-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1140
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać366
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński21
Biblioteczka
2015-08-20
2015-12-21
2017-12-02
Po obejrzeniu wybitnego filmu w reżyserii Polańskiego bez zastanowienia udałam się na poszukiwanie książki. Od razu zaczęłam czytanie porzucając wszystkie inne dotychczasowe lektury tak bardzo ciekawa byłam czy papierowa wersja wielce się będzie różnić od ekranizacji.
Spotkało mnie zaskoczenie. Książka jest tak bardzo podobna do filmu (a właściwie on do niej) że czułam się jakbym na nowo go oglądała. Z wielkim trudem udało mi się znaleźć szczegóły, które różniłyby od siebie te formy. Oczywiście znalazły się, ale są to tak nieistotne manakmenty, iż nawet nie warto o nich wspominać.
Film jest perfekcyjny zarówno tak samo jak i książka jednak gdybym miała wybrać co mi się bardziej podobało postawiłabym mimo wszystko na książkę, ponieważ w niej zostały dokładnie wyjaśnione intencje oraz sposób myślenia Tralkovskiego oraz motywy jakie nim działały w niektórych sytuacjach a w filmie tego zabrakło przez co czasami nie wydawał mi się do końca zrozumiały.
Po obejrzeniu wybitnego filmu w reżyserii Polańskiego bez zastanowienia udałam się na poszukiwanie książki. Od razu zaczęłam czytanie porzucając wszystkie inne dotychczasowe lektury tak bardzo ciekawa byłam czy papierowa wersja wielce się będzie różnić od ekranizacji.
Spotkało mnie zaskoczenie. Książka jest tak bardzo podobna do filmu (a właściwie on do niej) że czułam się...
2017-08-13
Niespecjalnie przepadam za tematyką biblijną i ta książka nie sprawiła by coś się w tym względzie zmieniło. Sięgnęłam po nią głównie przez ciekawość, bo Schmitt potrafi jak nikt inny snuć filozoficzne rozważania na temat życia i nie tylko.
Miałam nadzieje na opowiastkę z morałem, którą przeczytam szybko i przyjemnie jak to było dotychczas z prozą francuskiego pisarza. Jednak ‘Moje Ewangelie’ bardzo mi się dłużyły. Myśl przewodnia była nawet interesująca i sam pomysł na przedstawienie Jezusa i Piłata w takiej a nie innej postaci nie był zły, ale całość ogólnie jak dla mnie niezadowalająca. Tak jak wspomniałam – tego typu książki trzeba lubić. Ja niekoniecznie za nimi przepadam stąd moje mizerne refleksje.
Potrafię dochować tajemnic oprócz tych książkowych danych samej sobie:) Miałam zrobić przerwę od Schmitta, ale długo nie wytrzymałam. Teraz chyba nie mam innego wyjścia jak wziąć się za jakąś odprężającą lekką lekturę, która nie będzie wymagała ode mnie myślenia:)
Niespecjalnie przepadam za tematyką biblijną i ta książka nie sprawiła by coś się w tym względzie zmieniło. Sięgnęłam po nią głównie przez ciekawość, bo Schmitt potrafi jak nikt inny snuć filozoficzne rozważania na temat życia i nie tylko.
Miałam nadzieje na opowiastkę z morałem, którą przeczytam szybko i przyjemnie jak to było dotychczas z prozą francuskiego pisarza....
2017-07-18
Pamiętam jak dziś gdy po raz pierwszy obejrzałam ‘Planetę małp’. Nie wiem nawet czy nie był to mój pierwszy film sciene-fiction. Sam gatunek nie należy do moich ulubionych, ale ekranizacja wywarła niesamowite wrażenie łącznie z zaskakującym zakończeniem.
