Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Intrygująca pozycja.

Ciekawe zjawisko - okładka faktycznie nie kłamie albowiem na odwrocie jest napisane, iż wypełnia wielką lukę w polskiej edukacji i ciężko się z tym nie zgodzić.

Pozycja jest napisana bardzo zrozumiałym językiem, a traktuje o trudnych problemach psychicznych z jakimi boryka się dorastający człowiek i o których się nie mówi głośno prawie wcale.

W sam raz nie tylko dla młodzieży ale również człowieka dorosłego. Po pierwsze aby zrozumieć ,,innych" młodszych oraz aby przemyśleć własne życie pod kątem zaniedbań i wyparcia niektórych problemów z którymi sami się borykaliśmy/my.

Uwaga! Na raz się nie przeczyta. Bo za dużo informacji. Trzeba czytać coś jeszcze, a do tej pozycji wracać co jakiś czas.

Intrygująca pozycja.

Ciekawe zjawisko - okładka faktycznie nie kłamie albowiem na odwrocie jest napisane, iż wypełnia wielką lukę w polskiej edukacji i ciężko się z tym nie zgodzić.

Pozycja jest napisana bardzo zrozumiałym językiem, a traktuje o trudnych problemach psychicznych z jakimi boryka się dorastający człowiek i o których się nie mówi głośno prawie wcale.

W sam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Za dużo. Ale nie było wyjścia.

Książka zawiera 20 rozdziałów, a każdy jest poświęcony jednemu językowi z 20 najbardziej używanych języków świata.

20 to dużo. To nie jest pozycja, którą można przeczytać ,,na raz". Autor co prawda stara się maksymalnie zróżnicować rozdziały, co ostatecznie sprawia iż Babel jest raczej zbiorem ciekawostek niż branżową charakterystyką każdego języka, ale nadal 20 języków to dużo. Oczywiście nie było innego wyjścia, gdyż inaczej języki europejskie mogłyby się nie zapałać :) A czytelnik (Europejczyk,) mógłby się zasmucić, iż nie ma żadnego języka z jego fyrtla.

Niektóre rozdziały są bardzo rozczarowujące np. rozdział o j. rosyjskim opowiada o j. angielskim i właściwie nic się o tej wschodniej mowie nie dowiadujemy. Rozdział o arabskim to już jakaś porażka (słowniczek? naprawdę?)!
Ale są też te bardzo ciekawe np. j. tamilski (historia, polityka itp.)., japoński, alfabety...
No.... dla każdego coś ciekawego.

Ogólnie, generalnie, w całości, podsumowując... :-) Książka nie jest zła.

Za dużo. Ale nie było wyjścia.

Książka zawiera 20 rozdziałów, a każdy jest poświęcony jednemu językowi z 20 najbardziej używanych języków świata.

20 to dużo. To nie jest pozycja, którą można przeczytać ,,na raz". Autor co prawda stara się maksymalnie zróżnicować rozdziały, co ostatecznie sprawia iż Babel jest raczej zbiorem ciekawostek niż branżową charakterystyką...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To nie jest książka dla Ludzi Zachodu!

Nie czarujmy się. Japonia jest daleko, bardzo daleko. W naszej części świata jedynie nieliczni wybrani mogą zagłębiać się w zakamarki japońskich niuansów, a nie Kowalscy, Mullerowie czy Smith'owie, choćby byli ponadprzeciętnie oczytanymi ludźmi.

Trzeba być bardzo biegłym w literaturze, sztuce, języku, obyczajach i wszystkim co składałoby się na pojęcie kultura japońska aby przeczytać (nie przebrnąć/przeczołgać się) przez tę pozycję i zrozumieć o czym ta ,,książeczka" (patrz wstęp) jest.

Książka jest przeintelektualizowana do granic absurdu, chorego absurdu, zarówno przez Autora, jak i Tłumacza.

To pozycja dobra (być może) dla studentów japonistyki, a nie dla Kowalskiego ciekawego Japonii i Świata w ogóle.

Jej miejsce jest w bibliotece uniwersyteckiej, nigdzie indziej.

To nie jest książka dla Ludzi Zachodu!

Nie czarujmy się. Japonia jest daleko, bardzo daleko. W naszej części świata jedynie nieliczni wybrani mogą zagłębiać się w zakamarki japońskich niuansów, a nie Kowalscy, Mullerowie czy Smith'owie, choćby byli ponadprzeciętnie oczytanymi ludźmi.

