-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik242
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2019-12
2020-01-10
Przeczytałam egzemplarz zakupiony na WOŚP. Powiem krótko - jeśli w ogóle kupować i płacić za to "dzieło", to tylko teraz, bo dochód idzie na WOŚP, w przeciwnym wypadku jest to strata czasu i pieniędzy. Można mieć wiele zarzutów co do tej książki, począwszy od języka i błędów autorki (nie wierzę, że można mieszkać ponad 30 lat w Polsce i nie posługiwać się poprawnie polskim), poprzez zdjęcia, które szczytem fotografii nie są (a już na pewno nie kulinarnej), aż po same przepisy, które nie są żadnym odkryciem kulinarnym, a wręcz niektóre sposoby przyrządzania wprawiają w osłupienie. Nie jestem mistrzynią kuchni, ale serio, już przy niektórych sposobach przygotowania widać, że dana rzecz nie będzie zjadliwa, a zdjęcia dodatkowo nie zachęcają. Ale najbardziej drażni mnie podejście do Czytelnika. Nie przypominam sobie książki, w której autor traktuje tak protekcjonalnie swojego Czytelnika, żeby nie powiedzieć - traktuje go jak idiotę. Mam tu na myśli "ciekawostki", które chyba dla autorki brzmią jak odkrycie Ameryki, a dla mnie pisanie czegoś w stylu "Bo nie wiem, czy wiecie, ale kiedyś mięso było ciężko dostępne!" jest wręcz zniewagą dla intelektu Czytelnika, który jeśli raczej skończył podstawówkę, to pewne fakty powinien znać. Nie mówiąc o tym, że część rzeczy merytorycznie nie trzyma się kupy, a lepsze ciekawostki kulinarne można znaleźć chociażby na Wikipedii. Do tego historyjki z życia, które wskazują tylko na uprzywilejowanie autorki, choć zapewne część jest podkoloryzowana. Z plusów - jedynie ten szczytny cel w ramach e-booka oraz to, że czyta się szybko.
Przeczytałam egzemplarz zakupiony na WOŚP. Powiem krótko - jeśli w ogóle kupować i płacić za to "dzieło", to tylko teraz, bo dochód idzie na WOŚP, w przeciwnym wypadku jest to strata czasu i pieniędzy. Można mieć wiele zarzutów co do tej książki, począwszy od języka i błędów autorki (nie wierzę, że można mieszkać ponad 30 lat w Polsce i nie posługiwać się poprawnie...
więcej mniej Pokaż mimo toMoim zdaniem świetna biografia. Nie tylko poparta wieloma najróżniejszymi źródłami, ale również pięknie napisana. Niby biografia to literatura faktu, ale jednak tutaj bardzo ujęła mnie narracja pani Grzebałkowskiej. Naprawdę polecam tym, którzy chcą się dowiedzieć czegoś o Beksińskich poza filmem, który niedawno wszedł na ekrany kin.
Moim zdaniem świetna biografia. Nie tylko poparta wieloma najróżniejszymi źródłami, ale również pięknie napisana. Niby biografia to literatura faktu, ale jednak tutaj bardzo ujęła mnie narracja pani Grzebałkowskiej. Naprawdę polecam tym, którzy chcą się dowiedzieć czegoś o Beksińskich poza filmem, który niedawno wszedł na ekrany kin.
Pokaż mimo to
Jest to tytuł, na który czekało wielu. W tym także i ja - kilka lat temu obejrzałam anime pod tytułem "Róża Wersalu" (w Europie to anime było znane także pod tytułem "Lady Oscar") i byłam nim wręcz oczarowana, mimo swoich lat (ekranizacja powstała w 1979 roku). Nie myślałam, że doczekam się polskiej wersji tej mangi (bo anime również nigdy nie było oficjalnie wydane w Polsce), a jednak. Stało się to dzięki wydawnictwu JPF, które wcześniej wydało inną mangę pani Riyoko Ikedy, czyli "Aż do nieba", mangę opowiadającą o dziejach księcia Józefa Poniatowskiego. Byłam naprawdę mile zaskoczona, że postanowiono zdobyć licencję na mangę i wydać ją w języku polskim, a to wydanie jest w dodatku wyjątkowo piękne. Nie mogłam się doczekać pierwszego tomu i w końcu od wczoraj mam go w swoich rękach. Powiem krótko - jestem zachwycona.
