Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

JHB w swojej najlepszej formie. Książka ma bardzo ciekawą formę, zawiera w sobie nawet komentarze z artykułów na temat tragicznej wyprawy, co pozwala się zorientować w nastawieniu opinii publicznej. Nie ma tematu, który dla autora byłby niewart podniesienia (w jaki sposób załatwia się swoje potrzeby fizjologiczne w bazie i jak wygląda transport zwłok alpinistów do kraju. Wspaniałe, fantastyczne, bardzo baderowskie. Kto czytał "Białą Gorączkę", ten wie.

JHB w swojej najlepszej formie. Książka ma bardzo ciekawą formę, zawiera w sobie nawet komentarze z artykułów na temat tragicznej wyprawy, co pozwala się zorientować w nastawieniu opinii publicznej. Nie ma tematu, który dla autora byłby niewart podniesienia (w jaki sposób załatwia się swoje potrzeby fizjologiczne w bazie i jak wygląda transport zwłok alpinistów do kraju....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zosia mieszka sobie spokojnie wraz z mamą, tatą i siostrzyczką Manią w Warszawie. Zainspirowana psią kupą (przelana czara goryczy) mama Zosi podejmuje decyzję o wyprowadzce na tereny podmiejskie. W życiu dziewczynek wprowadza to wiele zmian, a w połączeniu z ich niesamowitymi pomysłami i ciekawym spojrzeniem na świat stworzy podłoże do wielkiej aktywności. Wyprowadzkę można uznać za przewrót, który życie młodej rodziny wywraca do góry nogami. Nowe otoczenie, sąsiedzi, układ urbanistyczny. Wszystko nowe, wszystko do oswojenia. Tylko jakby tu…
Atrakcja zaczyna gonić atrakcję, a czas przyspiesza gdy opiekę nad dziećmi przejmuje ciocia Malina – artystyczna dusza, z własnymi, plastycznymi zasadami, biorąca pomysły dzieci bardzo serio, odważnie i kreatywnie. Akcja, akcja i jeszcze raz akcja!
Książka jest niesamowicie dynamiczna. Obrazy, wydarzenia zmieniają się jak w kalejdoskopie, przypominają jeden bardzo aktywny dzień, w którym nie ma ani minuty na lenistwo. Wszystkie przypadki, pomysły, plany spotykają się z natychmiastową reakcją, wykonaniem. Zwariowane tempo nie pozwala się nudzić, zaś fabuła nie gmatwa się, wydarzenia następują po sobie płynnie. Bohaterami tej książeczki jest czworo dzieci, każde o kompletnie innym charakterze, niekiedy przyjmującym cechy skrajne i jakże przez to barwne! Styl prosty, ale kwiecisty, pozwalający na tworzenie w główce filmu, okraszony komicznymi ilustracjami w olbrzymiej ilości i dwu wersowymi wierszykami wpadającymi z łatwością w ucho.
Sądzę, że książeczka ta może stać się ulubionym towarzyszem czytankowych sesji niejednej małej dziewczynki.

Zosia mieszka sobie spokojnie wraz z mamą, tatą i siostrzyczką Manią w Warszawie. Zainspirowana psią kupą (przelana czara goryczy) mama Zosi podejmuje decyzję o wyprowadzce na tereny podmiejskie. W życiu dziewczynek wprowadza to wiele zmian, a w połączeniu z ich niesamowitymi pomysłami i ciekawym spojrzeniem na świat stworzy podłoże do wielkiej aktywności. Wyprowadzkę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książeczka, która nadaje się już dla bardzo małych dzieciaczków. Obrazy są odzwierciedleniem młodziutkich umysłów bez cenzury. Krótkie, rymowane historyjki łatwo wpadają w ucho, docierają do czytelnika z łatwością i wywołują burzę kolorów i myśli w jego główce. Na warsztat wzięte są niby zwyczajne kwestie: krety w swoich norkach, zwykły pokój, który tak naprawdę jest sypialnią maleńkich, niewidzialnych skrzatów, dziewczynka z neonu, którą kątem oka można zauważyć zgoła nie na swoim miejscu. Wszystko to interesuje, koi, uspokaja, zaś małą główkę wypełnia baśń. Co z tego jest prawdziwe? Czy naprawdę deszcz pada dzięki aniołkom grającym na bębenkach? Czy w nocy jest ciemno bo światło zjada smok? Naprawdę?
Piękne, bajeczne ilustracje podkręcają dodatkowo baśniowo-nielogiczą atmosferę niesamowitości i przenoszą niejako maluszka w inny świat.

