-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać1
-
ArtykułyPortret toksycznego związku w ostatnich dniach NRD. Międzynarodowy Booker dla niemieckiej pisarkiKonrad Wrzesiński6
-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać6
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
Biblioteczka
2024-03-13
#wspolpracapatronacka z @mlodybook
~Za późno” przychodzi szybciej, niż nam się wydaje.~
Witajcie kochani 🪻
Dziś przychodzę do was z recenzją szczególniej dla mnie pozycji, której premiery nie spodziewałam się w jednym z najtrudniejszym dla mnie miesiącu w tym roku. Pięknej, choć smutnej, przy której czułam się, jakby nie tylko autorka otulała mnie kocem, ale i moja kochana prababcia, za którą tęsknię, każdego dnia już przeszło równy rok. Ale czytając „Nie zapomnij mnie” miałam wrażenie, jakby była przez ten krótki moment obok mnie.
Inspirując się własnymi przeżyciami, Alix Garin opowiada historię podróży młodej dziewczyny Clémence z chorą na Alzheimera babcią. Wnuczka, widząc rozpacz tracącej powoli pamięć kobiety, postanawia uprowadzić ją z domu opieki, w którym ta przebywa, i wyruszyć w drogę, aby spełnić marzenie babci o powrocie do domu, w którym spędziła dzieciństwo.
~Bywa, że człowiek czuje się niepełny, a jest po prostu tylko młody.~
„Nie zapomnij mnie” jednak to nie tylko książka o przemijaniu i wspomnieniach, ale także o akceptowaniu i zrozumieniu samych siebie, szczególnie w tych najtrudniejszych dla nas momentach. Zaś każdy najdrobniejszy moment lub chwila odpoczynku, może stać się dla nas w przyszłości pięknym i ważnym wspomnieniem pamiętanym i powracamy do niego myślami przez wiele lat. Zaś niby drobny przedmiot lub niewielki kwiat może nabrać dla nas ogromnego znaczenia.
Szczerze polecam każdej osobie, która pragnie zagłębić się w jednej strony piękną, zaś z drugiej rozdzierającą serce opowieść Clémence i jej babci. Przez czas jej wspomnień, jak i osoby ją kochała i opiekowała się za małego szkraba. Opowieści zrozumienia, że tak jak przychodzenie i oswajanie się życiem na tym świecie, przychodzi też czas odejścia, lecz niezapomnienia przez naszych bliskich naszej osoby.
Nie raz jeszcze będzie widzieć ten tytuł na moim profilu. Możecie być tego pewni.
#wspolpracapatronacka z @mlodybook
~Za późno” przychodzi szybciej, niż nam się wydaje.~
Witajcie kochani 🪻
Dziś przychodzę do was z recenzją szczególniej dla mnie pozycji, której premiery nie spodziewałam się w jednym z najtrudniejszym dla mnie miesiącu w tym roku. Pięknej, choć smutnej, przy której czułam się, jakby nie tylko autorka otulała mnie kocem, ale i moja...
2024-04-07
Witajcie kochani ❤️🔥
Jakiej kontynuacji nie mogliście lub nie możecie się doczekać?
Cóż jeśli chodzi o książki, których nie mogę się doczekać to z niecierpliwością wypatruję jesienią i trzeci tom Vasharotha 🤭
Jeśli zaś chodzi, o której kontynuację nie mogłam się doczekać to do tego grona zdecydowanie należał drugi tom smoczych kryształów.
I muszę przyznać, że po jego lekturze musiałam odrobinę zmienić ocenę pierwszego tomu. Nie będę ukrywać autorka podniosła poprzeczkę i nie jeden raz roniłam przez nią łzy. A właśnie jednym z moich wyznaczników jest to, czy osobie autorskiej uda się doprowadzić mnie do np. płaczu.
„Twoje dawne czyny i dobre serce, mamo, właśnie mnie uratowały. Dziękuję”.
Kiedy Arysa i Calypso opuściły pałac królowej Elathy, obie księżniczki zdawały sobie sprawę, że nic nie będzie już takie jak dawniej, jednak nie były świadome tego, z czym przyjdzie im się zmierzyć. Teraz, jeśli chcą przeżyć, muszą odkryć w sobie pokłady siły i wytrwałości, próbując przetrwać w nowym środowisku.
Tymczasem Lorcan kosztuje życia poza pałacowymi murami, choć nie do końca z własnej woli. Odkąd książę wie, że jego los został splątany z kimś innym, dręczą go coraz większe rozterki. W towarzystwie najemnika Baldricka przemierza królestwa, nie tyle po to, aby odnaleźć księżniczkę Arysę, ile zrzucić na nią odpowiedzialność za dalsze losy Verros.
Na stępie chciałabym wspomnieć o samym wydaniu książki, ale nie o pięknych zdobieniach, niesamowitych wyklejkach i twardej oprawie, którą dostajemy, choć nie ukrywam są idealnie dopasowane do fabuły, jak i mimo wszystko świetnie współgra z pierwszym tomem w pierwszym wydaniu, które posiadam. Chodzi mi jednak o kategorię wiekową, którą postanowiło dodać wydawnictwo wraz z autorką z tyłu okładki. I część pewnie powie, że nie potrzebuję na nią zwracać uwagę, skoro +18 mam już od dobrych kilku lat. To jednak ja przyznam całkowicie szczerze, że wolę wiedzieć, na co mam się mentalnie przygotować. Czasem opis może nie wskazywać jak bardzo brutalne mogą być dane opisy, którymi autorka tutaj nas wita.
„Nie jest ważne to, gdzie mieszkam. Zamykam oczy i zawsze jestem w tym samym miejscu. Pozostaję sam ze swoimi demonami”.
To jak bardzo źle są traktowane Arysa i Calypso od samego początku, po tym jak zostały porwane oraz odcięte od swych mocy i smoczych towarzyszy, z którym Arysa dopiero co się połączyła. I jakie psychiczne zagrania stosowała załoga, która je porwała, doprowadzając w ten sposób do złamania ich obu na różnych płaszczyznach. Arysa bojąca się o Calypso, którą piętnowano za każdą jej niesubordynację. Zaś Calypso między innymi łamana każdego dnia, kawałek po kawałku wraz z barkiem dostępu do myśli jej smoczego przyjaciela Szafira i bojąca się, że owa więź mogłaby nigdy nie powrócić z powodu tak długiego noszenia kamieni umocowanych na ich kajdanach.
Poniżane i okrutnie traktowane traciły nadzieję na możliwość ucieczki, póki nie odnalazły je dwie ostatnie osoby oraz ich koci towarzysz, których spodziewały się ponownie zobaczyć na dosłownie drugim końcu Verros.
„Powiadają, że kto je zobaczy, już nigdy nie wróci do domu.
On już na pewno nie wróci”.
„Smocze kryształy Krwawe Przeznaczenie” są dopracowaną i bardzo dobrą kontynuacją historii. Są nam przedstawiane liczne przemyślenia bohaterów, tajemnice, które skrywa sobie Verros, jak i bóstwa. A Lorcan z mojej czarnej list, dostał się na listę "to skomplikowane". Dalej nie wiem, czy bardziej mam ochotę chłopa udusić, czy jednak przytulić z powodu losu, jaki zgotowała jego własna matka.
W tym tomie nie ma chwili na nudę, gdyż w czasie gdy pozornie czytelnik powinien cieszyć się wraz z bohaterami, chwilą oddechu nawiedza bohatera np. taki niepozorny wysłannik... z samego dnia piekieł. Także, jeśli ktoś myśli, że po stu stronach możemy się spodziewać długiego odpoczynku lub lekkich opisów sytuacji, jakie spotykają bohaterów, to lepiej przygotujcie się na coś zgoła odmiennego.
„Wolność... Dlaczego mam wrażenie, że choć jestem wolna, to tak naprawdę wciąż czuję się uwięziona?”
Wraz z tym tomem widać, że autorka zaczęła czuć się w opowiadanej historii jak dosłownie ryba w wodzie (a może bardziej, jak wodny smok w jeziorze?). Jednakże fakt, że dosłownie im dalej czytałam, tym dosłownie trudniej mi było np. nie dokończyć rozdziału pomimo powiedzenia sobie "ostatnia strona i idę spać". O ile miałam tak niekiedy przy pierwszym tomie, tak np. przy tym dosłownie nie miałam pojęcia, kiedy z zaledwie dziewięćdziesiątej strony znalazłam się nagle na sto dwudziestej (a dla mnie czytanie ciągiem trzydziestu stron jest ostatnio — od kilku lat — dosyć ciężkie, chyba że a) fabuła naprawdę mnie wciągnie, b) czytam książkę w autobusie, oraz c) na słuchawkach leci idealnie dobrana melodia, która nie wybija mnie z rytmu).