Rok 1755. W trzech różnych krajach Europy na świat przychodzą trzy osoby, których losy splotą się później w Paryżu. W Szwecji w tym roku narodził się hrabia Hans Axel von Fersen, późniejszy uczestnik wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych. We Francji żona generała de Jarjayes wydaje na świat kolejną córkę. Niezadowolony ojciec daje jej na imię Oscar i postanawia wychować ją na syna. W listopadzie 1755 roku w Austrii zaś narodziła się Maria Antonina Austriaczka, późniejsza królowa Francji, którą spotka tragiczny los. Piętnaście lat później Maria Antonina wychodzi za mąż za Ludwika Augusta, wnuka króla Ludwika XV, a tym samym zostaje Delfiną (następczynią tronu) Francji. Kapitanem jej gwardii jest Oscar François de Jarjayes, która ma za zadanie chronić ją za wszelką cenę. Tymczasem Maria Antonina czuje się nieco zagubiona w nowej roli, a Wersal staje się miejscem pełnym intryg pałacowych i polem walki o wpływy na dworze królewskim. Przypadek sprawia, że Maria Antonina i Oscar poznają hrabiego Fersena, na którego widok serce zabiło mocniej zarówno królowej, jak i jej kapitanowi... Bohaterowie tej opowieści nie zdają sobie jednak sprawy, co czeka ich wkrótce w przyszłości. (...)
Czytaj dalej na: http://recenzjekay.blogspot.com/2016/04/roza-wersalu-tom-1-1972.html#more
Jest to tytuł, na który czekało wielu. W tym także i ja - kilka lat temu obejrzałam anime pod tytułem "Róża Wersalu" (w Europie to anime było znane także pod tytułem "Lady Oscar") i byłam nim wręcz oczarowana, mimo swoich lat (ekranizacja powstała w 1979 roku). Nie myślałam, że doczekam się polskiej wersji tej mangi (bo anime również nigdy nie było oficjalnie wydane w...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-05-19
Od razu będę szczera - trochę trudno pisać mi recenzję książki, której autorką jest nie kto inny, jak Zwierz Popkulturalny, czyli blogerka, którą regularnie czytam i cenię większość jej tekstów, nawet jeśli czasem nasze przemyślenia na temat danego filmu lub serialu kompletnie się rozmijają. No i choć to takie... "Gdzie mi do sławy Zwierza", to jest to trudne, ponieważ jeśli ktoś Zwierza nie zna, to niech wie, że ma ona fantastyczny kontakt ze swoimi Czytelnikami. Można do niej śmiało pisać, nawet wysłać kartkę pocztową, spotkać się na konwentach i nie tylko. Po prostu można poczuć nawet internetowo, że rozmawia się z nią jak z koleżanką, a nie jak z blogerką, która ma mnóstwo fanów, która osiągnęła bardzo wiele, występowała kilkukrotnie w telewizji, a teraz udało się jej wydać książkę (czego sama trochę zazdroszczę). Ale powiem też, że czekałam na ten tytuł dopiero od chwili, gdy Zwierz przyznała się, o czym będzie jej powieść. Gdyby była to inna tematyka, to byłoby duże prawdopodobieństwo, że w ogóle bym jej nie tknęła i nawet nazwisko znanego blogera by nie pomogło. Tu było inaczej. Ostatnim razem tak na książkę czekałam, gdy poznałam tytuł kolejnej powieści o Cormoranie Strike'u. Tutaj nie mogłam się wręcz doczekać. "Dwóch Panów z branży" przeczytałam w dwa dni. Czy to dobrze, czy źle? Sama nie wiem. Z jednej strony to lubię sobie dawkować książki, ale z drugiej strony nie był to kryminał, że wolałabym sobie odwlec to zakończenie, żeby nie popsuć sobie zabawy. Książka Zwierza to książka obyczajowa, a takie często czyta mi się właśnie bardzo szybko. I to chyba zaliczam na plus.
Tytułowi panowie to Adam Piasecki i Marian Godlewski, Polak i Żyd, przyjaciele z dzieciństwa, których w roku 1909 wyrzucono ze studiów prawniczych. Wkrótce obaj wpadają na pomysł na życie - pomysł założenia kina, ich zdaniem najważniejszego wynalazku XX wieku, który przetrwa wszystkie inne mody. Choć zadanie wydaje się karkołomne, to panowie w przeciągu trzydziestu lat trwania powieści mają jeden cel - nie zbankrutować. W tym czasie dzieje się wiele, historia splata się z ich życiem osobistym, a ich przyjaźń jest niejednokrotnie wystawiana na próbę.
