-
ArtykułyKulisy fuzji i strategii biznesowych wielkich wydawców z USAIza Sadowska5
-
Artykuły„Rok szarańczy” Terry’ego Hayesa wypływa poza gatunkowe ramy. Rozmowa z autoremRemigiusz Koziński1
-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz4
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
Biblioteczka
2024-03-13
#wspolpracapatronacka z @mlodybook
~Za późno” przychodzi szybciej, niż nam się wydaje.~
Witajcie kochani 🪻
Dziś przychodzę do was z recenzją szczególniej dla mnie pozycji, której premiery nie spodziewałam się w jednym z najtrudniejszym dla mnie miesiącu w tym roku. Pięknej, choć smutnej, przy której czułam się, jakby nie tylko autorka otulała mnie kocem, ale i moja kochana prababcia, za którą tęsknię, każdego dnia już przeszło równy rok. Ale czytając „Nie zapomnij mnie” miałam wrażenie, jakby była przez ten krótki moment obok mnie.
Inspirując się własnymi przeżyciami, Alix Garin opowiada historię podróży młodej dziewczyny Clémence z chorą na Alzheimera babcią. Wnuczka, widząc rozpacz tracącej powoli pamięć kobiety, postanawia uprowadzić ją z domu opieki, w którym ta przebywa, i wyruszyć w drogę, aby spełnić marzenie babci o powrocie do domu, w którym spędziła dzieciństwo.
~Bywa, że człowiek czuje się niepełny, a jest po prostu tylko młody.~
„Nie zapomnij mnie” jednak to nie tylko książka o przemijaniu i wspomnieniach, ale także o akceptowaniu i zrozumieniu samych siebie, szczególnie w tych najtrudniejszych dla nas momentach. Zaś każdy najdrobniejszy moment lub chwila odpoczynku, może stać się dla nas w przyszłości pięknym i ważnym wspomnieniem pamiętanym i powracamy do niego myślami przez wiele lat. Zaś niby drobny przedmiot lub niewielki kwiat może nabrać dla nas ogromnego znaczenia.
Szczerze polecam każdej osobie, która pragnie zagłębić się w jednej strony piękną, zaś z drugiej rozdzierającą serce opowieść Clémence i jej babci. Przez czas jej wspomnień, jak i osoby ją kochała i opiekowała się za małego szkraba. Opowieści zrozumienia, że tak jak przychodzenie i oswajanie się życiem na tym świecie, przychodzi też czas odejścia, lecz niezapomnienia przez naszych bliskich naszej osoby.
Nie raz jeszcze będzie widzieć ten tytuł na moim profilu. Możecie być tego pewni.
#wspolpracapatronacka z @mlodybook
~Za późno” przychodzi szybciej, niż nam się wydaje.~
Witajcie kochani 🪻
Dziś przychodzę do was z recenzją szczególniej dla mnie pozycji, której premiery nie spodziewałam się w jednym z najtrudniejszym dla mnie miesiącu w tym roku. Pięknej, choć smutnej, przy której czułam się, jakby nie tylko autorka otulała mnie kocem, ale i moja...
2023-10-01
"Nasza historia to jedno wielkie zatracenie, a nasza miłość to jedno wielkie dopełnienie."
Witajcie kochani 🎶🌟
Dzisiaj to ja trochę was pomęczę na temat „Hold on to me”. Mojego muzycznego, uroczego, tajemniczego i będącego idealną pozycją dla młodzieży - patronatu.
Choć w tym roku zdecydowanie rzadziej sięgam po ten gatunek, bo gdy ostatecznie to robię, to połowa z nich w tym roku niestety mnie rozczarowała. Jednakże bardzo miło mnie zaskoczyła historia Aleksandry Rams, która jest po brzegi przepełniona muzyką. Znajdziecie też w niej wątek pisania piosenki, która ma być częścią przedstawienia. Do tego jest tu bohaterka, która nie lubi śpiewać publicznie. Z początku bardzo nie chce brać w sztuce udziału, ale ostatecznie zgadza się wystąpić, gdyż ma wielką nadzieję, że ten moment będzie jej pierwszym poważnym krokiem w stronę muzycznej kariery.
"Kochałam go, ale ta miłość była tak bardzo niszcząca, że niemal łamała mnie na pół".