A przez zakończenie nie mogę się doczekać kolejnego tomu pełnego smoków, odkrywania wraz z bohaterami kolejnych sekretów oraz poznawania coraz dokładniej świata wykreowanego przez autorkę.
Z tego też powodu drugi tom zyskuje 5/5🌟 a pierwszy tom otrzymuje u mnie po ponownym przemyśleniu ocenę 4,4/5🌟
Witajcie kochani ❤️🔥
Jakiej kontynuacji nie mogliście lub nie możecie się doczekać?
Cóż jeśli chodzi o książki, których nie mogę się doczekać to z niecierpliwością wypatruję jesienią i trzeci tom Vasharotha 🤭
Jeśli zaś chodzi, o której kontynuację nie mogłam się doczekać to do tego grona zdecydowanie należał drugi tom smoczych kryształów.
I muszę przyznać, że po jego...
2024-01-31
"Otaczaj się tymi, którzy będą kochać cię mimo twoich błędów i wad. Stwórz rodzinę, która będzie uważać cię za piękniejszą każdego dnia, nawet gdy twoje włosy posiwieją.
Bądź światłem, które rozpali czyjś lampion."
Witajcie kochani 🪷
Znacie taką osobę autorską, która z każdą nową książką sprawia, że zakochuje się w ich twórczości coraz bardziej, choć myśleliście, że to niemożliwe?
U mnie zdecydowanie taką autorką jest Elizabeth Lim. Gdy czytam jej książki, mam wrażenie jakby mistrzowsko zaklinała słowa i pozostawiała w skończonym tekście cząstkę magii świata, o którym tym razem postanawia nam opowiedzieć.
"- Nie potrzeba magii, żeby być niebezpiecznym, Shiori - powiedział Benkai. - Reputacja wystarczy, by siać strach. A strach to potężna broń."
Shiori, jedyna księżniczka Kiaty, skrywa sekret – w jej żyłach płynie magia.
Zazwyczaj udaje jej się to ukrywać, jednak w dniu ceremonii zaręczyn traci kontrolę. Na pierwszy rzut oka błąd Shiori wydaje się łutem szczęścia krzyżującym plany ślubu, którego nie chciała, ale zwraca on również uwagę Raikamy, jej macochy.
Raikama także włada magią, dużo mroczniejszą. Aby jej tajemnice nie wyszły na jaw, wypędza księżniczkę i rzuca klątwę. Zamienia braci Shiori w żurawie, ostrzegając dziewczynę, że nie wolno jej nikomu o tym mówić, ponieważ z każdym słowem wypowiedzianym na ten temat jeden z braci umrze.
Bez grosza przy duszy, pozbawiona głosu, samotna Shiori szuka swoich braci, a podczas podróży odkrywa spisek bardziej podstępny i złożony niż zdrada Raikamy. Tylko Shiori może uratować królestwo, ale aby to uczynić, musi zrobić dwie dwie rzeczy: zaufać komuś, z kim nie chciała mieć nic wspólnego, i zaakceptować magię, którą uczyła się przez całe życie powstrzymywać.
"- Mam się z tobą zakładać? Smoki nie są znane z dotrzymywania słowa.
- Zawsze dotrzymujemy słowa - oznajmił. - Dlatego tak rzadko je dajemy."
Gdy zaczynałam zagłębiać się w tę historię, nie spodziewałam się, że tak bardzo pokocham kolejną książkę autorki oraz sprawi, że zabierze cząstkę mojego serce (tak, jak było to w przypadku pewnego ułamka perły w historii).
Momentami miałam wrażenie, jakbym sama trafiła do kreowanego przez autorkę świata. Towarzyszyła bohaterce, gdy ta haftowała gobelin lub brała udział w letnim festiwalu oraz czuła zapachy potraw, którymi częstowali kucharze Shiori i jej braci.
A także miałam wrażenie, otaczające mnie szeptu magii, gdy nasza bohaterka jej używała.
"Nie możemy pozwolić, aby cień odebrał nam cenne godziny światła."
Kilka słów również wypadałoby wspomnieć o samej fabułę, a raczej tego jednego zabiegu, który potrafi autorka - nie mamy pojęcia, co wydarzy się w kolejnym rozdziale. Możemy się domyśleć jedynie na podstawowej płaszczyźnie fabularnej, ale co zaskoczyło mnie w pełni, to brak możliwości do myślenia się jak potoczy się los bohaterki, jakie przygody ją czekają, a także jakich poświęceń przyjdzie jej podjąć. Ale także nie mamy pojęcia do końca o jednym z moim zdaniem bolesnego sekretu, które przyjdzie poznać bohaterce. (Jak możecie się domyślić, trochę, a raczej wiele łez wylałam, które możliwe, że zasiliły Morze Taidżin).
"- Mam się z tobą zakładać? Smoki nie są znane z dotrzymywania słowa.
- Zawsze dotrzymujemy słowa - oznajmił. - Dlatego tak rzadko je dajemy."
Mam szczerą nadzieję, że wszystkie osoby, które nie były pewne, czy historia "Sześć szkarłatnych żurawi" to coś dla was zdecydują się jednak poznać historię o księżniczce Kiaty, która pomimo swego beznadziejnego położenia nie ma zamiaru w nim pozostać na długo i walczyć o powrót do ojca i wyzwolić braci spod wpływu klątwy.
Ponadto czy wspomniałam, że mamy tu zmiennokształtnego smoka? Który to ratuje naszą bohaterkę już na samym wstępie historii przed utonięciem? Oraz uczy kontrolowania i doskonalenia przez bohaterkę nad jej magią?
(Dodatkowo możecie się spodziewać moich pewnych działań przy drugim tomie, ale jeszcze cicho sza🤫💖).
A moja ocena pierwszego tomu tej niezwykłej i magicznej historii to zdecydowanie moje 11/10🌟
"Otaczaj się tymi, którzy będą kochać cię mimo twoich błędów i wad. Stwórz rodzinę, która będzie uważać cię za piękniejszą każdego dnia, nawet gdy twoje włosy posiwieją.
Bądź światłem, które rozpali czyjś lampion."
Witajcie kochani 🪷
Znacie taką osobę autorską, która z każdą nową książką sprawia, że zakochuje się w ich twórczości coraz bardziej, choć myśleliście, że to...
2024-03-09
"Nikt nie wybiera rodziny, w której się rodzi".
Witajcie kochani 🌕
Q: Trafiliście na historię, która dała wam identyczny vibe waszej ulubionej historii i również podbiła wasze serce?
Ja właśnie niedawno na taką serię trafiłam.
Wschodzi Krwawy Księżyc. Opada Krwawa Zasłona. Rozpoczyna się Turniej.
Co pokolenie, gdy wschodzi Krwawy Księżyc, siedem rodzin z odległego miasta Ilvernath wyznacza mistrza, który walczy w Turnieju na śmierć i życie.
Nagroda? Wyłączna kontrola nad tajnym źródłem wysokiej magii. Wygrać może tylko jedna rodzina.
W tym roku, dzięki książce ujawniającej informacje o turnieju, siedmiu mistrzów znalazło się w centrum uwagi całego świata. Każdy z nich ma teraz nowe informacje, nowe sposoby na zwycięstwo, a co najważniejsze, wybór: zaakceptować swój los lub napisać swoją historię na nowo.
Ale jest to historia, która musi zostać spisana krwią.
"Gdyby śmierć była taka straszna, nikt by nie umierał".
Ogólny zarys, jak i niektóre wątki bardzo przypominały mi serię Fate (tak będę o tym wspominać chyba do śmierci 😅😆). Jednakże nie umniejsza to ostatecznej realizacji stworzonej przez autorki "Wszyscy jesteśmy łotrami". Mamy tu podział i rozwijane wątki czterech z siedmiu mistrzów. Poznajemy ich myśli, podejście do samego turnieju, ich charakter, a także poznajemy tradycje przekazywane w każdej z rodzin bohaterów. Jednakże dowiadujemy się wraz z nimi o tajemnicach rodziny, o których woleliby się nigdy nie dowiedzieć.
Miasteczko Ilvernath po ukazaniu się książki stał się turystyczną atrakcją, tłumy przybywają, aby pojawić się w czasie nadchodzącego krwawego księżyca. Jednakże również rodzą się bunty i protesty, aby zaniechać owej tradycji.
"Lękasz się właśnie tych opowieści, które mają uczynić cię silniejszym".
A historia rozpoczyna się przypadkowym spotkaniem dwóch przyszłych mistrzów i rywali na śmierć i życie: Alistaira Lowe, który były skrzętnie ukrywany przed światem i szkolony do roli mistrza od urodzenia - z Isabel Macaslan, uważaną za twarz magicznego turnieju, pierwsza wybrana mistrzyni wytypowana z początku nawet nie przez samą rodzinę, jednakże uznana ostatecznie przez nich za godną tego mianą.
