Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Przesilenie Orson Scott Card, Aaron Johnston
Ocena 7,3
Przesilenie Orson Scott Card, A...

Na półkach:

Niestety, albo ja wyrosłem już z prozy Carda albo to odcinanie kuponów od świetnej sagi Endera poszło o krok za daleko. Powieść nadal prezentuje wiele pozytywnych cech charakterystycznych dla jego pisarstwa jednak tym razem najbardziej uwierała mnie absurdalność fabuły, brak realizmu w tym co bohaterowie robią. Ich motywacje i relacje nadal są w miarę przekonujące ale to jak sobie radzą z formidami jest żenująco wydumane. Może jest to pokłosie niedawnej lektury "Stacji" Szamałka, gdzie mamy bardzo realistycznie pokazane funkcjonowanie na międzynarodowej stacji kosmicznej? Niniejszym odhaczyłem ostatnią pozycję z uniwersum Endera, niestety skończyło się niesmakiem...

Niestety, albo ja wyrosłem już z prozy Carda albo to odcinanie kuponów od świetnej sagi Endera poszło o krok za daleko. Powieść nadal prezentuje wiele pozytywnych cech charakterystycznych dla jego pisarstwa jednak tym razem najbardziej uwierała mnie absurdalność fabuły, brak realizmu w tym co bohaterowie robią. Ich motywacje i relacje nadal są w miarę przekonujące ale to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Z wczesną twórczością tak bywa, że wiele zapowiada ale często niewiele jednak dostacza tu i teraz. Podobnie jest z Moskitami w kontekście całokształtu twórczości Faulknera. Mamy Południe, mamy postacie z krwi i kości ale nie jest to tak spójne,. nie jest tak zdecydowanie pod kontrolą autora, jak jego największe dzieła. Powieść ma swój urok, ma liczne odniesienia do twórczości inspirującej Faulknera ale jako całość nie daje tego efektu. Może należy czytać ją zimą kiedy dokuczliwość moskitów jest jednie wspomnieniem a nie codziennością ;) ?

Z wczesną twórczością tak bywa, że wiele zapowiada ale często niewiele jednak dostacza tu i teraz. Podobnie jest z Moskitami w kontekście całokształtu twórczości Faulknera. Mamy Południe, mamy postacie z krwi i kości ale nie jest to tak spójne,. nie jest tak zdecydowanie pod kontrolą autora, jak jego największe dzieła. Powieść ma swój urok, ma liczne odniesienia do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Faulkner ma to coś i widać nie stracił tego aż do śmierci, o czym może świadczyć ta powieść. Jest tu wszystko co znają wielbiciele tego autora: klimat południa, ciekawe relacje międzyrasowe i te jego pełnokrwiste postaci. Mamy też specyficzny język oraz nieoczywiste prowadzenie narracji - dla mnie raczej klasyczne już u Faulknera i mające wiele uroku, choć dla wielu ciężkostrawne (sądząc po opiniach na LC). Nie jest to może pozycja kanoniczna w twórczości autora, nie jest zapewne najwybitniejsza ale dla mnie była powrotem do fascynujacego miejsca, do którego od lat nie zawitałem i sprawiła mi wiele radości i wzruszeń.

Faulkner ma to coś i widać nie stracił tego aż do śmierci, o czym może świadczyć ta powieść. Jest tu wszystko co znają wielbiciele tego autora: klimat południa, ciekawe relacje międzyrasowe i te jego pełnokrwiste postaci. Mamy też specyficzny język oraz nieoczywiste prowadzenie narracji - dla mnie raczej klasyczne już u Faulknera i mające wiele uroku, choć dla wielu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Takie książki, takie cykle, tacy autorzy sprawiają, że sięgam po literaturę fantastyczną. Tam gdzie literatura realistyczna mogłaby zamknąć wyobraźnię w pewne ramy, fantastyka daje jej kopa. A wyobraźnia takich autorów jak Jemisin nie wydaje się móc znieść ram, tolerować ograniczeń. Świetny cykl, świetny pomysł i realizacja. Przepełniona humanitaryzmem nietuzinkowa historia, gdzie nieporadność nie jest przykrywana niedopowiedzeniem a brak pomysłu pseudotajemniczością. Hugo nie dają za darmo, jak widać!

