-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel16
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać2
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Biblioteczka
❗Jedno z najgłośniejszych śledztw w historii Włoch.
❗Najmroczniejsza sprawa, jaką ostatnio było mi dane poznać.
❗Reportaż, który pozostawił mnie w kompletnym szoku i dezorientacji.
😱 "Diabły z Bassa Modenese" Pablo Trincia 😱
"Ta historia przypominała pokrytą pyłem mozaikę. Zobaczyłem jej fragment, który natychmiast przykuł moją uwagę. Postanowiłem ją odsłonić."
Dziennikarz śledczy Pablo Trincia odtwarza sprawę tzw. "diabłów z Bassa Modenese" - sekty, która w latach 1997-1998 miała urządzać satanistyczne obrzędy angażując w to małe dzieci oraz dokonywać rytualnych morderstw i czynów pedo********. A wszystko pod zezwoleniem a nawet okiem rodziców, na czele z miejscowym księdzem.
Zeznanie jednego chłopca uruchamia lawinę oskarżeń. Później pojawiają się kolejni małoletni świadkowie. Ogólnie 16 dzieci oskarżyło swoich rodziców o wykorzystywanie ich dla celów sekty. Dzieci te trafiły do rodzin zastępczych a przez lata dręczyło je echo tamtych wydarzeń.
Pablo Trincia zagłębia się w tę sprawę jeszcze bardziej. Nie tylko przedstawia oficjalną wersję wydarzeń, wraz z przesłuchaniami i procesami sądowymi. Ale przede wszystkim rzuca nowe światło na to, co wtedy się wydarzyło. Już sama historia "diabłów" była dla mnie szokująca, jednak to, co potem okazało się prawdą
pozostawiło mnie w totalnym osłupieniu.
"Ta historia była jak czarna dziura. Im bardziej się jej przyglądałem, tym mniej zdawała się odpowiadać społecznym i ludzkim normom zachowań oraz związkom przyczynowo-skutkowym, które do tej pory uważałem za oczywiste. Wyglądało to jak równoległy wszechświat, w którym wszystko było zniekształcone."
To coś nie do wyobrażenia, historia skomplikowana pod wieloma względami. Począwszy od strony kryminalnej, zeznań dzieci po działania psychologów powiązanych z tą sprawą. I właśnie kwestia psychologiczna okazuje się tutaj odgrywać ogromną rolę. Trincia poświęcił wiele czasu i energii, aby zebrać i wyśledzić wszystkie istotne informacje i to, co opisał w książce stanowi przykład świetnego reportażu i niepodważalnego wyniku dziennikarskiego śledztwa.
Lektura "Diabłów z Bassa Modenese" ze względu na tematykę jest bardzo ciężka i niewygodna. Książka potarga Waszymi emocjami, będą łapać Was wątpliwości, w trakcie pojawi się wiele pytań i silna potrzeba poznania odpowiedzi. Rozwiązanie sprawy totalnie zaskakujące. Polecam Waszej uwadze!
❗Jedno z najgłośniejszych śledztw w historii Włoch.
❗Najmroczniejsza sprawa, jaką ostatnio było mi dane poznać.
❗Reportaż, który pozostawił mnie w kompletnym szoku i dezorientacji.
😱 "Diabły z Bassa Modenese" Pablo Trincia 😱
"Ta historia przypominała pokrytą pyłem mozaikę. Zobaczyłem jej fragment, który natychmiast przykuł moją uwagę. Postanowiłem ją...
"San Francisco. Dziki brzeg wolności" Magdy Działoszyńskiej-Kossow to napisana z reporterską dokładnością historia miasta - jednego z najsłynniejszych w Kalifornii.
San Francisco - klejnot Zachodniego Wybrzeża, miasto mgły i św. Franciszka.
"Miasto obietnica. Codziennie na nowo wyłaniające się z mgły, jakby z oparów snu, śnionego przez przybywających tu od pokoleń pionierów, marzycieli, buntowników. Ale przebudzenie z niego bywa niezwykle brutalne."
Autorka snuje opowieść o mieście pełnym tajemnic i niepasujących do siebie budynków. Przypomina początki osadnictwa a później najważniejsze wydarzenia z historii San Francisco. Mówi o ludziach, którzy w tym mieście coś przeżyli - zarówno o sławnych osobach, jak i zwyczajnych mieszkańcach.
Czy dobrze się tam żyje?
San Francisco, jak każde miasto ma swoje wzloty i upadki. Chwile chwały i momenty katastrof. Nie można nie zauważyć problemów z bezdomnością czy narkomanią, wysokiej liczby samobójstw na moście Golden Gate.
Zresztą nie bez powodu San Francisco uznawane jest za stolicę gatunku noir.
Ale z drugiej strony, to miasto jest fascynujące. Było miejscem obyczajowych rewolucji, świadkiem narodzin kontrkultury i "lata miłości", ruchu LGBT, mekką dla wielu artystów. Tu można poczuć wolność.
Książka zawiera historyczne ciekawostki ale też wiele spostrzeżeń na temat kultury i społeczeństwa amerykańskiego.
Bardzo ciekawie się to czytało.
"San Francisco. Dziki brzeg wolności" Magdy Działoszyńskiej-Kossow to napisana z reporterską dokładnością historia miasta - jednego z najsłynniejszych w Kalifornii.
San Francisco - klejnot Zachodniego Wybrzeża, miasto mgły i św. Franciszka.
"Miasto obietnica. Codziennie na nowo wyłaniające się z mgły, jakby z oparów snu, śnionego przez przybywających tu od pokoleń...
Książka z gatunku INNE. Inne niż zazwyczaj czytam ale jakiś czas temu naszła mnie ochota na to, aby wybierać bardziej nietypową tematykę, czytać różnorodne lektury. Dlatego dzisiaj opowiem Wam o książce "Śpiące królewny. Tajemnicze przypadki ze świata neurologii" napisaną przez brytyjską neurolożkę Suzanne O’Sullivan.
"Ludzki mózg nie znosi chaosu, pragnie odpowiedzi i wyjaśnień, żeby zaznać spokoju."
Autorka podróżowała po świecie, zbierając informacje o tajemniczych chorobach, które dotknęły większe grupy osób z różnych społeczności. Opisała zjawiska wymykające się klasyfikacjom znanym współczesnej medycynie. W swojej książce pokazuje, jak trauma wpływa na umysł, ingeruje w ciało i odpowiada za choroby, które często ciężko jest wyjaśnić.