W końcu tylko osoba zbyt pewna siebie wychowana przez rodzinę w sposób, iż jest przekonana o swej wygranie lub pragnąca ochronić przed owym losem o wiele za młodszego kandydata do tego mianą mógłby podjąć taką decyzję, prawda?
"Potwory nie zdołają wyrządzić ci krzywdy, jeśli sam też będziesz potworem".
Każdy z siedmiu mistrzów posiada swój indywidualny charakter oraz historię dołączenia do tej krwawej rywalizacji. Każdy z nich chce wygrać z różnych pobudek. Ale co jeśli okaże się, ... że jest inne wyjście?
Od pierwszych rozdziałów całkowicie pochłonęła mnie na opowieść, na tyle, aby od razu sięgnąć po kolejny i ostatni tom tej serii. A robię to stosunkowo rzadko. Jednakże gdy w grę w chodzą magiczne turnieje na śmierć i życie, które trwają przez całą serię, nie można się powstrzymać od sięgnięcia kolejnego tomu.
Jedna z mroczniejszych, wciągających i intrygujących serii, jakie miałam w ostatnim czasie poznać. Z ręką na sercu polecam ją każdemu, kto chciałby przenieść się na tereny magicznego i okrutnego turnieju.
"Nikt nie wybiera rodziny, w której się rodzi".
Witajcie kochani 🌕
Q: Trafiliście na historię, która dała wam identyczny vibe waszej ulubionej historii i również podbiła wasze serce?
Ja właśnie niedawno na taką serię trafiłam.
Wschodzi Krwawy Księżyc. Opada Krwawa Zasłona. Rozpoczyna się Turniej.
Co pokolenie, gdy wschodzi Krwawy Księżyc, siedem rodzin z odległego...
2024-02-25
"Pisarz posiada moc kształtowania swej własnej rzeczywistości, kiedy ta prawdziwa okazuje się zbyt bolesna, by w niej pozostać".
Rok temu miałam sposobność zaczytywać się w lutym w wojnie makowej od Rebecca Kuang. Zaś w tym roku niedawno miałam sposobność przesłuchać jej autorstwa inną pozycję - Yellowface i była to jedna z książek, przy których ciężko mi było nacisnąć przycisk pauzy. Dwa zgoła różne gatunki, a jednak niedające zapomnieć o swojej treści czytelnikowi nawet na chwilę.
June Hayward i Athena Liu dwie młode pisarki, których jednak kariery są zgoła całkiem odmienne. June po publikacji swojej debiutanckiej powieści nie osiągnęła wielkiej sławy tak jak jej przyjaciółka Athena. Okrzyknięta mianem geniusza młodego pokolenia, ulubienica czytelników o azjatyckich korzeniach, której książka właśnie została sprzedana, do jednej z ważniejszych platform streamingowych, co oznacza, że w przyszłości fani mogą spodziewać się jej historii na małym ekranie. Jednakże w dzień świętowania tej informacji Athena z powodu nieszczęśliwego zrządzenia losu umiera. Jednakże podczas całego zamieszania spisywania przez ratowników powodu śmierci, June wykrada maszynopis tekstu, będący ostatnią skończoną książką jej przyjaciółki, że studiów. I tak oto z June Hayward po wielu poprawkach tekstu Atheny narodzi się Juniper Song, przyszła autorka "Ostatniego frontu", tekstu, który będzie sprawcą niemałego zamieszania w książkowym świecie oraz wydawniczym.
"Chyba wszyscy chcielibyśmy mieć przyjaciela, który nigdy nie kwestionuje naszej wyższości, gdyż zdaje sobie sprawę, że to nie do wygrania? Chyba każdy chce mieć kogoś, kogo może traktować jak worek treningowy?"
Yellowface to niezwykła historia, która porusza, wciąga oraz ukazuje wiele ciekawych aspektów na tematy świata wydawniczego. A także pokazuje jak pewne aspekty nie warto zatajać przed światem, gdyż prędzej czy później karma zawsze odnajdzie drogę do osoby, która pod płaszczem słów uhonorowania pamięci przyjaciółki, pragnie się wejść w jej skórę i możliwości, które pozornie uważam, że świat podał jej ową sławę na złotej tacy.
"Zazdrość to przymus nieustannego porównywania się z nią, z czego zawsze wychodzę pokonana".
Poruszająca aspekty, takie jak relacje rodzinne June, jej przeszłość, a także jej powoli coraz to gorszy stan psychiczny, a także całkiem odmienny obraz żałoby po przyjaciółce oraz odtwarzanie jej wspomnień na dwa odmienne sposoby łączy w sobie je w tak zbalansowany i idealnie wyważony sposób, że trudno nie nazwać jej mianem niezwykłej, choć teoretycznie pokazuje żywot osoby, nazywającej się wielkim autorek, który tak naprawdę ukradł i poprawił tekst nieżyjącej osoby, którą po śmierci zaczęła tytułować przyjaciółką. Jednakże im dalej zagłębiamy się w tekst, tym bardziej zaczynamy (a przynajmniej ja to zaczęłam robić) sympatyzować z bohaterką utworu. Zaczynamy się zastanawiać i doszukiwać się kto jest osobą, która zna sekret June i jaki ruch ma zamiar wykonać. A jak się później okaże nie tylko ta jedna. Audiobook słuchało mi się z wielką przyjemnością oraz chęcią poznania sekretów, które autorka dla nas przygotowała. Zaś zakończenie w moim odczuciu było idealne. Takie, jakie oczekiwała moja podświadomość ze strony autorki, że dla nas szykuje. Gorąco polecam każdemu fanowi Rebecci Kuang oraz dla tych, którzy chcieliby zacząć czytać literaturę fiction posiadającą w sobie wiele tajemnic.
"Pisarz posiada moc kształtowania swej własnej rzeczywistości, kiedy ta prawdziwa okazuje się zbyt bolesna, by w niej pozostać".
Rok temu miałam sposobność zaczytywać się w lutym w wojnie makowej od Rebecca Kuang. Zaś w tym roku niedawno miałam sposobność przesłuchać jej autorstwa inną pozycję - Yellowface i była to jedna z książek, przy których ciężko mi było nacisnąć...
2024-02-15
2024-02-15
2024-02-07
"Wiedza ma wartość. Im jest cenniejsza, tym bardziej należy na nią zasłużyć".
Witajcie kochani 💙
Co byście powiedzieli, gdyście się dowiedzieli, że musicie nie tylko zdać i nie dać się zabić na ostatnim roku szkoły, ale też wykonać trzy misje dla bogów, aby mieć szansę dostać się na wymarzoną uczelnię?
Zapewne bylibyście w nie małym szoku... Tak jak Percy. A potem zastanawialibyście się, czy Zeus kiedykolwiek da wam spokój z samego faktu, że istniejecie.
Percy Jackson, żyjący w naszych czasach syn Posejdona, stara się, jak może, żeby tylko przetrwać szkołę średnią. Wielokrotnie uratował świat, walcząc z potworami, tytanami i gigantami, a teraz, po zmianie szkoły, chodzi do ostatniej klasy Liceum Alternatywnego w Nowym Jorku i ma nadzieję, że ten rok szkolny upłynie mu (wreszcie) normalnie.
Niestety bogowie nie zamierzają dać mu spokoju. Posejdon przynosi złe wieści: jeśli jego syn chce się dostać do Uniwersytetu Nowego Rzymu, musi wykonać trzy misje, żeby zdobyć trzy listy rekomendacyjne z Olimpu.
Pierwsze zadanie polega na odzyskaniu złotego pucharu Ganimedesa, podczaszego Zeusa, zanim naczynie wpadnie w niepowołane ręce. Jeden bowiem łyk z pucharu może przemienić śmiertelnika w boga – Zeusowi by się to nie spodobało… Czy Percy, jego dziewczyna Annabeth i ich przyjaciel Grover zdołają odzyskać na czas cenny kielich? A jeśli tak, to czy uda im się oprzeć pokusie skorzystania z jego mocy?
Jako wieloletnie i ogromna fanka Percy'ego muszę przyznać, że na początku obawiałam się tego nowego tomu. Nie byłam pewna czego powinnam się spodziewać, zważywszy znając zmiany jakie Rick poczynił w scenariuszu serialu. Ale ostatecznie muszę przyznać, że czułam się dokładnie tak jak za pierwszym razem, gdy czytałam Percy'ego. Nie będę ukrywać, jest to jedna z moich komfortowych serii, dzięki którym ładuję swoje baterie - zarazem te twórcze jak i uświadamiam sobie coraz bardziej, dlaczego tak bardzo ta seria jest bliska mojemu sercu.
I prawdopodobnie już zawsze będzie.
Dzięki tej serii zaczęłam powoli, coraz bardziej rozumieć siebie, akceptować niektóre aspekty, które wielu nauczycieli od początku mojej edukacji nazywało - lenistwem. Ale także sprawiła, że zaczęłam powoli kształtować swoją pewność siebie. Dzięki tej serii ponownie zaczęłam marzyć, by tworzyć nowe historie i mieć nadzieję, że kiedyś będę umieć sprawić, że i kolejna osoba zamarzy, by tworzyć lub postanowi, by do tego wrócić.
