-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant1
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński2
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2019-12-23
2016-01-09
Książka niezwykła, zaskakująca i z takim założeniem trzeba przystąpić do czytania. Opowieści niekiedy wkraczające na teren absurdu, ale przy tym tak skonstruowane jak najlepsza koronkowa robota. Uśmiałam się i ze szczerym zachwytem podziwiałam zabawę autora językiem, reklamą, utartymi powiedzeniami i schematami. Czekam z niecierpliwością na kolejny tom.
A fakt, że akcja książki rozgrywa się w miejscach, które znam - jest jej dodatkowym atutem.
Taka namiastka tego, co w książce można znaleźć: "Fifi (...) dobrze wiesz, że robota nigdy nie pali mi się w rękach. Jedyne, co może się w nich palić, to faja". Polecam!
Książka niezwykła, zaskakująca i z takim założeniem trzeba przystąpić do czytania. Opowieści niekiedy wkraczające na teren absurdu, ale przy tym tak skonstruowane jak najlepsza koronkowa robota. Uśmiałam się i ze szczerym zachwytem podziwiałam zabawę autora językiem, reklamą, utartymi powiedzeniami i schematami. Czekam z niecierpliwością na kolejny tom.
A fakt, że akcja...
2010-08-05
No i od tej powieści wciągnęło mnie na dobre. Zakochałam się we wspaniałym Fandorinie i stałam się jego wielką fanką. Azazel to dopiero początek wielkiej przygody, jaką jest odkrywanie samego Erasta. Polecam, bo doskonała proza.
No i od tej powieści wciągnęło mnie na dobre. Zakochałam się we wspaniałym Fandorinie i stałam się jego wielką fanką. Azazel to dopiero początek wielkiej przygody, jaką jest odkrywanie samego Erasta. Polecam, bo doskonała proza.
Pokaż mimo to2011-07-17
"Czytelnik - to znaczy: prawdziwy czytelnik - jest prawie zawsze przyjacielem.
Poszedł wybrać książkę, wziął ją do rąk, zaprosił do siebie. (...)
Nie znaczy to, że polubi tę książkę. Być może przy trzydziestej stronie wzruszy ramionami i powie ze złością: 'Ciekaw jestem, po co drukują podobne głupoty!'."
To zdania ze Wstępu napisanego przez autora.
Ja polubiłam tę książkę. I to bardzo. Opowieść snuta przez małego Marcela brzmi tak nieprawdopodobnie, że aż dziw, że to wszystko wydarzyło się naprawdę. A wydarzyło się. Świetna narracja i klimat. Polecam na wakacje, bo to wakacyjna książka.
Już nie mogę się doczekać chwili, gdy przeczytam dalsze części wspomnień.
"Czytelnik - to znaczy: prawdziwy czytelnik - jest prawie zawsze przyjacielem.
Poszedł wybrać książkę, wziął ją do rąk, zaprosił do siebie. (...)
Nie znaczy to, że polubi tę książkę. Być może przy trzydziestej stronie wzruszy ramionami i powie ze złością: 'Ciekaw jestem, po co drukują podobne głupoty!'."
To zdania ze Wstępu napisanego przez autora.
Ja polubiłam tę książkę....
2011-05-31
"Łowca ważek" to powrót do początku. W tym sensie, że Erast Fandorin jest znowu Erastem Fandorinem i chociaż oficjalnie w Moskwie go nie ma, współpracuje z organami państwowymi, by schwycić groźnego Akrobatę.
Za każdym razem zachwycam się Akuninen na nowo, chociaż jest to już jedenasta jego książka, którą przeczytałam. Nie ma mowy o nudzie. Co więcej - jest jeszcze więcej ciekawości i chęci, by było tych powieści więcej. Podobno każda z powieści o Fandorinie nawiązuje do pewnego typu powieści sensacyjnych. To zagadnienie chciałabym zgłębić. Polecam - jak każdą książkę Akunina!