Trzeba być bardzo biegłym w literaturze, sztuce, języku, obyczajach i wszystkim co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książkę można przeanalizować na dwóch płaszczyznach:

Pierwsza to pomysł, to wizja świata w której istnieje ,,Prognoza śmierci" dla każdego człowieka i opis jak ten świat wygląda, jakie są rozwiązania życia codziennego, społecznego i politycznego gdy wiemy kto danego dnia na pewno umrze.
I to jest świetne! Po prostu ciekawe i intrygujące czytelnika.

Druga to tak naprawdę właściwa fabuła, losy bohaterów, akcja, tempo, dialogi, przewidywalność/nieprzewidywalność zdarzeń, charakterystyka bohaterów i tak dalej...
I to jest słabe! Nudne, infantylne i baardzo naiwne. Takie tam głupotki dla 15-latków.

Pierwsza płaszczyzna zajmuje ok. 10% książki, a druga 90%.

To książka dla młodzieży, nie dla dorosłych. 15latek uwierzy w takie głupotki jak miłość po dwóch godzinach znajomości czy ,,oddam rower biednemu i to w ogóle nie będzie dziwne"

A!
I o co chodziło z tym zakopywaniem zdechłego ptaka to nie wiadomo.

Książkę można przeanalizować na dwóch płaszczyznach:

Pierwsza to pomysł, to wizja świata w której istnieje ,,Prognoza śmierci" dla każdego człowieka i opis jak ten świat wygląda, jakie są rozwiązania życia codziennego, społecznego i politycznego gdy wiemy kto danego dnia na pewno umrze.
I to jest świetne! Po prostu ciekawe i intrygujące czytelnika.

Druga to tak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pozycja już dawno wpisała się w swoisty kanon lektur w sferze nauk politycznych.
Do końca ciężko ocenić czy jest to rozprawa naukowa dla studentów politologii czy książka popularno-naukowa. Stawiałbym (wiele), że to pierwsze.
Dla przeciętnego zjadacza chleba temat może być troszeczkę... dużo nie... przegadany. Huntington chwilami do bólu próbuje potwierdzić swoje założenia i powtarza twierdzenia, które zostały już przeanalizowane, i potwierdzone, i udowodnione, już kilka rozdziałów wcześniej.

Książka była napisana w latach 90tych, a więc w zupełnie (chyba) innym świecie ale tezy i spostrzeżenia Autora w niej zawarte są wręcz podejrzanie aktualne i trafne dla naszej rzeczywistości.

Ta pozycję może bardzo uporządkować wiedzę o świecie i trochę zmienić percepcję innych części świata i ludzi je zamieszkujących.

Abstrahując od tematu głównego ,,Zderzenie cywilizacji" to chyba najlepszy opis wojny w Jugosławii w latach 90tych. Tak, była taka wojna, ktoś to jeszcze pamięta? Niezwykłym jest jakie miała/ma ona znaczenie dla światowego ładu, również obecnego i jakim odbiciem międzynarodowych rywalizacji był ten konflikt.

Pozycja już dawno wpisała się w swoisty kanon lektur w sferze nauk politycznych.
Do końca ciężko ocenić czy jest to rozprawa naukowa dla studentów politologii czy książka popularno-naukowa. Stawiałbym (wiele), że to pierwsze.
Dla przeciętnego zjadacza chleba temat może być troszeczkę... dużo nie... przegadany. Huntington chwilami do bólu próbuje potwierdzić swoje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tomasz Michniewicz potrafi nazwać i zmyślnie opisać to z czego wszyscy mniej lub bardziej zdajemy sobie sprawę. I na tym polega sukces tej książki.

Czy to rzetelny reportaż czy fikcja do końca nie wiadomo.
Wiadomo natomiast, że połączenie faktu i fikcji to niemal idealne połączenie w literaturze. Bardzo lekkostrawne. Książka trochę do tańca i do różańca. Trochę o nas samych, a trochę o innym świecie.

Nie można powiedzieć, że jest jakaś bardzo otwierająca oczy czy tam przełomowa. Jeśli ktoś nie wie, że w Afryce jest biednie, a w Finlandii bogato to chyba wychował się na bezludnej wyspie (bez internetu :] ). Ta pozycja segreguje i porządkuje naszą wiedzę o świecie. Przypomina o tym, że świat nie działa idealnie. Zmusi do refleksji każdego. A zamiast ogólników są konkretni bohaterowie, którym kibicujemy mniej lub bardziej.