W książce doznałam wielkiej konsternacji, bo już od pierwszej strony stało się dla mnie jasne, że film nie ma z nią nic wspólnego. Przeżyłam więc tę historię całkiem na nowo i niczego nie mogłam przewidzieć. Pozycja stworzona przez Boulla jest pasjonująca. Przedstawia apokaliptyczną wizje świata, na czele którego stoją małpy. Główny bohater przybywa na obcą planetę, ponieważ wydaje mu się fascynująca i nikt wcześniej na nią nie dotarł. Okazuje się, że jest zamieszkana nie tylko przez ludzi, którzy wcale jak ludzie się nie zachowują ale i przez żądne władzy małpy.
W moim przypadku film zachęcił mnie do przeczytania książki. Jednak gdyby było na odwrót i to książkę przeczytałabym pierwszą nie chciałabym oglądać ekranizacji. Zbyt wiele szczegółów i różnic daje się we znaki. Choć z drugiej strony przez to, że obie wersje były inne mogłam zapoznać się z dwoma różnymi historiami, które mają wspólny motyw. Pomysł wykreowany przez Boulla zasługuje na uwagę nie tylko ze względu na ciekawą treść, ale też przez wzgląd na język wobec którego żaden czytelnik nie może przejść obojętnie.
‘Planeta małp’ - sam tytuł przyprawia mnie o ciarki na plecach. Planeta, na której rządzą małpy. Co może z tego wyniknąć? I gdzie w tym wszystkim jest miejsce dla ludzi? Zdecydowanie polecam.
Pamiętam jak dziś gdy po raz pierwszy obejrzałam ‘Planetę małp’. Nie wiem nawet czy nie był to mój pierwszy film sciene-fiction. Sam gatunek nie należy do moich ulubionych, ale ekranizacja wywarła niesamowite wrażenie łącznie z zaskakującym zakończeniem.
W książce doznałam wielkiej konsternacji, bo już od pierwszej strony stało się dla mnie jasne, że film nie ma z nią nic...
2017-07-22
Zazdrość to uczucie niszczące, które siedzi w każdym z nas. Odgrywa ona coraz większą rolę w relacjach ludzkich często prowadząc do wielkich katastrof, które potem mają nieodwracalny skutek. Wyróżniamy jeszcze dobrą zazdrość, która sprawia, że cieszymy się wraz z kimś z jego sukcesu. Jest to zdecydowanie mniej spotykane, skądinąd żyjemy w czasach, w których wyścig szczurów jest na porządku dziennym.
Trudno mi ocenić, czy ‘Zazdrośnice’ to niezbyt nieudana powieść Schmitta, czy po prostu przeczytałam już za dużo jego książek w nieco krótkim odstępie czasu i teraz czuje przesyt. Skłaniam się ku temu, że obydwa stwierdzenia są zgodne z prawdą. Powieść zawiera uniwersalne prawdy o życiu i pokazuje ciemną stronę człowieka, choć z drugiej strony napisana jest w nieco nużący sposób a samo zakończenie (jak na Schmitta) wydało mi się trochę naciągane, melodramatyczne i przesadzone. Autor znany jest ze swoich rozmyślań oraz ze snucia licznych metafor. Jak dotąd każda jego książka była dla mnie wyjątkowa mimo, że niekoniecznie mogła mi się podobać, wszystkie miały w sobie pewien urok i niezwykły język. Tym razem historia jest błaha, gdybym nie wiedziała kto jest autorem pomyślałabym, że to jakiś niedoświadczony pisarz próbuje tworzyć dzieła dla młodzieży i jeszcze się w tym gubi. Ale wiem kto to napisał i uważam, że jest to jedna z słabszych pozycji Schmitta.
Wniosek nasuwa się sam: czas zrobić sobie przerwę od jego twórczości i zająć się literaturą innego typu. Na powrót będzie jeszcze pora, bo jak się okazuje co za dużo na raz to nie zdrowo.
