-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2016-01-09
2016-01-09
W zasadzie mógłbym powtórzyć tu wszystko to, co napisałem przy pierwszym tomie trylogii "www". Dodam więc tylko tyle, że jestem w pełni usatysfakcjonowany tym, jaką drogę dla sztucznej świadomości obrał. Nawet jeśli nie do końca zgadzam się z założeniami, jakie przyjął, by móc pokazać Webminda w takiej a nie innej formie, to mimo wszystko kupuję jego wizję. Nie przekonał mnie do swojej wizji; uważam, że jest ona zbyt optymistyczna, a proces, który opisuje jest w większym stopniu chaotyczny (jako wypadkowa sił od- i dośrodkowych). Potrafi ją jednak dobrze uzasadnić i sugestywnie zaprezentować. I to jest jego siłą. I nie umniejszyło w żadnym razie frajdy, jaką miałem z lektury. Nawet wtedy, kiedy książka przybiera formę wykładów. Zupełnie mi to nie przeszkadzało. Poruszane tematy były bowiem na tyle ciekawe, że chciałem poznać punkty widzenia bohaterów.
W zasadzie mógłbym powtórzyć tu wszystko to, co napisałem przy pierwszym tomie trylogii "www". Dodam więc tylko tyle, że jestem w pełni usatysfakcjonowany tym, jaką drogę dla sztucznej świadomości obrał. Nawet jeśli nie do końca zgadzam się z założeniami, jakie przyjął, by móc pokazać Webminda w takiej a nie innej formie, to mimo wszystko kupuję jego wizję. Nie przekonał...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-01-09
Solidne zakończenie trylogii. Choć tak naprawdę jest to bardziej kontynuacja tomu pierwszego niż nowa historia. Powróciło wiele postaci, które można było spotkać na kartach "Tonącego miasta". Niektóre z nich zaskakują swoją obecnością. To mocne powiązanie z pierwszym tomem było dla mnie lekkim zawodem. Liczyłem jednak na coś innego, biorąc pod uwagę sytuację, w jakiej znalazła się bohaterka w finale tomu drugiego. Na szczęście Downum to sprawna bajarka. Jej powieść jest wciągająca, pełna barwnych postaci i jeszcze ciekawszych fabularnych rozwiązań. Przyjemnie mi się książkę czytało.
Solidne zakończenie trylogii. Choć tak naprawdę jest to bardziej kontynuacja tomu pierwszego niż nowa historia. Powróciło wiele postaci, które można było spotkać na kartach "Tonącego miasta". Niektóre z nich zaskakują swoją obecnością. To mocne powiązanie z pierwszym tomem było dla mnie lekkim zawodem. Liczyłem jednak na coś innego, biorąc pod uwagę sytuację, w jakiej...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-01-08
2015-12-09
"Unicestwieniem" zainteresowałem się po tym, jak usłyszałem, że ma powstać kinowa ekranizacja książki. Po jej przeczytaniu jestem jeszcze bardziej zaintrygowany filmowym projektem. A wszystko dlatego, że powieść VanderMeera nie ma w sobie zbyt wiele treści. Historia doświadczeń anonimowej biolożki, która "wkroczyła" do Strefy X pozbawiona jest konkretów. Jest trochę mniej lub bardziej wiarygodnych relacji z subiektywnych doświadczeń oraz kilka spekulacji na temat natury Strefy X. Ale jeśli chodzi o akcję, o zdarzenia, które można byłoby pokazać na ekranie, to nie ma tego wiele. Sama forma narracji jest przyjemna i stanowi główną, a być może nawet jedyną wartość książki. "Unicestwienie" po prostu dobrze się czyta, choć niewiele z tej lektury wynika.