Książeczka, która nadaje się już dla bardzo małych dzieciaczków. Obrazy są odzwierciedleniem młodziutkich umysłów bez cenzury. Krótkie, rymowane historyjki łatwo wpadają w ucho, docierają do czytelnika z łatwością i wywołują burzę kolorów i myśli w jego główce. Na warsztat wzięte są niby zwyczajne kwestie: krety w swoich norkach, zwykły pokój, który tak naprawdę jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ula ma pięć lat. Nie ma towarzystwa, więc większość czasu spędza sama, lub z dorosłymi. Ma za to główkę pełną fantastycznych pomysłów, które wykorzystuje w codziennych zabawach. Jej życie jest w miarę usystematyzowane, bez wielkich wstrząsów i przewrotów i nasza bohaterka ceni je sobie. Ziarnko niepewności zasiewa wiadomość o mających się wkrótce zjawić dwóch urwisach (wandalach) i ziarnko to pada na żyzną glebę. Od tego momentu Ula myśli tylko o tym jak swój ład codzienny, swoją prywatność i własność uchronić przed destrukcyjnym wpływem urwisów. A że główkę ma nie od parady, pomysłów jej nie brak i dobrze, bo dzięki temu mamy zapewnione godziny wyśmienitej zabawy!
Bez wahania mogę powiedzieć, że jest to jedna z najzabawniejszych, najbardziej rozbrajających książeczek jakie czytałam mojemu dziecku. Lekkością i humorem dorównuje książkom Astrid Lindgren. Pozwala zajrzeć do głowy „poważnej” pięciolatki i spojrzeć na świat jej oczami. Ula jest przez większość czasu przekonana, że dorośli nic nie rozumieją, rozczula swoją pewnością siebie i przekonaniem o dogłębnym pojęciu świata i jego tajemnic.
Na każdej stronie znajdziemy zabawne jednokolorowe ilustracje, przykuwające uwagę dzieci (rodziców również!)Z tej książeczki dowiemy się krok po kroku skąd nagle w główkach dzieci biorą się kosmiczne pomysły, kompletnie dla nas nielogiczne, ale dla nich, poprzedzone wnikliwym dumaniem. Dowiemy się jak jedno słowo potrafi mocno wrosnąć w umysł swoim znaczeniem i podporządkować całkowicie swojej idei. Uważajcie dorośli, jakich słów używacie przy dzieciach!

Ula ma pięć lat. Nie ma towarzystwa, więc większość czasu spędza sama, lub z dorosłymi. Ma za to główkę pełną fantastycznych pomysłów, które wykorzystuje w codziennych zabawach. Jej życie jest w miarę usystematyzowane, bez wielkich wstrząsów i przewrotów i nasza bohaterka ceni je sobie. Ziarnko niepewności zasiewa wiadomość o mających się wkrótce zjawić dwóch urwisach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Można się zaczytać: 23 powiastki, plus 4 jeszcze nie publikowane. Bohaterami są zwierzątka, mieszkające w społeczeństwie (autorka umieszczała miejsce akcji w okolicach bliskich sobie) mające przeróżne przygody, które w większości są następstwem swych cech charakteru, przekory, ciekawości, czy nawet krnąbrności. Bajeczki nie są tak cukierkowe jak większość współczesnej literatury dziecięcej. Mama będzie przestrzegać Piotrusia, by nie dał zrobić z siebie pasztetu, co stało się udziałem jego ojca, pewna wiewiórka o mały włos nie zostaje zjedzona przez sowę, psy rozbijają cenne jajka kaczki Tekli… Nie trzeba się jednak długo martwić, smutek jest chwilowy, ma za zadanie dać nauczkę, nie jest właściwym sensem więc wszystkie powiastki dobrze się kończą. Bohaterowie są spersonifikowani, ludzcy, lecz zachowują swój zwierzęcy charakter, i postać, a także niektóre cechy właściwe tylko swojemu gatunkowi. Beatrix była bardzo bystrą obserwatorką natury!
Wydarzenia są opisane w sposób prosty, logiczny i spójny. Nie stanowią problemu w zrozumieniu przesłania (prawie każda bajka ma swoje), a ilustracje po prostu urzekają! Chylę czoła przed autorką, która obdarzona została nie tylko bystrością umysłu, miłością do natury, ale również bardzo lekkim piórem i niezwykłą fantazją.
Bardzo ważna jest zawartość, która nie skupia jedynie historii, lecz również życiorys autorki i okoliczności powstania każdego utworu . Zauważmy, że autorka żyła w latach 1866-1943 i niesłabnąca popularność jej twórczości na całym świecie świadczy o potężnym talencie. Żadna recenzja nie odda specyficznego klimatu zawartego na kartach tej księgi. To trzeba przeżyć samemu. Naprawdę warto…