Szwecja: setki dzieci na wiele miesięcy, a nawet lat, zapadło w stan przypominający sen.
Le Roy, USA: u nastolatek pojawiły się drgawki, które rozprzestrzeniły się wśród nich jak zaraza.
Kuba: pracownicy amerykańskiej ambasady po usłyszeniu w nocy dziwnych dźwięków odczuwali bóle głowy i tracili pamięć.
Śpiączka wśród kobiet w Krasnogorsku w Rosji czy "Ognista choroba" w Korei.
To przykłady, które zawarte zostały w książce i dokładnie omówione. Nie zawsze chodzi tylko o śpiączkę ale też o syndrom rezygnacji, zbiorową histerię, różne zbiorowe zaburzenia. Bez poznania kontekstu te zagadnienia nie będą nam wiele mówić. A właśnie okoliczności są tutaj bardzo ciekawe.
Np. syndrom rezygnacji występujący tylko u dzieci z rodzin ubiegających się o status uchodźców. Czy fakt, że do tych wszystkich dziwnych śpiączek dochodziło w sytuacjach dramatycznych, w środowiskach uchodźców, ludzi biednych.
Autorka właśnie to podkreśla, jak ważne są okoliczności, warunki, odpowiednia opieka i dostęp do lekarzy ale przede wszystkim odpowiednie podejście do problemu. To złożony temat, który często wykracza poza jedną dziedzinę medycyny. Temat, który wydaje się trudny ale czytając tę książkę można bez problemu przyswoić wszystkie informacje. Ta książka porusza się nie tylko w obszarze medycyny ale też dotyka psychologii i socjologii. I dlatego była dla mnie bardzo ciekawa. Dając mi wiedzę na tematy, o których nigdy wcześniej nie słyszałam.
Jeśli takie sprawy Was interesują to serdecznie polecam.
Książka z gatunku INNE. Inne niż zazwyczaj czytam ale jakiś czas temu naszła mnie ochota na to, aby wybierać bardziej nietypową tematykę, czytać różnorodne lektury. Dlatego dzisiaj opowiem Wam o książce "Śpiące królewny. Tajemnicze przypadki ze świata neurologii" napisaną przez brytyjską neurolożkę Suzanne O’Sullivan.
"Ludzki mózg nie znosi chaosu, pragnie odpowiedzi i...
"Łowcy skór. Tajemnice zbrodni w łódzkim pogotowiu" Tomasza Patory to równie wnikliwy, jak i szokujący reportaż opisujący jedną z największych afer w historii III RP związaną ze służbą zdrowia.
Określenie "łowcy skór" tyczy się skorumpowanych pracowników łódzkiego pogotowia ratunkowego, którzy sprzedawali zakładom pogrzebowym informacje o zgonach (tzw. "skórach"), a rodzinom zmarłych pacjentów polecali usługi konkretnego zakładu. Jednak chęć zysku szybko wymknęła się spod kontroli
i doprowadziła do okropnych nadużyć oraz umyślnych zaniedbań ze strony medyków, którzy zamiast ratować - zabijali swoich pacjentów.
"Jak to się stało, że wraz z dynamicznym rozwojem wolnej, demokratycznej Polski w pogotowiu przez wiele lat cenniejsza od życia była śmierć, a jego pracownicy, zamiast ratować – zabijali? Dlaczego robili to niemal wszyscy, w tym lekarze, ludzie wykształceni, którzy pod przysięgą zobowiązali się „służyć zdrowiu i życiu” oraz „nie nadużywać zaufania chorych”"?
"W przypadku jeśli pacjent umierał i powinna być przeprowadzona akcja reanimacyjna, staraliśmy się, by cała dokumentacja
była w porządku. Pomimo że nie przeprowadziliśmy żadnej reanimacji, karta zlecenia wyjazdu musiała być wypisana tak,
jakby reanimacja była przeprowadzona. Wszystkie czynności, m.in. zużycie leków, które faktycznie nie były przecież podane."
"Nigdy nikomu nie udało się choćby w przybliżeniu oszacować, ile zabójstw pozorowanych na samobójstwa mogło nie zostać wykrytych z powodu coraz bardziej gorączkowego handlu skórami przez służby medyczne i mundurowe. Wnioski z tej i innych podobnych historii były jednak oczywiste: graniczący z szaleństwem proceder rozrósł się do monstrualnych rozmiarów. Musieliśmy działać szybko."
Tomasz Patora o łowcach skór pisał już 2002 roku. To wtedy razem z dwójką innych dziennikarzy ujawił nekroaferę w łódzkim pogotowiu. Teraz, po ponad 20 latach możemy wrócić do tej sprawy i w jego książce przeczytać o szczegółach śledztwa, poznać wszystkie informacje, włączając w to relacje świadków, procesy sądowe a nawet nieznane dotychczas dokumenty i materiały.
Ta książka z jednej strony jest opisem nekrobiznesu, handlu zwłokami na szeroką skalę i innych okropnych działań, które nigdy nie powinny mieć miejsca. Zaś z drugiej strony otrzymujemy kulisy pracy dziennikarskiej i wspomnienia autora z okresu, kiedy zajmował się "łowcami skór".
Nie będę ukrywać "Łowcy skór" były dla mnie wstrząsającą lekturą. Dobijająca jest już sama myśl, że ludzie obdarzeni powszechnie zaufaniem społecznym dopuszczali się tak skandalicznych i haniebnych czynów i robili to bez skrupułów. Ale gdy przeczyta się całą książkę jeszcze bardziej można czuć się zdruzgotanym, tym czego się z niej dowiedzieliśmy. Dziennikarskie śledztwo Tomasza Patory jest angażujące i wyczerpujące i choć podejmuje trudną tematykę to nie można oderwać się od stron. Ten reportaż jest zdecydowanie warty uwagi.
"Łowcy skór. Tajemnice zbrodni w łódzkim pogotowiu" Tomasza Patory to równie wnikliwy, jak i szokujący reportaż opisujący jedną z największych afer w historii III RP związaną ze służbą zdrowia.
Określenie "łowcy skór" tyczy się skorumpowanych pracowników łódzkiego pogotowia ratunkowego, którzy sprzedawali zakładom pogrzebowym informacje o zgonach (tzw. "skórach"), a...
"Każda historia zmienia nasze spojrzenie na świat i zazwyczaj dzieje się to nieświadomie."
