-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel9
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant8
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2011-02-01
2011-02-01
2011-02-01
2011-01-01
2011-01-01
2011-02-01
2011-02-01
2011-02-01
2010-11-01
2011-01-01
Świetna książka. Zawsze mi się zdawało, że anioły wiele by zyskały jako postacie literackie gdyby były bardziej podobne do ludzi - głównie do tych złych ludzi. Nie mam już nic więcej do napisania, komentarze innych są wystarczające, więc powtórzę tylko jeszcze raz... świetna książka.
Świetna książka. Zawsze mi się zdawało, że anioły wiele by zyskały jako postacie literackie gdyby były bardziej podobne do ludzi - głównie do tych złych ludzi. Nie mam już nic więcej do napisania, komentarze innych są wystarczające, więc powtórzę tylko jeszcze raz... świetna książka.
Pokaż mimo to2009-07-01
Dwie postacie z tej książki, Toy (na okładce) i Dante wryły mi się mocno w pamięć. Mogłoby być jeszcze trochę bardziej twardo, krwawo i w ogóle "najemniczo" co nie zmienia faktu, że i tak jest to świetna pozycja. Elementy metafizyczne czy też dziwne technologie dodają uroku tej bandzie najemników, a rozdział w Polsce... cóż, śmieszna wstawka nie jest zła.
Dwie postacie z tej książki, Toy (na okładce) i Dante wryły mi się mocno w pamięć. Mogłoby być jeszcze trochę bardziej twardo, krwawo i w ogóle "najemniczo" co nie zmienia faktu, że i tak jest to świetna pozycja. Elementy metafizyczne czy też dziwne technologie dodają uroku tej bandzie najemników, a rozdział w Polsce... cóż, śmieszna wstawka nie jest zła.
Pokaż mimo to2009-06-01
I znów angielska wersja biję na głowę polską, chociaż i ona nie była taka zła. Ale mimo wszystko angielski slang jest tutaj genialny, ktokolwiek podejmuję się tłumaczeń książek Pratchetta naprawdę musi mieć mocną głowę - ja jednak wolę czytać w oryginale. Czuć taki Pratchettowski styl języka, który rozpozna się wszędzie. A w połączeniu z kontynentem podobnym do Azji, magiem Rincewindem i barbarzyńcami z bandy Cohena jest to po prostu świetne.
I znów angielska wersja biję na głowę polską, chociaż i ona nie była taka zła. Ale mimo wszystko angielski slang jest tutaj genialny, ktokolwiek podejmuję się tłumaczeń książek Pratchetta naprawdę musi mieć mocną głowę - ja jednak wolę czytać w oryginale. Czuć taki Pratchettowski styl języka, który rozpozna się wszędzie. A w połączeniu z kontynentem podobnym do Azji, magiem...
więcej mniej Pokaż mimo to2008-08-01
Fajna książka opisujące pewne intrygi w świecie finansów. Co prawda finansów to za bardzo nie lubię w powieściach, ale za to intrygi jak najbardziej. W sam raz do poczytania w trakcie jazdy pociągiem.
Fajna książka opisujące pewne intrygi w świecie finansów. Co prawda finansów to za bardzo nie lubię w powieściach, ale za to intrygi jak najbardziej. W sam raz do poczytania w trakcie jazdy pociągiem.
Pokaż mimo to2010-10-01
Jeremy Scahill wykonał kawał dobrej roboty, wystarczy spojrzeć na ostatnie 50 stron z odnośnikami po źródłach - można w zamian darować mu politycznie jęczenie w paru miejscach o tym jaki to zły ten rząd republikanów był. A dlaczego książka przypadła mi do gustu tak bardzo?
Powiedz, sądzisz, że armia najemników mająca flotę 50 samolotów, własne oddziały spadochroniarzy i łódź podwodną to fikcja i jedynie dobry scenariusz na film? Że ludzie z licencją na zabijanie, bezkarni wobec jakichkolwiek sądów za np. zabicie cywilów, tak naprawdę nie istnieją? Cóż... witamy w rzeczywistości. Nasza rzeczywistość jest taka jaką wielu ludzi widzi tylko w fantastyce. A nawet mroczniejsza, bardziej krwawa i z lepszymi efektami specjalnymi. Trzeba tylko wiedzieć gdzie pracować.
Ale uwaga, to książka wysoce dokumentalna - ludzie z małą odpornością na czytanie o kolejnych komisjach śledczych Białego Domu niech przygotują się na irytującą lekturę.
Jeremy Scahill wykonał kawał dobrej roboty, wystarczy spojrzeć na ostatnie 50 stron z odnośnikami po źródłach - można w zamian darować mu politycznie jęczenie w paru miejscach o tym jaki to zły ten rząd republikanów był. A dlaczego książka przypadła mi do gustu tak bardzo?
