rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

„Rabih znaczy wiosna” to moja pierwsza książka od Weroniki Tomali, jaką mam okazję przeczytać, więc w sumie do końca nie wiedziałam czego się spodziewać. Teraz wiem, że z pewnością nie będzie to moje ostatnie spotkanie z autorką. No cóż, skradła moje serce.
Głównych bohaterów poznajemy jeszcze jak są dziećmi. Jesteśmy świadkami ich pierwszego spotkania, wspólnych zabaw, budowania ich przyjaźni. Marta jest polką, niewyróżniającą się, a Rabih pół Arabem, a cechy wyglądu właśnie zawdzięcza tym genom, dlatego często jest wytykany przez innych ludzi. Choć niemal od razu zostają przyjaciółmi to przychodzi dzień, w którym ich drogi się rozwidlają. Nie na zawsze.
Główna akcja książki rozgrywa się kiedy mają po dwadzieścia pięć lat i od dłuższego czasu nie mają z sobą kontaktu, teraz spotykają się na nowo. Ona pracuję jako animatorka do dzieci, on już niedługo ma wziąć ślub.
Muszę przyznać, że książka wywarła na mnie naprawdę bardzo dobre wrażenie. Z jednej strony jest to lekki romans, który idealnie sprawdzi się na te długie wieczory. Były momenty, w których na moją twarz zawitał uśmiech. Jednak oprócz swojego, niewymagającemu klimatowi ma również coś ukradkiem do przekazania.
Uważam, że nasz kraj nie należy do najbardziej tolerancyjnych jeśli chodzi o pochodzenie kogoś.
Zdecydowanie jestem fanką książek, które są pisane z dwóch perspektyw, tak właśnie mamy w tym przypadku. Poznajemy historię zarówno oczami Marty jak i Rabiha.
Myślę, że historia Rabiha i Marty znajdzie naprawdę wielu zwolenników, bo z pewnością ma do tego predyspozycję.

„Rabih znaczy wiosna” to moja pierwsza książka od Weroniki Tomali, jaką mam okazję przeczytać, więc w sumie do końca nie wiedziałam czego się spodziewać. Teraz wiem, że z pewnością nie będzie to moje ostatnie spotkanie z autorką. No cóż, skradła moje serce.
Głównych bohaterów poznajemy jeszcze jak są dziećmi. Jesteśmy świadkami ich pierwszego spotkania, wspólnych zabaw,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Wiśniowe serce” to pierwsza książka z serii „Bombonierka” opowiadającej o patchworkowej rodzinie.
Pierwsza z nich skupia się na Cherry, trzynastolatce, która wraz z ojcem przeprowadza się do jego nowej partnerki. Kobieta ma już 4 córki z poprzedniego małżeństwa. Każda z nich jest zupełnie inna od reszty, ma inne marzenia, plany spojrzenie na życie. Trzy z nich są przyjacielsko nastawione do nowej współlokatorki, jedynie najstarsza z nich traktuje ją jak intruza, który za długo nie zabawi w jej domu.
„Wiśniowe serce” to lekka i przyjemna do czytania młodzieżówka z motywem słodkiej czekolady. Dzięki swojej szerokiej gamie różnych bohaterów myślę, że każdy czytelnik znajdzie kogoś z kim szczególnie będzie się utożsamiał. Jednak tym razem skupmy się tylko na Cherry. Jak na swój wiek dziewczyna wydaje się dość dojrzała. Wyjątkiem tu stanowi jej wybujała wyobraźnia i skłonność do koloryzowania faktów ze swojego życia. W dużym stopniu można uznać to za jej wadę, w końcu ciągle kłamie. Jednak są tego również plusy, dziewczyna potrafi snuć piękne historie.
Książkę czyta się bardzo szybko. Myślę, że to będzie odpowiednia seria na te porę roku, czyli na ciepłe leniwe dni. Autorka po przez lekką, niezobowiązującą lekturę chce nam również pokazać, że każde nasze kłamstwo wcześniej czy później wyjdzie na jaw, najczęściej w najmniej oczekiwanym momencie, dlatego czasem nie warto koloryzować swojego życia tak, żeby innym się ono spodobało.
Uważam, że po książkę warto sięgnąć, ja całkiem przyjemnie spędziłam z nią wieczór. Już się nie mogę doczekać co dalej wydarzy się w tej rodzinie.

„Wiśniowe serce” to pierwsza książka z serii „Bombonierka” opowiadającej o patchworkowej rodzinie.
Pierwsza z nich skupia się na Cherry, trzynastolatce, która wraz z ojcem przeprowadza się do jego nowej partnerki. Kobieta ma już 4 córki z poprzedniego małżeństwa. Każda z nich jest zupełnie inna od reszty, ma inne marzenia, plany spojrzenie na życie. Trzy z nich są...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Addicted. Podwójna namiętność Becca Ritchie, Krista Ritchie
Ocena 6,5
Addicted. Podw... Becca Ritchie, Kris...

Na półkach:

Przeczytałam książkę w jeden wieczór i muszę przyznać, że mam co do niej mieszane uczucia. Powody poznacie nieco niżej.
Główną bohaterką książki jest Lily, nie dostrzegłam żeby dziewczyna była nieśmiała pod żadnym względem. Ma uzależnienie, a mianowicie nie może powstrzymać się od seksu i to niezależnie z kim. Najczęściej interesują ją jednorazowe spotkania, nawet takie za jakie płaci. Mieszka wraz ze swoim przyjacielem Lorenem, z którym przed innymi, szczególnie rodziną udają szczęśliwy związek. On ma swoje problemy, a mianowicie, nie może powstrzymać się od spożywania alkoholu. Pomiędzy tymi problemami rodzi się prawdziwe uczucie.
Co mogę zaliczyć na plus?
Styl autorki, dzięki któremu czyta się wszystko w zawrotnym tempie. Nie możemy również narzekać na monotonnie, bo ciągle coś się dzieję. Ta historia jest nieco inna niż inne książki o podobnej tematyce. Bohaterowie walczą z innymi demonami, czego innego pragną.
Książka porusza ciężki temat, uzależnienia od alkoholu i seksu. Literatura tego typu raczej omija ten temat, a trochę szkoda, bo niepozornie można przemycić naprawdę ciekawe spostrzeżenia, nad którymi mimo wolnie czytelnik musi się zastanowić, pomyśleć. Może ktoś z naszych znajomych ma podobne problemy, a tego nie dostrzegamy, uważamy za coś normalnego.
Na minus zdecydowanie mogę zaliczyć główną bohaterkę, która irytowała mnie bardzo często. Ciężko mi patrzeć na nią obiektywnie, ponieważ z takim uzależnieniem nigdy się nie spotkałam no jednak musi zrozumieć, że świat nie kręci się wokół niej. Jak dla mnie lekceważyła problem swojego przyjaciela, bo no przecież ona ma gorszy i to nią powinien każdy się interesować. Końcówka książki daje nadzieję, że dziewczyna się zmieni, dlatego już oczekuję kolejnej części.
Pozornie lekki erotyk, który ma sobą coś do przekazania. Oby takich więcej.
Moja ocena
7/10