O czym jest ta książka zdradza już sam tytuł. I faktycznie tak jest: to kilka osób z różnych stron świata, ich życie osobiste, zawodowe, ich zwyczaje. Bardzo szeroko opisany kontekst oraz uwarunkowania społeczno-polityczne, które determinują i ukierunkowują ich losy. Zwyczajnych ludzi...

Tomasz Michniewicz potrafi nazwać i zmyślnie opisać to z czego wszyscy mniej lub bardziej zdajemy sobie sprawę. I na tym polega sukces tej książki.

Czy to rzetelny reportaż czy fikcja do końca nie wiadomo.
Wiadomo natomiast, że połączenie faktu i fikcji to niemal idealne połączenie w literaturze. Bardzo lekkostrawne. Książka trochę do tańca i do różańca. Trochę o nas...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Japonia. Subiektywny przewodnik nieokrzesanego gaijina Maciej Matla, Paulina Walczak-Matla
Ocena 5,8
Japonia. Subie... Maciej Matla, Pauli...

Na półkach: ,

Może być :-)

Książka w sam raz na plażę albo do pociągu.
Napisana przez ,,przeciętnych'' ludzi dla przeciętnych ludzi. I to jest jej największy atut.

Od początku było wiadomo, że to nie będzie rozprawa naukowa ani Jacek Hugo-Bader a wspomnienia turystów, którzy... powiedzmy, że mieli bardzo długą podróż.
Nie każdy z nas byłby w stanie napisać książkę z ostatnich dwóch lat życia, tj. poukładać to wszystko, zrobić konspekt, posegregować itd., a Pani Walczak-Matla i Jej mąż owszem. I brawa dla niej... dla nich.

Miało być śmiechowo i... no było. Miały być ciekawostki i były. Oczywistym jest, że Autorka (Autorzy?) skupili się na największych smaczkach związanych z Japonią (seks, kuchnia, pracoholizm). Powszechnie znanych smaczkach rzecz jasna. Autorka/rzy pokusili się o dokładniejsze wytłumaczenie niektórych z nich. I starczy. Można poczytać.

Może być :-)

Książka w sam raz na plażę albo do pociągu.
Napisana przez ,,przeciętnych'' ludzi dla przeciętnych ludzi. I to jest jej największy atut.

Od początku było wiadomo, że to nie będzie rozprawa naukowa ani Jacek Hugo-Bader a wspomnienia turystów, którzy... powiedzmy, że mieli bardzo długą podróż.
Nie każdy z nas byłby w stanie napisać książkę z ostatnich dwóch...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To jedna z lepszych książek o Rosji.

Większość reportaży o naszym wschodnim niedźwiedziu pojawia się na rynku z wielką pompą pod szyldem znanego wydawnictwa (95% wyd. Czarne) i ma powtarzalny charakter.

Ta pozycja weszła do sprzedaży bardzo cicho, niemal niezauważona. A szkoda bo to jedna z lepiej opisujących życie w Rosji książek. Autor doskonale oddaje jakże odmienną od naszej (europejskiej) atmosferę codzienności w tym największym kraju świata.
Książka jest na granicy powieści obyczajowej i reportażu. Bardzo przyjemnie napisana - straszne rzeczy opisane z dozą bardzo dyskretnego humoru. Jest konkretny ciąg zdarzeń, trwa akcja i czytelnik chce poznać zakończenie (powieść). W to wszystko wplecione są reporterskie wyjaśnienia określonych zjawisk (reportaż). Całość ma charakter autobiograficzny więc historia niezwykła jeszcze jeszcze bardziej niezwykła gdyż wydarzyła się naprawdę.

Autor jest białym krukiem: to Rosjanin (raczej już Amerykanin), który wraca z emigracji do Rosji, do zwyczajnego życia, a w dodatku jest specjalistą od literatury więc wie jak pisać. Nie mogło się nie udać.

To jedna z lepszych książek o Rosji.

Większość reportaży o naszym wschodnim niedźwiedziu pojawia się na rynku z wielką pompą pod szyldem znanego wydawnictwa (95% wyd. Czarne) i ma powtarzalny charakter.