"Łowca ważek" to powrót do początku. W tym sensie, że Erast Fandorin jest znowu Erastem Fandorinem i chociaż oficjalnie w Moskwie go nie ma, współpracuje z organami państwowymi, by schwycić groźnego Akrobatę.
Za każdym razem zachwycam się Akuninen na nowo, chociaż jest to już jedenasta jego książka, którą przeczytałam. Nie ma mowy o nudzie. Co więcej - jest jeszcze więcej...
2011-08-09
I to koniec podróży z Erastem Fandorinem. Długo odkładałam przyjemność spotkania się z tą książką, bo wiedziałam, że tu moja przygoda się zakończy. Trwała równo rok. Druga część "Diamentowej karocy" to powrót do początku - do czasów, gdy Fandorin wyruszył do Japonii. Teraz dane jest nam poznać, co tam się wydarzyło. A dzieje się tyle, że wydarzenia z pierwszych stron blakną w obliczu tego, co autor przygotował w finale. Wiele zagadek znowu zostanie rozwiązanych. Co tu więcej mówić? Świetna narracja, wiele mądrych słów. Aż się ma ochotę zacząć lekturę całego cyklu od początku. Polecać nie muszę, bo kto poznał Fandorina chociaż raz, nie zostawi go w połowie drogi!
I to koniec podróży z Erastem Fandorinem. Długo odkładałam przyjemność spotkania się z tą książką, bo wiedziałam, że tu moja przygoda się zakończy. Trwała równo rok. Druga część "Diamentowej karocy" to powrót do początku - do czasów, gdy Fandorin wyruszył do Japonii. Teraz dane jest nam poznać, co tam się wydarzyło. A dzieje się tyle, że wydarzenia z pierwszych stron blakną...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-06-01
To książka z serii tych, które kończę czytać i mam ochotę zacząć od początku. Jestem oczarowana historią i sposobem jej opowiedzenia. Moim zdaniem - wspaniały pomysł kompozycji całości. Wymaga ona na początku skupienia, ale czytelnik szybko przyzwyczaja się do tego, że historię musi złożyć w całość sam. Do ostatniej kartki nie wiedziałam jak się skończy.
Myślicie, że to romantyczna historia miłosna? To przejmująca historia miłosna. Jestem wzruszona i poruszona. I tytułowe "i pamiętaj, że cię kocham" w obliczu całości brzmi dramatycznie.
Co rządzi naszym życiem? Przypadek? Los? Wszystko jest zapisane? Jak potoczyłyby się losy bohaterów, gdyby...? Czy warto wracać do przeszłości? Czy warto odgrzebywać to, co przeminęło? Niby nie, ale ciekawość zawsze jest większa i nie daje spokoju.
Ostatnia scena - dla mnie najmocniejsza.
To książka z serii tych, które kończę czytać i mam ochotę zacząć od początku. Jestem oczarowana historią i sposobem jej opowiedzenia. Moim zdaniem - wspaniały pomysł kompozycji całości. Wymaga ona na początku skupienia, ale czytelnik szybko przyzwyczaja się do tego, że historię musi złożyć w całość sam. Do ostatniej kartki nie wiedziałam jak się skończy.
Myślicie, że to...