Przeczytałam książkę w jeden wieczór i muszę przyznać, że mam co do niej mieszane uczucia. Powody poznacie nieco niżej.
Główną bohaterką książki jest Lily, nie dostrzegłam żeby dziewczyna była nieśmiała pod żadnym względem. Ma uzależnienie, a mianowicie nie może powstrzymać się od seksu i to niezależnie z kim. Najczęściej interesują ją jednorazowe spotkania, nawet takie za...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Na krawędzi mroku” to druga odsłona serii, z którą jakiś czas temu do was przychodziłam. Jest to seria, która pozytywnie mnie zaskoczyła, gdyż sięgając po pierwszy tom nie robiłam sobie wygórowanych nadziei. Z wielką niecierpliwością czekałam na ten egzemplarz.
Ponownie spotykamy się z Iksem i Zoe, dwójką bohaterów która została rozdzielona w pierwszej części. Chłopak musiał powrócić na Nizine, aby zapewnić bezpieczeństwo Zoe. Nie spodziewał się, że pewnego dnia ujrzy w tym mrocznym świecie również ją. Tak jak mówiłam w poprzedniej recenzji, tak i to wspomnę, że ogromnie podoba mi się pomysł na fabułę . Nie mogę tej książki porównać w dużym stopniu to żadnej które do tej pory czytałam. Jest w niej to coś, to coś wyjątkowego, przykuwającego uwagę w czytelniku.
Przyznam się, że kiedy zaczynałam czytać, a dokładniej w trakcie pierwszego rozdziału, w ogóle nie mogłam się odnaleźć, skojarzyć faktów. Zakończenie poprzedniego nijak pasowało mi do pierwszych wydarzeń z tego. Myślę, sobie istna sielanka, jednak jak nie trudno się domyśleć, romantyczność i szczęście nie trwało długo.
Na duży plus zasługują bohaterowie. Każdy z nich wnosi do książki coś innego, indywidualnego. Uwielbiam Iksa, jego charakter, zachowanie i ogólnie to jaki jest. Od samego początku to właśnie on przykuwa moją główną uwagę, sympatie i zainteresowanie. Bardziej podobały mi się właśnie te momenty z nim w roli głównej. Zdradzę wam jedynie, że wiele się u niego będzie działo.
„Na krawędzi mroku” to pozycja intrygująca i nieprzewidywalna. Pełna jest zarazem bólu, bo jak sama nazwa wskazuje, Nizina to absolutnie mroczne miejsce, ale również nadziei jak choćby sam początek, gdzie mamy dwójkę głównych bohaterów razem. Autor opisuje wiele mocnych scen, podczas których potrafiły mi się trząść ręce, w których trzymałam książkę.
Nie wiem który tom jest lepszy, chyba ciężko byłoby mi wybrać, oba trzymają wysoki poziom, oba po prostu trzeba przeczytać.

„Na krawędzi mroku” to druga odsłona serii, z którą jakiś czas temu do was przychodziłam. Jest to seria, która pozytywnie mnie zaskoczyła, gdyż sięgając po pierwszy tom nie robiłam sobie wygórowanych nadziei. Z wielką niecierpliwością czekałam na ten egzemplarz.
Ponownie spotykamy się z Iksem i Zoe, dwójką bohaterów która została rozdzielona w pierwszej części. Chłopak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Autorka bestsellerów New York Times, Corinne Michaels powraca z pełnym emocji romansem o drugich szansach.
Roztrzaskał mnie na kawałki. Złożył w całość. Jest moja trucizną, jest moim antidotum.
Jedno słowo ZOSTAŃ.
To było wszystko co miał zrobić. Zamiast tego wsiadł do tamtego autobusu zabierając ze sobą moje serce.
To było siedemnaście lat temu.
Ruszyłam naprzód. Małżeństwo. Dzieci. Biały płotek.
Wszystko czego kiedykolwiek pragnęłam, ale mój mąż mnie zdradził i znów zostałam porzucona.
Osamotniona, bez centa przy duszy i z dwójką chłopców nie miałam innego wyjścia jak wrócić do Tennessee. Nie miało go tam być. Powinnam była być bezpieczna.
Jednak przeznaczenie zawsze znajdzie sposób, żeby dać o sobie znać.[lubimyczytac.pl]


Presley w jednej chwili świat, który myślała, że w końcu ma poukładany, wywrócił się do góry nogami. Straciła męża, a zyskała świadomość o lawinie długów, które jej pozostały. Zostawszy bez dachu nad głową zmuszona jest powrócić wraz z synami do rodzinnego miasteczka. Nie chcąc dzielić się z nikim swoimi problemami, brnąc w kolejne sekrety, musi zmierzyć się z powodem przez który nie odwiedzała rodzinnej miejscowości – Zacharym.

Po książki z tego wydawnictwa sięgam w ciemno. Wiem, że spotkam w nich wszystko to czego oczekuję od tego gatunku, czyli od rozpaczy po nadzieje, od bólu po szczęście. Autorka zasypuje nas całą paletą różnorakich uczuć, które najczęściej są skrajne. Bohaterowie nie mają łatwego życia, nie są również idealni. Każdy z nich popełnia błędy, by się właśnie na nich uczyć i zmieniać.

Nie jest to pierwsza propozycja od autorki jaką przyszło mi poznać. Przyznam się, że trochę się obawiałam, ponieważ poprzednia postawiła poprzeczkę naprawdę wysoko, więc i oczekiwania były duże. Nie zawiodłam się.
Otrzymałam dokładnie to czego oczekiwałam. Wraz z książką odpłynęłam, przeżywałam z bohaterką wszelakie jej smutki i radości.

Przez większą część poznajemy historię z perspektywy głównej bohaterki, czyli Presley. Wcielamy się niemal w jej osobę, myślimy jak ona, czujemy. Jednak mamy również przerywniki od strony Zacha. Możemy dzięki temu mieć drugi obraz na tę historię. Wpływa to również na naszą ocenę decyzji podejmowanych przez bohaterów.

Historia Presley i Zacha nie jest usłana różami. Wiele musieli w swoim życiu przejść żeby uświadomić sobie, że zasługują na szczęście. Mam nadzieję, że nie będzie zastanawiać się czy warto sięgnąć po książkę, tylko po prostu to zrobicie. Naprawdę warto.

