-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński2
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać311
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
Biblioteczka
2017-01-03
2016-12-26
Kaj. Kim był? Małą istotką, która tak wiele mi uświadomiła. Chłopcem, którym miał prawo żyć na tym świecie tak, jak każdy z nas. Historia tego chłopca nie była tylko jednym komunikatem do świata, że istniał chłopiec z upośledzeniem. To historia wielu dzieci, które codziennie zmagają się ze swoimi bezbronnościami. Nie każde dziecko można określić „z upośledzeniem”. Wiele z nich jest ograniczone na tyle fizycznie, że nie jest w stanie wykazać się przed światem swoimi umiejętnościami intelektualnymi i na tej podstawie są etykietowane.
Książka, jako forma pamiętnika Harmuta, bardzo emocjonalnie wpływa na czytelnika. Sam fakt, iż jest to prawdziwa historia, daje do zrozumienia, że takie problemy i przeszkody w życiu codziennym zdarzają się ludziom wokół nas.
Autor a zarazem bohater książki pragnie uzmysłowić nam, że dzieci nazywane „upośledzonymi” mogą być w pełni sprawne intelektualnie. Ukazuje nam również ich uczucia. Po przeczytaniu książki, rozmyślając o życiu takich dzieci, jak Kaj, doszłam do wniosku, że potrzebują one nie tylko więcej opieki i troski, jeśli chodzi o uczenie się prostych czynności, ale przede wszystkim domagają się wręcz miłości.
Dzięki książce „Kaj znów się śmieje” miałam okazję uzmysłowić sobie, że życie to nie wyścig szczurów. Te wspaniałe dzieciaki z ośrodka dla upośledzonych pokazały, że można cieszyć się życiem w sposób bardzo prosty. Nie potrzebowały do szczęścia góry pieniędzy, luksusowych apartamentów, markowych ubrań i gadżetów. Potrafiły uśmiechać się z najzwyklejszej w świecie obecności opiekuna, który interesował się nimi, poświęcał im czas. Dało to potwierdzenie temu, że potrzebują one miłości. Gagelman pokazał, że okazanie Kajowi zainteresowania i zawarcie z nim przyjaźni może dać im sporo korzyści.
Wspaniałe jest to, że Harmut nie traktował swojej „służby” jako kary. Mimo wielu trudności, jakie spotykały go w pracy z Kajem oraz bezradności, nie zniechęcał się. Walczył o swoich podopiecznych, nie dawał za wygraną. Niewiarygodne jest to, jak człowiek może przywiązać się do takich małych istotek. Bardzo poruszające były dla mnie momenty, w których nazywał je „swoimi dziećmi”. Znaczyło to, że zależy mu na nich, tak jak rodzicom zależy na własnych dzieciach. Harmut uzmysławia nam, że wszystkie wysiłki, by dotrzeć do takich dzieci, by stworzyć z nimi przyjazną więź, każda rysa na skórze, pot i łzy nie mają znaczenia, gdy w na twarzy tego Malca widać uśmiech. Temu rozważaniu nasuwa się sens powstania tytułu książki. By robić wszystko, by to dziecko znów się śmiało, a co za tym idzie, by było szczęśliwe i czuło się kochane.
Gagelman pokazał w swoim pamiętniku taki świat, który zapomina o słabszych od siebie, który woli nie myśleć o dzieciach takich, które znajdowały się w ośrodku. Rozmyślając o tym, uzmysłowiłam sobie, że współczesny świat idzie na kolokwialną „łatwiznę”, jeśli chodzi o sferę niepełnosprawności. Wysyłamy smsy, udostępniamy ogłoszenia na portalach społecznościowych i tym sposobem „zaklejamy” swoją dziurę na sumieniu. Nie chcę oczywiście negować takich zachowań, z pewnością pomagają one tym dzieciom. Zmierzam do tego, byśmy pomagali czynnie, w bezpośrednim kontakcie z tymi dziećmi. Wówczas możemy nabrać wiele cnót i zrozumieć sens ludzkiego istnienia.