Oczywiste wydaje się być to, że złe wiadomości na nas wpływają i że niemal co chwilę je odbieramy. Ale jak bardzo na nas wpływają, jak oddziałują na nasze myślenie i zachowanie w codziennych życiu? Z tego już chyba nie do końca zdajemy sobie sprawę.
Naukowcy odkryli, że strach np. przed terroryzmem bardzo podobnie odczuwają ludzie, którzy go doświadczyli na własnej skórze, jak i ci, którzy nieustannie o tym słuchali lub oglądali.
Przeczytałam więc książkę Ronji von Wurmb-Seibel "Co negatywne wiadomości robią z naszym myśleniem i jak może się od tego uwolnić". I poczułam pewnego rodzaju olśnienie!
Autorka zajmuje się konstruktywnym dziennikarstwem i pracowała jako reporterka w Kabulu. Obecnie jest nagradzaną dziennikarką oraz reżyserką filmów dokumentalnych. W swojej książce opiera się na osobistym doświadczeniu i zawodowych obserwacjach, ale także odwołuje się do różnych tekstów kultury np. do książek Elif Safak.
Pokazuje jak podchodzić do tego, co kreowane i promowane jest w mediach oraz problemów jakie tworzą. Daje wskazówki jak te problemy rozwiązywać oraz jak ważne jest spojrzenie z innych perspektyw.
"Wszyscy opowiadamy historie każdego dnia. Każdy z nas ma inną publiczność, ale wszyscy gromadzimy wokół siebie ludzi, którzy nas słuchają i na których wpływamy poprzez to, co opowiadamy."
Książka składa się z 9 rozdziałów, a po każdym znajdziemy kilka ćwiczeń do wykonania na co dzień. Jedno z nich chciałabym tutaj przytoczyć i zachęcić Was do tego:
ZREZYGNUJCIE CAŁKOWICIE PRZEZ JEDEN DZIEŃ Z WIADOMOŚCI. SPRÓBUJCIE DODATKOWO NIE OPOWIADAĆ ŻADNYCH NEGATYWNYCH HISTORII. TAKŻE SAMYM SOBIE.
Ta książka trafiła do mnie w odpowiednim momencie bo już od jakiegoś czasu czułam się źle słuchając ciągle wiadomości o wojnie, kryzysach, zbrodniach, wypadkach, inflacji, chorobach i nieustających zagrożeniach. Po jej przeczytaniu można naprawdę inaczej patrzeć na informacje i to, co przekazują nam media. Dobrze się to czyta. Działa kojąco. Może nas uspokoić. Bardzo polecam!
"Każda historia zmienia nasze spojrzenie na świat i zazwyczaj dzieje się to nieświadomie."
Oczywiste wydaje się być to, że złe wiadomości na nas wpływają i że niemal co chwilę je odbieramy. Ale jak bardzo na nas wpływają, jak oddziałują na nasze myślenie i zachowanie w codziennych życiu? Z tego już chyba nie do końca zdajemy sobie sprawę.
Naukowcy odkryli, że strach np....
Książka "Za grosze. Pracować i (nie) przeżyć" Barbary Ehrenreich to reportaż będący pewnego rodzaju społecznym eksperymentem, dziennikarskim dochodzeniem ale też osobistym doświadczeniem samej autorki.
Barbara Ehrenreich (1941-2022) to amerykańska dziennikarka i aktywistka polityczna. Autorka 21 książek o tematyce społecznej i feministycznej.
Jako wykształcona, dobrze zarabiająca dziennikarka postanawia porzucić dotychczasowe, stabilne finansowo życie i podjąć się pracy za najniższą stawkę godzinową. Chce sprawdzić czy za te pieniądze da się przeżyć i jak w ogóle wygląda życie, kiedy pracuje się często ponad siły a wypłata jest niewielka. Autorka swoje "badania" rozpoczęła w 1998 roku i prowadziła je przez 2 lata. Skończony reportaż został opublikowany w 2001 roku.
"Ogarnia mnie typowe dla późnej zmiany uczucie straszliwego odosobnienia, wrażenie, że za drzwiami nie istnieje żaden inny świat, że nie ma większego problemu niż tajemnicze przedmioty pozostałe na dnie mego wózka."
Książka "Za grosze" składa się z 5 części. Pierwsza to wprowadzenie, etap przygotowania. Drugi rozdział opowiada o pracy Barbary jako kelnerka na Florydzie. Trzeci dotyczy czasu, kiedy była sprzątaczką w Maine. Czwarty, gdy znalazła pracę w sklepie w Minnesocie. Ostatni rozdział stanowi podsumowanie i różne, ważne wnioski. Co ciekawe, nowe, jubileuszowe wydanie, które posiadam zostało poprzedzone przedmową Matthew Desmonda, autora książki "Eksmitowani", który wyjaśnia, dlaczego mimo upływu tylu lat reportaż Barbary Ehrenreich jest nadal aktualny.
Ta książka nie jest szokująca, nie ma na celu krytykowania pracy czy zawodów wykonywanych za najniższą krajową. Tu bardziej chodzi o realia w jakich się to wszystko odbywa. O wszystkie inne koszty życia, które muszą być pokrywane ze skromnej wypłaty. Jasno wskazuje na nierówności społeczne. Pokazuje, że świat niskopłatnych prac jest bardzo wyczerpujący dla ludzi, którzy je wykonują.
Barbara Ehrenreich doświadczając pracy kelnerki, sprzątaczki czy ekspedientki daje nam przekrój codziennego życia w USA i choć wiele zmieniło się przez ostatnie 20 lat, wciąż można zauważyć pewne uniwersalne problemy, nie tylko w skali amerykańskiej ale też światowej. I choć praca to główny temat, jaki autorka porusza w swoim reportażu to drugą, równie istotną sprawą jest poziom życia, czyli to, jak drogie są mieszkania, pożywienie, transport, służba zdrowia. Wszystko ma swoją cenę, na którą idą zarobione pieniądze i dlatego często nie wystarczają.
Książka "Za grosze" to kolejny przykład obrazu Ameryki nie idealnej, niesprawiedliwej, skomplikowanej. Ciemna strona Stanów Zjednoczonych, gdzie łatwo jest znaleźć pracę, ale równie łatwo ją też stracić. Jest to niby zwyczajne, a jednak gorzkie życie liczone w dolarach ...
Warto przeczytać!
