-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać3
-
ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
-
Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński27
-
ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Biblioteczka
2024
2024
2024
2024
2024
2024
2024
2024
Kevin Barry „Nocny prom do Tangeru”
Lubię wydawnictwa, które cechują się trafnymi tytułami wydanych książek. Do takich na pewno mogę zaliczyć wydawnictwo Pauzę. To już bowiem moje kolejne spotkanie z ich literaturą, i kolejne, jakże udane.
Irlandzki pisarz Kevin Barry zabiera swojego czytelnika do hiszpańskiej miejscowości Algeciras. To tam dwóch głównych bohaterów - Maurice Hearne i Charlie Redmond, którzy oczekują na prom do marokańskiego Tangeru. Ich zażyła znajomość uwypukla się coraz bardziej, i czytelnik ma okazję poznać ich słodko-gorzkie życie z ich rozterkami i bolączkami. Bo to po prawdzie między utkanymi wspomnieniami gangsterskimi, właśnie historia o życiu – o tym gorzkim brzemieniu samotności, o godzeniu się z losem, depresji. Wszystko utkane misternie, i mimo iż narracja przez większość książki jest więcej niż chaotyczna, z tego chaosu jednak wyłoni się sens.
Przez tu mnie urzekła, bo lubię takie ukryte „zamiary autora, które dobrze o nim świadczą, bo jakby od razu wyłożył przysłowiową kawę na ławę, byłoby chyba nudno. Jednak zdaję sobie sprawę, iż zachwyconych takim stylem literackim, będzie jak i tych, którym ten pomysł nie przypadnie do gustu. Sama początkowo byłam negatywnie do tego nastawiona, ale w pewnym momencie „zatrybiło” i dałam się porwać rozważaniom Hearne i Redmonda.
Od siebie polecam.
7/10
Kevin Barry „Nocny prom do Tangeru”
Lubię wydawnictwa, które cechują się trafnymi tytułami wydanych książek. Do takich na pewno mogę zaliczyć wydawnictwo Pauzę. To już bowiem moje kolejne spotkanie z ich literaturą, i kolejne, jakże udane.
Irlandzki pisarz Kevin Barry zabiera swojego czytelnika do hiszpańskiej miejscowości Algeciras. To tam dwóch głównych bohaterów - ...
2022
Małgorzata Nocuń „Miłość to cała moja wina. O kobietach z byłego Związku Radzieckiego
Wydawnictwo Czarne jakieś 5 lat temu było moim faworytem, jeśli chodzi o wydawane reportaże, i gdy miałam sposobność – kupowałam je w ciemno. Ostatnimi czasy z względu na brak miejsca, nie kupuję ich, ale od czego jest niezawodne Legimi? Bez chwili wahania wybieram ich pozycje. Tak było z reportażem Małgorzaty Nocuń, o którym w dobrym świetle czytałam trochę opinii – a, że dawno nic z tego gatunku nie czytałam, to padło na tę książkę.
„Miłość to cała moja” to przejmujący, bolesny i szokujący zapis rozmów z mieszkankami byłych już terenów Związku Radzieckiego. Ciężko uwierzyć (a może jednak warto), że kobiety – te niezłomne, waleczne, nieustępliwe istoty, które przeżyły tyle pod kieratem komunistycznego ustroju, są dziś – niejednokrotnie dumne z swojej spuścizny, z tego ile musiały wywalczyć dla siebie i swoich bliskich. Ich postawa może być szokująca, w świetle tego co wiemy (a tego jest naprawdę sporo, nie mówiąc już o natężeniu emocjonalnym) jak wyglądało życiu w Związku Radzieckim. To one: Kazaszki, Ukrainki, Rosjanki, Białorusinki – prawie jednym głosem mówią o sile kobiet. O sile i trudzie życia, którego nikt by nie chciał posmakować. Nękania, donosy, łagry a w tym wszystkim jeszcze – umęczone, strudzone rodziny wypatrujące nieustannie nadziei na lepsze jutro. I to kobiety są siłą napędową. Mężczyźni albo ginęli, albo toną w mroku używek – od alkoholu począwszy, po narkotyki.