Takie książki, takie cykle, tacy autorzy sprawiają, że sięgam po literaturę fantastyczną. Tam gdzie literatura realistyczna mogłaby zamknąć wyobraźnię w pewne ramy, fantastyka daje jej kopa. A wyobraźnia takich autorów jak Jemisin nie wydaje się móc znieść ram, tolerować ograniczeń. Świetny cykl, świetny pomysł i realizacja. Przepełniona humanitaryzmem nietuzinkowa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wydawanie opowiadania w formie książki w twardej oprawie wydaje mi się być ciut na wyrost. Dorzucenie kilku rysunków i "zajawki" kolejnej pełnoprawnej powieści sztucznie pompuje objętość i najwyraźniej w wyobraźni wydawcy usprawiedliwia skasowanie za taki twór 9 funtów. Na szczęście polscy wydawcy nie poszli tropem brytyjskich... jeszcze?

A samo opowiadanie? Jak i powieści, linearne, lekko pretensjonalne, średnio pomysłowe. Równie dobrze mogłoby robić za podrozdział w którejś z powieści cyklu.

Wydawanie opowiadania w formie książki w twardej oprawie wydaje mi się być ciut na wyrost. Dorzucenie kilku rysunków i "zajawki" kolejnej pełnoprawnej powieści sztucznie pompuje objętość i najwyraźniej w wyobraźni wydawcy usprawiedliwia skasowanie za taki twór 9 funtów. Na szczęście polscy wydawcy nie poszli tropem brytyjskich... jeszcze?

A samo opowiadanie? Jak i...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Filmowy Leksykon Psychologii Paweł Fortuna, Jolanta Pisarek
Ocena 6,9
Filmowy Leksyk... Paweł Fortuna, Jola...

Na półkach: , , , ,

Widząc na okładce "leksykon" zwykle wyobrażam sobie książkę-pomoc naukową, do której sięga się, gdy chce się zapoznać z jakimś pojęciem. Filmowy Leksykon Psychologii jest zdecydowanie czymś więcej. Stanowi swoistą podróż pośród alfabetycznie ułożonych pojęć psychologicznych. Podróż ta nie odbywa się jednak wśród suchych naukowych definicji. Przeciwnie, osadzona jest w świecie filmowym, czy to z perspektywy twórców i ich życia czy też samych filmów i bohaterów tychże. Dzięki temu, poza wiedzą na temat zjawisk psychologicznych, dostajemy zestaw ciekawostek o reżyserach, aktorach no i oczywiście listę filmów, które zapewne pomogą zgłębić konkretny temat. Jest to lektura lekka i wciągająca a dla chętnych może stanowić także mapę wielu pasjonujących wieczorów filmowych. Polecam!

Widząc na okładce "leksykon" zwykle wyobrażam sobie książkę-pomoc naukową, do której sięga się, gdy chce się zapoznać z jakimś pojęciem. Filmowy Leksykon Psychologii jest zdecydowanie czymś więcej. Stanowi swoistą podróż pośród alfabetycznie ułożonych pojęć psychologicznych. Podróż ta nie odbywa się jednak wśród suchych naukowych definicji. Przeciwnie, osadzona jest w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jestem zdziwiony dość wysokimi ocenami tej książki. Owszem temat ciekawy, na czasie ale ta forma zbioru wywiadów mnie uwiera. Bo niby jest spójny mianownik ale mało tu literatury. Bo i kto jest tu literatem? Autorka może napisała 30 z tych 300 stron. Jej rozmówcy wypełnili resztę, mówiąc szczerze, z różnym skutkiem. Nie byłoby to złe, jeśli przeczytałbym taki wywiad w gazecie czy też na portalu, jednak nijak nie potrafię tego postawić obok prawdziwej literatury faktu, reportażu z prawdziwego zdarzenia. Przeciętny wyimek z archiwum portalu bankier.pl i tyle.

