-
ArtykułyKapuściński, Kryminalna Warszawa, Poznańska Nagroda Literacka. Za nami weekend pełen nagródKonrad Wrzesiński3
-
ArtykułyMagiczna strona Zielonej Górycorbeau0
-
ArtykułyPałac Rzeczypospolitej otwarty dla publiczności. Zobaczysz w nim skarby polskiej literaturyAnna Sierant2
-
Artykuły„Cztery żywioły magii” – weź udział w quizie i wygraj książkęLubimyCzytać55
Biblioteczka
2018-11-05
2019-08-13
2017-07-14
2017-12-15
Naprawdę wspaniałą rzeczą jest to, że można wykuwać piękno w czymś niepozornym, lub odrażającym z pewnej strony.
Tak bywa bowiem z cmentarzami, które swym zapomnieniem, ciszą i grosteskowością - odstraszają przeciętnych maluczkich (a szkoda). Gaiman, dzięki swojej wprawności, pozwolił na to by przybytek kultu został "odżywiony" i zapełniony kreacjami, których nie powstydziłby się nikt kreatywny. Sama idea uczynienia z nietypowego przybytku domu - a raczej pola ćwiczeń, prowadzącego do dorośnięcia i wkroczenia potem w świat z gracją - wsparta poprzez podział na rozdziały, drobniejsze historie będące wycinkami życia Nikta (czyt. naszego protagonisty), trafia w punkt z przekazem wartości i nauk życiowych, skierowanych w stronę odbiorcy.
Osobiście mam po lekturze swoisty sentyment do Siliasa, jednak nie przeczę że wielu innych bohaterów zapada tutaj w pamięć, co tylko plusuje. Być może nie wszyscy będą tu przekonani, jednak ktoś kto brnie w gotyk i dość specyficzne nurty, może się tutaj świetnie bawić jako czytelnik wchodzący w świat cmentarzyka.
Naprawdę wspaniałą rzeczą jest to, że można wykuwać piękno w czymś niepozornym, lub odrażającym z pewnej strony.
Tak bywa bowiem z cmentarzami, które swym zapomnieniem, ciszą i grosteskowością - odstraszają przeciętnych maluczkich (a szkoda). Gaiman, dzięki swojej wprawności, pozwolił na to by przybytek kultu został "odżywiony" i zapełniony kreacjami, których nie...
2017-06-30
2017-06-12
Jeśli lubicie lekką kreskę, kładziecie spory nacisk na grę ciemnego atramentu i kreatywne wykorzystywanie czernii... Nie zawiedziecie się.
W przypadku gdy jednak zależy wam na nietypowej historii i odejściu od jakiejś konwencji... Nie rozczarujecie się.
Jeśli jednak chcecie złączyć powyższe dwa elementy, dorzucić do kociołka zwanego inspiracją i doprawić hasłem horror... Uraczycie siebie czymś wprost wybornym.
"Kuro" jest bowiem tytułem, bardzo oryginalnym. Na tyle, aby zapaść w pamięć każdego i być "widocznym" jak efekt pewnego wirusa czy "szczepionki".
Waneko, postawiło na porządne wydanie, barwny projekt okładki i dodatki związane z tym tytułem - co jest jeszcze większym plusem dla promocyjnej machiny.
W związku z tym wszystkim, możemy mówić o trafieniu roku, na które koniecznie trzeba zwrócić uwagę (odciążając tym samym portfele).
Jeśli lubicie lekką kreskę, kładziecie spory nacisk na grę ciemnego atramentu i kreatywne wykorzystywanie czernii... Nie zawiedziecie się.
W przypadku gdy jednak zależy wam na nietypowej historii i odejściu od jakiejś konwencji... Nie rozczarujecie się.
Jeśli jednak chcecie złączyć powyższe dwa elementy, dorzucić do kociołka zwanego inspiracją i doprawić hasłem horror......
2017-05-18
2017-02-24
2017-02-23
2017-02-16
Jeśli możemy wspominać o motywach nadmiernie już przerabianych, na pewno do takowych zaliczymy zombie. Dodając do tego jednak prehistoryczne elementy, podział między ludźmi, pewien wirus i motyw ewolucji - mamy szansę zyskac coś nowego, jak wiosenny powiew.
Efekt świeżości mięsa, udało się uzyskać twórcy "Szkieletu", który poprzez wykorzystanie stworzonych znaczenie wcześniej postaci, przemodelowanie ich losów i wykreowanie ciekawej historii, pozwala na wejście w świat, gdzie mięsożercy są sami sobie winni degradacji społecznej, zaś jedynymi ocalałymi stają się ci, którzy skłaniali się ku diecie wegańskiej lub wegetariańskiej.
