Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,


Okładka książki Lato w Pensjonacie pod Bukami Dorota Gąsiorowska, Agnieszka Krawczyk, Agnieszka Lis, Magdalena Majcher, Dorota Milli, Anna H. Niemczynow, Marzena Rogalska, Joanna Szarańska, Karolina Wilczyńska, Magdalena Witkiewicz
Ocena 7,1
Lato w Pensjon... Dorota Gąsiorowska,...

Na półkach: , , ,


Okładka książki Kobiety nieidealne. Magda Małgorzata Hayles, Magdalena Kawka
Ocena 6,5
Kobiety nieide... Małgorzata Hayles,&...

Na półkach: , , ,

Magda to samotna matka, która wychowuje 12 letniego chłopca, pracuje i niewiele ma przyjemności w życiu. Rozwiodła się z mężem by być z kochankiem. Niestety ten miał inne plany. Jedyną odskocznią od problemów dnia codziennego dla Magdy są spotkania z przyjaciółkami. Na rozmowach z przyjaciółkami, przy winie łatwo się wyluzować. Czasami aż za bardzo. Przyjaciółki namawiają główną bohaterkę na założenie profilu na portalu randkowym. Co z tego wyniknie, czy dziewczyna znajdzie swoją drugą połówkę. Musicie koniecznie przeczytać.
Powiem szczerze, że sięgałam po tę książkę z lekkim sceptycyzmem. Byłam uprzedzona do jednej z autorek ale jak się okazało zupełnie niepotrzebnie. Powiem tak: dziewczyny czytajcie. Wtedy gdy macie kiepski, dzień, gdy jesteście wkurzone, gdy nie macie już sił, gdy macie wszystkiego dość. To książka dla Was, dla nas. Stawia na nogi, pozwala oderwać się od problemów dnia codziennego, na chwilę pobyć w innym miejscu. Czyta się ją z zapartym tchem. Autorki o poważnych problemach piszą z lekkim humorem. To książka o niesamowitej przyjaźni i o miłości, która rodzi się w bólach. O trudnych relacjach rodzinnych i próbie poprawiania ich mimo wszystko.
Książka pokazuje nam, że nie ma ludzi idealnych i nie ma idealnego życia. A co najważniejsze: nie musimy być idealne. Popełniajmy błędy, kłóćmy się. Ale pamiętajmy, że jest czas na naprawianie tych błędów i zakopanie toporu wojennego. Bo po burzy zawsze wychodzi słońce.

Polecam „Kobiety nieidealne” z całego serca. I z niecierpliwością czekam na dalszą część perypetii czterech przyjaciółek.

Magda to samotna matka, która wychowuje 12 letniego chłopca, pracuje i niewiele ma przyjemności w życiu. Rozwiodła się z mężem by być z kochankiem. Niestety ten miał inne plany. Jedyną odskocznią od problemów dnia codziennego dla Magdy są spotkania z przyjaciółkami. Na rozmowach z przyjaciółkami, przy winie łatwo się wyluzować. Czasami aż za bardzo. Przyjaciółki namawiają...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Karolinę z dnia na dzień opuszcza partner. Zostawia jej restaurację, która nie ma racji bytu. Mimo wszystko Karolina próbuje ją reanimować.
Jakub pracuje ponad siły w restauracji swojego teścia. Jest przez niego wyzyskiwany i mamiony obietnicą udziałów w zyskach. Jest zaślepiony do tego stopnia, że nie ma czasu dla swojej rodziny. Agnieszka, partnerka Jakuba ma już dość. Zostawia go i razem z córką wyjeżdża na drugi koniec Polski. Wtedy Jakub przegląda na oczy.
Czy Karolinie się uda postawić na nogi restaurację, czy Jakub odzyska Agnieszkę? I co połączy tych dwoje? Musicie koniecznie przeczytać.
To kolejna książka Krystyny Mirek, która mnie nie zawiodła. Po pierwsze uwiodła mnie okładka. Jest niesamowita. A treść tak mnie pochłonęła, że niemal przeczytałam jednym tchem.
„Obca w świecie singli” to książka, która wzrusza i zmusza do myślenia. Może nawet spowodować, że ktoś pod jej wpływem zmieni swoje dotychczasowe życie. Dzięki niej uświadamiamy sobie, co tak naprawdę jest w życiu najważniejsze, co się liczy. Zdajemy sobie sprawę, że niektóre decyzje i wybory nie są tak dobre jak nam się wydaje i że w pogoni za sukcesem możemy stracić wiele.
To książka o niskim poczuciu własnej wartości, o załamaniu nerwowym. O nie poddawaniu się presji otoczenia. O niedopuszczaniu do siebie prawdy, o sztuce manipulacji i o trudnej sztuce przyznawania się do błędów. A także o walce o siebie, o swoje marzenia. O rozłące i tęsknocie, o ślepej miłości, determinacji i samozaparciu.
„Obca w świecie singli” udowadnia, że życie nie zawsze jest tak proste jak się nam wydaje. Że jednak człowiekowi potrzebna jest druga osoba obok siebie po to, aby być szczęśliwym.
Czytałam tę książkę z wielką przyjemnością i polecam całym sercem.