Wiley Myles jest córką gwiazdy rocka. On i jego kumple z zespołu wspólnie wychowali ją na silną, niedającą sobie w kaszę dmuchać młodą kobietę. Nadszedł jednak czas, żeby opuścić ochronną bańkę – Wiley i jej rodzina przeprowadzają się, a ona trafia do wymarzonej szkoły, gdzie może zacząć rozwijać muzyczną pasję. Na drodze dziewczyny szybko pojawiają się nowi przyjaciele i wrogowie, jak również pewien utalentowany aktorsko bad boy, który z jakichś powodów czasem ją do siebie przyciąga, a czasem z całej siły odrzuca. Czy Wiley uda się poznać jego tajemnicę? I odkryć sekrety, które kryją przed nią jej najbliżsi?
"Miłość była muzyką, a Hayden? Hayden był moją piosenką, dzięki której czułam, że żyję."
Czytając historię Wiley czułam się, jakbym wróciła do czasów technikum. Choć wiele osób zapewne pomyśli, że przesadzam i skoro nie sięgam po tę literaturę w ilościach hurtowych, to na pewno nie odczuwam tęsknoty za tymi czasami. Choć właśnie tak jest, ale bardzo rzadko trafiam na książki, które dosłownie cofają mnie do czasów i wręcz pozwalają mi wspominać te dobre momenty, a czasem też te szalone lub trochę głupiutkie. Ale w końcu tacy w tamtym momencie jesteśmy.
„Hold On to Me” jest świetną lekturą, która ukazuje bardzo realistyczne zachowania nastolatków. Gdybym była w klasie Wiley, czułybyśmy podobne wibracje i trzymałybyśmy się razem, wraz z Malone i Sawyerem.
Jeśli szukacie zabawnej, odprężającej, czasami szalonej, jak i posiadającej chwytające za serce momenty to myślę, że jest to idealna lektura dla was. Niesamowicie się cieszę, że mogłam poznać tę historię i móc nazywać jedną z tych "moich" książek, które dosłownie otrzymały to miano tylko jeszcze dwie książki z tego gatunku, którym nie patronowałam, ale patronuję im sercem. Tutaj mam to szczęście móc nazywać ten tytuł, swym matronatem, o którym nie raz będę jeszcze wspominać.
Zasłużone 5/5 🌟 a już niedługo szykuję dla was (zarówno tutaj jak na tik toku) małe niespodzianki ☺️🎶
"Nasza historia to jedno wielkie zatracenie, a nasza miłość to jedno wielkie dopełnienie."
Witajcie kochani 🎶🌟
Dzisiaj to ja trochę was pomęczę na temat „Hold on to me”. Mojego muzycznego, uroczego, tajemniczego i będącego idealną pozycją dla młodzieży - patronatu.
Choć w tym roku zdecydowanie rzadziej sięgam po ten gatunek, bo gdy ostatecznie to robię, to połowa z nich...
2023-05-09
2023-07-31
2023-09-01
2022-03-03
2022-01-09
2022-01-15
2023-03-14
2023-08-14
Witajcie kochani 💙
W końcu przychodzę do was z recenzją idealnej książki na jesień. No dobrze nie tylko na jesień, ale na każdą porę roku. @malwinakubiczek.autorka wykreowała tutaj świat, który uwielbiam w fantastyce, czyli Jahard-świat cieni i Zakon Cienia, którego zwykli śmiertelnicy się lękają i nie wiedzą, czy którego dnia jego członkowie - sha'ri - nie przyjdą po nich, by ich zlikwidować, porwać lub podsłuchiwać.
"- Tylko nie zgub własnego cienia! Takie rady możesz zostawić dla siebie, Wen."
I w tym wszystkim mamy Li siedemnastoletnią sha'ri, która otrzymuje bardzo niepokojącą wizję przyszłości. Dodatkowo niedługo po urodzinach mija przy wyjściu księcia Kaina w ich siedzibie, po czym dowiaduje się przypadkiem, że przybył zlecić zabójstwo... Swego brata bliźniaka Nivena. Zlecenie to miała z początku przekazać swej koleżance, ale jako że podczas ostatniego swojego zlecenia zawiodła, przez co wpędziła Zakon w nie małe kłopoty, postanawia, że to ona wykona to zlecenie. Jednakże to, co ma się stać ostatecznie tamtej nocy, kiedy ma zamordować księcia, wszystko idzie całkowicie nie po jej myśli.
