-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant1
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński2
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2019-10-02
2019-07-31
2019-07-29
Bohaterowie tamtych dni...
Zbliża się kolejna rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. Znów ożyją dyskusje na temat sensu jego genezy, skutków, celowości. Znów liczne pokolenie, które zna tamte dni z podręczników historii będzie dowodzić, oceniać, wydawać wyroki. Oczywiście może tak robić, tylko czy zawsze będzie to dyskusja merytoryczna? Czy ktoś, kto nie brał udziału w jakimś wydarzeniu może w pełni je zrozumieć?
Po lekturze publikacji Magdy Łucyan doszłam do bardzo istotnego wniosku. Jeśli chcesz zrozumieć jakieś wydarzenie z przeszłości, oczywiście o ile to możliwe, posłuchaj jego świadków. Przeczytaj, to co mieli do powiedzenia ci, którzy brali w nim czynny udział. Wtedy szybko pojmiesz o co tak naprawdę chodziło. Bo nie wszystko nawet w historii jest wyrachowane, przemyślane, przestudiowane. Czasem do głosu dochodzą też emocje i ludzkie uczucia drzemiące gdzieś w głębi serca.
Z roku na rok pokolenie Powstańców jest coraz mniej liczne. Kolejne osoby odchodzą w podeszłym wieku. Coraz mniej jest Świadków tamtych dni, którzy dają świadectwo historycznej prawdy i naoczną relację tamtego lata. Autorka książki Magda Łucyan dotarła bezpośrednio do 9 osób, które brały czynny udział w tamtym zrywie wolnościowym. Przeprowadziła z nimi wspaniałe, niezwykle wymowne rozmowy, a ich treść spisała dla czytelników, którzy będą chcieli spojrzeć wstecz, sięgnąć do bezcennych wspomnień. Autorka reprezentuje młode pokolenie, które żyje w całkiem innych realiach. Pani Magda z ciekawością pyta o sprawy niekiedy trudne, bolesne, które są niczym zabliźnione poważne rany. Jest ciekawa, chce dostrzec jak najbardziej precyzyjny i dokładny obraz tamtych dni.
Owocem jej pracy, którą wykonała z pasją i prawdziwym zainteresowaniem jest wspaniała książka, której lektura dała niezwykle cenną lekcję historii i uświadomiła mi przesłanki wybuchu Powstania o którym długo milczano i próbowano zapomnieć.
Wreszcie wiem, wreszcie w pełni rozumiem młodych ludzi, którzy chwycili za broń (niekiedy w cudzysłowiu, bo tej brakowało). To zew i pragnienie wolności, to jarzmo niewoli kierowało tysiącami serc pragnących wolności. To polska dusza drzemiąca w mieszkańcach stolicy i nie tylko kazała postawić się wrogowi, który na długie miesiące zabrał to, co najcenniejsze. Wolność.
Książkę czytałam ze wzruszeniem i atencją całkowicie oderwana od współczesności. Moja wyobraźnia pracowała na pełnych obrotach, a ja chciałam poczuć klimat tamtych dni. Płynęły łzy, było ich wiele. Zdarzyło się, że na chwilę zagościł też uśmiech. Bo ci, którzy szli walczyć byli pełni radości, nadziei. Z podniesioną głową patrzyli w przyszłość. Bali się, ale od lęku silniejsze było pragnienie życia w wolnej Polsce.
To wspaniała kolejna część wyjątkowej serii, która warta i godna jest polecenia.
Musicie po nią sięgnąć.
Bohaterowie tamtych dni...
Zbliża się kolejna rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. Znów ożyją dyskusje na temat sensu jego genezy, skutków, celowości. Znów liczne pokolenie, które zna tamte dni z podręczników historii będzie dowodzić, oceniać, wydawać wyroki. Oczywiście może tak robić, tylko czy zawsze będzie to dyskusja merytoryczna? Czy ktoś, kto nie brał udziału w...
2019-04-28
W górach z ołówkiem w ręku
Literatura górska to zwykle dwa rodzaje książek - biografie wspinaczy, które ukazują ich osiągnięcia i wyczyny oraz książki relacjonujące jedną lub kilka wypraw. Publikacja Marka Koneckiego to coś zgoła innego. Nietuzinkowego, wesołego i przyjemnego dla oka oraz ucha. Jej Autor wspina się i rysuje. Współpracuje z górskimi pismami takimi jak "Taternik". W swojej duszy ma pokłady dobrego humoru, stać go i na ironię i na satyrę. W swojej książce tak właśnie podchodzi do górskiego świata, który nie jedno ma oblicze.
Bo przecież góry to i rodzime Tatry w których spotkać można i amatorów wspinaczki i turystów w szpilkach i zawodowców trenujących przed poważnymi wyprawami, i piętrzące się dumne Himalaje. Górski świat to wiele nakładających się na siebie obrazów. To historia - ta wielka i wspomnienia z czasów młodości.
O górach mówią ci, którzy zapisują się na wieki w kronikach himalaizmu, ale też i ci, którzy podjechali fiakrem do Morskiego Oka i spojrzeli na Mięguszowickie Szczyty czy Rysy.
A co ma do powiedzenia Marek Konecki?
Tytuł składa się aż z dwunastu rozdziałów, a w każdym z nich jest sporo interesujących rysunków i zapisanych słów, które naprawdę są w stanie i rozbawić i dać do myślenia.