Ta pozycja weszła do sprzedaży bardzo cicho, niemal niezauważona. A szkoda bo to jedna z lepiej opisujących życie w Rosji książek. Autor doskonale oddaje jakże odmienną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Opis na okładce może sugerować, że mamy do czynienia ze swego rodzaju reportażem, jakąś opowieścią czy historią. Nic z tych rzeczy. Odnosi się wrażenie, że książka jest zapisem tego co się dzieje (działo?) w głowie głównego bohatera. Pogmatwanie z poplątaniem. Człowieka, który sam już nie wie kim jest, co jest dobre, a co złe. Człowieka, który został niejako zmuszony przez życie do zburzenia wszystkiego czym żył i zbudowania od nowa swojej osoby.

To nie jest łatwa lektura. Po bardzo bogatym w informacje reporterskim wstępie od tłumaczki dalej miło nie będzie, będzie męcząco. Nie jest zachowana żadna chronologia wydarzeń, retrospekcje są luźno rozrzucone, Autor w tym samym zdaniu potrafi przejść z opisu zadania wykonywanego podczas zajęć w ,,ośrodku leczenia" do rozważań nad pojęciem Boga. Podkreślam: w tym samym zdaniu!

O samej ,,terapii" właściwie nie ma wiele. Powiedziałbym, że nie ma nic. O relacjach z rodziną i znajomymi ,,gdy już wiedzieli" też właściwie nic nie ma (niewiele). Książka jest obrazem pojedynczego człowieka. Jest o nim i tylko o nim.

Homoseksualista rodzi się i wychowuje w skrajnie religijnej rodzinie - to raz. Do tego dodajmy bardzo religijną społeczność i najbliższe otoczenie - to dwa. Do tego dodajmy konserwatywny stan w którym świetnie działa organizacja ,,lecząca" z homoseksualizmu - to trzy. Cztery? Gdyby bohater był alkoholikiem i narkomanem to chyba nie miał by tak przechlapane. Dwa dodać dwa jest cztery. Więc co nam wyjdzie?
Ano wyjdzie, bohater (Autor), który jest kompletnie r o z w a l o n y psychicznie. I o tym jest ta książka.

Opis na okładce może sugerować, że mamy do czynienia ze swego rodzaju reportażem, jakąś opowieścią czy historią. Nic z tych rzeczy. Odnosi się wrażenie, że książka jest zapisem tego co się dzieje (działo?) w głowie głównego bohatera. Pogmatwanie z poplątaniem. Człowieka, który sam już nie wie kim jest, co jest dobre, a co złe. Człowieka, który został niejako zmuszony przez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

,,Ile jeszcze?''

To zdanie chyba najpełniej oddaje emocje towarzyszące czytelnikowi podczas lektury ,,Śniegu"...

Tyle dobrego powiedziano o tej książce... Upewniałem się kilka razy, że czytam na pewno tę samą książkę, a nie jakąś podróbkę. Aż ciężko teraz opinię napisać... ale spróbujmy.

Fabuła jest żadna, po pierwsze główny bohater podejmuje tak bardzo bezsensowne (i tak strasznie nudne) działania, że ciężko przez to przebrnąć i to w ogóle jakoś zrozumieć, pojąć cokolwiek... Po drugie pozostali bohaterowie (których jest trochę) kręcą się niczym mucha w gównie podejmując równie nudne i głupkowate decyzje, po trzecie pachnie zjełczałym i spleśniałym sloganem ,,jaka to ta Turcja jest skomplikowana i ten islam taki zawiły". A jak nie jest to napiszemy, że jest.

Miała być rozprawa nad ludzkim rozdarciem wewnętrznym i skonfliktowaniem wartości ubrana w dynamiczną powieść/baśń (tak mówiły recenzje i inne obiecanki) a wyszło... nie wiem co wyszło. Flaki z olejem i grochem, zjełczałe flaki. Spleśniałe. Fuj. Tu jakaś rewolucja, tam jakaś miłość, tu śnieg, tam islam, nie no odruch wymiotny mam. Ludzie to się kupy nie trzyma.

Nawet jakieś atmosfery nie ma ta książka, mogłoby to ratować, ale nie... ciągle tylko pada śnieg, bohaterowie mordują się i snują po knajpach i tyle, a główny boater to zwykły głupek wioskowy. Ile zniesiesz głupka wioskowego? 20 stron czy 500 stron?