2018-02-19
Czy jeszcze komuś trzeba przedstawiać Ryszarda Ćwirleja? Mam nadzieję, że nie. Gdyby jednak znalazł się ktoś taki - Ryszard Ćwirlej to najlepszy poznański autor kryminałów. "Już nikogo nie słychać" podobało mi się wyjątkowo ze względu na swój poznański klimat. Niby nie pada żadne słowo, którego bym nie znała, a jednak mam świadomość, że mogą się znaleźć ludzie tacy jak Oskierko, którzy poczują się jak w innym świecie. Rozwiązanie zagadki - zaskakujące. No, a Fischer - jak zawsze robi wrażenie :)Polecam! Lektura obowiązkowa :)
Czy jeszcze komuś trzeba przedstawiać Ryszarda Ćwirleja? Mam nadzieję, że nie. Gdyby jednak znalazł się ktoś taki - Ryszard Ćwirlej to najlepszy poznański autor kryminałów. "Już nikogo nie słychać" podobało mi się wyjątkowo ze względu na swój poznański klimat. Niby nie pada żadne słowo, którego bym nie znała, a jednak mam świadomość, że mogą się znaleźć ludzie tacy jak...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-05-22
Przeglądając strony o Akuninie, natknęłam się na wywiad z nim. Na pytanie o to, jaka jest recepta na dobrą powieść odpowiedział: "Precyzja i jeszcze raz precyzja. Trzeba całość rozplanować do najbłahszego elementu - spis bohaterów, historię każdego z nich, mapę ich kontaktów." Zwróciło to moją szczególną uwagę, bo to jest właśnie to, co w Akununie lubię najbardziej, a co jest bardzo widoczne w "Kochanku Śmierci". Autor doskonale, a przy tym dyskretnie łączy wątki i ci, którzy przed lekturą tej powieści zajrzą do "Kochanki Śmierci" zrozumieją, o co mi chodzi. Poza tym, jak zwykle dużo dystansu, poczucia humoru. I świetnej literatury. Przy Akuninie (i Fandorinie) człowiek nie może się nudzić!
Przeglądając strony o Akuninie, natknęłam się na wywiad z nim. Na pytanie o to, jaka jest recepta na dobrą powieść odpowiedział: "Precyzja i jeszcze raz precyzja. Trzeba całość rozplanować do najbłahszego elementu - spis bohaterów, historię każdego z nich, mapę ich kontaktów." Zwróciło to moją szczególną uwagę, bo to jest właśnie to, co w Akununie lubię najbardziej, a co...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-09-27
W pamięć zapadają książki dobrze napisane, z ciekawą fabułą, a także te, które "czyta się sobą". "Kochanie, chcę Ci powiedzieć" czekała na mnie od lipca. Może to nawet lepiej, bo nie wiem, czy wtedy odebrałabym ją tak, jak teraz? Mogę mówić tylko o swoich odczuciach, ale muszę przyznać, że wielokrotnie w czasie lektury przyłapywałam się na stwierdzeniu: "ależ to prawda!"; Dzięki tej powieści życie człowieka - jednego człowieka, każdego człowieka nabiera sensu, a wojna? A wojna wkracza niespodziewanie i zmienia wszystko. Muszę przyznać, że bardzo przeżywałam losy bohaterów, sama czując się jak Nadine i podzielając jej tęsknoty.
Jak dla mnie - wzruszająca, piękna, namawiająca do przemyśleń.
Polecam :)
W pamięć zapadają książki dobrze napisane, z ciekawą fabułą, a także te, które "czyta się sobą". "Kochanie, chcę Ci powiedzieć" czekała na mnie od lipca. Może to nawet lepiej, bo nie wiem, czy wtedy odebrałabym ją tak, jak teraz? Mogę mówić tylko o swoich odczuciach, ale muszę przyznać, że wielokrotnie w czasie lektury przyłapywałam się na stwierdzeniu: "ależ to prawda!";...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-05-11
Kolejna książka Akunina. Jak zawsze świetna. Spotkanie z Erastem Fandorinem jak zawsze mnie nie rozczarowało. Borys Akunin pisze tak, że z każdą kolejną książką z niecierpliwością czeka się na to, co będzie w następnych. Żadna z nich mnie nie rozczarowała, każdą czytam z zapartym tchem i podziwem dla autora. Myślę sobie, że sekret pisarski Akunina tkwi w tym, że nie pozwala sobie na powielanie budowy swej powieści. I chociaż w każdej z nich (myślę tu cały czas o serii z Fandorinem w roli głównej) chodzi mniej więcej o to samo - czyli o rozwikłanie sprawy przez świetnego w swej profesji Erasta, to każda z nich napisana jest w inny sposób, w każdej z nich Fandorin ukazuje się inaczej (nie mówiąc o tym, że cały czas ciągnie się za nim jakaś niezwykła aura tajemniczości). Polecam czytanie w kolejności chronologicznej, chociaż to kolejny duży plus powieści Akunina, że obojętnie który tom cyklu weźmie się do ręki, można czytać bez obawy, że się czegoś nie zrozumie. Polecam! Bardzo!
