-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
-
Artykuły„Dwie splecione korony”: mroczna baśń Rachel GilligSonia Miniewicz1
-
ArtykułyZbliżają się Międzynarodowe Targi Książki w Warszawie! Oto najważniejsze informacjeLubimyCzytać2
-
ArtykułyUrban fantasy „Antykwariat pod Salamandrą”, czyli nowy cykl Adama PrzechrztyMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2021-04-05
2020-07-03
Trzeci tom serii był dla mnie najtrudniejszy do przebrnięcia, co jednak nie czyni go złym. Mam wrażenie, że mimo całej akcji czegoś zabrakło. Oczywiście rozwiązanie całości bardzo mi się spodobało. Szczególnie jedna z ostatnich scen na plaży, no po prostu czekałam na to od Miasta Kości!
Przyjemnie się czytało, choć troszkę długo, ale Clare w dalszym ciągu nas zaskakuje.
Trzeci tom serii był dla mnie najtrudniejszy do przebrnięcia, co jednak nie czyni go złym. Mam wrażenie, że mimo całej akcji czegoś zabrakło. Oczywiście rozwiązanie całości bardzo mi się spodobało. Szczególnie jedna z ostatnich scen na plaży, no po prostu czekałam na to od Miasta Kości!
Przyjemnie się czytało, choć troszkę długo, ale Clare w dalszym ciągu nas zaskakuje.
2020-03-30
2020-03-30
2020-03-30
Twórczość Clare od razu przypadła mi do gustu, ale to postać Magnusa Bane'a sprawiła, że kompletnie przepadałam. Gdy do tego wszystkiego doszedł Alec, moje serce grało serenady, kiedy tylko byli razem wspominani. Jednak książka poświęcona w zupełności im? COŚ DLA MNIE!
Prawda jest taka, że 'Czerwone zwoje magii' długo już były na mojej półce i czekały, aż znajdę wolną chwilę dla nich. Zostały pochłonięte, gdy już nadszedł ten czas.
Relacja Magnusa i Aleca jest czymś pięknym. Rozpływam się gdy czytam, jak o sobie myślą, jak się do siebie odzywają, jak, mimo krótkiej znajomości, są w stanie oddać za siebie życie. Jak w chwili zagrożenia życia ich 'ostatnie' myśli są poświęcone temu drugiemu.
Nie ma innej książkowej pary, którą darzyła bym tak silną sympatią, a wręcz miłością. Rozczulam się jak słyszę 'malec'.
Co do samej książki - Bane jako twórca kultu? Genialny pomysł, którego nikt nie odmówił by Magnusowi. Dobrze zaopatrzony barek tuż przy ołtarzu, na którym składa się ofiary? Tylko on. Brakowało tylko brokatu wszędzie dookoła.
Alec w tej historii jest inny. Bardziej otwarty, pozwala sobie na myśli o sobie, mam wrażenie, ponieważ zawsze myśli o innych. Tęskni za przyjaciółmi, ale to czas dla niego i jego ukochanego.
Akcja toczy się w odpowiednim tempie, powoli zagłębiamy się w temat, ale cała historia rozgrywa się tak naprawdę w parę dni, co mnie cieszy, gdyż nie odczułam ani razu, że książka się dłuży niepotrzebnie. Każdy rozdział ma w sobie to coś.
Jest magia, szaleństwo, ekstrawagancja czarownika i stoicki spokój, chłód, ale jednocześnie porywczość nocnego łowcy. Dlatego ten duet jest tak idealny.
Uwaga lekki spoiler.
Uwielbiam, gdy Alec wraz z Helen i Aline walczą razem. To, jak zgrał się z dziewczynami, między którymi już wtedy iskrzyło, było cudowne.
Twórczość Clare od razu przypadła mi do gustu, ale to postać Magnusa Bane'a sprawiła, że kompletnie przepadałam. Gdy do tego wszystkiego doszedł Alec, moje serce grało serenady, kiedy tylko byli razem wspominani. Jednak książka poświęcona w zupełności im? COŚ DLA MNIE!
więcej Pokaż mimo toPrawda jest taka, że 'Czerwone zwoje magii' długo już były na mojej półce i czekały, aż znajdę wolną...