Rozdział pierwszy to wspomnienie polskiej wyprawy na K2 na przełomie 2017 i 2018 roku mającej na celu pierwsze zimowe poskromienie tej góry. Rozdział ostatni to słów kilka o sławach górskich - znanych himalaistach z Polski i zagranicy, których nazwiska są kojarzone z wybitnymi wyczynami i profesjonalną wspinaczką. Pozostałe rozdziały to refleksje o partnerze idealnym, górskich osobliwościach, kobietach w górach, specyfice wspinania i sztuce łojenia gór, uczeniu się dorównywania kozicom na wysokości.
Z przymrużeniem oka Marek Konecki pisze o różnych sprawach związanych z chodzeniem pod górę i w dół. A wszystko okraszone jest humorem, ironią niekiedy ocierającą się o krytykę, podprawione pikantnie i groteskowo. Ujęte poważnie i niepoważnie zarazem.
Styl i język są jak na książkę górską bardzo nietypowe i oryginalne. Brakuje patosu, brakuje wypięcia piersi i sztucznego zachwytu. Przez to świat gór, nawet tych najwyższych staje się bardziej przystępny i ludzki. Książkę czyta się lekko i przyjemnie. Lekturze towarzyszy śmiech i zdystansowane podejście do tematu. Góry można czasem wziąć na wesoło. Tytuł można czytać jednym ciągiem, ale lepiej dawkować go sobie po trochę, po kilka tekstów dziennie. Lektura zadowoli tych, którzy biorą życie na wesoło, ale i tych, którzy zakochali się górach po grobową deskę.
W górach z ołówkiem w ręku
Literatura górska to zwykle dwa rodzaje książek - biografie wspinaczy, które ukazują ich osiągnięcia i wyczyny oraz książki relacjonujące jedną lub kilka wypraw. Publikacja Marka Koneckiego to coś zgoła innego. Nietuzinkowego, wesołego i przyjemnego dla oka oraz ucha. Jej Autor wspina się i rysuje. Współpracuje z górskimi pismami takimi jak...
2019-04-24
Raj czy przedsionek piekieł? Jaka jest ta Ameryka!
Stany Zjednoczone - kraj wielki, jedyny w swoim rodzaju, mający opinię edenu, w którym spełnia się droga od zera do milionera. Kraj w którym nie zawsze jest bajkowo, są bezdomni i bankruci, a marzenia nie zawsze się spełniają. Stany, kraj marzenie dla wielu Polaków, do którego brak swobodnego dostępu blokuje konieczność otrzymania wizy. Państwo w którym wielu rodaków dorobiło się fortun i wielu pozostało na stałe.
To jaka jest tak naprawdę ta Ameryka? Słodka jak lukier czy słodko-kwaśna jak popularny sos do ryżu?
Odpowiedzi poszukałam w książce Żanety Aulin, która mieszka wraz z rodziną w Los Angeles wiele lat, prowadzi tam dwie firmy i jak wynika z treści lektury jest szczęśliwa.
Na siedem szalonych i pełnych wrażeń dni Autorka zabiera nas do kraju, który ma bardzo różne oblicza. W jej towarzystwie poznajemy nie tylko miejsca, ale i żyjących tam ludzi, ich zwyczaje, tradycje i przyzwyczajenia. Amerykański styl życia przedstawiony jest bez osłon i filtrów. Dzięki temu poznajemy prawdę o życiu za Wielką Wodą.
Tylko czy ta prawda jest jedna czy raczej składa się z wielu twarzy?
Jak się okazuje Ameryka to raj, ale nie każdy poczuje się w nim jak w edenie.
Zwiedzanie rozpoczynamy od Los Angeles, które jest ogromne i bardzo różnorodne. Drogie i zachwycające, pełne atrakcji, ale i wysysające fortunę oraz siły. Bo życie w nim wcale nie jest tak różowe jak drogie. Kraina filmu, świat bogactwa to też świat blichtru, nałogów, narkotyków i luksusu. Czytając zaglądamy do ciekawych miejsc: hoteli, muzeów, centrów rozrywki, dzielnic zamieszkałych przez gwiazdy. Odwiedzamy także miasto grzechu - Las Vegas, a także Nowy York i niezwykłej urody parki narodowe, gdzie przyroda pokazuje swoje piękno w całej krasie.
Oglądając amerykańskie obrazki odkrywamy różne oblicza tego państwa. Poznajemy nawyki żywieniowe, realia zwyczajnego życia i pracy. Jak się okazuje z bliska nie jest aż tak bardzo idealnie. W raju nie brakuje różnych pułapek i minusów.
Książka jest naprawdę niesamowita, czyta się ją po prostu rewelacyjnie. Pani Aulin okazuje się fantastyczną przewodniczką. Tekst uzupełniają przepiękne zdjęcia. W treści nie brak osobistych doświadczeń Autorki i jej amerykańskiej historii. Łatwo odkryć, że Pani Żanecie się powiodło i osiągnęła sukces. Jej życie podobnie jak wielu mieszkańców USA biegnie szybko i dynamicznie. Pracowicie i jest pełne wrażeń. Amerykański sen w tym wypadku okazał się kolorowy, ale w treści nie brak i smutnych przykładów ludzi, którzy zachowując uśmiech i pozory szczęścia byli w środku samotni i nieszczęśliwi. Z relacji płynie wniosek, że Ameryka jest inna niż Stary Kontynent. Nieprzewidywalna, pełna kontrastów, że jest niczym odrębny okręt na oceanie na którym panują odrębne prawa.
Ameryka szokuje, zachwyca, budzi wstręt i pociąga. Na pewno jest jak narkotyk. Tu liczy się rozmiar, nie ma limitów, a wolność jest ogromnie ceniona. Nie każdy jej może zaznać bowiem dobra materialne sprawiają, że ludzie stają się niewolnikami pracy by było ich na wiele stać.