Zazdrość to uczucie niszczące, które siedzi w każdym z nas. Odgrywa ona coraz większą rolę w relacjach ludzkich często prowadząc do wielkich katastrof, które potem mają nieodwracalny skutek. Wyróżniamy jeszcze dobrą zazdrość, która sprawia, że cieszymy się wraz z kimś z jego sukcesu. Jest to zdecydowanie mniej spotykane, skądinąd żyjemy w czasach, w których wyścig...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-07-06
Darzę Schmitta wielką sympatią bez względu na wszystko, co z resztą nieustannie podkreślam, ale oceniając obiektywnie tę książkę muszę przyznać, że zupełnie mnie nie porwała. Poza tym czuje się jakbym czytała kontynuacje ‘Tektoniki uczuć’ tyle, że z nowymi bohaterami w roli głównej.
‘Napój miłosny’ to krótka powieść epistolarna przepełniona wieloma cennymi myślami, ale nie to jest najważniejsze. Listy jakie wymieniają z sobą byli kochankowie są trudne i nietypowe, choć na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać znacznie inaczej. Mamy tutaj typowo znany schemat: ona kocha, on chce przyjaźni. Wymieniają między sobą listownie swoje obawy, przeżycia i dzielą się nowinami z dnia codziennego.
Fabuła żywcem wyjęta z ‘Tektoniki uczuć’ tyle, że z nieco zmienioną formą i treścią. Niestety, ale tym razem Schmitt nie wykazał się szczególną pomysłowością. Pozycja raczej średnia i dość przewidywalna.
Darzę Schmitta wielką sympatią bez względu na wszystko, co z resztą nieustannie podkreślam, ale oceniając obiektywnie tę książkę muszę przyznać, że zupełnie mnie nie porwała. Poza tym czuje się jakbym czytała kontynuacje ‘Tektoniki uczuć’ tyle, że z nowymi bohaterami w roli głównej.
‘Napój miłosny’ to krótka powieść epistolarna przepełniona wieloma cennymi myślami, ale...
2017-07-05
Oto Schmitt jakiego jeszcze nie znałam i niekoniecznie chciałam poznać. A że wcześniej nie przeczytałam niczego co przybliżyłoby mi treść tej lektury – mam za swoje. Wyciąganie książek na chybił trafił ma swoje zalety, bo nieraz można wyciągnąć książkę, która potem stanie się ulubioną. Ale można też trafić na dzieło mocno odbiegające od tego co lubimy. Inną sprawą jest też to, że niewielka ilość przeczytanych książek autorstwa Schmitta pozwoliła mi wyrobić sobie o nim opinię co najmniej dobrą, toteż nie spodziewałam się porażki.
Jednak porażka była i to na całej linii. Co prawda pierwsza strona tego nie zapowiadała, ale kolejne już zdecydowanie tak. Z całą stanowczością stwierdzam, że Schmitt pisząc ten utwór wzorował się na powieści ‘Cierpienia młodego Wertera’. Obie książki są pisane w tym samym stylu i utrzymane w tej samej konwencji. Z tą tylko różnicą, że nieznany z imienia bohater powieści Schmitta jest owładnięty fascynacją do Mozarta i jego twórczości. Odnalazł swój sens życia dzięki niemu, zwierza się mu się i wychwala go bezustannie.
Wynudziłam się niemiłosiernie. Tak jak lubię Wertera tak tę pozycje ledwo przełknęłam. Nie wiem komu mogłaby się ona spodobać. Mozartowi albo jakiemuś wirtuozowi co najwyżej. Bo dla mnie to zwyczajna paplanina w najgorszej postaci.
Oto Schmitt jakiego jeszcze nie znałam i niekoniecznie chciałam poznać. A że wcześniej nie przeczytałam niczego co przybliżyłoby mi treść tej lektury – mam za swoje. Wyciąganie książek na chybił trafił ma swoje zalety, bo nieraz można wyciągnąć książkę, która potem stanie się ulubioną. Ale można też trafić na dzieło mocno odbiegające od tego co lubimy. Inną sprawą jest też...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-07-03
Na czytanie książek o wojnie muszę mieć chęć i nastrój. Czytając tę pozycję nie miałam żadnego z powyższych, a jednak w pewien sposób książka mnie urzekła. Jak zresztą wszystkie tego genialnego autora.
