Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Całkiem przyjemne czytadło na okres empidemii. Główna bohaterka nawet aż tak mnie nie irytowała, co należy uznać za swego rodzaju osiągnięcie.

Całkiem przyjemne czytadło na okres empidemii. Główna bohaterka nawet aż tak mnie nie irytowała, co należy uznać za swego rodzaju osiągnięcie.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Lubię książki, które wprowadzają mnie do głowy ludzi, którymi nie jestem i nie chciałabym być tylko po to, żeby pokazać mi, że wcale nam do siebie nie tak daleko, gdy przychodzi do spraw ostatecznych.

Równość leży chyba tam, gdzie nie lubimy zaglądać, bo to miejsce prymitywne i pachnące stęchlizną.

Lubię książki, które wprowadzają mnie do głowy ludzi, którymi nie jestem i nie chciałabym być tylko po to, żeby pokazać mi, że wcale nam do siebie nie tak daleko, gdy przychodzi do spraw ostatecznych.

Równość leży chyba tam, gdzie nie lubimy zaglądać, bo to miejsce prymitywne i pachnące stęchlizną.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Są takie książki, które niezależnie od tłumaczenia od pierwszej niemal strony krzyczą "Ktoś napisał mnie po niemiecku!" Ta również ma to do siebie: obszerne, cyniczne wywody na temat filozofii i sensu istnienia zajmują tyle miejsca, że na świat przedstawiony trochę już przestrzeni brakuje. A szkoda.

Są takie książki, które niezależnie od tłumaczenia od pierwszej niemal strony krzyczą "Ktoś napisał mnie po niemiecku!" Ta również ma to do siebie: obszerne, cyniczne wywody na temat filozofii i sensu istnienia zajmują tyle miejsca, że na świat przedstawiony trochę już przestrzeni brakuje. A szkoda.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niesamowita historia o tym, jak ludzie potrafili kiedyś po prostu rzucić wszystko i bezinteresownie włączyć się w ratowanie drugiego człowieka w obliczu śmiertelnej choroby.

Książka ważna w perspektywie antyszczepionkowej paranoi, jaka dziś złowróżbnie przemierza nasz kraj. Wystarczy jedna iskra i odrobina złej woli, biurokratycznego opóźnienia, obojętności urzędniczej, by opisywany tu scenariusz się powtórzył. Czy nadal jesteśmy tym samym społeczeństwem, które sobie z nim poradzi?

Niesamowita historia o tym, jak ludzie potrafili kiedyś po prostu rzucić wszystko i bezinteresownie włączyć się w ratowanie drugiego człowieka w obliczu śmiertelnej choroby.

Książka ważna w perspektywie antyszczepionkowej paranoi, jaka dziś złowróżbnie przemierza nasz kraj. Wystarczy jedna iskra i odrobina złej woli, biurokratycznego opóźnienia, obojętności urzędniczej, by...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek Francesca Cavallo, Elena Favilli
Ocena 7,2
Opowieści na d... Francesca Cavallo, ...

Na półkach: ,

Przyznaję bez bicia, książkę przeczytałam bardziej dla moich uczennic i uczniów, niż dla siebie - chciałam w możliwie sensowny sposób poprowadzić zajęcia w Dzień Kobiet. Efekt jest taki, że poczułam się oszukana, a dzieciom opowiedziałam o uniwersalności świąt, których obchodzenie ma na celu przypominanie, że każdy jest w jakiś sposób wyjątkowy, a przez to przynajmniej raz w roku powinien być doceniany za to, że jest.

Przeraziły mnie w tej książce dramatycznie spłycone, odrealnione opisy osiągnięć sławnych kobiet. Moje pytanie brzmi: czy autorki uznają dzieci za tak infantylne i przez tę książkę chcą ukazać, jak bardzo nie szanują jej odbiorców? Czy trzeba do tego stopnia deformować historię, że jej opis nijak ma się do rzeczywistości? A pomijając już opisy w stylu "była sobie ta i ta, lubiła to i to, zrobiła tak i tak, amen", pozwólcie, że przytoczę przykład tego, jak w ogóle wygląda narracja.