Po lekturze raczej bym w tym kraju nie zamieszkała, ale chętnie bym odwiedziła. Skonfrontowała na własne oczy pewne wrażenia. Ameryką można się zachłysnąć, można się w niej zadurzyć.
Książka jest pełna ciekawostek i wielu interesujących szczegółów. Tytuł jest napisany bardzo lekko, przystępnie i realnie. Książkę gorąco polecam czytelnikom ciekawym świata, odkrywania interesujących zakątków i lubiącym literaturę podróżniczą.
A zatem zapraszam do odkrycia Ameryki i jej cudów w siedem dni. To będzie ekscytująca przygoda literacka. Długo jej nie zapomnicie.
Raj czy przedsionek piekieł? Jaka jest ta Ameryka!
Stany Zjednoczone - kraj wielki, jedyny w swoim rodzaju, mający opinię edenu, w którym spełnia się droga od zera do milionera. Kraj w którym nie zawsze jest bajkowo, są bezdomni i bankruci, a marzenia nie zawsze się spełniają. Stany, kraj marzenie dla wielu Polaków, do którego brak swobodnego dostępu blokuje konieczność...
2019-03-04
I can't live with You, but I can't live without You
Miłość przychodzi kiedy chce. Miłość wiele daje. Miłość wiele wymaga. Miłość chce ofiary. Kochający musi w pewnym sensie zrezygnować z siebie. Musi zakopać głęboko w ziemi swój egoizm i swoje ja. Bo miłość jest łaskawa, ale i żądna osobistej ofiary. By zbudować udany związek, trzeba przygotować dobry fundament. Jego głównym składnikiem jest poświęcenie i kompromis. Inaczej nawet najpiękniejsza miłość rozsypie się w pył i pozostanie po niej tylko wspomnienie.
Z wielką przyjemnością dziś mogę napisać o przepięknej powieści o miłości. Osadzona we współczesnym świecie historia trojga ludzi mocno chwyta za serce. Nie jest to opowieść sielankowa, słodka i cukierkowa. Czyta się ją na jednym wdechu, a ona otula nas jak ciepły kocyk, staje się jak narkotyk i trudno znaleźć powód by się od niej oderwać.
Ich troje. Ona - Martyna jest pilną, wzorową, pracowitą i zdolną studentką medycyny. Ceni spokój i uporządkowane życie. Sama stara się zarobić na swoje utrzymanie. Jej świat jest poukładany do dnia gdy poznaje Jego. On to typ niepokorny. Zdolny, ale leniwy, rozpieszczony i pewny, że wszystko co dobre po prostu mu się należy. Łukasz kocha sport i sukcesy, przyjemności i chodzenie w życiu na skróty.
Uczucie spada na nich jak grom z jasnego nieba. Na przekór światu i rodzicom Łukasza. O ile ona jest w stanie się dla tej miłości poświęcić, o tyle on chce jak zawsze w życiu brać pełnymi garściami i czerpać tylko to, co dobre oraz przyjemne.
W cieniu jest jeszcze dobry przyjaciel, Krzysztof, który jest niczym opoka, który mówi głosem rozsądku i miłości, która nie stawia wymogów.
Losy tych trzech osób opowiada książka, która zasługuje moim zdaniem na miano obyczajowego arcydzieła. Tytuł traktuje o uczuciu, które zamiast dodawać skrzydeł je podcina. Zadaje ból, rani, boli. Każe płacić słoną cenę za chwile szczęścia. Dwie strony darzą siebie prawdziwym uczuciem, ale … ich drogi nie mogą złączyć się na stałe ze sobą. Pojawiają się przeszkody. Niektóre z nich rzuca chichocząc los, a niektóre wyrastają w umysłach pary. Autorka perfekcyjnie pokazuje jak bardzo niebezpieczne i trujące są dla związku niedomówienia, brak kompromisów i szczerej wspólnej rozmowy. Kochając i będąc kochanym trzeba postawić na szczerość, na otwartość, ale i trzeba umieć słuchać drugą stronę. Emocje nie są dobrym doradcą.
Książka po prostu jest piękna. Pełna emocji. Pełna prawdy o miłości. Fabuła wytyka błędy jakie niszczą wiele relacji, wiele par. Każdy z bohaterów jest niezwykle wyrazisty, niekiedy zbyt dumny, niekiedy niegotowy do walki o uczucie. Błędy są wpisane w ludzką egzystencję, ale trzeba je mocno ujarzmiać i korygować. Głównym bohaterom często to się nie udaje. Skutki pomyłek są opłakane, ale dzięki nim lektura jest fascynująca, elektryzująca, fenomenalna.
Zatraciłam się bez reszty w tej książce. Odebrałam ją bardzo emocjonalne. Przeżyłam każdą scenę jakby dotyczyła bezpośrednio mnie. Czytanie było emocjonalną kanonadą, a zarazem czymś wyjątkowym. Z ręką na sercu wyznaję, że to była wyjątkowa czytelnicza uczta.
Znając poziom piórka Jolanty Kosowskiej spodziewałam się książki dobrej. Ta okazała się więcej niż dobra. Więcej niż bardzo dobra. To prawdziwy majstersztyk, który godny jest polecenia i rekomendacji. Choć mamy dopiero pierwszy kwartał roku wiem, że ten tytuł znajdzie się wśród najlepszych lektur w jakie zaowocuje bieżące dwanaście miesięcy. Koniecznie sięgnijcie po najnowszą powieść Autorki "Nie ma nieba", bo to moim zdaniem najlepsza jej powieść. Z serca polecam.