Jestem zdziwiony dość wysokimi ocenami tej książki. Owszem temat ciekawy, na czasie ale ta forma zbioru wywiadów mnie uwiera. Bo niby jest spójny mianownik ale mało tu literatury. Bo i kto jest tu literatem? Autorka może napisała 30 z tych 300 stron. Jej rozmówcy wypełnili resztę, mówiąc szczerze, z różnym skutkiem. Nie byłoby to złe, jeśli przeczytałbym taki wywiad w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka pewnie dość dobra dla kogoś, kto do tej pory ograniczał się do picia eurolagerów i chce rozpocząć przygodę z piwem kraftowym. Problem w tym, że wydana w 2015 roku, już jest mocno nieaktualna. Autor na początku zaznacza, że stara się prezentować piwa szeroko dostępne i to jest ok, powoduje za to, że większość piw, szczególnie koncernowych, nijak ma się do stylu jakie miałyby reprezentować (Żywiec APA?). No i minus duży (z osobistej perspektywy) - brak przy belgijskich piwach reprezentanta stylu flanders red/brown ale (a innych nadreprezentacja). Ogólnie można przejżeć ale informacji o tym czego spróbować polecam szukać w internecie na untappd.com czy ratebeer.com

Książka pewnie dość dobra dla kogoś, kto do tej pory ograniczał się do picia eurolagerów i chce rozpocząć przygodę z piwem kraftowym. Problem w tym, że wydana w 2015 roku, już jest mocno nieaktualna. Autor na początku zaznacza, że stara się prezentować piwa szeroko dostępne i to jest ok, powoduje za to, że większość piw, szczególnie koncernowych, nijak ma się do stylu jakie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Z oceną książek takich, jak "Najlepsze lata naszego życia" mam problem. Bierze się on stąd mianowicie, że autor nie zdecydował o wydaniu pod swym nazwiskiem takiego właśnie dzieła: tak dobranych utworów, w takiej kolejności, w takiej formie. Są to młodzieńcze dokonania Hłaski, wyciągnięte z archiwów i zaserwowane nam przez Radosława Młynarczyka. Jako, że to dzieła wczesne, to Hłasko sam najwyraźniej stwierdził, że wiele im brakowało do jakości, pod którą chciałby się podpisać. Z drugiej strony rozumiem, jako fan twórczości autora "Pięknych Dwudziestoletnich", że takie młodzieńcze dokonania dają obraz drogi, jaką przeszedł pisarz, rozwoju jego warsztatu i światopoglądu. Książka w tym kontekście, czytana jako suplement największych dzieł Hłaski, broni się. Jednakże chcąc ocenić ją samą, a właściwie krótkie formy jakie się na nią skłaniają, trudno nie zgodzić się z samym autorem: powinny pozostać w szufladzie.

Z oceną książek takich, jak "Najlepsze lata naszego życia" mam problem. Bierze się on stąd mianowicie, że autor nie zdecydował o wydaniu pod swym nazwiskiem takiego właśnie dzieła: tak dobranych utworów, w takiej kolejności, w takiej formie. Są to młodzieńcze dokonania Hłaski, wyciągnięte z archiwów i zaserwowane nam przez Radosława Młynarczyka. Jako, że to dzieła wczesne,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Pożoga Orson Scott Card, Aaron Johnston
Ocena 7,2
Pożoga Orson Scott Card, A...

Na półkach: , , ,

Kolejne popłuczyny po cyklu o Enderze. Fabuła na półtora opowiadania rozwleczona na 500 stron powieści. OSC mocno wsparty przez Aarona Johnsona cofa się myślami do czasów przed Enderem i serwuje nam remiks tych samych tematów: utalentowane dzieci, szlachetni prości ludzie, Ci u władzy źli i interesowni a najważniejsza jest rodzina - jak się nie ma, to trzeba do jakiejś szybko dołączyć. Byle było trochę mormońsko, trochę enderowsko, dobrze i szybko się czytało, a fan serii kupi. Fan serii kupił tę oraz następną... ale chyba lepiej by było po prostu przeczytać jeszcze raz 4 świetne powieści oryginalnej sagi.