Małgorzata Nocuń oddaje im niejako hołd, pozwala mówić, pozwala trwać na łamach swojego reportażu, by usłyszał je cały świat. Ich historie łamią serce i duszę, ale niosą też cień otuchy – skoro one wytrwały, to czy my, nie damy rady? Mieszkając w o wiele lepszych warunkach geopolitycznych? To bez wątpienia potrzebny reportaż, mówiący wiele o Rosji, o spuściźnie stalinizmu na terenach byłego ZSRR. To kolejne świadectwo które trzeba znać.
Polecam
8/10
Małgorzata Nocuń „Miłość to cała moja wina. O kobietach z byłego Związku Radzieckiego
Wydawnictwo Czarne jakieś 5 lat temu było moim faworytem, jeśli chodzi o wydawane reportaże, i gdy miałam sposobność – kupowałam je w ciemno. Ostatnimi czasy z względu na brak miejsca, nie kupuję ich, ale od czego jest niezawodne Legimi? Bez chwili wahania wybieram ich pozycje. Tak było...
2024
Zdenek Sverak „Opowiadania i wiersz”
W minionym roku i w jeszcze poprzednim odkryłam, że zbiory opowiadań są równie ciekawą propozycją czytelniczą, niż tylko sama proza. Czeskiego pisarza co prawda nie znałam, ale dzięki rekomendacji sprawdzonych źródeł, sięgnęłam i ja. Po raz kolejny dzięki „Melancholia Codzienności odkryłam, jakże godną polecenia książkę, którą śmiało mogę i chcę rekomendować dalej.
Zbiór „Opowiadania i wiersz” przypominają mi dobrej jakości czekoladki – różne smaki, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie. Jest śmieszno, straszno, melancholijnie, czasem smutno, ale nigdy banalnie. Kiczu czy zwykłej tandety tu nie uświadczymy. Zdenek Sverak daje się poznać jako świetny obserwator ludzkich przywar, jak i życia, a co ważne – okraszone wszystko cudnym poczuciem humoru, którego nie zawsze możemy znaleźć. To bez wątpienia dobra rekomendacja, gdyż obecnie ilość produkowanej nie zawsze współgra z treścią. Jednak, jeśli mowa o literaturze naszych południowych sąsiadów, chyba możemy być spokojni. Czesi w tym temacie, to naprawdę wiedzą co robią. Książka w przekładzie Doroty Dobrew i Jana Węglowskiego dopracowany w każdych szczegółach zbiór opowiadań, naprawdę jest pyszny w całości. Raczyłam się poszczególnymi historiami, doceniając za każdym razem niezwykły talent obserwatorski pisarza, czy doceniając jego poczucie humoru, które naprawdę wylewa się z każdej strony.
Jestem pewna, że czas spędzony z „Opowiadaniami i wierszem” nie będzie należał do straconych. Gorąco zachęcam by zapoznać się z tą książką, bo gwarantuję kawał dobrze spędzonego czasu.
Zdenek Sverak „Opowiadania i wiersz”
W minionym roku i w jeszcze poprzednim odkryłam, że zbiory opowiadań są równie ciekawą propozycją czytelniczą, niż tylko sama proza. Czeskiego pisarza co prawda nie znałam, ale dzięki rekomendacji sprawdzonych źródeł, sięgnęłam i ja. Po raz kolejny dzięki „Melancholia Codzienności odkryłam, jakże godną polecenia książkę, którą śmiało...
2023
2023
2023
Złota dziewczynka z Jassów
Powieści o wojnie, traumie Zagłady czytałam wiele, i nie ukrywam, że chętnie do nich wracam. Nie bez kozery twierdzę iż „Złota dziewczynka z Jassów” to kolejna wartościowa pozycja, którą warto umieścić w swoim księgozbiorze.