Czytając kolejną książkę o przygodach Percy'ego, gdzie to w wielu momentach, przypominał sobie swoje poprzednie przygody i sytuacje, jakie go spotkały w jego półboskim życiu, sprawiła, że poczułam się jak w domu i spotykała dawno niewidzianych przyjaciół. Poczułam się, jakbym to ja przez moment trafiła do Gęsiej Skórki Hebe i powróciła sama do dni, kiedy to przejmowałam się każdym najdrobniejszym zadaniem do szkoły, matura i egzaminami zawodowymi, choć od tamtego czasu minęło prawie już pięć lat (dosłownie, dziś jest kolejna rocznica mojej studniówki, o której raczył mnie powiadomić mój własny telefon 😂).
"Starzenie się może być straszne i trudne. Wiąże się z rzeczami, o których nie chciałem myśleć, takimi jak artretyzm i żylaki, i aparaty słuchowe. Ale kiedy starzejemy się z ludźmi, których kochamy, czy to nie jest lepsze niż każda inna opcja?"
Pisząc tę recenzję dosłownie wzruszam się tak samo, jak przy wielu fragmentach "Pucharu Bogów". Osobiście nie mogę się doczekać kolejnych, ostatnich przygód Percy'ego przed pójściem na uniwersytet. Jestem bardzo ciekawa co takiego czeka nas ostatecznie w drugim tomie.
Za możliwość przeczytania dziękuję @galeria_ksiazki #współpracabarterowa
"Wiedza ma wartość. Im jest cenniejsza, tym bardziej należy na nią zasłużyć".
Witajcie kochani 💙
Co byście powiedzieli, gdyście się dowiedzieli, że musicie nie tylko zdać i nie dać się zabić na ostatnim roku szkoły, ale też wykonać trzy misje dla bogów, aby mieć szansę dostać się na wymarzoną uczelnię?
Zapewne bylibyście w nie małym szoku... Tak jak Percy. A potem...
2023-12-03
Witajcie kochani 💙
Mieliście już okazję lub macie niedługo w planach poznać wyczekiwany ciąg dalszy Heartstopper'a?
W piątej części "Heartstoppera" towarzyszymy Nickowi i Charliemu w chwilach przełomowych – przed nimi pierwsze doświadczenia seksualne i pierwsze dorosłe decyzje. Nieubłaganie zbliża się koniec szkoły i Nick musi podjąć decyzję o tym, dokąd pojedzie na studia. Czy wybierze uczelnię blisko domu, żeby nie opuszczać mamy i ukochanego chłopaka, czy może zdecyduje się podążyć za własnym pragnieniem? Podczas gdy on zastanawia się, kim właściwie jest, Charlie pracuje nad relacją z matką i nad sobą samym.
I muszę przyznać, że nie rozumiem wielu zarzutów co do tego tomu. Że nie pasuje, że na siłę, że zbyt pikantnie. A u mnie w głowie się rodzi tylko wielkie pytanie "CO?". Serio nie rozumiem osób, które twierdzą, że zawarte tutaj aspekty edukacyjne się nie łączą z serią. Postacie tak jak i my dorastają, co świetnie Alice Oseman ukazuje. Nie ma czegoś takiego jak w niektórych serialach, że bohaterowie są przez 5 sezonów w jednym wieku i ciągle tak samo się zachowują i myślą, choć niby powinni dorastać.
Heartstopper tom 5 naprawdę świetnie i przede wszystkim subtelnie ukazuje pewne doroślejsze wątki nastolatkom (bo do nich głównie jest kierowany komiks), a tym samym nie staje się tytułem, który musi posiadać oznaczeniem +18, gdyż takowych scen nie posiada.
Uważam ten komiks za naprawdę wartościowy i godny polecenia każdej osobie bez względu na wiek. I choć odrobinkę mniej podobał mi się ten tom (możliwe, że trochę moja obsesja na punkcie komiksu opadła) to jednak dalej uważam, że jest to świetna pozycja i nie będę ukrywać, że zapewne czytając tom 6, który będzie już ostatnim tomem poczuję zapewne pewnego rodzaju pustkę, jaką odczuwa się po zakończeniu pewnej serii, która poprawiała nam nastrój lub nawet was scalała, jak to robiła ze mną ta seria parę lat temu.
Moja ocena to 4,75/5 🌟
A za możliwość przeczytania tej pozycji bardzo dziękuję @wydawnictwojaguar
Witajcie kochani 💙
Mieliście już okazję lub macie niedługo w planach poznać wyczekiwany ciąg dalszy Heartstopper'a?
W piątej części "Heartstoppera" towarzyszymy Nickowi i Charliemu w chwilach przełomowych – przed nimi pierwsze doświadczenia seksualne i pierwsze dorosłe decyzje. Nieubłaganie zbliża się koniec szkoły i Nick musi podjąć decyzję o tym, dokąd pojedzie na...
2024-01-10
"Walcz, jeśli ci na czymś bardzo zależy. Pamiętaj jednak, że nie każda walka jest warta poświęcenia".
Witajcie kochani 💙
Niedawno pojawiła się oficjalnie data premiery drugiego tomu Smoczych Kryształów na stronie @wydawnictwoexcalibur - już 8 marca ❤️🔥 - a ja dziś przychodzę do was z moją recenzją/opinią na temat pierwszego tomu ☺️
Na kontynencie Verros żyje wiele smoków, a ich rasy różnią się od siebie pod każdym względem. Mają inne kolory i rodzaj skóry, są różnej wielkości, a przede wszystkim posiadają różnorodne moce. Część tych istot tworzy z ludźmi niezwykłe więzi, obdarowując swoich ludzkich przyjaciół wyjątkowymi zdolnościami. Co dziesięć lat najlepsi teyidregowie ze smokami biorą udział w turnieju, który ma upamiętnić rozejm i podział granic.
Księżniczka Arysa Rayillon zawsze marzyła o tym, aby stać się teyidregiem, jednak do tej pory nie nawiązała więzi z żadnym smokiem. Mogła tylko przyglądać się ćwiczeniom starszego brata, księcia Rohana, który planował swój udział w zbliżających się zawodach.
Niespodziewanie wyczekiwany przez Arysę turniej schodzi na drugi plan, kiedy to jej świat wywraca się do góry nogami. Pilnie strzeżone sekrety zaważą na życiu niejednej istoty, a księżniczka będzie musiała również dokonać wielu wyborów. Jednak przeznaczenia nie da się tak łatwo zmienić, o czym niedługo przyjdzie jej się przekonać.
"Koszmary biorą się z lęków. A może czas sprawić, aby to koszmary lękały się nas?"
Książka nie tylko posiada naprawdę świetną i emocjonującą fabułę - ale i przepiękną oprawę graficzną. Zintegrowana oglądała, wklejki z ilustracjami nawiązujące do treści książki i mapki oraz objaśnienia wiary każdego państwa. Osobiście uwielbiam wiedzieć, gdzie się znajduję, jako że moja orientacja w terenie wynosi równie 0 zarówno w książkach, jak i w życiu za pomocą opisu 🤣 Dlatego też ogromnie doceniam takie dodatki dodawane do książki, czy to na początku lub na końcu książki.
Świat wykreowany przez Joannę Karyś skrywa w sobie nie tylko smoki, ale i wiele, wiele innych fantastycznych istot - w tym syreny - oraz pełny sekretów i legend, które po kawałeczku są nam czytelnikom odsłaniane.
Sekrety władców zawierają w sobie wiele elementów, z pomocą którym łatwo skraść moje serce. Po pierwsze przedstawiona relacja rodziny Arysy i Rohana; ratowanie zagrożonych gatunków przed kłusownikami; opieka nad kocim pupilem; i oczywiście dużo opisów smoków i wyszczególnienie ich różnych gatunków oraz ukazanie jego więzi z jeźdźcem, a także zdolności, jakie taka osoba otrzymuje za pomocą połączenia ze smokiem.
"Serce wie, kogo ma kochać. Ty możesz się pogubić, ale ono zawsze zapamięta właściwą drogę. Pewnego dnia pokieruje cię we właściwą stronę".
Styl autorki jest niezwykle przyjemny i czasami nie zdaje sobie czytelnik pojęcia kiedy z jeszcze tylko pięć stron zamieni się ostatecznie w pięćdziesiąt, a wiele zawartych opisów sprawiały jakbym dosłownie stała w danej sali lub miejscu, w których obecnie znajdowali się bohaterowie i z boku ich obserwowała. Z zapartym tchem czytałam opisywane fragmenty walk, jak i smoczego turnieju, który momentami dawał mi wrażenie, jakbym czytała o walkach gladiatorów, tylko w fantastycznej wersji. W wielu momentach również wstrzymywałam oddech, bojąc się o losy moich ulubieńców.