Kolejna książka Akunina. Jak zawsze świetna. Spotkanie z Erastem Fandorinem jak zawsze mnie nie rozczarowało. Borys Akunin pisze tak, że z każdą kolejną książką z niecierpliwością czeka się na to, co będzie w następnych. Żadna z nich mnie nie rozczarowała, każdą czytam z zapartym tchem i podziwem dla autora. Myślę sobie, że sekret pisarski Akunina tkwi w tym, że nie pozwala...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-02-08
W pewnym momencie nawet miałam myśl, że odłożę ją na półkę, ale korzystając z kilku dni wolnego wróciłam do lektury. I stwierdzam, że Akunin nie zasługuje na to, by go czytać w wolnych 5 minutach. Zasługuje na więcej. Dopiero wtedy można go w pełni docenić. "Koronacja" mnie zachwyciła, zwłaszcza w końcowych partiach. Rozwiązanie zagadki - doskonale wymyślone. No i jak to u Akunina, dużo dyskretnego poczucia humoru. Bardzo dobra książka!
W pewnym momencie nawet miałam myśl, że odłożę ją na półkę, ale korzystając z kilku dni wolnego wróciłam do lektury. I stwierdzam, że Akunin nie zasługuje na to, by go czytać w wolnych 5 minutach. Zasługuje na więcej. Dopiero wtedy można go w pełni docenić. "Koronacja" mnie zachwyciła, zwłaszcza w końcowych partiach. Rozwiązanie zagadki - doskonale wymyślone. No i jak to u...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-05-22
Nazwisko Marcina Szczygielskiego poznałam przy okazji powieści "Sanato". Byłam pod ogromnym wrażeniem, zwłaszcza, że autor tak mnie zaczarował, że miałam wrażenie, że uczestniczę w wydarzeniach. "Les Farfocles" przykuwa uwagę okładką. Kolorową, tak inną od tego, co spotykamy na rynku. Być może niektórych zniechęcić objętością, ale trzeba wiedzieć, że w "Les Farfocles" autor pomieścił dwie powieści: "Nasturcje i ćwoki" oraz "Farfocle namiętności". To znakomity pomysł, bo po skończeniu "Nasturcji" chce się czytać dalej. Podoba mi się poczucie humoru autora, to jak doskonale rozumie psychikę kobiet, jak delikatnie wbija im szpile. Ale słusznie. Takie właśnie są kobiety. Jest też w prozie Marcina Szczygielskiego coś, co robi na mnie wrażenie - zawsze w jego opowieściach jest coś, co trafia tak bezpośrednio we mnie i w moją sytuację. Polecam! Świetna powieść!
Nazwisko Marcina Szczygielskiego poznałam przy okazji powieści "Sanato". Byłam pod ogromnym wrażeniem, zwłaszcza, że autor tak mnie zaczarował, że miałam wrażenie, że uczestniczę w wydarzeniach. "Les Farfocles" przykuwa uwagę okładką. Kolorową, tak inną od tego, co spotykamy na rynku. Być może niektórych zniechęcić objętością, ale trzeba wiedzieć, że w "Les...
więcej mniej Pokaż mimo to2010-08-02
Moje pierwsze spotkanie z Fandorinem. Tak mnie zainteresował (zwłaszcza liczne luki w biografii detektywa), że postanowiłam znaleźć odpowiedzi na wszystkie nurtujące mnie pytania w pozostałych częściach cyklu. Pomijając już fabularną stronę opowiadań - świetna proza. No i rysunki... Polecam
Moje pierwsze spotkanie z Fandorinem. Tak mnie zainteresował (zwłaszcza liczne luki w biografii detektywa), że postanowiłam znaleźć odpowiedzi na wszystkie nurtujące mnie pytania w pozostałych częściach cyklu. Pomijając już fabularną stronę opowiadań - świetna proza. No i rysunki... Polecam
Pokaż mimo to2012-07-24
Tę książkę można by skomentować: nie ma co rozważać o niej - trzeba ją przeczytać!