Gołda Oxenberg a może Dora? Akcja powieści toczy się dwutorowo, raz w Ameryce przełomu XX i XXI wieku, by następnie przenieść się do Rumunii czasów międzywojennego. Umiejętne balansowanie między dwoma jakże odmiennymi światami, nie jest łatwą sztuką, ale Mihuleac czyni to z niesamowitym wdziękiem, dzięki czemu historia trochę „sama się czyta”. Utkana z bolesnych wspomnień 28–30 czerwca 1941 roku o rzezi żydowskiej społeczności porusza niesamowicie, bo wciąż mamy poczucie że to już nie mogło się wydarzyć, ale jednak. Odniesienie tego w książce, przetykane czarnym humorem burzy pogląd że o Zagładzie należy pisać tylko i wyłącznie w pompatycznym tonie.
To powieść o poszukiwaniu siebie, swojej tożsamości i własnej historii. To opowieść o bolesnym rozliczeniu się z niewygodną, traumatyczną przeszłością. Mihuleac przekazuje uniwersalne wartości o Zagładzie, o źle, o życiu po traumie, a nade wszystko przypomina co nas czyni ludźmi. To poruszające świadectwo, które zostanie z mną na pewno na długo.
Oczywiście, polecam!
Złota dziewczynka z Jassów
Powieści o wojnie, traumie Zagłady czytałam wiele, i nie ukrywam, że chętnie do nich wracam. Nie bez kozery twierdzę iż „Złota dziewczynka z Jassów” to kolejna wartościowa pozycja, którą warto umieścić w swoim księgozbiorze.
Gołda Oxenberg a może Dora? Akcja powieści toczy się dwutorowo, raz w Ameryce przełomu XX i XXI wieku, by następnie...
2023
2023
Wojciech Chmielarz „Żmijowisko”
Ratunku! Nie chcę znać nic więcej p. Chmielarza, bo jeśli to jest PONOĆ dobra książką, to aż się boję pomyśleć, jakie są te słabe… Nie, „Żmijowsko”, to kompletnie nie dla mnie historia, ale albo ja jestem za stara na takie niby-kryminały, albo kompletnie się nie znam na książkach, albo mam inny gust. Bardzo możliwe, że wszystkie trzy składniki jednocześnie zadziałały.
Historia która od początku dla mnie nie trzyma się ani kupy ani dupy za przeproszeniem. Małżeństwo z dwójką dzieci, którzy wyjeżdżają na wspólne wakacje. Rodzinka toksyczna pełna jadu, zawiści, braku empatii i zrozumienia dla drugiego człowieka. Na miejscu się dużo dzieje, są afery, urazy (chyba aż za dużo się dzieje momentami) a gdy do emocji dołącza alkohol, nie może wyniknąć nic dobrego. W niewyjaśnionych okolicznościach ginie 15-letnia córka jednej pary letników. Mimo poszukiwań nikt jej nie znajduje. Po roku do wsi wraca ojciec zaginionej córki, by spróbować ją odnaleźć jeszcze raz, czy mu się uda?
Chmielarz poświęcił sporo czasu, by przedstawić swoich bohaterów, pokazać ich psychikę, wybory, to czym się inspirowali lub też nie. To chyba jedyna mocna strona tej książki. Zakończenie kompletnie niedorzeczne, bo naprawdę uważam że TAKIE COŚ nie mogło się wydarzyć, i skąd przyszedł pomysł autorowi na takie zakończenie, naprawdę…
Nie, nie, nie.
Ja od siebie, na pewno nie polecę.
5/10
Wojciech Chmielarz „Żmijowisko”
Ratunku! Nie chcę znać nic więcej p. Chmielarza, bo jeśli to jest PONOĆ dobra książką, to aż się boję pomyśleć, jakie są te słabe… Nie, „Żmijowsko”, to kompletnie nie dla mnie historia, ale albo ja jestem za stara na takie niby-kryminały, albo kompletnie się nie znam na książkach, albo mam inny gust. Bardzo możliwe, że wszystkie trzy...
2023
Magdalena Jaros „Ty pieronie! Biografia Franciszka Pieczki”
Niezapomniany głos Gustlika w „Czterej pancerni pies”, i wiele innych równie znanych filmów z udziałem tego niezwykle utalentowanego aktora. Tak, Franciszek Pieczka to bez wątpienia jeden z bardziej rozpoznawalnych aktorów.