I can't live with You, but I can't live without You
Miłość przychodzi kiedy chce. Miłość wiele daje. Miłość wiele wymaga. Miłość chce ofiary. Kochający musi w pewnym sensie zrezygnować z siebie. Musi zakopać głęboko w ziemi swój egoizm i swoje ja. Bo miłość jest łaskawa, ale i żądna osobistej ofiary. By zbudować udany związek, trzeba przygotować dobry fundament. Jego...
2019-02-19
Przymrozek przed Wielkim Mrozem
Kto lubi sensację doskonale zna nazwisko Mróz. Książki Remigiusza Mroza są księgarskimi hitami i rozchodzą się jak przysłowiowe świeże bułeczki. Autor zrobił wielką karierę, a wszystko zaczęło się oczywiście od debiutu. Od pierwszej książki, której nie czytałam. Poznałam inne, późniejsze powieści i wróciłam do początku. Od razu dodam, że w zasadzie to nietypowy jak na mnie manewr. I tu pojawia się problem. Bo chciałabym ocenić debiut jako debiut i uniknąć porównywania "Wieży milczenia" do innych książek znanego Autora. Po co? By sprawiedliwie ocenić książkę, która siłą rzeczy ustawi się w szeregu hitów w tyle. To nie ulega wątpliwości, że Remigiusz Mróz się bardzo rozwinął i udoskonalił swój warsztat. A zatem... wróćmy do chwili gdy na rynku pojawiła się pewna powieść.
Kryminał, za którego lekturę wzięłam się wymazując celowo w pamięci dane autora.
Pewnej nocy zostaje zamordowana niedaleko swojego miejsca pracy młoda kobieta. Heather, bo tak miała na imię ginie niedługo po przyjeździe do Lansing gdzie miała ze swoim ukochanym zacząć spokojnie życie bez skandalu jaki wywołali swoim związkiem. Scott powiadomiony o śmierci swojej dziewczyny zachowuje się niezwykle nietypowo. Zamiast płakać, smucić, rozpaczać, zamiast przywdziać żałobę włącza się w poszukiwania zabójcy z zimną krwią, niczym zawodowiec. Dokładnie tak, jakby ofiara była dla niego obcym człowiekiem. Policja ma trudne zadanie. Brak motywów, brak jakiegokolwiek punktu zaczepienia. Sytuacja zmienia się wraz z kolejnym zabójstwem i zamachem na pewnego senatora, który chce objąć urząd prezydenta... Trzy ofiary niemające ze sobą nic wspólnego i śledztwo, które elektryzuje...
Spragniona dobrej sensacji, nastawiona niejako podświadomie na ciekawą książkę nie zawiodłam się. Od samego początku wkręciłam się bez trudu w fabułę i zaczęłam z pasją czytać. Lektura sprawiała mi naprawdę niekłamaną przyjemność. Owszem, zdarzały się drobne potknięcia, ale było to "wow", były emocje, były dreszcze...
Szybko "kupiłam" pomysł na fabułę, przekonał mnie styl i poprowadzenie akcji. Doceniłam dobre rozwiniecie akcji, wplecenie różnych wątków, opisy i detale, które decydują o odbiorze treści. Najbardziej ujęła mnie postać Scotta. To najbardziej oryginalny bohater jakiego spotkałam w literaturze kryminalnej, a czytałam jej całkiem sporo. Z jednej strony jakby zimny, nieczuły, ale i tajemniczy, mający rozległą wiedzę... Taki człowiek orkiestra, którego stać na wszystko, którego można kochać i nienawidzić równocześnie.
Akcja toczy się wartko, ciekawie meandruje, zaskakuje czytelnika. Ten debiut bardzo dobrze się czyta. Amerykańskie realia są ciekawie nakreślone, napięcie rośnie, a po skończeniu książki ma się ochotę na więcej pozycji z jakże bogatej twórczości Autora. Mnie ten debiut sam w sobie ujął. Dobra książka, dobre emocje, bardzo dobra ocena. Polecam.
Przymrozek przed Wielkim Mrozem
Kto lubi sensację doskonale zna nazwisko Mróz. Książki Remigiusza Mroza są księgarskimi hitami i rozchodzą się jak przysłowiowe świeże bułeczki. Autor zrobił wielką karierę, a wszystko zaczęło się oczywiście od debiutu. Od pierwszej książki, której nie czytałam. Poznałam inne, późniejsze powieści i wróciłam do początku. Od razu dodam, że w...
2019-02-06
2019-02-04
Rozwód jest końcem, który otwiera wiele nowych drzwi
Ślubując miłość, wierność i uczciwość małżeńską myślimy, że ta przysięga będzie aktualna aż po grób. Niestety, wiele par się rozstaje. Czasem obie strony chcą być na nowo wolne, czasem tylko jedną dręczą małżeńskie więzy. Zdrada jednego z małżonków boli czasem bardzo mocno drugą stronę. Co wtedy? Świat się wali, koniec, tragedia? Spokojnie. Rozwód bywa zwykle końcem, ale i równocześnie początkiem. O tym przekonała się Krystyna - bohaterka powieści Agnieszki Jordan-Gondorek.
