-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać29
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel3
-
ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
-
Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać1
Biblioteczka
2016-03-08
2016-03-01
2016-02-05
2016-02-11
2016-03-10
2016-03-01
2016-01-18
2016-01-11
2016-01-11
2015-12-26
Przeczuwam, że Andreas Franz zostanie jednym z moich ulubionych autorów. Wśród bardzo kiepskich kryminałów na które ostatnio trafiałam, ta książka błyszczy jak diament.
Przede wszystkim bardzo ciekawa jest konstrukcja fabuły: sylwetkę mordercy czytelnik zna od początku i śledzi akcję dwutorowo, jednocześnie od strony sprawcy i organów ścigania. Motywy sprawcy są czytelnikowi znane i w pewnym sensie usprawiedliwione, przez co jest nawet dość pozytywną postacią. Choć zostaje anonimowy aż do zaskakującego końca. Także grupa ścigających go policjantów na czele z klnącą jak szewc bałaganiarą budzi dużą sympatię. Wszystkie postaci są bardzo wyraźne. Objętość książki jest w sam raz, czyta się ją bardzo dobrze, zaciekawia od samego początku. Polecam gorąco.
Przeczuwam, że Andreas Franz zostanie jednym z moich ulubionych autorów. Wśród bardzo kiepskich kryminałów na które ostatnio trafiałam, ta książka błyszczy jak diament.
Przede wszystkim bardzo ciekawa jest konstrukcja fabuły: sylwetkę mordercy czytelnik zna od początku i śledzi akcję dwutorowo, jednocześnie od strony sprawcy i organów ścigania. Motywy sprawcy są...
2016-01-01
Ze zdumieniem odbieram zachwyty nad twórczością duetu o nazwie Erik Axl Sund. Trylogia o Victorii Bergman to jeden z większych znanych mi gniotów literackich, niewiele więcej spodziewałam się też po "Śmiercionośnym upominku" i niestety było tak jak przewidywałam: kolejna marketingowa bańka mydlana z niestrawnym zakalcem w środku. Czy ktoś naprawdę uważa to za dobrą literaturę?
Tandetny jest już sam tytuł. Forma do przewidzenia: krótkie rozdziały, narracja w czasie teraźniejszym, styl reportażowy jakby autorzy znów pomylili powieść ze scenariuszem. Obawiam się, ze to już będzie ich znakiem rozpoznawczym. O treści napiszę tylko tyle, że do tej pory mam po niej literacką niestrawność.
Nie polecam, szkoda czasu.
Ze zdumieniem odbieram zachwyty nad twórczością duetu o nazwie Erik Axl Sund. Trylogia o Victorii Bergman to jeden z większych znanych mi gniotów literackich, niewiele więcej spodziewałam się też po "Śmiercionośnym upominku" i niestety było tak jak przewidywałam: kolejna marketingowa bańka mydlana z niestrawnym zakalcem w środku. Czy ktoś naprawdę uważa to za dobrą...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-01-05
To podobno już kolejna część serii, ale ja nie znałam jeszcze tych bohaterów. Być może wcześniejsze książki były ciekawsze, mnie niestety nie powaliło na kolana. Czytałam tę książkę dość długo, bo z jednej strony mnie zaciekawiła, ale jednocześnie zmęczyła przegadana treść.
Przez pierwsze 2/3 książki dzieje się niewiele. Gapowaty policjant bardziej niż sprawą morderstw przejmuje się swoją nadwagą, jego żona o dziwnym imieniu snuje się po domu żeby nagle zacząć pisać rozprawę naukową, gdzieś pomiędzy miotają się bohaterowie drugoplanowi. Autorka jednak zdecydowanie przesadziła z opisem i rozważaniem zjawisk społecznych, niektóre wątki były rozwleczone do granic możliwości. Homoseksualizm, narkomania, niepełnosprawni, rodziny patchworkowe, niezrozumiani artyści, religijne krucjaty, życiowe tajemnice - nie do wiary ile problematycznych treści udało się autorce upchnąć w jednej książce. Dopiero na ostatnich 100 stronach akcja znów zaczyna przypominać kryminał. Rozwiązanie historii kryminalnej jest ciekawe i zaskakujące, choć niestety trochę przekombinowane.
Sama nie wiem co myśleć o "Materialiście". Chyba jednak nie skuszę się na kolejne książki tej autorki.
To podobno już kolejna część serii, ale ja nie znałam jeszcze tych bohaterów. Być może wcześniejsze książki były ciekawsze, mnie niestety nie powaliło na kolana. Czytałam tę książkę dość długo, bo z jednej strony mnie zaciekawiła, ale jednocześnie zmęczyła przegadana treść.
