-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2018-08-24
2018-06-12
2018-06-07
2018-03-16
2018-02-26
2017-12-20
2017-12-20
Bardziej w kierunku przewodnika niż książki podróżniczej, czy nawet luźnej pisaniny o kulturze i ciekawostkach.
Nie wiadomo do końca czym chce być ta książka...
Bardziej w kierunku przewodnika niż książki podróżniczej, czy nawet luźnej pisaniny o kulturze i ciekawostkach.
Nie wiadomo do końca czym chce być ta książka...
2017-10-31
2017-08-14
Nabokov to mistrz opisu. Niestety takiego, z którego nic nie wynika. O ile przy "Lolicie" przejęłam się losem bohaterów i przeżywałam razem z nimi, tak przy "Splendorze" absolutnie nie obchodzą mnie niczyje losy.
Nabokov to mistrz opisu. Niestety takiego, z którego nic nie wynika. O ile przy "Lolicie" przejęłam się losem bohaterów i przeżywałam razem z nimi, tak przy "Splendorze" absolutnie nie obchodzą mnie niczyje losy.
Pokaż mimo to2017-08-06
Zostawiam bez oceny, bo obawiam się, że skrzywdziłabym tą książkę. Nie mam na myśli tego, że mi się nie podobała. Po prostu o życiu prywatnym czytało się bardzo przyjemnie, lekko, a tematy polityczne bywały dla mnie niezrozumiałe.
Zostawiam bez oceny, bo obawiam się, że skrzywdziłabym tą książkę. Nie mam na myśli tego, że mi się nie podobała. Po prostu o życiu prywatnym czytało się bardzo przyjemnie, lekko, a tematy polityczne bywały dla mnie niezrozumiałe.
Pokaż mimo to2017-08-05
Delikatnie mówiąc, autor wydaje się być czereśniakiem. Ale podejrzewam, że i nie próbował wspiąć się na twórcze wyżyny i wierzę, że pisał co mu dusza gra. Dobrze się to czyta, chociaż z odrobiną politowania i zażenowania. Poleciłabym znajomym, a z drugiej strony wstyd się przyznać, że taki humor pomógł mi całkiem miło spędzić czas.
Delikatnie mówiąc, autor wydaje się być czereśniakiem. Ale podejrzewam, że i nie próbował wspiąć się na twórcze wyżyny i wierzę, że pisał co mu dusza gra. Dobrze się to czyta, chociaż z odrobiną politowania i zażenowania. Poleciłabym znajomym, a z drugiej strony wstyd się przyznać, że taki humor pomógł mi całkiem miło spędzić czas.
Pokaż mimo to