Autorka bestsellerów New York Times, Corinne Michaels powraca z pełnym emocji romansem o drugich szansach.
Roztrzaskał mnie na kawałki. Złożył w całość. Jest moja trucizną, jest moim antidotum.
Jedno słowo ZOSTAŃ.
To było wszystko co miał zrobić. Zamiast tego wsiadł do tamtego autobusu zabierając ze sobą moje serce.
To było siedemnaście lat temu.
Ruszyłam naprzód....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dziś przychodzę do was z czymś innym, a mianowicie zbiorem różnych opowiadań. Z tego co mi się wydaję już dawno nic takiego nie gościło na moim blogu. „Opowiadania z zakładką” to zbiór różnych historii, z różnego gatunku. Myślę, że w takim przekroju każdy znajdzie coś dla siebie. Książka liczy sobie nieco ponad trzysta stron, tak więc nietrudno domyślić się, że opowiadania, nie należą do tych obszernych, więc znajdziemy w nich wyłącznie konkrety.
Zacznijmy od minusów, bo chyba jest tylko jeden, a mianowicie wydanie, nie przepadam, za śnieżnobiałymi kartkami w książkach i tego typu okładką[trochę mi się kojarzy z podręcznikiem szkolnym]. Jestem wzrokowcem więc na takie rzeczy zwracam uwagę. Jednak z drugiej wolę takie wydanie niż ebooki, po które w ostatnim czasie praktycznie nie sięgam.
To byłoby na tyle złych rzeczy, przejdźmy więc do tych przyjemniejszych.
Może tym razem fabułę na poszczególne opowiadania postaram się jak najbardziej pominąć, a skupić się na razie na dodatkach. Co mi się podobało?
Zamieszczanie komentarzy czytelników pod opowiadaniami. Od razu mogłam ocenić, porównać moje odczucia po lekturze z kimś innym bez wyszukiwania ich w sieci. Owszem inne książki mają polecajki na okładkach, ale to nie to samo.
Wstępy przed niektórymi opowiadaniami, które nieco naprowadzają na czytelnika w klimat danego opowiadania, ale i tak nigdy nie można było się spodziewać co będzie mógł przeczytać. Lubię tę nutę zaskoczenia w książkach.
Oprócz opowiadań mamy również rymowanki, których nieco się obawiałam, bo na co dzień po prostu nie sięgam po tego typu literaturę. Jakie są moje wrażenia? Pozytywne, szczególnie dzięki humorowi w nich zawartemu. Z jednej strony trzeba na nie patrzeć z przymrużeniem oka, a z drugiej niosą ze sobą czystą prawdę.
Były opowiadania, które wyrwały na mnie ogromne wrażenia, dały do myślenia. Taki typ wobec którego obojętnie się nie przechodzi. O dziwo były o różnej tematyce, bo jedno to coś z nutą kryminały, a pozostałe obyczajowe. Niektóre z humorem, inne natomiast trzymające w napięciu. Myślę, że szczególnie to drugie ciężko jest osiągnąć w tak krótkich historiach, a autorce się to znakomicie udało.
Pierwszy raz pisałam recenzje na bieżąco, czyli czytałam i między czasie pisałam. Nawet mi się ten sposób spodobał, jednak wydaję mi się, że przy obszernych książkach ten sposób będzie ciężki do zrealizowania.
Mogę śmiało polecić zapoznanie się z twórczością autorki. Jest to dopiero „Zeszyt pierwszy”, ale ja coś czuję, że pozostałe również będą trzymały dobry poziom. Styl autorki jest wart uwagi, a ja jestem ciekawa jak wyglądałoby coś dłuższego spod pani pióra. To mogłoby być dopiero coś.
Nie jestem w stanie wybrać jednego opowiadania, które szczególnie wyrwało na mnie wrażenie, jednak trójkę szczególną mogę wyłonić.
„Przed wakacjami”
„Kwiaty w ogrodzie”
„Zanim zaczęłam się bać”

Dziś przychodzę do was z czymś innym, a mianowicie zbiorem różnych opowiadań. Z tego co mi się wydaję już dawno nic takiego nie gościło na moim blogu. „Opowiadania z zakładką” to zbiór różnych historii, z różnego gatunku. Myślę, że w takim przekroju każdy znajdzie coś dla siebie. Książka liczy sobie nieco ponad trzysta stron, tak więc nietrudno domyślić się, że opowiadania,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Choć za oknami co raz chłodniej, a o wakacjach powoli każdy zapomina to postanowiłam tym razem sięgnąć po książkę w letnim klimacie. „Fala” to książka o suflerce Iris, która wraca do swojego rodzinnego miasta po zakończonym związku z Zakiem. Pomimo, że nie potrafi zapomnieć o swoich uczuciach, postanawia żyć własnym życiem. Nie zupełnie jej się to udaje. Dla zapomnienia zaczyna spotykać się z innymi chłopakami, jednak jej głowę nadal zaprząta Zake.
„Fala” to trzecia część serii, przyznam się, że nie znam poprzednich, jednak o dziwo bardzo to nie przeszkadzało w poznaniu tej historii. Jest to lekka książka, którą czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Skierowana przede wszystkim do młodych osób, zresztą sami bohaterowie są właśnie w tym wieku. Głównymi postaciami w książce jest Zake i Iris, to właśnie ich poznajemy najlepiej. Oboje nie są krystaliczni, mają swoje wady i zalety. Może i Zake nie jest typem chłopaka, którym zainteresowałby mnie, ale do Irys mi pasował, a po najważniejsze. Oprócz nich mamy paletę różnorodnych osób. Jedni zainteresowali mnie bardziej inni trochę mniej. Początkowo nieco gubiłam się kto jest z kim, bądź z kim był, ale to chyba przez nieznajomość poprzednich części.
Nie jest to książka, którą zapamiętam na długo, to raczej taki „czasoumilacz”, dobry do zrelaksowania się po cięższym dniu, ponieważ nie jest wymagający.

Choć za oknami co raz chłodniej, a o wakacjach powoli każdy zapomina to postanowiłam tym razem sięgnąć po książkę w letnim klimacie. „Fala” to książka o suflerce Iris, która wraca do swojego rodzinnego miasta po zakończonym związku z Zakiem. Pomimo, że nie potrafi zapomnieć o swoich uczuciach, postanawia żyć własnym życiem. Nie zupełnie jej się to udaje. Dla zapomnienia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Alicje z Krainy Czarów” kojarzą chyba wszyscy. Może nie czytali samej książki, ale przecież są różne ekranizacje filmowe, animowane, teatralne. Tego jest naprawdę dużo, w sumie nie dziwie się, bo historia po prostu magiczna. Tym razem mamy do czynienia z historią nawiązującą do zdarzeń, które właśnie tam miały miejsce.
Allysa, czyli główna bohaterka książki jest prapraprawnuczką słynnej Alicji. Okazuje się, że na kobietach z rodziny Liddell panuje klątwa, którą zapoczątkowała właśnie ona. Teraz Alyssa musi pojawić się w Krainie Czarów, aby wszystko naprawić, lecz nie wszystkim tam podoba się jej obecność.
Z jednej strony „Alyssa i jej czary” to książka magiczna, pełna stworzeń, które tak dobrze znamy z czasów dzieciństwa i bajki. Jednak klimat jest nieco mroczniejszy, na główną bohaterkę czyha wiele niebezpieczeństw, którym musi stawić czoła. Pomaga jej przyjaciel, zwykły człowiek, a mianowicie Job. To on wskakuje z nią do króliczej nory.
Z drugiej strony to historia z nutą miłosną. Choć jest ona jedynie tłem dla całej reszty wydarzeń to nadaje fajnego klimatu. To jest coś co zdecydowanie uwielbiam w książkach i nie raz o tym mówiłam.
Przyznam się, że bałam się tej książki równie mocno jak mnie intrygowała. Obawiałam się, że dostane drugą Alicje jedynie z innym imieniem. Cieszę się, że tak się nie stało. Mamy do czynienia z zupełnie inną, równie ciekawą fabułą i interesującymi nowymi bohaterami.
Czytając czułam się jakbym była naocznym świadkiem wydarzeń, jakbym i ja trafiła do Krainy Czarów razem z bohaterami. Wciągnęłam się już niemal od pierwszych stron. Czytałam gdzieś, że jest to dopiero początek serii tak więc już czekam na kolejną odsłonę.
Choć nadal jestem wierna oryginałowi, to myślę, że to ciekawe nawiązanie i alternatywa. Coś czuję, że książka będzie miała sprzeczne opinie, dlatego tym bardziej zachęcam was do przeczytania.
Ja z swojej strony mogę was zachęcić, do sięgnięcia.

