Sinners Condemned Somme Sketcher 7,5
ocenił(a) na 46 tyg. temu „Szczęścia nie poszukają optymiści, lecz lenie i desperaci.”
[reklama @niezwyklezagraniczne ]
Po 𝐒𝐢𝐧𝐧𝐞𝐫𝐬 𝐂𝐨𝐧𝐝𝐞𝐦𝐧𝐞𝐝 sięgnęłam, ponieważ pierwszy tom mnie w sobie rozkochał. Jak było tutaj?
Delikatniej.
Tym jednym słowem podsumowałabym całość. Choć im dłużej się nad tym zastanawiam, tym bardziej pragnę opisać ją słowem sprzeczność. Bo niby romans m@fijny, ale ja w ogóle tego nie czułam. Zdecydowanie bardziej wybijał się hazard i układy. Ta historia to Niby slow burn, ale dla mnie dogryzanie i okazywanie wzajemnego zainteresowania sprawiają, że relacja nie jest slow. Jest po prostu ostrożna.
Rafe ma kompleks boga i cechy typowego starszego braciszka. I okej, lubię, gdy mężczyźni są stanowczy, ale on sam sobie przeczył xD Choć im dalej w książkę, tym bardziej go lubiłam. W przeciwieństwie do Penny. Jej nie darzę sympatią i to się raczej nie zmieni.
Podobało mi się to, jakie gry prowadzili między sobą bohaterowie, ale też bez większej przesady. Były angażujące, ale przewidywalne. Na plus przemawia zdecydowanie to, że przewijają się bohaterowie z poprzedniego tomu, którzy według mnie byli o wiele ciekawsi i lepiej wykreowani. Pojawia się także telefon dla Anonimowych grzeszników, który jest spoiwem między pierwszą a drugą częścią.
Sama fabuła to zero zaskoczeń, ale napisana w bardzo przyjemny sposób. Bo gdyby nie to, że pióro autorki rekompensuje wiele, to pewnie porzuciłabym tę książkę w trakcie. Ja się na niej po prostu nudziłam. Na plus i chęć przeczytania kontynuacji przemawia jednak zakończenie, które urwało się jak film.
Czy polecam tę książkę? Zależy czego oczekujesz. Bo jeśli szukasz lekkiego, powolnego romansu to tak, myślę, że możesz być zadowolon* z wyboru. Jednak jeśli szukacie romansu z półświatka to zdecydowanie są lepsze.