Książka "Za grosze. Pracować i (nie) przeżyć" Barbary Ehrenreich to reportaż będący pewnego rodzaju społecznym eksperymentem, dziennikarskim dochodzeniem ale też osobistym doświadczeniem samej autorki.
Barbara Ehrenreich (1941-2022) to amerykańska dziennikarka i aktywistka polityczna. Autorka 21 książek o tematyce społecznej i feministycznej.
Jako wykształcona, dobrze...
"Dom" Rafała Cichowskiego to opowieść o pokoleniu współczesnych 30-latków (więc trochę też o mnie), pokoleniu, które nie bez powodu kojarzone jest z egoistycznym podejściem do życia, skupione na sobie ale też często zagubione i rozczarowane. Kiedy coś nam się nie podoba to nie tkwimy w tym w nieskończoność, jeśli nie odpowiada nam praca - zmieniamy ją ... Nie chcemy być tacy jak nasi rodzice, cenimy sobie wolność i niezależność ale przez to bardzo ciężko jest
nam przyznać się do porażki.
Główny bohater - Czaja to typowy millenials. Poznajemy go jako człowieka sukcesu, który robi karierę w obiecującym start-upie, ma super dziewczynę
i względnie ułożone życie. Jednak pewnego feralnego dnia traci to wszystko po kolei i jakby tego było mało dostaje wiadomość o śmierci przyjaciela z dzieciństwa.
Wyjeżdża więc z Warszawy i wraca do rodzinnych stron. Ten powrót strasznie go uwiera i Czaja nie może odnaleźć się w miejscu, od którego odciął się na dobre wiele lat temu.
Mężczyzna w tym całym swoim zagubieniu zostanie uwikłany w niebezpieczne sprawy, jednocześnie z łatwością będzie podejmował ryzykowne decyzje skoro nie ma już nic do stracenia.
"Dom" to historia z jednej strony nostalgiczna, z drugiej: surowa i zgorzkniała. Momentami bardzo prawdziwa, chwilami wręcz nieprawdopodobna.
To historia i o rozczarowaniach i o marzeniach, o zmarnowanych szansach ale też o ciągłym poszukiwaniu siebie i sensu w życiu.
Narracja szczera i sarkastyczna prowadzona jest w pierwszej osobie przez głównego bohatera. To jego spojrzenie na to kim wszyscy jesteśmy ... mniej lub bardziej skomplikowanymi ludźmi, którzy popełniają błędy i szukają szans do zmiany.
W książce pojawią się też inni bohaterowie i różne zachowania, z których raczej nie należy brać przykładu, ale wszystkie sytuacje prędzej czy później osiągają swój cel.
Przyznam, że czytanie "Domu" czasami było zawiłe i nie zawsze w równym stopniu interesujące ale całościowo książka podobała mi się i ostatecznie historia Czai trafiła do mnie. Autorowi udało się świetnie przedstawić kompleksy młodych ludzi oraz polską rzeczywistość zarówno w małym mieście, jak i w stolicy.
"Dom" to w dużej mierze powieść o powrotach ale jeszcze bardziej widoczny jest tu obraz pokolenia 30-latków: ludzi,
w pewien sposób uświadomionych, ale nigdy niewystarczająco zadowolonych, ciągle zastanawiającymi się nad tym, co może dać im współczesny świat.
"Dom" Rafała Cichowskiego to opowieść o pokoleniu współczesnych 30-latków (więc trochę też o mnie), pokoleniu, które nie bez powodu kojarzone jest z egoistycznym podejściem do życia, skupione na sobie ale też często zagubione i rozczarowane. Kiedy coś nam się nie podoba to nie tkwimy w tym w nieskończoność, jeśli nie odpowiada nam praca - zmieniamy ją ... Nie chcemy być...
więcej mniej Pokaż mimo to
Reportaż "Cool po koreańsku" Euny Hong to licząca niecałe 300 stron książka opisująca fenomen Korei Południowej i tamtejszej popkultury, która w zawrotnym tempie podbija świat.
Autorka urodziła się w New Jersey i pierwsze lata swojego życia spędziła w USA. Później wraz z rodzicami przeniosła się do Seulu. Była świadkiem unowocześniania się kraju, szybkich przemian społecznych, kulturowych i ekonomicznych.
Obecnie Korea Południowa to bogaty i futurystyczny kraj, piętnasta najbardziej rozwinięta gospodarka na świecie ale - co najważniejsze - główny eksporter popkultury w wymiarze globalnym. Władza pokłada większe nadzieje w kulturze niż w polityce. To kultura ma być filarem narodu a także produktem eksportowym. Nie dziwi więc fakt, że koreańskie Ministerstwo Kultury zajmuje się np. "technologią kultury", czyli tym jak można wykorzystać nowe technologie w kulturze (w ministerstwie tym jest nawet dział zajmujący się grami video).
Reportaż Euny Hong ma na celu przedstawić kulturę koreańską w pigułce i myślę, że świetnie jej się to udało. W "Cool po koreańsku" znajdziemy trochę historii współczesnej Korei, informacje o branży rozrywkowej, k-dramach, muzyce pop, o kulcie piękna i operacjach plastycznych. Jest też mowa o przeznaczeniu han, kimchi i koreańskiej fali - hallyu. Na przykładzie popkultury możemy dowiedzieć się wiele o mentalności i pewnych wzorcach zachowań charakterystycznych dla koreańskiego społeczeństwa.
Ponadto autorka dużo uwagi poświęca systemowi edukacji opierając się na swoich własnych doświadczeniach.
Nie wszystkie informacje były dla mnie czymś nowym czy odkrywczym. Np. pojęcie han znam dość dobrze z innych książek o podobnej tematyce. Warto zaznaczyć również to, że książka została napisana kilka lat temu a wydana dopiero niedawno w Polsce. Brakuje więc takich produkcji jak Parasite czy Squid Game, które idealnie pasowałyby do tej książki. To, co ciekawiło mnie najbardziej czyli fenomen koreańskiej popkultury został naprawdę dobrze wyjaśniony a całą książkę czytało mi się bardzo przyjemnie z niesłabnącym zainteresowaniem.
"Cool po koreańsku" sprawdzi się u wielu czytelników. Zarówno ciekawym świata osobom, jak i fanom Korei. Myślę, że każdy znajdzie dla siebie coś interesującego. Polecam!
Reportaż "Cool po koreańsku" Euny Hong to licząca niecałe 300 stron książka opisująca fenomen Korei Południowej i tamtejszej popkultury, która w zawrotnym tempie podbija świat.