„Alicje z Krainy Czarów” kojarzą chyba wszyscy. Może nie czytali samej książki, ale przecież są różne ekranizacje filmowe, animowane, teatralne. Tego jest naprawdę dużo, w sumie nie dziwie się, bo historia po prostu magiczna. Tym razem mamy do czynienia z historią nawiązującą do zdarzeń, które właśnie tam miały miejsce.
Allysa, czyli główna bohaterka książki jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Niebezpieczna znajomość, niebezpieczna miłość” jest moją pierwszą przygodą z wydawnictwem NieZwykłe. Do tej pory pomimo tego, że wydają książki zdecydowanie w moim guście to jakoś się rozmijaliśmy. Mam nadzieje, że już tak nie będzie. Czemu?

Główną bohaterką książki jest Lisanne, poukładana młoda dziewczyna, która niedawno zaczęła studiować muzykę, a także za namową rodziców biznes. To właśnie dzięki temu drugiemu kierunkowi poznaje Daniela. Chłopak nie ma dobrej opinii w szkole. Jest uważany za gbura, ignoranta, ale przy tym również za bożyszcze kobiet i łamacza serc. Nie jednokrotnie pierwsze wrażenie może być mylne. Okazuje się, że to tylko złudzenie, poza na którą się kreuje, a w rzeczywistości jest zupełnie innym facetem.

Jak nietrudno się domyślić, głównym wątkiem w tej historii jest oczywiście miłość, młodzieńcze uczucie, które narodziło się pomiędzy naszą dwójką bohaterów. Pomimo, że dość szybko zaczyna się robić słodko i poważnie, to w żaden sposób mi to nie przeszkadzała, a nawet pasowało mi do tej bajki i bohaterów.

"..musisz przejść milę w czyichś butach nim możesz go oceniać.."

Z bohaterów moje serce skradł przede wszystkim Daniel. Co tu dużo mówić, posiadał cechy chłopaka, dla którego z pewnością nie jednej zabiłoby szybciej serce. Po pierwsze typ niegrzecznego chłopca. Jego ciało pokrywają tatuaże, jest tajemniczy, a przy tym jeździ na motocyklu. Nie zapominajmy, że dla bliskich osób odsłania swoje inne oblicze. Daniel jest troskliwy, opiekuńczy, a przede wszystkim jest w stanie walczyć o to co dla niego ważne.

„Niebezpieczna znajomość, niebezpieczna miłość” jest książką, którą czyta się przyjemnie już od pierwszych stron. Autorka potrafi zaciekawić czytelnika, wciągnąć go w swój stworzony świat. Sam pomysł na fabułę również przypadł mi do gustu. Oprócz z pozoru błahych zagadnień mamy również pokazane te bardziej istotne, trudniejsze. Niepełnosprawność, pragnienie akceptacji wśród otoczenia.

Fani gatunku New adult, po prostu muszą przeczytać tę książkę, ponieważ wyróżnia się ona spośród innych historii z tego rodzaju. Czym? Przede wszystkim ciekawymi bohaterami, nieprzeidealizowanymi, różnobarwnymi. Wydaję mi się, że każdy znajdzie wśród nich takiego, który szczególnie przypadnie mu do gustu. Na plus oczywiście fabuła, mimo lekkich schematów i rozwiązań, które można było w mniejszym lub większym stopniu przewidzieć, książkę czyta się naprawdę z zaciekawieniem.

„Niebezpieczna znajomość, niebezpieczna miłość” jest moją pierwszą przygodą z wydawnictwem NieZwykłe. Do tej pory pomimo tego, że wydają książki zdecydowanie w moim guście to jakoś się rozmijaliśmy. Mam nadzieje, że już tak nie będzie. Czemu?

Główną bohaterką książki jest Lisanne, poukładana młoda dziewczyna, która niedawno zaczęła studiować muzykę, a także za namową...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Seria „Wilk” przychodzi do nas w nowym wydaniu. Stary miałam w planach, ale tak się jakoś złożyło, że nie było ku temu okazji i nasze drogi się rozminęły. Nowe wydanie, nowa szansa i oto jestem właśnie po przeczytaniu pierwszej części.
Główną bohaterką książki, a zarazem narratorką i przedstawicielką wydarzeń jest Margo. Nastolatka, która właśnie zmieniła miejsce zamieszkania, szkołę i trafia do Wolftown. Sama nazwa miejscowości mówi chyba sama za siebie i nietrudno się domyślić co tam znajdziemy. To właśnie tam poznaje Maksa – „metalowca”, bo właśnie tak jest odbierany przez większą połowę szkoły. Choć jest małomówny i nie sprawiający wrażenia chętnego do zawierania nowych znajomości to i tak zainteresował naszą główną bohaterkę, która za wszelką cenę chciała dowiedzieć się o nim jak najwięcej.
„Sprawdź, co wydarzyło się przed „Zmierzchem” „ nie lubię porównać w opisie książek do innych, tak jakby sami od razu nam narzucali, że nie znajdziemy tu nic oryginalnego, a przecież to nie o to chodzi. Owszem da się znaleźć sporo podobnych zdarzeń łączące obie te historie, ale tylko na początku. Później okazuje się, że mamy do czynienia z zupełnie z czymś nowym co mnie niezmiernie ucieszyło. Zdecydowanie wolę czytać o czymś nowym, tak żeby historia mnie zaskoczyła.
Lubię styl autorki, jej pomysły na przebieg fabuły i kreowanie bohaterów. Choć tu moje serce zawładnęła postać drugo planowa, a mianowicie Ivette, której wszędzie było pewno. Uwielbiam żywe, przebojowe postacie, no co tu ukrywać, przy takich inne po prostu bledną.
Porównując okładki książek nowego i starego wydania to tu mamy zdecydowanie krok na przód. Nowa podoba mi się bardziej. Poprzednia była aż nazbyt przesadzona w porównaniu do tego co znajdziemy w fabule. W końcu mamy do czynienia z fantastyką młodzieżową z połączeniem lekkiego romansu. Coś co oczywiście ja lubię.
„Wilka” czyta się w zawrotnym tempie. Historia lekka, a przy tym ciekawa, więc ciężko się od niej oderwać. Kiedy już akcja się rozkręciła na dobre to nie było miejsca na długi i głęboki oddech, ponieważ autorka zasypywała nas co raz to zaskakującymi informacjami.
Czas sięgnąć po kontynuacje, czyli „Wilczyce”. Oj coś czuję, że tam również będzie się działo.

