-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Biblioteczka
2022-03-15
2022-02-08
Chociaż lubię twórczość Cory Reilly, piąty tom serii "Kroniki Camorry" nie przypadł mi do gustu. Nie chodzi tu o styl, ani sposób prowadzenia narracji, który u autorki za każdym razem jest taki sam, ale o głównych bohaterów. Savio i Gemma są najbardziej niedobraną parą nie tylko "Kronik Camorry." Zakładam, że Cora chciała udowodnić, iż przeciwieństwa się przyciągają, lecz w "Złamanych sercach" wyszło to kiepsko. Nie mam zastrzeżeń co do Savia, gdyż paradoksalnie jego kreacja wyszła autorce najlepiej. Zachowanie braci Falcone, choć może to zabrzmieć okrutnie, jest naturalne i zbliżone do rzeczywistości. Natomiast Gemma to czysty niewypał. Dziewczyna jest płaska, przesadnie świętoszkowata, sztuczna. Jeszcze gorzej wyszła jej rodzinka, która broniła cnoty dziewczyny z zawziętością średniowiecznej inkwizycji. Z politowaniem czytałam fragmenty, w których występował rozhisteryzowany brat głównej bohaterki. W serii "Złączeni" również mamy do czynienia z podwójną moralnością mafiozów, którzy chuchają na dziewictwo swoich córek i sióstr, ale przypadek Gemmy jest ekstremalny. Ta dwójka w ogóle nie powinna być ze sobą związana.
Książka niestety nie spełniła moich oczekiwań.
Chociaż lubię twórczość Cory Reilly, piąty tom serii "Kroniki Camorry" nie przypadł mi do gustu. Nie chodzi tu o styl, ani sposób prowadzenia narracji, który u autorki za każdym razem jest taki sam, ale o głównych bohaterów. Savio i Gemma są najbardziej niedobraną parą nie tylko "Kronik Camorry." Zakładam, że Cora chciała udowodnić, iż przeciwieństwa się przyciągają, lecz w...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-12-30
2021-12-23
2021-11-22
2021-10-23
2021-10-22
Z czystym sumieniem mogę napisać, że to najlepszy romans mafijny, który dotychczas czytałam, choć paradoksalnie romansu w nim niewiele.
W „Matni” wszystko się zgadza: pełnokrwiści bohaterowie, wartka akcja, dobry styl, sprawna narracja. Jednak najbardziej zachwycił mnie świat przedstawiony. Widać, że autorka sięgnęła do źródeł, dowiedziała się jak funkcjonuje rosyjska Bratwa. Tutaj mafia to prawdziwa mafia. Niezwykle rzadko się zdarza, by pisarka robiła tak dokładny research przy tworzeniu gangsterskiego romansu. Dbałość o szczegóły w tym przypadku jest niebywała. Podczas lektury czułam atmosferę grozy, dokładnie wyobrażałam sobie poszczególne sceny. „Matnia” jest pozycją dopiętą i wypieszczoną, napisaną niezwykle starannie. Paulina Jurga to uzdolniona babka i mam nadzieję, że wkrótce wyda kolejną powieść.
Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić to, moim zdaniem, zbyt szybko poprowadzony finał. Zabrakło mi kilku stron wyjaśnienia niektórych kwestii, wyraźniejszego pokazania co działo się „po.” Wydaje mi się, że autorka musiała dostosować się do instrukcji wydawnictwa i przyśpieszyć akcję, co niekoniecznie wyszło na dobre. Biorąc pod uwagę całość, nie jest to duży mankament.
Z czystym sumieniem mogę napisać, że to najlepszy romans mafijny, który dotychczas czytałam, choć paradoksalnie romansu w nim niewiele.
W „Matni” wszystko się zgadza: pełnokrwiści bohaterowie, wartka akcja, dobry styl, sprawna narracja. Jednak najbardziej zachwycił mnie świat przedstawiony. Widać, że autorka sięgnęła do źródeł, dowiedziała się jak funkcjonuje rosyjska...
