-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik235
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2020-10-22
2021-04-05
Wybitna książka. Powinna być w kanonie lektur szkolnych ze względów historycznych jak i literackich. To książka, która jest lekcją dla każdego współczesnego polskiego polityka! Z pozycji realizmu i pragmatyzmu autor ukazuje nam niedojrzałość, życzeniowość, egotyzm i małostkowość polskich polityków i decydentów, które przeważały w czasie podejmowania większości kluczowych decyzji mających wpływ na życie i losy Polaków (w dosłownym znaczeniu przetrwania biologicznego). W kontekście historii powszechnej ukazuje rozgrywanie naszych polityków przez polityków reprezentujących mocarstwa (USA, ZSRR i Wlk.Brytanię). Książka, którą przeczytają moje dzieci, a które muszą wg mnie znać nielukrowaną historię Polski. Stoi na głównym i eksponowanym miejscu w domu. Wyrazy uznania dla autora.
Wybitna książka. Powinna być w kanonie lektur szkolnych ze względów historycznych jak i literackich. To książka, która jest lekcją dla każdego współczesnego polskiego polityka! Z pozycji realizmu i pragmatyzmu autor ukazuje nam niedojrzałość, życzeniowość, egotyzm i małostkowość polskich polityków i decydentów, które przeważały w czasie podejmowania większości kluczowych...
więcej mniej Pokaż mimo to
Straszny, autobiograficzny obraz fabryki śmierci, bez egzaltacji, bez większych emocji, z dystansem. Tłumaczyć to mogę jedynie tym, że Glazar, wł. Goldschmid (nazwisko zmienił po wojnie), czeski Żyd, zanim sporządził relację minęło wile czasu, a także tym, że pracował w dolnym obozie przy sortowaniu ubrań i był względnie dobrze odżywiany, nie oglądał prawie wcale procesu śmierci (nie to, że jej nie widział w ogóle, ale nie widział na własne oczy co się działo w obozie górnym gdzie pracowały komory gazowe i ogromne komanda czyścicieli, palaczy zwłok etc.). Ale był uczestnikiem systemowej grabieży mienia Żydów, selekcji więźniów, zabijania chorych w "lazarecie", sposobów zarządzania obozem przez SS-manów i z tej perspektywy ukazuje świat obozowy. Podaje nawet cały tekst piosenki "Hymn Treblinki", której melodię znamy z interpretacji SS-mana Franza Suchomela w filmie "Shoah" Claude'a Lanzmanna. Następnie opisuje z własnej, skromnej perspektywy, nieudane powstanie w KL Treblinka z sierpnia 1943, ucieczkę przez Polskę (i obawy przed wydaniem, zdemaskowaniem przez Polaków), a potem pracę przymusową w Niemczech niedaleko Stuttgartu, której warunki jakże inaczej wyglądały dla Czechosłowaków, Belgów, a jakże podle niżej dla Polaków, Rosjan i innych wschodnich narodów. Chociaż nie jest to stylistycznie i językowo literatura wysokich lotów, jednak wartość historyczna i merytoryczna przeważa w innych względach ocennych literatury.
Straszny, autobiograficzny obraz fabryki śmierci, bez egzaltacji, bez większych emocji, z dystansem. Tłumaczyć to mogę jedynie tym, że Glazar, wł. Goldschmid (nazwisko zmienił po wojnie), czeski Żyd, zanim sporządził relację minęło wile czasu, a także tym, że pracował w dolnym obozie przy sortowaniu ubrań i był względnie dobrze odżywiany, nie oglądał prawie wcale procesu...
więcej Pokaż mimo to