Krysia jest młodą, piękną i wykształconą kobietą. Zadbaną, robiącą zawodową karierę żoną, która robi wszystko by jej dom i małżeństwo funkcjonowały jak najlepiej. Niestety mimo starań nie zachodzi w ciążę. Mąż odchodzi do innej kobiety, która spodziewa się jego dziecka. To dla Krysi ciężki cios prosto w serce. Nic dziwnego, że kobieta przeżywa mocno i boleśnie rozwód. Gdy wyrokiem sądu pewnego dnia jej małżeństwo umiera Krysia musi poskładać i zbudować swój świat od nowa. Nie bardzo ma pomysł jak to zrobić. Pewne rzeczy realizuje dość spontanicznie i nagle. W tym stylu postanawia, że zmieni fryzurę i zetnie swoje piękne, długie włosy, które czasem zaplatała w warkocz. Udaje się do zakładu fryzjerskiego i tam zamiast sprawdzonej ulubionej specjalistki od fryzur spotyka nową twarz. Atrakcyjnego mężczyznę, który okazuje się mistrzem w swoim fachu. Do jego fotela ustawiają się długie kolejki, a ceny usług są niebotyczne. Na dodatek ten mężczyzna jest bardzo atrakcyjny, a Krysia wpada mu w oko od pierwszego wejrzenia...
Jak nigdy ocenę książki zacznę od głównej bohaterki. Krysia jest niesamowita. Po prostu drzemie w niej coś z każdej z nas. Jest taka prawdziwa, namacalna, sympatyczna i realna. Autorka daje nam ją poznać w bardzo trudnym momencie życia. Były mąż ją rani i to bardzo mocno. Facet jest tak niemożliwy, że nawet nie zdaje sobie sprawy co narozrabiał. Jemu zakończenie związku przychodzi lekko, jakby to było coś naturalnego jak zmiana kurtki czy mebli. Krysia uczy jak mimo bólu iść dalej przez życie, jak szukać mimo wszystko pozytywów, jak nie zamykać się w kokonie osamotnienia i rozdrapywania ran.
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że ta historia jest banalna i zwyczajna. Owszem, ale... jest też niełatwa i ma w sobie bardzo pozytywny wydźwięk. Czyta się ją lekko i przyjemnie, wyobraźnia pracuje i czytelnik szybciutko utożsamia się z poznaną w książce bohaterką. Ułatwia to pierwszoosobowa narracja i język jakim napisana jest powieść.
Urzeka okładka, która idealnie wkomponowuje się w fabułę książki, która pozornie lekka porusza trudne, życiowe tematy - bezpłodność, niewierność, konieczność powstania po ciosie, którego się nie spodziewamy.
Agnieszka Jordan-Gondorek gwarantuje ciepłą treść, sporo emocje czyli dokładnie to, co niesie zwyczajne życie. Raz dobre, raz złe nowiny.
Po książkę sięgnęłam w nie najlepszym nastroju i świadomie, by poprawić sobie samopoczucie. Książka spełniła to zadanie, a ja dwa kolejne wieczory spędziłam w towarzystwie dziewczyny, która nauczyła mnie by na życie nie spoglądać tylko ze smutną miną. Zachęcam do sięgnięcia po tę pozycję. Zimą z dodatkiem gorącej herbaty i ciepłego kocyka sprawdzi się idealnie.
Rozwód jest końcem, który otwiera wiele nowych drzwi
Ślubując miłość, wierność i uczciwość małżeńską myślimy, że ta przysięga będzie aktualna aż po grób. Niestety, wiele par się rozstaje. Czasem obie strony chcą być na nowo wolne, czasem tylko jedną dręczą małżeńskie więzy. Zdrada jednego z małżonków boli czasem bardzo mocno drugą stronę. Co wtedy? Świat się wali, koniec,...
2019-01-30
2019-01-22
W świecie seksu, pieniędzy i próżności
Przyznaję się bez bicia, że od czasu do czasu czytują sobie portale plotkarskie, które zamieszczają informacje o celebrytach, skandalach, romansach i ślubach roku, zdradach itd. Czemu to robię? Powód okaże się dość dziwny dla wielu z Was. Wcale nie żałuję, że nie funkcjonuję w tym środowisku, nie mam parcia na szkło i nie chcę być sławna. Po prostu zaglądam przez przysłowiową dziurkę od klucza by docenić normalność w jakiej żyję. Bo mój świat nie jest aż tak bardzo idealny, ale nie króluje w nim próżność. Najważniejszą rzeczą nie są pieniądze. A seks nie jest środkiem do osiągania celów.
W świecie celebrytów jest inaczej. Tu trzeba być, pokazać się, istnieć, być zauważonym. Tu trzeba mieć wszystko naj. Najlepsze ciuchy (czytaj im droższe tym lepsze), wypasione auto, pękaty portfel i piękne oraz uległe kobiety czy nadzianych facetów przy boku. Tu nie ma miejsca na uczucia poza miłością do samego siebie i pieniędzy. Tu jeśli się o tobie nie mówi, nie pisze to nie istniejesz.
Do takiego świata, do świata pikantnej stolicy zabiera nas w swojej książce Patrycja Strzałkowska.
Autorka jest celebrytką, modelką, gwiazdą Instagrama, wizażystką, uczestniczką reality show, influencerką i mamą. Zna środowisko o którym postanowiła napisać książkę. A to już duży atut, że o danym świecie pisze ktoś, kto go dobrze zna.
Narratorką jest młoda, atrakcyjna kobieta zwana Panią Emocją. Głównymi bohaterami są jej partnerzy Pan A, B, C i Pan Zero. Miejscem akcji jest stolica do której Pani Emocja przyjeżdża by robić karierę, stać się sławna, bogata i rozchwytywana. Młoda, niedoświadczona dziewczyna otwiera drzwi do świata, który nie jest jak z bajki. Może tylko ją nieco przypomina i to na pierwszy rzut oka. Bo jest na bogato, luksusowo, modnie, glamour, ale... w tej rzeczywistości kocha się tylko pieniądze i siebie. Jest to świat mający własne prawa, w którym króluje próżność i megalomania. Nie ma sentymentów i czułości. Po trupach kroczy się na szczyt i robi się wszystko, by być na samej górze jak najdłużej.