"Nie można cofnąć słów, które się wypowiedziało, a słowa mogą stanowić broń. Używaj ich mądrze, bo pewnego dnia ktoś może je wykorzystać przeciwko tobie".
Ponadto Smocze Kryształy sekrety władców skrywają w sobie wiele cudownych fragmentów, które zapadły w moim serduszku i sądzę, że długo tam pozostaną, jeśli nie na zawsze. Zaś jeśli chodzi o zakończenie, to dosłownie sprawia, że ma się ochotę natychmiast sięgnąć po dalszy ciąg z powodu sytuacji, która ma miejsce.
Jestem po prostu zachwycona i nie mogę się już doczekać marca, aby poznać dalsze losy naszych bohaterów, a ten tom oceniam na 4,75/5 🌟 #współpracareklmowa
"Walcz, jeśli ci na czymś bardzo zależy. Pamiętaj jednak, że nie każda walka jest warta poświęcenia".
Witajcie kochani 💙
Niedawno pojawiła się oficjalnie data premiery drugiego tomu Smoczych Kryształów na stronie @wydawnictwoexcalibur - już 8 marca ❤️🔥 - a ja dziś przychodzę do was z moją recenzją/opinią na temat pierwszego tomu ☺️
Na kontynencie Verros żyje wiele...
2023-12-01
"- Masz oczy jak twój przeklęty ojciec. Tak pomyślałem, kiedy zobaczyłem cię po raz pierwszy. Nazywamy to błękitem maridrińskiego sukinsyna. [...]
- Ale się myliłem. Są inne. Są... głębsze. Jak morze wokół Eranahl".
Witajcie kochani 💙
Pierwszy post w tym nowym roku postanowiłam zacząć od recenzji książki, którą pokochałam - i jako ostatnia mnie nie rozczarowała w 2023 roku.
Gdy sięgałam po nią sądziłam, że osoby lekko przesadzają, odnośnie recenzji i uważania tej serii za lepszej od Trylogii Klątwa, którą autorka wydała jako pierwszą. A jako że został ogłoszony jej przyjazd do Polski z okazji targów fantastyki w Warszawie, uznałam, że to właśnie Królestwo mostu będzie mi towarzyszyć w trakcie podróży tego dnia...
I ani odrobinę się nie zawiodłam. W zasadzie to miałam nadzieję, że podróż będzie trwać dłużej 😅
A gdybyście zakochali się w tej jednej osobie, którą przysięgaliście zniszczyć?
W dniu ślubu Lara ma dla męża tylko jedną myśl: rzucę twoje królestwo na kolana. Jako księżniczka szkolona od najmłodszych lat, by być śmiertelnie niebezpiecznym szpiegiem, wie, że Królestwo Mostu symbolizuje jednocześnie legendarne zło – i legendarną obietnicę. Jako jedyna droga przez pustoszony burzami świat, Królestwo Mostu kontroluje handel i podróże między krajami, co pozwala jego władcy się wzbogacać, a swoich wrogów– w tym ojczyznę Lary – rujnować. Kiedy więc Lara – pod pozorem wypełniania zapisów traktatu pokojowego – trafia do niego jako narzeczona władcy, jest gotowa zrobić wszystko, by osłabić obronę nieprzeniknionego Królestwa Mostu.
Ale kiedy Lara trafia do nowego domu – porośniętego bujną roślinnością raju otoczonego przez wzburzone morza – i poznaje przyszłego męża, Arena, zaczyna się zastanawiać, gdzie leży prawdziwe zło. Wokół siebie widzi królestwo walczące o przetrwanie, a w Arenie mężczyznę, który zajadle broni swoich poddanych. Dzięki swojej misji Lara coraz lepiej rozumie konflikt o most, a jednocześnie nie może dłużej ignorować uczucia, które zaczyna ją łączyć z Arenem.
A mając cel niemal w zasięgu ręki, musi podjąć decyzję – czy zniszczy króla, czy wybawi własny lud?
Pomimo iż zakładałam, że historia Lary i Arena może przypaść mi do gustu, to jednak nie podejrzewałam, że będę czytać o ich losach z zapartym tchem i lekko na siebie narzekać, że nie sięgnęłam po "Królestwo mostu" trochę wcześniej. Przy tej lekturze dopiero dostrzegałam jak bardzo pomysłowa i konsekwentna potrafi być autorka oraz jak bardzo intrygujące posunięcia może nam zaserwować.
"Większość ludzi kłamie, by uniknąć wstydu. Bardzo nieliczni kłamią po to, by się zawstydzić, co skłania innych, by im uwierzyli".
Pomimo że książka jest dla bardziej dojrzałego czytelnika niż jej poprzednia seria, to jednak posiada w sobie coś, co osobiście uwielbiam — czyli przysłowiową szczyptę pikanterii, który jest rzeczywiście tylko szczyptą. Osobiście nie jestem fanką jak 2/3 książki to sceny łóżkowe lub jego fantasie na ten właśnie temat. Wolę spiski i opisy walk. I to dostałam. A także przemyślenia bohaterki na temat przyszłej wojny między królestwem jej ojca a królestwem, którego została królową i jej wewnętrzną walkę argumentów za i przeciw.
"- I nawet jeśli jestem przeklętym głupcem, nigdy nie będzie nikogo poza Tobą. Jesteś głupcem — pomyślała".
Dosłownie gdy sięgałam wieczorem po książkę, z bólem ją odkładałam, gdyż chciałam się dowiedzieć, co zaraz się wydarzy. A gdy do niego dotarłam, dosłownie czułam wewnętrzną pustkę, a potem przypomniałam sobie, że mamy już wydane trzy tomy tej serii i w każdej chwili mogę poznać ciąg dalszy — który mam nadzieję, że mnie bardziej zachwyci, niż co poniektórych czytelników, którzy na Goodreads trochę mniej pochlebnie pisali o następnym tomie 🥲😅
Wracając do jednak pierwszego tomu, oceniam go na 5,5/5 🌟 i szczerze polecam każdemu, kto uwielbia spiski, aranżowane królewskie małżeństwa i szczyptę niespodziewanych momentów w książce, na które porywają się bohaterowie.
"- Masz oczy jak twój przeklęty ojciec. Tak pomyślałem, kiedy zobaczyłem cię po raz pierwszy. Nazywamy to błękitem maridrińskiego sukinsyna. [...]
- Ale się myliłem. Są inne. Są... głębsze. Jak morze wokół Eranahl".
Witajcie kochani 💙
Pierwszy post w tym nowym roku postanowiłam zacząć od recenzji książki, którą pokochałam - i jako ostatnia mnie nie rozczarowała w 2023...
2023-11-10
Witajcie kochani 🌟
Dziś pora na magiczny tytuł od @wydawnictwoyoung który nie tylko zachwycił mnie kreską, ale i skrywaną historią odnalezienia przez głównego bohatera drogi w świecie i odnalezienie w sobie odwagi, aby tą obraną drogą podążać, nie uciekając się do drogi na skróty.
Czy sprzeciwisz się tradycji, żeby uratować swoją rodzinę?
Aster żyje w magicznym świecie, w którym jego rodzina zajmuje się czarami. W tej społeczności to, co nadprzyrodzone, jest jednak zróżnicowane ze względu na płeć. Tylko dziewczęta mają prawo uczyć się magii, podczas gdy chłopcy powinni edukować się z zakresu transformacji.
Aster nie pasuje do tego tradycyjnego podziału i marzy o tym, aby zostać czarownikiem, co jest surowo zabronione. A dzieci ze społeczności mu dokuczają, że nie potrafi się zmienić tak jak potrafią to już inni chłopcy, a gdy zostaje przyłapany na podsłuchiwaniu wykładów odnośnie zaklęć jest momentalnie wypraszany z nich.
Gdy podejrzane zniknięcia chłopców z jego wioski stają się zagadką, chłopiec wykorzysta swoje ukryte umiejętności, by im pomóc. Jak zareaguje jego rodzina i jaki sekret skrywa jego babka od wielu lat?
Wiedźmag. Tom 1 to historia Molly Knox Ostertag, autorki Dziewczyny z głębi oceanu. Pełna magii, przygód i emocji powieść graficzna przyciąga zarówno młodszych, jak i starszych czytelników. Zachęca do zastanowienia się nad tym, jak ważne jest przekraczanie narzucanych przez społeczeństwo ograniczeń w dążeniu do własnego spełnienia.
Nasz bohater ponadto robi coś, czego nigdy nie powinien robić - zdradza zwykłej śmiertelniczce sekret jego rodziny, a także nawet rzuca na nią zaklęcie, aby jej pomóc - i to z bardzo dobrym skutkiem.
