-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński5
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać358
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
Biblioteczka
2023-01-22
2022-06-30
2018-02-28
2018-01-28
2014-05-17
O ile ekranizację oceniłam na zasłużone dziesięć, o tyle książce nie potrafię oddać sprawiedliwości, bo nie mieści się w przewidzianej skali. Wstrząsająca głęboko, a przy tym tak niesamowicie prosta. Przerażająco smutna, a przesiąknięta poczuciem humoru.
Ciężko z drugiej strony oceniać kryminał, którego rozwiązanie się zna. Ale cóż poradzić, kiedy i film, i powieść zasługują na najwyższe uznanie. Rzadko się zdarza, ale to w końcu King - jego nie obowiązują żadne reguły.
O ile ekranizację oceniłam na zasłużone dziesięć, o tyle książce nie potrafię oddać sprawiedliwości, bo nie mieści się w przewidzianej skali. Wstrząsająca głęboko, a przy tym tak niesamowicie prosta. Przerażająco smutna, a przesiąknięta poczuciem humoru.
Ciężko z drugiej strony oceniać kryminał, którego rozwiązanie się zna. Ale cóż poradzić, kiedy i film, i powieść...
2014-08-16
Pielęgniarki... Podłe istoty, wszyscy wiemy. Chyba każdy trafił na taką wredną "pigułę", której przeszkadza nawet oddychanie.
Annie Wilkes to przeciwieństwo takich wielu - to wzór miłosierdzia, zawsze gotowa zrobić dla swojego pacjenta wszystko (nawet zabić), ująć mu nieco cierpienia (tudzież zbędną stopę albo kciuk), spalić jego powieść albo zamknąć w piwnicy. Świetnie posługuje się typowo lekarskimi narzędziami: siekierą, nożem elektrycznym, kosiarką czy gigantyczną strzykawką z pochodnymi morfiny.
Świetny horror, znakomita powieść psychologiczna. Widziałam ekranizację, byłam pod wrażeniem, ale - tak jak było w przypadku "Zielonej mili" - książka film znacznie przewyższa, nawet jeśli pozornie to prawie niemożliwe.
Pielęgniarki... Podłe istoty, wszyscy wiemy. Chyba każdy trafił na taką wredną "pigułę", której przeszkadza nawet oddychanie.
Annie Wilkes to przeciwieństwo takich wielu - to wzór miłosierdzia, zawsze gotowa zrobić dla swojego pacjenta wszystko (nawet zabić), ująć mu nieco cierpienia (tudzież zbędną stopę albo kciuk), spalić jego powieść albo zamknąć w piwnicy. Świetnie...
2017-05-24
"And then the room went very dark and somehow, despite the chaos that followed, Bruno found that he was still holding Shmuel's hand in his own and nothing in the world would have persuaded him to let it go."
(ten cytat po polsku jakoś nie ma aż takiej mocy)
Ta powieść kojarzy mi się w jakiś sposób z rysunkiem wykonanym ręką dziecka. Parę kresek tworzy ściany domu, krzyżyki - ramy okienne, parę fal - dym z komina. I choć w gruncie rzeczy nie ma tam symetrii czy odpowiednich proporcji, ani nawet zarysu cegieł, odbicia światła w szybach albo rzeczywistego kształtu przybieranego przez dym - to człowiek na pierwszy rzut oka już wie, o co rysującemu chodziło.
Boyne posługuje się perspektywą ośmiolatka i jego naiwnym, dziecięcym sposobem opisywania rzeczywistości. Mamy więc Furię i Po-Świecie, mamy ludzi, którym wolno cały dzień paradować w piżamach i którym nie brakuje rozrywek i towarzystwa. I mimo mglistych wyjaśnień, tak naprawdę cała prawda mieści się między wierszami i czytelnik może ją sobie sam dopowiedzieć - ale nawet nie musi się zastanawiać, bo po paru słowach po prostu w i e.
I tak tą banalnie prostą opowiastką autor łamie czytelnikowi serce.
Nie, zakończenie nie było dla mnie szokiem, bo znałam je z filmu. Jednak i tak pozostawiło we mnie straszną pustkę. Nawet nie frustrację, po prostu poczucie wielkiej niemocy - i smutek.
Że można być do tego stopnia podobnym, a żyć tak różnym życiem tylko ze względu na to, że się przyszło na świat "po innej stronie ogrodzenia".
"And then the room went very dark and somehow, despite the chaos that followed, Bruno found that he was still holding Shmuel's hand in his own and nothing in the world would have persuaded him to let it go."
(ten cytat po polsku jakoś nie ma aż takiej mocy)
Ta powieść kojarzy mi się w jakiś sposób z rysunkiem wykonanym ręką dziecka. Parę kresek tworzy ściany domu, krzyżyki...
2014-10-18
2015-09-13
Nie mogę powiedzieć, żebym się dobrze bawiła przy czytaniu tej książki. Mimo banalnie prostego - nie jest to komplement - stylu, w jakim została napisana, momentami brnęło mi się przez nią straszliwie ciężko. A w głównym bohaterze irytowało mnie tak kompletnie wszystko - od dziecinnego sposobu myślenia po spojlerowanie książek, które dopiero mam zamiar przeczytać - że nie potrafiłam ani go polubić, ani mu współczuć, ani za cholerę zrozumieć, co Tiffany w nim takiego zobaczyła.
Film mi się za to podobał, przede wszystkim dzięki świetnej grze aktorskiej i kilku znakomitym dialogom. W głównej mierze były to sceny, których w książkowym pierwowzorze nie było - i niech już to mówi samo za siebie.
Nie mogę powiedzieć, żebym się dobrze bawiła przy czytaniu tej książki. Mimo banalnie prostego - nie jest to komplement - stylu, w jakim została napisana, momentami brnęło mi się przez nią straszliwie ciężko. A w głównym bohaterze irytowało mnie tak kompletnie wszystko - od dziecinnego sposobu myślenia po spojlerowanie książek, które dopiero mam zamiar przeczytać - że nie...
więcej Pokaż mimo to