Odnośnie powieści - napiszę krótko - książka ta mnie wielokrotnie zaskoczyła. Przed jej lekturą czytałam o niej bardzo skrajne opinie. Sama oceniam ją bardzo dobrze. Uważam, że by docenić jej walory trzeba jej się bardzo dobrze przyjrzeć.
Nie jest to jakieś arcydzieło, nie jest to klasyka. Nie szukajmy tu mistrzowskiej fabuły. Czemu? Dlatego, by oddać istotę i klimat tegoż światka ona musi być dokładnie taka jaką stworzyła jej Autorka. Świat celebrytów trąci kiczem, błyskotkami - niekoniecznie sztucznymi, lecz takimi które mocno i ostentacyjnie błyszczą. W nim brylują ładne dziewczyny, które niekiedy są infantylne, ale niekiedy i bardzo inteligentne. Wyrachowane? Nie zawsze. Młodość czasem chce szaleństwa i spontaniczności. Czytając ten tytuł łatwo odczytać odpowiedź na pytanie czy warto wchodzić do kokonu spicy. Można zyskać, można opuścić go bez żalu, ale można się mocno popiec.
W pewnością tu nie znajdzie się miłości, szacunku czy prawdziwych przyjaźni.
Tekst obfituje w pikantne sceny, szokujące opisy i prawdę o nocnym życiu.
Życie jest niekończącą się imprezą, seks nie ma nic wspólnego z miłością, a pojęcie wierności jest abstrakcją.
W treści znalazłam kilka ciekawych cytatów, które bardzo mi się spodobały. Oto jeden z nich :
"Z miłością jest jak z wiatrem, nigdy nie wiesz z której strony zawieje, jak mocno cię zdmuchnie, czasem przewróci, uderzy w twarz, lekko domknie, przemknie, a co najdziwniejsze, nie możesz tego dostrzec, ani nad tym zapanować" (str.71)
Publikacja z pewnością dostarczy emocji, nie zabraknie w niej pikanterii, nie będzie tematów tabu. Będzie swoistym ostrzeżeniem dla młodych dam, które chcą podbić świat, by uważać gdzie się stawia kroki. Bo w tym świecie lód pod nogami jest wyjątkowo kruchy.
Powieść w pełni mnie utwierdziła, że nie jestem dobrym materiałem na celebrytkę, że wolę w życiu spokój i ciszę, ale nie żałuję wyprawy, literackiej wycieczki do szalonej i pikantnej Warszawy. Ciekawie było ją odkryć i zasmakować.
W świecie seksu, pieniędzy i próżności
Przyznaję się bez bicia, że od czasu do czasu czytują sobie portale plotkarskie, które zamieszczają informacje o celebrytach, skandalach, romansach i ślubach roku, zdradach itd. Czemu to robię? Powód okaże się dość dziwny dla wielu z Was. Wcale nie żałuję, że nie funkcjonuję w tym środowisku, nie mam parcia na szkło i nie chcę być...
2018-11-19
Życie lubi zaskakiwać i jest mistrzem w sprawianiu niespodzianek
Każdy z nas coś planuje, każdy z nas coś zakłada. I każdego z nas plany od czasu do czasu lecą w kosmos. Takie właśnie jest życie, nieprzewidywalne i zaskakujące. Doświadczają tego codziennie miliony ludzi, doświadczają bohaterowie w książkach.
Ewa, główna bohaterka powieści "Tęcza nad jeziorem" wyjechała po ukończeniu licencjatu do Londynu. Tam związała się z przystojnym Anglikiem Collinem Edwardsem. Liczyła, że spędzą ze sobą wiele dni i nocy oplątani miłością i szczęściem. Plany ślubne jednak się nie ziściły. Pewnego dnia narzeczony wystawił Polkę do wiatru i wystawił jej walizki za drzwi. Ewę ten cios mocno zranił. Rok po tym dowiedziała się, że jej rodzice mieszkający w Polsce zakończyli swój związek małżeński. Ewa zaplanowała podróż do ojczyzny w celu ich pogodzenia. Przyjazd okazał się wielkim wyzwaniem. Mama i tata mieszkali już osobno. Dziewczyna odwiedziła ojca i zaplanowała podróż do domu nieżyjącej babci do Kowali by spotkać mamę. I od tej chwili świat zaczął kręcić się w szalonym tempie, a to, co wydawało się pewne okazywało się iluzją...
Lekturę powieści Magdaleny Kołosowskiej zaplanowałam na weekend. Leniwy weekend, którego bardzo potrzebowałam. Chciałam odpocząć po sporej bieganinie, chciałam odizolować się na chwilę od świata i otulić się książką jak kocykiem. Nie planowałam zatracenia się w książce ciężkiej czy mocnej sensacji. Potrzebowałam powieści napisanej typowo dla kobiet. Takiej o kobietach i dla kobiet. I bardzo dobrze się stało, że trafiłam akurat na "Tęczę nad jeziorem". Bo z jednej strony to książka łatwa w odbiorze, ale z drugiej strony porusza ona ważny temat jakim są stosunki między matką a córką.
Duet Ewa i jej matka nie jest zbyt zgrany. Ewcia nie jest wychowywana w sielankowej i ciepłej atmosferze. Stosunki w jej domu były chłodne i służbowe. Daleko im do sielanki. I to rzutuje na atmosferę pomiędzy dzieckiem a rodzicielką na wiele lat. Ewa dorasta i staje się dorosłą kobietą w przeświadczeniu, że tak właściwie może liczyć sama na siebie. Nie jest z tym jej łatwo.