Praca z dziećmi może dać człowiekowi więcej korzyści niż samemu dziecku, z którym dane jest pracować. O tym przekonuje nas historia Harmuta. Razem z nim mamy szansę dojrzewać do pewnej świadomości, czym dla świata warte jest życie, a ile warte jest ono dla nas? Harmut w swoich przemyśleniach pokazuje nam, że każde życie ma taką samą wagę we wszechświecie, nie ma istnień bardziej wartościowych od drugich. Każdy ma jedno życie, które jest darem. Każdy z nas ma na świecie misję do spełnienia. Harmut przekonał się o tym w trakcie pracy z Kajem, ale również i wcześniej, gdy miał małą grupę swoich podopiecznych. Każde z tych dzieci miało swój charakter, swoje cechy mówiące o ich niepowtarzalności, a zarazem niedoskonałości człowieka, którą każdy z nas się odznacza. Widział w tych dzieciach po prostu ludzi, którzy tak, jak każdy „normalny” człowiek istnieje i ma prawo istnieć, być szczęśliwym, smutnym, rozdrażnionym czy w pełni okazałej euforii.
Poleciłabym tę książkę każdemu, kto interesuje się zagadnieniami pedagogiki specjalnej, ale również osobom, które nie są wdrożone w tematy życia codziennego dzieci z niepełnosprawnościami. Książka ta wywarła ogromny wpływ na mnie i na moje spojrzenie na takie miejsca jak ośrodki dla dzieci upośledzonych, jak i na moją świadomość wartości każdego ludzkiego życia. Mogę stwierdzić, że jeszcze nigdy nie czytałam książki, która tak bardzo poruszyła moje emocje. Co więcej, z pewnością „Kaj znów się śmieje” trafiła do mojej mentalnej listy „najwspanialszych książek, jakie przeczytałam w życiu”.
Kaj. Kim był? Małą istotką, która tak wiele mi uświadomiła. Chłopcem, którym miał prawo żyć na tym świecie tak, jak każdy z nas. Historia tego chłopca nie była tylko jednym komunikatem do świata, że istniał chłopiec z upośledzeniem. To historia wielu dzieci, które codziennie zmagają się ze swoimi bezbronnościami. Nie każde dziecko można określić „z upośledzeniem”. Wiele z...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-01-03
To mój najwspanialszy gwiazdkowy prezent, jaki kiedykolwiek dostałam. Mój chłopak nie wiedząc do końca co lubię czytać, trafił w 10 z wyborem! Gdy tylko odpakowałam "List w butelce" od razu się ucieszyłam, bo wiem, że Sparks jest bardzo dobrym pisarzem. Po przeczytaniu utwierdziłam się w przekonaniu i jego talencie, a nawet zyskał jeszcze lepsze zdanie. Historia nietypowa i nieprzeciętna. Ucieszyło mnie to, że w końcu nie byłam w stanie się domyślać o dalszym rozwoju akcji. Theresa wywarła na mnie dobre wrażenie już od pierwszych zdań na jej temat, od początku polubiłam ją. Wydarzenia związane z Garrettem były nieprzewidywalne i to mi się podobało. Przyjemnym doświadczeniem był fakt, iż pojawił się ten nagły zwrot akcji. Naprawdę wspaniała książka. Po przeczytaniu leżałam na łóżku i nie mogłam zasnąć aż do 2.00, bo tak mnie zaskoczyło zakończenie historii. Polecam każdemu!
To mój najwspanialszy gwiazdkowy prezent, jaki kiedykolwiek dostałam. Mój chłopak nie wiedząc do końca co lubię czytać, trafił w 10 z wyborem! Gdy tylko odpakowałam "List w butelce" od razu się ucieszyłam, bo wiem, że Sparks jest bardzo dobrym pisarzem. Po przeczytaniu utwierdziłam się w przekonaniu i jego talencie, a nawet zyskał jeszcze lepsze zdanie. Historia nietypowa i...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-03-02
Tyle dobrego chciałabym napisać o tej książce, ale aż brakuje mi słów. Na prawdę świetna, rewelacyjna, boska, najlepsza! Dostałam ją w prezencie od mojego Anioła. Początkowo nie ciągnęło mnie zbytnio do niej. Nawet powiedziałabym, że mnie lekko nudziła. Sparks, jest naprawdę nieprzewidywalny! Nie spodziewałam się takiego zakończenia i nie tylko. Większość losów po 1/3 objętości książki już mnie tylko zaskakiwała. Sparks genialnie zbudował napięcie w ostatnich rozdziałach. Czytałam dwa ostatnie na jednym wdechu. Oczywiście na koniec emocje - jak przy powieściach Sparksa - wzięły górę i pojawiła się łza, dużo łez, potok. Troszeczkę mi przykro z powodu Śpiewaka i jego losu. Polubiłam tego wielkoluda, co dziwne, przypominał mi pewną bardzo bliską osobę. Tak jak Julie czuła się bezpiecznie przy Dogu Niemieckim, i ja czuję się przy moim Aniele Stróżu właśnie tak samo. Miłym szczegółem był fakt, że Julie do końca historii nie zapomniała o swoim zmarłym mężu. Cieszę się, że został poruszony też problem prześladowań. Tak na prawdę nawet nie zdajemy sobie sprawy, że takie sytuacje zdarzają się wśród nas. Wszyscy myślimy, że nas to nie dotyczy. Idealne połączenie romansu i thrillera. Serio, nie wiem, co mogłabym napisać, aby w pełni oddać to co czuję, jak dobre wrażenie wywarła na mnie ta historia. Myślę, że jedyne co mogłabym dodać na koniec, to słowa skierowane prosto do Pana Nicholasa Sparksa, a mianowicie - DZIĘKUJĘ!