Karolinę z dnia na dzień opuszcza partner. Zostawia jej restaurację, która nie ma racji bytu. Mimo wszystko Karolina próbuje ją reanimować.
Jakub pracuje ponad siły w restauracji swojego teścia. Jest przez niego wyzyskiwany i mamiony obietnicą udziałów w zyskach. Jest zaślepiony do tego stopnia, że nie ma czasu dla swojej rodziny. Agnieszka, partnerka Jakuba ma już dość....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,



Na półkach: , , , ,

Z twórczością Doroty Gąsiorowskiej spotkałam się po raz pierwszy i zostałam bardzo mile zaskoczona.
„Dziewczynę ze sklepu z kapeluszami” czytałam z zapartym tchem. Wręcz nie mogłam się od niej oderwać. Historia Kamelii wzbudziła we mnie bardzo dużo emocji. Wplątane jest w nią wiele barwnych postaci, a każda z nich ma swoje tajemnice, które dziewczyna powoli odkrywa.
Kamelia razem z babcią Lidią mieszkają w jednej z krakowskich kamienic. Prowadzą atelier z kapeluszami, które mieści się na parterze kamienicy, w której mieszkają. Akurat w tym roku pracownia obchodzi stulecie swojej działalności. Z tej okazji Kamelia wraz ze swoją przyjaciółką Magdą szykują dla babci niespodziankę. Z tego powodu też w atelier pojawia się dziennikarz Artur, który przeprowadza wywiad z babcią i wnuczką. Szybko okazuje się, że Artur zagląda do pracowni nie tylko służbowo. Na horyzoncie szybko pojawia się drugi amant Kamelii – Marek – przyjaciel Artura. Tymczasem Lidia zaczyna się dziwnie zachowywać. Jest coraz bardziej niespokojna, drażliwa, zamknięta w sobie, ma kłopoty ze snem. Nie przypomina Lidii z dawnych lat.
Czy niespodzianka dziewcząt się powiedzie? Co z kłopotami sercowymi Kamelii? I wreszcie, co z Lidią? Musicie sięgnąć po książkę żeby się przekonać.
Oj dawno nie czytałam tak świetnej książki jak „Dziewczyna ze sklepu z kapeluszami”. Ani przez chwilę nie pozwoliła mi się nudzić, trzymała w napięciu do ostatniej kropki. Idealnie skonstruowani bohaterowie, niespotykane zwroty wydarzeń, intrygi, tajemnice, miłość – to jest to, co lubię w książkach najbardziej. A tutaj to wszystko znalazłam.
„Dziewczyna…” to książka pełna ciepłych uczuć. O miłości, która napotyka na drodze przeszkody wydające się nie do pokonania. Rodzi się nieśmiało i powoli. Ale także o miłości, dla której bardzo zrobić głupstwa i która jest tak silna, że niszczy wszystko wokół. O chęci przetrwania za wszelką cenę, o niskim poczuciu własnej wartości i tęsknocie za czymś, co jest poza naszym zasięgiem. To książka o przyjaźni, która przenosi góry i pokazuje, że nie ma w życiu rzeczy niemożliwych. Dzięki niej można osiągnąć wszystko. O bezinteresowności i pomocy innym.
„Dziewczyna ze sklepu z kapeluszami” to historia pełna intryg, tajemnic i niedomówień. Jak już wspomniałam wzbudza w czytelniku mnóstwo emocji: złość, bezradność, rozczulenie, smutek, radość, śmiech a także łzy.
Z czystym sumieniem polecam tę książkę każdemu.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Znak.

Z twórczością Doroty Gąsiorowskiej spotkałam się po raz pierwszy i zostałam bardzo mile zaskoczona.
„Dziewczynę ze sklepu z kapeluszami” czytałam z zapartym tchem. Wręcz nie mogłam się od niej oderwać. Historia Kamelii wzbudziła we mnie bardzo dużo emocji. Wplątane jest w nią wiele barwnych postaci, a każda z nich ma swoje tajemnice, które dziewczyna powoli...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Strasznie rozczarowała mnie ta książka. Nawet nie wiem co o niej napisać.

Strasznie rozczarowała mnie ta książka. Nawet nie wiem co o niej napisać.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Marianna wiedzie dość uporządkowane życie. Mąż, dwoje dzieci, praca. Może nie do końca wymarzona, ale jest. I przyjaciółka, której można powierzyć nawet najskrytsze sekrety bez obawy, że zostanie się potępionym. Wbrew stwarzanym przez Mariannę pozorom nie jest ona szczęśliwa ze swoim mężem. Stwarza tylko takie wrażenie, żeby dzieci nie cierpiały. Dlatego tak łatwo jej uciec od codziennego życia. Pewnego dnia Marianna spotyka miłość z lat młodości. Traci dla niego głowę. Przestaje się pilnować, wykrada przeznaczone dla rodziny wolne chwile. Do czego to doprowadzi? Przekonajcie się sami i koniecznie przeczytajcie.

Bardzo chciałam przeczytać tę książkę gdyż jest ona debiutem literackim naszej blogowej koleżanki Magdaleny Majcher. Chciałam zobaczyć jak jej się to udało. I powiem Wam, że nie zawiodłam się. Książka „Jeden wieczór w Paradise” jest świetna, jakbym mogła użyć tego słowa napisałabym, że z…. Przeczytałam ją jednym tchem. Napisana jest jasno i przejrzyście. Bardzo podobały mi się te zobrazowane smsy. Lubię takie „zagrania”.
A teraz „do brzegu” jak mówi mój syn. Fabuła książki nie jest żadną nowością. Jednak ma w sobie to coś, co ją wyróżnia. Można w niej wychwycić prawdziwe smaczki, które nadają książce pazur. „Jeden wieczór w Paradise” to książka o zdradzie, ale także o zagubieniu i samotności we dwoje. O strachu przed tym, że tajemnica się wyda, ale także przed chorobą i tym, że w najtrudniejszych chwilach nie znajdzie się w nikim oparcia. O zaślepieniu namiętnością, o niedojrzałości emocjonalnej. O potrzebie silnego poczucia własnej wartości, o ułudzie i krótkotrwałym szczęściu kosztem innych.
Magdalena Majcher napisała książkę, która przestrzega i uczy. Pokazuje, jakie błędy można popełnić będąc tak bardzo zaślepioną i omamioną. Jak wiele można stracić przez chwilę przyjemności. Jak złudne jest szczęście budowane na czyjejś krzywdzie. Ale pokazuje nam też, że nie należy się poddawać, że trzeba walczyć, aby osiągnąć swój cel. Zmusza do refleksji nad tym czy warto?
Autorka w swojej książce zwraca uwagę na bardzo ważną sprawę. A mianowicie na chorobę, z którą boryka się coraz więcej kobiet – raka piersi. Mam nadzieję, że dzięki temu, że kobiety przeczytają tę książkę będą się częściej badać. Mam taką nadzieję.
Z całego serca zachęcam do przeczytania tej książki. Jest bardzo estetycznie wydana. Jeśli chodzi o treść też na pewno się nie zawiedziecie. W mojej głowie pozostała ona na długo, mimo, iż często irytowało mnie zachowanie głównej bohaterki.
Świetny debiut – brawo.