"Unicestwieniem" zainteresowałem się po tym, jak usłyszałem, że ma powstać kinowa ekranizacja książki. Po jej przeczytaniu jestem jeszcze bardziej zaintrygowany filmowym projektem. A wszystko dlatego, że powieść VanderMeera nie ma w sobie zbyt wiele treści. Historia doświadczeń anonimowej biolożki, która "wkroczyła" do Strefy X pozbawiona jest konkretów. Jest trochę mniej...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-12-03
"Trzecie królestwo" to najlepsza część cyklu Terry'ego Goodkinda od bardzo, bardzo dawna. Co wiele nie znaczy, bo ostatnie kilka tomów jest tak złych, że praktycznie nie dawało się ich czytać. W porównaniu do pierwszych opowieści o Richardzie, "Trzecie królestwo" jest wciąż słabą pozycją, ale przynajmniej daje nadzieję na to, że jeszcze coś z cyklu może się dobrego narodzić. Goodkind w dalszym ciągu trzyma się dobrej idei zapoczątkowanej w poprzednim tomie i ograniczył liczbę pustych przemówień. Nie zrezygnował co prawda całkowicie z prania mózgu czytelnikom, ale przynajmniej miał na tyle oleju w głowie, by nie pisać wielostronicowych wykładów, a dzielił je na przystępniejsze w odbiorze rozmowy. Kontynuuje też poprawę stylu w postaci ograniczania bezsensownego wodolejstwa. Mniej jest powtórzeń i parafraz. Dzięki temu "Trzecie królestwo" w końcu wygląda na historię, która ma jakąś fabułę. I – co ważne – jest to naprawdę ciekawa fabuła, choć wyraźnie wtórna (trochę zombie, trochę Muru Martina). Oby na tym nie poprzestał i dalej naprawiał to, co tak skutecznie zepsuł.
"Trzecie królestwo" to najlepsza część cyklu Terry'ego Goodkinda od bardzo, bardzo dawna. Co wiele nie znaczy, bo ostatnie kilka tomów jest tak złych, że praktycznie nie dawało się ich czytać. W porównaniu do pierwszych opowieści o Richardzie, "Trzecie królestwo" jest wciąż słabą pozycją, ale przynajmniej daje nadzieję na to, że jeszcze coś z cyklu może się dobrego...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-12-03
Niezła kontynuacja, choć do poziomu "John ginie na końcu" trochę zabrakło. Sarkastyczny ton nie zawsze się sprawdza. Zabawnie zgryźliwe opisy są jakby rzadziej stosowane. Co prawda Wong w ciekawy sposób wykorzystuje konstrukcję opowieści o zombie, dzięki czemu jego powieść zyskuje sporo świeżości, ale wszystkiemu brakuje jednak tego "kopa". "This Book Is Full of Spiders" przypomina samolot na pasie startowym: jest rozpędzony i wydaje się, że już oderwie się od podłoża, a jednak nie potrafi się unieść i wciąż pędzi i pędzi. Nie jestem też pewien, czy dobrze Wong zrobił rozwiewając wiele znaków zapytania dotyczących Cieni. Ale ja zawsze bardziej sobie ceniłem w tego rodzaju opowieściach tajemnicę niż odpowiedzi. Niemniej jednak jest to wciąż kawał całkiem fajnej rozrywki.
Niezła kontynuacja, choć do poziomu "John ginie na końcu" trochę zabrakło. Sarkastyczny ton nie zawsze się sprawdza. Zabawnie zgryźliwe opisy są jakby rzadziej stosowane. Co prawda Wong w ciekawy sposób wykorzystuje konstrukcję opowieści o zombie, dzięki czemu jego powieść zyskuje sporo świeżości, ale wszystkiemu brakuje jednak tego "kopa". "This Book Is Full of...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-12-03
Niestety raczej już nie przekonam się do stylu pisania, jaki uprawia Scarrow. Jego książki o przygodach II legionu rzymskiego w Brytanii są tak ulotne, że już czytając je, zapominam, o czym opowiadają. Słowa płyną wartkim strumieniem, ale jest on tak krystalicznie przejrzysty, że nie osadza się nic w mojej pamięci. Na domiar złego Scarrow słabo wykorzystuje formę stopniowego budowania napięcia, by rozsadzić wszystko w widowiskowym finale. U niego przez 2/3 książki panuje nuda, a potem wydarzenia toczą się tak szybko, że powstaje wrażenie chodzenia na skróty tam, gdzie potrzeba bardziej dopracowanej fabuły. Kiedy jedzie się zatłoczonym autobusem, taka proza nie przeszkadza. Ale jest to w zasadzie jedyna wartość książki.