To snuta wspomnieniami opowieść o mężu, ojcu dziadku i na aktorze, bowiem Franciszek Pieczka bardzo mocno unikał rozmów o swoim życiu prywatnym, i niewątpliwie, tym którzy są ciekawi tej części jego życia, w tej książce nie znajdą za dużo o jego życiu prywatnym. Nie dowiemy się również jak wyglądało jego życie osobiste, jaki był poza sceną, jakim był prywatnie człowiekiem?
Kolejne rozdziały prowadzą nas przez poszczególne etapy jego długiego i ciekawego życia. Życia, które rozpoczęło się na Górnym Śląsku, we wsi Godów położonej nieopodal Wodzisławia Śląskiego. Z książki wyłania się obraz małego łobuza, który od najmłodszych lat lubił psocić, ale też jest zafascynowany teatrem i rodzącą się kinematografią. To właśnie ta fascynacja sprawia że zamiast kariery górniczej której na pewno wszyscy mu winszowali, postanawia spróbować swoich sił jako aktor. Nie możemy mieć wątpliwości, iż był to wybór najlepszy z możliwych. Chyba ciężko się nie zdumieć, ile ról teatralnych i filmowych zagrał p. Franciszek. I każda jakże udana!
Nie mniej czytając tę książkę najchętniej wspominam serial „Czterej pancerni i pies”, gdzie wcielił się w rolę Gustlika Jelenia, a następnie Stanisława Japycza z równie popularnego serialu „Ranczo”. A przecież to tylko dwie role w ogromnym dorobku aktorskim p. Pieczki. Książka jest bardzo sentymentalna, Magdalena Jaros skupiła się na rolach filmowych, zaprowadzając swojego czytelnika poprzez wyszczególnione dokładnie role filmowe, oraz anegdotami związanymi z życiem aktorskim p. Pieczki.
To ciekawa pozycja, nie tylko dla fanów tego aktora, ale w ogóle pokolenia aktorów, którzy odchodzą bezpowrotnie.
Polecam 8/10
Magdalena Jaros „Ty pieronie! Biografia Franciszka Pieczki”
Niezapomniany głos Gustlika w „Czterej pancerni pies”, i wiele innych równie znanych filmów z udziałem tego niezwykle utalentowanego aktora. Tak, Franciszek Pieczka to bez wątpienia jeden z bardziej rozpoznawalnych aktorów.
To snuta wspomnieniami opowieść o mężu, ojcu dziadku i na aktorze, bowiem Franciszek...
2023
Eduardo Jauregui „Siedem prawd”
Niezobowiązujące lektury są czasem wskazane dla nas, by móc dać sobie chwilę przysłowiowego oddechu, ale na pewno, jak mówi przysłowie: „co za dużo to niezdrowo”. Coś w tym jest prawdy. Nie przeczę, to nie jest do końca mój typ historii, ale sięgając po książki w stylu „Siedem prawd’ oczekuję przyjemnej, niezobowiązującej lektury, która ma mi dać odpowiednie wytchnienie.
Gdy w życiu Sary León, prawie 40-letniej kobiety pojawia się Sybilla – gadająca kotka, możemy liczyć na pozytywną historię z mądrym przesłaniem. Przecież baśnie i bajki nie są niczym złym, prawda? No a jednak tej historii nie dałam się kupić ani trochę, niestety. W moim odczuciu, ani tu nie ma przesłania, ani nic co mogłoby rekomendować książkę jako wartą polecenia. Motyw gadających zwierząt jest dość znany w literaturze, ale abisyńska kotka udzielająca rad (po prawdzie, niektóre bardzo infantylne, żeby nie powiedzieć oklepane)? Czy to ma prawo się udać? Może tak, gdyby narracja była bardziej rozbudowana a styl pisarski nie przypomniał, że jest to książkowy debiut. Za dużo prostego języka, wysublimowana historia niebezpiecznie skręca i ociera się o komizm (bo ciężko wczuć się w historię, gdy kot doradza takie banały?).