Marianna wiedzie dość uporządkowane życie. Mąż, dwoje dzieci, praca. Może nie do końca wymarzona, ale jest. I przyjaciółka, której można powierzyć nawet najskrytsze sekrety bez obawy, że zostanie się potępionym. Wbrew stwarzanym przez Mariannę pozorom nie jest ona szczęśliwa ze swoim mężem. Stwarza tylko takie wrażenie, żeby dzieci nie cierpiały. Dlatego tak łatwo jej uciec...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Bardzo rzadko czytam książki dla dzieci, ale tej nie mogłam się oprzeć.
Po pierwsze jest świetnie wydana. Papier, druk, fajne czcionki, ciekawe wstawki to wszystko nadaje książce smaczku."Dziennik..." czyta się z największą przyjemnością, wprost nie można się od niego oderwać. Nawet moje dzieci, które z książkami mają na bakier zainteresowały się tą publikacją. Napisana jest bardzo przystępnym językiem, przygody opisywane są z punktu widzenia małego chłopca. Pewnie dlatego aż tak intrygują, fascynują i wzbudzają zainteresowanie. Książka okraszona jest mnóstwem cudnych zdjęć z wyprawy a także bardzo śmiesznych obrazków. Zawiera dużo porad i trików jak przeżyć w ekstremalnych warunkach. A prawdziwym smaczkiem jest zestaw na końcu książki, który pozwala na chwilę rozrywki. Ja czytałam tę książkę z przyjemnością. Świetnie się przy niej bawiłam, ale miałam też chwilę wzruszenia i zadumy. Byłam pełna podziwu dla wyczynu Szymona, ja chyba nie odważyłabym się na taką podróż. Z całą stanowczością polecam książka Szymona Radzimierskiego. Doskonale nadaje się na prezent dla miłośników przygód, podróży, zwierząt. Jest doskonała do tego by zachęcić dzieci do czytania.Polecam, nie zawiedziecie się.

Bardzo rzadko czytam książki dla dzieci, ale tej nie mogłam się oprzeć.
Po pierwsze jest świetnie wydana. Papier, druk, fajne czcionki, ciekawe wstawki to wszystko nadaje książce smaczku."Dziennik..." czyta się z największą przyjemnością, wprost nie można się od niego oderwać. Nawet moje dzieci, które z książkami mają na bakier zainteresowały się tą publikacją. Napisana...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Edie pracuje jako dziennikarka. Oprócz obowiązków służbowych oddaje się także małym przyjemnościom. Flirtuje ze swoim kolegą z pracy. Zabawa musi się skończyć gdyż ów kolega zaprasza Edie na swoje wesele. Ale czy ona się kończy czy dopiero zaczyna? Pod wpływem impulsu Jack – pan młody – całuje dziewczynę na swoim ślubie. I wtedy dopiero się zaczyna. Edie zostaje zlinczowana. Żeby załagodzić sytuację szef daje jej nowe zlecenie i wysyła ją daleko od redakcji.
Powiem Wam szczerze. Bardzo sceptycznie podeszłam do tej książki. Poprzednia autorki mi się nie podobała. Ale chciałam dać jej szansę i spróbować jeszcze raz. Niestety kolejnej szansy nie będzie. Nie skreślam książki całkowicie, ale to nie jest to to, co lubię. Dla mnie książka jest nudna, fabuła zbyt rozciągnięta. Dość ciekawa zaczęła być dopiero pod koniec. Dlatego uważam, że książka jest mocno nierówna. Ale jak już napisałam nie przekreślam jej całkowicie.
To książka o ogromnej sile Internetu i portali społecznościowych. O tym jak hejt potrafi zniszczyć życie człowieka. O kreowaniu fałszywych wizerunków. Ale także o wielkiej sile przyjaźni, a także o tych przyjaźniach fałszywych, takich, które są po coś. O trudnych relacjach rodzinnych: o niezrozumieniu, samotności, o buncie wyrażanym swoim zachowaniem. O trudnym życiu celebrytów i o pokazaniu, że są oni normalnymi ludźmi.
Niby książka łatwa, szybka i przyjemna a jednak kryje się w niej drugie dno – to trudniejsze. Książka mówi nam o tym, że warto rozmawiać żeby wyjaśniać sobie różne kwestie. Warto dawać sobie drugą szansę. I co najważniejsze – nie przejmować się tym, co o nas piszą.

Edie pracuje jako dziennikarka. Oprócz obowiązków służbowych oddaje się także małym przyjemnościom. Flirtuje ze swoim kolegą z pracy. Zabawa musi się skończyć gdyż ów kolega zaprasza Edie na swoje wesele. Ale czy ona się kończy czy dopiero zaczyna? Pod wpływem impulsu Jack – pan młody – całuje dziewczynę na swoim ślubie. I wtedy dopiero się zaczyna. Edie zostaje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Sisi znałam tylko z seriali i z filmu. Jakoś nie miałam czasu ani ochoty by zagłębiać się w historię tej postaci. Teraz w moje ręce trafiła książka wydawnictwa HarperCollins Polska „Sisi Samowolna cesarzowa” i bardzo się cieszę, że mogłam ją przeczytać. Całkowicie zmieniłam myślenie o tej kobiecie.
Do tej pory wydawało mi się, że jest Ona bardzo miłą, czarującą lubiącą sprawiać przyjemność innym kobietą. Książka dosyć szybko zweryfikowała moje postrzeganie Sisi. Rzecz jest już o cesarzowej w kwiecie wieku, która cieszy się późnym macierzyństwem. Czerpie z życia całymi garściami nie zważając na uczucia innych. Podróżuje, flirtuje i coraz bardziej oddala się od swojego męża i dwójki starszych dzieci. Czytając tę książkę szybko zorientowałam się, że Elżbieta to zadufana w sobie, egoistyczna i bawiąca się ludźmi bezwzględna kobieta. Nie zważa na uczucia innych, swoje niepowodzenia wychowawcze i trudne relacje małżeńskie tłumaczy wtrącanie się w jej życie osób trzecich. Kreuje się na ofiarę i nieszczęśliwą kobietę. Ja postrzegam to inaczej. Gdyby naprawdę chciała to poruszyłaby niebo i ziemię, żeby coś zmienić w swoim życiu. Jednak nie. Sisi woli spędzać czas beztrosko. Ale nie będę Wam zdradzać wszystkiego, musicie przeczytać sami, zaręczam, że warto.

