-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel9
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
Szczerze powiedziawszy to nie wiem jak do końca ocenić tę książkę. Waham się między 6/7.
Z początku nie mogłam zdzierżyć głównej bohaterki oraz dużej ilości wulgaryzmów, które w pewnym momencie nie były już zwykłymi określeniami pojawiającymi się co jakiś czas, a bardziej przerywnikami, które wybijały mnie z rytmu ze względu na ich ilość.
Ogółem od pierwszych stron kojarzy mi się to z typową opowieścią z wattpada, gdzie pierwsze rozdziały są naprawdę słabo napisane, autorka dopiero wyczuwa w jakim stylu wygodnie jej pisać, ale przed wydaniem nie chciało jej się poprawić początku.
Z czasem historia delikatnie się poprawiła, pojawił się Blaise, który wprowadził inny klimat. W dalszym ciągu książka jednak sama w sobie mnie nie przekonała, ale że kupiłam od razu dwie części to zobaczymy co będzie dalej.
Szczerze powiedziawszy to nie wiem jak do końca ocenić tę książkę. Waham się między 6/7.
Z początku nie mogłam zdzierżyć głównej bohaterki oraz dużej ilości wulgaryzmów, które w pewnym momencie nie były już zwykłymi określeniami pojawiającymi się co jakiś czas, a bardziej przerywnikami, które wybijały mnie z rytmu ze względu na ich ilość.
Ogółem od pierwszych stron kojarzy...
2021-04-10
Podsumowując całą serię, chyba spodziewałam się czegoś więcej. Zaczęłam od Szóstki wron i wtedy większość mówiła, że trylogia jest lepsza. Moim zdaniem nie.
Oczywiście, całość ma potencjał. Jest ciekawa akcja, motywy, postacie. Szkoda, że niektóre sprawy są słabo rozwinięte. Momentami miałam wrażenie, że całość, bądź główna bohaterka, wypada trochę płytko. Polubiłam Alinę, ale wciąż czegoś mi u niej brakuje i, co najgorsze, nie wiem dalej czego.
Od drugiego tomu nie byłam przekonana do postaci Mala. Teraz już wiem na sto procent, że to nie chodzi o jego samego, a o niego i Alinę razem. To słodkie, z przyjaźni do miłości, odwzajemnione uczucia do przyjaciela, ale tak naprawdę wolałam ją z każdym innym. Tak, nawet ze Zmroczem. To dopiero byłby niespodziewany zwrot akcji!
Co do samego księcia Ravki, Nikołaja. Bezapelacyjnie, od drugiego tomu moja ulubiona postać. Charyzmy, ale jednocześnie skupienia i talentu do przywództwa mu nie brak. Jak mogła nie przyjąć oświadczyn?! (niby wiem, ale nie chcę tego rozumieć). Jak mogła go, powiedzmy szczerze, kopnąć w tyłek? Dlaczego? Nie rozumiem. Ale gdy przyszedł czas jego przemiany, płakałam. Byłam tak strasznie smutna i przy każdym jego kolejnym ujawnieniu się było tak samo. Chciałam, żeby wrócił do siebie.
Zmrocz jest jednyn z lepiej rozwiniętych bohaterów mimo swojej tajemniczości. Poznajemy go okruch po okruchu, bo przecież nie możemy od razu dostać wszystkiego na tacy. To straciło by już swój czar, a może powinnam powiedzieć mrok.
Postacie drugoplanowe, takie jak Zoya, Tamar, Toyla, Genya, Baghra, naprawdę fajnie. Mimo że na początku ta pierwsza niemiłosiernie mnie wkurzała, a po tym co odwaliły bliźniaki nie chciałam czytać fragmentów z nimi, będę tęsknić. Za piromanem też... Jak zaraz ktoś czegoś nie powie, to podpalę las.
Koniec? Przepraszam, ja wiem, że ludzie lubią happy endy, ale tu to w ogóle mi nie pasuje. Brzmi to zbyt beztrosko i normalnie jak na całą tę książkę. Po prostu ostatniego rozdziału już nie chciało mi się czytać.
