, złość, furia…narastają, aż w końcu prowadzą do wybuchu, do wyładowywania emocji. Zmieniają ludzi, kierując ich czynami i decyzjami. I właśnie furia ma wpływ na losy głównej bohaterki powieści Grażyny Plebanek – Alii. Jak czytamy w opisie książki, jest to „pierwsza polska powieść o samotności we współczesnej Europie, napisana z perspektywy jej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to