Autorka urodziła się w New Jersey i pierwsze lata swojego życia spędziła w USA. Później wraz z rodzicami przeniosła się do Seulu. Była świadkiem unowocześniania się kraju, szybkich przemian...
Mam książkowego kaca! A wszystko za sprawą powieści "Psi park" Sofi Oksanen. To jedna z tych książek, które ciężko opisać, trudno zrecenzować ale której historia ciągle siedzi mi w głowie.
"Pamiętam, jak mama powiedziała kiedyś, że kochając stare miejsca, ludzie okazują miłość sobie samym sprzed lat."
"Psi park" to powieść przepełniona ludzkimi dramatami, beznadzieją życia ... Historia skupia się na dwóch centralnych postaciach - są nimi dwie Ukrainki uwikłane w handel komórkami jajowymi. Zamiast kariery w modelingu decydują się na bycie dawczyniami komórek dla bogatych i wpływowych par, które zmagają się z bezpłodnością. Młode dziewczyny szybko się bogacą, ten biznes okazuje się bardzo opłacalny ale z każdym zabiegiem, operacją, ciążą tracą cząstkę siebie a ich ciało staje się po prostu towarem.
Nasze bohaterki, Olenkę i Darię poznajemy stopniowo. Czytając o nich nieustannie towarzyszyło mi złe przeczucie, z każdym rozdziałem coraz bardziej wchodzimy w gęstą atmosferę świata pełnego nierówności i tragizmu. W odpowiednim czasie dowiadujemy się o ich życiu, rodzinie, tajemnicach, o tym, jak i dlaczego ich losy się połączyły oraz jak bardzo od siebie zależą. Na przemian współczujemy im, lub denerwujemy się na nie. To bardzo smutne do czego doprowadziły je ich decyzje i czyny. Tym samym jest to też smutny obraz czasów, w których żyjemy.
Powieść Sofi Oksanen nie daje odpowiedzi, ale stawia pytania ukryte między wersami. Jest to też książka o samotności, o wszystkim tym, co dobre i złe, co siedzi w człowieku i może zostać odkryte dopiero pod wpływem pewnych wydarzeń. To też powieść melancholijna, pokazująca ludzkie niedoskonałości, złamane serca i rozczarowanie wobec świata.
"Psi park" to zdecydowanie książka, która może wprowadzić zamieszanie. Nasza ciekawość rośnie w miarę czytania. Autorka wprowadziła kilka miejsc akcji oraz skoki czasowe, które początkowo mogą być dezorientujące ale kiedy się dobrze skupimy historia staje się naprawdę fascynująca. Fabuła jest ciekawa, postacie dobrze opisane, ze wszystkimi wadami i zaletami i wydają się być w tym prawdziwe. Dla mnie jedynie zakończenie pozostawiło ogromny niedosyt ale może właśnie tak miało być. Polecam ten tytuł Waszej uwadze. Nie można przejść obok niej obojętnie.
Mam książkowego kaca! A wszystko za sprawą powieści "Psi park" Sofi Oksanen. To jedna z tych książek, które ciężko opisać, trudno zrecenzować ale której historia ciągle siedzi mi w głowie.
"Pamiętam, jak mama powiedziała kiedyś, że kochając stare miejsca, ludzie okazują miłość sobie samym sprzed lat."
"Psi park" to powieść przepełniona ludzkimi dramatami, beznadzieją...
Używam Facebook'a ... trochę z sentymentu (zdjęcia i znajomi) a trochę z powodów zawodowych, dla których jest mi potrzebny. Jednak platforma ta od pewnego czasu nie cieszy się tak dużą popularnością jak na początku. Facebook się zmienił i musiał dostosować się do tego, co oferuje konkurencja. Ktoś może kiedyś zapytać na czym polegał fenomen tej strony internetowej? Cóż ...Przeczytałam na ten temat bardzo ciekawa książkę - "Facebook. A miało być tak pięknie" napisaną przez Stevena Levy'ego, dziennikarza i specjalistę w dziedzinie technologii, który przez lata zbierał materiały na temat firmy Zuckerberga. Towarzyszył Markowi w sytuacjach zawodowych i prywatnych. Jest to dość osobliwy reportaż o marce znanej na całym świecie oraz roli, jaką Facebook nadal odgrywa.
Książka zaczyna się od początku, czyli od historii powstania Facebooka, jako studenckim pomyśle, któremu przewodniczył Mark Zuckerberg. Plan był prosty, ambicje niewielkie a reszta potoczyła się jak typowy american dream. Fala sukcesu motywowała do dalszego działania, co za tym szło ciągłego ulepszania. Później jednak nastąpił kryzys i liczne skandale. Facebook, który pierwotnie był dostosowany do komputerów stacjonarnych musiał przejść gruntowną przemianę i odnaleźć się wśród innych mobilnych aplikacji takich jak np. Instagram czy Messenger. Mark kierował się zasadą, że można coś naśladować albo można to kupić.
Książka porusza wiele tematów. Autor nie skupia się tylko i wyłącznie na Zuckerbergu choć z wiadomych przyczyn poświęca mu dużo uwagi i portretuje go jako wizjonera i biznesmena. Jest też mowa o jego współpracownikach, różnych pomysłach i działaniach na przestrzeni lat. Najprościej jest określić, że ta książka jest o Facebooku ale po przeczytaniu widzę w niej także opowieść o social mediach oraz współczesnym społeczeństwie. Bo za historią Facebooka kryje się opis czasów, w których żyjemy.
Najciekawsza była dla mnie część dotycząca kryzysu firmy. Kampania wyborcza w USA w 2016 roku i kandydatura Donalda Trumpa sprawiła, że Facebook stał się "idealnym dystrybutorem dezinformacji".
Później pojawiły się skandale związane z kwestią prywatności i mową nienawiści. Przez co, ciągle Facebook zmaga się z problemem nadszarpniętego wizerunku. Na koniec zostawię dwa cytaty z książki, które dają do myślenia:
"Facebook ma niezwykłą moc, moc czynienia dobra."
"To nie technologia jest nośnikiem moralności, lecz ludzie."
Można rozumieć to w następujący sposób: Facebook w zamyśle kierował się dobrą ideą, przyczynił się też do wielu pozytywnych zmian. Jest miejscem, w którym mogą jednoczyć się ludzie z całego świata. Druga strona medalu jest jednak mroczniejsza. Skoro korzystają z tej strony ludzie... różni ludzie może zawsze dojść do jakiś niebezpieczeństw. I właśnie to zawsze warto mieć na uwadze.