Fragment historii Ireny Sendlerowej, którą każdy z nas zna choć w zarysie:

"Przed śmiercią powiedział córce:
– Irenko, jeśli zobaczysz tonącego, musisz wskoczyć do wody i próbować go ocalić.
Irena wzięła sobie te słowa do serca i gdy naziści zaczęli prześladować Żydów, pomagała żydowskim rodzinom ocalić ich dzieci. Nadawała im chrześcijańskie imiona i wyszukiwała chrześcijańskie rodziny, które mogły je bezpiecznie przechować. Młodsze dzieci czasem płakały, gdy Irena odbierała je rodzicom. Żeby zmylić niemieckich strażników i zagłuszyć hałas, Irena wyszkoliła psa, który szczekał na jej polecenie. Ukrywała dzieci w workach, torbach z ubraniami, kartonach, a nawet trumnach! W ciągu zaledwie trzech miesięcy ocaliła dwa i pół tysiąca dzieci."

Czy tylko dla mnie opis tego, co właściwie się działo jest kompletnie nieczytelny? Jak można zafundować dzieciom taki nowotwór literacki, który pozbawia tekst elementarnego kształtu, struktury? Czy to wina tłumaczenia?

Niestety, jestem na nie. Naturalnie plus za ilustracje, ale to za mało.

Przyznaję bez bicia, książkę przeczytałam bardziej dla moich uczennic i uczniów, niż dla siebie - chciałam w możliwie sensowny sposób poprowadzić zajęcia w Dzień Kobiet. Efekt jest taki, że poczułam się oszukana, a dzieciom opowiedziałam o uniwersalności świąt, których obchodzenie ma na celu przypominanie, że każdy jest w jakiś sposób wyjątkowy, a przez to przynajmniej raz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Polemizowałabym z wtrąconą ni w pięć ni w dziewięć próbą racjonalizacji całkowitego braku empatii, jaki przejawiali sprawcy czynnikami społecznymi, alienizacją mieszkańców miasta. Jest to w moim odczuciu jedyny mankament reportażu. Książka potrzebna, byśmy pamiętali o chłopcu, który był.

Polemizowałabym z wtrąconą ni w pięć ni w dziewięć próbą racjonalizacji całkowitego braku empatii, jaki przejawiali sprawcy czynnikami społecznymi, alienizacją mieszkańców miasta. Jest to w moim odczuciu jedyny mankament reportażu. Książka potrzebna, byśmy pamiętali o chłopcu, który był.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Powiadają, że to pisanina pomieszana, infantylna, egzaltowana. Mają rację, ale wymienianie tego jako zarzutów świadczy tylko o tym, że nigdy niczego takiego nie przeżyli i nigdy już nie zrozumieją. Może to i dobrze, wszak ludziom podobno należy dobrze życzyć. Ci zaś, którzy rozumieją i byli w podobnym bagnie, przeczytają i zapomną. Taka śmierć iluzji, jakiej autor szukał, będzie wytworem jej czytelników.

Powiadają, że to pisanina pomieszana, infantylna, egzaltowana. Mają rację, ale wymienianie tego jako zarzutów świadczy tylko o tym, że nigdy niczego takiego nie przeżyli i nigdy już nie zrozumieją. Może to i dobrze, wszak ludziom podobno należy dobrze życzyć. Ci zaś, którzy rozumieją i byli w podobnym bagnie, przeczytają i zapomną. Taka śmierć iluzji, jakiej autor szukał,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trudna, niewygodna czytelniczo książka o szaleństwie i niesprawiedliwości. Brutalna, ale poetycka, pozbawiona optymizmu. Sami zdecydujcie, czy to dobrze, czy źle.

Trudna, niewygodna czytelniczo książka o szaleństwie i niesprawiedliwości. Brutalna, ale poetycka, pozbawiona optymizmu. Sami zdecydujcie, czy to dobrze, czy źle.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kupiłam dla siebie. Odpłynęłam w świat pięknej, błyskotliwej autoironii. Oddałam przyjaciółce jako prezent świąteczny. Tomik przydatny każdemu, kto świadomy samego siebie potrzebuje sobie przypomnieć, że najważniejsze, by było stabilnie, a zdrowie psychiczne to nic nie znaczący konstrukt. Serdecznie polecam.

