Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać29
- ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel3
- ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
- Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Friedrich Kellner
1
7,5/10
Pisze książki: biografia, autobiografia, pamiętnik
Urodzony: 01.02.1885Zmarły: 04.11.1970
Niemiecki socjaldemokrata, inspektor sprawiedliwości i autor wspomnień pisanych w tajemnicy w czasach III Rzeszy.
7,5/10średnia ocena książek autora
71 przeczytało książki autora
179 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Dziennik sprzeciwu. Tajne zapiski obywatela III Rzeszy
Friedrich Kellner
7,5 z 53 ocen
247 czytelników 11 opinii
2015
Najnowsze opinie o książkach autora
Dziennik sprzeciwu. Tajne zapiski obywatela III Rzeszy Friedrich Kellner
7,5
„Dziewięćdziesiąt dziewięć procent ludności niemieckiej ponosi pośrednią bądź bezpośrednią winę za dzisiejszy stan rzeczy. „ – zanotował autor w swoim dzienniku w 1941 roku.
A wiedział, co napisał.
Był Niemcem, żył wśród rodaków, uważnie obserwując wszystko, co się wokół niego działo. Jednym z niewielu należących do pozostałego 1 procenta niezgadzającego się na świat dyktowany przez większość. W represyjnym reżimie narzuconym przez nazistów przyjął postawę sprzeciwu – pomagał Żydom, świadomie popełniał „przestępstwo radiowe”, poddawał krytyce politykę Hitlera, balansując na krawędzi bezpieczeństwa swojej i rodziny, cudem unikając obozu koncentracyjnego. Był w pełni świadom, na co się naraża, pisząc – „Ileż to razy próbowano mnie podgryźć. Jak dotąd nie udało się tym ludziom, mającym w pogardzie człowieka, położyć mnie na łopatki”.
Na szczęście nigdy im się to nie udało, pomimo wielu prób.
A mimo tych zagrożeń, nadal pozostawał jednym z niewielu, którzy nie dali się uwieść propagandzie władzy, twierdząc – „Adolf Hitler wszystkich ich przechytrzył albo przekupił. Tylko mnie Adolf Hitler nie zdołał dopaść. Dlaczego? H. Zawsze wydawał mi się szalbierzem i fanatycznym krzykaczem ludowym...” Wyjątkowość postawy autora polegała także na systematycznym zapisywaniu swoich myśli, bo jak napisał autor posłowia – „Nielicznym przychodziło do głowy, aby swój krytycyzm przelewać na papier i to w sposób regularny, na kształt diarystycznego zapisu”. A mimo tego ogromnego ryzyka, notował niemalże codziennie od 1939 roku do roku 1945, z czego w polskim wydaniu znalazły się zapisy do roku 1942. Siła niezgody, frustracji i bezsilności wobec zbrodniczego systemu, który nazywał „ładem zbójeckim”, była dużo silniejsza niż strach i lęk, czemu dał wyraz w ostatnim zdaniu komentarza poprzedzającego dziennik – „Jako wołający na puszczy uznałem, że powinienem spisać myśli, które zawładnęły mną w tamtych, szarpiących nerwy czasach, ażebym później – o ile to jeszcze będzie możliwe – przekazał swoim potomnym prawdziwy obraz rzeczywistości”.
A była ona przerażająca!
Nie tyle w samym widzeniu, który miałam jako Polka, ale w jego bolesnej ostrości i rozległości szaleństwa rozciągniętego na cały świat. Już sam fakt, że Niemcy bardzo dobrze wiedzieli i widzieli, co tak naprawdę dzieje się w ich kraju (obozy koncentracyjne i eutanazja w ramach eugeniki) i dokąd zmierza polityka nazistów, wstrząsnął mną. Autor bezwzględnie obnażał ich postawy pełne asekuranctwa, egoizmu, oszustwa, hipokryzji wykorzystywanych do osiągania własnych, osobistych celów, zadając tym samym kłam powszechnie przyjętej linii obrony opartej na przymusie wykonywania rozkazów czy niewiedzy. Autor mówił wprost – wiedzieli, widzieli i godzili się na to!
Był tego żywym dowodem!
Wystarczyło myśleć, analizować, porównywać i wyciągać wnioski. Dokładnie tak, jak robił to w swoich dziennikach. Czytał uważnie ówczesną prasę, studiował wypowiedzi polityków, wynotowywał fragmenty lub wklejał je do zeszytu, jak widać to w oryginale, porównywał i zestawiał ich treść ze sobą i z tym, co usłyszał w radiu (również w stacjach obcych),cytował wypowiedzi znajomych nazistów i przytaczał zwykłych Niemców, poddając w ten sposób zdobyte informację bezkompromisowej krytyce. Był przy tym niezwykle logiczny, inteligentnie podsumowując działania ówczesnej dyplomację i politykę wewnętrzną oraz zewnętrzną nazistów, jak i politykę państw obcych. Często powoływał się na myśli filozofów, przysłowia i literaturę piękną, by w trafny sposób podsumowywać swoje racje. Wykorzystywał do tego również ironię, kpinę i sarkazm. Bezbłędnie stawiał wnioski, prognozując rozwój wypadków. Gdybym nie wiedziała, że po prostu błyskotliwie i rzeczowo myśli, posądziłabym go o zdolności jasnowidzenia lub prorocze.