‘Dziecko noego’ to wartościowa, prosta i bardzo porywająca książka, której tło stanowią wydarzenia wojenne. Mamy tutaj także nawiązanie do przypowieści biblijnej i bohatera, który wziął sobie za cel postępować jak sam biblijny Noe. Odnosiłam wrażenie, że każde zdanie jest tutaj na wagę złota – tak cenne i wyjątkowe. Język zachwyca, choć nie jest wyszukany. Zauważyłam też, że w każdej książce Schmitta zawarte są pewne mądrości w zależności od fabuły. Nie inaczej jest tutaj. Tym razem autor przekonuje nas, że żadna religia nie jest zła i nie należy się jej wstydzić oraz pokazuje ogrom okrucieństwa w czasach terroru.
Na czytanie książek o wojnie muszę mieć chęć i nastrój. Czytając tę pozycję nie miałam żadnego z powyższych, a jednak w pewien sposób książka mnie urzekła. Jak zresztą wszystkie tego genialnego autora.
‘Dziecko noego’ to wartościowa, prosta i bardzo porywająca książka, której tło stanowią wydarzenia wojenne. Mamy tutaj także nawiązanie do przypowieści biblijnej i...
2016-01-06
Ta książka była moją lekturą gdy byłam w pierwszej klasie gimnazjum. Pamiętam, że nie wiele z niej zrozumiałam oprócz tego, że ma smutne zakończenie.
Wróciłam do niej po paru latach i dopiero teraz tak naprawdę dostrzegłam ukrytą w niej głębię. Jest wprost przepełniona pięknymi cytatami. Mimo, że jest krótka i szybko się ją czyta została w niej zawarta chyba cała prawda na temat życia i śmierci. No właśnie. Śmierć. Temat trudny, przez wielu pomijany, a tu proszę. Zjawia się tytułowa Pani Róża i mówi o niej otwarcie, bez jakichkolwiek zahamowań. Bardzo polubiłam tę postać.
Powieść uczy akceptować cierpienie, ale też wspomina o tym jak ważne jest dane nam życie. Z każdego dnia trzeba korzystać i cieszyć się nim na nowo a wielu ludzi o tym zapomina.
Ta książka była moją lekturą gdy byłam w pierwszej klasie gimnazjum. Pamiętam, że nie wiele z niej zrozumiałam oprócz tego, że ma smutne zakończenie.
Wróciłam do niej po paru latach i dopiero teraz tak naprawdę dostrzegłam ukrytą w niej głębię. Jest wprost przepełniona pięknymi cytatami. Mimo, że jest krótka i szybko się ją czyta została w niej zawarta chyba cała prawda na...
2017-06-28
Druga książka Schmitta, której przekaz i treść całkiem mnie zaskoczyły. Nietuzinkowy tytuł tylko rozbudził u mnie ciekawość. Co też autor zaserwuje mi tym razem? Albowiem każda jego książka to dla mnie niespodzianka – nigdy nie wiem na co trafię.
Nietypowo zacznę od wad a konkretnie od wady, bo dostrzegam tylko jedną. Nie przypadł mi do gustu fakt, że utwór ma formę scenariusza sztuki teatralnej. Wolę tradycyjny styl pisarza. Jednak historia sama w sobie ma niewątpliwie coś przyciągającego. Opowiada o dwojgu ludziach, których nieporozumienia prowadzą do wielu spięć a w ostateczności mają nieprzyjemny finał. Ponownie Schmitt zadziwił mnie lekkością języka i pokazał, że potrafi być on piękny. Czasami prostota słowa ma w sobie więcej niż archaizmy i język wyrafinowany.
W tym dramacie miłość to gra, w której przegrani słono zapłacą. A część nieporozumień to tylko wstęp do tej jakże niecodziennej gry.