Kupiłam dla siebie. Odpłynęłam w świat pięknej, błyskotliwej autoironii. Oddałam przyjaciółce jako prezent świąteczny. Tomik przydatny każdemu, kto świadomy samego siebie potrzebuje sobie przypomnieć, że najważniejsze, by było stabilnie, a zdrowie psychiczne to nic nie znaczący konstrukt. Serdecznie polecam.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka zawiera wszystko, czego nie dostaliśmy w Sekretach Twin Peaks. W moim osobistym odczuciu jedynie na historię jednej postaci po prostu zabrakło autorowi weny lub dostarczy ją w jakiejś hipotetycznej kontynuacji.

Smutno, że polski wydawca jak dotąd nie potwierdza wydania kolejnej książki Frosta w Polsce. Final Dossier czytamy więc po angielsku. Ich strata.

Książka zawiera wszystko, czego nie dostaliśmy w Sekretach Twin Peaks. W moim osobistym odczuciu jedynie na historię jednej postaci po prostu zabrakło autorowi weny lub dostarczy ją w jakiejś hipotetycznej kontynuacji.

Smutno, że polski wydawca jak dotąd nie potwierdza wydania kolejnej książki Frosta w Polsce. Final Dossier czytamy więc po angielsku. Ich strata.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Naturalistycznie brutalny opis poczynań głęboko skrzywdzonego człowieka w klimacie niczym z Brotherhood of the Wolf.

Z jednej strony warsztat autora (oraz, co wyczuwalne, marne wysiłki tłumacza, by dorównać kwiecistej wypowiedzi oryginału) pozostawia wiele do życzenia, z drugiej - ta krótka lektura nie tylko dostarcza zaskakujących zwrotów akcji, ale i skłania do refleksji nad wielce prawdziwym chichotem losu, który zamyka całą tajemnicę. Czas jedynie lekko zmarnowany.

Naturalistycznie brutalny opis poczynań głęboko skrzywdzonego człowieka w klimacie niczym z Brotherhood of the Wolf.

Z jednej strony warsztat autora (oraz, co wyczuwalne, marne wysiłki tłumacza, by dorównać kwiecistej wypowiedzi oryginału) pozostawia wiele do życzenia, z drugiej - ta krótka lektura nie tylko dostarcza zaskakujących zwrotów akcji, ale i skłania do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Rewelacyjnie napisane opowieści o końcach, rozstaniach, przebudzeniach. Pozbawione wszelkich mdłych ozdobników i pretensjonalnych tonów fragmenty ludzkiego życia, w które bardzo łatwo uwierzyć i przeżywać je samemu. Książka, w której chce się zamieszkać.

Rewelacyjnie napisane opowieści o końcach, rozstaniach, przebudzeniach. Pozbawione wszelkich mdłych ozdobników i pretensjonalnych tonów fragmenty ludzkiego życia, w które bardzo łatwo uwierzyć i przeżywać je samemu. Książka, w której chce się zamieszkać.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wspaniale napisana książka o obłędzie. Przeczytane w jeden wieczór.

Wspaniale napisana książka o obłędzie. Przeczytane w jeden wieczór.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ścigałam tę książkę jak bezrozumne zwierzę, ponieważ zwyczajnie nigdzie jej nie było i uznałam ten fakt za karygodny. Za mój trud odebrałam głębokie nawarstwienie pseudointelektualnego bełkotu. Znamy utwory, w których autor choć odrobinę wysilił się, by demagogia bohaterów choć trochę trzymała się kupy - wszak nawet pisarze znani z radosnego dryfowania w odmętach absurdu wiedzą, że najstraszniejszym błędem jest powiedzieć, wytłumaczyć za dużo. Tu po prostu tej świadomości nie ma, czytelnika karmi się trudnym do strawienia wytworem sardonicznego lenistwa. No fucking way.