Był aż tak w swoich przewidywaniach genialny!
Już 28 października 1939 roku, gdy Niemcy w ogólnej euforii stały na początku „błyskawicznej wojny”, w którą wierzył prawie każdy Niemiec, zanotował w swoim dzienniku – „W Altenhain oświadczyłem Horstowi, że Niemcy przegrają tę wojnę”. A potem dzień po dniu ukazywał, obnażał i udowadniał drogę wiodącą ku temu, wbrew propagandzie sukcesów i zawsze pod prąd.
Był przy tym bezpardonowy.
Nie oszczędził nikogo w ostrych ocenach wyrażanych w brutalnych słowach. Dostało się wszystkim. Hitlerowi, którego uważał za obłąkanego zbrodniarza, krętacza i szczurołapa, „który na słabościach swoich bliźnich wybudował partię. Umocnił ten gmach za pomocą najbardziej wyrafinowanych środków – wszystko w jednym celu: żeby zdobyć panowanie w kraju.” Rodakom, którzy dla niego „zamienili się w zwierzęta”, „naród bez głowy”, „szmatławcy bez przekonań, tchórzliwa zgraja”, by ostatecznie podsumować - „masy „narodu” to jedna wielka i okropna kupa gówna”. Inteligencji , która przyjmując służalczą postawę wobec partii, „zabrała się i poszła w nowym kierunku politycznym, odsuwając na bok wszystko, czego wcześniej broniła i nauczała”. Politykom niemieckim, których określał wprost – „Awanturnicy, arcyłotry, zdrajcy narodu, szalbierze, karierowicze, recydywiści, hazardziści, hołota – wszyscy oni w jednej komitywie. Eldorado dla szpiclów i denuncjatorów. Sadyści i krwiożercze psy u władzy”. Politykom innych krajów niewzbudzającym w nim szacunku tchórzostwem w podejmowaniu decyzji , krótkowzrocznością i nieudolnością, dla których widział tylko jedno wytłumaczenie – „w sztabach generalnych zasiadali zdrajcy własnego narodu. Ludzie, którzy chcieli zaprowadzić faszyzm także we własnych krajach”. Mocne oskarżenie! A nawet Kościołowi o schizofrenicznej postawie rozpiętej między szczytnymi hasłami a podłymi czynami.
Czułam jego frustrację, gniew, niezgodę na przemoc, bezsilność, której dawał upust w słowach przelewanych na papier i ból wstydu za rodaków, których już w 1939 roku przestrzegał – „Byłeś przy tym – kara cię nie minie”! Nie mógł zrozumieć i przeboleć, że naród z dziedzictwem tak pięknej kultury, „wszystkie dobre cechy i zdobycze duchowe minionych stuleci odrzucił precz i pobiegł za szczurołapem i jego świtą”, dając się tak bez walki omamić, upodlić i zniewolić. Od początku zapisów przewidywał konsekwencje tego narodowego szaleństwa i powojenną amnezję Niemców.
I jak zwykle miał rację!
Nie doczekał wydania swoich dzienników za życia (zmarł w 1970 roku),które w Niemczech ukazały się dopiero w 2011 roku! To kolejny dowód na to, z jak potężną siłą walczył autor, której skutki działania tak długo tkwiły w światopoglądzie i postawach Niemców, lansujących tezę, jako powojenną linię obrony – „Niczego nie wiedzieliśmy, bo nie mogliśmy się niczego dowiedzieć.” Dokładnie tak, jak przewidział autor, który po to pisał, by być sprawiedliwym wśród Niemców i swoim dziennikiem świadczyć, jednoznacznie wskazując winnych – wiedzieliście i widzieliście wszystko bardzo dobrze! Gdyby autor żył, mógłby przytoczyć w tym momencie (a lubił to robić) bardzo dobrze pasujące do tej sytuacji słowa Zbigniewa Herberta – „Ignorancja ma oczy sokoła i słuch sowy”.
Ale najbardziej przerażało mnie w tych dziennikach, duże podobieństwo ówczesnej sytuacji do obecnej. Wystarczyło zastąpić Hitlera Putinem, a kilka innych elementów współczesnymi ich odpowiednikami i prognoza naszej europejskiej przyszłości stała przede mną bez tajemnic. Może panikuję, może nadinterpretuję, ale wiem też, że historia lubi się powtarzać, bo jak napisał autor – „nigdy nie kłamie się bardziej, niż przed wyborami, podczas wojny i po polowaniu”.
Warto zapamiętać, warto się przyglądać , a najbardziej warto myśleć!
http://naostrzuksiazki.pl/
Dziennik sprzeciwu. Tajne zapiski obywatela III Rzeszy Friedrich Kellner
7,5
„Kto ponosi winę? Naród bez głowy. Podeptanie demokracji i przekazanie władzy nad niemal osiemdziesięcioma milionami ludzi jednemu człowiekowi są czymś tak okropnym, że trzeba drżeć na myśl o tym co nadejdzie”.
