Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Cywil na wojnie KAFIR, Kaczor
Ocena 6,9
Cywil na wojnie KAFIR, Kaczor

Na półkach:

Lektura obowiązkowa, choć niespecjalnie przyjemna.

Lektura obowiązkowa, choć niespecjalnie przyjemna.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Murakami, tyle że po polsku. I lepiej.

Murakami, tyle że po polsku. I lepiej.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nostalgia level hard. Mocny akcent w postaci wujaszka Pepika, jakby żywcem wyciągniętego ze Szwejka.

Nostalgia level hard. Mocny akcent w postaci wujaszka Pepika, jakby żywcem wyciągniętego ze Szwejka.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Zabierających się za tę książkę warto ostrzec, że Wallander wypełnia ledwo 1/3 jej objętości - reszta to rozważania o Wallanderze, niezaprzeczalnie ciekawe i intrygujące, ale...

Jest też spis wszystkich postaci, jakie pojawiły się w całym cyklu - chętnie poznam tego, kto tę listę przeczytał od deski do deski.

Zabierających się za tę książkę warto ostrzec, że Wallander wypełnia ledwo 1/3 jej objętości - reszta to rozważania o Wallanderze, niezaprzeczalnie ciekawe i intrygujące, ale...

Jest też spis wszystkich postaci, jakie pojawiły się w całym cyklu - chętnie poznam tego, kto tę listę przeczytał od deski do deski.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka dziwna (tak, to jest eufemizm). Po części beletrystyka, po część dokument, po części praca naukowa. Trochę faktów, trochę fikcji. Trochę powieść psychologiczna, trochę zagadka kryminalna. Mały spoilerek dla miłośników czeskiego poczucia humoru - nie ma go tu ani krzytyny.

Czyta się dobrze. Nawet bardzo dobrze.

Książka dziwna (tak, to jest eufemizm). Po części beletrystyka, po część dokument, po części praca naukowa. Trochę faktów, trochę fikcji. Trochę powieść psychologiczna, trochę zagadka kryminalna. Mały spoilerek dla miłośników czeskiego poczucia humoru - nie ma go tu ani krzytyny.

Czyta się dobrze. Nawet bardzo dobrze.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Po raz któryś z rzędu powieść Mankella robi nam nieładnego psikusa - rozwija wątki, które pozostają nierozwiązane, a które autor kwituje nieco bezczelnym "to nigdy nie zostało wyjaśnione". Jako czytelnik czuję się tym niemal znieważony.

A poza tym wart odnotowania jest wątek, w którym pojawia się... Polak! I w dodatku jest to postać w 100% pozytywna, która pomaga Wallanderowi wydobyć się z poważnej, zagrażającej jego karierze, opresji. To ważny trop.

Po raz któryś z rzędu powieść Mankella robi nam nieładnego psikusa - rozwija wątki, które pozostają nierozwiązane, a które autor kwituje nieco bezczelnym "to nigdy nie zostało wyjaśnione". Jako czytelnik czuję się tym niemal znieważony.

A poza tym wart odnotowania jest wątek, w którym pojawia się... Polak! I w dodatku jest to postać w 100% pozytywna, która pomaga...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mały, ciasny XX-wieczny świat widziany z perspektywy skupu makulatury. Przejmujący, dotkliwy, bolesny. Czyta się na raz, od początku do końca.

Mały, ciasny XX-wieczny świat widziany z perspektywy skupu makulatury. Przejmujący, dotkliwy, bolesny. Czyta się na raz, od początku do końca.

Pokaż mimo to

Okładka książki Śmiejący się policjant Maj Sjöwall, Per Wahlöö
Ocena 6,7
Śmiejący się p... Maj Sjöwall, Per Wa...

Na półkach:

Klasyk na klasykami - czytałem go drugi raz po kilkunastu latach i tamto pierwsze wrażenie nie minęło.

Klasyk na klasykami - czytałem go drugi raz po kilkunastu latach i tamto pierwsze wrażenie nie minęło.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Czas obszedł się z tym dziełem okrutnie. Patos zamienił w zażenowanie, uczucia w parodię, dramat w farsę.
Jeśli chcesz zgłębić Dostojewskiego, nie zaczynaj od "Idioty". Rozczarowanie odbierze ci chęć na więcej.

Czas obszedł się z tym dziełem okrutnie. Patos zamienił w zażenowanie, uczucia w parodię, dramat w farsę.
Jeśli chcesz zgłębić Dostojewskiego, nie zaczynaj od "Idioty". Rozczarowanie odbierze ci chęć na więcej.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Coś jest z tą książką nie tak. Na wstępie Mankell zawiązał niewiarygodną wręcz liczbę wątków, by w końcówce zbyć czytelnika wielokrotnie powtórzonym zwrotem "to nigdy nie zostało wyjaśnione". No nie wiem, czy tak się godzi traktować swoich fanów.
Miałem nieodparte wrażenie, że Mankellowi pisanie tej książki po prostu się znudziło albo też terminy cisnęły go tak, że w pewnym momencie po prostu pozabijał prawie wszystkich protagonistów i w ten sposób gładko wyszedł na prostą.
Widać też usilne starania wymyślania coraz bardziej makabrycznych sposób uśmiercania postaci, co staje się lekko groteskowe.
Dodatkowo, z wydaniem, które przyszło mi czytać, jest jeszcze masa problemów redakcyjnych. Jakiś niezbyt rozgarnięty redaktor wpadł na pomysł pisania wszystkich (sic!) zaimków wielką literą (łącznie z My, Wy, Oni, etc). Ta masakra dosięgnęła nawet takiego zdania (cytuję z pamięci) "...ale Ci, którzy przyszli, byli zmęczeni". To jakiś obłęd. Dodatkowo, książka sprawia wrażenie, jakby tłumaczyły ją dwie osoby, równo po połowie, bo na początku pewien przedmiot nazywany jest "transformatorem", a na końcu - "przekaźnikiem". Dodajmy złośliwie, że ten wątek też nie został wyjaśniony.
Książka jest wyraźnie gorsza od poprzedniej, a szkoda.