Tyle dobrego chciałabym napisać o tej książce, ale aż brakuje mi słów. Na prawdę świetna, rewelacyjna, boska, najlepsza! Dostałam ją w prezencie od mojego Anioła. Początkowo nie ciągnęło mnie zbytnio do niej. Nawet powiedziałabym, że mnie lekko nudziła. Sparks, jest naprawdę nieprzewidywalny! Nie spodziewałam się takiego zakończenia i nie tylko. Większość losów po 1/3...
więcej mniej Pokaż mimo toCzytałam już wiele książek w których coś było znaczącym tłem i na którym opierała się dana historia. Spotkałam się z obrazami, kuchnią, ranczem... Teraz przyszła kolej na zapach. Książka oczarowała mnie tak, jak pachniało działało na ludzi. Wspaniała. Unikalny klimat, klimat zapachu, trochę tajemniczy a zarazem luźny, jak gdyby to co czynił Jan było sprawą nadzwyczaj normalną. Cała historia Grenouille'a zaskoczyła mnie w niejednym momencie. Można by rzec, że był on postacią tragiczną, człowiekiem uwięzionym w swoim ciele, w swojej bolesnej bezwonności. Bez wątpienia był bardzo inteligentną osobą, ale również praktyczną - uczył się w życiu tego, co było mu rzeczywiście potrzebne do realizacji planów. Cała książka była wędrówką Jana Baptysty Grenouille'a w poszukiwaniu siebie, co było tragiczne tak jak jego koniec. Polecam każdemu czytelnikowi "Pachnidlo", zarazem miłośnikom takiej literatury jak i tym, który preferują inne działy bądź pisarzy (tak, jak ja). Mnie spodobalo się, co więcej, zakochałam się w "Pachnidle" jak i Janie. Mam nadzieję, że i na Was tak zadziała piękno jego Pachnidła.
Czytałam już wiele książek w których coś było znaczącym tłem i na którym opierała się dana historia. Spotkałam się z obrazami, kuchnią, ranczem... Teraz przyszła kolej na zapach. Książka oczarowała mnie tak, jak pachniało działało na ludzi. Wspaniała. Unikalny klimat, klimat zapachu, trochę tajemniczy a zarazem luźny, jak gdyby to co czynił Jan było sprawą nadzwyczaj...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toObejrzałam wielokrotnie wszystkie części Harryego Pottera, uwielbiam w tej historii dosłownie wszystko, mogę nawet stwierdzić że znam na pamięć część dialogów, ale to co odczułam po przeczytaniu pierwszej części tj. Harry Potter i Kamień Filozoficzny kompletnie nie równa się z tym co jest w filmie. J. K. Rowling opisuje wszystko z ciekawym magicznym klimatem. Czyta się bardzo szybko, a książka nieźle potrafi wciągnąć i przenieść do świata magii. Dużym plusem jest to, że w przeciwieństwie do filmu, w książce poznamy niektóre myśli bohaterów, a Darsleyowie uczestniczą troszeczkę dłużej w akcji książki, szczególnie na początku. Polecam wszystkim fanom HP i tym którzy jeszcze nie mieli okazji przeczytać czy obejrzeć. Zdecydowanie1:0 dla książki!
