-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant12
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant2
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński9
Biblioteczka
Chętnie czytam książki o Syberii różnych autorów więc trafiłam również na książkę Koperskiego. Może i czyta się nieźle, jednak napiszę bez ogródek że Koperski to idiota i cham. Idiota bo pojechał na Syberię samochodem latem a cham, gdyż nazywa 80 % Szwajcarów debilami, do człowieka który go gościł zwraca się "stary ramolu", a o pewnej kobiecie pracującej jako sekretarka pisze, że jest okropnie brzydkim potworem. No cóż, na tym poziomie kultury osobistej lepiej jechać na biegun północny, żeby już na pewno żadnego człowieka nie spotkać i nie obrażać.
Chętnie czytam książki o Syberii różnych autorów więc trafiłam również na książkę Koperskiego. Może i czyta się nieźle, jednak napiszę bez ogródek że Koperski to idiota i cham. Idiota bo pojechał na Syberię samochodem latem a cham, gdyż nazywa 80 % Szwajcarów debilami, do człowieka który go gościł zwraca się "stary ramolu", a o pewnej kobiecie pracującej jako sekretarka...
więcej mniej Pokaż mimo to
Kto chce Paryża dekadenckiego niech go nie szuka w literaturze uznanej za klasykę fin de siecle. Odpuśćcie sobie dzieła datowane na przełom wieków XIX i XX. Prawdziwy Paryż dekadencki jest w książce Millera. Jest to dzieło dekadenckie na wylot tak samo jak G była uosobieniem swojej profesji na wskroś:) Może nie powinnam tu pisać, że książkę tę szczególnie dobrze czyta się po psychodelikach ale coż, już to napisałam;)
Najlepszym mottem dla tej książki będzie cytat: "Świat już umarł, tylko nie został pogrzebany".
Kto chce Paryża dekadenckiego niech go nie szuka w literaturze uznanej za klasykę fin de siecle. Odpuśćcie sobie dzieła datowane na przełom wieków XIX i XX. Prawdziwy Paryż dekadencki jest w książce Millera. Jest to dzieło dekadenckie na wylot tak samo jak G była uosobieniem swojej profesji na wskroś:) Może nie powinnam tu pisać, że książkę tę szczególnie dobrze czyta się...
więcej mniej Pokaż mimo toPolecam część pierwszą z opisem tradycyjnej obrzędowości dorocznej, jednak dalszy ciąg jest niebywale nudny i dotyczy przede wszystkim uroczystości wprowadzonych "za komuny", nowa świecka tradycja - jak u Barei ale nie tak wesoło.
Polecam część pierwszą z opisem tradycyjnej obrzędowości dorocznej, jednak dalszy ciąg jest niebywale nudny i dotyczy przede wszystkim uroczystości wprowadzonych "za komuny", nowa świecka tradycja - jak u Barei ale nie tak wesoło.
Pokaż mimo toKsiążka, która wywróciła otaczający mnie świat do góry nogami, trwale zmieniła percepcję rzeczywistości, nauczyła dostrzegać pewne "magiczne" symbole. Od czasu przeczytania Kroniki np. wiem, że wtedy, kiedy nie płynie nurt trzeba po prostu czekać. W końcu zacznie płynąć.
Książka, która wywróciła otaczający mnie świat do góry nogami, trwale zmieniła percepcję rzeczywistości, nauczyła dostrzegać pewne "magiczne" symbole. Od czasu przeczytania Kroniki np. wiem, że wtedy, kiedy nie płynie nurt trzeba po prostu czekać. W końcu zacznie płynąć.
Pokaż mimo toJedyne w swoim rodzaju źródło wiedzy na temat wydarzeń związanych z rewolucją bolszewicką na terenach tzw. polskich kresów wschodnich, z tego względu pozycja niezwykle wartościowa. Opisy rzezi rewolucyjnej szokujące, dlatego niekoniecznie zalecałabym tę książkę jako lekturę szkolną, co proponowały tutaj inne osoby. Jedyny "zgrzyt" w moim odczuciu wiąże się z tym, że autorka w sposób miejscami pretensjonalny podkreśla nie tyle narodowościowy, co klasowy charakter mordów, ukazując kontrast między własną (oraz swoich krewnych) szlacheckością a prymitywizmem "pospólstwa".