2021-10-20
2021-10-07
Mam mieszane uczucia, co paradoksalnie jest dobrym znakiem. Książka wywołała zróżnicowane emocje - od obrzydzenia, przez zawstydzenie po ciekawość, a nawet radość. To spory plus, gdyż nijakie pozycje nie zapadają w pamięć. "Jej porywacz" zdecydowanie zostanie ze mną na dłużej.
Nie jest to książka wysokich lotów. Pisarze od wieków poruszają kontrowersyjne tematy, więc nie widzę nic szokującego w dziele Anny Zaires. Nie zmienia to jednak faktu, że nie pozostawałam obojętna na "przygody" głównej bohaterki. Nora zostaje wplątana w chorą relację, która absolutnie nie jest romantyczna. Julian jest psychopatą i dewiantem seksualnym. Autorka porusza kwestię syndromu sztokholmskiego, manii i prania mózgu. Czy robi to wiarygodnie i umiejętnie? Nie. "Jej porywacz" to typowy erotyk z prostą fabułą. Rys psychologiczny postaci został nakreślony powierzchownie. Pewne sytuacje są irracjonalne, jednak należy pamiętać, że to tylko fikcja. Dziwna, miejscami odstręczająca, ale fikcja. Nie widzę sensu oburzania się, analizowania ewentualnego wpływu książki na postrzeganie kobiet i gloryfikację oprawców. Odróżnianie wytworu wyobraźni od realnego życia to podstawowa umiejętność dorosłego człowieka.
Daję wysoką ocenę za brak nudy podczas czytania oraz emocje. "Jej porywacz" zapadł mi w pamięci i o to chodzi twórcom.
Mam mieszane uczucia, co paradoksalnie jest dobrym znakiem. Książka wywołała zróżnicowane emocje - od obrzydzenia, przez zawstydzenie po ciekawość, a nawet radość. To spory plus, gdyż nijakie pozycje nie zapadają w pamięć. "Jej porywacz" zdecydowanie zostanie ze mną na dłużej.
Nie jest to książka wysokich lotów. Pisarze od wieków poruszają kontrowersyjne tematy, więc nie...
Niesamowite, że z banału można ulepić wciągającą historię!
"Cash" Belli Di Corte jest odtrutką na mdłe, non stop klepane mafijne romanse, choć na pierwszy rzut oka nie ma tu nic oryginalnego. Mamy charakterną, ognistowłosą główną bohaterkę, męskiego i bezkompromisowego gangstera, wrzuconych w sam środek piekielnej dzielnicy Nowego Jorku. Jednak Bella Di Corte nadała swojej opowieści pazura, a także pokusiła się o eksperymentowanie ze stylem. Momentami "Casha" czyta się jak rasowy, mafijny kryminał, czerpiący z "Ojca Chrzestnego" (niektóre dialogi to prawdziwe perełki). Oczywiście autorce daleko do geniuszu Maria Puzo, lecz mimo to należą się brawa za pójście w bardziej ambitnym kierunku.
Cieszę się, że uprzedzenie do gangsterskich romansideł nie powstrzymało mnie przed sięgnięciem po tę pozycję. Było warto (w przeciwieństwie do "Lupo", czyli pierwszej części). Czekam na tom finałowy.
Niesamowite, że z banału można ulepić wciągającą historię!
"Cash" Belli Di Corte jest odtrutką na mdłe, non stop klepane mafijne romanse, choć na pierwszy rzut oka nie ma tu nic oryginalnego. Mamy charakterną, ognistowłosą główną bohaterkę, męskiego i bezkompromisowego gangstera, wrzuconych w sam środek piekielnej dzielnicy Nowego Jorku. Jednak Bella Di Corte nadała swojej...
2021-08-12
Książka, niestety, bardzo nierówna. Po intrygującym początku byłam zachwycona myśląc, że w końcu natrafiłam na ambitny romans mafijny. Z czasem jednak fabuła zboczyła na złe tory, zniknął tajemniczy klimat.
