rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki My lunatycy. Rzecz o Republice Krzysztof Janiszewski, Anna Sztuczka
Ocena 5,9
My lunatycy. R... Krzysztof Janiszews...

Na półkach: ,

Książka napisana przez fanów dla fanów. Niebywała! Aż żal było kończyć lekturę, łaknąc więcej Republiki!

Książka napisana przez fanów dla fanów. Niebywała! Aż żal było kończyć lekturę, łaknąc więcej Republiki!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wspaniała forma!

Wspaniała forma!

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Filozoficzna, dla mnie bardzo ważna lektura (mam na myśli głównie emocjonujący wywiad dla "Playboya"). Otworzyła mi oczy. Ludzkość powinna otworzyć oczy...
Przeżyłam cios, o którym pisał McLuhan.

"Opowieść rozpoczyna się dopiero wtedy, gdy księga się zamyka."

Filozoficzna, dla mnie bardzo ważna lektura (mam na myśli głównie emocjonujący wywiad dla "Playboya"). Otworzyła mi oczy. Ludzkość powinna otworzyć oczy...
Przeżyłam cios, o którym pisał McLuhan.

"Opowieść rozpoczyna się dopiero wtedy, gdy księga się zamyka."

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Krytycznie. I słusznie.

Krytycznie. I słusznie.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Szkoda tylko, że kazania nie odegrały żadnej roli (nie zostały nigdy wygłoszone)...

Szkoda tylko, że kazania nie odegrały żadnej roli (nie zostały nigdy wygłoszone)...