Obejrzałam wielokrotnie wszystkie części Harryego Pottera, uwielbiam w tej historii dosłownie wszystko, mogę nawet stwierdzić że znam na pamięć część dialogów, ale to co odczułam po przeczytaniu pierwszej części tj. Harry Potter i Kamień Filozoficzny kompletnie nie równa się z tym co jest w filmie. J. K. Rowling opisuje wszystko z ciekawym magicznym klimatem. Czyta się...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-05-31
Właśnie to uwielbiam w powieściach Sparksa. Mimo, że początki akcji są bardzo rozległe, nawet niekiedy zniechęcające, Ci 'dobrzy' w pewnym momencie stają po przeciwnej stronie, ostatecznie wszystko łączy się w jedną logiczną i spójną całość, która owocuje pięknym zakończeniem. Ira, Ruth, Luke, Sophia... Przepiękna historia. Jestem wzruszona wspaniałym i niebywale zaskakującym, a przede wszystkim szczęśliwym finiszem. Jedyne co przewidziałam, to scena aukcji obrazów z kolekcji Iry i Ruth. Słyszałam taką "opowieść" od pewnej osoby i nie mogę uwierzyć w to, że ta osoba mogłaby czytać Sparksa! Mogę się pochwalić, że to już moja czwarta (i z pewnością nie ostatnia) przeczytana powieść Sparksa i za każdym razem, kiedy zamykam ostatnią stronę czuję coś pięknego, wzniosłego i pełnego miłości.. Nie potrafię nawet opisać tego uczucia, ale jest ono bardzo pozytywne. Każdy musi przeczytać "Najdłuższą podróż", naprawdę.
Właśnie to uwielbiam w powieściach Sparksa. Mimo, że początki akcji są bardzo rozległe, nawet niekiedy zniechęcające, Ci 'dobrzy' w pewnym momencie stają po przeciwnej stronie, ostatecznie wszystko łączy się w jedną logiczną i spójną całość, która owocuje pięknym zakończeniem. Ira, Ruth, Luke, Sophia... Przepiękna historia. Jestem wzruszona wspaniałym i niebywale...
więcej mniej Pokaż mimo toAgata Christie po raz drugi pozytywnie mnie zaskoczyła. Sprawa, którą zajmował się ten wspaniały staruszek początkowo była nie do rozwiązania. Byłam w szoku jeśli chodzi już o sam koniec. Nie spodziewałam się tak nagłego zwrotu akcji, szczególnie wtedy, gdy spostrzeżenia podczas badań wskazywały na całkiem inne osoby. Bardzo pozytywne wrażenia po przeczytaniu. Z pewnością sięgnę po następną książkę A. Christie. Gorąco polecam!
Agata Christie po raz drugi pozytywnie mnie zaskoczyła. Sprawa, którą zajmował się ten wspaniały staruszek początkowo była nie do rozwiązania. Byłam w szoku jeśli chodzi już o sam koniec. Nie spodziewałam się tak nagłego zwrotu akcji, szczególnie wtedy, gdy spostrzeżenia podczas badań wskazywały na całkiem inne osoby. Bardzo pozytywne wrażenia po przeczytaniu. Z pewnością...
więcej mniej Pokaż mimo toWspaniała historia przepełniona humorem, rodzinną i przyjazną atmosferą, codziennym życiem, miłością, nutą erotyzmu oraz tajemniczymi zagadkami związanymi z dziełami sztuki. Czytając "w niebie na agrafce" czas mija bardzo szybko. Książka jest wciągająca, a wszystkie emocje Zuzanny jak i pozostałych bohaterów odczuwa się jakby dotyczyły samego czytelnika. To właśnie czyni tę książkę wyjątkową i magiczną. Historia Zuzanny świadczy o tym, że pewne pustki w życiu można zastąpić miłością. Miłością nie tylko do swych pasji i marzeń, ale przede wszystkim do drugiej osoby, przy której można poczuć pełnię szczęścia i bezpieczeństwa.