Niestety raczej już nie przekonam się do stylu pisania, jaki uprawia Scarrow. Jego książki o przygodach II legionu rzymskiego w Brytanii są tak ulotne, że już czytając je, zapominam, o czym opowiadają. Słowa płyną wartkim strumieniem, ale jest on tak krystalicznie przejrzysty, że nie osadza się nic w mojej pamięci. Na domiar złego Scarrow słabo wykorzystuje formę...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-11-29
To chyba najlepszy tom tego cyklu. Spójna, całkiem interesująca historia opowiedziana konsekwentnie i w taki sposób, że chciało się ją czytać i czytać. Oczywiście wciąż jest sporo rzeczy, które można poprawić, ale dawno już cokolwiek opatrzone tytułem "Thorgal" nie sprawiło mi tyle przyjemności.
To chyba najlepszy tom tego cyklu. Spójna, całkiem interesująca historia opowiedziana konsekwentnie i w taki sposób, że chciało się ją czytać i czytać. Oczywiście wciąż jest sporo rzeczy, które można poprawić, ale dawno już cokolwiek opatrzone tytułem "Thorgal" nie sprawiło mi tyle przyjemności.
Pokaż mimo to2015-11-25
2015-11-09
Tytuł książki jest chwytliwy, choć trochę mylący. Tak naprawdę jest to bowiem przegląd wiedzy historyczno-archeologicznej na temat końcowego okresu epoki brązu i obejmuje ponad 300 lat wydarzeń z Bliskiego Wschodu. Cline upchał wszystko w pięciu rozdziałach (ok. 170 str., reszta to przypisy, bibliografia, indeks). Wydawać by się więc mogło, że jest to książka pozbawiona wartości. Bo też jak można na tak krótkiej przestrzeni zmieścić przeogromny materiał. A jednak Cline wyszedł z tego zadania zwycięsko. Udało mu się zaprezentować bogactwo informacji i przekazać je bardzo przystępnym językiem. Co więcej, do pewnego stopnia "1177 B.C." stanowi również rzecz analityczną, a nie wyłącznie opisową wyliczankę. Niemniej jednak książka Cline'a stanowi raczej punkt wyjścia, a nie dojścia. Osoby, które w historii starożytnej "siedzą" na co dzień spokojnie mogą ją zignorować. Ale ja, który pomimo zainteresowania tematem ostatnio mało poświęcałem mu uwagi, oceniam ją jako niezwykle pomocną. Dzięki niej wiem, czego (i gdzie) powinienem szukać dalej.
Tytuł książki jest chwytliwy, choć trochę mylący. Tak naprawdę jest to bowiem przegląd wiedzy historyczno-archeologicznej na temat końcowego okresu epoki brązu i obejmuje ponad 300 lat wydarzeń z Bliskiego Wschodu. Cline upchał wszystko w pięciu rozdziałach (ok. 170 str., reszta to przypisy, bibliografia, indeks). Wydawać by się więc mogło, że jest to książka pozbawiona...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-11-05
"Avilionem" Robert Holdstock zatacza krąg i powraca do miejsca, w którym wszystko się zaczęło. Ale jest to książka zupełnie inna od "Lasu ożywionego mitu". Nie ma tu już tajemnicy. "Avilion" jest w mniejszym stopniu opowieścią o magii wiecznych historii, a w większym stopniu próbą obnażenia i zrozumienia archetypicznej "zupy". Więcej jest tu działania, akcji. Historia opowiedziana jest wprost. To, co kiedyś było ulotne, trudne do uchwycenia, tu stało się namacalne i trwałe (na ile mythagos może być trwałe). Może dlatego jestem trochę rozczarowany. Miałem nadzieję, że w ostatnim tomie uda się Holdstockowi stworzyć więcej magii.