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W listopadzie 2014 roku w toruńskim Dworze Artusa odbyło się spotkanie z polską autorką kryminałów - Katarzyną Bondą. Trzeba przyznać, że powodem mojego uczestnictwa w tym wydarzeniu była zwykła ciekawość - nie miałam wcześniej do czynienia z jej twórczością. Zresztą - nie lada okazją jest możliwość rozmowy vis à vis z pisarką, która zajmuje wysokie miejsce w rankingach czytelniczych.
Od samego początku Katarzyna Bonda mnie zaciekawiła i wzbudziła pozytywne emocje. Okazało się, że jest pewną siebie artystką, z dystansem do siebie, otwartą na twórcze wyzwania. Najbardziej urzekło mnie to, w jaki sposób odnosi się do swoich czytelników - nie jest obojętna na ich krytykę i wszelkie pomysły. Przede wszystkim promuje czytelnictwo, biorąc udział w różnych akcjach, ale również ułatwia dostęp do swoich książek poprzez kieszonkowe (tym samym tańsze) wydania.
"Zapamiętajcie to nazwisko. Katarzyna Bonda została właśnie królową polskiego kryminału". Słowa Zygmunta Miłoszewskiego zachęcają do sięgnięcia po lekturę "Pochłaniacza", najnowszej powieści kryminalnej pisarki z 2014 roku. Postanowiłam zbadać sprawę. Czy faktycznie pisarka zasługuje na to miano?
To już druga seria powieści kryminalnych napisanych przez Bondę. Pierwsza saga opierała się na śledztwie prowadzonym przez Huberta Mayera. Tym razem pisarka uwikłała w kryminalne zagadki kobietę, Saszę Załuską. Z założenia autorki, śledztwa ukazane w tej serii mają nawiązywać do czterech żywiołów. "Pochłaniacz" to pierwsza część z tetralogii poświęconej zdolnej profilerce, a tajemnica morderstwa kryje się w powietrzu...
W życiu Saszy następują zmiany. Po wielu latach życia na emigracji rzuca karierę w Instytucie Psychologii Śledczej w Huddersfield. Postanawia wrócić do Polski, gdzie chce podjąć pracę profilera, czyli tworzyć portrety psychologiczne zabójców. Szybko udaje jej się dostać pierwsze zlecenie. Załuska podejmuje się zadania - ma odnaleźć potencjalnego mordercę byłego policjanta, związanego obecnie z mafią. Kiedy główny podejrzany, młody piosenkarz, zostaje zastrzelony, na wierzch wypływają sprawy z przeszłości, co wszystko komplikuje. Na dodatek - na miejscu zbrodni pozostał tylko zapach...
Katarzyna Bonda nie zamierzała napisać typowego kryminału, gdzie na wstępie pada trup i wokół niego skupia się śledztwo. Jak twierdzi sama autorka, w "Pochłaniaczu" nie koncentruje się na trupie, lecz głównie na postaciach i ich charakterach, a tych jest wiele... zbyt wiele. Akcja została podzielona na trzy części. Najpierw mamy do czynienia z retrospekcją (a nawet dwiema), gdzie poznajemy nie tylko ofiarę, ale jego kolegów i ich rodziny oraz Saszę Załuską, która jeszcze pracuje w Huddersfield. W meritum akcji profilerka dostaje zlecenie i dowiaduje się o morderstwie Igły, którego jej pracodawca oskarżał o rzekomą próbę zamachu na życie, a w akcji właściwej toczy się śledztwo. Uważamy, że ten podział to dobry koncept ze strony autorki - pozwala czytelnikowi poznać ofiarę i jej środowisko, a następnie odkrywać tajemnice morderstwa. Jednak istnieje kilka czynników, które zaburzają zaciekawienie odbiorcy. Powieść cechuje wielowątkowość, z którą Bonda sobie nie radzi. Z kolejnymi stronami mnożą się wątki związane z postaciami i ich historiami. Wiele z nich jest zupełnie niepotrzebnych, wręcz dekoncentrujących. Styl Bondy to dodatkowo dbałość o detale. Czy czytając kryminał, czytelnik ma ochotę zaznajomić się z zawartością szafy Załuskiej? Wydaje mi się, że nie. Takie detale sprawiają, że akcja staje się ospała, mało dynamiczna. Autorka skacze z wątkami z kwiatka na kwiatek, co szczególnie irytuje we wstępnej części, czyli ogólnej retrospekcji. Zauważalny jest natłok wydarzeń, czasem postaci wprowadzonych zupełnie niepotrzebnie... Podczas lektury czułam dyskomfort spowodowany przeładowaniem imion, nazwisk, ksyw, co doprowadzało nieraz do schizofrenicznego obrazowania postaci. Ściślej rzecz biorąc: czytelnikowi nietrudno przepaść w lawinie treści i zgubić po drodze związek przyczynowo skutkowy.
Czytelnik będąc już po dwusetnej stronie powieści, wybaczyć powinien Bondzie brak napięcia, gdyż nie wymaga się tego od retrospekcji. Jednak prawdą jest, że autorka nie potrafiła stworzyć suspensu w odpowiednim momencie, w którym odbiorca nie mógłby oderwać się od książki. W "Pochłaniaczu" zdecydowanie zabrakło emocji. "Wgięcia w fotel", obgryzania paznokci, podenerwowania - w jakiejkolwiek formie. Spodziewam się po kryminałach poruszenia właśnie, ale i krwistości, enigmatyczności. Między innymi takimi cechami scharakteryzowałabym kryminał. Katarzyna Bonda kreśli na stronach "Pochłaniacza" tło społeczno-obyczajowe, szerokie, bo i postaci jest multum. Nastolatkowie mają do czynienia z mafią, ale tylko dlatego, że ich rodzice są skorumpowani (nie jest to nóż na gardle). Fanatyczny katolik obok zjaranego małolata, ofiara gwałtu obok policjanta, który stał się gangsterem... Być może dlatego, że Bonda opisuje czasy nam współczesne, odpada specyficzna tajemniczość, którą sobie cenię. Zdecydowanie wolę kryminały retro, gdzie trzeba odczuć nieznany klimat dawnych lat. Nie okłamujmy się - to, co opisała autorka, bez wzruszenia ramionami przeczytalibyśmy w codziennej gazecie...

Powieść jest dla nas pewnym zobrazowaniem. Na tym polega ich magia - czytelnik wyobraża sobie samodzielnie bohaterów, miejsca akcji... W "Pochłaniaczu" tego zabrakło. Często Bonda sprowadzała czytelnika na manowce, tylko dlatego, że nie stworzyła wyczerpującego opisu, np. postaci. Ciężko uzmysłowić sobie przekazywaną treść. Ktoś pojawia się znikąd, ktoś momentalnie zmienia miejsce przebywania... Autorka ukazała swą nieumiejętność tworzenia narracji.