Co jeśli między jednymi a drugimi - tymi zniszczonymi i ocalałymi - może pojawić się również obiekt, nieprzynależący do żadnej z grup? To jeszcze mocniej ubarwi historię z otwartym zakończeniem, która wzbogacona o intensywne czarno-białe kadry i oryginalny design bohaterów, wprost kusi czytelnika do zapoznania się z nią. I choć kończy się zbyt szybko, daje każdemu szansę na stosowne przemyślenia.
Jeśli możemy wspominać o motywach nadmiernie już przerabianych, na pewno do takowych zaliczymy zombie. Dodając do tego jednak prehistoryczne elementy, podział między ludźmi, pewien wirus i motyw ewolucji - mamy szansę zyskac coś nowego, jak wiosenny powiew.
Efekt świeżości mięsa, udało się uzyskać twórcy "Szkieletu", który poprzez wykorzystanie stworzonych znaczenie...
2017-01-30
Każdy z nas posiada w sobie Alicjowy pierwiastek, zatracający nasze myśli w bajkowym ujmowaniu części tego świata.
Jak dobrze wiemy, wspomniana niewiasta przekroczyła pewne lustro ciekawa tego, co czai się po jego drugiej stronie. My sami, rozważając ów motyw przejścia, niejednokrotnie zastanawialiśmy się, jak dalej wyglądałby nasz żywot. Co, jeśli mamy teraz możliwość zwrócenia swej uwagi na człowieka, zmuszonego wręcz do przeskoku z jednej sfery w drugą?
B. Crouch w swojej metafizycznej historii, ukazuje nam szeroki obraz, który poprzez sieć losów spleconych jak pajęcza sieć, daje nam możliwość wcielenia się w los konkretnego człowieka, choć nie "pojedynczego", jak byśmy tego oczekiwali. W fizyce każda akcja powoduje reakcję, choć nigdy nie jest powiedziane do czego to doprowadza. "Mroczna materia" poszerza tę podstawową zasadę o ciąg dalszy, pozwalając czytelnikowi na dosłowne wczucie się w pojęcie spektrum, które dzięki akcji nabierającej tempa i niespotykanemu zakończeniu, skleca się na nowo w solidną całość, pozostawiając odbiorcę z apetytem na więcej.
Ów thriller, to nic innego jak preludium dla wyobraźni, wspaniała przygoda dla każdego konesera dobrych papierowych tworów. "Mroczna Materia" stanowi również dobrą bazę dla potencjalnego filmu, mogącego oddać wprost wybornie problematykę historii, z jaką spoufala nas autor wspomnianej książki. Jestem rada, że "papierowe zakończenie", stanowi dla mnie jako czytelniczki tylko (a może aż!) otwarty początek. Dzięki temu na pewno nie raz powrócę (z przyjemnością!) do lektury tego nietuzinkowego tytułu.
Daję maksymalną ocenę. Za płynność. Za tempo. Za barwność i styl, powodujący że jedną książkę można pochłonąć w ciągu wieczora - bez poczucia goryczy czy wymuszenia.
Każdy z nas posiada w sobie Alicjowy pierwiastek, zatracający nasze myśli w bajkowym ujmowaniu części tego świata.
Jak dobrze wiemy, wspomniana niewiasta przekroczyła pewne lustro ciekawa tego, co czai się po jego drugiej stronie. My sami, rozważając ów motyw przejścia, niejednokrotnie zastanawialiśmy się, jak dalej wyglądałby nasz żywot. Co, jeśli mamy teraz możliwość...
2013
Na wstępie warto wspomnieć, iż w przypadku książek o Tarocie, nasz rodzimy rynek nie może poszczycić się zalewem sensowniejszych pozycji. Zazwyczaj możemy znaleźć bardzo ubogie(proste) lektury, opisujące same mniejsze (czy większe) arkana, lub w sposób ogólny traktujące o samej talii wróżbiarskich kart. Z tego względu, ciężko natrafić na "dobrą książkę" a co dopiero o takowej wspominać.
Nawet rzekomy "Maciej" zwany "naczelnym wróżbitą polszy", nie był w stanie precyzyjnie i obszernie opisać "narzędzia" w niedawno napisanej przez siebie (lub ghostwritera?) książce.