Kolejne popłuczyny po cyklu o Enderze. Fabuła na półtora opowiadania rozwleczona na 500 stron powieści. OSC mocno wsparty przez Aarona Johnsona cofa się myślami do czasów przed Enderem i serwuje nam remiks tych samych tematów: utalentowane dzieci, szlachetni prości ludzie, Ci u władzy źli i interesowni a najważniejsza jest rodzina - jak się nie ma, to trzeba do jakiejś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Jak dziś pisać o Holocauście? A może: jak dziś wolno pisać o Holocauście? Sam Yann Martel chyba czuł, że tak jak on - nie wolno. Szkatułkową konstrukcją powieści wydaje się zabezpieczać przed oskarżeniami, samemu je stawiając swemu powieściowemu alter-ego, Henriemu i na nie odpowiadając. Henry sam także nie podejmuje tematu, blokuje się literacko a ten wraca do niego w postaci prób jednego z fanów jego twórczości, tajemniczego taksydermisty. Wątek współpracy tych dwóch nad tytułowym „Beatrycze i Wergilim” czyli dziełem życia wypychacza zwierząt, to zasadnicza treść powieści Martela. Mamy tam abstrakcyjny świat-koszulę, pełen strachu, brutalności, gdzie wszystko co złe pochodzi od ludzi ale i ludzie padają ofiarą własnego okrucieństwa. Świat ten widzimy w dyskusjach pomiędzy oślicą Beatrycze i wyjcem Wirgilim – poza dyskusjami akcji praktycznie nie ma. A potem nagle autor zatrzaskuje szkatułki powieściowe i ewidentnie chce ostatnią przytrzasnąć czytelnikowi dłonie zamykające jego powieść – atakuje bezpośrednio Holocaustem niezakamuflowanym, który znamy, który przeraża i szokuje. Pytanie, które mi się nasunęło to czy ta i taka powieść jest potrzebna? Czy takie krążenie wokół tematu ma sens i do czegoś prowadzi? Wydaje mi się, że mimo wszystko tak. Nie przez odkrywczość idei, nie przez wybitną formę (bo taką nie jest) ale przez temat, który jest trudny i ważny: jak mówić o wydarzeniach strasznych, nie będąc świadkiem, nie będąc uczestnikiem? Jak i czy mówić? A jak słuchać i zrozumieć? I najważniejsze – jak sprawić by nigdy nie skończyć w tym samym tragicznym miejscu. Myślę, że do tego nie wystarczą nam książki tych, którzy tam byli – potrzebujemy przypominania przez sztukę współczesną, nawet nienajwyższej próby, jakim człowiekiem być a jakim nie i czemu. Może to wystarczy. Oby.

Jak dziś pisać o Holocauście? A może: jak dziś wolno pisać o Holocauście? Sam Yann Martel chyba czuł, że tak jak on - nie wolno. Szkatułkową konstrukcją powieści wydaje się zabezpieczać przed oskarżeniami, samemu je stawiając swemu powieściowemu alter-ego, Henriemu i na nie odpowiadając. Henry sam także nie podejmuje tematu, blokuje się literacko a ten wraca do niego w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Zaskakująco dobra a przede wszystkim inna niż typowa "powieść Harlena Cobena". Spodziewałem się standardowego cobenowskiego scenariusza i były jego ślady w fabule tej powieści ale było też coś więcej. Dorzucając do tego sprawność w snuciu intrygi, żywe tempo fabuły i dość ciekawy klimat powieści dostajemy całkiem niezłą powieść (polecam szczególnie audiobook, gdzie czyta Krzysztof Globisz - niesamowita plastyka głosu).

Zaskakująco dobra a przede wszystkim inna niż typowa "powieść Harlena Cobena". Spodziewałem się standardowego cobenowskiego scenariusza i były jego ślady w fabule tej powieści ale było też coś więcej. Dorzucając do tego sprawność w snuciu intrygi, żywe tempo fabuły i dość ciekawy klimat powieści dostajemy całkiem niezłą powieść (polecam szczególnie audiobook, gdzie czyta...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Ta książka jest świetna... jako przykład, co można zrobić źle pisząc powieść. Bardziej nieautentycznych, płaskich postaci, absurdalnej fabuły, pretensjonalnych dialogów czy też przewidywalnych rozwiązań dawno nie spotkałem. A tutaj mamy pełen pakiet! To moja pierwsza przygoda z Musso i jedyne, co może mnie skłonić do ponownego sięgnięcia po jego książkę, to fakt, że chyba gorsza być nie może... Dla porządku: słuchałem jej w wersji audio (co zapewne niewiele zmienia w percepcji treści... ).