Przez pierwsze 2/3 książki dzieje się niewiele. Gapowaty policjant bardziej niż sprawą morderstw...
2016-01-09
Mimo zachęcającej fabuły i ładnej pani na okładce niestety przebrnęłam tylko przez niecałe 100 stron. Czytanie ciągnęło mi się niemiłosiernie, wątek przemytniczy nie zdołał mnie zainteresować wcale, a wątek pielęgniarki Sophie jest może i ciekawy, ale autorowi udało się go koncertowo zepsuć: ta kobieta nie ma żadnego życia wewnętrznego - nie rozumiem tej bohaterki, bo autor nie opisał jej emocji. Wiedzie cukierkowe życie i nawet nie wiem co myśli o tym co się dzieje w jej życiu. Dużo za to wiemy o policjancie Larsie, ale jeden dobry bohater to za mało żeby udźwignąć całą książkę.
Na plus przypisuję też mały smaczek w postaci polskiego bohatera o imieniu i nazwisku którego czytelnicy spoza Polski pewnie nawet nie odważą się wypowiedzieć.
Mimo zachęcającej fabuły i ładnej pani na okładce niestety przebrnęłam tylko przez niecałe 100 stron. Czytanie ciągnęło mi się niemiłosiernie, wątek przemytniczy nie zdołał mnie zainteresować wcale, a wątek pielęgniarki Sophie jest może i ciekawy, ale autorowi udało się go koncertowo zepsuć: ta kobieta nie ma żadnego życia wewnętrznego - nie rozumiem tej bohaterki, bo autor...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-10-18
Lubię książki Ann Cleeves z serii "Vera". To dobre, klasyczne kryminały, do których trudno mieć jakieś zastrzeżenia. "Ulica milczenia" też jest dobrym kryminałem, z wyrazistymi bohaterami i fajnym klimatem małego brytyjskiego miasteczka. Oceniam ją na solidne 7/10. Jednak przez idiotyczny pomysł kogoś z wydawnictwa Amber aby podzielić wydanie tej książki na 2 oddzielne części odejmuję 2 gwiazdki z mojej oceny ogólnej. Bo jak mam ocenić wyżej powieść która kończy się w połowie rozmowy bohaterów? Pomijając to że nie rozumiem sensu dzielenia powieści która w całości ma nie więcej niż 450 stron (pierwsza część liczy zaledwie 217 stron) i rożnych dat wydań tych części, to - na Boga - czy naprawdę nie można było chociaż zakończyć rozdziału? Dzielić ksiażkę w połowie rozdziału, ba - w połowie dialogu?! Pewnie nie zrozumiem czym kierował się wydawca, ale tak absurdalne działanie jest dla mnie nie do pojęcia. Na pewno zamiast ciekawości czytelnika wydawnictwo zyskało głównie jego głęboką niechęć, tak jak w moim przypadku.
Lubię książki Ann Cleeves z serii "Vera". To dobre, klasyczne kryminały, do których trudno mieć jakieś zastrzeżenia. "Ulica milczenia" też jest dobrym kryminałem, z wyrazistymi bohaterami i fajnym klimatem małego brytyjskiego miasteczka. Oceniam ją na solidne 7/10. Jednak przez idiotyczny pomysł kogoś z wydawnictwa Amber aby podzielić wydanie tej książki na 2 oddzielne...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-10-11
2015-10-09
2015-10-07
2015-10-13
Co się stało z Sharon Bolton, której książki robiły na mnie tak duże wrażenie, że w nocy nie mogłam zasnąć? "Małe mroczne kłamstwa" to dla mnie Duże Bolesne Rozczarowanie.
Dwie pierwsze książki autorki były rewelacyjne, trzecia trochę słabsza, a czwarta zwyczajnie nudna. Dla "Małych mrocznych kłamstw" brakuje mi już określenia. Męczyłam się z tą książką aż 2 tygodnie, skończyłam ją tylko z sympatii dla autorki. Jestem na Sharon Bolton zła - fabuła jest świetna, historia typowo dla autorki zaskakująca, ale forma tej powieści woła o pomstę do nieba. Jest niewiarygodnie nudna, a trzej główni bohaterowie odpychający. Rozmowy Rachel z koniem to chyba jakiś żart. Ciekawie robi się dopiero na ostatnich 50 stronach. Ale dlaczego dobrzy autorzy ulegają ostatnio tej przedziwnej na reportażową narrację w czasie teraźniejszym? Takich książek nie da się czytać!
Żałuję że będę musiała skreślić S.B. z listy moich ulubionych autorów. Jest coraz gorzej. Kolejnej jej powieści nawet nie jestem ciekawa.