Można się zaczytać: 23 powiastki, plus 4 jeszcze nie publikowane. Bohaterami są zwierzątka, mieszkające w społeczeństwie (autorka umieszczała miejsce akcji w okolicach bliskich sobie) mające przeróżne przygody, które w większości są następstwem swych cech charakteru, przekory, ciekawości, czy nawet krnąbrności. Bajeczki nie są tak cukierkowe jak większość współczesnej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy słyszeliście, że porcelanowe słonie mogą urosnąć karmione witaminami? I to do rozmiarów prawdziwego słonia! Przydarzyło się to Dominikowi, słoniowi, którego mały Pinio znalazł pewnego dnia w piwnicy. Nudne życie Dominika wywróciło się nagle do góry nogami. Nie dość, że zdobył przyjaciela, to za sprawą niesłychanego efektu spowodowanego przez witaminy zmienia pierwsze miejsce zamieszkania – półkę z pokoju Pinia i przenosi się do kuchni, z której powoli , wraz z powiększaniem się rozmiarów Dominika, usuwane są kolejne sprzęty. Dość! Gdy zawisła nad głowami mieszkańców potrzeba wyniesienia kuchenki, zwołano rodzinną naradę i zdecydowano przenieść Dominika w nieco bardziej przestronne miejsce: na ulicę… Dominik to bardzo spokojne zwierzę. Lubi słuchać książek o słoniach. Lubi, gdy się go odkurza. Skromny, statyczny, z czasem majestatyczny, ale nie pozbawiony poczucia humoru.
Książka, która swoją premierę miała w 1964 roku i szczyci się również serialem nakręconym na jej podstawie. Uniwersalna, bez określonego czasu akcji, której bohaterem jest przeciętna rodzina „Kowalskich”. Piniem mógłby być każdy chłopiec, każdy mógłby pewnego dnia zejść do piwnicy i przypadkowo zetrzeć kurz z porcelanowego zwierzaka. Uruchamiamy wyobraźnię… Anna Seniuk tworzy specjalny klimat, nadaje postaciom bardzo wyraźne cechy i czyta w ciekawy sposób. Historia jest zajmująca sama w sobie: autor zadbał, by czytelnik nie miał możliwości znudzenia się. Wątki przechodzą jeden w drugi lekko i spontanicznie, dodając opowieści wciąż nowych kolorów.

Czy słyszeliście, że porcelanowe słonie mogą urosnąć karmione witaminami? I to do rozmiarów prawdziwego słonia! Przydarzyło się to Dominikowi, słoniowi, którego mały Pinio znalazł pewnego dnia w piwnicy. Nudne życie Dominika wywróciło się nagle do góry nogami. Nie dość, że zdobył przyjaciela, to za sprawą niesłychanego efektu spowodowanego przez witaminy zmienia pierwsze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Główna bohaterka po raz pierwszy bierze udział w pogrzebie. Z zaciekawieniem charakterystycznym dla dziecka obserwuje wydarzenie, stara się pojąć jego znaczenie i zrozumieć. Z pojedynczych elementów (szloch, kolczyki babci, szuranie butów, trumna) składa obraz, próbuje uchwycić sens, który wcale nie jest łatwy do odszukania. Najpierw jest smutno i pięknie, później wesoło (stypa). Ktoś umiera. Ale co to znaczy? Niektórzy wierzą, że idzie się do nieba, inni, że przestaje się istnieć, jeszcze inni twierdzą, że odrodzą się jako inne istoty żyjące – to wszystko tłumaczy małej dziadek. Proponuje on również urządzenie pogrzebu myszce, którą nieżywą znalazł u siebie. Pogrzebu, będącego dokładnym odwzorowaniem tradycyjnego ludzkiego pogrzebu.
W książeczkach tej serii dziecko jest traktowane jak dorosły. Jego uczucia są traktowane na równi z uczuciami dorosłymi i nikt nie uważa, że przyjście na pogrzeb w stroju pirata można uznać za gafę. Radosna zabawa po pogrzebie, urządzenie rodzinnego pogrzebu myszy jest traktowane z należytą powagą, świadczącą przede wszystkim o olbrzymim szacunku do dziecka. Zabawa jest bardzo ważnym elementem w życiu dziecka, umożliwia zrozumienie rzeczy przekraczających jego bezpośrednie pojmowanie, oswaja to, co wydaje się obce i straszne. Kwestia śmierci pokazana jest ze smutną powagą, ale jako coś, co nieodmiennie nam towarzyszy, element kręgu życia, na stałe wmontowany do naszej codzienności. Książeczkę tę cechuje otwartość w kwestiach poglądowych i religijnych, nie faworyzuje się żadnej teorii dotyczącej tego, co się dzieje z człowiekiem po śmierci, nie ma demonizowana samej śmierci, nadawania jej rozpaczliwych, czy przerażających cech. Śmierć jest czymś naturalnym, nieodłącznym elementem życia. Bez śmierci nie byłby możliwy cud narodzin.Książeczka nie jest smutna, jest poważna na tyle, na ile mogą być poważne dzieci. Pisana prostym językiem, okraszona pięknymi, prostymi ilustracjami. Tekstu na poszczególnych stronach nie jest dużo, ułatwia to bardzo skupienie uwagi nawet u bardzo młodych czytelników.