Ścigałam tę książkę jak bezrozumne zwierzę, ponieważ zwyczajnie nigdzie jej nie było i uznałam ten fakt za karygodny. Za mój trud odebrałam głębokie nawarstwienie pseudointelektualnego bełkotu. Znamy utwory, w których autor choć odrobinę wysilił się, by demagogia bohaterów choć trochę trzymała się kupy - wszak nawet pisarze znani z radosnego dryfowania w odmętach absurdu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mam wrażenie, że z tą książką jest trochę tak, jak z polskimi wieszczami, których wypada chwalić. Czy tylko ja przez cały czas zastanawiałam się, czy wszyscy normalni ludzie (do których pewnie nigdy nie będę się zaliczać) prowadzą naprawdę aż tak monotonne, przesycone jadem, niespokojne monologi wewnętrzne? Chyba dlatego przeczytanie tej książki zajęło mi tak wiele czasu; naprawdę nie wierzę, że można napisać opowieść o niczym i zmusić czytelnika do męczenia się z tymi okropnymi, marudnymi ludźmi, którzy podobno się kochają. A może to ze mną jest coś nie tak? Obiecano mi opis relacji, które w rzeczywistej warstwie utworu po prostu nie istnieją. Strasznie mi żal.

Mam wrażenie, że z tą książką jest trochę tak, jak z polskimi wieszczami, których wypada chwalić. Czy tylko ja przez cały czas zastanawiałam się, czy wszyscy normalni ludzie (do których pewnie nigdy nie będę się zaliczać) prowadzą naprawdę aż tak monotonne, przesycone jadem, niespokojne monologi wewnętrzne? Chyba dlatego przeczytanie tej książki zajęło mi tak wiele czasu;...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mnóstwo flaków, opisy trudnych do wyobrażenia sobie okaleczeń, postapo jak każde inne. W dodatku strzał w stopę za pomocą ostatniego fortelu głównej "złej" postaci, który wydaje się druzgocąco naiwny. Niestety, nie będę na razie wracać do tego autora.

Mnóstwo flaków, opisy trudnych do wyobrażenia sobie okaleczeń, postapo jak każde inne. W dodatku strzał w stopę za pomocą ostatniego fortelu głównej "złej" postaci, który wydaje się druzgocąco naiwny. Niestety, nie będę na razie wracać do tego autora.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Rzetelny reportaż o niezrozumiałym zjawisku, które dało początek wykorzystaniu samolotu jako narzędzia zamachów terrorystycznych. Książka groteskowa w swoim rozbawieniu nieporadnością i emocjonalnym niedostosowaniem porywaczy. Do przemyślenia.

Rzetelny reportaż o niezrozumiałym zjawisku, które dało początek wykorzystaniu samolotu jako narzędzia zamachów terrorystycznych. Książka groteskowa w swoim rozbawieniu nieporadnością i emocjonalnym niedostosowaniem porywaczy. Do przemyślenia.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka manipulująca czytelnikiem w tak paskudny sposób, że kolejnych dokonań autorki po prostu nie chcę poznać. Lawina dramatów ukrywająca słabą pisaninę bardzo infantylna. Nie, dziękuję.

Książka manipulująca czytelnikiem w tak paskudny sposób, że kolejnych dokonań autorki po prostu nie chcę poznać. Lawina dramatów ukrywająca słabą pisaninę bardzo infantylna. Nie, dziękuję.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wszyscy zachwyceni, a ja mam wrażenie, że na tej książce powinęła się autorowi noga. Ani to logiczne, ani autentyczne. Rozwiązania i nagłe olśnienia wzięte znikąd. Do tego dramatycznie źle napisane kobiety.

Wszyscy zachwyceni, a ja mam wrażenie, że na tej książce powinęła się autorowi noga. Ani to logiczne, ani autentyczne. Rozwiązania i nagłe olśnienia wzięte znikąd. Do tego dramatycznie źle napisane kobiety.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Fajna, nieprzekombinowana rzecz ze względnie naturalną konstrukcją psychologii bohaterów oraz prawdopodobną fabułą. Na raz, ale w porządku.

Fajna, nieprzekombinowana rzecz ze względnie naturalną konstrukcją psychologii bohaterów oraz prawdopodobną fabułą. Na raz, ale w porządku.

Pokaż mimo to