Używam Facebook'a ... trochę z sentymentu (zdjęcia i znajomi) a trochę z powodów zawodowych, dla których jest mi potrzebny. Jednak platforma ta od pewnego czasu nie cieszy się tak dużą popularnością jak na początku. Facebook się zmienił i musiał dostosować się do tego, co oferuje konkurencja. Ktoś może kiedyś zapytać na czym polegał fenomen tej strony internetowej? Cóż...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-03
"Chcemy, żeby nasze życie było przewidywalne, a to wymaga pewnej ciągłości narracyjnej między teraźniejszością a przeszłością, utwierdzającej nas w przekonaniu, że wszystko jest na swoim miejscu. (...) Konserwujemy więc wspomnienia, stawiamy im w parkach pomniki z brązu, wypisujemy je na tablicach z nadzieją, że dzięki tym zabiegom przyszłe pokolenia zachowają łączność z dawnymi."
Powyższy cytat pochodzi z książki "Adresy. Co mówią nam o tożsamości, statusie i władzy" Deirdre Mask. Jest to reportaż, który znalazł się na liście najważniejszych książek 2020 roku magazynu "Time". Książka "Adresy" choć poświęcona jest adresom (lub ich brakiem) podejmuje również zagadnienia związane z urbanistyką czy socjologią. W każdym rozdziale znajdziemy coś więcej: fragmenty historii, anegdotki, wzmianki o postaciach historycznych czy innych sprawach o istotnym znaczeniu. Autorka zabiera nas w swoistą podróż po różnych zakątkach świata. Opowiada m.in. o Rzymie, Londynie, Wiedniu, Filadelfii, Berlinie czy Manhattanie. Dowiadujemy się jakie problemy mają te miasta oraz jakie historie się w nich kryją.
Ta książka to reportaż bogaty w interesującą treść. Znalazłam w nim mnóstwo ciekawostek oraz kwestii, których na co dzień nie bierze się pod uwagę. Zrozumiałam jaką moc ma adres, jakie jest jego znaczenie, czym jest dla nas. Podobała mi się wzmianka o trendach w nazewnictwie ulic. Ciekawa była informacja, że w Polsce króluje nazewnictwo dotyczące natury. Mamy mnóstwo ulic typu Leśna, Polna, Słoneczna czy Ogrodowa 😉.
Jestem zadowolona z tej lektury. Było to coś innego niż zazwyczaj czytam. Tematyka z jednej strony bardzo współczesna a z drugiej odwołująca się do historycznych faktów. Jeśli lubicie takie połączenie to koniecznie musicie zwrócić uwagę na "Adresy".
"Chcemy, żeby nasze życie było przewidywalne, a to wymaga pewnej ciągłości narracyjnej między teraźniejszością a przeszłością, utwierdzającej nas w przekonaniu, że wszystko jest na swoim miejscu. (...) Konserwujemy więc wspomnienia, stawiamy im w parkach pomniki z brązu, wypisujemy je na tablicach z nadzieją, że dzięki tym zabiegom przyszłe pokolenia zachowają łączność z...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-02
"Podobno na Islandii łatwo odnaleźć siebie, oderwać czas przeszły i przyszły. Wystarczy być tu i teraz. Znaleźć ukojenie, ciszę, pozbyć się ukrytych lęków, zapomnieć o zgiełku, chaosie i dręczących snach."
"Szepty kamieni. Historie z opuszczonej Islandii" to drugie wydanie książki Bereniki Lenard i Piotra Mikołajczaka - twórców icestory.pl, wersja rozszerzona i uaktualniona.
Islandia wielu ludziom daje niesamowite poczucie wolności, inni mogą być przytłoczeni jej melancholią. Jak każdy kraj, nawet Islandia skrywa różne oblicza. O niektórych z nich możemy przeczytać właśnie w tej książce.
Autorzy piszą o Islandii, tamtejszych ludziach i miejscach. Jednak ich opowieści wykraczają daleko poza podstawowe informacje. Chcą pokazać mniej popularne oblicze Islandii, dlatego skupili się na miejscach opuszczonych, zapomnianych, tajemniczych ale jakże ciekawych!
Książka stworzona jest w bardzo schludny i przejrzysty sposób. Wzbogacona pięknymi zdjęciami i różnymi islandzkimi historiami. Ma swoisty styl charakterystyczny dla dziennika z podróży. W każdym rozdziale znajdziemy przydatne informacje i możemy poznać nieco islandzkiej kultury.
Gdy czytam takie książki ważny jest dla mnie klimat, chcę czuć się tak jakbym tam była. "Szeptom kamieni" to się udało. Autorzy zabrali mnie w momentami urokliwą, a momentami mroczną i surową podróż po Islandii. Było to coś fascynującego. Dzięki takim książkom jeszcze bardziej chcę odwiedzić ten kraj.
"Szepty kamieni" polecam każdemu, kto choć trochę interesuje się Islandią i niezależnie od tego, czy był w tym kraju, czy nie. Będzie to niewątpliwie niezapomniana czytelnicza przygoda.
"Podobno na Islandii łatwo odnaleźć siebie, oderwać czas przeszły i przyszły. Wystarczy być tu i teraz. Znaleźć ukojenie, ciszę, pozbyć się ukrytych lęków, zapomnieć o zgiełku, chaosie i dręczących snach."
"Szepty kamieni. Historie z opuszczonej Islandii" to drugie wydanie książki Bereniki Lenard i Piotra Mikołajczaka - twórców icestory.pl, wersja rozszerzona i...
2021-11
"Pół roku na Saturnie" Małgorzaty Sidz jest osobliwą opowieścią 26-letniej Polki, która przebywa w Korei Południowej w ramach swoich studiów. Za sprawą leniwego wykładowcy, jeden z jej kursów zostaje odwołany i dzięki temu kobieta otrzymuje pół roku wolnego od zajęć i innych uczelnianych spraw. Perspektywa kilku miesięcy nicnierobienia jest jednak dla niej lekko przerażająca dlatego postanawia, że poświęci ten czas, żeby odnaleźć siebie oraz odkryć, co chce robić dalej ze swoim życiem.