Ta książka jest świetna... jako przykład, co można zrobić źle pisząc powieść. Bardziej nieautentycznych, płaskich postaci, absurdalnej fabuły, pretensjonalnych dialogów czy też przewidywalnych rozwiązań dawno nie spotkałem. A tutaj mamy pełen pakiet! To moja pierwsza przygoda z Musso i jedyne, co może mnie skłonić do ponownego sięgnięcia po jego książkę, to fakt, że chyba...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Orson Scott Card jest dla mnie autorem wyjątkowym. Jego Gra Endera była jedną z pierwszych powieści SF, które mnie zachwyciły. A później był Mówca Umarłych, kompletnie inna powieść ale co najmniej równie dobra. A później zaczęła się saga Cienia i to był początek końca... to co czytałem przez ostatnie 2 dni, to lekko rozbuchane opowiadanie, w najlepszym razie mikropowieść, eksploatująca znane cardowskie motywy genialnych dzieci czy obcych, których nie wiadomo czy kochać czy nienawidzić. To wszystko co całkiem dobrze działało w skali wojny gwiezdnej, kompletnie nie funkcjonuje w mikrośrodowisku małego, klaustrofobicznego statku kosmicznego. Brakuje tu wszystkiego: klimatu, autentyczności, jakiegokolwiek zaskoczenia fabularnego. Ordynarne odcięcie kuponu od genialnego pomysłu sprzed lat.

Orson Scott Card jest dla mnie autorem wyjątkowym. Jego Gra Endera była jedną z pierwszych powieści SF, które mnie zachwyciły. A później był Mówca Umarłych, kompletnie inna powieść ale co najmniej równie dobra. A później zaczęła się saga Cienia i to był początek końca... to co czytałem przez ostatnie 2 dni, to lekko rozbuchane opowiadanie, w najlepszym razie mikropowieść,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czemu sięgnąłem po tę książkę? Szczerze, bo wygląda, jak jedna z pozycji podróżniczych autorstwa Cejrowskiego, a te są wyjątkowo atrakcyjnie wydane, zaś zawartość bynajmniej nie rozczarowuje. Doceniam umiejętności literackie Cejrowskiego – ciekawą tematykę, świetne snucie fabuły, przejżysty styl i niemałą porcję humoru. To samo zresztą cenię w „Boso przez świat”. Z drugiej strony jego poglądy polityczne są dalece różne od moich i też dlatego z ciekawością sięgałem po tę biografię. Liczyłem, że dzięki niej łatwiej będzie mi zrozumieć skąd pewne poglądy się biorą, często, w mojej opiniii, w wymiarze mocno wypaczonym.

Niestety wiele odpowiedzi z tej lektury nie uzyskałem. Dla mnie wybrzmiewa ta książka, jak pisana przez gorącego wielbiciela WC. I nie chodzi o to co w niej jest a to, czego brakuje. A brakuje jakiegokolwiek rysu ludzkiego, autentycznych wad, potknięć, walki ze sobą a nie ze światem. Cejrowski podobno chętnie by zakazał publikacji tej książki. Według mnie, zgodnie z całą historią, jeśliby by był WC z tej powieści, to ta książka by się nie miała szans ukazać. Na pewno nie na fali powieści Znaku, z szatą spójną z powieściami samego WC. Czyli raczej jest to w pełni autoryzowana historia, ocenzurowana i prezentująca wszystko to, co już sam WC pokazał i pokazywał od czasów WC Kwadransu aż do dziś. Nie ma chwil zwątpienia, nie ma czasu nie spędzanego na pracy, konfliktach, podróżach i afektywnym wyrażaniu swych opinii. Nie ma związków z kobietą czy też kobietami (tak, tak – nazwisko Pawlikowskiej nie pada). Może i to jest honorowe podejście biografa, który nie wchodzi z buciorami w życie prywatne biografowanego ale efektem jest historia może nie jednowymiarowa ale na pewno tendencyjna.