Co się stało z Sharon Bolton, której książki robiły na mnie tak duże wrażenie, że w nocy nie mogłam zasnąć? "Małe mroczne kłamstwa" to dla mnie Duże Bolesne Rozczarowanie.
Dwie pierwsze książki autorki były rewelacyjne, trzecia trochę słabsza, a czwarta zwyczajnie nudna. Dla "Małych mrocznych kłamstw" brakuje mi już określenia. Męczyłam się z tą książką aż 2 tygodnie,...
2015-09-13
Z kilku książek z serii "Vera" które przeczytałam ta podoba mi się najbardziej. Sam początek mnie nie porwał, ale po kilku rozdziałach akcja nabiera tempa i nie mogłam się już oderwać. Lubię konstrukcję opartą na relacji tych samych zdarzeń z punktu widzenia różnych bohaterów, a tutaj wyszło to autorce bardzo dobrze.
Zastrzeżenie mam jedynie do rozwiązania wątku kryminalnego w każdej znanej mi już książce Ann Cleeves - za każdym razem mordercą okazuje się osoba tak zaskakująca, że aż jest to nieprawdopodobne. W tak ciekawych książkach wolałabym chyba mniej wydumane zakończenia.
Serię czytam wprawdzie nie po kolei, ale nie ma to dużego znaczenia, bo w wątku osobistym bohaterów nie zmienia się nic poza aktualną liczbą dzieci Ashwortha.
Dodatkowym plusem sa dla mnie okładki ze zdjęciem głównych bohaterów - nie znam serialu (czego żałuję), a zdjęcia na okładkach bardzo sugestywnie przedstawiają jak mogą wyglądać Vera i Joe.
Polecam!
Z kilku książek z serii "Vera" które przeczytałam ta podoba mi się najbardziej. Sam początek mnie nie porwał, ale po kilku rozdziałach akcja nabiera tempa i nie mogłam się już oderwać. Lubię konstrukcję opartą na relacji tych samych zdarzeń z punktu widzenia różnych bohaterów, a tutaj wyszło to autorce bardzo dobrze.
Zastrzeżenie mam jedynie do rozwiązania wątku...
Jeśli lubisz klimaty z filmów "K-Pax" i "Moja macocha jest kosmitką", to na pewno spodoba Ci się ta książka. Ja jestem zachwycona, mimo że od lat czytuję niemal same krwawe kryminały i taki gatunek jak "Ludzie" mocno odbiega od kręgu moich literackich zainteresowań.
Dawno nie miałam w ręce książki od której nie mogłam się oderwać i mimo sporej objętości (500 stron) przeczytałam ją w jeden wieczór. To bardzo zabawna opowieść o życiu na Ziemi z punktu widzenia przybysza z bardziej zaawansowanej galaktyki. Do tego lekka forma, ładne wydanie i świetny pies Newton. Ciekawostką jest też to, że książka to efekt terapii autora - pisząc, leczył nerwicę lękową.
Głównym (choć w trakcie opisanych wydarzeń już niestety nieobecnym w świecie żywych) bohaterem jest Andrew Martin, wybitny i genialny fizyk, Ziemianin. Kiedy udaje mu się udowodnić przełomową teorię która może mieć wpływ na olbrzymi skok cywilizacyjny Ziemian, zaniepokojeni tym przedstawiciele obcej cywilizacji - Vonnadorianie - uśmiercają go, a na jego miejsce wysyłają swojego przedstawiciela, który jako sobowtór naukowca ma za zadanie zniszczyć wszystkie ślady efektów jego pracy naukowej. Szybko okazuje się jednak, że wybraniec nie jest idealnym podwładnym, a ta misja nie jest dla niego bynajmniej nagrodą, ale zesłaniem za niesubordynację. Nowy Andrew popełnia wiele błędów i nie jest całkowicie posłuszny rozkazom zwierzchników, w wyniku czego postanawia odmówić wykonania rozkazów i zostać na tej przedziwnej prymitywnej planecie, która w równym stopniu go zadziwia i fascynuje... Nie muszę chyba dodawać że zderzenie dwóch cywilizacji jest bardzo zabawne.
Książka świetnie nadaje się na prezent. U mnie doskonale sprawdziła się jako odświeżający przerywnik wśród czytanej od dawna mocnej literatury.
Gorąco polecam!!!!
Jeśli lubisz klimaty z filmów "K-Pax" i "Moja macocha jest kosmitką", to na pewno spodoba Ci się ta książka. Ja jestem zachwycona, mimo że od lat czytuję niemal same krwawe kryminały i taki gatunek jak "Ludzie" mocno odbiega od kręgu moich literackich zainteresowań.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toDawno nie miałam w ręce książki od której nie mogłam się oderwać i mimo sporej objętości (500 stron)...