Eduardo Jauregui na pewno miał dobre intencje pisząc tę książkę, ale jeśli chodzi o wykonanie, było już o wiele gorzej. Banalność bije z każdej strony, począwszy od bohaterki (przecież kobiet z podobnym bagażem doświadczeń w literaturze było pełno…) jej perypetii, gadającego kota, no i oczywiście (a jakby inaczej) szczęśliwego zakończenia. Nihil novi jednym słowem. Szkoda potencjału, bo takich historii-wydmuszek już było trochę i właściwie można sobie zadać pytanie, czy kolejna była potrzebna?
Nie polecam 5/10
Eduardo Jauregui „Siedem prawd”
Niezobowiązujące lektury są czasem wskazane dla nas, by móc dać sobie chwilę przysłowiowego oddechu, ale na pewno, jak mówi przysłowie: „co za dużo to niezdrowo”. Coś w tym jest prawdy. Nie przeczę, to nie jest do końca mój typ historii, ale sięgając po książki w stylu „Siedem prawd’ oczekuję przyjemnej, niezobowiązującej lektury, która ma...
2023
Magda Louis „Moja rodzina na piętrze”
Jak dobrze że ktoś tę książkę polecał. Bo sama zniechęciłabym się okładką. Ta jest fatalna według mnie. Kompletnie nie pasuje do tej historii, ale na szczęście to jedyna niedogodność. Magdalena Louis zabrała mnie do niezwykłej historii 80-letniej Antoniny Pogorzelskiej, która jest przekonana o tym, że „wszystko już przeżyła”. Ta sącząca się leniwie historia zabierze czytelnika począwszy od lat 40. i 50. po okres transformacji i początek nowego tysiąclecia.
Czego tu nie ma! Mądrej, niezwykle sympatycznej staruszki jaką jest niewątpliwie Tosia Pogorzelska, jej barwne grono rodzinne opisane z niezwykłą dokładnością, a także bliskie grono znajomych którzy w życiu staruszki zajmą jak się okaże ważne miejsce.
Mądra to książka,pełna zwykłej mądrości człowieka który ma za sobą różne przygody, a także pewnego rodzaju pokory i pogodzeniem się przed tym co nieuniknione. Ciepło, wrażliwość, ale i bijące z każdej strony. Friendly-book, ale absolutnie do strawienia. To książka która koi, uwrażliwia, daje nadzieje, otula niczym kocyk. Tu nic nie jest pozostawione przypadkowi – mądrość Tosi Pogorzelskiej, jej spostrzeganie świata, dlaczego dokonała takich a nie innych wyborów. Bieda zestawiona z próbą odnalezienia się w nowej, lepszej(?) Polsce, miłość kontra nienawiść, zadawnione urazy, wybory życiowe nie zawsze łatwe do zaakceptowania. Niezwykła więź łącząca ją z ciotką Polą, dzięki której dane jej jest przeżyć tak życie a nie inaczej.
Ta poruszająca historia mnie chwyciła za gardło, to wspaniała podróż wraz z historią Polski i przemian naszego kraju. To bowiem zwykła, niezwykła historia takich jak my, z całym bagażem doświadczeń ale narracja Tosi – matki, babci, wdowy chwyta za serce, porusza swoją mądrością, przenikliwością i empatią.
Takiej starości bym chciała doczekać.
Bardzo polecam! 8/10
Magda Louis „Moja rodzina na piętrze”
Jak dobrze że ktoś tę książkę polecał. Bo sama zniechęciłabym się okładką. Ta jest fatalna według mnie. Kompletnie nie pasuje do tej historii, ale na szczęście to jedyna niedogodność. Magdalena Louis zabrała mnie do niezwykłej historii 80-letniej Antoniny Pogorzelskiej, która jest przekonana o tym, że „wszystko już przeżyła”. Ta...
2023
Dan Simmons „Piąty Kier”
Są autorzy których nazwiska nierozerwalnie się łączą z jakością swoich książek. Innymi słowy – można brać w ciemno. U mnie w tym zacnym gronie od kilku lat znajduje się nazwisko amerykańskiego pisarza Dana Simmonsa. Gdy na polskim rynku wydawniczym ukazał się „Piąty Kier”, wiedziałam że wcześniej czy później kupię tę książkę. Tak też się stało, a jej lektura rozciągnęła się od mojego urlopu w sierpniu, aż po koniec września. Miał na to zarówno wpływ gabaryt książki (620 str.), jak i fakt, że lekturę sobie dawkowałam, gdyż było mi szkoda ją wcześniej skończyć.