Z każdym rozdziałem zadawałem sobie pytanie ,,ile jeszcze?" i musiałem się mocno zmuszać do doczytania. Stracony czas.

,,Ile jeszcze?''

To zdanie chyba najpełniej oddaje emocje towarzyszące czytelnikowi podczas lektury ,,Śniegu"...

Tyle dobrego powiedziano o tej książce... Upewniałem się kilka razy, że czytam na pewno tę samą książkę, a nie jakąś podróbkę. Aż ciężko teraz opinię napisać... ale spróbujmy.

Fabuła jest żadna, po pierwsze główny bohater podejmuje tak bardzo bezsensowne (i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ktoś mi kiedyś powiedział ,,to nie jest książka kucharska" i może to brzmi trywialnie ale wiedział co mówi. Czytał!

No więc... to nie jest książka kucharska :-)
O jedzeniu jest, faktycznie trochę jest, o gotowaniu też... tak, też jest. Ale sedno tej książki to >>kuchnia<< radziecka - życie od kuchni.

Autorka przez pryzmat swojego życia i losów swojej rodziny opowiada o tym jak było urządzone życie codzienne w Związku Radzieckim.

Zawartość tej pozycji mocno się zmienia wraz z przerzucanymi kartkami. Odnosi się wrażenie, że Anya von Bromzon nie pisała wg jakiegoś konspektu. Od gotowania płynnie przechodzi w obyczajowe losy rodzinne, zaraz potem staje się historykiem przytaczającym mnóstwo danych i faktów, potem mamy spojrzenie na świat wschodu i zachodu, przeplata się to wszystko w różnych kombinacjach i tak dalej.

Czyta się bardzo przyjemnie, jeśli czytelnika znużą strony o przyrządzaniu kulebiaka to na kolejnych czeka na niego radykalna zmiana tematu. Bardzo ciekawy zabieg.

Jedna z niewielu książek, które tak dokładnie tłumaczą zawiłości życia przeciętnego obywatela w ZSRR. Hmm..., nawet lepiej niż inne pozycje, które z założenia miały właśnie o tym opowiadać.

Ktoś mi kiedyś powiedział ,,to nie jest książka kucharska" i może to brzmi trywialnie ale wiedział co mówi. Czytał!

No więc... to nie jest książka kucharska :-)
O jedzeniu jest, faktycznie trochę jest, o gotowaniu też... tak, też jest. Ale sedno tej książki to >>kuchnia<< radziecka - życie od kuchni.

Autorka przez pryzmat swojego życia i losów swojej rodziny opowiada o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta książka to podróż do innego sposobu myślenia. Księga herbaty to spojrzenie na świat oczami Japończyka, który w nieprzystępnych ku temu czasach otaczał czcią własną kulturę, a jednocześnie poznawał zachodnią percepcję świata.

To nie jest książka ,,kucharska" o parzeniu herbaty! Napar niby gra pierwsze skrzypce ale słychać go tylko w tle. Autor mnóstwo miejsca poświęca sposobie myślenia wschodu, sztuce, kulturze... Jego rozmyślania sprawiają, że opisywane rzeczy błahe i codzienne stają się wyjątkowe i niepowtarzalne.

Coś co może być cięższe w trawieniu to mnogość imion mistrzów i artystów przytaczanych przez Autora. Tej książki (mimo ~90 stron) nie da się przeczytać na raz.

Ta książka to podróż do innego sposobu myślenia. Księga herbaty to spojrzenie na świat oczami Japończyka, który w nieprzystępnych ku temu czasach otaczał czcią własną kulturę, a jednocześnie poznawał zachodnią percepcję świata.

To nie jest książka ,,kucharska" o parzeniu herbaty! Napar niby gra pierwsze skrzypce ale słychać go tylko w tle. Autor mnóstwo miejsca poświęca...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Budujemy drugą Polskę. Wielkie inwestycje PRL-u Kazimierz Kunicki, Tomasz Ławecki
Ocena 5,9
Budujemy drugą... Kazimierz Kunicki, ...

Na półkach: ,

Pozycja popularnonaukowa z naciskiem na część ,,popularno-".