Jedyne w swoim rodzaju źródło wiedzy na temat wydarzeń związanych z rewolucją bolszewicką na terenach tzw. polskich kresów wschodnich, z tego względu pozycja niezwykle wartościowa. Opisy rzezi rewolucyjnej szokujące, dlatego niekoniecznie zalecałabym tę książkę jako lekturę szkolną, co proponowały tutaj inne osoby. Jedyny "zgrzyt" w moim odczuciu wiąże się z tym, że autorka...
więcej mniej Pokaż mimo toTa książka to przepis na to, jak z historii państwa i prawa zrobić sałatkę ziemniaczaną z majonezem. Tzn. Zamiast przejrzystego podziału "tematycznego" według państw, które powinny zostać omówione w całości, autor postawił na chronologię. Informacje zostały poszatkowane i przemieszane, więc żeby np. przeczytać o historii prawa w Anglii teoretycznie trzeba po drodze "przeskakiwać" m.in. Niemcy, Francję. Ale to nie takie proste, gdyż czytelnikowi zdarza się znaleźć informacje, iż jakieś rozwiązanie ustrojowe było "zasadniczo podobne do tego, jak np. we Francji", więc tę Francję też przeczytać trzeba... Przechodząc jednak do najważniejszego - w książce są informacje nt. tego, kiedy jakieś rozwiązanie prawne się pojawiło, jednak niestety nie ma nawet pobieżnych omówień treści wielu wspominanych aktów prawnych. Dowiemy się zatem, że "coś" było, kiedy było i kto za tym stał, ale CO to w istocie było-już niekoniecznie. Jest przy tym omówiony szeroki kontekst historyczno-społeczno-ekonomiczny. Jednak jeśli się chce traktować ten podręcznik jako stricte historię PRAWA (a w tym konkretnym celu po książkę sięgnęłam)- to znajdzie się niewiele.
Ta książka to przepis na to, jak z historii państwa i prawa zrobić sałatkę ziemniaczaną z majonezem. Tzn. Zamiast przejrzystego podziału "tematycznego" według państw, które powinny zostać omówione w całości, autor postawił na chronologię. Informacje zostały poszatkowane i przemieszane, więc żeby np. przeczytać o historii prawa w Anglii teoretycznie trzeba po drodze...
więcej mniej Pokaż mimo toDuet w postaci tej książki oraz pewnej zmanierowanej Pani Doktor na WDiNP UW na pewien czas zniechęcił mnie do antropologii kulturowej... Podobnie jak kiedyś w liceum pewna nauczycielka, która pojawiła się w ramach zastępstwa na jeden semestr zniechęciła mnie na długo do dwudziestolecia międzywojennego sprowadzając temat do kucia na pamięć informacji o grupach poetyckich...całe szczęście ani pierwsza ani druga "fobia" nie okazała się trwała.
Duet w postaci tej książki oraz pewnej zmanierowanej Pani Doktor na WDiNP UW na pewien czas zniechęcił mnie do antropologii kulturowej... Podobnie jak kiedyś w liceum pewna nauczycielka, która pojawiła się w ramach zastępstwa na jeden semestr zniechęciła mnie na długo do dwudziestolecia międzywojennego sprowadzając temat do kucia na pamięć informacji o grupach...