Druga książka Schmitta, której przekaz i treść całkiem mnie zaskoczyły. Nietuzinkowy tytuł tylko rozbudził u mnie ciekawość. Co też autor zaserwuje mi tym razem? Albowiem każda jego książka to dla mnie niespodzianka – nigdy nie wiem na co trafię.
Nietypowo zacznę od wad a konkretnie od wady, bo dostrzegam tylko jedną. Nie przypadł mi do gustu fakt, że utwór ma formę...
2017-06-21
Liczyłam się z tym, że w końcu mogę trafić na książkę Schmitta, która mniej mnie zachwyci. I o to mam. Opowiadanie przeciętne z marną puentą. W dodatku nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to co się w nim znajduje pojawiło się już wcześniej w innych czytanych przeze mnie książkach.
Jestem ‘na świeżo’ z twórczością Schmitta. Niedawno skończyłam trzy inne jego pozycje więc gdzieś tam nadal siedzą mi w głowie. ‘Tajemnica pani Ming’ to książka, którą czyta się szybko i lekko, ale w moim odczuciu na tle innych książek autora wypada bardzo słabiutko. Na niekorzyść wpływa również to, że motywy, które się w niej znajdują pojawiły się już wcześniej. Zakończenie utożsamiam z pozycją ‘Zapasy z życiem’ może nie jest takie samo, ale na pewno bardzo podobne. Natomiast motyw, który przydarzył się pani Ming pod sam koniec powieści był nagły i nieoczekiwany zupełnie tak jak w ‘Panu Ibrahimie’. Zastanawia mnie czy autor wyczerpał pomysły czy to tylko niefortunne zbiegi okoliczności.
Niemniej powyższą pozycje będę lubić znacznie w mniejszym stopniu niż inne książki Schmitta, które na tle tej wypadają niezwykle dobrze.
Liczyłam się z tym, że w końcu mogę trafić na książkę Schmitta, która mniej mnie zachwyci. I o to mam. Opowiadanie przeciętne z marną puentą. W dodatku nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to co się w nim znajduje pojawiło się już wcześniej w innych czytanych przeze mnie książkach.
Jestem ‘na świeżo’ z twórczością Schmitta. Niedawno skończyłam trzy inne jego pozycje więc...
2017-02-09
2017-06-15
2017-06-14
Z twórczością Erica Emmanuela Schmitta miałam styczność tylko raz w dramacie ‘Oskar i pani Róża’. Ale już ta jedna książka wystarczyła bym wyrobiła sobie o nim przyzwoitą opinię. Buszując po bibliotece w poszukiwaniu literackich nowości ujrzałam inną jego powieść jaką jest ‘Zapasy z życiem’. Bez chwili najmniejszego wahania wzięłam i zaczęłam czytać.
Z początku nic nie wskazywało na to, że będzie to dobra książka. Wszystko wydawało mi się bardzo pokręcone. Głównym bohaterem jest 15-letni samotny dzieciak sprzedający złom na ulicach Tokio. W dodatku zostaje zaczepiony przez nieznajomego, który kieruje do niego pełne sprzeczności słowa. Wtedy właśnie małymi krokami następuje przełom w życiu bohatera a z pozoru niedorzeczny tekst będzie ważył w kolejnych scenach.
Gdy tylko słyszę ‘zapasy sumo’ budzi się we mnie odraza. Nie przepadam i nie lubię. Pomimo, iż autor ciekawie wpasował owe zawody w życie bohatera i tak jestem zdania, że można je było zastąpić czymkolwiek innym. To tak na marginesie, bo absolutnie nie uważam tego za wadę książki.
Jestem miło oczarowana , ponieważ historia jest naprawdę godna uwagi. Niesie ze sobą wiele mądrości, przesłania, wiary i morału. Po raz kolejny autor udowodnił jak wiele można ukazać w króciutkiej formie oraz, że po burzy zawsze wychodzi słońce.