Książka zawiera wybrane projekty realizowane za czasów Polski Ludowej, głównie (albo chyba w ogóle) w okresie Edwarda Gierka - lata 70te. Nie jest to rozprawa z dogłębną analizą czynników ekonomicznych czy politycznych. Wszystkie historie mają stopień ogólności podobny do artykułu w gazecie lub czasopiśmie. To takie ciekawostki. Leciuteńko się to czyta.

Pozycja naprawdę bezpieczna na prezent! Nawet dla siebie.

Kwintesencją stylu i zamysłu tego dzieła jest chyba reklama wydawnictwa na ostatniej stronie: ,,Masz pomysł na książkę? Napisz do nas!".

Pozycja popularnonaukowa z naciskiem na część ,,popularno-".

Książka zawiera wybrane projekty realizowane za czasów Polski Ludowej, głównie (albo chyba w ogóle) w okresie Edwarda Gierka - lata 70te. Nie jest to rozprawa z dogłębną analizą czynników ekonomicznych czy politycznych. Wszystkie historie mają stopień ogólności podobny do artykułu w gazecie lub czasopiśmie. To...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To jedna z tych pozycji, względem których odpowiedź na pytanie ,,O czym jest ta książka?" naprawdę trudno odpowiedzieć coś konkretnego.

To zapis przemyśleń - tych codziennych i tych niecodziennych, zapis poglądów - tych zwyczajnych i niezwyczajnych, to w końcu zbiór myśli - tych luźnych i tych skomplikowanych Autora.

Szczepan Twardoch ma ciekawe spojrzenie na świat. Dzieli się nim z czytelnikiem, zarówno podczas spaceru po bułki, jak i podczas głębszej kontemplacji.

Czyta się to dobrze, jedyny wytrych stanowią relacje z podróży, które pasują do całości jak mały kwiatek do wielkiej donicy. Nijak nie pasują.
Autor niczego nie narzuca czytelnikowi, nic od niego nie chce. Nie ma tutaj mowy o zobowiązujących relacjach. Chcesz czytaj, nie chcesz nie czytaj.

To jedna z tych pozycji, względem których odpowiedź na pytanie ,,O czym jest ta książka?" naprawdę trudno odpowiedzieć coś konkretnego.

To zapis przemyśleń - tych codziennych i tych niecodziennych, zapis poglądów - tych zwyczajnych i niezwyczajnych, to w końcu zbiór myśli - tych luźnych i tych skomplikowanych Autora.

Szczepan Twardoch ma ciekawe spojrzenie na świat....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

No cóż... monstrualność przygnębiania i beznadziejności głównego bohatera może przytłoczyć, a jego bierność może wywołać konwulsje u czytelnika. Ale to dobrze. Dobrą literaturę poznaje się po tym, że potrafi wywołać jakieś emocje/uczucia u czytelnika. A ta potrafi. Nawet jeśli będzie to uczucie ,,ręce mi opadają".

Książka dobra dla rozsmakowywania się we własnej melancholii. Przecież mając obniżony nastrój nie sięgamy po komedię tylko pozycję, która zrozumie nas samych w danym momencie. ,,Zatracenie" jest do tego idealne. Króciutkie, spełniając powyższe warunki czyta się dobrze.

No cóż... monstrualność przygnębiania i beznadziejności głównego bohatera może przytłoczyć, a jego bierność może wywołać konwulsje u czytelnika. Ale to dobrze. Dobrą literaturę poznaje się po tym, że potrafi wywołać jakieś emocje/uczucia u czytelnika. A ta potrafi. Nawet jeśli będzie to uczucie ,,ręce mi opadają".

Książka dobra dla rozsmakowywania się we własnej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka jest zbiorem kilku autorskich opowiadań Kazimierza Wierzyńskiego oraz kilkudziesięciu opowiadań Autora o ludziach, których znał. Znaczna część tekstów przypomina mini-biografie. Wszyscy bohaterowie pochodzą z czasów pobytu Wierzyńskiego w Stanach Zjednoczonych. Krótko mówiąc: dawne dzieje.

Tę pozycję się długo czyta. Ciężko pod rząd przebrnąć przez kilka opowiadań ze względu na powtarzalność i, nie ma co owijać w bawełnę, totalną obcość ,,słynnych i zacnych" bohaterów.

To trochę inny świat, wytężając wyobraźnię w nagrodę czytelnik odbędzie istną podróż do przeszłości.