"Avilionem" Robert Holdstock zatacza krąg i powraca do miejsca, w którym wszystko się zaczęło. Ale jest to książka zupełnie inna od "Lasu ożywionego mitu". Nie ma tu już tajemnicy. "Avilion" jest w mniejszym stopniu opowieścią o magii wiecznych historii, a w większym stopniu próbą obnażenia i zrozumienia archetypicznej "zupy". Więcej jest tu działania, akcji. Historia...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-10-29
Muszę przyznać, że coraz bardziej podoba mi się to, co wymyślił Redick. "Sprzysiężenie Czerwonego Wilka" wydawało mi się w porządku, ale bez rewelacji. Tom drugi już jednak przykuł moją uwagę. Co prawda nadal uważam, że czegoś Redickowi brakuje, że jego fabuła mogłaby być jeszcze bardziej poplątana. Teraz gmatwanina jest w dużym stopniu pozorna, bo de facto sprowadza się do tego, w jakim stopniu bohaterowie stoją po jednej z dwóch stron konfliktu. A ja wolałbym, żeby Redick porzucił dualizm na rzecz pluralizmu motywacji i celów. Mimo wszystko zaprezentowany świat wciągnął mnie. Spodobały mi się fanatyczne szczury i nowe informacje na temat przeszłości. Powieść ma też bardzo dobre zakończenie. Liczę więc, że progresja będzie kontynuowana w kolejnym tomie.
Muszę przyznać, że coraz bardziej podoba mi się to, co wymyślił Redick. "Sprzysiężenie Czerwonego Wilka" wydawało mi się w porządku, ale bez rewelacji. Tom drugi już jednak przykuł moją uwagę. Co prawda nadal uważam, że czegoś Redickowi brakuje, że jego fabuła mogłaby być jeszcze bardziej poplątana. Teraz gmatwanina jest w dużym stopniu pozorna, bo de facto sprowadza się do...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-10-24
W końcu trafiłem na coś ciekawego i polskiego zarazem. To niewiarygodne, że mając tak poplątaną historię, Polska piastowska jest w kulturze masowej tabula rasą. Ba, nawet w szkole pierwsze wieki Polski są trochę po macoszemu traktowane. Dlatego też z chęcią po książkę Cherezińskiej sięgnąłem. I nie zawiodłem się. Autorka w bardzo fajny sposób połączyła fakty z wierzeniami dawnych Polaków. Powstała z tego powieść po części historyczna a po części fantasy. Jak dla mnie jest to mieszanka doskonała. Jedyny problem miałem ze sposobem pisania (czy raczej dzielenia tekstu). Miejscami opowieść stawała się nieczytelna i łatwo przychodziło mi gubić (co prawda na chwilę ale jednak) perspektywę mijającego czasu. "Korona śniegu i krwi" była mimo to na tyle ciekawą lekturą, że postanowiłem odświeżyć sobie historię Piastów.