Jak wiadomo, każdy czytelnik dbający o jakość a nie ilość (czyt. poszukujący wiedzy, zamiast lania wody), przed odpowiednią praktyką-na pewno chce znaleźć dla siebie taki tytuł, który w sposób sensowny przedstawi podstawy wróżenia, analizy i interpretacji kart, wraz z ich głównym znaczeniem. Tutaj z pomocą przychodzi nam Pani Jaśniak. Autorka, dzięki wieloletniemu doświadczeniu, pozwoliła sobie na wydanie dwóch talii kart Tarota, wraz z poradnikiem, który przyda się nie tylko osobom początkującym, lecz również bardziej zaawansowanym adeptom wróżenia z Tarota.
Książka oprócz wprowadzenia, zawiera podział na mniejsze i większe Arkana. Każda karta przedstawiona jest w formie czarno-białej grafiki, posiada prosty opis, wzbogacony o zróżnicowane pozycje (prostą i odwróconą), zestawienia (z innymi kartami) oraz towarzyszące im znaczenia (zależne od położenia lub pytania).
Poza wyjaśnieniem podstawowych informacji, książka skupia się również na wprowadzeniu w system wróżenia (pod postacią przykładowych rozkładów kart), co na pewno stanie się zachętą do nauki pracy z kartami, dla każdego początkującego. Bardziej doświadczone osoby, mogą potraktować lekturę "Wróżby z kart Tarota", jako odświeżenie posiadanej wiedzy lub inny punkt widzenia godny porównania z własnym-wszak każdy inaczej posługuje się Tarotem, karty są narzędziem, stąd też ważny jest rozwój osobisty, celem lepszej współpracy z tematem przewodnim lektury Pani Jaśniak.
Na pewno mogę od siebie dodać, że nie uraczymy w tej książce przysłowiowego "lania wody", nie zetkniemy się z generalizowaniem, znużenie również obce każdemu będzie. Warto więc zaopatrzyć się we wspomnianą pozycję-choćby w ramach zapoznania się z czymś nowym dla nas.
Osobom, bardziej zainteresowanym wróżeniem, mogę zasugerować zakup owej pozycji wraz z czarno-białą talią Tarota A.Jaśniak, gdyż taki komplet będzie dobrym wprowadzeniem dla wróżącej/wróżącego, szczególnie, że wspomniana talia jest bezpośrednio powiązana z tytułową książką.
Reasumując: Nie potrzebny nam Macieje, Akasze, Marzanny i inni wróżbici znani z teleodbiorników, kiedy zamiast ich tanich książeczek, możemy sięgnąć po lekturę kogoś, kto może jest mniej znany, choć potrafi konkretnie coś przekazać (i w porządny sposób). Nie zawsze znane i popularne, jest lepsze - co Pani Jaśniak swoją książką już udowodniła.
Na wstępie warto wspomnieć, iż w przypadku książek o Tarocie, nasz rodzimy rynek nie może poszczycić się zalewem sensowniejszych pozycji. Zazwyczaj możemy znaleźć bardzo ubogie(proste) lektury, opisujące same mniejsze (czy większe) arkana, lub w sposób ogólny traktujące o samej talii wróżbiarskich kart. Z tego względu, ciężko natrafić na "dobrą książkę" a co dopiero o...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-11-20
Przyznam na wstępie, że dostałam ową książkę. Proszę zatem nie posądzać mnie o zakup (co czynię jedynie w przypadku naprawdę wartych uwagi tytułów - bo pierdoły zawsze dostaję lub wygrywam - o ironio).
Do rzeczy:
1. Jeśli komuś zależy, na przekartkowaniu życia autora poprzez pryzmat Wielkich Arkanów - nie zawiedzie się takowa osoba.
Pan Maciej bowiem, niewiele rozwinął na temat samych kart, lecz bardziej skupił się na wspomnieniach, podstawowym znaczeniu WA i zgrabnym złączeniu każdej karty z mniej (lub bardziej?) przełomowym etapem swojego rozwoju.
Tym samym książka stanowi prosty dodatek dla mało wymagających czytelników (czyt. tych na poziomie miłośników harlekinów i wielbicieli prostych zlepków słów), którzy wcale nie wiedzą czym jest Tarot, nie zajmują się kartami - a jakoś przecież "prostym językiem" i "podstawami podstaw" muszą sobie głowy zapełnić (zagrożeni pustką).