Seria „Wilk” przychodzi do nas w nowym wydaniu. Stary miałam w planach, ale tak się jakoś złożyło, że nie było ku temu okazji i nasze drogi się rozminęły. Nowe wydanie, nowa szansa i oto jestem właśnie po przeczytaniu pierwszej części.
Główną bohaterką książki, a zarazem narratorką i przedstawicielką wydarzeń jest Margo. Nastolatka, która właśnie zmieniła miejsce...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ben jest naukowcem instytutu. Dla eksperymentu przenosi się do świata Fajstos z 1627 roku p.n.e., a wszystko dzięki grze Maya VR. Pozwala mu to zbadać jak żyli ludzie na Krecie w bardzo dawnych czasach. Oprócz niego do gry trafiają co raz to nowi ludzie. Świat na wyspie wydaje się bardzo realistyczny, trudno odróżnić w nim fikcje.
Wszystko toczy się w miarę spokojnie, ale wszystko do czasu. Na wyspie wybucha wulkan i od tej chwili nic nie jest takie jakby się wydawało, szczególnie ludzie. Zaczyna się walka o przetrwanie, a co za tym idzie koniec jakichkolwiek zasad, wszystkie chwyty są widoczne, a wszystko po to aby przeżyć.
"Immersja" to przede wszystkim fantastyka. Akcja książki początkowo dzieje się w przyszłości, gdzie w modzie jest sztuczna inteligencja i wszystko co jest z nią związane. Jednak główne wydarzenia mają miejsce w wirtualnym świecie, który często miesza się z realnym.
Podczas czytania o znużenie nie macie co się martwić, albowiem mamy tu do czynienia z ciągłymi zwrotami akcji, a postacie nie do końca tacy jakbyśmy się po nich spodziewali.
Erick Pol świetnie potrafi pisać opisy. To właśnie dzięki nim czytelnik może bez problemu wyobrazić sobie i weź w grę, w której uczestniczą bohaterowie. Musicie być gotowi, że ich w książce jest naprawdę dużo. Choć przyznam się, że przez parę pierwszych stron ciężko było mi się wczytać, ale później już nie mogłam oderwać się od literatury.
Na uwagę zasługuję również bohaterowie. Każdy z nich jest inny i wielowymiarowy, o sztuczności i przewidywalności nie ma tu mowy. Jestem pewna, że podczas czytania niejednokrotnie was zaskoczą swoim zachowaniem i decyzjami.
„Immersja” posiada również parę ciekawych ilustracji, dużo na ten temat wam nie chce zdradzać. Powiem jedynie, że kiedy otrzymałam książkę to zdecydowanie się takich nie spodziewałam ujrzeć.
Dla kogo książka?
Przede wszystkim dla fanów fantastyki, nowych technologii w książce. Mam nadzieje, że ten świat wciągnie was tak samo jak i mnie. Z tego co wiem ma powstać kontynuacja, po którą z pewnością sięgnę.

Ben jest naukowcem instytutu. Dla eksperymentu przenosi się do świata Fajstos z 1627 roku p.n.e., a wszystko dzięki grze Maya VR. Pozwala mu to zbadać jak żyli ludzie na Krecie w bardzo dawnych czasach. Oprócz niego do gry trafiają co raz to nowi ludzie. Świat na wyspie wydaje się bardzo realistyczny, trudno odróżnić w nim fikcje.
Wszystko toczy się w miarę spokojnie, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Adam nie miał szczęśliwego dzieciństwa wartego wspominania na stare lata. Jego biologiczny ojciec odszedł od razu jak dowiedział się o jego przyjściu na świat, a ojczym nie zasługiwał na to miano. Znęcał się zarówno na nim jak i na jego matce, aż w końcu sytuacja ta doprowadziła do wizyty w szpitalu i śmieci jego matki. Pomocną dla niego dłoń wyciągnęła rodzina zielonookiej dziewczyny, która czuła zbyt mocno. Dość szybko nastolatkę intryguje nowy współlokator, choć początkowo oboje traktują się jak powietrze. W końcu mimo sprzeciwie rodziców nastolatkowe zbliżają się do siebie, poznają swoje tajemnice, pragnienia. Okazuję się, że pod wieloma względami są bardziej do siebie podobni niż mogłoby się wydawać to do tej pory.

“Widzę dziewczynę, bez której ktoś kiedyś nie będzie potrafił żyć.
I boję się.. I boję się, że tym kimś będę ja.”

To nie jest tylko historyjka miłosna dwójki nastolatków. Jestem pewna, że "Adam" rozwali wasze serca na milion kawałków, które ciężko będzie później pozbierać do kupy. Autorka z każdą swoją kolejną książką ustawia poprzeczkę co raz wyżej. Tak więc nie będę mówić, że jest to moja ulubiona książka autorki, bo pewnie za niedługi czas pojawi się kolejna i tak samo będę mówić o tamtej.

Adam jest postacią złożoną. Przeszedł w życiu bardzo wiele, przeszłość cały czas puka do jego drzwi, a mimo to nadal walczy o swój los. Kiedy wydaje nam się, że znamy już jego wszystkie tajemnice okazuje się, że byliśmy w dużym błędzie. Jest postacią wobec której po prostu nie da się przejść obojętnie i zapomnieć wraz z kończeniem czytania książki. Wydawać mogłoby się, że skoro sam tyle przeszedł to będzie to osoba oziębła. Nic bardziej mylnego, bo to przecież szczególnie do niego najbardziej lgnęły inne dzieci mieszkające w domu. I przede wszystkim jako jedyny rozumiał co czuje dziewczyna.

Nie miałam w planach na ten miesiąc przeczytać tej książki. Kupiłam ją pod wpływem chwili, ale jak już zaczęłam ją czytać wiedziałam, że to była słuszna decyzja. "Adam" to lekka książka, a jednak potrafiąca wzbudzić uczucia. Nie mam do czego się przyczepić. Spodobała mi się fabuła, choć nie oszukujmy się nie jest aż nadto oryginalna, ale jednak pewne rozwiązania potrafiły mnie zaskoczył. Polubiłam bohaterów, oboje mieli co przekazać swoimi osobami, mieli swoje wady jak i zalety, tak więc o sztuczności czy przeidealizowaniu nie ma co mówić.

Tak więc nie zastanawiajcie się, po prostu poznajcie Adama.

Adam nie miał szczęśliwego dzieciństwa wartego wspominania na stare lata. Jego biologiczny ojciec odszedł od razu jak dowiedział się o jego przyjściu na świat, a ojczym nie zasługiwał na to miano. Znęcał się zarówno na nim jak i na jego matce, aż w końcu sytuacja ta doprowadziła do wizyty w szpitalu i śmieci jego matki. Pomocną dla niego dłoń wyciągnęła rodzina zielonookiej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dianę poznajemy jako uczennice gimnazjum, która zazwyczaj trzyma się gdzieś na uboczu, stara się nie wychylać po za szereg. Jest osobą mało zauważalną wśród swoich rówieśników, przynajmniej tak jej się do tej pory wydawało. Pewnego dnia do ich klasy dołącza nowy chłopak i od tej pory świat Diany nie wygląda już do tej pory. Dziewczyna staje się obiektem kpin, a to wszystko dzięki właśnie jemu. To właśnie zdarzenie motywuje ją za wzięcie się za swój wygląd, jednak jak się okazuje nie każda motywacja jest dobra.

Książka podzielona jest na trzy etapy: wiarę, nadzieje i miłość. W każdej z nich oczywiście najważniejszą role odgrywa Diana. Jesteśmy świadkami jej wzlotów i upadków. Autorka udowadnia nam, że zawsze trzeba mieć nadzieje na lepsze jutro, pod żadnym z pozorów nie powinniśmy się podawać, trzeba walczyć o swoje szczęście.

Pomimo, że książka jest naprawdę krótka, bo liczy sobie ledwie ponad sto stron to porusza naprawdę wiele, trudnych tematów, które tyczą się młodzieży. Wiek gimnazjalny to chyba najgorszy wiek. Dlaczego? Z jednej strony czujemy się już dorośli, pojawiają się pierwsze poważniejsze uczucia, a z drugiej strony bywa, że w głowie mamy pełno głupot i oczywiście zdanie większości w tym czasie jest najważniejsze. Często aby komuś zaimponować jesteśmy w stanie zrobić straszne rzeczy, zniszczyć innej osobie życie.
Kolejnym ważnym tematem jest anoreksja i bulimia. Również w dużej mierze efekt próby zaimponowania innym, bo przecież bycie szczupłym jest w modzie.
Lubię książki, które niosą za sobą jakieś przesłanie, a ta właśnie taka jest.