Śmiałam się, płakałam, kartkowałam bez sensu. Nie można jednak powiedzieć, żebym żałowała. Ponieważ trylogia ma swój charakter, wydźwięk. Jest ciekawa, warta polecenia. Fantastyka na poziomie.
Podsumowując całą serię, chyba spodziewałam się czegoś więcej. Zaczęłam od Szóstki wron i wtedy większość mówiła, że trylogia jest lepsza. Moim zdaniem nie.
Oczywiście, całość ma potencjał. Jest ciekawa akcja, motywy, postacie. Szkoda, że niektóre sprawy są słabo rozwinięte. Momentami miałam wrażenie, że całość, bądź główna bohaterka, wypada trochę płytko. Polubiłam Alinę,...
2021-04-05
Twórczość Clare od razu przypadła mi do gustu, ale to postać Magnusa Bane'a sprawiła, że kompletnie przepadałam. Gdy do tego wszystkiego doszedł Alec, moje serce grało serenady, kiedy tylko byli razem wspominani. Jednak książka poświęcona w zupełności im? COŚ DLA MNIE!
Prawda jest taka, że 'Czerwone zwoje magii' długo już były na mojej półce i czekały, aż znajdę wolną chwilę dla nich. Zostały pochłonięte, gdy już nadszedł ten czas.
Relacja Magnusa i Aleca jest czymś pięknym. Rozpływam się gdy czytam, jak o sobie myślą, jak się do siebie odzywają, jak, mimo krótkiej znajomości, są w stanie oddać za siebie życie. Jak w chwili zagrożenia życia ich 'ostatnie' myśli są poświęcone temu drugiemu.
Nie ma innej książkowej pary, którą darzyła bym tak silną sympatią, a wręcz miłością. Rozczulam się jak słyszę 'malec'.
Co do samej książki - Bane jako twórca kultu? Genialny pomysł, którego nikt nie odmówił by Magnusowi. Dobrze zaopatrzony barek tuż przy ołtarzu, na którym składa się ofiary? Tylko on. Brakowało tylko brokatu wszędzie dookoła.
Alec w tej historii jest inny. Bardziej otwarty, pozwala sobie na myśli o sobie, mam wrażenie, ponieważ zawsze myśli o innych. Tęskni za przyjaciółmi, ale to czas dla niego i jego ukochanego.
Akcja toczy się w odpowiednim tempie, powoli zagłębiamy się w temat, ale cała historia rozgrywa się tak naprawdę w parę dni, co mnie cieszy, gdyż nie odczułam ani razu, że książka się dłuży niepotrzebnie. Każdy rozdział ma w sobie to coś.
Jest magia, szaleństwo, ekstrawagancja czarownika i stoicki spokój, chłód, ale jednocześnie porywczość nocnego łowcy. Dlatego ten duet jest tak idealny.
Uwaga lekki spoiler.
Uwielbiam, gdy Alec wraz z Helen i Aline walczą razem. To, jak zgrał się z dziewczynami, między którymi już wtedy iskrzyło, było cudowne.
Twórczość Clare od razu przypadła mi do gustu, ale to postać Magnusa Bane'a sprawiła, że kompletnie przepadałam. Gdy do tego wszystkiego doszedł Alec, moje serce grało serenady, kiedy tylko byli razem wspominani. Jednak książka poświęcona w zupełności im? COŚ DLA MNIE!
Prawda jest taka, że 'Czerwone zwoje magii' długo już były na mojej półce i czekały, aż znajdę wolną...
2021-03-07
W tej części jakoś Mal mnie trochę już irytował. Nie wiem w sumie dlaczego, może przez to, że w drugim tomie było już bardziej nakreślone to, że z Aliną, mimo swego rodzaju silnej więzi, różnią się.
Nikolaj za to bardzo przypadł mi do gustu. Beztroski rozrabiaka, ale jednak zależy mu na królestwie. Cięty dowcip tam, gdzie nie wypada i oto on.
Zmrocz powraca i sieje zamęt. Siedzi w cieniu, ale pozostaje w pamięci wszystkich. Przyznam, że jego postać mnie ciekawi.