Ponownie dostajemy bohaterkę, której po spotkaniu z macho przestaje funkcjonować mózg. Pojawiają się znajome opisy cudownej fizjonomii kochanka, wątek obrzydliwego bogactwa, garderoba pełna drogich ciuchów, cudowna familia i cała reszta lukru. Czuję się nieco rozczarowana, bo po pierwszych rozdziałach oczekiwałam czegoś innego. Niemniej książka napisana jest poprawnie, szybko się ją czyta. Taka pozycja na raz.
Książka, niestety, bardzo nierówna. Po intrygującym początku byłam zachwycona myśląc, że w końcu natrafiłam na ambitny romans mafijny. Z czasem jednak fabuła zboczyła na złe tory, zniknął tajemniczy klimat.
Ponownie dostajemy bohaterkę, której po spotkaniu z macho przestaje funkcjonować mózg. Pojawiają się znajome opisy cudownej fizjonomii kochanka, wątek obrzydliwego...
2021-07-14
Niestety jestem jedną z nielicznych osób, którym książka się nie spodobała.
Debiuty staram się oceniać łagodniej - nie powinno się demotywować autorów na samym początku ich przygody z pisaniem. W tym przypadku również zawyżam nieco ocenę, chociaż podczas lektury zgrzytałam zębami.
Pierwsze, co się rzuca w oczy, to brak redakcji. Nie znalazłam informacji o korekcie (książkę czytałam w wersji elektronicznej) i jest to spory mankament. Widać tu kilka powtarzających się błędów, których można było uniknąć (czy tylko mnie drażniły wstawiane co chwilę wielokropki?) Na miejscu autorki poszukałabym kogoś, kto profesjonalnie, bez emocji przeczyta treść, wyrzuci z niej zbędne zdania/akapity, zaproponuje zmiany i dopiero wtedy ruszałbym na podbój rynku wydawniczego.
Kolejna rzecz, która nie dawała mi spokoju, to miejsce akcji. Wiadomo, że fabuła dzieje się w bliżej nieokreślonym mieście w Wielkiej Brytanii. Gdyby autorka tego kilkukrotnie nie zaznaczyła, dałabym sobie rękę uciąć, że mamy do czynienia z polską prowincją. Ani przez moment nie poczułam brytyjskiego klimatu - i nie chodzi tu o atmosferę rodem z Oxfordu czy londyńskiego City. Jeśli umieszcza się akcję w danym miejscu, dobrze jest oddać jego charakter. Tu tego zabrakło.
Do bohaterów nie mam większych zastrzeżeń, gdyż są oni najmocniejszą stroną książki. Mają osobowości, nie są miałcy i to dobrze rokuje na przyszłość.
Strona warsztatowa - warto nad nią popracować. Styl prosty, nieco szkolny, mało wciągający, lecz poprawny.
Reasumując: książka dla starszej młodzieży, dobra na wakacyjne popołudnie. Przed Klaudią Leszczyńską jeszcze sporo pracy, ale widać potencjał.
Niestety jestem jedną z nielicznych osób, którym książka się nie spodobała.
Debiuty staram się oceniać łagodniej - nie powinno się demotywować autorów na samym początku ich przygody z pisaniem. W tym przypadku również zawyżam nieco ocenę, chociaż podczas lektury zgrzytałam zębami.
Pierwsze, co się rzuca w oczy, to brak redakcji. Nie znalazłam informacji o korekcie (książkę...
2021-06-22
2021-06-07
Świetny pomysł, dobry styl, jednak czegoś tu zabrakło.
„Setna królowa” miała szansę stać się naprawdę wystrzałową pozycją. Świat stworzony na bazie kultury i mitów Mezopotamii/Bliskiego Wschodu przyciąga uwagę i działa na wyobraźnie. Niestety autorka nie pokusiła się o jego rozbudowę. Fantasy to gatunek, w którym grzechem jest niewykorzystanie potencjału. Autorka miała olbrzymie pole do popisu, lecz poległa na samym rozwijaniu fabuły.