Autorka serwuje nam moim zdaniem jeszcze bardziej niezwykłą, magiczną i ważną historię, która skradła moje serce jeszcze bardziej niż to zrobiła przy Dziewczynie z głębi oceanu. Idealna dla zarówno młodszych, którzy mają opory, by czytać jak i uznają, że książki są nudne, a także dla fanów magicznych historii, w których nasz bohater z dnia na dzień nie zyskuje magicznych mocy i nie pozjadał wszystkich rozumów, a zyskiwał po kawałku wiedzę, którą przyswajał, wpajał i próbował.
Moja ocena to 5/5 ⭐
Witajcie kochani 🌟
Dziś pora na magiczny tytuł od @wydawnictwoyoung który nie tylko zachwycił mnie kreską, ale i skrywaną historią odnalezienia przez głównego bohatera drogi w świecie i odnalezienie w sobie odwagi, aby tą obraną drogą podążać, nie uciekając się do drogi na skróty.
Czy sprzeciwisz się tradycji, żeby uratować swoją rodzinę?
Aster żyje w magicznym świecie,...
2023-10-01
"Nasza historia to jedno wielkie zatracenie, a nasza miłość to jedno wielkie dopełnienie."
Witajcie kochani 🎶🌟
Dzisiaj to ja trochę was pomęczę na temat „Hold on to me”. Mojego muzycznego, uroczego, tajemniczego i będącego idealną pozycją dla młodzieży - patronatu.
Choć w tym roku zdecydowanie rzadziej sięgam po ten gatunek, bo gdy ostatecznie to robię, to połowa z nich w tym roku niestety mnie rozczarowała. Jednakże bardzo miło mnie zaskoczyła historia Aleksandry Rams, która jest po brzegi przepełniona muzyką. Znajdziecie też w niej wątek pisania piosenki, która ma być częścią przedstawienia. Do tego jest tu bohaterka, która nie lubi śpiewać publicznie. Z początku bardzo nie chce brać w sztuce udziału, ale ostatecznie zgadza się wystąpić, gdyż ma wielką nadzieję, że ten moment będzie jej pierwszym poważnym krokiem w stronę muzycznej kariery.
"Kochałam go, ale ta miłość była tak bardzo niszcząca, że niemal łamała mnie na pół".
Wiley Myles jest córką gwiazdy rocka. On i jego kumple z zespołu wspólnie wychowali ją na silną, niedającą sobie w kaszę dmuchać młodą kobietę. Nadszedł jednak czas, żeby opuścić ochronną bańkę – Wiley i jej rodzina przeprowadzają się, a ona trafia do wymarzonej szkoły, gdzie może zacząć rozwijać muzyczną pasję. Na drodze dziewczyny szybko pojawiają się nowi przyjaciele i wrogowie, jak również pewien utalentowany aktorsko bad boy, który z jakichś powodów czasem ją do siebie przyciąga, a czasem z całej siły odrzuca. Czy Wiley uda się poznać jego tajemnicę? I odkryć sekrety, które kryją przed nią jej najbliżsi?
"Miłość była muzyką, a Hayden? Hayden był moją piosenką, dzięki której czułam, że żyję."
Czytając historię Wiley czułam się, jakbym wróciła do czasów technikum. Choć wiele osób zapewne pomyśli, że przesadzam i skoro nie sięgam po tę literaturę w ilościach hurtowych, to na pewno nie odczuwam tęsknoty za tymi czasami. Choć właśnie tak jest, ale bardzo rzadko trafiam na książki, które dosłownie cofają mnie do czasów i wręcz pozwalają mi wspominać te dobre momenty, a czasem też te szalone lub trochę głupiutkie. Ale w końcu tacy w tamtym momencie jesteśmy.
„Hold On to Me” jest świetną lekturą, która ukazuje bardzo realistyczne zachowania nastolatków. Gdybym była w klasie Wiley, czułybyśmy podobne wibracje i trzymałybyśmy się razem, wraz z Malone i Sawyerem.
Jeśli szukacie zabawnej, odprężającej, czasami szalonej, jak i posiadającej chwytające za serce momenty to myślę, że jest to idealna lektura dla was. Niesamowicie się cieszę, że mogłam poznać tę historię i móc nazywać jedną z tych "moich" książek, które dosłownie otrzymały to miano tylko jeszcze dwie książki z tego gatunku, którym nie patronowałam, ale patronuję im sercem. Tutaj mam to szczęście móc nazywać ten tytuł, swym matronatem, o którym nie raz będę jeszcze wspominać.
Zasłużone 5/5 🌟 a już niedługo szykuję dla was (zarówno tutaj jak na tik toku) małe niespodzianki ☺️🎶
"Nasza historia to jedno wielkie zatracenie, a nasza miłość to jedno wielkie dopełnienie."
Witajcie kochani 🎶🌟
Dzisiaj to ja trochę was pomęczę na temat „Hold on to me”. Mojego muzycznego, uroczego, tajemniczego i będącego idealną pozycją dla młodzieży - patronatu.
Choć w tym roku zdecydowanie rzadziej sięgam po ten gatunek, bo gdy ostatecznie to robię, to połowa z nich...
2023-11-11
"Wraz ze świtem nadejdzie koniec panowania zła, a Erwina - Pani Jutrzenki - wróci do świata boskiego. Pojawi się ponownie dopiero, gdy ciemność znów stanie się realnym zagrożeniem dla świata..."
Witajcie kochani 🖤
Czy właśnie skończyłam czytać, jeden z najlepszych wstępów do serii w moim życiu? Nie inaczej.
I czy właśnie kwestionuję swoje niektóre swoje oceny książek, które na tem moment życia udało mi się przeczytać? Oczywiście, że tak.
Poznajcie proszę "Vasharoth Ścieżki Przeznaczenia", które dosłownie posiadają wszystko, co ukochałam za czasów, jak byłam jeszcze dzieckiem, które obserwowało rozgrywki Heroes of Might and Magic III, które dosłownie zapoczątkowało moją miłość do fantastyki we wszelakim zakresie.
Pustka. Bezmiar.
Wszechmocna i wszechobecna moc magiczna boskiego panteonu. Z tych materii powstał świat, który znamy… Tak powstało Erethreis.
Mówi się, iż wielkie rzeczy często powstają pod wpływem przypadku, jednak historia ta winna być zwana nie tyle przypadkiem, co boskim kaprysem. Opowieścią o pokazie siły oraz pychy. Zbrodni podyktowanej miłosierdziem i niezasłużonej karze...
Erethreis to świat pełen magii, skarbów, zagadek oraz niewyjaśnionych tajemnic. Za niezmierzoną ilością magicznej energii wypełniającej wszelkie istoty, zwierzęta i przedmioty, kryje się jednak coś więcej… Coś, o czym zwykli śmiertelnicy nie mają prawa wiedzieć.
"Każda porażka kształtuje nasz charakter oraz definiuje nasz światopogląd".
Dosłownie nie można tutaj narzekać na fabułę, jest dynamiczna, ciekawa, a przede wszystkim widać, że jest przemyślana, a nie raz dosłownie zaskakuje czytelnika, czego doświadczają (w szczególności Annabel się nie nudziła, bo nie miała dosłownie na to czasu). Tak jestem wielką fanką Annabel, ale Poppy - czyli matka jednego z bohaterów historii, a dokładniej Souiji'ego - skradła moje serce za pomocą dwóch (i zarazem tutaj jedyny) wypowiedzi w całej książce. Ale cóż były po prostu mistrzowskie - i tak mam słabość do matek, które denerwują się na własne dzieci, które nie wspominają im, jak się czują i jeszcze piszą do nich po imieniu. No jak tu kobiety nie kochać za troskę o syna.
"- Nigdy nie byłem panem swojego losu... - wyszeptał w odpowiedzi. Nawet sam nie wiem, kim i czym jestem...".
Ponadto jako osoba mająca lekką obsesję (by nie powiedzieć odrobinę inaczej) na punkcie wykreowanych tutaj mitów, legend i przepowiedni, byłam dosłownie zachwycona ich kreacją. Dosłownie czytałam i zachwycałam się całą koncepcją i wzmiankami, które się pojawiały i jedyna myśl, jaka mi się rodziła to - WIĘCEJ! Przy takich właśnie historiach dodatki typu legendy, mity i przepowiednie z danej serii z wielką przyjemnością poznałabym w pełnej wersji. Taki już mój urok (i wcale nie mam nadzieję, że coś takiego się w przyszłości pojawi, nie, absolutnie).
"- Szalona, czy czarodziejka? [...]
- Wygląda na to, że szalona. A co się wam nie podoba w moim stroju, jeśli można zapytać?".
Wracając jeszcze do bohaterów, których poznajemy w tej części, to jeszcze muszę wspomnieć, chociaż o jednej ważnej kwestii. W żadnym wypadku nie są płascy, czy jednakowi. Dosłownie nie da się pomylić np. Seth'a z Souji'm. O Annabel nie wspomnę (i osobiście sądzę, że gdyby ktoś pomylił jej imię, to dostałby od niej niezłe manto - delikatnie mówiąc).