Na wstępie muszę zaznaczyć, że Li nie bez powodu otrzymała miano mojego "książkowego dziecka". A oto jeden z przykładów idealnych:
"Zgodzę się na wszystko, ale najpierw muszę się przespać [...] I nie [...] nie pójdę dla ciebie grać w jakąś durną grę, jeśli najpierw się porządnie nie wyśpię. O której ten turniej?"
Dodatkowo postacie drugoplanowe, jakimi są Wen i Zaria... Uwielbiam całym sercem (i to wcale nie dlatego że Wen jest synem pirata, a ich duo razem to jedno z moich ulubionych w książkach, jakie czytałam. Wcale!)
"- Mówiłem już, że ładnie wyglądasz? Szczególnie z tym kurczakiem w ręce. Zaria uśmiechnęła się półgębkiem. - Umiesz prawić komplementy kobiecie."
Ponowny powrót do tego świata był cudowną przygodą-tak dalej pamiętam jak ta historia pojawiała się rozdział po rozdziale na wattpadzie i ponownie nie mogę się już doczekać ciągu dalszego. Bo tak Cesarstwo cienia to pierwszy tom serii i nie mogę się już doczekać kolejnego tomu 💙
Podczas zarówno pierwszej lektury lata temu, jak przy tej drugiej śmiałam się i dosłownie siedziałam na szpilkach chcąc poznać ciąg dalszy historii Li i jej przyjaciół oraz księcia.
Mam ogromną nadzieję, że gdy sięgnięcie po Cesarstwo będzie się świetnie bawić i pokochacie wykreowany przez autorkę świat i jej bohaterów. Dodatkowo bardzo chciałabym podziękować wydawnictwu za możliwość bycia jedną patronek tej cudownej powieści i możecie być pewni, że nie raz będę wam o niej jeszcze wspominać tutaj 🤭💙
Witajcie kochani 💙
W końcu przychodzę do was z recenzją idealnej książki na jesień. No dobrze nie tylko na jesień, ale na każdą porę roku. @malwinakubiczek.autorka wykreowała tutaj świat, który uwielbiam w fantastyce, czyli Jahard-świat cieni i Zakon Cienia, którego zwykli śmiertelnicy się lękają i nie wiedzą, czy którego dnia jego członkowie - sha'ri - nie przyjdą po...
2023-02-01
Witajcie kochani ✨
Dziś przychodzę do was z kolejną recenzją i kolejnym patronatem, który kocham całym sercem i przy którym zdarzyłam w tym roku zrobić reread - także chyba coś to znaczy.
Młoda wiedźma Ranka ma dość śmierci. Jedyne, czego pragnie, to wieść spokojne życie w dzikich, północnych ostępach Witchik z kowenem, w którym się wychowała. Ale kiedy zostaje ogłoszona kolejną Bloodwinn, przyszłą żoną księcia Isodal, zostaje wysłana na południe z misją, aby zgładzić następcę tronu. Zadanie wydaje się banalne, biorąc pod uwagę, że Ranka to wiedźma krwi, której magia nakazuje jej zabijać.
Jednak na miejscu okazuje się, że książę jest sympatyczny, a nawet nieco się jej boi. W dodatku wcale nie ma ochoty poślubić Ranki i do tego w ogóle nie pragnie korony. Prawdziwym zagrożeniem zdaje się jego siostra – przebiegła, szalenie inteligentna i piękna księżniczka Aramis.
"Nie dzielimy się na bohaterów i złoczyńców. Wśród nas są tylko potwory. Te, których potrzebujemy, te, które oszczędzamy i te, które palimy".
Powiem szczerze, że nie spodziewałam się, iż tak bardzo polubię nie tylko głównych bohaterów, ale również drugoplanowych. I mimo wszystko, że jestem osobą, która uwielbia motyw wiedź i zazwyczaj to postacie należące do tej nacji będę uważała za moje ulubienice, to jednak z Ranką ktoś wygrał. A był to Percy. Uwielbiam to jak została tutaj wykreowana jego postać, historia ta obecna i przeszła, a także tajemnice, które skrywa, a jest ich kilka. I mam wrażenie, że jego dialogi z Ranką były po prostu genialne. Nawet wtedy, gdy był na Bloodwinn wściekły, to i tak się o nią martwił, trochę jak jej przyszywany brat, a przynajmniej ja odczytywałam tak ich relację.
"Nigdy nie budujemy nowego świata, Ranka. Jedyna nadzieja, to naprawić ten, który mamy".