W „Setnej królowej” wszystko jest zachowawcze – są piękne opisy, ale nie ma chemii między czytelnikiem a bohaterami. Wątek miłosny został skonstruowany tak płytko, że aż musiałam mocno się zastanowić, kiedy postacie zapałały do siebie sympatią. Brakuje magicznej atmosfery, bohaterowie ani grzeją ani ziębią. Akcja raz się wlecze, raz przyśpiesza: nie ma zachowanych proporcji. Niestety w nie każdym przypadku dobre pióro oznacza wysoką jakość.
Książka niestety nie spełniła moich oczekiwań.
Świetny pomysł, dobry styl, jednak czegoś tu zabrakło.
„Setna królowa” miała szansę stać się naprawdę wystrzałową pozycją. Świat stworzony na bazie kultury i mitów Mezopotamii/Bliskiego Wschodu przyciąga uwagę i działa na wyobraźnie. Niestety autorka nie pokusiła się o jego rozbudowę. Fantasy to gatunek, w którym grzechem jest niewykorzystanie potencjału. Autorka miała...
Co ja właściwie przeczytałam?
Ani okładka ani tytuł nie zachęciły mnie do lektury, ale uznałam, że warto dać "Pasierbicy gangstera" szansę.... i ta szansa została zmarnowana.
Początek jest w porządku. Wkręciłam się w pierwsze rozdziały. Zaintrygowała mnie fabuła - wychowana w klasztorze dziewczyna, ojczym gangster, ukryte dziedzictwo. Autorka pisze całkiem nieźle, ma lekkie pióro, zgrabne porównania. Po pierwszym pozytywnym wrażeniu napaliłam się na ciąg dalszy jak szczerbaty na suchary. Lubię motyw zakazanych, budzących społeczny sprzeciw związków. Lubię również wątek rywalizacji dwóch mężczyzn o kobietę. Niestety im dalej w fabułę, tym gorzej.
Szczerze uważam, że autorka albo nie potrafi konstruować sensownej akcji (nie czytałam innych jej książek), albo postanowiła pójść na łatwiznę i wplotła w powieść oklepane wątki, w dodatku mało umiejętnie. Irytowało mnie praktycznie wszystko, a szczególnie główna bohaterka. Jej kreacja wyszła najgorzej. Rys psychologiczny żaden. Panienka wychowała się w zabitej dechami wsi, wśród do bólu konserwatywnych zakonnic, nie zna innego świata, a zachowuje się jak rasowa intrygantka. Jest nieznośna, rozpuszczona, roszczeniowa, dziecinna, infantylna. Brak jej wiarygodności i rozumu. Dwie główne męskie postacie - Fabio i Marco również zostali skonstruowani po łebkach. Fabio początkowo zapowiadał na interesującego bohatera, ale z każdą kolejną stroną zauroczenie nim malało, aż zmieniło się w irytację. Pominę inne postacie, gdyż są one tak groteskowe, że czytanie o nich wywoływało śmiech żenady. Miejscami książka przypomina streszczenie brazylijskiej telenoweli (nie obrażając brazylijskich telenoweli, które potrafią być okey).
Sądząc po finale, będzie kontynuacja. Ja jednak podziękuję i przygodę z piórem Pani Moniki zakończę na tym "dziele."
Daję 3 gwiazdki tylko za wciągający początek.
Co ja właściwie przeczytałam?
więcej Pokaż mimo toAni okładka ani tytuł nie zachęciły mnie do lektury, ale uznałam, że warto dać "Pasierbicy gangstera" szansę.... i ta szansa została zmarnowana.
Początek jest w porządku. Wkręciłam się w pierwsze rozdziały. Zaintrygowała mnie fabuła - wychowana w klasztorze dziewczyna, ojczym gangster, ukryte dziedzictwo. Autorka pisze całkiem nieźle, ma lekkie...