Polubiłam styl autorki: lekki i zabawny, dzięki czemu całość czytało mi się miło i przyjemnie, mimo miernej wartości merytorycznej.
Wprawdzie autorka się starała, żeby całość wydawała się trochę bardziej profesjonalna niż opisy pod zdjęciami na Instagramie, zamieściła w tym celu kilka konkretów typu "jaka powinna być idealna wysokość umywalki", ale mimo tego książka ma aurę plotek przy kawie z koleżanką - co nie dla wszystkich musi być minusem.
Niewątpliwym minusem jest natomiast urozmaicanie tekstu zdjęciami wyłącznie własnego mieszkania, przez co jesteśmy zmuszeni oglądać tą samą rzecz po 10 razy, tylko fotografowaną pod innym kątem, co jak łatwo się domyślić, jest mocno nudne.
Komu do polecenia? Fanom bloga autorki i osobom, które przygodę z urządzaniem wnętrz rozpoczynają powoli i delikatnie.

Polubiłam styl autorki: lekki i zabawny, dzięki czemu całość czytało mi się miło i przyjemnie, mimo miernej wartości merytorycznej.
Wprawdzie autorka się starała, żeby całość wydawała się trochę bardziej profesjonalna niż opisy pod zdjęciami na Instagramie, zamieściła w tym celu kilka konkretów typu "jaka powinna być idealna wysokość umywalki", ale mimo tego książka ma...

Na początku chciałabym zaznaczyć, że jest to ładnie wydana książka napisana sympatycznym i zabawnym językiem. Lubię jej autorkę, obserwuję ją od dłuższego już czasu na Instagramie. Niemniej, sam sposób wydania i lekki styl nie wystarczą, aby móc uznać tę pozycję za wartościową. Rady dotyczące urządzania wnętrz i prowadzenia remontów można uznać za trywialne. Zatrudnij sprawdzoną ekipę remontową, to co możesz zrób sama (pojawia się pytanie: ale jak dokładnie?); jeżeli czegoś nie umiesz, to obejrzyj tutorial na YT. Kupuj rzeczy używane z OLX, bo tak wychodzi taniej. Poluj na okazje na wyprzedażach. Dokonaj dokładnych pomiarów przed kupnem rzeczy. Wymierz tak, aby dało się otworzyć szafkę. Urządzając jakikolwiek pokój pamiętaj o jego przeznaczeniu. Dodatki są ważne; DIY jest spoko, ale unikaj kiczu itd. Mam wrażenie, że więcej praktycznych rad dotyczących urządzania wnętrz i remontowania dowiedziałabym się od pierwszego z brzegu majstra. To już kolejny poradnik, po którego lekturze dochodzę do wniosku, że książkę może napisać absolutnie każdy, nawet bez przeprowadzenia gruntownego researchu, tylko w oparciu o własne doświadczenia (a przecież każdy jakieś posiada). Szkoda, bo odczuwam zmarnowany potencjał. Co do samych zdjęć, to niestety kilka z nich się powtarza (różni je jedynie skala przybliżenia na dany element),a większość przedstawia podobne rzeczy, tylko pod innym kątem. Autorka obfotografowała swoje mieszkanie i nie uważam tego za zły pomysł, ale po co wstawiać kolejne praktycznie identyczne zdjęcie tej samej dekoracji czy obrazu. Odniosłam wrażenie, że czasami fotografie robiły po prostu za zapychacze, które nawet nie odpowiadały treści rozdziału.
Jeżeli ktoś ma ochotę poczytać sobie o szeroko ujętym urządzaniu wnętrz na całkowicie (ale tak naprawdę całkowicie) podstawowym poziomie, to być może się nie zawiedzie. W większości jednak czytelnik dostaje oczywiste dla każdej dorosłej osoby rady, które raczej nic nowego do jego życie nie wniosą. Niestety, nie warto.