Książka jest zbiorem kilku autorskich opowiadań Kazimierza Wierzyńskiego oraz kilkudziesięciu opowiadań Autora o ludziach, których znał. Znaczna część tekstów przypomina mini-biografie. Wszyscy bohaterowie pochodzą z czasów pobytu Wierzyńskiego w Stanach Zjednoczonych. Krótko mówiąc: dawne dzieje.

Tę pozycję się długo czyta. Ciężko pod rząd przebrnąć przez kilka opowiadań...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie tym razem!

To już chyba taka nieśmiała zasada, że gdy mamy w ręku książkę z opisem ,,autor słynnego bloga" albo ,,instagramer" albo jeszcze gorzej...,,influencerka" (tak tak, szowinista!) to od razu nasuwa się opinia ,,aha, łałtor...".

ALE! Nie tym razem! Z całego morza kont na instagramie pełnych niczego nikomu niepotrzebnych, krótko mówiąc: pierdół, tym razem wypłynął prawdziwy złoty bursztyn.

Dobra starczy tych metafor.
Widać od razu, że książka miała być napisana i wydana bardzo lajfstajlowo. Miało być kolorowo i wesoło, i jest. Zazwyczaj takie pozycje pozbawione są jakiejś wartościowej treści ALE... nie tym razem!

Autorce nie brakuje humoru, dobrego sarkazmu, zręcznej metafory, ale przede wszystkim wyczucia czytelnika. Nie krytykuje jego wyborów, nie daje jedynie słusznych rozwiązań, nie zmusza ani do rewolucji, ani do rzucenia wszystkiego i wyjazdu w Bieszczady. Żadnych udziwnień czy robienia z europalet witrynki :) Po woli, małymi krokami, niewielkim nakładem prac jesteśmy w stanie zmienić nasze wnętrza. I to właśnie Pani Sojka stara się przekazać czytelnikowi. A robi to naprawdę dobrze. Może to wyświechtany frazes ale pozycja ta inspiruje do zakupu używanego mebla, pędzla i farby, do zrobienia czegoś samemu i tłumaczy dlaczego to jest fajne.
Autorka niezwykle lekko przeplata merytorykę z zabawną metaforą, dowcipem i polisz-inglisz korpo-makaronizmami do których (czuć na kilometr) ma bardzo duży dystans. Czyta się to po prostu przyjemnie.

Książka jest idealnym poradnikiem dla kogoś kto urządzanie wnętrz sprowadzał do zakupu naroniżka, komody i witrynki w sieciówce i tyle. ,,Mieszkaj po swojemu" zmusza do refleksji czy takie coś na pewno nas urządza. Dosłownie i w przenośni.

Nie tym razem!

To już chyba taka nieśmiała zasada, że gdy mamy w ręku książkę z opisem ,,autor słynnego bloga" albo ,,instagramer" albo jeszcze gorzej...,,influencerka" (tak tak, szowinista!) to od razu nasuwa się opinia ,,aha, łałtor...".

ALE! Nie tym razem! Z całego morza kont na instagramie pełnych niczego nikomu niepotrzebnych, krótko mówiąc: pierdół, tym razem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

No cóż...
Smutno się człowiekowi robi gdy ma w rękach książkę pięknie wydaną, ładnie pachnącą, o przyjemnej gramaturze papieru, graficznie spójną ale... całkowicie pozbawioną treści.

Książka jest o niczym. Trzeba być dobrym liderem/szefem, który słucha ludzi, nie jest zapatrzony w siebie i zysk firmy, traktuje ludzi jak partnerów i w ogóle to to nie wyścig. KONIEC. Rozpisane na... nie wiem 200 stronach?

Odnosi się wrażenie, że Autorce brakowało pomysłu na wypełnienie stron, a może też chciała żeby ,,było trochę naukowo" i efekt jest taki, że książka jest nasycona tekstem mówiącym... o czym jest ta książka. Ten rozdział będzie o tym... a ten rozdział będzie o tamtym... a celem książki jest... i tak w kółko.

Atlas gier to historie skrajności: szef psychopata (złe gry) i szef anioł (dobre gry).

Wszystko przesycone kejsami, hasztagami, hjumanresursami i pojęciami typu H2H itp. Okej, ktoś może lubić taki język, to znak czasów, to język branżowy ale... jakieś to wszystko miałkie i pozbawione wyrazu.