Tego rodzaju poruszających, niemieckich świadectw nie ma zbyt wiele. Pisanych z narażeniem życia (swojego i swoich najbliższych),z poczucia obowiązku, z potrzeby chwili, metodycznie dokumentujących w czasie teraźniejszym wszystko to co autor przeżył i zaobserwował w ogarniętych narodowosocjalistycznym szaleństwie Niemczech, przełomu lat trzydziestych i czterdziestych XX wielu. Powodowane głębokim, wewnętrznym poczuciem niesprawiedliwości społecznej i niezgodą na nowy, narzucony siłą polityczno –społeczny ład, służący realizacji nazistowskiej wizji samych Niemiec oraz szerzej Europy i Świata. Stają się w swoim wymiarze swoistą przestroga (ciężko, niestety, przyjmowaną, po dziś dzień, przez naszych zachodnich sąsiadów) dla przyszłych pokoleń, by nie popełniły błędów swoich ojców i dziadów, ulegając fascynacji zbrodniczą, totalitarną ideologią.
Lektura dzienników jest dla nas o tyle istotna, iż otrzymujemy unikalną i niemal namacalną możliwość wzięcie udziału w opisywanych wydarzeniach, określanych konkretną datą, poznać opinie autora, poczuć jego emocje i odczucia w odniesieniu do fragmentów dawnej rzeczywistości. Nie są one, tym samym, obciążone, jak w przypadku rozmaitych wspomnień, bagażem życiowych doświadczeń, nowo pozyskaną wiedzą, która niekiedy, siła rzeczy, wypacza w istotny sposób nasze pierwotne spojrzenie na pewne aspekty, okoliczności i zjawiska.
Zapiski Friedricha Kellnera – niemieckiego urzędnika średniego szczebla – które ukazały się na polskim rynku staraniem „Ośrodka Karta” obejmują trzy, z dziesięciu zeszytów, zamkniętych w czasowych ramach od września 1939 roku po maj 1942 (mam nadzieję iż uda się kiedyś opublikować resztę) niemal od pierwszej strony uderzają wielowymiarowością zagadnień, przenikliwością sądów, wnikliwym zmysłem obserwacji, osobistą odwagą, prawością i bezkompromisowością wypowiadanych opinii, odnoszących się do przeróżnych przejawów, szeroko rozumianej, nazistowskiej państwowości. Dotykają zarówno zagadnień natury międzynarodowej (bardzo krytycznie odnoszą się do nieudolnej polityki tzw. wielkich mocarstw) jak i tych będących odbiciem ( i na to kładzie autor zdecydowanie największy nacisk) niemieckiej polityki wewnętrznej i zewnętrznej, cynizmu, zakłamania i obłudy goebbelsowskiej propagandy, wypaczonej ideologii, dramatu i okrucieństwa wojny oraz postaciom partyjnych przywódców (szczególnie Adolfowi Hitlerowi).
„Zadecydowało samobójcze postępowanie rządu Francji we wrześniu 1939 roku. Nikt w Niemczech nie mógł tego zrozumieć, Francja stała z bronią u nogi. Niewiarygodny błąd. Idiotyzm. Hitler miał racje, powiedziawszy swego czasu „Gdyby demokracja nadawała się do czegokolwiek, to nie stał bym dzisiaj przed wami „.
„Adolf Hitler wszystkich ich przechytrzył albo przekupił. Tylko mnie Adolf Hitler nie zdołał dopaść. Dlaczego? H. zawsze wydawał mnie się szalbierzem i fanatycznym krzykaczem ludowym”.
Dostaje się zwłaszcza niemieckiemu społeczeństwu, które dało się zindoktrynować i ogłupić populistycznymi hasłami i szowinistyczną-rasistowską ideologią, a przez swoją bierność, asekuranctwo i hipokryzje ponosi moralną (a niekiedy i fizyczną) odpowiedzialność za zbrodnie nazistowskiego systemu. Obdziera przy tym z kłamstwa bardzo wygodną i szeroko przyjętą po wojnie postawę, odnosząca się do tego iż tzw. zwykli Niemcy, tak naprawdę nie wiedzieli o ludobójstwach dokonywanych na Wschodzie, sieci obozów koncentracyjnych, masowych mordach na ludności cywilnej i jeńcach wojennych, prześladowaniu Żydów i innych mniejszości itd…
”Życie straciło swoją wartość. Oto zgnębiony, udręczony, zastraszony, straszliwie zniewolony naród ma iść pod kule i ginąć za tyrana. Co za terror! Bonzowie w roli szpiclóm . Przyzwoity Niemiec nie ma już nawet odwagi , żeby myśleć a co dopiero żeby cokolwiek powiedzieć”.
„Dziennik sprzeciwu” Friedricha Kellnera to bez wątpienia ważne i jak pokazuje historia potrzebne świadectwo minionych czasów, w które wpisują się rozmaite ludzkie postawy w obliczu zagrożenia brunatnym totalitaryzmem. Zdecydowanie pozycja z którą trzeba się zapoznać. Polecam.