Ja czytając tę książkę czułam płynącą z jej kart bardzo wielką samotność i tęsknotę, żal i mnóstwo niedomówień. Strach, bezmyślność. Bohaterowie uświadamiają sobie oczywiste prawdy w momencie, gdy już nie ma to żadnego znaczenia. Ale czytałam też niespełnionych miłościach, o niedoścignionych marzeniach. O matczynych troskach i lękach. O strachu przed utratą największego skarbu. O wielkiej przyjaźni. Ale też o tajemnicach i intrygach, których na cesarskim dworze nie brakuje.

Uwielbiam książki historyczne, dlatego i tę przeczytałam z wielką przyjemnością. Polecam z całego serca tym, którzy wyobrażenia o Sisi mają tylko i wyłącznie z seriali i filmów.

Sisi znałam tylko z seriali i z filmu. Jakoś nie miałam czasu ani ochoty by zagłębiać się w historię tej postaci. Teraz w moje ręce trafiła książka wydawnictwa HarperCollins Polska „Sisi Samowolna cesarzowa” i bardzo się cieszę, że mogłam ją przeczytać. Całkowicie zmieniłam myślenie o tej kobiecie.
Do tej pory wydawało mi się, że jest Ona bardzo miłą, czarującą lubiącą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Bywają książki, które się czyta i idzie ja po grudzie. Ale są też takie, w których zakochujemy się od pierwszej kartki. „Najlepsze chwile w życiu” są właśnie taką książką, czytasz i nie możesz się od niej oderwać.
Sal to samotna dziennikarka, której ciężko zaakceptować swój wiek. Ubiera się wyzywająco i ekstrawagancko, imprezuje, ale to wszystko do czasu.
Laura ma idealne życie: mąż, dwójka dzieci, piękny dom. Niestety wszystko okazuje się złudne.
Ella po tragicznej śmierci męża mieszka sama w wielkim domu. Córka namawia ją by go sprzedała. Jednak Ella ma inny plan. Co z niego wyniknie?
Claudia bardzo lubi swoje mieszkanie w Londynie i nie wyobraża sobie, że mogłaby zamieszkać na wsi. To jest nie do pomyślenia. Ale czy na pewno?
Wszystkie dziewczyny są już po sześćdziesiątce, ale jak same twierdzą: teraz sześćdziesiątka to jak czterdziestka. Co jakiś czas spotykają się przy winku na ploteczkach, opowiadają sobie o sukcesach, porażkach, oczekiwaniach, marzeniach. Razem śmieją się i płaczą, cieszą się z sukcesów, wspierają w porażkach, dopingują w obliczu wyzwań.
„Najlepsze chwile w życiu” to książka w bardzo ciepłym klimacie. Czytając ją ma się wrażenie, że się jest jej częścią, piątą przyjaciółką. To jest niby lekka historia o wspaniałej przyjaźni, która przenosi góry. Ale nic bardziej mylnego. W tej jakże prostej opowieści można dopatrzeć się głębszych znaczeń. I tak czytamy o radzeniu sobie w obliczu tragedii, o zdradach, o radzeniu sobie z samotnością. O nieufności wobec obcych, o próbie zawładnięcia życiem innych, o mnóstwie niedomówień, które są przyczyną wielu nieporozumień. O sztuce wyboru, o tym, że nie wszystko jest takie jak na pierwszy rzut oka wygląda, o trudnych relacjach rodzinnych. Ale przede wszystkim to jest piękna opowieść o przyjaźni, miłości i zaufaniu. O odbudowywaniu wzajemnych relacji rodzinnych. O odkrywaniu tajemnic sprzed lat. O tym jak dziewczyny na nowo zdobywają pewność siebie, jak walczą o swoje nowe życie, jak znajdują nowe pasje i czerpią radość nawet z najprostszych rzeczy.
Ja bardzo żałuję, że tak szybko przeczytałam tę książkę. Mimo, że jest ona dosyć duża objętościowo to ja czytałabym drugie tyle. W tak trudnym czasie dla mnie takiej lektury i było trzeba. Daje nadzieje, pokazuje, że wbrew wszystkiemu należy walczyć, nie poddawać się. Trzeba wierzyć we własne siły i nie pozwalać burzyć swojego szczęścia, podkopywać poczucia własnej wartości. Udowadnia, że w życiu na nic nie jest za późno wystarczy chcieć. A przede wszystkim uczy nas czerpać radość i szczęście ze wszystkiego.
Jako, że grudzień za pasem książka ta będzie idealnym prezentem mikołajkowym lub gwiazdkowym dla kobiet w każdym wieku. Polecam z całego serca.