2. Kiedy jednak ktoś, z was czytelnicy, szuka fachowego źródła wiedzy na temat talii kart Tarota, potrzebuje rzeczowych porad, rozpiski znaczeniowej w pełnym wymiarze i czegoś obszerniej ukazującego tajniki wróżbiarskie (te karciane) - wówczas KATEGORYCZNIE ODRADZAM książkę Pana Macieja. Niczego większego was bowiem nie nauczy. Ba, nie rozwinie w was samodzielnego myślenia i zmysłu indywidualnego interpretowania kart.
Podsumowując: Jest przeciętnie. Mogło być znacznie lepiej. Ghostwriter zapewne płakał, gdy otrzymał zlecenie napisania wspomnianej wyżej książki.
Przyznam na wstępie, że dostałam ową książkę. Proszę zatem nie posądzać mnie o zakup (co czynię jedynie w przypadku naprawdę wartych uwagi tytułów - bo pierdoły zawsze dostaję lub wygrywam - o ironio).
Do rzeczy:
1. Jeśli komuś zależy, na przekartkowaniu życia autora poprzez pryzmat Wielkich Arkanów - nie zawiedzie się takowa osoba.
Pan Maciej bowiem, niewiele rozwinął...
Dawno temu, powstał człowiek. Stopniowo, rozwijał siebie, wiedzę o otoczeniu i nowych możliwościach. Tak narodził się postęp, rozwój i wszystko co z rąk ludzkich wypadło.
Jedno jest jednak zmorą naszej nacji: Usilna próba poznania i zrozumienia siebie, będąca dziedziną pełną luk i niedopowiedzeń. Stąd też, niejednokrotnie niektórzy, prócz astronomii, sięgali do astrologii, zodiaków, dni, dat i wszelkiej maści symboli i przesądów, rzekomo wpływających na to kim jesteśmy i co nas kiedyś czeka. Książka o której dzisiaj mowa, związana jest z najważniejszym momentem, kluczowym dla naszej reszty życia. Chodzi rzecz jasna o "chwilę narodzin", bardzo indywidualną dla każdego na ziemi. "Start w życie" przepełniony danymi pod postacią układu planet, położenia geograficznego osoby "rodzącej się" i czasu jej nadejścia, to bardzo szczegółowa pożywka dla każdego, kto lubi analizować, łączyć elementy, dopasowywać puzzle i wyciągać całościowy obraz jednostki, tak inny i oryginalniejszy za każdym razem, gdy rodzi się ktoś.
Tutaj do akcji wkracza sposób działania i zapisu, jaki wyraża sobą książka "Znaki". Jej autorka, rozdział po rozdziale stara się wytłumaczyć czytelnikowi, czym są zodiaki, jak na ludzi wpływają planety, czym są domy oraz jak należy patrzeć na całościową mapę narodzin, znaną inaczej pod nazwą kosmogramu/astrochartu. Gdyby owa instrukcja odkodowywania każdego z nas, była wystarczającym remedium na trudy decyzyjności w życiu, pewnie wielu ludzi okrzyknęłoby autorkę geniuszem naszych czasów. Tak niestety nie jest.
Mimo ogólnych informacji, klasyfikowania pewnych danych i opisywania wiedzy o zodiakach - przekazywanej z pokolenia na pokolenie - nie da się stworzyć pełnego profilu danej osoby; wszak różne kultury i kraje, dzielnice, miejsca, ludzie, rodziny, znajomi, to bardzo wiele zmiennych, zaburzających jednolitą i prostą analizę. Akcja wywołuje reakcję, tak samo człowiek urodzony "pod szczęśliwą gwiazdą" może zniweczyć swój los, właśnie w wyniku bardzo losowego otoczenia i jego wpływu na swoją decyzyjność.
"Znaki" można więc potraktować, jako ogólny poradnik, dodatek i drobne uzupełnienie naszej wiedzy - jednak nie należy tego uznawać za poważny drogowskaz i rewolucyjną pozycję na rynku książkowym, wszak wszystko tak naprawdę tkwi w nas samych i chęci do pracy nad sobą - celem wpływania na los.
Dawno temu, powstał człowiek. Stopniowo, rozwijał siebie, wiedzę o otoczeniu i nowych możliwościach. Tak narodził się postęp, rozwój i wszystko co z rąk ludzkich wypadło.
więcej Pokaż mimo toJedno jest jednak zmorą naszej nacji: Usilna próba poznania i zrozumienia siebie, będąca dziedziną pełną luk i niedopowiedzeń. Stąd też, niejednokrotnie niektórzy, prócz astronomii, sięgali do astrologii,...