Wspaniała historia przepełniona humorem, rodzinną i przyjazną atmosferą, codziennym życiem, miłością, nutą erotyzmu oraz tajemniczymi zagadkami związanymi z dziełami sztuki. Czytając "w niebie na agrafce" czas mija bardzo szybko. Książka jest wciągająca, a wszystkie emocje Zuzanny jak i pozostałych bohaterów odczuwa się jakby dotyczyły samego czytelnika. To właśnie czyni tę...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-03-22
Jeszcze nigdy nie czytałam takiej niesamowitej książki. Może nie jest ona idealne pod względem treści, ale doskonała pod względem przesłania i wpływu na życie człowieka. "Pierwsza na liście" to prezent od mojego Taty z okazji Dnia Kobiet. Cieszę się, że miałam okazję przeczytać ją właśnie w tym czasie, w czasie wiosny, gdzie wszystko budzi się do nowego życia. Tak, właśnie tak. Ja też dam komuś nowe życie. Chcę zostać HONOROWYM DAWCĄ SZPIKU. Dzięki Pani Magdalenie Witkiewicz uświadomiłam sobie, że wielu chorych potrzebuje tak niewiele i ja mogę im to podarować. Jest to historia nie tylko o chorobie, ale również o sile przyjaźni, która potrafi przezwyciężyć wszystkie przeciwności. Jedyne, co nie daje mi spokoju, to osoba Piotra. Rozczarował mnie swoją decyzją. Nie byłam w stanie zrozumieć jego argumentów, które napisał w liście. Ale myślę, że autorka chciała tym sposobem ukazać wyższość przyjaźni nad miłością, co znakomicie jej się udało. Z pewnością wrócę kiedyś do tej książki.
Jeszcze nigdy nie czytałam takiej niesamowitej książki. Może nie jest ona idealne pod względem treści, ale doskonała pod względem przesłania i wpływu na życie człowieka. "Pierwsza na liście" to prezent od mojego Taty z okazji Dnia Kobiet. Cieszę się, że miałam okazję przeczytać ją właśnie w tym czasie, w czasie wiosny, gdzie wszystko budzi się do nowego życia. Tak, właśnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-02-02
"Mofongo" to nie tylko powieść o rodzinie. To piękna i poruszająca historia o marzeniach i ich spełnianiu, o przekraczaniu granic, o rozwiązywaniu nierozwiązywalnego. Nastrój powieści był smutny, jednak rozweselała go babcia Lola stojąca w swej kuchni w Bungalow Haven. Byłam ogromnie poruszona historią Sebastiana, o jego dojrzałości i wielkim, choć chorym sercu. Imponowało mi to, że mimo, iż miał zaledwie 10 lat, radził sobie z przeciwnościami tak, jak niejeden dorosły. Było mi smutno z powodu potoczenia się w takim kierunku jego losów. Jednak, jak wcześniej wspomniałam, babcia Lola naprawiła sytuację. Cieszę się, że Lola znalazła się we własnym, wymarzonym Niebie.
"Mofongo" to nie tylko powieść o rodzinie. To piękna i poruszająca historia o marzeniach i ich spełnianiu, o przekraczaniu granic, o rozwiązywaniu nierozwiązywalnego. Nastrój powieści był smutny, jednak rozweselała go babcia Lola stojąca w swej kuchni w Bungalow Haven. Byłam ogromnie poruszona historią Sebastiana, o jego dojrzałości i wielkim, choć chorym sercu. Imponowało...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-01-22
Kiedyś oglądałam film "Ostatnia piosenka", ale z pewnością i zadowoleniem mogę stwierdzić, że kolejna ekranizacja nie przebiła swoją świetnością książki. Początkowo opornie mi się czytało, jednak po czasie gdy akcja się troszeczkę rozwinęła, nie mogłam się oderwać od książki. Mogłabym się nawet przyznać - podczas czytania zapominałam, że jestem głodna. To już moja druga przeczytana książka Sparksa i jestem zadowolona. Świetna książka, ciekawy klimat. Bardzo spodobała mi się przemiana Ronnie ze zbuntowanej nastolatki w dojrzałą kobietę. Oczywiście zmiana ta była spowodowana nieoczekiwanymi wydarzeniami, ale nie będę zdradzać szczegółów i zachęcam do przeczytania. Jestem pewna, że niejednemu czytelnikowi, tak jak i mnie, wycisnęła bądź wyciśnie parę łez.