Jeśli zaś chodzi o akcję, to moim zdaniem jest wyważona i wartka. Są momenty spokojniejsze, ale nie na tyle, że ten spokój trwał przez kilkanaście rozdziałów. Osobiście przyznam, że dawno nie czytałam - ani nawet nie słuchałam tak wciągającej historii, po której miałabym osobiście kaca książkowego, przez którego nie umiałabym od razu powiedzieć składnie co sądzę o tej historii.
A mogłabym wymienić naprawdę wiele aspektów, za które kocham tę historię. Uwielbiam, jak magia i nauka są tu ukazane niczym dwa niewykluczające się aspekty, a wręcz idące ramię w ramię przez praktycznie całą książkę, po tym jak Ranka trafia na dwór królewski. Również to, że relacje romantyczne nie nudzą się w bohaterach z dnia na dzień, tylko etapami, kiedy to poznają z czasem również te strony, o których mało kto wie, nawet osoby będące członkami rodziny bohaterów.
Jednakże bardzo mnie drażni ignorowanie niektórych faktów i twierdzenie, że Ranka przesadza nazywając siebie mianem "potwora". Choć może nie spaliła całego świata, to jednak jej wcześniejsze czyny, jakie zrobiła, nawet jeśli nieumyślnie, nie ignorowała, tak chciała o nich zapomnieć, ale nie była z tych postaci - to tylko kilka ofiar, inni mordowali więcej. Bo w takim przypadku przecież postać nie może się uważać za zła osobę, skoro odebrała komuś życie, a także wie, że nie jest to dobre. Bo w końcu tylko prawdziwe potwory nie zważają na to ile osób poświęcą i nie będą na to zważać. Co dla mnie jest bardzo płytkim myśleniem - niestety, bądź stety. Bo nie uważam, że Ranka nie jest postacią bez skazy i taką, gdzie jej dawne czyny nie należały do mało znaczących. W końcu to one ją ukształtowały podświadomie, nawet po tym jak większość wspomnień jej umysł przed nią samą blokował przez bardzo długi czas. Ale właśnie dlatego tak bardzo ją polubiłam, jej przemyślenia są tak niezwykle ludzkie, zaś z drugiej strony doskonale jest pokazane, jak bardzo jest manipulowana, przez osobę, którą uważała za matkę, co dla mnie jest niesłychanie ważne, że autorka to podkreśla w pewnym momencie.
Jeśli uwielbiacie, fantastykę, queer historię z powolnym rodzącym się uczuciem, jednotomową, o wiedźmach i intrygach dworskich oraz z poszukiwaniem lekarstwa na tajemniczą chorobę, to myślę, że jest to historia idealna dla was.
A moja ocena to 6/5🌟
Witajcie kochani ✨
Dziś przychodzę do was z kolejną recenzją i kolejnym patronatem, który kocham całym sercem i przy którym zdarzyłam w tym roku zrobić reread - także chyba coś to znaczy.
Młoda wiedźma Ranka ma dość śmierci. Jedyne, czego pragnie, to wieść spokojne życie w dzikich, północnych ostępach Witchik z kowenem, w którym się wychowała. Ale kiedy zostaje ogłoszona...
2023-04-18
"- Myślisz, że tam będzie zimo?
- Nie, tam zawsze jest lepiej niż tutaj".
Dziś w końcu przychodzę do was z recenzją wyjątkowej dla mnie pozycji, jaką jest Ptaśka - powieść graficzna, którą miałam niezwykłą przyjemności zaszczyt objąć ją patronatem. I jest to jedna z tych pozycji, która idealnie pasuje do obecnego czasu, czyli trwającego w tym miesiącu praid mouth.
Szesnastoletnia Raquel mieszka w małym miasteczku, w którym wszyscy wszystko o sobie wiedzą. Jej rodzice są rozwiedzeni, a ona właśnie została zawieszona w prawach ucznia. Ma dwoje najlepszych przyjaciół, Luísę i Freda, ale pragnie czegoś więcej... Jej uwagę od jakiegoś czasu przykuwa Ptaśka, starsza, uzdolniona artystycznie dziewczyna z tej samej szkoły, która jesienią przeprowadza się do Lizbony na studia. Dziewczyny poznają się podczas prób do szkolnego przedstawienia. A Raquel się zakochuje.