"Po przeczytaniu dwóch kolejnych wersów poczuł dziwne uczucie w nosie.
- AAA-PSIK! - kichnął potężnie. - Pal sześć! Ktoś musi ucinać sobie bardzo ciekawą pogawędkę - mruknął i wrócił do lektury".
Kończąc moje dzisiejsze ględzenie, dosłownie nie mogę się doczekać, gdy sięgnę po drugi tom (który już grzecznie czeka na moim biurku i na mnie spogląda), jak i boję się gdy dosłownie to tylko 400 stron historii, która mi pozostała (ale też pojawia się ponowie postać, na której pojawienie się wyczekuję). A pierwszy tom Vasharoth trafia do mojego top 5 ulubieńców tego roku (którym patronuję duchowo z całego serduszka).
A za możliwość zrecenzowania jestem przeogromnie wdzięczna Szymonowi i Kasi, czyli twórcom tej niezwykłej serii. Moja ocena to 6/5 🌟
"Wraz ze świtem nadejdzie koniec panowania zła, a Erwina - Pani Jutrzenki - wróci do świata boskiego. Pojawi się ponownie dopiero, gdy ciemność znów stanie się realnym zagrożeniem dla świata..."
Witajcie kochani 🖤
Czy właśnie skończyłam czytać, jeden z najlepszych wstępów do serii w moim życiu? Nie inaczej.
I czy właśnie kwestionuję swoje niektóre swoje oceny książek,...
2023-10-10
Witajcie kochani 🌟
Dzisiaj przychodzę do was z trochę innym książki, ponieważ nie jest to fantastyka, a super kompendium wiedzy o Korei południowej.
W zeszłym roku zachwyciła mnie "7136 km pomiędzy Koreą Południową a Polską".
W tym roku dosłownie nie umiałam oderwać się od lektury #K-shock - Korea Inaczej od @ewa.kshock 🩷
Jeśli zainteresowaliście się książką “K-shock - KOREA INACZEJ”, to zapewne Korea Południowa nie jest Wam obojętna. Nieważne, czy przyczynił się do tego k-pop, k-dramy, k-food, czy też produkty k-beauty - to książka #K-shock jest właśnie dla Was. Znajdziecie tu Koreę przedstawioną inaczej, bowiem wymienione produkty hallyu (koreańskiej fali) będą naszym przewodnikiem w wycieczce po całym spektrum kultury Korei Południowej. Zajrzymy również na północ od 38. równoleżnika, czyli do Kraju Kimów. Nie zabraknie przy tym analogii do otaczającej nas polskiej rzeczywistości. A wszystko to podane w lekki i przystępny sposób, bo przecież nie każda książka musi być jak encyklopedia.
Co najbardziej po raz pierwszy zwróciło moją uwagę to grubość książki. Książka zawiera mnóstwo informacji zawarte i skompresowane w przyjemnym i lekkim języku. Porusza czternaście bardzo ważnych zagadnień, w tym również o mitologii, która jest znana w tym kraju, a o której wiele z nas mogło Dosłownie poznać ją tylko wyrywkowo w filmie lub na tik toku jeśli trafiliśmy na dany kanał, który opowiada o tamtejszej kulturze.
Wszystkie te zagadnienia są poprzednie bardzo klimatyczną ilustracją, która wprowadza nas w klimat nadchodzącego zagadnienia. W książce znajdziemy oczywiście również wiele tamtejszych nazw np. Dań, zapisane w tamtejszym języku.
Dzięki tej książce wiele aspektów, które poznałam w zeszłym roku w "7136 km pomiędzy Koreą Południową a Polską" w “K-shock - KOREA INACZEJ” otrzymałam ich obszerne objaśnienie i dowiedziałam się jeszcze więcej intrygujących rzeczy na temat tego kraju.
Jestem pewna, że kiedyś na pewno - podczas pisania opowiadania - na pewno powrócę do jej lektury, by móc bardziej realistycznie opisać kulturę i tradycje.
Z czystym sumieniem polecam każdej osobie, która pragnie zgłębić wiedzę na temat Korei Południowej i nie tylko!
Witajcie kochani 🌟
Dzisiaj przychodzę do was z trochę innym książki, ponieważ nie jest to fantastyka, a super kompendium wiedzy o Korei południowej.
W zeszłym roku zachwyciła mnie "7136 km pomiędzy Koreą Południową a Polską".
W tym roku dosłownie nie umiałam oderwać się od lektury #K-shock - Korea Inaczej od @ewa.kshock 🩷
Jeśli zainteresowaliście się książką “K-shock -...
2023-10-13
4,5/5
Drugi tom potrzebny na już 🥺
Witajcie kochani 🌟
Czy pamiętacie Pamiętnik księżniczki lub tęsknicie za historią Mii?
To myślę, że Tokio ever After będzie dla was idealną książką, która umili wam czas wyczekiwania jej premiery w przyszłym roku. Poznajcie Izumi
A gdyby okazało się, że jesteś prawdziwą księżniczką?
Izumi Tanaka, młoda dziewczyna o japońskich korzeniach, od zawsze czuła, że odstaje od swoich rówieśników i nie pasuje do małego amerykańskiego miasteczka w Kalifornii. Wychowana przez samotną matkę, z którą zawsze tworzyła zgraną drużynę, nie spodziewa się, że jej ojciec to książę Japonii i następca tronu. Co oznacza, że wygadana i ironiczna Izzy jest… księżniczką.
Wkrótce Izumi wyrusza do Japonii, aby poznać ojca i odkryć tajemnice swojego dziedzictwa. Bycie księżniczką to jednak nie tylko suknie balowe i tiary, ale także tysiące lat tradycji i zwyczajów, których musi się szybko nauczyć. Poznanie ojca, który od zawsze był dla niej tajemnicą, i odkrycie kraju, o którego odwiedzeniu zawsze marzyła, wywróci jej życie do góry nogami.
Izzy wkrótce zostaje uwięziona między dwoma światami i dwiema wersjami siebie – w domu nigdy nie była wystarczająco „amerykańska”, a w Japonii musi udowodnić, że jest dość „japońska”.
Czy Izzy poradzi sobie z ciężarem korony i odnajdzie swoje szczęście?
"Kiedy nie wznosimy się za wysoko, nie ryzykujemy też zbyt bolesnego upadku".
Tokio ever After jest jedną z tych historii, które od dawna bardzo chciałam poznać, jednakże z powodu niepojawiającej się informacji o drugimi ostatnim tomie odkładałam jej lekturę na, tyle że... Pojawiła się informacja o wznowieniu tej serii przez @wydawnictwoyoung wraz z zapewnieniem, że wydadzą drugi tom. Gdy tylko zaczęłam poznawać historię Izumi, poczułam się jakbym wróciła do czasów gimnazjalnych. Tak wtedy byłabym dosłownie zachwycona i ubóstwiała historię pod niebiosa.
Ale spokojnie, to nie oznacza, że nie polubiłam tej książki. Wręcz przeciwnie cudownie spędziłam przy niej czas, jednakże w tym roku po prostu poznałam kilka innych pozycji, które były odrobinę lepsze. Jednakże Tokio ever After zajmuje i tak wysokie miejsce na mojej liście pozycji, które w tym roku przeczytałam.
Nie jest to płytka historia, w której dziewczyna po poznaniu prawdy dosłownie dostaje do głowy z powodu tytułu królewskiego i bogactwa, które dostałabym od ojca. Izumi pomimo poznaniu prawdy, bardzo liczy się ze zdaniem matki i zdaje sobie sprawę, że to, co nadejdzie bardzo zmieni im obu życie. Dodatkowo nie wszystko, co z pozoru na początku okazuje się czarne lub białe takie jest. Jednakże to, co bardzo mi się podobało to wsparcie jej przyjaciółek i matki. Autorka świetnie wplotła te aspekty i o nich nie zapomniała. Tak samo jak nie zapomniała o charakterze bohaterki. Tak, uwielbiam jak autorzy są konsekwentni i pamiętają o szczegółach, o których wspominały np. Na początku książki.
Dodatkowo bardzo mi się podobało, że ojciec Izumi uprawiał w szklarni ulubione storczyki jej matki. No rozpływałam się przy tym fragmencie, nie powiem, że nie. Dodatkowo ta powoli rodząca się relacja ojca i córki również bardzo mi tutaj pasowała - i tak końcówka książki była szczególnie wybitna dla mnie. I dosłownie czekam na kolejny tom, by wiedzieć, jakie możliwe akcje mogliby zrobić Izumi z jej ojcem.
(I tak nie zapominam o wzmiance rodziny królewskiej Wielkiej Brytanii. Kocham i szanuję całym serduszkiem).
"- Tak sobie myślałam...