Nie można pominąć Aliny, która coraz bardziej zagłębia się w temat swoich mocy i samych amplifikatorów. Dodatkowo zajmuje ważne miejsce podczas obecnej, niepewnej sytuacji.
Całość oczywiście bardzo mi się podoba. Uwielbiam świat wykreowany przez Bardugo. Jestem ciekawa, jak to się dalej potoczy.
W tej części jakoś Mal mnie trochę już irytował. Nie wiem w sumie dlaczego, może przez to, że w drugim tomie było już bardziej nakreślone to, że z Aliną, mimo swego rodzaju silnej więzi, różnią się.
Nikolaj za to bardzo przypadł mi do gustu. Beztroski rozrabiaka, ale jednak zależy mu na królestwie. Cięty dowcip tam, gdzie nie wypada i oto on.
Zmrocz powraca i sieje zamęt....
2021-01-04
Świat Bardugo poznałam już przy Szóstce Wron, dawno temu i od razu mi się spodobał. Nie da się ukryć, że w obu seriach jednak się on trochę różni. Nie wiedziałam, czego mam się spodziewać po trylogii, jednak książkę pochłonęłam za jednym razem.
Alina jest bohaterką, którą, mimo pewnego niedosytu, od razu polubiłam. Już w pierwszych rozdziałach uderzało mnie to, jak bardzo się z nią utożsamiam pod niektórymi względami.
Mal, oczywiście zbudowany na typ postaci, której nie da się nie lubić (a przynajmniej ja tak mam). Zabawny, niby beztroski, młody chłopak, chcący się bawić. Z drugiej strony świetny w swoim fachu, na odpowiedzialnym stanowisku.
Zmrocz. Ciężki orzech do zgryzienia. Podejrzewam, że nie tylko ja wyczekiwałam kolejnych scen z nim, a szczególnie rozmów jego i Aliny.
Pobyt w Małym Pałacu i ćwiczenia jak najbardziej mi się podobały. Tak samo to, jak główna bohaterka uczyła się swoich mocy. Bal był bardzo interesujący. Jednak już dalszy ciąg, błądzenie po lasach, strasznie mi się dłużyło i po przewróceniu strony, wzrokiem szukałam dialogów. Potem już to jakoś zleciało do końca, gdzie trzeba sięgnąć po drugi tom (który już leży na moich kolanach).
Podsumowując, historia interesująca, ciekawi bohaterzy, nagła zmiana akcji... Lecimy dalej.
Świat Bardugo poznałam już przy Szóstce Wron, dawno temu i od razu mi się spodobał. Nie da się ukryć, że w obu seriach jednak się on trochę różni. Nie wiedziałam, czego mam się spodziewać po trylogii, jednak książkę pochłonęłam za jednym razem.
Alina jest bohaterką, którą, mimo pewnego niedosytu, od razu polubiłam. Już w pierwszych rozdziałach uderzało mnie to, jak bardzo...
Bardzo się cieszę, że nie poprzestałam na pierwszej części (jak przez chwilę myślałam, że będzie). Druga część dużo szybciej mnie wciągnęła, zainteresowała. Wiadomo, jesteśmy w środku akcji, ale całość jest napisana lepszym stylem, bardziej zwięzłym i konkretnym. Dużo się dzieje, ale autorka płynnie przechodziła między kolejnymi fazami historii.
Natalie w końcu stała się wyraźniejsza i bardziej konkretna, co aż cieszy, bo w pierwszej części potrafiła przyprawić o niemałą irytację.
Dzieje się dużo, są zwroty akcji, emocje, momentami oczy wyprzedzają tekst, żeby tylko się dowiedzieć co będzie dalej.
Nie sądziłam, że ta seria jeszcze może zaskoczyć.
Bardzo się cieszę, że nie poprzestałam na pierwszej części (jak przez chwilę myślałam, że będzie). Druga część dużo szybciej mnie wciągnęła, zainteresowała. Wiadomo, jesteśmy w środku akcji, ale całość jest napisana lepszym stylem, bardziej zwięzłym i konkretnym. Dużo się dzieje, ale autorka płynnie przechodziła między kolejnymi fazami historii.
więcej Pokaż mimo toNatalie w końcu stała się...