Powiedz, sądzisz, że armia najemników mająca flotę 50 samolotów, własne oddziały spadochroniarzy i...
2009-02-01
Świetna książka, jeszcze żadna pozycja traktująca o świętych wojnach mnie tak nie zainteresowała. Główny bohater i jego kompan to też bardzo interesujące postaci.
Świetna książka, jeszcze żadna pozycja traktująca o świętych wojnach mnie tak nie zainteresowała. Główny bohater i jego kompan to też bardzo interesujące postaci.
Pokaż mimo to2009-05-01
Zabawne, ale te traktaty wojenne naprawdę mają duże zastosowanie w praktyce. Na takich studiach pomagają na równi z zasadą Pareto. Jest pełno sytuacji w pracy czy życiu gdzie zastosowanie tych zasad rzeczywiście by pomogło, ale większość ludzi nie ma o tych prostych, żołnierskich wręcz, zasadach pojęcia.
Zabawne, ale te traktaty wojenne naprawdę mają duże zastosowanie w praktyce. Na takich studiach pomagają na równi z zasadą Pareto. Jest pełno sytuacji w pracy czy życiu gdzie zastosowanie tych zasad rzeczywiście by pomogło, ale większość ludzi nie ma o tych prostych, żołnierskich wręcz, zasadach pojęcia.
Pokaż mimo to2010-10-01
Polska szlachecka to genialny świat, a Jacek Komuda potrafi pisać w stylu o wiele bardziej... intensywnym niż Sienkiewicz. Całkiem dobra książka.
Polska szlachecka to genialny świat, a Jacek Komuda potrafi pisać w stylu o wiele bardziej... intensywnym niż Sienkiewicz. Całkiem dobra książka.
Pokaż mimo to2009-01-01
Niby punkt kulminacyjny, wszystkie sekrety wychodzą na jaw i zbliża się wielka scena walki... ale nie jest to w sumie, aż tak ciekawe jak jedynka. Intryga zamieniła się w nieco bardziej otwarty konflikt, a to zawsze jest lekko nużące. Chociaż jakiś tam strach, która z postaci przetrwa, a która nie też był, więc nie było źle. W dwóch słowach: ładny finisz.
Niby punkt kulminacyjny, wszystkie sekrety wychodzą na jaw i zbliża się wielka scena walki... ale nie jest to w sumie, aż tak ciekawe jak jedynka. Intryga zamieniła się w nieco bardziej otwarty konflikt, a to zawsze jest lekko nużące. Chociaż jakiś tam strach, która z postaci przetrwa, a która nie też był, więc nie było źle. W dwóch słowach: ładny finisz.
Pokaż mimo to2009-01-01
Jeśli dałoby się dać o pół gwiazdki mniej to tak bym rozróżnił drugą część od pierwszej i tzeciej. Zła nie jest, ale już tak fajnie jak w jedynce też nie jest. Jednak nie ma to jak początki.
Jeśli dałoby się dać o pół gwiazdki mniej to tak bym rozróżnił drugą część od pierwszej i tzeciej. Zła nie jest, ale już tak fajnie jak w jedynce też nie jest. Jednak nie ma to jak początki.
Pokaż mimo to2009-01-01
Najlepsza z całej trylogii. Chyba właśnie tutaj było najwięcej intryg, niepewności i strachu czyli tego co w opowiadaniach najlepsze. Do tego dopiero poznawaliśmy naszych bohaterów, więc też było o wiele ciekawiej niż w późniejszych częściach.
Najlepsza z całej trylogii. Chyba właśnie tutaj było najwięcej intryg, niepewności i strachu czyli tego co w opowiadaniach najlepsze. Do tego dopiero poznawaliśmy naszych bohaterów, więc też było o wiele ciekawiej niż w późniejszych częściach.
Pokaż mimo to
Co prawda @Miss_Jacobs napisał już co najważniejsze, więc dodam tylko jedno - takie spokojne, godzinne lunche to genialna rzecz - jedną z pozycji z menu "dla sprytnych hedonistów" na końcu książki. Swoją drogą "sprytny hedonista" to będzie chyba mój nowy opis po przeczytaniu tej książki.
Co prawda @Miss_Jacobs napisał już co najważniejsze, więc dodam tylko jedno - takie spokojne, godzinne lunche to genialna rzecz - jedną z pozycji z menu "dla sprytnych hedonistów" na końcu książki. Swoją drogą "sprytny hedonista" to będzie chyba mój nowy opis po przeczytaniu tej książki.
Pokaż mimo to