Zasiadłyśmy z córką-nastolatką do lektury książki "Czarne życie" Amandy Eriksson.
To książka o pogrzebie, a właściwie dwóch pogrzebach (i nie tylko).
Po zakończeniu czytania córka podsumowała: "To dla młodszych dzieci".
Dlaczego nastolatce czytam książki dla małych* dzieci?
Bo pisane są prosto i bez lęku. Bez tabu, ale i bez przekraczania granic...
Małe dzieci z ciekawością patrzą na świat. Interesuje je wszystko. Jednako narodziny i śmierć.
Tak samo ciekawią je rytuały związane z pogrzebem, jak i ze ślubem, chrztem, czy innymi świętami.
Co dzieci robią na pogrzebie? Siedzą / stoją obok dorosłych.
A co robią po pogrzebie (na stypie)? Spójrzcie na ilustrację z książki:
Nie, nie uważam, że to trywializowanie śmierci / pogrzebu.
Moim zdaniem to raczej umiejętne oswajanie tematu śmierci.
To zniżenie się do poziomu dziecka, do poziomu jego odczuwania.
I dlatego proponuję córce takie** książki.
Autorka bloga "Stasiek poleca" w swej recenzji napisała m.in.
To też książka, która prowokuje pytania skierowane do nas, dorosłych.
Czy pozwolilibyśmy pójść na pogrzeb dziecku w stroju pirata (wszak jest czarny!)?
Czy umielibyśmy wysłuchać, jak planuje (trochę) swój pogrzeb?
Czy zgodzilibyśmy się na zabawę w pogrzeb myszy/chomika/rybki?
Z całą pompą i wszystkimi niezbędnymi atrybutami, śpiewem i stypą?
Czy wzięlibyśmy w nim udział i pozwolili zaprosić krewnych i znajomych?
No?
Zgadzam się z powyższym.
I dlatego proponuję córce takie** książki.
I sama też je czytam. Czasem głośno z córką :-)
Książkę "Czarne życie" polecamy.
https://bajdocja.blogspot.com/2016/11/czarne-zycie.html
Książka pomaga wytłumaczyć dziecku, że nie ma sensu zazdrościć innym ich życia, ponieważ każdy sposób na życie ma swoje wady i zalety i zazwyczaj to, co nam się w pierwszej chwili wydawało takie cudowne, przy bliższym kontakcie może nam się podobać już mniej. I okej, założenie dobre i książka byłaby bardzo fajna, gdyby przedstawiła te różnice w stylach życia obiektywnie i bez sugestii. Bardzo mi się nie podobało:
- mamusia która się nie maluje jest bardzo silna i sama odkręca słoiki a mamusia elegantka nie umie nawet odkręcić szamponu ale za to ma piękne paznokcie, czyli że niby ładne i zadbane mamusie mają dwie lewe ręce?
- w jednym domu tatuś był nieobecny, bo rodzice mieszkali osobno ale w drugim domu też się nie ma z czego cieszyć bo tatuś tylko czyta gazetę, czyli nie ma ojców uczestniczących w wychowaniu dzieci?
- w domu lepiej urządzonym nie można się było swobodnie bawić, bo trzeba było uważać na drogie przedmioty a w gorzej urządzonym, to hulaj dusza piekła nie ma, czyli rodzice bez gustu są jednocześnie bardziej tolerancyjni na dzikie zabawy?
Takie oto bzdurne stereotypy.