Kiedyś oglądałam film "Ostatnia piosenka", ale z pewnością i zadowoleniem mogę stwierdzić, że kolejna ekranizacja nie przebiła swoją świetnością książki. Początkowo opornie mi się czytało, jednak po czasie gdy akcja się troszeczkę rozwinęła, nie mogłam się oderwać od książki. Mogłabym się nawet przyznać - podczas czytania zapominałam, że jestem głodna. To już moja druga...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-01-06
Świetna książka, świetna historia, momentami zabawna jak i również wzruszająca - wszystko w umiarkowanej ilości. Żałuję tylko, że zanim przeczytałam, obejrzałam film, przez co nie miałam możliwości do własnego wyobrażenia rzeczywistości. Ale cieszę się, że było kilka różnic między filmem a książką i to nawet lepiej przemyślanych, dzięki czemu przyjemniej mi się czytało niż oglądało. Polecam! ;)
Świetna książka, świetna historia, momentami zabawna jak i również wzruszająca - wszystko w umiarkowanej ilości. Żałuję tylko, że zanim przeczytałam, obejrzałam film, przez co nie miałam możliwości do własnego wyobrażenia rzeczywistości. Ale cieszę się, że było kilka różnic między filmem a książką i to nawet lepiej przemyślanych, dzięki czemu przyjemniej mi się czytało niż...
więcej mniej Pokaż mimo to"Pamiętnik" Nicolasa Sparksa kupiłam sobie w prezencie z okazji zdanej sesji 3 semestru. Jest to moja 6 powiesc tego pisarza na mojej półce. Nie spodziewałam się, że w tak krótkiej powieści pisarz potrafił wcisnąć taką ilość miłości. Uwielbiam sposób, w jaki pisze Sparks. Genialnie wplata w fabułę dawne dzieje bohaterów. Piękna historia dwojga młodych ludzi, która jest dowodem na to, że miłość potrafi przezwyciężyć wszystko - różnice w pozycji społecznej, choroby. Allie i Noach przeżyli Miłość przez duże M.
"Pamiętnik" Nicolasa Sparksa kupiłam sobie w prezencie z okazji zdanej sesji 3 semestru. Jest to moja 6 powiesc tego pisarza na mojej półce. Nie spodziewałam się, że w tak krótkiej powieści pisarz potrafił wcisnąć taką ilość miłości. Uwielbiam sposób, w jaki pisze Sparks. Genialnie wplata w fabułę dawne dzieje bohaterów. Piękna historia dwojga młodych ludzi, która jest...
więcej mniej Pokaż mimo to2013
2014-07-16
"Maleństwo" to wspaniała lektura. Polecam wszystkim i każdemu z osobna. W fabule spotykamy przede wszystkim wątek miłosny, no i oczywiście intrygujące zdarzenia kryminalne; pojawiają się również małe sytuacje, przy których kręciła się łezka w oku. Główna bohaterka ma - w brew pozorom - szczęście, które kryje się pod postacią kochającego ją mimo wszystko mężczyzny. Wzruszające jest to, że ten człowiek oddaje się jej w pełni, aby nie zagrażało jej najmniejsze zagrożenie.
"Maleństwo" to wspaniała lektura. Polecam wszystkim i każdemu z osobna. W fabule spotykamy przede wszystkim wątek miłosny, no i oczywiście intrygujące zdarzenia kryminalne; pojawiają się również małe sytuacje, przy których kręciła się łezka w oku. Główna bohaterka ma - w brew pozorom - szczęście, które kryje się pod postacią kochającego ją mimo wszystko mężczyzny....
więcej mniej Pokaż mimo to2014-08-12
Świetna książka. Wspaniale połączone losy głównej bohaterki z sytuacją polityczną i społeczną Ukrainy i państw z nią w jakiś sposób 'związanych'. Czytając "Imię twoje" byłam pełna podziwu zachowaniom Elizabeth. Ta silna, pewna siebie, uparta w swoich postanowieniach i kierująca się pięknymi ideałami a zarazem delikatna i niedoświadczona kobieta mogłaby być wzorem dla niejednego czytelnika. Polecam wszystkim i każdemu z osobna. Na pewno kiedyś wrócę do tej książki.