Na początku chciałabym zaznaczyć, że jest to ładnie wydana książka napisana sympatycznym i zabawnym językiem. Lubię jej autorkę, obserwuję ją od dłuższego już czasu na Instagramie. Niemniej, sam sposób wydania i lekki styl nie wystarczą, aby móc uznać tę pozycję za wartościową. Rady dotyczące urządzania wnętrz i prowadzenia remontów można uznać za trywialne. Zatrudnij...

Bardzo spodobał mi się styl i język autorki, dowcipny, z humorem i z dystansem. Sama książka jest trochę mam wrażenie namawianiem czytelnika do korzystania z mebli z drugiej ręki, dawania im drugiego życia, poszukiwania skarbów na targach staroci, itp. Trzeba przyznać, że coś w tym na pewno jest, bo dzisiejszy konsumpcjonizm zaszedł zdecydowanie za daleko, ale myślę też, że trzeba mieć niezwykłe wyczucie stylu, by tak jak autorka potrafić wyczarować coś z niczego, lub coś nowego z czegoś starego ...

Bardzo spodobał mi się styl i język autorki, dowcipny, z humorem i z dystansem. Sama książka jest trochę mam wrażenie namawianiem czytelnika do korzystania z mebli z drugiej ręki, dawania im drugiego życia, poszukiwania skarbów na targach staroci, itp. Trzeba przyznać, że coś w tym na pewno jest, bo dzisiejszy konsumpcjonizm zaszedł zdecydowanie za daleko, ale myślę też, że...

Nie tym razem!

To już chyba taka nieśmiała zasada, że gdy mamy w ręku książkę z opisem ,,autor słynnego bloga" albo ,,instagramer" albo jeszcze gorzej...,,influencerka" (tak tak, szowinista!) to od razu nasuwa się opinia ,,aha, łałtor...".

ALE! Nie tym razem! Z całego morza kont na instagramie pełnych niczego nikomu niepotrzebnych, krótko mówiąc: pierdół, tym razem wypłynął prawdziwy złoty bursztyn.

Dobra starczy tych metafor.
Widać od razu, że książka miała być napisana i wydana bardzo lajfstajlowo. Miało być kolorowo i wesoło, i jest. Zazwyczaj takie pozycje pozbawione są jakiejś wartościowej treści ALE... nie tym razem!

Autorce nie brakuje humoru, dobrego sarkazmu, zręcznej metafory, ale przede wszystkim wyczucia czytelnika. Nie krytykuje jego wyborów, nie daje jedynie słusznych rozwiązań, nie zmusza ani do rewolucji, ani do rzucenia wszystkiego i wyjazdu w Bieszczady. Żadnych udziwnień czy robienia z europalet witrynki :) Po woli, małymi krokami, niewielkim nakładem prac jesteśmy w stanie zmienić nasze wnętrza. I to właśnie Pani Sojka stara się przekazać czytelnikowi. A robi to naprawdę dobrze. Może to wyświechtany frazes ale pozycja ta inspiruje do zakupu używanego mebla, pędzla i farby, do zrobienia czegoś samemu i tłumaczy dlaczego to jest fajne.
Autorka niezwykle lekko przeplata merytorykę z zabawną metaforą, dowcipem i polisz-inglisz korpo-makaronizmami do których (czuć na kilometr) ma bardzo duży dystans. Czyta się to po prostu przyjemnie.

Książka jest idealnym poradnikiem dla kogoś kto urządzanie wnętrz sprowadzał do zakupu naroniżka, komody i witrynki w sieciówce i tyle. ,,Mieszkaj po swojemu" zmusza do refleksji czy takie coś na pewno nas urządza. Dosłownie i w przenośni.

Nie tym razem!

To już chyba taka nieśmiała zasada, że gdy mamy w ręku książkę z opisem ,,autor słynnego bloga" albo ,,instagramer" albo jeszcze gorzej...,,influencerka" (tak tak, szowinista!) to od razu nasuwa się opinia ,,aha, łałtor...".

ALE! Nie tym razem! Z całego morza kont na instagramie pełnych niczego nikomu niepotrzebnych, krótko mówiąc: pierdół, tym razem...