- Myślenie to ryzykowne hobby".
Ale chyba nikogo nie zdziwię, że relacja Izumi z jej ochroniarzem przypomniał mi trochę relację babci Mii - królowej Clarisse i Joe. Tylko że w młodszej wersji.
Choć oczywiście ich relacja nie jest idealna od samego początku. Ale z czasem, gdy Izumi pokazuje, jaka naprawdę jest, a nie jak ukazują jej charakter plotkarskie czasopisma, z czasem ich relacja znacznie się ociepla.
(Innymi słowy od wrogów ->do przyjaciół -> do kochanków).
"Obowiązkiem najlepszej przyjaciółki jest nakłaniać cię to zrobienia tego, na co z własnej woli nigdy byś się nie zdecydowała".
To chyba tyle z mojej strony ☺️ Ogromnie dziękuję za możliwość współpracy recenzenckiej @wydawnictwoyoung przy tym tytule❤️
Moja ocena to 4,5/5🌟
4,5/5
Drugi tom potrzebny na już 🥺
Witajcie kochani 🌟
Czy pamiętacie Pamiętnik księżniczki lub tęsknicie za historią Mii?
To myślę, że Tokio ever After będzie dla was idealną książką, która umili wam czas wyczekiwania jej premiery w przyszłym roku. Poznajcie Izumi
A gdyby okazało się, że jesteś prawdziwą księżniczką?
Izumi Tanaka, młoda dziewczyna o japońskich...
2023-05-09
2023-07-31
2023-09-01
"Jakbym codziennie doświadczała takiej pobudki, to chyba bym kogoś zabiła".
Witajcie kochani 🖤
Wierzycie w klątwę drugiego tomu? Jeśli tak, to spieszę z uspokojeniem, że w "Vasharoth Grzechy przeszłości" tego nie doświadczycie. Wręcz przeciwnie, prędzej zaczniecie kwestionować ocenę pierwszego tomu czy nie odrobinę go obniżyć 😅
Nie tylko dlatego, że w tym tomie nasza drużyna pierścienia (tak, siódemka naszych bohaterów już na stałe otrzymała pisemnie ten tytuł, tak jak Syrius ojca narodu, ale spoilerami nie będę tu szastać, dlaczego tak go zwę 🤫).
"Mamo, tęsknię za naszymi rozmowami, ale nie tak bardzo jak dawniej. Dziękuję ci za to, że byłaś ze mną. Pomogłaś mi przeżyć i stawiać pierwsze kroki na mojej drodze życia".
Pozwól, że dalej pójdę już sam.
Mówi się, iż wielkie rzeczy często powstają pod wpływem przypadku, jednak historia ta winna być zwana nie tyle przypadkiem, co boskim kaprysem. Opowieścią o sile i odwadze, jak i pysze oraz czasem naiwnej wierzę w napotkane na swej drodze osób. Ale przede wszystkim jest to historia o akceptowaniu siebie i odnajdywaniu ludzi, którzy stają się członkami rodziny.
W świecie Erethreis przepełnionym magią, przeznaczenie splata ze sobą losy całkowicie różnych, młodych osób. Choć noszą w sercach własne troski i pragnienia, ich dusze przyciągają się do siebie.
Po starciu z Kreinem de Triga, Annabel wraz z Sethem dołączają do przyjaciółek, które oczekują na nich w Arvalii, krainie elfów. Wspólnie wyruszają na spotkanie z pozostałą dwójką towarzyszy. Po licznych przygodach i długiej podróży przez zaklęte krainy Erethreis, docierają do Luvv - miasta, w którym wszystko ma się wydarzyć. A gdy dotrą do swojego celu podróży znajdującej się w siedzibie Gildii Poszukiwaczy, nie podejrzewaliby, że właśnie tam znajdzie się punkt zero dla wszystkich naszych bohaterów. Jednakże ich spotkanie będzie dość... Niecodzienne.
"- Olejki różane... Zgniłe jaskińczaki... Co będzie następne? Zaczną kupować pieprzone kamienie? - szepnęła pod nosem Annabel, idąc kilka metrów za zachwyconymi, pochłoniętymi rozmową przyjaciółkami.
- A będą potrzebne? - spytał Seth idąc zaraz obok. - Jeśli będą ciężkie, to ja je poniosę".
Zacznijmy od tego, że ja nie umiem wyjść z podziwu, jak świetnie Kasia i Szymon wykreowali każdą z ukazanych postaci w taki sposób, że nie mylą mi się kto, kim jest i co uwielbia oraz w czym lubi się zajmować. I nie jest to wspomniane w jednym zdaniu przez całą książkę. Oj nie. Souji nasz mały ponurak, który obok Annabel to wióry lecą, nawet gdy próbuję być miły. Annabel to dosłownie matka grupy, która udaje, że wcale nie chce rozpieszczać swoich dzieci oraz dosłownie ma o wiele więcej cierpliwości, niż pewien demon, którego musi znosić w swojej głowie. Seth to najbardziej uroczy i kochana postać, jaką ostatnimi czasy czytałam, ale bardzo lękliwa i zamawiający się, że coś źle powiedział lub zrobił. Vivien to mała zdolna alchemiczka z wielką ilością wiedzy, (jak i książek), przy której bolączki ci nie straszne — ale trzeba uważać, aby przypadkiem nie zgubić jej gdzieś, gdy ta zatrzyma się i zacznie zbierać rośliny mogące przydać jej się do kolejnych eliksirów lub drobnych eksperymentów. Beatrice to zawsze chodząca pełna pozytywnej energii osóbka, która dba o bezpieczeństwo grupy, jak i o samopoczucie każdej z osób na tyle, na ile umie. Syrius to dosłownie ojciec grupy, troskliwy i po prostu przekochany olbrzym — no jak go tu nie kochać, jak małą Vivien nazywa księżniczką, a Setha to ledwo go na oczy zobaczył, a już dziecko adoptował 😂❤️ (I Tośka o wygody pewnej wybranki jego serca też się przyczyniły, aby skradł moje serduszko). I ostatnia Elizabeth dosyć specyficzna osóbka, której lepiej nie podpaść (ani nie krytykować jej wzrostu 😅😆) oraz genialna wynalazczyni. I choć z tą ostatnią musiało odrobinę dłużej czasu minąć, abym się do niej przekonałam, ale teraz mogę śmiało powiedzieć, że każdą osobę z naszej drużyny bardzo polubiłam (lub uwielbiam).
Ale wracając do samej historii, to ani razu nie miałam wrażenia, aby historia zwalniała bez powodu, a te właśnie wolniejsze momenty były wciśnięte na siłę. Jednym z moich ulubionych wolniejszych momentów jest moment w herbaciarni i wszystkie te smakowite opisy naparów, jakimi raczyli się nasi bohaterowie w tamtym momencie. (Wcale wtedy nie poczyniłam zakupów nowych herbat, wcale). Dodatkowo w Vasharocie nie da się nudzić, nawet jeszcze bardziej niż przy pierwszym tomie. Ilość momentów, kiedy uśmiałam się do łez, jak i wzruszyłam ciężko mi zliczyć. I oczywiście mamy tu dużą dawkę Poppy. No kto by się spodziewał, że wspomnę o tej osóbce, prawda? 😆🤭 I o ile w pierwszym tomie było to zauroczenie od pierwszego wejrzenia, tak teraz jest to pełnoprawną miłość. Uwielbiam ją całym mym poobijanym serduszkiem i trzymam za słowo, że pojawi się wspominkach choć raz w kolejnym tomie.
Ale ten tom to nie tylko wspaniała wartka akcja momentami niezwykle zaskakująca oraz świetnie wykreowani bohaterowie, ale też... Różnorodność kultur i istot, jak i zwierzaków wszelkiej maści i rodzaju. Na przykład takie przesłodki seelvie z rodziny fokowatych lub harpaki zwane czasem łasicowatymi wiewiórkami. Albo taki przywołany księżycowy strażnik Yiomi. No ja zostałam kupiona już na amen. I czekam z niecierpliwością na jesień. I tak kolejny tom otrzymuje ode mnie mentalny patronat i tytuł jednej z moich ulubionych serii fantasy. Kocham, polecam i zachęcam wszystkich, co mają możliwość do odwiedzin tej dwójki na targach Vivelo w Warszawie.
Moja ocena to 11/10 🌟
"Jakbym codziennie doświadczała takiej pobudki, to chyba bym kogoś zabiła".
więcej Pokaż mimo toWitajcie kochani 🖤
Wierzycie w klątwę drugiego tomu? Jeśli tak, to spieszę z uspokojeniem, że w "Vasharoth Grzechy przeszłości" tego nie doświadczycie. Wręcz przeciwnie, prędzej zaczniecie kwestionować ocenę pierwszego tomu czy nie odrobinę go obniżyć 😅
Nie tylko dlatego, że w tym tomie nasza...