Główna bohaterka po raz pierwszy bierze udział w pogrzebie. Z zaciekawieniem charakterystycznym dla dziecka obserwuje wydarzenie, stara się pojąć jego znaczenie i zrozumieć. Z pojedynczych elementów (szloch, kolczyki babci, szuranie butów, trumna) składa obraz, próbuje uchwycić sens, który wcale nie jest łatwy do odszukania. Najpierw jest smutno i pięknie, później wesoło...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Prawdziwym skarbem jest wszystko, co kryje się w środku. Książeczka składa się z 12 historyjek, napisanych w bardzo kreatywny sposób, niejako oczyma dziecka, spisanymi przez czystą fantazję. Forma luźna, dowolna, nieuszeregowana. Znajdziemy i wiersz i prozę. Znajdziemy prozę ustylizowaną na wiersz, wszystko to, co zabawi i przykuje uwagę młodego odbiorcy. Nazwisko autorki zobowiązuje i każe spodziewać się świetnej i pożytecznej zabawy! Niektóre z bajeczek niosą przesłanie, inne są tylko zobrazowaniem potęgi młodego umysłu i jego siły tworzenia. Znajdziemy tu historię o kaczuszce, która wykluła się wśród piskląt kurzych i zmagała się z nietolerancją, poskromioną wśród dzieci i samego taty przez kochająca matkę, opowieść o baloniku niosącym radość choremu dziecku i zawiści jaka mogła stać się przyczyną jego zguby a także dowiemy się w co zamieniają się rumaki z karuzeli, gdy dosiądzie ich właściwy jeździec.
Doskwiera mi troszkę brak większej ilości ilustracji, zwłaszcza, że te, które są w niej zamieszczone, są przepiękne! Rozmiar każdej historyjki idealnie nadaje się na czytanie przed snem a spokój i pogoda płynąca z opowiastek zagwarantuje dzieciaczkom piękne i kolorowe sny.

Prawdziwym skarbem jest wszystko, co kryje się w środku. Książeczka składa się z 12 historyjek, napisanych w bardzo kreatywny sposób, niejako oczyma dziecka, spisanymi przez czystą fantazję. Forma luźna, dowolna, nieuszeregowana. Znajdziemy i wiersz i prozę. Znajdziemy prozę ustylizowaną na wiersz, wszystko to, co zabawi i przykuje uwagę młodego odbiorcy. Nazwisko autorki...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Wesoły Ryjek Wojciech Widłak, Agnieszka Żelewska
Ocena 7,9
Wesoły Ryjek Wojciech Widłak, Ag...

Na półkach:

Wesoły Ryjek to mała świnka, która ma: „mamę, tatę, żółwia przytulankę, ogonek, no i ryjek”. Jak na małą świnkę przystało od rana do wieczora dziwuje się światu i stara się zrozumieć rządzące nim mechanizmy, znaczenia słów, ujarzmić własną wyobraźnię. Ryjek jest dzieckiem i pozwala oglądać świat oczami dziecka, przez co tak łatwo kradnie malutkie serca. Nie marnuje czasu: każde zdarzenie, każda przygoda są dla niego nauką, którą trzeba zapamiętać, wyryć głęboko i dorzucić do kupki doświadczeń, które zbliżają do dorosłości, wcale nie wyczekiwanej, ale nadchodzącej nieubłagalnie i bezdyskusyjnie. Ryjek dzięki swoim wspaniałym rodzicom najzwyklejszy dzień jest w stanie przemienić w niesamowitą przygodę: wskazówki zegara za pomocą czarów przesuwają się błyskawicznie, gdy przymknie się oczy, Wielki Czarny Stukacz Wyjący Jak Wilk (ulubiona historyjka Karmelka) chwyta za ogonek i mówi głosem mamusi, nieznane każdego dnia może być inne a w niewidzialnym szałasie można się zmieścić razem z tatusiem!
Są to tylko niektóre ze zwyczajnych – niezwyczajnych przygód Ryjka, czekających na nas w dwóch tomikach opowiastek. Prosty, barwny język, szczypta humoru i różnorodność tematyczna - to wszystko znajdziemy w tych książeczkach. Lektura bardzo wciągająca dla młodego czytelnika, bez grama nudy, moralizatorstwa, pozwalająca dziecku na samodzielne wyciągnięcie wniosków i podzielenie się nimi z Wesołym Ryjkiem. Warte uwagi są również ilustracje: proste, kolorowe, z małą ilością detali, prowokujące do rozwijania ich w wyobraźni.