Ta książka to słodko-gorzki głos pokolenia milenialsów. Młodych dorosłych, dla których świat jest na wyciągnięcie ręki ... Gdzie wystarczy jedno kliknięcie, aby dodać do wirtualnego, sklepowego koszyka wszystko, na co mamy ochotę. Wygoda, dostępność, otwartość. Jest tyle opcji. Nie ma ograniczeń. A jednak można czuć się zagubionym.
Bohaterka przeżywa egzystencjalne rozterki, odpowiedzi szuka w horoskopach i astrologii, wiedzę czerpie z internetu i YouTube'a, chwile uniesień spędza przy piosenkach Lany del Rey.
"Wieczorem oglądam filmy w poczuciu bezsilności i przegranego życia. Europejskie, festiwalowe, żeby móc użalać się nad sobą z pozycji inteligenta, a nie lamusa."
Towarzyszymy jej w nieco szalonym poszukiwaniu sensu życia, widzimy jej chwilowe fascynacje ludźmi, filmami czy muzyką, momentami zatracamy się razem z nią w nostalgicznych wspomnieniach i ulotności chwil. Mnie ta książka ujęła w licznych drobiazgach, nawiązaniach do popkultury. Cała historia jest niesamowicie prawdziwa. Czułam jakby była też trochę o mnie. O moim lęku i niepewności względem przyszłości, presji posiadania konkretnych życiowych celów, ciągłym pędzie za czymś lub za kimś.
"Pół roku na Saturnie" odkładam na półkę, w widocznym miejscu mojej biblioteczki. Będę do niej wracać i polecać ją znajomym 💙.
"Pół roku na Saturnie" Małgorzaty Sidz jest osobliwą opowieścią 26-letniej Polki, która przebywa w Korei Południowej w ramach swoich studiów. Za sprawą leniwego wykładowcy, jeden z jej kursów zostaje odwołany i dzięki temu kobieta otrzymuje pół roku wolnego od zajęć i innych uczelnianych spraw. Perspektywa kilku miesięcy nicnierobienia jest jednak dla niej lekko...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-07
"Przeżyłabym twoje życie znacznie lepiej niż ty, gdybym miała twoją twarz."
"Gdybym miała twoją twarz" Frances Cha to opowieść o pięciu kobietach, rodowitych Koreankach żyjących (uwięzionych) w społeczeństwie pełnym konwenansów. Ara jest fryzjerką zakochaną w gwieździe k-popu. Jej najbliższa przyjaciółka Sujin ma obsesję na punkcie wyglądu i przechodzi rekonwalescencję po kolejnym zabiegu, który ma nadać jej twarzy ten "idealny" kształt. Miho to aspirująca artystka, która wróciła z Nowego Jorku do kraju. Gyuri to prawdziwa piękność, zajmująca się mężczyznami w popularnym Salonie. Natomiast Wonna to nowa sąsiadka Ary i Sujin - jako jedyna z nich jest mężatką spodziewającą się dziecka.
Każda bohaterka reprezentuje inny styl życia ale dość łatwo dostrzec w nich wspólne cechy. Wszystkie zostały zranione w przeszłości, doświadczymy porzucenia, cierpienia oraz straty. Ich historie przeplatają się. W książce całkiem wyraźnie zostały opisane problemy współczesnych kobiet, niektóre oczywiście różnią się tym, z czym mamy do czynienia np. w Polsce, szczególnie jeśli chodzi o standardy piękna. To jak postrzegają siebie, swoje wartości przez pryzmat urody jest bardzo krzywdzące i niebezpieczne. I przyznam szczerze, że ich priorytety lekko mnie szokowały. Zasmuciła mnie też ich sytuacja rodzinna, społeczna i ekonomiczna.
Frances Cha w swojej powieści ukazuje Koreę widziana oczami kobiet. Ich spojrzenie na życie jest surowe i bolesne. Całościowo książka prezentuje się jako osobliwa historia o kobietach ... dla kobiet. Od czasu do czasu w tej historii pojawiają się mężczyźni ale stanowią oni raczej przykład tego, czego Koreanki od nich NIE oczekują. Tamtejsze normy kulturowe są na tyle silne i ugruntowane od pokoleń, że pewne zachowania po prostu należą tylko do kobiet, a inne do mężczyzn. I trudno jest to zmienić.
Żałuję, że niektóre wątki zostały ucięte i pozostawiły mnie z domysłami. Bardzo polubiłam te bohaterki ale odniosłam wrażenie, że nie poznałam ich na tyle, na ile było to możliwe. Niemniej jednak zadowoliłam się tym, co wymyśliła autorka a na zakończenie otrzymałam piękną lekcje przyjaźni.
"Gdybym miała twoją twarz" to książka, na którą zdecydowanie warto zwrócić uwagę.
"Przeżyłabym twoje życie znacznie lepiej niż ty, gdybym miała twoją twarz."
"Gdybym miała twoją twarz" Frances Cha to opowieść o pięciu kobietach, rodowitych Koreankach żyjących (uwięzionych) w społeczeństwie pełnym konwenansów. Ara jest fryzjerką zakochaną w gwieździe k-popu. Jej najbliższa przyjaciółka Sujin ma obsesję na punkcie wyglądu i przechodzi rekonwalescencję po...
2021-03
Już od roku trwamy w pandemicznym świecie, w niepewnej codzienności, tęsknimy za czasami, w których niepotrzebne były maseczki i kwarantanna.
Czy nabraliśmy choć trochę dystansu do wydarzeń z 2020 roku? Myślę, że tak. Teraz nadszedł czas, żeby o tym szerzej mówić. Zmieniliśmy się pod wieloma względami i o tym właśnie jest książka "Reset. Świat na nowo" Karoliny Korwin Piotrowskiej.
Dziennikarka zaprosiła do rozmowy 16 osobistości ze świata kultury i mediów oraz m.in. ratownika medycznego, przedsiębiorcę, wykładowcę UJ czy psycholożki. Wszyscy opowiadają o swoich obawach, rozczarowaniach ale też o nadziei. O tym jak zmuszeni byli przewartościować swoje życie.
Uważam, że dobór rozmówców jest tutaj idealny, każdy z nich ma ciekawy punkt widzenia. I dzięki temu "Reset" posiada wartościową i zróżnicowaną treść.
Bywały fragmenty, które totalnie do mnie trafiły. Już sam początek jest mocny- wywiad z ratownikiem medycznym zrobił na mnie wrażenie. Jest brutalnie szczery, obnaża prawdę o swoim zawodzie w czasie pandemii i o ludziach.