Powrót w rodzinne strony staje się wymuszoną okazją do poznania pewnych prawd i rodzinnych sekretów. Nowiny są gorzką pigułką do przełknięcia. O tych problemach Autorka pisze wspaniale. Prosto, bez wyszukanej sztuczności, bez owijania w bawełnę. Bardzo realnie i życiowo przedstawia dość zagmatwaną sytuację dwóch spokrewnionych kobiet, które dzieli o wiele więcej niż powinno.
Śledzenie ich perypetii sprawia, że książka okazuje się ciekawą i przykuwającą uwagę lekturą.
Opisana historia nie jest słodka i cukierkowa. Nie zachwyca też sielankowa prowincja, która opisana jest jak każde inne miejsce do życia - realnie i niekolorowo. Taka jest prawda, że nie ma ziemskich edenów w których kłopoty znikają bez śladu zgniecione magią miejsca.
"Tęczę nad jeziorem" zdecydowanie polecam. To mądra i realna lektura, która spełniła oczekiwania jakie wobec niej miałam. Jej największymi atutami jest spora nieprzewidywalność i realność fabuły, w której wszystkie wątki ze sobą dobrze współgrają.
Polecam ten tytuł na prezent, polecam jego lekturę na długie zimowe wieczory. Idealnie komponuje się z owocową herbatą i pluszowym kocykiem.
Życie lubi zaskakiwać i jest mistrzem w sprawianiu niespodzianek
Każdy z nas coś planuje, każdy z nas coś zakłada. I każdego z nas plany od czasu do czasu lecą w kosmos. Takie właśnie jest życie, nieprzewidywalne i zaskakujące. Doświadczają tego codziennie miliony ludzi, doświadczają bohaterowie w książkach.
Ewa, główna bohaterka powieści "Tęcza nad jeziorem" wyjechała...
2018-11-12
Podróż w dal i w głąb siebie
Uwielbiam czytać książki podróżnicze. Kocham podróżować wraz z Autorami w interesujące miejsca. Co ciekawe wolę podróże na wschód niż w kierunku zachodnim. Bardziej fascynuje mnie dzikość i prowincja niż cywilizacja i wielkie aglomeracje oraz gęsto zasiedlone tereny. Kocham bardziej podróże w góry niż na niziny. Wolę ląd niż morze. Preferuję miejsca mniej znane niż słynne kurorty. Posiadając taki, a nie inny gust bez zastanowienia zdecydowałam się na lekturę książki, której Autor zabiera nas w podróż do Rumunii. Z rodzinnego miasteczka, poprzez moje rodzinne miasto na Ukrainę i dalej do kraju w którym kiedyś rządził N. Ceausescu, a o którym funkcjonuje wiele mitów, a które nie zawsze są prawdziwe. Ta książka zweryfikowała wiele z nich.
Środkiem lokomocji był rower i publiczna komunikacja, a budżet był mocno okrojony. To wcale nie sprawiło, że podróż była nudna i nieciekawa. Sprawdziła się prawda, że przygoda nie musi kosztować fortunę. Celem eskapady była Bukowina - kraina historyczna leżąca na pograniczu dwóch państw - Ukrainy i Romunii oraz na pograniczu różnych kultur.
To jedno z najdzikszych miejsc w Europie, która ma niezwykłą historię. To wobec pędzącego Zachodu zapadła prowincja, w której czas płynie niespiesznie, a rytm życia wyznaczają pory roku. Oko cieszą piękne krajobrazy podobne naszym rodzimym Bieszczadom. Skarbami architektury są przepiękne monastyry. W rejonie tym żyją Polacy i nie brakuje rodzimych nam śladów. Wielkiego bogactwa tu nie ma, jeśli nie mamy na myśli bogactwa kultur. Ludzie żyją tu ubogo i inaczej niż w innych państwach Starego Kontynentu. Pensje, emerytury i renty są skromne i wystarczą na bardzo nędzne życie. Młodzi ludzie uciekają na Zachód w pogoni za pracą i lepszym życiem. A mimo to ten zakątek ma niesamowity urok.
Autor jest nim bezgranicznie oczarowany i na kartach książki opowiada swoje wrażenia. Nie tylko one składają się na treść książki, bo nie jest ona publikacją typowo podróżniczą. Czytelnikom przybliżona jest historia i przeszłość Bukowiny, ale i jej dokładne dzieje, szczególnie XX wiek. Jej przeszłość komunistyczna i lata po obaleniu czerwonego reżimu. Jej wczoraj i dziś.
Nie brakuje zdjęć, map, wykresów i statystyk.
Książka to podróż w przestrzeni, ale i w głąb siebie. Autor samotnie podróżując wędruje także do swojego wnętrza, a przychodzące mu w tej podróży myśli i refleksje zapisuje. Czytałam je i jednocześnie rozważałam. W pełni się zgadzam z wyciągniętymi wnioskami, które są niekiedy dość mocne i wyraziste.
Książka jest niezwykle ciekawa i podjęty temat wyczerpuje w doskonały sposób. Zdecydowanie zachęca do zaplanowania podróży do tej wyjątkowej krainy, która kryje w sobie wiele ciekawostek i osobliwości. Fascynuje krajobraz, ludzie, miejsca, budowle, przeszłość, legendy i kultura. Ciekawi specyfika i codzienność życia. Strona za stroną coraz bardziej wnikałam w klimatyczne miejsca. Odkrywałam piękno i urok Bukowiny o której świat nieco zapomniał. Tytuł czyta się przyjemnie i ciekawie. Treść jest dopracowana, pełna szczegółów i ciekawostek.