Zalecałabym przygotowanie całego cyklu od razu, bo książki idealne na lato. "Czarny mnich" rozpoczyna się w momencie zakończenia akcji "Białego buldoga" i tu brawa dla autora (chociaż ci, którzy pierwszej części nie czytali spokojnie mogą zabrać się za lekturę "mnicha"). Akcja rozkręca się powoli, wszystko zaczyna się komplikować, mieszać, czytelnik zostaje wyprowadzony w pole niejednokrotnie i pod koniec traci zupełnie orientację, o co w tym wszystkim chodzi. Oczywiście, nie może się obyć bez siostry Pelagii, która tutaj występuje jako Polina. No i władyka, który postawi przysłowiową kropkę nad i.
Pytacie, kto zabił? Jestem pewna, że nie zgadniecie.
Gorąco polecam!
Tę książkę można by skomentować: nie ma co rozważać o niej - trzeba ją przeczytać!
Zalecałabym przygotowanie całego cyklu od razu, bo książki idealne na lato. "Czarny mnich" rozpoczyna się w momencie zakończenia akcji "Białego buldoga" i tu brawa dla autora (chociaż ci, którzy pierwszej części nie czytali spokojnie mogą zabrać się za lekturę "mnicha"). Akcja rozkręca się...
2014-08-21
To jest to! Tego mi trzeba było! Książkę kupiłam, jak tylko ukazała się na polskim rynku, ale dopiero teraz się za nią "wzięłam". Pierwsze, co mi się nasuwa - to, że jest to idealna powieść na lato. Mamy tu i powieść marynistyczną, historyczną, przygodową, romans, kryminał... Wszystko, czego człowiek może chcieć, podane w najlepszej formie. Współczesność jest pretekstem do przeniesienia się do wieku XVIII. Zaskakująca może być dla niektórych postać narratora z zamierzchłych wieków, ale jak dla mnie wszystko świetnie się komponuje i jest tak podane, że czyta się z ciekawością, co będzie dalej.
Trochę bałam się, czy spodoba mi się Akunin bez Erasta... Spodobał mi się. Świetnie napisana powieść. Jak to u Akunina.
To jest to! Tego mi trzeba było! Książkę kupiłam, jak tylko ukazała się na polskim rynku, ale dopiero teraz się za nią "wzięłam". Pierwsze, co mi się nasuwa - to, że jest to idealna powieść na lato. Mamy tu i powieść marynistyczną, historyczną, przygodową, romans, kryminał... Wszystko, czego człowiek może chcieć, podane w najlepszej formie. Współczesność jest pretekstem do...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-10-18
Książkę kupiłam już jakiś czas temu, ale sama nie wiem - czy bałam się ją przeczytać, czy też musiałam do niej dojrzeć. "Sztuka przebaczania" ma charakter pracy naukowej, ale czyta się ją jak poradnik napisany dla każdego. Jeśli chodzi o mnie, ta książka była dla mnie swoistą terapią, bodźcem do refleksji i zastanowienia się nad własnym życiem. Autor nie pouczając, że trzeba wybaczać, pokazał - dlaczego wybaczanie jest tak ważne, jak wpływa na nasze życie i co zyskujemy przebaczając sobie i innym. Wypisałam sobie mnóstwo cytatów do przemyślenia i - mam nadzieję - wprowadzenia w życie. Polecam każdemu.
