-
ArtykułyKapuściński, Kryminalna Warszawa, Poznańska Nagroda Literacka. Za nami weekend pełen nagródKonrad Wrzesiński3
-
ArtykułyMagiczna strona Zielonej Górycorbeau0
-
ArtykułyPałac Rzeczypospolitej otwarty dla publiczności. Zobaczysz w nim skarby polskiej literaturyAnna Sierant3
-
Artykuły„Cztery żywioły magii” – weź udział w quizie i wygraj książkęLubimyCzytać73
Biblioteczka
2014-07-28
2013-01-15
2014-07-24
2014-06-08
2014-01-30
2012-06-26
2012-09-26
2013-03-28
2011-01-01
2013-08-17
2012-09-17
2013-02-27
Nie wiem dlaczego, długo czekałam, żeby zabrać się za kontynuację "Skaczącego Jacka". Być może bałam się, że druga część przygód Burtona i Swinburne'a nie porwie mnie tak jak jej poprzedniczka. A jednak mocno się pomyliłam. Przebrnęłam przez utwór dosłownie ekspresowo, praktycznie pożerając (wzrokiem) kolejne kartki.
Patrząc na tytuł i okładkę spodziewałam się czegoś odrobinę innego. Ale cóż z tego, skoro dostałam więcej i lepsze?
Po raz kolejny spotykamy słynnego podróżnika i małego rudowłosego poetę. Co od razu zwróciło moją uwagę - Algernon Swinburne zabiera dla siebie tym razem zauważalnie większą przestrzeń niż w "Dziwnej sprawie...". Odgrywa ważniejszą rolę w wydarzeniach. Także jego charakter zdaje się być bardziej wyrazisty. Podobnie, z resztą, jak i u Burtona - obydwie postaci budziły we mnie większe emocje, pozwalały bardziej zbliżyć się do siebie.
Jeśli chodzi o wydarzenia - Mark Hodder pozwolił rozpędzić się wyobraźni, zaprezentował nam historię napisaną z większym rozmachem, ale także z dodatkową dawką brutalności. Intryga w pewnym momencie stała się dość skomplikowana, czasem nawet odnosiłam wrażenie, że odrobinę przekombinowana. Niemniej jednak oceniam ją zdecydowanie na plus. Podoba mi się również fakt, że została w pewien sposób połączona z wydarzeniami z poprzedniego utworu.
Za co kocham utwory Hoddera, to mistrzowskie igranie z historią i opowieściami epoki wiktoriańskiej. Większość postaci i wydarzeń, z którymi się spotykamy w "Nakręcanym człowieku" miały swój odpowiednik w rzeczywistości. Autor przekomponowuje jednak ich historię na swój użytek, co wychodzi mu właściwie bezbłędnie.
Nowa książka, kolejny rok w epoce, której wiktoriańską nazywać nie sposób - mamy więc także nowe wynalazki, które stanowią przecież "ducha" powieści steampunkowej. W tym momencie można bez wahania stwierdzić, że autor mocno popuścił wodze wyobraźni. Niektóre jego wizje śmieszą, niektóre po prostu budzą niedowierzanie. Czy to dobrze czy źle - postanowiłam pozostawić to pytanie bez odpowiedzi i po prostu wgłębić się w rzeczywistość utworu, uznając, że Mark Hodder ma duże poczucie humoru.
Cóż teraz mogę napisać na podsumowanie? Może po prostu, że powieść Hoddera to fantastyka z najwyższej półki, dorównująca swojej poprzedniczce i mocno zaostrzająca apetyt na kolejną, niecierpliwie wyczekiwaną część cyklu.
Nie wiem dlaczego, długo czekałam, żeby zabrać się za kontynuację "Skaczącego Jacka". Być może bałam się, że druga część przygód Burtona i Swinburne'a nie porwie mnie tak jak jej poprzedniczka. A jednak mocno się pomyliłam. Przebrnęłam przez utwór dosłownie ekspresowo, praktycznie pożerając (wzrokiem) kolejne kartki.
Patrząc na tytuł i okładkę spodziewałam się czegoś...
2012-10-25
Moje pierwsze zetknięcie z Sherlockiem Holmesem i początek wielkiej miłości do utworów Arthura Conana Doyle'a. Przeczytałam ją kilkukrotnie w wieku około 12 lat, po czym po kilku latach, kiedy zaczęłam poszukiwać kolejnych opowiadań, zauważyłam, że oryginalne "Przygody Sherlocka Holmesa" różnią się zawartością od mojego egzemplarza. Wtedy zorientowałam się, że moja książka, nabyta jako dodatek do jakiejś gazety, to po prostu zbiór opowiadań wybranych przez jakiegoś tajemniczego osobnika i wydany pod "mylącym" tytułem. Sama nie wiem, jaką ocenę wystawić.
Moje pierwsze zetknięcie z Sherlockiem Holmesem i początek wielkiej miłości do utworów Arthura Conana Doyle'a. Przeczytałam ją kilkukrotnie w wieku około 12 lat, po czym po kilku latach, kiedy zaczęłam poszukiwać kolejnych opowiadań, zauważyłam, że oryginalne "Przygody Sherlocka Holmesa" różnią się zawartością od mojego egzemplarza. Wtedy zorientowałam się, że moja książka,...
więcej Pokaż mimo to