Któż z nas nie zna fikcyjnej postaci Sherlocka Holmesa? To chyba obok Herkulsa Poirota najbardziej znany detektyw w kanonie literatury. U Simmonsa obok niego spotykamy oprócz sławnego detektywa równie zacne grono: Henry`ego Jamesa czy Henry`ego Adamsa. Fabuła wydaje się wręcz banalna, oto bowiem Holmes postanawia odkryć kto stoi za śmiercią Clover Adams. Do tego śledztwo zatacza coraz szersze kręgi, a jego stawką staje się udaremnienie globalnego spisku anarchistów i uratowanie prezydenta USA przed planowanym zamachem nad jego życie. Wszystko to w cieniu roku 1893 i zbliżającej się nieuchronnie Wystawy Światowej w Chicago. Detektyw wraz z pisarzem Henrym Jamsem rusza w podróż do Ameryki, a przygody których doświadczą na amerykańskim kontynencie będą chwilami naprawdę niemożliwe do wydarzenia się.
W tej książce jest wszystko czego możemy oczekiwać od tej (chociaż po prawdzie, trochę przegadanej) powieści. Jest akcja, moc nieprawdopodobnych zdarzeń, groza, a także dawka humoru. Jestem przekonana że dodatkowym atutem jest odmalowanie przez Simmonsa tak skrupulatnie wieku XIX. Dzięki niezwykłej dbałości o detale, realność postaci i Amerykę tamtych czasów.
Jestem fanką Simmonsa i mimo iż książka spokojnie mogłaby mieć o 100 stron mniej, to i tak mnie chwyciła za przysłowiowe serducho, i będę ją gorąco polecać.
8/10
Dan Simmons „Piąty Kier”
Są autorzy których nazwiska nierozerwalnie się łączą z jakością swoich książek. Innymi słowy – można brać w ciemno. U mnie w tym zacnym gronie od kilku lat znajduje się nazwisko amerykańskiego pisarza Dana Simmonsa. Gdy na polskim rynku wydawniczym ukazał się „Piąty Kier”, wiedziałam że wcześniej czy później kupię tę książkę. Tak też się stało, a...
2023
Bertrand Russel „Wiek XIX”
Historia to mój ulubiony przedmiot – wiem pisałam to wielokrotnie, ale powtarzać to będę za każdym razem, gdy recenzja będzie dotyczyć tegoż gatunku. O wieku XX, powstało multum pozycji, o dwóch wojnach światowych które w tym czasie się toczyły również. Ale co znamienne, o wieku XIX, w którym tak wiele się działo, mało jest książek. Tym bardziej jestem ogromnie rada, że przeczytałam pozycję Russela.
Bertrand Russell – brytyjski filozof, logik, matematyk, działacz społeczny i eseista. W 1950 został uhonorowany nagrodą Nobla. Niniejsza pozycja to bodaj najsłynniejsze dzieło brytyjskiego filozofa. Jak sam pisał: „Książka ta jest próbą przedstawienia głównych przyczyn przemian politycznych, jakie nastąpiły między rokiem 1814 i 1914. Wydaje mi się, że przyczyn tych doszukiwać się należy w zmianach techniczno-gospodarczych, w teoriach politycznych oraz w działalności wybitnych jednostek.” - faktycznie to na tych głównie tematach skupia się ta obszerna pozycja. W tym obszernym woluminie autor próbuje nam przybliżyć najważniejsze wydarzenia z tego stulecia.
Bardzo subiektywne omówienie najważniejszych idei, które kształtowały świat od zakończenia wojen napoleońskich do wybuchu I wojny światowej. To książka która w swoim monolicie zawiera dużo szczegółów dotyczących rządów zarówno Bismarcka, jak i mniej znanych postaci czołowych państw Europy i Świata. Bertrand Russel niezwykle skrupulatnie opisuje główne prądy ideowe jakie zaczęły kształtować się w zachodnim świecie – liberalizm w Anglii, kapitalizm w Ameryce, czy socjalizm. Zaprezentowany został również rozwój nacjonalizmu, na przykładzie, oczywiście Włoch i Niemiec. To również historia USA, wyzysku czy budowania się wielkich korporacji.