Czy mamy tu jakieś minusy?
Grubość książki. Tak jak wspominałam wcześniej to nie jest opasłe tomisko, wiec kiedy się wczytamy w lekturę, okazuję się, że to już jej koniec, a szkoda.
\
Myślę, że to naprawdę obiecująca pozycja, która nie zajmie wam dużo czasu i nie będziecie żałować sięgnięcia po nią. "Wiara, Nadzieja, Miłość" to książka napisana prostym językiem a zarazem potrafi wzbudzić w czytelniku emocję. To już moje drugie spotkanie z autorką, czekam więc na kolejne.

Dianę poznajemy jako uczennice gimnazjum, która zazwyczaj trzyma się gdzieś na uboczu, stara się nie wychylać po za szereg. Jest osobą mało zauważalną wśród swoich rówieśników, przynajmniej tak jej się do tej pory wydawało. Pewnego dnia do ich klasy dołącza nowy chłopak i od tej pory świat Diany nie wygląda już do tej pory. Dziewczyna staje się obiektem kpin, a to wszystko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czasami już tak mamy, że z pozoru niepozorna lektura może nam wyrwać serce. Uwielbiam tego typu, pozytywne niespodzianki.
Życie Maddy uporządkowane jest pod to co robi jej młodsza siostra. Dziewczyna kiedy nie jest w pracy to opiekuję się właśnie nią. Jej życie towarzyskie jest niewielkie, a w sumie wcale go nie ma. Kiedy na horyzoncie pojawia się Albert zaczyna widzieć cień w tunelu, przez myśl przechodzi jej, że jej los wcale nie musi wyglądać dokładnie tak jak jej się wydawało do tej pory.
Albert marzy o tym żeby się usamodzielnić, a szczególnie czym kol wiek zaimponować ojcu, który nie ma o nim najlepszego zdania. Maddy pokazuje mu, że w relacjach rodzinnych może być zupełnie inaczej niż u niego w domu. Razem uczą się życia, o którym do tej pory nawet nie śnili.
Polubiłam głównych bohaterów za ich naturalność i przede wszystkim tolerancje wobec drugiego człowieka. Zaczynając czytać, wydawało mi się, że to będzie kolejna taka na zabicie czasu młodzieżówka. Sądziłam, że przeczytam ją, a wraz z odłożeniem książki zapomnę o bohaterach poznanych w lekturze. Nic bardziej mylnego. W stu procentach mogę się zgodzić, że ta historia jest dla każdego, kto pokochał „Gwiazd naszych wina” i „Zanim się pojawiłeś”. Nie powiedziałabym jednak, że jest identyczna do nich jeśli chodzi o fabułę. Tu raczej mam na myśli emocje, które towarzyszą nam podczas czytania. Myślę, że wrażliwe osoby mogą uronić łzy, tak więc przygotujcie sobie pod ręką chusteczki.
Głównym wątkiem książki jest jak nie trudno się domyślić, uczucie, które rodzi się pomiędzy dwójką głównych bohaterami. Na plus można zaliczyć fakt, że nie jest to ani gwałtowne, ani znów bardzo powolne. Oprócz tego mamy pokazane radzenie sobie z chorobą w rodzinie. Bee potrzebuje całodobowej opieki, porozumiewa się za pomocą kwestii z filmów i bajek, a jej zachowania nigdy nie można przewidzieć.
Kolejny plus to imiona. Czy pomyślelibyście, że Maddy i Bee to skróty od Madonny i Beyonnce? Tak właśnie brzmią prawdziwe imiona tych bohaterek.
Jak dotąd to chyba najlepsza książka jaką czytałam w te wakacje.

Czasami już tak mamy, że z pozoru niepozorna lektura może nam wyrwać serce. Uwielbiam tego typu, pozytywne niespodzianki.
Życie Maddy uporządkowane jest pod to co robi jej młodsza siostra. Dziewczyna kiedy nie jest w pracy to opiekuję się właśnie nią. Jej życie towarzyskie jest niewielkie, a w sumie wcale go nie ma. Kiedy na horyzoncie pojawia się Albert zaczyna widzieć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Urszula jest z pozoru szczęśliwą mężatką, wszystko się zmienia kiedy to przyłapuje męża z inną, młodszą kobietą. Choć próbuje mu wybaczyć i żyć z nim, szybko uświadamia sobie, że taki układ nie jest dla niej odpowiedni. Postanawia się wyprowadzić i porzucić swego męża, jak również wnieść pozew o rozwód. W nowym miejscu poznaje Michała, z którym początkowo łączą ją napięte stosunki jednak im bliżej się poznają tym bardziej początkowa znajomość przechodzi w przyjaźń aż po uczucie. Jednak byłoby to za proste, a los bohaterów zbyt łatwy do przewidzenia. Jestem pewna, że powiązania, przeszłość postaci z pewnością was zaskoczy.
Choć literatura polska nie jest czymś co czytałam bardzo często to jednak po książki Beaty Majewskiej sięgać lubię. Dlaczego?
Podoba mi się jej lekki styl z nutką humoru. Potrafi wykreować nieprzeidealizowanych bohaterów, każdy z nich ma swoje wady jak człowiek w normalnym życiu. Zarówno Urszula i Michał popełnili w swoim życiu błędy, które co niektórzy pewnie powiedzą, że oni w życiu nie zrobiliby czegoś takiego, bo czy bylibyśmy wstanie być z osobą którą kochamy, wiedząc że ta ma cały czas kogoś trzeciego. Jednak jak wiadomo tak jak różni są ludzie różne są ich decyzje.
Tak jak wspominałam wcześniej, autorka zaskoczyła mnie przebiegiem akcji, a nawet w pewnym momencie wbiła w fotel swoim pomysłem na niektóre wydarzenia. Podoba mi się to, bo w obyczajówkach coraz rzadziej występuje coś czego się nie spodziewałam.
„Moja twoja wina” to nie jest książka idealna, ma swoje niewielkie niedociągnięcia, ale jak wiadomo ideały są nudne. Książkę bardzo dobrze i szybko się czytało, czyli to bardzo dobry wybór na wakacyjny okres. Myślę, że czas spędzony z tą lekturą nie będzie dla was czasem straconym. Polecam przede wszystkim osobą, którym podobały się poprzednie książki Beaty Majewskiej, bo ta również zachowana jest w podobnym lekkim klimacie.