Czemu sięgnąłem po tę książkę? Szczerze, bo wygląda, jak jedna z pozycji podróżniczych autorstwa Cejrowskiego, a te są wyjątkowo atrakcyjnie wydane, zaś zawartość bynajmniej nie rozczarowuje. Doceniam umiejętności literackie Cejrowskiego – ciekawą tematykę, świetne snucie fabuły, przejżysty styl i niemałą porcję humoru. To samo zresztą cenię w „Boso przez świat”. Z drugiej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Świetna powieść! Miałem ją wcześniej w ręku (wydanie łącznie z „Pompą nr 5”) ale wtedy kupiłem i oddałem ją w ramach prezentu. Teraz już wiem, że był to prezent wyśmienity, ja zaś odroczyłem o 3 lata jedną z najmilszych niespodzianek literackich ostatnich lat. Świetna, wciągająca fabuła, niesamowity klimat Tajlandii przyszłości, wyraziste postacie, spójna, przekonująca wizja świata. Do tego bardzo dobry styl, językowo dużo powyżej przeciętnej jesli chodzi o literaturę SF. Takie powieści, jak ta, spowodowały niegdyś, że fantastyka przestała być postrzegana jako niechciana mutacja główych nurtów literatury pięknej i weszła na salony. Polecam wszystkim miłośnikom SF, jak również tym sceptycznie zerkającym na półki z napisem „Fantastyka”.

Świetna powieść! Miałem ją wcześniej w ręku (wydanie łącznie z „Pompą nr 5”) ale wtedy kupiłem i oddałem ją w ramach prezentu. Teraz już wiem, że był to prezent wyśmienity, ja zaś odroczyłem o 3 lata jedną z najmilszych niespodzianek literackich ostatnich lat. Świetna, wciągająca fabuła, niesamowity klimat Tajlandii przyszłości, wyraziste postacie, spójna, przekonująca...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Dostaliśmy zbiór ciekawostek, zbiór opowiastek ale, w mojej opinii, bliżej tej książce do bloga niż pełnoprawnej pozycji literackiej. Martyna Wojciechowska jest bez dwóch zdań jedną z ciekawszych osobowości funkcjonujących w polskich mediach a jej historie i refleksje poniekąd się bronią ale dla mnie to trochę za mało. Jest to książka przeciętna z kilkoma nieprzeciętnymi fragmentami i zdjęciami.

Dostaliśmy zbiór ciekawostek, zbiór opowiastek ale, w mojej opinii, bliżej tej książce do bloga niż pełnoprawnej pozycji literackiej. Martyna Wojciechowska jest bez dwóch zdań jedną z ciekawszych osobowości funkcjonujących w polskich mediach a jej historie i refleksje poniekąd się bronią ale dla mnie to trochę za mało. Jest to książka przeciętna z kilkoma nieprzeciętnymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Sięgałem po tę książkę nie mając bladego pojęcia o Faulknerze i jego twórczości. I tak przypadkiem trafiłem na jednego z moich ulubionych autorów. Faulkner w tej powieści, w odróżnieniu od takich, jak "Wściekłość i wrzask" czy "Kiedy umieram", nie zastosował nowatorskich technik narracyjnych. Dlatego też może tej pozycji traktuje się jako sztandarowej i nie poleca jakoś specjalnie czytelnikowi. Według mnie jest to jednak powieść wyjątkowa. Urzekł mnie Faulkner światem, który pokazał, światem Ameryki nie tak znowu dawnej i gdzieś może jeszcze istniejącej poza wielkimi aglomeracjami. Pokazał ludzi zamieszkujących tytułowy Zaścianek, tak jak on to tylko umie - w sposób trafny, prosty, obnażający większe i mniejsze przywary charakteru a także czasem paradoksalne zasady moralne, zgodnie z jakimi jego bohaterowie żyją. Książka ma niesamowity klimat: czuje się pot ludzi pracujących na polach bawełny, zagląda się w ich posępne, zdeterminowane oczy i słyszy wyduszone z ledwością, zdawkowe wypowiedzi. Szczerze polecam zarówno tę jak i inne powieśći i opowiadania Faulknera.

Sięgałem po tę książkę nie mając bladego pojęcia o Faulknerze i jego twórczości. I tak przypadkiem trafiłem na jednego z moich ulubionych autorów. Faulkner w tej powieści, w odróżnieniu od takich, jak "Wściekłość i wrzask" czy "Kiedy umieram", nie zastosował nowatorskich technik narracyjnych. Dlatego też może tej pozycji traktuje się jako sztandarowej i nie poleca jakoś...

więcej Pokaż mimo to