Świetna książka. Wspaniale połączone losy głównej bohaterki z sytuacją polityczną i społeczną Ukrainy i państw z nią w jakiś sposób 'związanych'. Czytając "Imię twoje" byłam pełna podziwu zachowaniom Elizabeth. Ta silna, pewna siebie, uparta w swoich postanowieniach i kierująca się pięknymi ideałami a zarazem delikatna i niedoświadczona kobieta mogłaby być wzorem dla...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-08-17
"Ogród Kamili", mimo obszernej ilości treści, czyta się bardzo szybko. Bardzo przyjazna, z pewnym tajemniczym klimatem, który nie pozwala oderwać się od książki. Oprócz pozytywnego wrażenia - niestety - pojawiło się rozczarowanie. Odczułam wielki niedosyt względem historii Kamili, która, można powiedzieć, została "zapomniana" pod koniec fabuły, a skupiono się na Kilińskim. Bardzo brakowało mi dodatkowego rozdziału, w którym to Kamila wraz ze swoją miłością żyje szczęśliwie, niestety czytelnik zmuszony jest tylko domyślić się, że właśnie tak było.
"Ogród Kamili", mimo obszernej ilości treści, czyta się bardzo szybko. Bardzo przyjazna, z pewnym tajemniczym klimatem, który nie pozwala oderwać się od książki. Oprócz pozytywnego wrażenia - niestety - pojawiło się rozczarowanie. Odczułam wielki niedosyt względem historii Kamili, która, można powiedzieć, została "zapomniana" pod koniec fabuły, a skupiono się na Kilińskim....
więcej mniej Pokaż mimo to2014-07-11
Świetna książka. Kiedy się ją czyta, ciężko jest się od niej oderwać. Jest bardzo wciągająca, czytając chce się wiedzieć wciąż, co dalej będzie. W fabule często pojawiały się zaskakujące fakty w śledztwie Panny Marple.
Świetna książka. Kiedy się ją czyta, ciężko jest się od niej oderwać. Jest bardzo wciągająca, czytając chce się wiedzieć wciąż, co dalej będzie. W fabule często pojawiały się zaskakujące fakty w śledztwie Panny Marple.
Pokaż mimo to2014-02
To nie tylko pamiętnik ojca dziecka z dziecięcym porażeniem mózgowym oraz objawami autyzmu. To historia niezwykła i tak bardzo uświadamiająca, momentami zaskakująca, ale również wzruszająca. Już dawno nie czytałam takiej książki, z tak pięknym przesłaniem. Przesłaniem tym było jedno słowo, – którym powinni kierować się wszyscy, który co dzień mają do czynienia z dziećmi z autyzmem, porażeniem mózgowym, ale również z wieloma innymi niepełnosprawnościami – a mianowicie: AKCEPTACJA. Niepojęte jest to, jak wiele dzieci takich, jak Raun, zdanych jest same na siebie, na swój los pozbawiony akceptacji.
Dzięki tej książce przekonałam się, jak ważna dla życia dziecka z autyzmem jest praca rodziców oraz ich zaangażowanie. Gdyby nie ich wytrwałość, a przede wszystkim upór w walce o te maleńkie postępy syna, nie doszliby do tak pozytywnie zaskakujących postępów chłopca. Piękna w całej okazałości była ich akceptacja. Dosłownie wzruszałam się w momentach, gdy poruszana była ta kwestia. Kochali go takim, jakim był. Cieszyli się z postępów, jednak nadal byli szczęśliwi, że mogą uczestniczyć w życiu syna, gdy następował regres. Kierowali się, można rzec, maksymą: „Kochać – to znaczy być z kimś szczęśliwym” Szczęściem tym nie było szczęście rodziców dumnych z postępów syna, jeśli postępy te były wywoływane pod przymusem i siłą. Szczęściem było dla rodziców to, że ich syn mógł żyć swobodnie. Nie chcieli patrzeć na jego łzy. Gdy tylko dawał do zrozumienia, że nie chce odczuwać dotyku, automatycznie odcinano bliski kontakt fizyczny. Wczuwali się w jego potrzeby, starali się zrozumieć jego niewerbalną mowę.
Dzieciom z autyzmem należy poświęcić wiele czasu i energii. Byłam pod wrażeniem skuteczności Metody Opcji. Jest ona bardzo trudna nie tyle, co w realizacji, a w rozpoczęciu jej. Nie należało oczekiwać od dziecka, za to należało akceptować je mimo wszystko. To było najtrudniejsze. Jest to przecież niewyobrażalnie trudne zaakceptować fakt, że dziecko, które powinno wmawiać pierwsze słowa, nie odznacza się żadnym interakcjami z ludźmi. Myślę, że do tego należałoby dojrzeć, wymagałoby to określonego czasu. W metodzie tej przede wszystkim należało pozwolić dziecku na, wcześniej wspomnianą, swobodę. Swobodę w tym, co chce robić, współpracować z nim podczas tych czynności, dać mu do zrozumienia, że jest akceptowany.