Wesoły Ryjek to mała świnka, która ma: „mamę, tatę, żółwia przytulankę, ogonek, no i ryjek”. Jak na małą świnkę przystało od rana do wieczora dziwuje się światu i stara się zrozumieć rządzące nim mechanizmy, znaczenia słów, ujarzmić własną wyobraźnię. Ryjek jest dzieckiem i pozwala oglądać świat oczami dziecka, przez co tak łatwo kradnie malutkie serca. Nie marnuje czasu:...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lotta to szczególne dziecko. Szczególnie uparte, żywe, pewne siebie i odważne. Barwne i wyraziste, jak nikt na całej ulicy Awanturników. Lotta wie czego chce i ze wszystkich sił i wbrew wszystkiemu będzie dążyć do celu. Jest jakby nieświadoma swojej dziecięcej nieporadności i tak pełna wiary w swoje siły, że nie istnieją dla niej rzeczy niemożliwe! Umie jeździć na rowerze – po kryjomu, tak jak po kryjomu chodzi do szkoły i ma niebieskie oczy. Jej największym marzeniem jest rower na dwóch kołach i krótką chwilę zajmuje jej opracowanie planu wyposażenia się w taki rower. Co z tego wyniknie? Przede wszystkim kupa śmiechu! Książki Astrid Lindgren są zabawne nawet dla dorosłych, z uwagi na swoją naturalność, niewymuszoność. Czytając je, oglądamy nie fantazję autorki, ale prawdziwe życie, którego była ona bacznym obserwatorem. W sytuacjach przez nią opisanych króluje rzeczywistość, taka widziana oczyma dziecka, budowana jego charakterem i pragnieniami. Sama Lotta jest ciężkim przypadkiem, przyprawia co rusz o stan przedzawałowy i zaskakuje swoją brawurą i pomysłowością, na pewno nie będziecie się z nią nudzić, a swoje trzy grosze do atmosfery dorzucą piękne, charakterystyczne ilustracje Ilon Wikland.

Lotta to szczególne dziecko. Szczególnie uparte, żywe, pewne siebie i odważne. Barwne i wyraziste, jak nikt na całej ulicy Awanturników. Lotta wie czego chce i ze wszystkich sił i wbrew wszystkiemu będzie dążyć do celu. Jest jakby nieświadoma swojej dziecięcej nieporadności i tak pełna wiary w swoje siły, że nie istnieją dla niej rzeczy niemożliwe! Umie jeździć na rowerze –...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tytułowy Niefruwak Piechotny idzie przed siebie poszukując własnej tożsamości. Stara się być takim, jak go nazwano, nie szuka w sobie nowych umiejętności, nie przekracza granic, nie tworzy siebie. Spotyka na swej drodze istoty, z którymi próbuje się identyfikować, do grupy których ma nadzieję przynależeć. Nieśmiała ciekawość i brak inicjatywy to jego najbardziej rzucające się w oczy cechy. Dąży on do poznania siebie, ale tylko na drodze filozofii, broń Boże praktyki, bez interakcji z innymi osobami cel nie zostałby nigdy osiągnięty…
Nie brzmi to jak bajka dla dzieci, prawda?
Nie nazwałabym jej wiec w taki sposób bez względu na piękne, bajkowe ilustracje, na niewielki rozmiar, czy alegoryczny styl.
Książeczka zmusza do wysiłku, tok myślenia Niefruwaka nie jest na tyle prosty, by dzieciom było się łatwo (nie mówię, że przyjemnie) na nim skupić. Nie dzieje się dużo: nie ma humoru, przygód, radości. Jest melancholia, oniryzm. Świetny temat, świetny pomysł, lecz zbyt poważne, zadumane wykonanie, nawołujące do pojęcia sensu, skłaniające do zagłębienia się w siebie, wewnętrznej analizy. Nic tu nie ma sensu i wszystko ma sens. Nie jestem w stanie ocenić negatywnie tej książeczki, ponieważ stanowi ona świetna gimnastykę dla umysłu, jest łamigłówką dla dorosłych, piękną chwilą, która możemy sobie dać w prezencie, ale chciałabym poznać dziecko, którego jest ulubioną książeczką i zapytać go: jak to możliwe? Rodzicu: jeżeli chcesz znaleźć coś dla siebie w dziecięcym dziale, znalazłeś perełkę! Książeczkę, która tylko przyszła się schować i odpocząć na dziecięcej półce.

Tytułowy Niefruwak Piechotny idzie przed siebie poszukując własnej tożsamości. Stara się być takim, jak go nazwano, nie szuka w sobie nowych umiejętności, nie przekracza granic, nie tworzy siebie. Spotyka na swej drodze istoty, z którymi próbuje się identyfikować, do grupy których ma nadzieję przynależeć. Nieśmiała ciekawość i brak inicjatywy to jego najbardziej rzucające...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Czary! Madalena Matoso, Charo Pita
Ocena 5,6
Czary! Madalena Matoso, Ch...