Niewątpliwie podczas pisania powieści Katarzyna Bonda wykazała się sporą pracą i wiedzą. Była dziennikarką, sprawozdawcą sądowym, a jako pisarka specjalizuje się w tematyce kryminalnej. Szeroko opisała badania śledcze oraz czynności policyjne. Innowacyjne w literaturze polskiego kryminału jest opisanie pracy profilera - osoby, która tworzy portrety psychologiczne. Trzeba uznać również definiowanie osmologii, która jest nowatorska w kryminologii. Pomysł na szukanie sprawcy, wyłącznie za pomocą zapachu, który po nim pozostał na miejscu zbrodni uważamy za ciekawy. Jednak sam pomysł nie jest wystarczający...

Nie zgadzam się z opinią Zygmunta Miłoszewskiego, jako że Katarzyna Bonda stała się dzięki "Pochłaniaczowi" królową polskiego kryminału (może skandynawskiego?). Na zacny tytuł trzeba sobie zasłużyć. Czytałam po spotkaniu z autorką inne jej utwory - "Polskie morderczynie" oraz "Tylko martwi nie kłamią". Zdecydowanie bardziej spodobała mi się jej twórczość dokumentalna, niż powieści kryminalne, które stoją literacko na średnim poziomie... Przed Bondą daleka droga do uznania ją za monarchinię... Tęsknię za czasami książek z czystymi okładkami, za czasami książek niereklamowanych opiniami kolegi po fachu...

W listopadzie 2014 roku w toruńskim Dworze Artusa odbyło się spotkanie z polską autorką kryminałów - Katarzyną Bondą. Trzeba przyznać, że powodem mojego uczestnictwa w tym wydarzeniu była zwykła ciekawość - nie miałam wcześniej do czynienia z jej twórczością. Zresztą - nie lada okazją jest możliwość rozmowy vis à vis z pisarką, która zajmuje wysokie miejsce w rankingach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Treściowo - bogata. Zdjęcia kiepskie i przeważnie z Wikipedii bądź Flickr.com...

Treściowo - bogata. Zdjęcia kiepskie i przeważnie z Wikipedii bądź Flickr.com...

Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo słaby kryminał...

Bardzo słaby kryminał...

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To, co mnie irytowało, to powtarzanie niektórych kwestii przez autorkę. Czytelnik w ten sposób brnie przez lekturę, ale i się cofa... Po co?

To, co mnie irytowało, to powtarzanie niektórych kwestii przez autorkę. Czytelnik w ten sposób brnie przez lekturę, ale i się cofa... Po co?

Pokaż mimo to

Okładka książki Martwe ciała Waldemar Ciszak, Michał Larek
Ocena 6,8
Martwe ciała Waldemar Ciszak, Mi...

Na półkach: ,

Kiedyś wpadłam na Kolanowskiego przegrzebując Internet. Pragnęłam literatury o nim. Ta lektura mnie wielce ucieszyła.

Kiedyś wpadłam na Kolanowskiego przegrzebując Internet. Pragnęłam literatury o nim. Ta lektura mnie wielce ucieszyła.

Pokaż mimo to

Okładka książki Chrestomatia Staropolska Wojciech Ryszard Rzepka, Wiesław Wydra
Ocena 6,2
Chrestomatia S... Wojciech Ryszard Rz...

Na półkach: , , ,

Must have dla wielbicieli literatury staropolskiej, niezaprzeczalnie.

Must have dla wielbicieli literatury staropolskiej, niezaprzeczalnie.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Polskojęzyczną wersję porównałabym do odgrzewanego kotleta.
Wiele na tym się traci, ale też docenia.

Polskojęzyczną wersję porównałabym do odgrzewanego kotleta.
Wiele na tym się traci, ale też docenia.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka napisana w prosty, nieskomplikowany sposób. Bez historycznego zanudzania. Przystępne wprowadzenie do średniowiecza.