więcej mniej Pokaż mimo toUwielbiam Mackiewicza z uwagi na styl. Mając do wyboru jego książkę poruszającą jakieś zagadnienia historycznie i jakieś bardziej "nobliwe" i bardziej naukowe źródło - wybieram Mackiewicza. Jednak nie zgadzam się z wieloma jego poglądami. I np. tym razem łapałam się za głowę czytając pochwałę angielskiego systemu dwupartyjnego... Jestem przeciwniczką takiego systemu gdyż zakłada on, że ogromna część rozgrywek politycznych toczy się wewnątrz partii, co oznacza że są ona bardziej "zakulisowe" niż znacznie bardziej oficjalne i jawne rozgrywki międzypartyjne. Efektem takiego stanu rzeczy jest to, że polityka staje się jeszcze bardziej ciemna, brudna i mętna, zakłada "braterskie" wygryzanie się ludzi należących do tej samej opcji politycznej... Ale to dla Mackiewicza nie był żaden problem, napisał oględnie że w tę kwestię zagłębiać się nie będzie... A poza tym jedzie po nieszczęsnych Angolach równo i miesza ich z błotkiem dokładnie, pomijając jednak ten wspaniały dwupartyjny system :)
Uwielbiam Mackiewicza z uwagi na styl. Mając do wyboru jego książkę poruszającą jakieś zagadnienia historycznie i jakieś bardziej "nobliwe" i bardziej naukowe źródło - wybieram Mackiewicza. Jednak nie zgadzam się z wieloma jego poglądami. I np. tym razem łapałam się za głowę czytając pochwałę angielskiego systemu dwupartyjnego... Jestem przeciwniczką takiego systemu gdyż...
więcej mniej Pokaż mimo toJak zwykle Murakami tworzy wspaniały, tajemniczy klimat i jak zwykle NIC się na końcu nie wyjaśnia. Pod tym względem Murakami łamie schematy. Nie ma "ładnej" konstrukcji dzieła z suspensem na końcu ani efekciarskiej nieco "klamry", na czym bazuje np. Masterton (chociaż niektóre opowiadania pisze świetne). Ale i tak "Po zmierzchu" czyta się świetnie. Jedyne co mnie odrobinę nużyło czytając tę kolejną już powieść HM to powracający temat damskich bokserów.
Jak zwykle Murakami tworzy wspaniały, tajemniczy klimat i jak zwykle NIC się na końcu nie wyjaśnia. Pod tym względem Murakami łamie schematy. Nie ma "ładnej" konstrukcji dzieła z suspensem na końcu ani efekciarskiej nieco "klamry", na czym bazuje np. Masterton (chociaż niektóre opowiadania pisze świetne). Ale i tak "Po zmierzchu" czyta się świetnie. Jedyne co mnie odrobinę...
więcej mniej Pokaż mimo toJeszcze nie przeczytałam, książka dopiero zamówiona więc bez gwiazdek. Na razie napiszę tylko tyle, że szukałam tej książki trochę w ciemno myśląc, że znajdę ją pod tytułem "Historia Augusta", gdyż tak bywa nazywana w literaturze... Na ślad jej rzeczywistego tytułu trafiłam przypadkiem i cieszę się bo bardzo chcę przeczytać.
Jeszcze nie przeczytałam, książka dopiero zamówiona więc bez gwiazdek. Na razie napiszę tylko tyle, że szukałam tej książki trochę w ciemno myśląc, że znajdę ją pod tytułem "Historia Augusta", gdyż tak bywa nazywana w literaturze... Na ślad jej rzeczywistego tytułu trafiłam przypadkiem i cieszę się bo bardzo chcę przeczytać.
Pokaż mimo to
Właściwie to jeszcze nie skończyłam czytać a nawet nie doczytałam do połowy, jednak już chcę się podzielić pewnymi spostrzeżeniami. Książka jest napisana dobrym językiem, którego najciekawszym elementem jest w dość ciekawy sposób stosowany kontrast... opis widoku, ciekawostka historyczna, przelot ptaków, badanie na obecność choroby wenerycznej:)Dzięki temu czyta się naprawdę dobrze, chociaż również jestem zadania, podobnie jak jeden z moich poprzedników, że opisy przebiegu ulic trochę nużą... Dla odmiany nie zgodzę się z innym przedmówcą - mnie akurat zdjęć brakuje, tym bardziej, że Michał Książek pisze, że dużo tych zdjęć robił... Pomimo dobrego stylu uważam, że na pewnego rodzaju opisy autor nie powinien sobie pozwalać :)
Właściwie to jeszcze nie skończyłam czytać a nawet nie doczytałam do połowy, jednak już chcę się podzielić pewnymi spostrzeżeniami. Książka jest napisana dobrym językiem, którego najciekawszym elementem jest w dość ciekawy sposób stosowany kontrast... opis widoku, ciekawostka historyczna, przelot ptaków, badanie na obecność choroby wenerycznej:)Dzięki temu czyta się...
więcej Pokaż mimo to