Urszula jest z pozoru szczęśliwą mężatką, wszystko się zmienia kiedy to przyłapuje męża z inną, młodszą kobietą. Choć próbuje mu wybaczyć i żyć z nim, szybko uświadamia sobie, że taki układ nie jest dla niej odpowiedni. Postanawia się wyprowadzić i porzucić swego męża, jak również wnieść pozew o rozwód. W nowym miejscu poznaje Michała, z którym początkowo łączą ją napięte...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Ostatni Namsara” to książka z gatunku fantasy, a w ostatnim czasie wstyd się przyznać, ale co raz rzadziej sięgam po właśnie taką tematykę.
Asha jest córką króla Firgaardu, ale niech was to nie zmyli, bo to nie jest historia o typowych księżniczkach, które tylko marzą o swoim księciu. Dziewczyna walczy ze smokami i idzie jej to naprawdę dobrze. Asha nie należy do szczęśliwych panien, albowiem została obiecana Jarkowi. Zabicie Kozu, pierwszego smoka i źródła jej problemów mogłoby naprawić jej los i uchronić ją od niechcianego zamążpójścia.
W tle głównej akcji autorka opowiada nam legendy, między innymi te o Namsarze[nie mam pojęcia jak to się odmienia] i Iskari. Zdecydowanie jestem sympatykiem tego typu zabiegów. Czytelnik może bardziej wprowadzić się w akcję książki i zrozumieć bohaterów i ich zachowanie jak również powód dla którego tak naprawdę znaleźli się w miejscu w jakim obecnie są.
„Ostatni Namsara” to naprawdę jedna z ciekawszych młodzieżowych książkę jakie w ostatnim czasie miałam okazje poznać. Nie mam nawet do czego się przyczepić jeśli chodzi o fabułę. Główna bohaterka przyciąga naszą uwagę już od pierwszych stron. Od razu widać, że to osoba silna, walcząca i nie tak łatwo się poddaje. Zdecydowanie właśnie takie lubię, Na plus oczywiście zasługują smoki, które w ostatnim czasie są niestety mniej popularne w literaturze, a szkoda. Podczas czytania nie ma czasu na nudę, ponieważ ciągle pojawiają się nowe fakty, nie ma w tej książce czegokolwiek co można uznać byłoby za zbędne.
Książka rozpoczyna prawdopodobnie naprawdę wartą uwagi serie. Ja już się nie mogę doczekać kiedy do moich rąk trafi jej kontynuacja, bo zakończenie pierwszego tomu mnie zaskoczyło.
Jeśli szukacie książki, która ma w sobie silną bohaterkę, nietuzinkową fabułę i przede wszystkim smoki to trafiliście w dziesiątkę.

„Ostatni Namsara” to książka z gatunku fantasy, a w ostatnim czasie wstyd się przyznać, ale co raz rzadziej sięgam po właśnie taką tematykę.
Asha jest córką króla Firgaardu, ale niech was to nie zmyli, bo to nie jest historia o typowych księżniczkach, które tylko marzą o swoim księciu. Dziewczyna walczy ze smokami i idzie jej to naprawdę dobrze. Asha nie należy do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ogromnie cieszę się, że Szósty Zmysł wydał kolejną książkę, bo jak na razie każda spod tego wydawnictwa potrafiła mi mocno namieszać w głowie. Czas na kolejną próbę.

Julia jest młodą wdową z małą córeczką. Po śmierci męża opiekuje się nią jego brat Crew, który jest również jej byłym chłopakiem. Choć ich relacje wzajemne tolerowanie się nie są proste to jednak dla dobra jej córki zamieszkują razem. Uczucia jednak tak łatwo nie odpuszczają. Iskierki znów zaczynają się iskrzyć.

Zacznijmy od okładki, która mi się jak najbardziej podoba. Łagodna tonacja, a do tego grafika, która jak najbardziej pasuje do klimatu i gatunku książki. Zapewniam was, że będzie ładnie prezentować się w domowej biblioteczce.

„Poświęcenie” to książka która was pochłonie, zawładną wami emocje i przeżycia bohaterów. Julia zdecydowanie nie należy do tych którzy mają w życiu szczęście. Najpierw problemy z rodzicami i nieszczęśliwa miłość, potem śmierć męża aż po chorobę córki. W tym wszystkim był obecny w różnych rolach właśnie Crew. Poznajemy go jako niedojrzałego chłopca, ale bardzo szybko okazuje się, że teraz potrafi zawalczyć i poświęcić się dla kogoś kogo kocha.

Przygotujcie sobie paczkę chusteczek, jestem pewna, że wam się przydadzą. Autorka opowiedziała nam zarówno piękną jak i smutną historię. Los bohaterów jest zarówno smutny jak i pełen nadziei, że w końcu się wszystko ułoży.

Dziewczyny nie zawiedziecie się sięgając po "Poświęcenie". Nie jestem w stanie nawet się do czegoś istotnego przyczepić. Wszystko tu gra i pasuje do siebie idealnie.

Ogromnie cieszę się, że Szósty Zmysł wydał kolejną książkę, bo jak na razie każda spod tego wydawnictwa potrafiła mi mocno namieszać w głowie. Czas na kolejną próbę.

Julia jest młodą wdową z małą córeczką. Po śmierci męża opiekuje się nią jego brat Crew, który jest również jej byłym chłopakiem. Choć ich relacje wzajemne tolerowanie się nie są proste to jednak dla dobra...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Są takie książki kiedy to ocena ich jest ciężka, bo im więcej o nich myślisz tym twoje postrzeganie ich ulega zmianie. Tak mam właśnie w tym wypadku.
Kuba i Lena znają się od lat szkolnych. Dla niego była to miłość od pierwszego wejrzenia, dla niech chłopak był po prostu przyjacielem brata. Po latach znów ich drogi się krzyżują. Tym razem on idzie na całość, postanawia wyznać swoje uczuci, to co buzowało w nim już od dawna. Jakie będą tego efekty? Niezbyt dobre, ponieważ Lena boi się związków i nie chce się angażować. Jednak może jest dla nich jakaś szansa.
Każde nasze zachowanie, bądź to jak inni działają, ma swój powód, nic nie dzieje się bez przyczyny. Nasze otoczenie kształtuje to jacy jesteśmy, czy mili czy wredni, odważni czy skryci. Lena nie wierzy w miłość i stabilny, stały związek. Po poznaniu bliżej Kuby daje mu jedynie szanse na przyjaźń. Jak to mówią, takie relacje trwają do pierwszego pocałunku, potem już samą przyjaźnią nazwać się tego nie da.
Pomysł na książkę nie uważam za wybitnie oryginalny, bo wiele jest tego typu historii. Choć nie mogę również zarzucić jej, że wieczór spędzony z tą lekturą był stracony i nudny. Pomimo to muszę wspomnieć, że nie lubię w literaturze schematu dziewicy, która jak tak to tego wieku jest nieskazitelna, a tu bum i już po czystości. Nie polubiłam głównej bohaterki, zbyt często jej zachowanie mnie drażniło. Zdecydowanie nie utożsamiłam się z nią.
Pomijając w całości Lenę, książkę oceniam na plus. Lubię lekki i młodzieżowy na swój sposób styl autorki. Zdarzenia opisane jak i dialogi nie są wymuszone i sztuczne. Lektura nie jest obszerna, więc nie powinna wam zająć dużo czasu. Choć również nie wydaje mi się, aby zapadła w waszej pamięci na długo. Z nadzieją zapatruje się na kolejną część serii. Paweł wydawał mi się ciekawą postacią i nietuzinkową, a to właśnie jego losy będziemy mogli poznać.