Książka napisana w prosty, nieskomplikowany sposób. Bez historycznego zanudzania. Przystępne wprowadzenie do średniowiecza.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Świetna książka dla studentów kulturoznawstwa i literaturoznawstwa, a także dla polonistów. Mimo, że przeczytałam jeden z rozdziałów, który był mi potrzebny na historię literatury, przekartkowałam ją i wynotowałam kilka przydatnych cytatów, zafascynowała mnie ta książka, jako książka na temat modernizmu. Przyjemniej czyta się Baumana, bo dla mnie, amatora, słownictwo czasami bywa trudne... :)

Świetna książka dla studentów kulturoznawstwa i literaturoznawstwa, a także dla polonistów. Mimo, że przeczytałam jeden z rozdziałów, który był mi potrzebny na historię literatury, przekartkowałam ją i wynotowałam kilka przydatnych cytatów, zafascynowała mnie ta książka, jako książka na temat modernizmu. Przyjemniej czyta się Baumana, bo dla mnie, amatora, słownictwo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zewsząd słyszałam słowa takie jak: "klasyka", "najpopularniejszy" itp.
Zdecydowałam się na zakup tego tomiszcza, sugerując się faktem, że ta pozycja może stać się moją biblią sztuki.
Tak też się nie stało i nie stanie. Nie odnalazłam fenomenu, jaki przypisuje tyle (nawet nie chcę pomyśleć ile) osób temu dziełu. Nie rozumiem...?
Wydanie, owszem, na wysokim poziomie.
Liczyłam, że Gombrich stanie się moim guru... Oczekiwałam więcej. Przeliczyłam się.

Zewsząd słyszałam słowa takie jak: "klasyka", "najpopularniejszy" itp.
Zdecydowałam się na zakup tego tomiszcza, sugerując się faktem, że ta pozycja może stać się moją biblią sztuki.
Tak też się nie stało i nie stanie. Nie odnalazłam fenomenu, jaki przypisuje tyle (nawet nie chcę pomyśleć ile) osób temu dziełu. Nie rozumiem...?
Wydanie, owszem, na wysokim poziomie....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Z tej trylogii dane mi było przeczytać jedynie "Krawy chrzest roku 1074". Jest to w wybitny sposób zrealizowana powieść poetycka.
Magnuszewski jest niedocenionym, pomijanym (niestety) twórcą romantycznym... To niewątpliwie jedna z moich ulubionych pozycji rodzimej literatury.

Z tej trylogii dane mi było przeczytać jedynie "Krawy chrzest roku 1074". Jest to w wybitny sposób zrealizowana powieść poetycka.
Magnuszewski jest niedocenionym, pomijanym (niestety) twórcą romantycznym... To niewątpliwie jedna z moich ulubionych pozycji rodzimej literatury.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Warto. Im bliżej końca, tym bardziej zdawałam sobie sprawę z wykonanej roboty pani Grzebałkowskiej... Szacun!

Warto. By odczytać ostatniego SMS-a nadanego przez Beksińskiego...

Warto. Im bliżej końca, tym bardziej zdawałam sobie sprawę z wykonanej roboty pani Grzebałkowskiej... Szacun!

Warto. By odczytać ostatniego SMS-a nadanego przez Beksińskiego...

Pokaż mimo to

Okładka książki Książki. Magazyn do czytania, nr 2 (13) / czerwiec 2014 Marek Bieńczyk, Przemysław Czapliński, Jerzy Jarniewicz, Ryszard Koziołek, Małgorzata I. Niemczyńska, Wojciech Nowicki, Wojciech Orliński, Redakcja magazynu Książki, Janusz Rudnicki, Marcin Sendecki, Mariusz Szczygieł
Ocena 6,7
Książki. Magaz... Marek Bieńczyk, Prz...

Na półkach: , ,

Dla mnie, miłośniczki sztuki, artykuł o Freudzie był czytaniem sielankowym. :)

Dla mnie, miłośniczki sztuki, artykuł o Freudzie był czytaniem sielankowym. :)

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zarzucam temu albumowi nie chronologiczność i zwięzłość.

Zarzucam temu albumowi nie chronologiczność i zwięzłość.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Pani Emma Donoghue i totalny zawód. Czas akcji - niemalże brak odniesienia w narracji. Początek - mam na myśli prostytucję na tle Londynu - zapowiadał się ciekawie. Następnie na stół podano flaki z olejem...

Pani Emma Donoghue i totalny zawód. Czas akcji - niemalże brak odniesienia w narracji. Początek - mam na myśli prostytucję na tle Londynu - zapowiadał się ciekawie. Następnie na stół podano flaki z olejem...

Pokaż mimo to