Styl pisarski Russela jednak nie przypadnie każdemu do gustu, to bardzo analityczny opis (może aż za bardzo, bo dla dyletanta, będzie ciężko się przebić przez ten zbiór) przemian wieku XIX. Dokładność z jaką autor opisuje przemiany, bohaterów tamtych czasów jest mader imponującą – nie mniej, ten styl na dłuższą metę mnie zmęczył, chociaż nie ukrywam treść niniejszej książki jest naprawdę frapująca.
Jednak jestem przekonana że pomimo lat, ta książka sama się broni treścią i po prostu należy do niej zajrzeć.
Polecam. 7/10
Bertrand Russel „Wiek XIX”
Historia to mój ulubiony przedmiot – wiem pisałam to wielokrotnie, ale powtarzać to będę za każdym razem, gdy recenzja będzie dotyczyć tegoż gatunku. O wieku XX, powstało multum pozycji, o dwóch wojnach światowych które w tym czasie się toczyły również. Ale co znamienne, o wieku XIX, w którym tak wiele się działo, mało jest książek. Tym...
Uratować Missy
Są książki, po które sięgam z powodu okładki. Tak, okładki, brzmi dziwnie, ale tak jest. Po raz kolejny nieocenione okazuje się być Legimi. To tam wyczaiłam „Uratować Missy” i skuszona okładką, postanowiłam ją przeczytać.
Pod całkiem przyjemna okładką, kryje się nie mniej interesująca, słodko-gorzka historii Missy Carmichael, 79-letniej samotnej pani. Nie ma kontaktu z dziećmi, nie ma przyjaciół, zostaje sama w wielkim domu, czy to nie brzmi znajomo? Może i tak, nie mniej Beth Morrey udało się w swoim debiucie ukuć wzruszającą historię, która toczy się dwutorowo : raz mamy wspomnienia młodości Missy, a za chwilę autorka wraca do współczesności i widzimy jej codzienny świat. Przypadkowe poznanie się z Angelą i Sylvią i Bob to początek zmian w jej życiu. Słodko-gorzka opowieść o starzeniu się, samotności, rodzinie, przyjaciołach i tajemnicy którą Missy odkryje przed nami dopiero na końcu historii.
Mimo że banalna początkowo, staje się historią o natężeniu emocjonalnym, gdzie każda kolejna strona przynosi nam nowe. Historia Missy przecież może być historią każdego z nas. Smutek i rozgoryczenie Missy przelany na pierwszych stronach, ustąpi dając szansę ciepłu, nadziei które rozlewa się wraz z trwaniem niniejszej historii. Zmiana która nastąpi w zachowaniu starszej pani jest skutkiem, który musiał nastąpić, ale to niczego nie odbiera tej książce. Bo tak wygląda życie, niejednokrotnie takie impulsy się zdarzają, a dużą wiarygodnością niech będzie fakt iż cała akcja rozgrywa się na przestrzeni mijającego roku.
Na pewno to nie jest klasyczna „friendly book”, ale to na pewno książka, która otuli niczym milutki kocyk, i zabierze swoich czytelników na kilka dni w lepszy świat. Ta banalna z pozoru historia zaoferuje nam jednak o wiele więcej, i myślę że dlatego warto po nią sięgnąć.
Polecam.
7/10
Uratować Missy
więcej Pokaż mimo toSą książki, po które sięgam z powodu okładki. Tak, okładki, brzmi dziwnie, ale tak jest. Po raz kolejny nieocenione okazuje się być Legimi. To tam wyczaiłam „Uratować Missy” i skuszona okładką, postanowiłam ją przeczytać.
Pod całkiem przyjemna okładką, kryje się nie mniej interesująca, słodko-gorzka historii Missy Carmichael, 79-letniej samotnej pani....