Jest malarką i rzeźbiarką, w swoich pracach opowiada historie i dzieli się emocjami. Jej wrażliwość artystyczna znalazła wyraz także w twórczości literackiej. Moreau zadebiutowała w 2017 roku powieścią La Sonate oubliée (Zapomniana sonata). Christiana mieszka w rodzinnym mieście Seraing, w belgijskiej prowincji Liège.
Książka, którą czyta się jednym tchem, chodź do lekkich nie należy.
Autorka w bardzo ciekawy sposób przedstawia historię trzech jakże różnych kobiet, których losy połączył czerwony kaszmir. Bolormaa - córka mongolskiego, koczowniczego hodowcy kóz, który zmuszony trudną sytuacją sprzedaje stado i emigruje z rodziną do miasta, gdzie dziewczyna pracuje w fabryce włókienniczej. Tu poznaje Xiao Li - Chinkę, która stanie się jej towarzyszką doli i niedoli. Młode panny postanawiają uciec do Włoch, gdzie mają nadzieję na lepszy los. Czy im się uda? Na co będą narażone przemierzając pociągami bezkresne tereny Azji i Europy w drodze do Włoch?
Kolejna kobieta to Aleksandra, która prowadząc z przyjaciółką butik w Toskanii, przyjeżdża do Azji, żeby zakupić wyroby kaszmirowe do swojego butiku. Tu poznaje Bolormę kupując od niej czerwony sweterek na targu. Ich losy mają się jeszcze połączyć, tylko czy im się uda?
Autorka pisze o pięknie przyrody, Mongolii, tradycji, ciężkim losie mongolskich hodowców kóz, o wyzysku na farmach i w fabrykach w mieście, o upodleniu, gwałtach oraz o przyjaźni na dobre i na złe. Pisze o determinacji młodych kobiet, ich odwadze w dążeniu do celu. No właśnie - czy osiągnęły swój cel? Czy spotkały Aleksandrę?
Polecam.
Dla mnie 10/10.
"Ludzie Zachodu uwielbiają wojny, ale pod warunkiem, że te toczą się daleko od nich. Wywołują wojny z nudów albo dla pieniędzy. I nic się w ich zachowaniu nie trzyma kupy. Są pełni sprzeczności. Są w stanie wiele poświęcić, żeby ocalić jednego ze swoich, przez całe dziesięciolecia zażarcie szukają lekarstw na różne choroby, ale w tym samym czasie bez najmniejszych skrupułów zabijają mnóstwo ludzi, wygłaszając przy tym deklaracje o prawach człowieka! Mają w ustach tysiące pięknych słów, ale ich serca są puste."
.
.
Trudno mi tę książkę jednoznacznie ocenić, bo i dostrzegam wiele wad, i przyjemnie spędziłam z nią czas.
Ładna to historia. Przygnębiająca ale też budująca. Bez wątpienia ukazująca wiele prawd o otaczającym nas świecie.
Jak to w bajkach bywa, aby bohater zaznał spokoju i spełnienia, mnóstwo złego na jego drodze musi się wydarzyć. Z tego powodu to w głównej mierze smutna opowieść, pełna zawirowań i niesprawiedliwości.
Co na minus? Według mnie autorka traktuje losy bohaterów wyjątkowo powierzchownie. W wielu miejscach aż się prosi o "coś więcej", fabuła stwarza mnóstwo możliwości. Dziwi mnie ale jednocześnie rozumiem. Dlaczego? Mam bowiem wrażenie, że fabuła tak naprawdę stanowi pretekst do zabrania głosu w bardzo ważnych kwestiach. Wyzysk pracowników, tania siła robocza, "chińszczyzna" zalewająca rynek. Miejscami wydaje się nawet, że książka napisana została pod jakąś kampanię społeczną, autorka wyjątkowo dobrze przygotowała się do tematu.
Co na plus? Zestawienie dwóch różnych kultur. Toskania i dość orientalna dla nas Mongolia. Bardzo interesująco, wnikliwie, wyjątkowo realistyczne.
Powieść niczym nie zaskoczy, jej konstrukcja jest prosta i przewidywalna. Przeciętne czytadło, zajmujące, lekkim językiem napisane z głębokim przekazem, ku zastanowieniu. Dlatego nie narzekam, pewnie dobrze, że takie powieści powstają. Wielu czytelnikom otwierają oczy a temu służą książki!