No cóż...
Smutno się człowiekowi robi gdy ma w rękach książkę pięknie wydaną, ładnie pachnącą, o przyjemnej gramaturze papieru, graficznie spójną ale... całkowicie pozbawioną treści.

Książka jest o niczym. Trzeba być dobrym liderem/szefem, który słucha ludzi, nie jest zapatrzony w siebie i zysk firmy, traktuje ludzi jak partnerów i w ogóle to to nie wyścig. KONIEC....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

O nie... o nie...!
I to napisał adiunkt z Uniwersytetu Jagiellońskiego...

Autor wprost lubuje się w trudnych słowach jak np. ontologia, entropia, sczeznąć, trikolor itp. oraz barwnych zdaniach typu: ,,rozpościerała się czerń mapy przechodząca w czerń kosmosu", po czym W NASTĘPNYM ZDANIU bez skrępowania pisze ,,nie zajebali nas, pachniało kupą, widać było suty".

Odnosi się wrażenie, że książkę popełnił student wschodoznawstwa, który silił się na filozofa (pewnie nosił kaszkiet by podkreślić swój charakter) przy czym z okładki czytelnik dowiaduje się, że to Pan adiunkt zatrudniony na UJ w Krakowie... No ręce opadły!

Wydawnictwo Czarne ostatnio nie ma szczęścia do autorów ,,jadę do Rosji". Jeśli to miał być reportaż to nie wyszedł. Autor go ,,aksjologicznie zjebał".

O nie... o nie...!
I to napisał adiunkt z Uniwersytetu Jagiellońskiego...

Autor wprost lubuje się w trudnych słowach jak np. ontologia, entropia, sczeznąć, trikolor itp. oraz barwnych zdaniach typu: ,,rozpościerała się czerń mapy przechodząca w czerń kosmosu", po czym W NASTĘPNYM ZDANIU bez skrępowania pisze ,,nie zajebali nas, pachniało kupą, widać było suty".

Odnosi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

No cóż... To nie była łatwa lektura.

Dzięki tej pozycji po raz pierwszy (chyba) czytelnik polskiej literatury faktu ma okazję zapoznać się z tematem niewinnych skazanych. Inspiracją niewątpliwie byłą sprawa Krzysztofa Komendy i o Nim też jest pierwszy rozdział.
Historii opisanych w ,,Będziesz siedzieć" jest niewiele... i dobrze. Bo chyba ciężko byłoby żyć ze świadomością, iż tych nieszczęść jest więcej (na pewno jest więcej ale na raz czytelnik by tego nie przeżył). Nie są to tylko historie o poczuciu krzywdy i rozgoryczeniu ale wnikliwa analiza m.in. tego jak było prowadzone śledztwo, jak były gromadzone dowody, zbierane zeznania, jak wyglądały procesy itp. To książka ciekawa nawet z punktu widzenia zaznajomienia się z mechanizmem wymiaru (nie)sprawiedliwości w ogóle.

To nie była łatwa lektura. Fakt, iż każda z tych krzywd wydarzyła się naprawdę, w tym kraju, w tym mieście, w budynku tej prokuratury którą mijamy jadąc do pracy, nie pomoże w spokojnym zasypianiu i normalnym funkcjonowaniu.
Warto robić sobie przerwy żeby odświeżyć głowę i nie popaść w jakąś panikę. Książka udowadnia czarno na białym, że stwierdzenie ,,nic mi nie grozi bo ja nawet obok niczego złego nie stałem" jest bzdurą.

Autorka w bardzo przystępny sposób tłumaczy zawiłości działania trybów policji, sądów i prokuratury, a wszystko wplecione w wywiady ze skazanymi, ich rodzinami, sędziami, prokuratorami, policjantami i innymi, którzy mieli okazję na własne oczy zobaczyć nieszczęście. Solidny dziennikarski tekst. Warto przeczytać.

No cóż... To nie była łatwa lektura.

Dzięki tej pozycji po raz pierwszy (chyba) czytelnik polskiej literatury faktu ma okazję zapoznać się z tematem niewinnych skazanych. Inspiracją niewątpliwie byłą sprawa Krzysztofa Komendy i o Nim też jest pierwszy rozdział.
Historii opisanych w ,,Będziesz siedzieć" jest niewiele... i dobrze. Bo chyba ciężko byłoby żyć ze...

więcej Pokaż mimo to