Książkę kupiłam już jakiś czas temu, ale sama nie wiem - czy bałam się ją przeczytać, czy też musiałam do niej dojrzeć. "Sztuka przebaczania" ma charakter pracy naukowej, ale czyta się ją jak poradnik napisany dla każdego. Jeśli chodzi o mnie, ta książka była dla mnie swoistą terapią, bodźcem do refleksji i zastanowienia się nad własnym życiem. Autor nie pouczając, że...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-08-28
Sama nie wiem, dlaczego odwlekałam w czasie lekturę tej książki :) A czytałam ją po raz pierwszy, bo jakoś do tej pory ignorowałam te, w których nie pojawiali się Borejkowie. Jest coś takiego w książkach Małgorzaty Musierowicz, że niezależnie od wieku, czyta się je naprawdę wspaniale. Z wielką przyjemnością przeczytałam i chyba co jakiś czas będę wracać do Jeżycjady, co by sobie humor skutecznie poprawić. Działa:))
Sama nie wiem, dlaczego odwlekałam w czasie lekturę tej książki :) A czytałam ją po raz pierwszy, bo jakoś do tej pory ignorowałam te, w których nie pojawiali się Borejkowie. Jest coś takiego w książkach Małgorzaty Musierowicz, że niezależnie od wieku, czyta się je naprawdę wspaniale. Z wielką przyjemnością przeczytałam i chyba co jakiś czas będę wracać do Jeżycjady, co by...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-07-04
Książka została mi polecona jako ta, którą należy przeczytać. Zdziwiłam się, gdy znalazłam ją w dziale z powieściami dla młodzieży. Spodziewałam się więc typowej książki dla młodych czytelników. I pewnie dlatego z lekką rezerwą wzięłam się do jej czytania. Aż tu... z każdą kolejną stroną zachwycałam się coraz bardziej. Co mi się podobało?
-bohaterowie, zwłaszcza Smyk, która jest narratorem;
-poczucie humoru - dyskretne, ale wspaniałe!;
-narracja;
-sposób wychowywania dzieci przez Atticusa;
-perypetie bohaterów.
Innymi słowy - wszystko. Świetne tłumaczenie Zofii Kierszys - i je polecam! Z takimi książkami po prostu nie chce się rozstawać i po skończonej lekturze ma się ochotę zacząć ją od nowa :)
Książka została mi polecona jako ta, którą należy przeczytać. Zdziwiłam się, gdy znalazłam ją w dziale z powieściami dla młodzieży. Spodziewałam się więc typowej książki dla młodych czytelników. I pewnie dlatego z lekką rezerwą wzięłam się do jej czytania. Aż tu... z każdą kolejną stroną zachwycałam się coraz bardziej. Co mi się podobało?
-bohaterowie, zwłaszcza Smyk,...
2017-06-16
Ta książka jest tak inna od wszystkich, że nawet nie wiadomo kiedy dociera się do ostatniej strony. Nie umiem jej opowiedzieć, nie wiem, na czym polega jej magia. Ale ta książka dla mnie jest magiczna - historia tak surrealistyczna, a jednak ma w sobie ten magnes, że czyta się ją prawie z wypiekami na twarzy. Polecam, bo warto.
Ta książka jest tak inna od wszystkich, że nawet nie wiadomo kiedy dociera się do ostatniej strony. Nie umiem jej opowiedzieć, nie wiem, na czym polega jej magia. Ale ta książka dla mnie jest magiczna - historia tak surrealistyczna, a jednak ma w sobie ten magnes, że czyta się ją prawie z wypiekami na twarzy. Polecam, bo warto.
Pokaż mimo to
Z rezerwą podchodziłam do tej książki, chociaż słyszałam o niej pochlebne słowa. W końcu postanowiłam sama sprawdzić, czy "21 lekcji..." to książka dla mnie. Pochłonęła mnie całkowicie. To książka, do której należy wracać jak najczęściej. Mądra, piękna, ale jednocześnie - trochę przerażająca. Bardzo podoba mi się sposób opowieści. Jestem zachwycona. Chociaż zdaję sobie sprawę, że zapamiętałam z niej pewnie kilka procent. Chciałabym do niej wrócić.
Z rezerwą podchodziłam do tej książki, chociaż słyszałam o niej pochlebne słowa. W końcu postanowiłam sama sprawdzić, czy "21 lekcji..." to książka dla mnie. Pochłonęła mnie całkowicie. To książka, do której należy wracać jak najczęściej. Mądra, piękna, ale jednocześnie - trochę przerażająca. Bardzo podoba mi się sposób opowieści. Jestem zachwycona. Chociaż zdaję sobie...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to