Znów się powtórzę, ale muszę to powiedzieć: przede wszystkim wielką zaletą jest to, że książkę czyta się naprawdę bardzo szybko. Jest to książka w sam raz na podróż, lekka (dosłownie i metaforycznie), pełna humoru, ale są także momenty wzruszenia i ciekawych zwrotów akcji (osobiście nie spodziewałam się takiego zakończenia, ale też nie sądziłam, że autorka da czytelnikom coś sztampowego). Powieść K. Czajki ma dużo dialogów, narracja jest prowadzona w niewymuszony sposób, przyjazny współczesnemu czytelnikowi. Chyba to sprawia, że powieść dosłownie można przeczytać podczas dłuższego, spokojnego wieczoru. (...) Czytaj dalej na: http://recenzjekay.blogspot.com/2016/05/k-czajka-dwoch-panow-z-branzy-2016.html
Od razu będę szczera - trochę trudno pisać mi recenzję książki, której autorką jest nie kto inny, jak Zwierz Popkulturalny, czyli blogerka, którą regularnie czytam i cenię większość jej tekstów, nawet jeśli czasem nasze przemyślenia na temat danego filmu lub serialu kompletnie się rozmijają. No i choć to takie... "Gdzie mi do sławy Zwierza", to jest to trudne, ponieważ...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-03-28
2016-02-06
Z przyjemnością czytam i śledzę dalsze losy Cormorana Strike'a, nowego bohatera wykreowanego przez nikogo innego, jak samą J.K. Rowling, wydającą książki pod pseudonimem Robert Galbraith. Fakt, że był to swojego rodzaju eksperyment, że chciała zobaczyć, jak "początkującemu" autorowi pójdzie z wydaniem książki. Jednakże zbyt wcześnie wydało się, kim tak naprawdę jest Robert Galbraith. Wtedy sprzedaż "Wołania Kukułki" gwałtownie skoczyła do góry. Jednakże i najlepsze nazwisko nie pomogłoby, gdyby książka była kiepska. A tak nie jest w przypadku cyklu o Cormoranie Strike'u. Widać tu już doświadczenie w pisaniu, widać swoisty styl J.K. Rowling, ale w przypadku "Żniw Zła" pokusiłabym się o stwierdzenie, że jest to najlepsza książka z całego cyklu, oczywiście jak do tej pory. Liczę, że będą jeszcze lepsze.
Robin Ellacot w dalszym ciągu pracuje ze Strike'iem, powoli szykuje się do ślubu, a agencja detektywistyczna ma całkiem niezłe powodzenie. Pewnego dnia Robin otrzymuje makabryczną przesyłkę - uciętą kobiecą nogę. Strike podejrzewa, że być może jest to osoba, którą dobrze zna i która z jakiegoś powodu chce się na nim zemścić. Strike i Robin rozpoczynają śledztwo.
W tej książce, trzeba przyznać, dzieje się wiele. Sprawa jest dość skomplikowana, bardzo nietypowa. Tym razem do Strike'a nie zgłasza się nikt, kto chciałby rozwikłać zagadkę, a raczej Strike samodzielnie podejmuje się rozwiązania sprawy, zanim tajemniczy morderca zabije więcej ludzi. (...) Czytaj dalej na: http://recenzjekay.blogspot.com/2016/02/r-galbraith-zniwa-za-2015.html
Z przyjemnością czytam i śledzę dalsze losy Cormorana Strike'a, nowego bohatera wykreowanego przez nikogo innego, jak samą J.K. Rowling, wydającą książki pod pseudonimem Robert Galbraith. Fakt, że był to swojego rodzaju eksperyment, że chciała zobaczyć, jak "początkującemu" autorowi pójdzie z wydaniem książki. Jednakże zbyt wcześnie wydało się, kim tak naprawdę jest Robert...
więcej mniej Pokaż mimo toKsiążka również przeczytana kilka lat temu, przyznaję, że na fali popularności filmu. Trochę mnie zdumiało, że film jest właśnie tak rozbudowany. Książkę nazwałabym: dobrą baśnią dla dzieci, średnią powieścią, ale niestety - słabym wprowadzeniem w świat fantasy. Zdaję sobie jednak doskonale sprawę, że Tolkien pisząc Hobbita nie miał jeszcze wyklarowanej wizji tego, co będzie dalej. Jednakże jako baśń sprawdza się świetnie, posiada wszystkie jej cechy. Nie nuży czytelnika, więc moim zdaniem jest to idealna lektura dla starszych dzieci, jednakże starsi czytelnicy, zaznajomieni z innym fantasy, mogą się poczuć nieco zawiedzeni.
Książka również przeczytana kilka lat temu, przyznaję, że na fali popularności filmu. Trochę mnie zdumiało, że film jest właśnie tak rozbudowany. Książkę nazwałabym: dobrą baśnią dla dzieci, średnią powieścią, ale niestety - słabym wprowadzeniem w świat fantasy. Zdaję sobie jednak doskonale sprawę, że Tolkien pisząc Hobbita nie miał jeszcze wyklarowanej wizji tego, co...
więcej mniej Pokaż mimo to
Bardzo dobry wywiad - rzeka z ciekawymi przemyśleniami, zwłaszcza dotyczącymi współczesnych mediów i tego, jak funkcjonują w dzisiejszym świecie. Znużyła mnie jedynie trochę końcówka, ale ogólnie polecam każdemu, kto interesuje się mediami czy nowoczesnymi technologiami, zwłaszcza YouTube.
Bardzo dobry wywiad - rzeka z ciekawymi przemyśleniami, zwłaszcza dotyczącymi współczesnych mediów i tego, jak funkcjonują w dzisiejszym świecie. Znużyła mnie jedynie trochę końcówka, ale ogólnie polecam każdemu, kto interesuje się mediami czy nowoczesnymi technologiami, zwłaszcza YouTube.
Pokaż mimo to