Bywają książki, które się czyta i idzie ja po grudzie. Ale są też takie, w których zakochujemy się od pierwszej kartki. „Najlepsze chwile w życiu” są właśnie taką książką, czytasz i nie możesz się od niej oderwać.
Sal to samotna dziennikarka, której ciężko zaakceptować swój wiek. Ubiera się wyzywająco i ekstrawagancko, imprezuje, ale to wszystko do czasu.
Laura ma idealne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Troje młodych ludzi i trzy różne światy. Tak zaczyna się najnowsza powieść Anny Klary Majewskiej „Melanżeria”.
Iza wychowywana jest przez babkę w Białymstoku. Zostaje pół sierotą we wczesnym dzieciństwie. Matka się nią w ogóle nie interesuje. Iza podejmuje studia medyczne, niestety nie doprowadza ich do końca. Z nieznanych przyczyn wyjeżdża do Warszawy.
Tomasz mimo ojca milicjanta tak naprawdę wychowywany jest przez matkę i ciotkę. Obie kobiety przebierają Tomusia w sukienki i mówią do niej jak do dziewczynki. W szkole dzieci mu dokuczają bo jest „inny”. Lanser otaczający się ładnymi przedmiotami, niby pracuje, ale bardziej się ślizga i udaje mu się to nieźle.
Anita to dziewczyna, która nie zaznała biedy. Wychowała się jako resortowe dziecko, wyszła za mąż za bogacza z którym robiła to co chciała. Rozpieszczona bogaczka korzystająca z życia najmocniej jak tylko się da.
Historia tych trojga opowiadana jest na przestrzeni kilkunastu lat. W pewnym momencie ich drogi się splatają. Opowieść ta przepleciona jest smsami wysyłanymi sobie przez dwójkę z nich. Życie Anity, Tomka i Izy toczy się na luzie. Należą do tzw.warszawki, niestety do czasu.
Powiem Wam szczerze, że okładka w ogóle nie zachęciła mnie do czytania tej książki. Ale dzieci rano wyszły do szkoły a ja wzięłam ją do ręki i wieczorem nie miałam już co czytać. Bardzo rzadko zdarza mi się żebym przeczytała książkę w jeden dzień. Ta ma coś w sobie, przyciąga do siebie jak magnes. Autorka próbuje przedstawić w niej życie młodych ludzi, którzy przyjeżdżają do stolicy i myślą, że świat stoi przed nimi otworem. Zachłystują się nim, wpadają w wiele pułapek, z których bardzo ciężko wyjść obronną ręką, ale jakoś im się to udaje. Autorka w niby beztroskie życie wplata bardzo wiele problemów, wobec których nie można przejść obojętnie. Lęk przed opuszczeniem, samotność, brak poczucia własnej wartości. Chęć ujrzenia w bliskim kogoś, kim tak naprawdę nie jest, odrzucenie, zdrada, bezradność w obliczu tragedii. Młodzi myślą, że mają wszystko jednak czytając tę książkę czuje się, że brakuje im miłości, czułości, bliskości drugiego człowieka. Próbują sobie to rekompensować w inny sposób, nie do końca przemyślany: intrygi, kłamstwa są u nich na porządku dziennym. Przez to wszystko przebija się czasem głos rozsądku, który próbuje postawić wszystkich do pionu. I bardzo dobrze. W pewnym momencie trójka naszych bohaterów uświadamia sobie, że na pewne rzeczy jest już za późno, żałują, próbują coś naprawić. Ale nie wszystko im się udaje. Ludzkiej natury nie da się ot tak zmienić.
Czytając „Melanżerię” byłam zirytowana i zła, a miejscami nawet zbulwersowana na jej bohaterów. Wkurzała mnie ich bezmyślność, nie zwracanie uwagi na to, że krzywdzą innego człowieka, że myślą tylko o sobie. Był moment, że czułam współczucie i żal, że to wszystko tak się potoczyło.
„Melanżerię” powinien przeczytać każdy młody człowiek i potraktować ją tak naprawdę serio. Książka ta może być doskonałą przestrogą dla tych, którzy w Warszawie, czy w innym większym mieście myślą, że wygrali los na loterii.

Troje młodych ludzi i trzy różne światy. Tak zaczyna się najnowsza powieść Anny Klary Majewskiej „Melanżeria”.
Iza wychowywana jest przez babkę w Białymstoku. Zostaje pół sierotą we wczesnym dzieciństwie. Matka się nią w ogóle nie interesuje. Iza podejmuje studia medyczne, niestety nie doprowadza ich do końca. Z nieznanych przyczyn wyjeżdża do Warszawy.
Tomasz mimo ojca...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zarzyccy to małżeństwo bardzo zakochane w sobie. Mają wszystko, o czym marzyli: własny dom, świetną pracę, a teraz Malwina jest w długo wyczekiwanej ciąży. Można rzec pełnia szczęścia. Niestety do czasu. Gdy na świat przychodzi Dagmara wszystko się zmienia. Okazuje się, że dziecko jest bardzo poważnie chore. Mimo to Malwina kocha ją całym sercem. Dagmara jest dla niej całym światem, dlatego poświęca się jej w stu procentach. Tego samego nie można niestety powiedzieć o Arturze – ojcu dziewczynki. On oddala się od rodziny, coraz bardziej ucieka w pracę. Wyprowadza się z małżeńskiej sypialni. Nie potrafi zaakceptować córki takiej, jaka jest i po prostu ją kochać. O to, że Dagmara jest chora obwinia wszystkich wokoło tylko nie siebie.

Co czuje kobieta, która w obliczu wyzwań i trudności losu zostaje sama? Jak ma sobie radzić, jak żyć. Czy porzucić nadzieję czy walczyć mimo wszystko?

Przyznam szczerze, że trochę się bałam sięgając po tę książkę. Do tej pory tylko nieliczne pozycje tego wydawnictwa wydawały się interesujące. Jednak niepotrzebne były moje obawy. Bo ta książka jest bardzo życiowa i bardzo mądra. Pomaga nabrać dystansu do wielu spraw, wyciągać wnioski i uczyć się na cudzych błędach. To książka o emocjach i uczuciach, które targają bohaterami. O walce o lepsze jutro, o ogromnej potrzebie miłości i przyjaźni. Ale także o życiu pozorami, na pokaz dla kogoś, o zakłamaniu i zdradzie. O tym, że nie wszystko jest takie, na jakie wygląda. O zagubieniu się w tym wszystkim i próbie odnalezienia drogi na nowo.