Razem z rozmówcami możemy sami zastanowić się nad pytaniami Karoliny. Np. o tym jak będzie wyglądał świat kiedy wirus zniknie? Przy czym, dyskusje w "Resecie" nie skupiają się tylko i wyłącznie na temacie pandemii.
Rok 2020 był przecież rokiem kryzysów. Znajdziemy nawiązania do kryzysu klimatycznego, Strajku Kobiet czy ruchu Black Lives Matter.
Podczas czytania możemy przemyśleć sobie wiele kwestii, co jest niezwykle ważne w literaturze faktu. Polecam Wam sięgnąć po tę książkę, jeśli nie teraz to .... po pandemii. "Reset" jest bowiem ciekawym zapisem doświadczeń i obserwacji, z którymi bez problemu będziemy mogli się utożsamić.
Już od roku trwamy w pandemicznym świecie, w niepewnej codzienności, tęsknimy za czasami, w których niepotrzebne były maseczki i kwarantanna.
Czy nabraliśmy choć trochę dystansu do wydarzeń z 2020 roku? Myślę, że tak. Teraz nadszedł czas, żeby o tym szerzej mówić. Zmieniliśmy się pod wieloma względami i o tym właśnie jest książka "Reset. Świat na nowo" Karoliny Korwin...
2021-02-27
2020-09-05
Nina Solomin jako młoda dziennikarka w latach 90. trafia do Nowego Jorku, aby opisać życie bardzo ortodoksyjnej społeczności żydowskiej.
Kontakt z chasydami z Williamsburga stanowi nie lada wyzwanie dla każdego, kto jest obcy i nietutejszy. Dla autorki wyzwanie jest tym większe gdyż sama pochodzi z żydowskiej rodziny, jednak uważa się za osobę niezbyt religijną.
Wejście do świata chasydów jest więc dla niej niesamowitym życiowym doświadczeniem a czas spędzony w chasydzkiej dzielnicy okazją do poznania religii od tej najbardziej radykalnej strony.
"Czasem, kiedy spaceruję po chasydzkiej części Williamsburga, ogarnia mnie dziwaczne wrażenie bycia niewidzialną. Wszędzie wokół są ludzie, ale między nimi a mną wznosi się bariera. Beznadziejna, nieprzenikniona. Co rusz uderzam w nią głową. Okazywane mi okruchy życzliwości wzbudzają we mnie śmieszną, godną pożałowania wdzięczność. Jedno słowo lub cień uśmiechu sprawiają, że wracam do domu jak na skrzydłach".
Czytając jej wspomnienia czułam się jakbym odbyła tę podróż razem z nią, towarzyszyłam jej w każdej rozmowie, każdym spotkaniu czy uroczystościach, poznawałam specyficzne zwyczaje, reguły i obowiązki.
W "Ok, amen" dopuszczono do głosu przeróżne osoby: jest tam bardzo pobożny Żyd, jak i ten, który miewa wątpliwości względem swojego stylu życia, Żydówka całkowicie podporządkowana swojej wierze, jak i ta, która jest ciekawa świata i ludzi.
Dodatkowo autorka musi mierzyć się z silnymi racjami i poglądami, które nie do końca jej odpowiadają ale mimo wszystko stara się zrozumieć swoich rozmówców, stać się częścią społeczności. Podchodzi do tego z należytym szacunkiem, jest bardzo wyrozumiała i uprzejma.
Myślę, że jest to doskonały reportaż, który pokazuje różne odcienie ultraortodoksów (z punktu widzenia zarówno mężczyzn, jak i kobiet) ale też edukuje i wyjaśnia pewnie kwestie.
Miałam już wcześniej okazję czytać i zaznajomić się ze światem żydowskim ale książkę Niny Solomin uważam za jedną z lepszych pozycji, z jakimi spotkałam się w ostatnich latach.
Gorąco polecam!
Nina Solomin jako młoda dziennikarka w latach 90. trafia do Nowego Jorku, aby opisać życie bardzo ortodoksyjnej społeczności żydowskiej.
Kontakt z chasydami z Williamsburga stanowi nie lada wyzwanie dla każdego, kto jest obcy i nietutejszy. Dla autorki wyzwanie jest tym większe gdyż sama pochodzi z żydowskiej rodziny, jednak uważa się za osobę niezbyt religijną.
Wejście do...
Rzadko sięgam po eseje a tym bardziej po zbiorcze wydania takie jak te. Ale w tym przypadku było inaczej. Książka "Gdybym wiedziała" została napisana przez amerykańską publicystkę Barbarę Ehrenreich, której pracę znam i cenię. "Gdybym wiedziała" stanowi zbiór jej najsłynniejszych esejów i obejmuje blisko 40 lat jej dziennikarskiej działalności.
Barbara podejmuje różne tematy na przestrzeni różnych lat. Nie wszystkie z nich są nadal aktualne ale wciąż mogą być traktowane jako zapis poglądów, spraw, które kiedyś były ważne i o których kiedyś się dyskutowało.
Taki mamy świat - jaki opisuje Barbara i choć skupia się na USA i specyfice, nierównościach tego kraju to wiele problemów może mieć odzwierciedlenie też w innych państwach.
To, co najbardziej podoba mi się w pracy Ehrenreich to doskonała obserwacja współczesnego świata. Autorka porusza tematy takie jak: praca, zdrowie, kultura, rola kobiet, pozycja mężczyzn. Właściwie wszystkie ważne kwestie społeczne zostały przez nią zauważone i trafnie wypunktowane. Jej argumenty są mocne i w jasny sposób potrafi przedstawić swoje racje. Nie brakuje u niej humoru, ironii, niekiedy sarkazmu mimo poważnej tematyki.
Jeśli nie znacie twórczości Barbary Ehrenreich ten zbiór esejów będzie idealny do jej poznania. A jeśli już czytaliście coś od niej to "Gdybym wiedziała" będzie świetnym uzupełnieniem, klamrą łączącą wszystko to, co najistotniejsze w jej wieloletniej pracy dziennikarki.
Rzadko sięgam po eseje a tym bardziej po zbiorcze wydania takie jak te. Ale w tym przypadku było inaczej. Książka "Gdybym wiedziała" została napisana przez amerykańską publicystkę Barbarę Ehrenreich, której pracę znam i cenię. "Gdybym wiedziała" stanowi zbiór jej najsłynniejszych esejów i obejmuje blisko 40 lat jej dziennikarskiej działalności.
więcej Pokaż mimo toBarbara podejmuje różne...