W końcu trafiłem na coś ciekawego i polskiego zarazem. To niewiarygodne, że mając tak poplątaną historię, Polska piastowska jest w kulturze masowej tabula rasą. Ba, nawet w szkole pierwsze wieki Polski są trochę po macoszemu traktowane. Dlatego też z chęcią po książkę Cherezińskiej sięgnąłem. I nie zawiodłem się. Autorka w bardzo fajny sposób połączyła fakty z wierzeniami...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-10-08
2015-09-21
2015-09-15
2015-09-11
A jednak da się w Polsce opowiadać o historii bez patosu, bez zadęcia! Skoro udało się w literaturze, to liczę, że podobnie będzie też już wkrótce w kinie. Tym bardziej, że Szczygielski poszedł najtrudniejszą z możliwych dróg. On nie tyle opowiada o Polsce przez pryzmat jednostkowych losów (czego niestety nie robi większość polskich filmowców, używając bohaterów jako elementów martyrologicznej scenografii), ile dokonał personifikacji idei łączonych z polskością i pokazał je jako żywe istoty. Owszem, w kilku miejscach balansował na granicy ryzyka, kiedy wydawało się, że przesadził z nagromadzeniem problemów, ale koniec końców potrafił nad wszystkim zapanować. Powstała powieść fascynująca, pochłaniająca, lekka i bardzo przystępna. Czym kompletnie zostałem zaskoczony.
A jednak da się w Polsce opowiadać o historii bez patosu, bez zadęcia! Skoro udało się w literaturze, to liczę, że podobnie będzie też już wkrótce w kinie. Tym bardziej, że Szczygielski poszedł najtrudniejszą z możliwych dróg. On nie tyle opowiada o Polsce przez pryzmat jednostkowych losów (czego niestety nie robi większość polskich filmowców, używając bohaterów jako...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-08-08
2015-07-27
Bardzo przyjemny podręcznik, choć jak na bestiariusz ma trochę ubogie opisy. Nie do końca rozumiem też dlaczego twórcy boją się powtórzeń i odsyłają do Podręcznika Gracza i Podręcznika Mistrza Podziemi (no dobra, rozumiem, w końcu trzeba jakoś zasugerować kupno pozostałych książek). Zdecydowanie lepiej byłoby, gdyby te opisy znajdowały się również tutaj. Poza tym trochę szkoda, że lista potworów posegregowana pod względem wyzwania, jakie stanowią, nie została umieszczona w książce, tylko jest na stronie wydawnictwa (i można sobie wydrukować we własnym zakresie).
Bardzo przyjemny podręcznik, choć jak na bestiariusz ma trochę ubogie opisy. Nie do końca rozumiem też dlaczego twórcy boją się powtórzeń i odsyłają do Podręcznika Gracza i Podręcznika Mistrza Podziemi (no dobra, rozumiem, w końcu trzeba jakoś zasugerować kupno pozostałych książek). Zdecydowanie lepiej byłoby, gdyby te opisy znajdowały się również tutaj. Poza tym trochę...
więcej mniej Pokaż mimo to
Nie jestem wielki fanem "Zimowej opowieści". Jak dla mnie jest to rzecz wtórna i bardzo przeciętna na tle całości twórczości Szekspira. Dlatego też pierwsza część powieści Jeanette Winterson była dla mnie prawdziwym objawieniem. Autorka dość typowych szekspirowskich bohaterów w ich słabszych wydaniach przemieniła w fascynujące postaci o skomplikowanych osobowościach i jeszcze bardziej pogmatwanych relacjach. Jakby tego było mało, zachwycił mnie język, jakim opisywała doświadczenia swoich bohaterów. Kiedy pierwsza część dobiegła końca, zbierałem szczękę z podłogi. Potem niestety nie było już tak różowo. Druga część trzyma jeszcze poziom przyzwoitości, ale w części trzeciej pisarka postawiła na metafory i parafilozoficzne dywagacje, które nie budziły mojego entuzjazmu. Czar, który pisarka roztoczyła na początku powieści, prysł i pozostałem z powieścią, która w finale się pogubiła. Szkoda.
Nie jestem wielki fanem "Zimowej opowieści". Jak dla mnie jest to rzecz wtórna i bardzo przeciętna na tle całości twórczości Szekspira. Dlatego też pierwsza część powieści Jeanette Winterson była dla mnie prawdziwym objawieniem. Autorka dość typowych szekspirowskich bohaterów w ich słabszych wydaniach przemieniła w fascynujące postaci o skomplikowanych osobowościach i...
więcej Pokaż mimo to