Aneta Krasińska swoją książką uczy nas pokory. Nie możemy brać za pewnik tego, że wszystko będzie dobrze w każdej sytuacji. Trzeba być gotowym na każdą ewentualność i należy umieć stawić temu czoła z godnością. Książka niesie w sobie dość duży ładunek emocjonalny. Czytając ją zaczynasz stawiać się na miejscu głównej bohaterki i myśleć: co by było gdyby… Uświadamiasz sobie, że jesteś niemądra, że zamiast cieszyć się z tego, co masz wynajdujesz milion nieistotnych problemów.

„Szukając szczęścia” to książka, obok której nie można przejść obojętnie. Musicie ją przeczytać, do czego całym sercem zachęcam.

Zarzyccy to małżeństwo bardzo zakochane w sobie. Mają wszystko, o czym marzyli: własny dom, świetną pracę, a teraz Malwina jest w długo wyczekiwanej ciąży. Można rzec pełnia szczęścia. Niestety do czasu. Gdy na świat przychodzi Dagmara wszystko się zmienia. Okazuje się, że dziecko jest bardzo poważnie chore. Mimo to Malwina kocha ją całym sercem. Dagmara jest dla niej całym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

„Ukłony dla żony” są napisana ze swadą i humorem, ale też z mądrością życiową. Autorka rozkładając pewne problemy na czynniki pierwsze uświadamia nam jak wiele ich tkwi w nas samych. My kobiety nie potrafimy robić niczego w prosty sposób tylko wszystko komplikujemy. Mężczyznom jakoś to łatwo wszystko wychodzi.
„Ukłony dla żony” to książka – poradnik dająca nam odpowiedzi na wiele pytań, ukierunkowująca nas na pewne tory, przedstawiająca nam to, co jest przecież oczywiste. Warto ją czytać z telefonem w ręku. W książce są umieszczone kody, które zeskanowane przekierowują czytelnika do miejsc, przepisów, artykułów, o których wspomina autorka.
W książce tej czytamy o podziale obowiązków w małżeństwie, równouprawnieniu, przyjaźni, zaufaniu, wspólnych zainteresowaniach, dzieciach itp. Porady te są przetykane listami do przyjaciela oraz ankietami wypełnianymi przez znajomych. Autorka udowadnia nam, że nie warto za wszelką cenę mieć wielu pseudo przyjaciół i się z nimi męczyć, bo tak wypada. Jedna bratnia duża znaczy więcej niż tabun znajomych. Pokazuje nam jak łatwo uszczęśliwić siebie nawzajem. Nie potrzeba do tego zbyt wielkiego wysiłku. Pyszna kolacja i cudowny masaż lub gotowanie we dwoje to jest to.
Ja tę książkę czytałam z największą przyjemnością. Korzystałam z kodów, analizowałam swoje zachowania i doszłam do wniosku, że w związku dwojga osób najważniejsze jest zaufanie. Reszta sama się ułoży.
Idealny prezent na Walentynki i dla Niej i dla Niego.

„Ukłony dla żony” są napisana ze swadą i humorem, ale też z mądrością życiową. Autorka rozkładając pewne problemy na czynniki pierwsze uświadamia nam jak wiele ich tkwi w nas samych. My kobiety nie potrafimy robić niczego w prosty sposób tylko wszystko komplikujemy. Mężczyznom jakoś to łatwo wszystko wychodzi.
„Ukłony dla żony” to książka – poradnik dająca nam odpowiedzi na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Długo się zastanawiałam nad napisaniem tej recenzji. Jak można oddać to, co się czuje po przeczytaniu tej książki. Dla mnie to niemożliwe. Dlatego boję się, że nie uda mi się wyrazić słowami tego co czuję. Ta książka jest we mnie, żyję nią. Niemniej jednak spróbuję. Jak wyjdzie, nie mnie to oceniać. Zawsze piszę recenzję na kartce, później przepisuję do komputera. Teraz idę na żywioł. Nie chcę żeby to, co czuję gdzieś się zagubiło.
Zapewne domyślacie się, o jakiej książce mówię. Przecież okładka jest obok. Tak, tak. To książka Agnieszki Walczak – Chojeckiej „Nie czas na miłość”. Opowiada ona o miłości dwojga młodych ludzi w cieniu rozgrywającej się wojny domowej. Młodzi są z dwóch walczących przeciwko sobie obozów – Jasmina jest Chorwatką, a Dragan Serbem. Na domiar złego bardzo mocno przeciwny tej miłości jest ojciec dziewczyny. Jak potoczą się losy tych młodych? Przekonacie się czytając książkę. Znajdziecie tam losy innych młodych ludzi, którzy także muszą sobie radzić z życiem w obliczu wojny.

Książka „Nie czas na miłość” porwała mnie już od pierwszych stron. Autorka doskonale prowadzi fabułę. Czytelnik cały czas jest ciekawy co będzie dalej i dalej. I nie sposób odłożyć książki na półkę póki się jej nie przeczyta. Chociaż ja przyznam szczerze, że miałam kilka takich momentów, że zamykałam ją i szłam na spacer albo przytulałam się do mojej Zośki. Tak silne emocje wywoływała we mnie ta książka. Strach, smutek, przygnębienie, bezradność. I znów to pytanie: jak ludzie ludziom mogli zgotować taki los? W tym przypadku tak sobie bliscy przed wojną. Agnieszka Walczak – Chojecka w tej książce oddała piękno bałkańskiego krajobrazu, a z drugiej strony okrucieństwo wojny w tak realistyczny sposób, że momentami czułam się jakbym tam była. Ale nie, nie bójcie się, że to książka tylko o złu największym z możliwych. Nie. Przede wszystkim to książka o pięknej miłości, która zdarzyła się mimo wszystko. I która pokonuje wiele barier i przeciwności losu, tak jest silna i nierozerwalna. To książka o przyjaźni, tej na zawsze i w każdych okolicznościach. Ale także tej na chwilę: podstępnej, zdradzieckiej, mściwej. O sile, determinacji i niesamowitym harcie ducha tych wszystkich ludzi stojących w obliczu wojny, ale także o ich słabościach, troskach i niepokojach.

