-
ArtykułyKapuściński, Kryminalna Warszawa, Poznańska Nagroda Literacka. Za nami weekend pełen nagródKonrad Wrzesiński3
-
ArtykułyMagiczna strona Zielonej Górycorbeau0
-
ArtykułyPałac Rzeczypospolitej otwarty dla publiczności. Zobaczysz w nim skarby polskiej literaturyAnna Sierant3
-
Artykuły„Cztery żywioły magii” – weź udział w quizie i wygraj książkęLubimyCzytać73
Biblioteczka
2015
2015
2003
2015-03-02
2014-02-12
Sama przyjemność. Uczta. Od tematyki, przez formę, wątki i dygresje, po sam fakt, że to Sontag.
Sama przyjemność. Uczta. Od tematyki, przez formę, wątki i dygresje, po sam fakt, że to Sontag.
Pokaż mimo to2016-01-02
2016-01-04
2003
2015-04-06
Dobra. Cieszę się, że po nią sięgnęłam i pochłonęłam w jedną dobę. Jak zwykle nie warto sugerować się opisem na okładce - to zbyt duże uproszczenie. Niespodzianką był wątek białoruski i mało popularne w ogólnym obiegu informacje o tamtejszych historiach. Świetny język. Świetne tłumaczenie (od dziś oświadczam, że lubię język pana Engelkinga!). Świetnie poprowadzona narracja. Trafnie sportretowana środkowoeuropejskość. Wyraźni bohaterowie. Banał miesza się z wielką historią. Wewnętrzny głos, pomagający przetrwać, zderza się z powinnością, moralnym obowiązkiem, oczekiwaniami ze strony ogółu.
Co tu pisać - dobre!
Dobra. Cieszę się, że po nią sięgnęłam i pochłonęłam w jedną dobę. Jak zwykle nie warto sugerować się opisem na okładce - to zbyt duże uproszczenie. Niespodzianką był wątek białoruski i mało popularne w ogólnym obiegu informacje o tamtejszych historiach. Świetny język. Świetne tłumaczenie (od dziś oświadczam, że lubię język pana Engelkinga!). Świetnie poprowadzona narracja....
więcej mniej Pokaż mimo to2015-03
Pocieszna i w wielu momentach urocza. Ale też niestety banalna. Można się przyczepić do tłumaczenia bądź też koncepcji wydawnictwa przy tak obranym tłumaczeniu - podejrzewam, że czytelnicy bez znajomości języka białoruskiego czy ukraińskiego mogą mieć problem z "chwyceniem" większości niuansików lub też zrozumieniu niektórych fragmentów. Przydałyby się jednak konkretne przypisy od tłumacza.
Fajna przygodówka w sielskim i niepokornym klimacie, gdzie wszystko jest możliwe, a nadbużańska wieś okazuje się miejscem z całkiem niezłym ludzkim potencjałem. Ludzi, którzy swoich korzeni i ziemi mogą bronić uparcie i do upadłego. Jednak sposób, w jaki losy splatają się, a problemy "same" się rozwiązują, przypomina mi za bardzo pisanie w wieku licealnym, kiedy niektóre wątki samoczynnie się splatają, a zagadki rozwiązują. Fabularnie autorka mogłaby to trochę dopracować.
Ale i tak fajna książka.
Uwaga: za opis na okładce komuś się należą niezłe bęcki. Żałosne i populistyczne.
Pocieszna i w wielu momentach urocza. Ale też niestety banalna. Można się przyczepić do tłumaczenia bądź też koncepcji wydawnictwa przy tak obranym tłumaczeniu - podejrzewam, że czytelnicy bez znajomości języka białoruskiego czy ukraińskiego mogą mieć problem z "chwyceniem" większości niuansików lub też zrozumieniu niektórych fragmentów. Przydałyby się jednak konkretne...
więcej mniej Pokaż mimo to2003
2014
2014
2006
Genialna książka na całe życie. I trzeba o nią dbać, by wnuczęta także mogły po nią sięgnąć, dowiadując się przy okazji, jak zafiksowane rzeczy czytał/a ich babcia/dziadek.
Genialna książka na całe życie. I trzeba o nią dbać, by wnuczęta także mogły po nią sięgnąć, dowiadując się przy okazji, jak zafiksowane rzeczy czytał/a ich babcia/dziadek.
Pokaż mimo to2013
Cały czas daję sobie po łapach za tę słabość do kolejnych książek M. Szczygła i jego nieskrywanej czechofilii. Ale nic z tego nie wyjdzie, bicie się po łapach nie będzie miało skutków, bo o wiele przyjemniej tej słabości się poddać, i wejść w kolejne światy i przypadki indywiduów, obywateli jak trawki na wietrze czy wielkich wizjonerów, ale i zbiegów okoliczności, które Szczygieł po mistrzowsku wychwytuje, ujmuje w opowieść i którymi zaraża, prowadząc czytelnika przez kolejne zgrabnie konstruowane akapity reportaży, które czyta się jak najlepszą przygodówkę. Jedna z moich ulubionych książek, do której można zaglądać wielokrotnie.
Cały czas daję sobie po łapach za tę słabość do kolejnych książek M. Szczygła i jego nieskrywanej czechofilii. Ale nic z tego nie wyjdzie, bicie się po łapach nie będzie miało skutków, bo o wiele przyjemniej tej słabości się poddać, i wejść w kolejne światy i przypadki indywiduów, obywateli jak trawki na wietrze czy wielkich wizjonerów, ale i zbiegów okoliczności, które...
więcej mniej Pokaż mimo to2013
2012
2014-10-06
Pierwszorzędny pokarm dla intelektu. Co rzadkie wśród takich pokarmów - raduje się nim także dusza, fantazja i wyobraźnia. Chyba nikt tak jak Sontag nie eksponował bez żadnego skrępowania, że można świeżo i odkrywczo rozumować, a jednocześnie czuć(!), odczuwać(!), zawierzając tym samym tej, która jest zupełnie wykluczona w humanistyce: intuicji.
Za to kocham Sontag.
Pierwszorzędny pokarm dla intelektu. Co rzadkie wśród takich pokarmów - raduje się nim także dusza, fantazja i wyobraźnia. Chyba nikt tak jak Sontag nie eksponował bez żadnego skrępowania, że można świeżo i odkrywczo rozumować, a jednocześnie czuć(!), odczuwać(!), zawierzając tym samym tej, która jest zupełnie wykluczona w humanistyce: intuicji.
Pokaż mimo toZa to kocham Sontag.