Ptaśka to pozycja, którą zarówno obecna ja, jak i nastoletnia ja by pokochała i niesamowicie byłaby wdzięczna mogąc ją poznać. Jest to szczególna pozycja o odkrywaniu siebie, relacjach z rodziną i przyjaciółmi, a także próbowaniu nowych rzeczy. Dlatego też tak bardzo jestem szczęśliwa mogąc ją promować. W swej prostocie i cudownemu wydaniu przekazuje wiele kluczowych kwestii, które zarówno młode, jak i starsze osoby znajdą coś dla siebie. Lub też odnajdą siebie na kartach tej historii.
Dodatkowo niesamowicie mi się spodobał niby drobny, a jak ważny szczegół, czyli pojawiające się co jakiś czas słówka nieregularne w języku angielskim, co zawsze było moją zmorą i zapewne wielu uczniów dalej jest. Na ich widok momentalnie wróciłam do czasów podstawowych i gimnazjalnych, a takie doznania zawsze uważam, że niezwykłe, bo coraz mniej książek to u mnie powoduje, że dosłownie czułam się jakbym wróciła do mojej młodszej wersji, a nie jedynie wspominała te czasy. Poczuła się zrozumiana i zdała sobie sprawę, że spontaniczność to cecha młodości, którą zawsze ignorowałam u siebie co szczerze obecnie żałuję.
Mam szczerą nadzieję, że dacie szansę tej historii i poznacie skrywaną w niej historię. Moja ocena to bezapelacyjne 10/10 🌟
P. S. Tak samo jak Raquel nie rozumiałam większości wierszy, w szczególności tych krótkich. Obecnie dalej nie jestem może największą fanką poezji, ale gdy trafiam na wiersze, które dosłownie poruszają moje serce muszę je koniecznie zapisać w moim specjalnym notesie 🥰 Także tutaj niesamowicie dobrze rozumiałam bohaterkę komiksu.
"- Myślisz, że tam będzie zimo?
- Nie, tam zawsze jest lepiej niż tutaj".
Dziś w końcu przychodzę do was z recenzją wyjątkowej dla mnie pozycji, jaką jest Ptaśka - powieść graficzna, którą miałam niezwykłą przyjemności zaszczyt objąć ją patronatem. I jest to jedna z tych pozycji, która idealnie pasuje do obecnego czasu, czyli trwającego w tym miesiącu praid...
2022-03-15
„Baśnie są jedyną ucieczką od prawd tego świata i jednocześnie jedyną drogą, aby w pełni te prawdy zobaczyć”.
Raz do roku w kraju Miny jest wybierana jedna wyjątkowa dziewczyna - wybranka Boga Morza. Według legendy tylko ona ukoi stuletni gniew Boga Morza i zatrzyma sztormy, które co roku o tej samej porze zaczynają nawiedzać również i rodzinną wioskę dziewczyny. Gdy na wybrankę zostaje wybrana ukochana brata, postanawia zrobić coś, co według starszyzny nie przemknęłoby nawet przez myśl – poświęca się i wskakuje w morską toń. W tym właśnie momencie zaczyna się opowieść Miny w Królestwie Dusz.
„Bóg Morza nie jest zły, Mina. Jest zagubiony. Daleko, poza tym światem, czeka w swoim pałacu, aż ktoś będzie na tyle odważny, aby w końcu go odnaleźć”.
Czytając tę powieść chyba pierwszy raz nadużywałam (choć nie wiem czy to dobre słowo, po prostu bardzo często używałam) funkcji zakreślanie fragmentów w pdf podczas czytania. Nie wiem czy w najbliższym czasie lub kiedykolwiek będę mieć tak zakreśloną książkę, jednakże tu czułam wielką potrzebę, aby to robić. Ilość sentencji i momentów – zarazem tych smutnych, śmiesznych i radosnych – one wszystkie były po prostu idealne w każdym calu.
„Miesiąc dla ciebie, abyś odgadła, jak uratować Boga Morza i miesiąc dla mnie, żeby wymyślić sposób, aby się ciebie stąd pozbyć”.