Z twórczością Erica Emmanuela Schmitta miałam styczność tylko raz w dramacie ‘Oskar i pani Róża’. Ale już ta jedna książka wystarczyła bym wyrobiła sobie o nim przyzwoitą opinię. Buszując po bibliotece w poszukiwaniu literackich nowości ujrzałam inną jego powieść jaką jest ‘Zapasy z życiem’. Bez chwili najmniejszego wahania wzięłam i zaczęłam czytać.
Z początku nic nie...
2017-06-16
To moja trzecia książka Schmitta i czuje, że coraz bardziej lubię tego autora. Za każdym razem nie mogę się oderwać od czytanej pozycji i gdy już zasiądę nie wstaje dopóki nie skończę. Nie dość, że jego dzieła są wciągające to jeszcze tak cudownie piękne w swej prostocie. Z wieloma mądrościami i przesłaniem, które nie jednego zadziwi.
Chociaż ‘Pan Ibrahim’ zaczyna się nietypowo i nieraz zdumiewa to jest to bardzo przejmująca historia o poszukiwaniu szczęścia. Ponadto pokazuje, że nie jesteśmy skazani na swój los, lecz możemy świadomie go zmieniać tak, by uczynić nasze życie lepszym. Pokazuje czym jest siła uśmiechu a także co najważniejsze ukazuje przyjaźń dziecka ze starszą osobą. Książka zawiera również kilka wartościowych cytatów i przemyśleń głównie za sprawą tytułowego pana Ibrahima. Co do postaci Momo… niekoniecznie mnie przekonała, ale biorąc pod uwagę całokształt myślę, że można przymknąć na to oko.
Nie obyło się niestety bez smutnych zwrotów akcji, ale pomimo to myślę, że zakończenie uznać można za dość optymistyczne. Kolejna nieskomplikowana a zarazem prosta książka, jednak niewątpliwie zapadająca w pamięć.
To moja trzecia książka Schmitta i czuje, że coraz bardziej lubię tego autora. Za każdym razem nie mogę się oderwać od czytanej pozycji i gdy już zasiądę nie wstaje dopóki nie skończę. Nie dość, że jego dzieła są wciągające to jeszcze tak cudownie piękne w swej prostocie. Z wieloma mądrościami i przesłaniem, które nie jednego zadziwi.
Chociaż ‘Pan Ibrahim’ zaczyna się...
Niezwykle udana kontynuacja 'Małego Księcia'. Jestem pełna podziwu, że autorowi udało się podtrzymać książkę w podobnym kontekście. Bo trzeba przyznać, że oryginał zawiera w sobie elementy psychologiczne , które mogą nie być łatwe w odbiorze dla młodszych czytelników. Zatem byłam przekonana, że Davidts stworzy coś na rodzaj bajki dla dzieci dlatego też z początku byłam sceptycznie nastawiona. Na szczęście autor świetnie wybrnął, nie przypisuje sobie pierwowzoru i zwraca się listownie do Antoine deSaint-Exupery przez co jeszcze bardziej zyskał w moich oczach. Ukazał ciepłą opowieść, pełną refleksyjnego humoru. Książkę czyta się bardzo szybko, zawiera obrazki, jest ona krótka, ale daje do myślenia. Jeżeli ktoś był pod wrażeniem 'części 1-szej' , jeżeli ma ochotę na ponowne spotkanie z Małym Księciem, lecz w nieco nowej , zmienionej wersji - powinien sięgnąć po tę książkę. Na pewno się nie zawiedzie.
Niezwykle udana kontynuacja 'Małego Księcia'. Jestem pełna podziwu, że autorowi udało się podtrzymać książkę w podobnym kontekście. Bo trzeba przyznać, że oryginał zawiera w sobie elementy psychologiczne , które mogą nie być łatwe w odbiorze dla młodszych czytelników. Zatem byłam przekonana, że Davidts stworzy coś na rodzaj bajki dla dzieci dlatego też z początku byłam...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to