Historia Jasminy, Dragana i ich przyjaciół bardzo wzrusza. Czytając, nie raz otarłam łzę, a nawet otwarcie ryczałam. Porusza najczulsze struny w ciele człowieka. Zmusza do tego, żeby się zastanowić co dla nas w życiu jest najważniejsze, czy warto czasami się kłócić, czy nie lepiej żyć tak żeby niczego nie żałować.

Czytałam wszystkie książki autorki. Moim zdaniem ta jest najlepsza. Powiem nawet, że ta książka jest numerem jeden wśród książek przeczytanych w ciągu ostatnich trzech lat. Nawet teraz pisząc ten tekst, znów czuję jak wariuje moje serce i mam cały czas łzy w oczach. Wciąż tkwią we mnie emocje związane z „Nie czas na miłość”.

Polecam, przeczytajcie koniecznie. Wobec tej książki nie można przejść obojętnie. Ja nie mogę się doczekać kolejnego tomu. I przyznam Wam się po cichu, że bardzo chciałabym odwiedzić Sarajewo.

Długo się zastanawiałam nad napisaniem tej recenzji. Jak można oddać to, co się czuje po przeczytaniu tej książki. Dla mnie to niemożliwe. Dlatego boję się, że nie uda mi się wyrazić słowami tego co czuję. Ta książka jest we mnie, żyję nią. Niemniej jednak spróbuję. Jak wyjdzie, nie mnie to oceniać. Zawsze piszę recenzję na kartce, później przepisuję do komputera. Teraz idę...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Zapach lawendy Amanda Browning, Lynne Graham, Nina Harrington
Ocena 5,9
Zapach lawendy Amanda Browning, Ly...

Na półkach: , , ,

„Zapach lawendy” to zbiór trzech krótkich opowiadań o miłości. Napisane są one według takiego samego schematu. Dwoje ludzi się w sobie zakochuje, pobierają się. Później następują komplikacje w wyniku których rozstają się by na końcu żyć długo i szczęśliwie.
Fajnie przeczytać jedną taką opowieść, ale trzy prawie takie same dla mnie to już przesada. Ta książka łatwa, lekka i przyjemna. Typowy romans z pięknymi opisami przyrody w tle. Idealna właśnie na wakacje ale ja chyba na takie książki jestem już za stara. Dla mnie wszystko tam jest takie piękne i cukierkowe. Wręcz nierealne. W opowieściach tych kryje się mnóstwo intryg, tajemnic, kłamstw. Bywały momenty, że bohaterowie mnie bardzo mocno irytowali i złościli. Szczególnie despotyczny mąż, który nie szanował swojej żony. Ale nie przekreślam tej książki. Po prostu mnie nie przypadła do gustu, ale wiem, że wielu z Was się ona spodoba.

„Zapach lawendy” to zbiór trzech krótkich opowiadań o miłości. Napisane są one według takiego samego schematu. Dwoje ludzi się w sobie zakochuje, pobierają się. Później następują komplikacje w wyniku których rozstają się by na końcu żyć długo i szczęśliwie.
Fajnie przeczytać jedną taką opowieść, ale trzy prawie takie same dla mnie to już przesada. Ta książka łatwa, lekka i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Powiem Wam szczerze, że pierwsza książka Klaudii Kopiasz nie zachwyciła mnie aż tak bardzo. Dlatego też, gdy poprosiła mnie o zrecenzowanie jej kolejnej książki miałam lekkie obawy. Okazały się niepotrzebne, bo książka jest świetna.
Wiliam to dość popularny pisarz, który od pięciu lat nie napisał ani słowa. Dlaczego? Wciąż na nowo przeżywa utratę ukochanej żony i nie może się pozbierać. Z nikim nie rozmawia, nawet z rodzicami. Jego najwierniejszym przyjacielem jest pies. Aby zmienić ten stan rzeczy wyjeżdża na wakacje. Ma nadzieję, że to mu pomoże w odzyskaniu siebie.
Mia to młoda dziewczyna, która ma kochającą rodzinę i przyjaciółki. Mogłaby zawojować świat. Jednak niedane jest jej się cieszyć tym wszystkim. Pewnego dnia Mia dowiaduje się, że jest śmiertelnie chora.
To bardzo dobra książka, którą polecam każdemu. Niby lekka, łatwa i przyjemna a jednak nie. Pozory mylą. Tak książka wywołuje wiele emocji. Ja nie mogłam się od niej oderwać. Bardzo polecam jako lekturę na lato. Autorka w piękną historię wplata niesamowite opisy przyrody tak, że czytają tę książkę ma się wrażenie, że się jest na wyspie.
To piękna książka o sile miłości i o tęsknocie, którą trudno nam sobie wyobrazić. O samotności, odrzuceniu i poszukiwaniu samego siebie. O tragedii, która pomaga zjednoczyć siły, a także o rodzicielskiej miłości i oddaniu. „Zapach szczęścia” pokazuje nam, że na nic w życiu nie jest za późno, że każdemu należy dać szansę nie tylko jedną ale i kolejne. I mówi nam, że należy brać z życia pełnymi garściami niezależnie od okoliczności.
Moim zdaniem ta książka jest bardzo dojrzała, przemyślana w każdym szczególe i taka prawdziwa. Przecież takie przypadki mogą się zdarzyć każdemu z nas. „Zapach szczęścia” skłania czytelnika do refleksji, do zastanowienia się nad swoim życiem. Sprawi, że popłyną łzy z oczu, ale także to, że się uśmiechniesz. We mnie ta książka wywołała także złość i poczucie bezsilności. Ale przede wszystkim dała nadzieję i pokazała, że nie należy się poddawać. Trzeba walczyć do końca a na pewno dla nas zaświeci słońce.