Są takie książki kiedy to ocena ich jest ciężka, bo im więcej o nich myślisz tym twoje postrzeganie ich ulega zmianie. Tak mam właśnie w tym wypadku.
Kuba i Lena znają się od lat szkolnych. Dla niego była to miłość od pierwszego wejrzenia, dla niech chłopak był po prostu przyjacielem brata. Po latach znów ich drogi się krzyżują. Tym razem on idzie na całość, postanawia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Akcja pierwszej części książki skończyła się chyba w najgorszym z możliwych momentów, pozostawiając mnie-czytelnika z milionem pytań. Przyszedł czas na uzyskanie odpowiedzi na postawione pytania wobec bohaterów.
Kiedy wydaje nam się, że w końcu odnajdujemy właściwą drogę w swoim życiu, los nam to wszystko psuje w jednej sekundzie, jak za pstryknięciem palca, wszystko znika, a my znów musimy zawalczyć o swoje szczęście. Livia jest utalentowaną tancerką, jednak po tym jak była uczestniczyła w wybuchu bomby na lotnisku, musi skupić się na odzyskaniu zdrowia i sprawności. Coś się w niej łamie, a ona sama nie jest już tą samą dziewczyną. Jej marzenia, kariera musi zejść na dalszy plan, najpierw musi odzyskać przede wszystkim wewnętrzną równowagę.
Seria pochodzi z platformy wattpad.com. Miała już swoich odbiorców zanim ukazała się na kartkach papieru. Chętnie sięgam po właśnie tego typu pozycje, ponieważ jak do tej pory nigdy się na podobnych egzemplarzach nie zawiodłam. Zresztą pierwsze miejsce na stronie w kategorii Romans, mówi nam samo za siebie.
„Dance, sing, love” to trylogia autorstwa polskiej pisarki, ukrywającej się jednak za pseudonimem. Bardzo dobrze wspominam pierwszą część, dlatego tym chętniej sięgnęłam po jej kontynuacje. Zaczynamy od razu od przełomowego zdarzenia, a mianowicie wybuchu bomby na lotnisku. Ten tragiczny wypadek miał oddziaływanie na życie Livie, jak i jej najbliższych. Nie jest łatwo otrząsnąć się po takiej traumie, szczególnie kiedy zmienia nasze życie o trzysta sześćdziesiąt stopni.
Zawsze mam lekkie obawy dotyczące drugich tomów, że będzie brakować im świeżości, że wszystko będzie się ciągnęło. Tu tego nie było. Ciągle pojawiały się nowe informacje, tajemnice i zagadki do rozwikłania. Autorka ma głowę pełną pomysłów i mam wrażenie, że jeszcze długo ich nie wyczerpie. Liczycie, że tym razem wszystko zakończy się delikatnie, nic bardziej mylnego, znów wydarzenia z ostatnich stron nas zaskoczą i wszystko wywrócą do góry nogami. I jak tu żyć, kiedy nie mogę na już sięgnąć po ostatni tom, a tak bardzo bym chciała.
„W rytmie serc” to książka przede wszystkim o dojrzewającym uczuciu, o wzlotach i upadkach, a przede wszystkim układaniu swojego życia na nowo. Jesteśmy świadkami dojrzewania głównych bohaterów, ich zachowanie w porównaniu do pierwszej części się zmieniło. James nie myśli już tylko o sobie, a Livie jest bardziej świadoma i pewna siebie.
Dla tych którzy czytali pierwszą część to oczywiście lektura obowiązkowa w te wakacje, a dla reszty? Oczywiście muszą swoje zaległości nadrobić.

Akcja pierwszej części książki skończyła się chyba w najgorszym z możliwych momentów, pozostawiając mnie-czytelnika z milionem pytań. Przyszedł czas na uzyskanie odpowiedzi na postawione pytania wobec bohaterów.
Kiedy wydaje nam się, że w końcu odnajdujemy właściwą drogę w swoim życiu, los nam to wszystko psuje w jednej sekundzie, jak za pstryknięciem palca, wszystko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jasmine Greene poznałem w kroplach deszczu.
Była licealną pięknością, podczas gdy ja grałem niezdarnie na ulicy. Łączyły nas jedynie muzyka i samotność.
W jej oczach dostrzegałem, że nie zawsze uśmiechała się szczerze, choć jej głos dawał mi nadzieję, której poszukiwałem od tak dawna.
Pewnego dnia jednak, dziewczyna zniknęła mi w okamgnieniu.
Kilka lat później stanęła przede mną na nowoorleańskiej ulicy. Zmieniła się, ale ja również byłem już inny. Życie sprawiło, że staliśmy się wycofani, zamknięci, oschli. Czas odebrał nam lekkość.
Nawet jeśli nie byliśmy już tacy, jak kiedyś, moje złamane serce rozpoznało jej smutek. Wróciła, więc nie mogłem pozwolić, by ponownie mi się wymknęła.
Jasmine Greene poznałem w kroplach deszczu, ale gdy spotkaliśmy się po latach, stałem się dla niej huraganem.[lubimyczytac.pl]
Marzeniem Jasmine jest śpiewać soul, choć jej matka widzi dla niej inną drogę. Kobieta uważa, że jej córka może zostać sławna tylko dzięki muzyce pop. Właśnie dlatego dziewczyna oprócz nauk śpiewu pobiera również nauki tańca jak i gry aktorskiej. Ma to jej pomóc osiągnąć sukces, którego nie udało się jej matce kiedy była młodsza.
Eliot jest chuderlawych i jąkającym się chłopakiem. Właśnie przede wszystkim przez te cechy jak postawienie się w obronie siostry, jest wyśmiewany w szkole. Jego popularność jest przeciwieństwem Jasmine, która należy do tych najbardziej lubianych. Choć czy na pewno wiedzą jaka jest naprawdę.
Połączyła ich muzyka jednak los nie okazuję się dla nich łaskawy. Muszą zawalczyć o swoje szczęście.
Choć obecnie to w jakiej kolejności czytam książki mam misternie zaplanowane to jednak dla tej lektury musiałam zrobić wyjątek. Uwielbiam wszystko co wychodzi spod pióra Brittany C. Cherry. Za co? Za wszystko. Ciężko mi nawet powiedzieć do czego mogłabym się przyczepić. Polubiłam bohaterów, ich charakter i za walkę jaką muszą stoczyć, aby zaznać szczęścia. Każde z nich należy do zupełnie innego środowiska, a jednak mają wspólną pasję, a mianowicie muzykę.
Wydawać mogłoby się, że pomysł na fabułę książki jest już oklepany, bo przecież ile już razy mieliśmy do czynienia z parą śpiewającą, która się w sobie zakochała. Trochę tego było. Jednak w takich wypadkach liczą się przede wszystkim te małe szczegóły, które tworzą magię dla całości. Śmiałam się i płakałam, przeżywałam z bohaterami wszystkie ich radości i smutki. Oprócz Eliota i Jasmine mamy również poboczne postacie, które sporo wniosły do mojego odbioru tej historii. Poznajemy zarówno rodzinę dziewczyny jak i chłopaka. Oba te obrazy są dla siebie dużym przeciwieństwem. Eliot w domu może znaleźć opacie w każdym członku rodziny, wspierają i chronią się wzajemnie. Idealnie to pokazuje zwyczaj dawania sobie klucza. Kiedy ktoś ci bliski jest w trudnej sytuacji dajesz mu klucz, aby zawsze wiedział, że może na ciebie liczyć i ma do czego wrócić. Dla matki Jasmine jej córka jest kimś kto ma spełnić jej pasje z lat młodzieńczych. Uważa, że lepiej wie co dla córki jest odpowiednie.
Kolejna książki autorki, która zasługuję na przeczytanie. Już się nie mogę doczekać kolejnych pozycji spod jej pióra. Polecam każdemu kto lubi lekkie książki z przesłaniem o miłości, walce o marzenia, próbie odnalezienia prawdziwych siebie.
Nie zawiedziecie się.

Jasmine Greene poznałem w kroplach deszczu.
Była licealną pięknością, podczas gdy ja grałem niezdarnie na ulicy. Łączyły nas jedynie muzyka i samotność.
W jej oczach dostrzegałem, że nie zawsze uśmiechała się szczerze, choć jej głos dawał mi nadzieję, której poszukiwałem od tak dawna.
Pewnego dnia jednak, dziewczyna zniknęła mi w okamgnieniu.
Kilka lat później stanęła...

więcej Pokaż mimo to