Bohaterowie zostali ukazani przez autorkę z wieloma cudownymi i unikatowymi dla siebie cechami i marzeniami, które poznajemy po kawałku. Każda z postaci, która miała mniej lub większe znaczenie w podróży Miny w znalezieniu sposobu na ukojenie i obudzeniu Boga Morza, otrzymały swoje ważne pięć minut. Choć nawet jeśli niektóre te wątki sprawiły, że są zbyt oczywiste i możemy domyślić się o prawdziwych tożsamościach pewnych osób, nie zmienia to w odbiorze historii ani o jotę. Wręcz przeciwnie mając to przeświadczenie z tyłu głowy oraz czytając i przeżywając wiele ważnych chwil bohaterów, wręcz doceniamy, iż autorka nie za bardzo kryje się, kim są pewne postacie dla naszej bohaterki.
„– Nie uda ci się. Tak jak nie udało się żadnej innej, która przyszła tu przed tobą – mówi. Nie ma smoka, który mógłby mnie uratować. Nie ma nadziei, której mogłabym się chwycić. Świat nade mną migocze jak nieosiągalna gwiazda. – To nieuniknione. – Chłopak odwraca wzrok. – Po prostu takie jest twoje przeznaczenie. Moje przeznaczenie? Uczucie, że tonę, znika jak na rozkaz. To nigdy nie było moim przeznaczeniem. Wybrałam je sama, z własnej woli”.
Jeśli pragniecie poznać opowieść pełną poświęceń, tajemnic i kształtowania własnego przeznaczenia, gdzie bohaterka nie podąża na ślepo w jego wypełnieniu, aby do ostatnich stronach powieści czuć lekką niepewność co wydarzy się dalej, to gorąco wam ją polecam. Ale ostrzegam – możecie mieć przez nią nieprzespaną noc.
Moja ocena to zasłużone 10/10. Jestem pewna, że jeszcze nie raz wrócę, do tej historii myślami, jak i chęci ponownego powrotu do tej inspirującej opowieści.
Za możliwość patronowaniu tej powieści dziękuję wydawnictwu niezwykłe/nowa strona.
„Baśnie są jedyną ucieczką od prawd tego świata i jednocześnie jedyną drogą, aby w pełni te prawdy zobaczyć”.
Raz do roku w kraju Miny jest wybierana jedna wyjątkowa dziewczyna - wybranka Boga Morza. Według legendy tylko ona ukoi stuletni gniew Boga Morza i zatrzyma sztormy, które co roku o tej samej porze zaczynają nawiedzać również i rodzinną wioskę dziewczyny. Gdy na...
"Jeśli spodziewasz się, że uratują cię bogowie, to już po tobie".
Witajcie kochani 💜
Czy bywają pozycje, których nasza polska okładka bywa kompletnie niepodobna do tej zagranicznej oryginalnej oprawy — i zachęciła was w ten sposób do sięgnięcia i dania szansy historii, która ostatecznie was zachwyciła?
Cóż w pewnym sensie tak było ze mną, choć tak naprawdę gdy czytałam Złowieszczy Dar, nie od razu zdałam sobie sprawę, że czytam historię, której okładka w wydaniu specjalnym, jak i tym zwyczajnym kompletnie mnie nie zachwyciła. Dopiero gdy w końcu wpisałam imię i nazwisko autorki, dosłownie dostałam olśnienia, choć byłam już dawno za połową treści. To zabawne że gdybym ostatecznie zobaczyła książkę w jej żółtej wersji od samego początku możliwe, że nawet nie dałabym szansy poznania tak cudownej i niezwykle intrygującej historii Alessy i wyspy Saverio.
"Jeśli ty nie możesz zmienić reguł, to kto może?"
Jej dar może ocalić… albo zabić.
Alessa od początku zaskarbiła sobie moją sympatię. W końcu poznajmy ją na trzecim pogrzebie, a dokładniej pogrzebie jej niedoszłego kolejnego partnera do walki z potworami, które wraz z pojawieniem się nowej finestry i fonte nawiedzają wyspę. Jednakże co jeśli jej nie uda się znaleźć tego odpowiedniego, którego dotyk nie zabije wybranego przez nią towarzysza? Dziewczyna udaje silną, pokazując się przez chwilę ludowi zza murów Cytadeli, który jednakże pomału przestaje w nią wierzyć. I już na początku książki nie raz, a nawet dwa razy jest zagrożone jej życie. O mało nie umiera z ręki strażnika, który powinien ją chronić. Jednakże to, co pewnego dnia słyszy zarówno w murach Cytadeli, jak i na zewnątrz może oznaczać, że spisek, by się jej pozbyć, może być o wiele głębszy, niż z początku myślała. Dlatego też postanawia się wybrać do "Dna baryłki" - miejsca, które wielu uważa za najgorszą dzielnicę miasta Saverio — osobę, która ją ochroni przed zagrożeniem przed znalezieniem czwartego fonte. Jeśli i tym razem jednak zawiedzie i doprowadzi do śmierci kolejnego partnera, Alessa przysięgła, że sama zakończy swoje życie, nie czekając, aż lud po nią przyjdzie.