Reasumując odkryłam ciekawy zakątek Europy, spędziłam atrakcyjnie czas z lekturą w ręku, rozszerzyłam swoje horyzonty i pogłębiłam wiedzę z różnych dziedzin. Zapomniałam choć na kilka chwil o konsumpcjonizmie i pędzie za pieniądzem, wyrwałam się do krainy, w której czas wolniej płynie. Cofnęłam się w czasie do lat, kiedy dobra materialne znaczyły mniej i nie były celem życia.
Warto było? Ależ oczywiście. Z tego powodu gorąco polecam tę uroczą książkę, która posiada prześliczną okładkę i wartościową treść godną poznania.
Podróż w dal i w głąb siebie
Uwielbiam czytać książki podróżnicze. Kocham podróżować wraz z Autorami w interesujące miejsca. Co ciekawe wolę podróże na wschód niż w kierunku zachodnim. Bardziej fascynuje mnie dzikość i prowincja niż cywilizacja i wielkie aglomeracje oraz gęsto zasiedlone tereny. Kocham bardziej podróże w góry niż na niziny. Wolę ląd niż morze. Preferuję...
Powieść idealna na lato
Mam romantyczną naturę. Mogę temu przeczyć, ale prawda i tak wyjdzie na jaw. Patrząc choćby na mój gust literacki chętnie sięgam po powieści historyczne i kostiumowe w których przygoda miesza się z romansem. Kocham przenoszenie się z książką w ręku do zamierzchłych czasów, chłonę klimat przeszłości i z rozmarzeniem zagłębiam się w dawne epoki. Jestem zagorzałą fanką "Outlandera", dlatego zdecydowałam się przeczytać powieść Melodie Winawer. Prześliczna okładka i opis zadziałały niczym magnes.
Z chwilą przeczytania pierwszej strony przepadłam. Wzięłam urlop od życia i towarzyszyłam głównej bohaterce Beatrice w Nowym Jorku oraz Sienie. W teraźniejszości i przeszłości. Ta literacka przygoda okazała się niesamowitą atrakcją. Po prostu było bosko.
"Skryba ze Sieny" jest debiutem literackim - trudno w to uwierzyć, bo jest to dla mnie tytuł bez wad i doskonały - profesorki neurologii Uniwersytetu Columbia. Jego akcja rozpoczyna się w XXI wieku w Stanach Zjednoczonych. Beatrice po śmierci matki była wychowywana przez starszego brata. Rezolutna i mądra podobnie jak ten wybrała drogę naukową. Została neurochirurgiem, pełnym pasji oddanym całym sercem pacjentom lekarzem. Benjamin zaś zamieszkał we włoskiej Sienie, gdzie prowadził badania. Cierpiący na podstępną chorobę serca mężczyzna zmarł nagle. Siostra postanowiła wtedy wziąć urlop i kontynuować dzieło brata. Wyjechała do Italii i zamieszkała w pięknym, starym domu. Beatrice nie spodziewała się, że wkrótce zostanie przeniesiona do średniowiecza i umieszona w rzeczywistości znanej z zapisków. Nagle młoda kobieta znalazła się w świecie, o którym miała marne pojęcie, bez odpowiedniego odzienia, grosza przy duszy i dachu nad głową. Jeśli jesteście ciekawi jak sobie poradziła i co ją spotkało zapraszam do lektury powieści, która mnie ogromnie zachwyciła.
Jej fabuła jest zawiła i kręta oraz obfituje w liczne niespodzianki. Czyta się lekko, choć akcja rozgrywa się w dużej mierze w czasach odległych. Tytuł to mieszanka kilku gatunków literackich - obyczaju, historii, przygody, sensacji, romansu i powieści epistolarnej. Autorka zachwyciła mnie stylem, językiem i rewelacyjnymi opisami. Wszystko w tej książce jest takie żywe i namacalne. Miałam wrażenie jakby przed oczami przewijała mi się bardzo kolorowa mozaika w której wszystkie elementy ze sobą współgrają. Rozbudowana fabuła składa się z wielu wątków, które są ze sobą dobrze i stabilnie powiązane. Przez plan książkowy przewija się wiele postaci. Każda z nich przyciąga uwagę i jest barwna. Nie brakuje emocji, nie brakuje sensacji, nie brakuje rumieńców na policzkach w trakcie czytania.
Moja wrażenia wobec tej powieści są bardzo pozytywne. Pod wieloma względami treść mnie zauroczyła, zaciekawiła i rozkochała w sobie. Tak, nie będę ukrywać, że pokochałam tę historię, która tak błyskawicznie skradła mi serce. Miłośnikom prozy Diany Gabaldon nie muszę rekomendować tej propozycji. Tym, którzy mają ochotę na coś lekkiego, zajmującego i niesztampowego gorąco polecam ten debiut. Odkryjcie średniowieczną Sienę i tajemnice jej mieszkańców. Miłej lektury.
Powieść idealna na lato
więcej Pokaż mimo toMam romantyczną naturę. Mogę temu przeczyć, ale prawda i tak wyjdzie na jaw. Patrząc choćby na mój gust literacki chętnie sięgam po powieści historyczne i kostiumowe w których przygoda miesza się z romansem. Kocham przenoszenie się z książką w ręku do zamierzchłych czasów, chłonę klimat przeszłości i z rozmarzeniem zagłębiam się w dawne epoki....