Miałam okazję również przekonać się, jak ważna w pracy z takim dzieckiem jest szczerość i akceptacja. Dzieci wyczuwają niepokój, zawód związany z brakiem ich postępów, brak akceptacji ich samych. Byłam zdumiona i nieco zdezorientowana nagłymi zmianami u chłopca. Nie rozumiałam ich, podobnie jak nie było to zrozumiałe dla bohaterów. Utwierdziło mnie to, że praca z takimi dziećmi dostarcza kolejnych przeszkód na drodze. Zaskakiwały mnie również momenty nagłych „powrotów”, a można rzecz, że tytułowych „przebudzeń” Rauna. Było to wręcz niewiarygodne, jak możliwe są takie nagłe zmiany? Były możliwe, a „przebudzenia” same w sobie działy się za sprawą nieprzerwanej pracy, obserwacji, rozmów. Można było sobie pomyśleć, że tacy rodzice nie mają czasu na swoje potrzeby, by zaszyć się w swoim azylu i pobyć sam ze sobą. Nic bardziej mylnego. Rodzice chłopca potrafili pogodzić z tym nawet swoje hobby, może już nie tak intensywnie, ale nie była to rezygnacja ze swojego życia w imię Metody Opcji.
Rozmyślając o całej sytuacji z Raunem, poświęceniem jego rodziców, zaangażowaniem bliskich oraz innych osób, zastanawiałam się, ile dzieci ma szansę rozwinąć się tak, jak On. Zdaje się, że byli na tyle majętni, by móc pozwolić sobie na to, by jedno z nich wciąż prowadziło ćwiczenia z synem. Ile rodzin mogłoby sobie pozwolić na takie życie, by być w stanie zapewnić byt pozostałym dzieciom? Z przykrością można stwierdzić, że niewiele. Zazwyczaj autyzm stwierdza się, gdy jest już zbyt późno, by dojść tak daleko, jak Raun (a może się mylę?). Ważne jest by zauważyć to jak najszybciej i zacząć jak najszybciej działać. Nie znamy dalszej części.
Ostatecznie odczuwam wrażenie, że historia Rauna to jedna na wiele przypadków takich dzieci. Że takie postępy, jakie poczynił chłopiec, nie zdarzają się tak często. Zakłady dla dzieci z niepełnosprawnościami nie dadzą takiej miłości, poświęcenia i akceptacji, jak środowisko domowe, wiedza rodziców, ich zaangażowanie i możliwości. Niestety znaczna większość takich dzieci ćwiczy i uczy się życia w takich miejscach, gdzie nie ma miejsca na
Z pewnością poleciłabym tę książkę wszystkim i każdemu z osobna. Dzięki niej można przynajmniej zaczerpnąć informacji, jak wygląda życie w rodzinie, gdzie znajduje się dziecko z autyzmem. Można sobie wyobrażać jak wyczerpujące były ćwiczenia z tym małym chłopcem, bo z pewnością, jako czytelnik, nie jesteśmy w stanie tego doświadczyć. „Przebudzenie naszego syna” bez wątpienia będzie idealna dla osób, które zaczynają „przygodę” w świecie pedagogiki specjalnej. Może być to znakomita okazja do poznania zagadnienia autyzmu znaczniej od strony praktycznej aniżeli teoretycznej. Czytając miałam wrażenie, że jestem członkiem tej rodziny, że współudzielam się w rozmowach, w pewnych sytuacjach. Cieszyłam się z nimi sukcesami, złościłam, gdy oni się złościli. Mogę stwierdzić, że książka ta była również dla mnie lekcją empatii.
To nie tylko pamiętnik ojca dziecka z dziecięcym porażeniem mózgowym oraz objawami autyzmu. To historia niezwykła i tak bardzo uświadamiająca, momentami zaskakująca, ale również wzruszająca. Już dawno nie czytałam takiej książki, z tak pięknym przesłaniem. Przesłaniem tym było jedno słowo, – którym powinni kierować się wszyscy, który co dzień mają do czynienia z dziećmi z...
więcej Pokaż mimo to