"Zaginione teksty uprzedzają, że nadejdzie dzień, kiedy powstanie fałszywa finestra. Wierni rozpoznają ją z twarzy".
Każdy z rozdziałów jest zakończony w takim momencie, że nie ma się ochoty zakończyć na niej swej lektury. Emily Thiede potrafi utrzymać zaciekawienie czytelnika oraz podtrzymywać napięcie wraz z każdą przeczytaną stroną jej powieści. Nie będę ukrywać, zabieg autorki, który stosuje tu przy każdym rozdziale, zanim zaczniemy czytać dalszą treść, sprawia, że ma się ochotę przystroić każde te zapowiadające zdanie, które sugeruje, czego możemy się tu spodziewać. Ale nie są to jednoznaczne sugestie, a raczej szyfry, które zyskują całkiem nowe znaczenie po poznaniu skrywanej treści rozdziału. Dodatkowo uwielbiam historie, w których otrzymujemy całkiem nową od podstaw stworzoną wiarę i strzępki legend poukrywanych w rozdziałach, które sprawiają, że staje się ona w czasie lektury książki bliższa, ale też rodzą się pytania.
Dlaczego bohaterka musi opuścić rodzinę i przestać nazywać się ich krewną?
Dlaczego nagle z dnia na dzień otrzymuje miano nieśmiertelnej istoty zesłanej przez Deę niemogąca spotkać się z własnym bratem otwarcie, a jedynie w tajemnicy przed wszystkimi?
I ostatnie, dlaczego tak bardzo starają się zamknąć ją w Cytadeli, przed światem i ludem, który ma ochronić, ale jednak mają ją ostatecznie oglądać jedynie z daleka?
"W pojedynkę — powiedziała — człowiek jest jak nić, którą łatwo przeciąć. Jeśli się spleciemy, starczy nam sił, by przetrwać".
I choć po kawałku otrzymujemy odpowiedzi, choć nie do końca całkowite i zrozumiałe na pierwszy rzut oka, to jednak im dalej, tym bardziej doceniam kunszt pisarski Emily i nie umiem wyjść z podziwu, że potrafiła stworzyć tak świetny debiut, o którym za granicą absolutnie mnie nie dziwi, że jest na tyle znany i został dostrzeżony, że otrzymało swoje wydanie specjalne w jednym z bardziej rozpoznawalnym boxie książkowym w zeszłym roku. Co prawda o wiele bardziej podoba mi się nasza polska okładka (jak i wielu zagranicznym fanom autorki, co dowodzą komentarze pod postem z ukazaniem jej na swoich social mediach).
"Nie jesteś sama. Żyjesz. Zostałaś wybrana.
Jesteś samotna. Umrzesz. Może Dea wybrała źle".
Złowieszczy Dar to cudowny, fantastyczny debiut posiadając bohaterów, którzy wręcz na naszych oczach ożywają i zawładną naszymi sercami oraz emocjami.
Jestem pewna, że nie jeden fan fantastyki z wątkiem zakazanej miłości i nie tylko znajdzie w niej wiele momentów, które mogą przypaść do gustu, a może nawet oczarować w pełni. Tak jak zrobiła to ze mną. W pełni oczarowana i zakochana w fabule, kreacji świata i bohaterach, jakich stworzyła autorka i nie mogę się już doczekać drugiego tomu tej niezwykłej dylogii kiedy zawita na nasze półki.
Za możliwość patronowaniu tak wspaniałej pozycji ogromnie dziękuję @zysk_wydawnictwo
"Jeśli spodziewasz się, że uratują cię bogowie, to już po tobie".
więcej Pokaż mimo toWitajcie kochani 💜
Czy bywają pozycje, których nasza polska okładka bywa kompletnie niepodobna do tej zagranicznej oryginalnej oprawy — i zachęciła was w ten sposób do sięgnięcia i dania szansy historii, która ostatecznie was zachwyciła?
Cóż w pewnym sensie tak było ze mną, choć tak naprawdę gdy czytałam...