Powiem Wam szczerze, że pierwsza książka Klaudii Kopiasz nie zachwyciła mnie aż tak bardzo. Dlatego też, gdy poprosiła mnie o zrecenzowanie jej kolejnej książki miałam lekkie obawy. Okazały się niepotrzebne, bo książka jest świetna.
Wiliam to dość popularny pisarz, który od pięciu lat nie napisał ani słowa. Dlaczego? Wciąż na nowo przeżywa utratę ukochanej żony i nie może...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Nie wiem jak to się stało ale jest kilka książek Krystyny Mirek, których nie czytałam. Wśród nich znalazł się też debiut pani Krysi czyli „Prom do Kopenhagi”.
Jest to opowieść o dwojgu młodych ludzi, którzy mijają się ze sobą. Razem wychowują się na podwórku od maleńkości. Później w wyniku nieporozumień ich drogi się rozchodzą, chociaż taka miłość jak ich nie zdarza się co dzień.
Konrad wychowuje się w bardzo biednej rodzinie. Ojciec alkoholik nie potrafi, a może i nie chce zapewnić bytu swojej licznej rodzinie. Żyją w skrajnym ubóstwie, w walącym się domu.
Weronika w wieku czterech lat zostaje półsierotą. Wychowują ją ojciec z babką, a później tylko ojciec. W wyniku pewnych plotek i nieporozumień ojciec z córką prawie wcale nie rozmawiają. Weronika próbuje tworzyć w domu rodzinną, ciepłą atmosferę, ale to wszystko na nic.
Weronika i Konrad są sąsiadami. Od najmłodszych lat garną się do siebie, zakochują się w sobie. Ale bycie razem nie jest im pisane.
Bardzo się cieszę, że „Prom do Kopenhagi” wreszcie trafił w moje ręce. To bardzo ciepła opowieść o życiu, które wcale nie jest usłane różami. To książka, którą pochłania się w jeden wieczór, a po skończeniu jej ma się ochotę na więcej i czuje się wielki niedosyt.
To historia o przyjaźni, która rodzi się z zazdrości, a później jest bardzo silna i nierozerwalna. O miłości, przez którą ludzie popychani są do niewyobrażalnych czynów. To książka o nienawiści, zazdrości i odrzuceniu. P żerowaniu na naiwności starszych ludzi. O nieporozumieniach i o słuchaniu tych, którzy racji nie mają. Prowadzi to do niszczenia szczęścia młodych ludzi. O próbie nawiązywania dobrych kontaktów z najbliższymi, co nie zawsze wychodzi. O dawaniu szansy i wykorzystaniu jej.
Można powiedzieć – od prosta historia o miłości jakich wiele. Jednak mnie zachwyciła. Pokazuje, że nie należy słuchać innych, trzeba iść za głosem serca a wtedy wszystko się ułoży. Przyjaźń rodzona w bólach jest najmocniejsza, a ludzie nie zawsze są nieżyczliwi. Potrafią się zmobilizować i pomóc jeśli trzeba.
Bardzo polecam tę książkę. Jest idealna na chandrę, pozwala się zrelaksować, zapomnieć, chociaż na chwilę o tym, co dzieje się wokół nas.

Nie wiem jak to się stało ale jest kilka książek Krystyny Mirek, których nie czytałam. Wśród nich znalazł się też debiut pani Krysi czyli „Prom do Kopenhagi”.
Jest to opowieść o dwojgu młodych ludzi, którzy mijają się ze sobą. Razem wychowują się na podwórku od maleńkości. Później w wyniku nieporozumień ich drogi się rozchodzą, chociaż taka miłość jak ich nie zdarza się co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Czasem lubię przeczytać taką lekką powieść o miłości. Dlatego sięgnęłam po „Drugą rundę”. I rozczarowanie, bo ta książka wcale nie była lekka. Ale była świetna. Aż żałuję, że tak szybko ją przeczytałam. Główna bohaterka, Gerth jest młodą wdową. Straciła męża w wypadku samochodowym w wieku 29 lat. Od tego czasu minęło półtora roku. Przyjaciółki próbują pomóc jej wrócić do życia towarzyskiego. Pewnego wieczoru Gerth spotyka mężczyznę, z którym zaczyna się umawiać. Co z tego wyniknie? Przekonajcie się sami czytając tę książkę.

„Druga runda” to piękna książka o miłości tak silnej, że trwa nawet po śmierci. O wielkiej tęsknocie i cierpieniu po stracie ukochanego. O odrzuceniu przez najbliższych z niewiadomego powodu i samotności wśród tłumu. To książka o pseudo przyjaźni i o przyjaciółkach, które zazdroszczą, kiedy Gerth układa się lepiej niż im. O tym, że nie każdy potrafi dorosnąć do swojego wieku. Ale to też książka o miłości, która dopiero się rodzi, o próbie układania sobie życia na nowo. Jednym słowem książka rewelacyjna.

Korzystając z okazji chciałam pochwalić wydawnictwo HarperCollins Polska za to, w jaki sposób wydają swoje książki. Są one przejrzyste, z dużym drukiem dzięki temu czyta się je bardzo szybko.

Polecam książkę „Druga runda”. Mnie wzruszyła do łez, ale także wywołała uśmiech na twarzy. Idealna na majowy weekend.

Czasem lubię przeczytać taką lekką powieść o miłości. Dlatego sięgnęłam po „Drugą rundę”. I rozczarowanie, bo ta książka wcale nie była lekka. Ale była świetna. Aż żałuję, że tak szybko ją przeczytałam. Główna bohaterka, Gerth jest młodą wdową. Straciła męża w wypadku samochodowym w wieku 29 lat. Od tego czasu minęło półtora roku. Przyjaciółki próbują pomóc jej wrócić do...

więcej Pokaż mimo to