Na półkach:

Książeczka zainteresowała mnie swoją ciekawą szatą graficzną. Kolaże, wyklejanki potrafią stworzyć niezwykły klimat, przede wszystkim zaś zainspirować do podobnych zabaw w domu. Autorzy sprawiali egzotyczne wrażenie. Kto by się nie skusił? J
Mały chłopiec – Oskar – dostaje pod opiekę niemowlę, które głodne, głośno płacze. Chłopiec drogą doświadczenia zdobywa wiedzę, że maleńkie dzieci nie jedzą sernika, szynki czy marchewki. Co w takim razie jedzą?
Mały chłopiec odbiera niezwykłą lekcję życia i jego różnorodności. Niezwykłym i trochę ryzykownym pomysłem jest pozostawienie niemowlęcia z dzieckiem, jednakże to zdarzenie pozwala małemu Oskarowi odkryć jedną z tajemnic macierzyństwa. Niemowlę to przecież człowiek, a jednak tak różne od niego samego! Jak to możliwe, ze mały człowiek nie je tego, co duży człowiek? Co w takim razie je? Karmienie piersią otrzymuje tu rangę czarów i jest jak najbardziej niezwykłe dla dziecka, które styka się z tym pierwszy raz. Czary te nie obejmują wyłącznie ludzi: na ostatniej ilustracji można zaobserwować suczkę ze szczeniątkami, krówkę z cielątkiem i kilka innych mam z dziećmi, co jest idealnym wręcz początkiem dla dyskusji! Temat zostaje podsunięty przez kolaż i z cała pewnością spowoduje lawinę pytań.
Na szczególna uwagę zasługują ilustracje – kolaże. Materiały pochodzą z recyklingu, detalom brak idealności, lecz nie brak w nich życia. Jasno dają do zrozumienia, że podobną bajeczkę można ułożyć w zaciszu domowym z materiałów, które pierwotnie miały trafić do kosza. Pobudzają kreatywność i wyobraźnię dzięki swej surowości. Czego nie można wyciąć – można dorysować!
Książeczka jest całkowicie inna od większości, utrzymana w innej kolorystyce, łączy elementy wierszowane z prozą, zaś temat traktuje w prosty i lekki sposób.

Książeczka zainteresowała mnie swoją ciekawą szatą graficzną. Kolaże, wyklejanki potrafią stworzyć niezwykły klimat, przede wszystkim zaś zainspirować do podobnych zabaw w domu. Autorzy sprawiali egzotyczne wrażenie. Kto by się nie skusił? J
Mały chłopiec – Oskar – dostaje pod opiekę niemowlę, które głodne, głośno płacze. Chłopiec drogą doświadczenia zdobywa wiedzę, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książeczka urzeka od pierwszego spojrzenia, dotknięcia… Ma bardzo milutką, jakby zamszową okładkę (miziać, miziać) i soczyste, radosne kolory. Nie to jednak orzeka o jej wartości. Nawet najpiękniej ilustrowana pozycja nie skusi mnie, jeżeli nie będzie miała odpowiedniej treści, zanim wiec się na nią zdecydowałam, przeczytałam jedna historyjkę i… przepadłam! Nie znajdziecie tu płytkich historyjek o niczym, mających na celu jedynie załatanie czasu. Oj, nie… Jej największą zaletą jest przekaz obecny w każdej historii, morał, temat, by zacząć rozmowę , dyskusję. Znajdziemy tu osiem historii, każda z innymi bohaterami, a to co je łączy, to przynależność do fauny i ciekawość świata, który poznany jest przez nich tylko w niewielkiej części, dokładnie jak u dzieci. Bohaterowie są zrozumiali, mają otwartą naturę a ich sylwetki jednają sobie szybko dziecięce duszyczki. Biorąc „Opowiastki” do ręki dowiemy się, że nie wolno ustawać w dążeniu do spełniania marzeń, że widzimy świat przez pryzmat nas samych, że w domu najlepiej, a przyjaźń jest największym ze skarbów… Każda historyjka niesie własna mądrość i czyni „Opowiastki dla małych uszu” niezwykle cenną (i piękną) pozycją biblioteczki małego wielbiciela książek.

Ta książeczka urzeka od pierwszego spojrzenia, dotknięcia… Ma bardzo milutką, jakby zamszową okładkę (miziać, miziać) i soczyste, radosne kolory. Nie to jednak orzeka o jej wartości. Nawet najpiękniej ilustrowana pozycja nie skusi mnie, jeżeli nie będzie miała odpowiedniej treści, zanim wiec się na nią zdecydowałam, przeczytałam jedna historyjkę i… przepadłam! Nie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Łódeczka Loren Long, Randall de Sève
Ocena 8,1
Łódeczka Loren Long, Randall...

Na półkach:

„Łódeczka” z powodów całkowicie dla mnie tajemniczych stała się absolutnym numerem jeden mojego dziecka. Nie mówię tego dlatego, żeby jej coś brakowało, o nie, nawet wprost przeciwnie. Ale jakaś taka chłopięca jest. Holowniki, żaglówki, kuter, motorówka – czy to są klimaty małej dziewczynki? Mam jeszcze jedna teorię… Książeczka tchnie spokojem, barwy jakie w niej użyto są stonowane, miejscami ponure, kojarzące się z morzem ale i spokojem, stabilizacją, powagą. Głównym bohaterem jest oczywiście łódeczka, która niechcący zaspokaja ciekawość bycia samodzielną. Naraża się tym na niebezpieczeństwo ale i odkrywa siebie, ryzykowna sytuacja pomaga jej zajrzeć w zakamarki własnego ja, które dotychczas błędnie pojmowała. Bezkres, morze, niby jej środowisko, a wcale nie jest tak bezpieczne i znane, a pobratymcy nie tak przyjaźnie nastawieni jak sądziła. Historyjka króciutka, a jednak jest się nawet dlaczego wzruszyć, zaś przesłanie warto zapamiętać: znajdźmy własną przystań, bądźmy sobą i róbmy, co podpowiada nam serce. Dużo jak na książeczkę dla małych dzieci, prawda? Jednakże uwiodła serce małej księżniczki i w związku z tym polecam ją z serca.

„Łódeczka” z powodów całkowicie dla mnie tajemniczych stała się absolutnym numerem jeden mojego dziecka. Nie mówię tego dlatego, żeby jej coś brakowało, o nie, nawet wprost przeciwnie. Ale jakaś taka chłopięca jest. Holowniki, żaglówki, kuter, motorówka – czy to są klimaty małej dziewczynki? Mam jeszcze jedna teorię… Książeczka tchnie spokojem, barwy jakie w niej użyto są...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Wścibscy Dorota Gellner, Beata Zdęba
Ocena 7,6
Wścibscy Dorota Gellner, Bea...

Na półkach:

Dorota Gellner zaskoczyła mnie ta książeczką. Kojarzyłam ją raczej z wierszykami prostymi, czasem nawet ubożuchnymi w oryginalne rymy, a tu proszę, proszę, lista Białych Kruków Internationale Jugendbibliothek w Monachium, zresztą całkiem jak dla mnie zasłużone wyróżnienie. Temat potraktowała autorka dogłębnie, przerobiła go na dziesiątą stronę z niesamowitą fantazją, poczuciem humoru i kunsztem. Karykaturalne postaci niosą przesłanie jasne i otwarte, nie stanowiące problemu w odbiorze przez młodego czytelnika (byle nie zbyt młodego). Książeczka może się pochwalić nieprzeciętna ilością humoru i oryginalnością w treści. Któż bowiem do tej pory wziął na cel taki niewdzięczny temat? Przesłanie z każdego wierszyka (w sumie 17) wypływa jasne: wtykanie nosa w nie swoje sprawy jest be i będzie ukarane. Tytułowych wścibskich jest tu co niemiara: dziadek, wnuczka, kotek, niania, babcia, kuzyn – pełen przekrój społeczeństwa – wyraźny sygnał, że przekraczanie granic prywatności dotyczy każdego zarówno z jednej strony jak i z drugiej. Sytuacje są przerysowane, metaforyczne i zrozumiałe, wskazują na wszechobecny charakter zjawiska. Bardzo pożyteczna szkoła dla przyszłych członków społeczeństwa, przygotowująca do walki o prywatność i ucząca poszanowania granic drugiego człowieka w bezbolesny sposób. Z dziećmi rzadko się porusza takie tematy, wydaje się, że będzie jeszcze czas, a jeżeli nie, to przecież same zrozumieją. Nieprawda, nie musimy ich zostawiać z tym samych. Dzięki Dorocie Gellner możemy im dać broń i tarczę do ręki.

Dorota Gellner zaskoczyła mnie ta książeczką. Kojarzyłam ją raczej z wierszykami prostymi, czasem nawet ubożuchnymi w oryginalne rymy, a tu proszę, proszę, lista Białych Kruków Internationale Jugendbibliothek w Monachium, zresztą całkiem jak dla mnie zasłużone wyróżnienie. Temat potraktowała autorka dogłębnie, przerobiła go na dziesiątą stronę z niesamowitą fantazją,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tym razem do czynienia mamy z książką dla nieco starszych dzieci. Zetkniemy się tutaj z niezwykłym talentem tej pisarki, wyobraźnia jej jest wprost niezmierzona! Tematyka: różna, różnista, każdy znajdzie coś dla siebie, lecz przygotujcie się na mocno niespodziewane i kontrastowe połączenia! Wiersze są mocno nieprzewidywalne i bardzo zabawne. Zabawne są sytuacje, ale również słowa, które dla dzieci mogą brzmieć obco (słowniczek jest na końcu książeczki), ale na pewno bardzo śmiesznie! Wita nas genialny wierszyk, w którym ktoś się skarży na swoją senność związaną z letnią porą. Skarży się i skarży, aż dochodząc do końca, dowiadujemy się że był to wirus grypy! Spotkamy archeologa, który wykopał „Na mą łopatę! O reta, reta! Gnaty nuteta!”, naukowca, który przez zbytnią pasję zmienił się w bakterię, straszszsznie szszszeleszszczące Myszy z Piszu i baaardzo ambitne mole. Przy takiej różnorodności nie można się nudzić, a jest to dopiero początek, książeczka zawiera bowiem aż 22 wierszyki.Troszkę żałuje, że Bubal jest za malutki, by docenić tę poetkę, ale co się odwlecze, to nie uciecze...

Tym razem do czynienia mamy z książką dla nieco starszych dzieci. Zetkniemy się tutaj z niezwykłym talentem tej pisarki, wyobraźnia jej jest wprost niezmierzona! Tematyka: różna, różnista, każdy znajdzie coś dla siebie, lecz przygotujcie się na mocno niespodziewane i kontrastowe połączenia! Wiersze są mocno nieprzewidywalne i bardzo zabawne. Zabawne są sytuacje, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

http://karmelkowyczas.blogspot.com/2013/12/rjedrzejewska-wrobel-krolewna.html

http://karmelkowyczas.blogspot.com/2013/12/rjedrzejewska-wrobel-krolewna.html

Pokaż mimo to

Okładka książki Biedronka Fionka. Marzenie mrówki Podkówki Benedicte Carboneill, Elen Lescoat
Ocena 7,4
Biedronka Fion... Benedicte Carboneil...

Na półkach:

Postaci są w niej przesłodkie, takie okrągłe, pyzate, o proporcjach niemowląt, sama słodycz! Biedronka Fionka ma przyjaciółkę, Mrówkę Podkówkę, która ma wielkie marzenie: chciałaby umieć latać! Dla małej mróweczki nie jest to jednak proste do zrealizowania, zwłaszcza, gdy nie czuje wsparcia i zaangażowania ze strony towarzyszki. Postanawia za wszelką cenę urzeczywistnić ideę i choć nie brakuje bohaterce kreatywności, to o zasadach bezpieczeństwa cokolwiek zapomina, co naraża ją na niebezpieczeństwo. Oczywiście wszystko kończy się dobrze, dzięki sile przyjaźni. Bardzo przyjemna lektura na koniec dnia, porę wyciszenia. Zawarte jest w niej przesłanie, ze nie zawsze musimy sobie radzić z wszystkim sami, czasem proste rozwiązania leżą w zasięgu ręki, nie wystarczy patrzeć, trzeba widzieć! Książeczka ma spore litery i niewiele tekstu na stronach co czyni ją atrakcyjną także dla młodszych czytelników

Postaci są w niej przesłodkie, takie okrągłe, pyzate, o proporcjach niemowląt, sama słodycz! Biedronka Fionka ma przyjaciółkę, Mrówkę Podkówkę, która ma wielkie marzenie: chciałaby umieć latać! Dla małej mróweczki nie jest to jednak proste do zrealizowania, zwłaszcza, gdy nie czuje wsparcia i zaangażowania ze strony towarzyszki. Postanawia za wszelką cenę urzeczywistnić...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Franklin i jego paczka Paulette Bourgeois, Brenda Clark
Ocena 7,4
Franklin i jeg... Paulette Bourgeois,...

Na półkach:

Lektura okazała się niezwykle przyjemna. Na stronach nie ma więcej tekstu niż pół strony, mały czytelnik ogląda wiec piękne, kolorowe ilustracje a mama czyta i wszystko pięknie zgrywa się w czasie. Litery są całkiem spore a słownictwo proste. Przygody tego sympatycznego żółwika są pozbawione agresji, współzawodnictwa, negatywnych emocji i skojarzeń, wymagają od dziecka myślenia. Sens opowiastki nie jest podany na tacy, nim dojdziemy do końca dziecko ma okazję samo przeanalizować sytuację i wyciągnąć odpowiednie wnioski. Ta konkretna książeczka dotyczy kwestii odtrącenia.

Lektura okazała się niezwykle przyjemna. Na stronach nie ma więcej tekstu niż pół strony, mały czytelnik ogląda wiec piękne, kolorowe ilustracje a mama czyta i wszystko pięknie zgrywa się w czasie. Litery są całkiem spore a słownictwo proste. Przygody tego sympatycznego żółwika są pozbawione agresji, współzawodnictwa, negatywnych emocji i skojarzeń, wymagają od dziecka...

więcej Pokaż mimo to