Coś jest z tą książką nie tak. Na wstępie Mankell zawiązał niewiarygodną wręcz liczbę wątków, by w końcówce zbyć czytelnika wielokrotnie powtórzonym zwrotem "to nigdy nie zostało wyjaśnione". No nie wiem, czy tak się godzi traktować swoich fanów.
Miałem nieodparte wrażenie, że Mankellowi pisanie tej książki po prostu się znudziło albo też terminy cisnęły go tak, że w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Każde z tych opowiadań to mały wszechświat, bez początku, bez końca, bez choćby zarysu dalszego ciągu. Jest w nich jakaś gorycz, trudno uchwytny żal do świata i smutek, który bije w oczy nawet wtedy, gdy w tekście groteska miesza się z przesadą.
Mam słabość do prozy ADL i najnormalniej w świecie mu zazdroszczę: wiedzy, warsztatu i precyzji, chociaż powinienem ostrzec, że jego teksty czyta się nielekko - wymagają pełnego zaangażowania, pełnego uczestniczenia w świecie, który tworzy.

Każde z tych opowiadań to mały wszechświat, bez początku, bez końca, bez choćby zarysu dalszego ciągu. Jest w nich jakaś gorycz, trudno uchwytny żal do świata i smutek, który bije w oczy nawet wtedy, gdy w tekście groteska miesza się z przesadą.
Mam słabość do prozy ADL i najnormalniej w świecie mu zazdroszczę: wiedzy, warsztatu i precyzji, chociaż powinienem ostrzec, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na tle klasyki literatury łagrowej ta akurat pozycja wypada słabiej niż blado - razi płycizna przemyśleń, kompletna podległość stereotypom i nieszczere autokreacyjne zapędy. To zupełnie inna liga niż Sołżenicyn, Szałamow, Herling-Grudziński czy Czapski.

Na tle klasyki literatury łagrowej ta akurat pozycja wypada słabiej niż blado - razi płycizna przemyśleń, kompletna podległość stereotypom i nieszczere autokreacyjne zapędy. To zupełnie inna liga niż Sołżenicyn, Szałamow, Herling-Grudziński czy Czapski.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Smakowita. Przyciąga, wciąga i nie wypuszcza.

Może tylko jeden wątek razi naiwnością i wydaje się zupełnie niepotrzebny: sprawa tego, co Wallanderowi powiedział Westin, a czego Wallander nie mógł sobie przypomnieć, więc prosił Westina, żeby mu przypomniał, a Westin nie mógł sobie przypomnieć, a że Wallander nadał nie pamiętał, to się sfrustrował i Westin też się frustrował, że nie może Wallanderowi pomóc.

Brzmi głupawo? I takie jest w istocie.

Smakowita. Przyciąga, wciąga i nie wypuszcza.

Może tylko jeden wątek razi naiwnością i wydaje się zupełnie niepotrzebny: sprawa tego, co Wallanderowi powiedział Westin, a czego Wallander nie mógł sobie przypomnieć, więc prosił Westina, żeby mu przypomniał, a Westin nie mógł sobie przypomnieć, a że Wallander nadał nie pamiętał, to się sfrustrował i Westin też się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niepokojący, wysoce stężony roztwór nostalgii, melancholii i przeżywania żałoby za zmarłym, utraconym na zawsze światem, doprawiony po czesku pogodnym, autoironicznym humorem, które próżno szukać w naszej rodzimej prozie.

A po przeczytaniu ostatniego akapitu dopadnie was żal - żal, że nie będzie dalszego ciągu.

I ten żal powie wam, jak wspaniałą książkę przeczytaliście.

Niepokojący, wysoce stężony roztwór nostalgii, melancholii i przeżywania żałoby za zmarłym, utraconym na zawsze światem, doprawiony po czesku pogodnym, autoironicznym humorem, które próżno szukać w naszej rodzimej prozie.

A po przeczytaniu ostatniego akapitu dopadnie was żal - żal, że nie będzie dalszego ciągu.

I ten żal powie wam, jak wspaniałą książkę przeczytaliście.

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pomysł jakby trochę z poprzedniej książki i kilka wątków zbyt podobnych, żebym można było mówić o przypadku, jednak to bez znaczenia - jako kryminał jest to absolutne arcydzieło, poprowadzone precyzyjnie, bez pomyłek, uproszczeń i irytujących naiwności.

Pomysł jakby trochę z poprzedniej książki i kilka wątków zbyt podobnych, żebym można było mówić o przypadku, jednak to bez znaczenia - jako kryminał jest to absolutne arcydzieło, poprowadzone precyzyjnie, bez pomyłek, uproszczeń i irytujących naiwności.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Trzeba mieć (jak chyba wszyscy Czesi) Szwejka wyssanego z mlekiem matki, by o czasach tak trudnych i tak bolesnych pisać bez martyrologicznych wycieczek i nałogowego cierpiętnictwa. Jest to coś, czego możemy się od Czechów uczyć. I czego się nigdy nie nauczymy.

Trzeba mieć (jak chyba wszyscy Czesi) Szwejka wyssanego z mlekiem matki, by o czasach tak trudnych i tak bolesnych pisać bez martyrologicznych wycieczek i nałogowego cierpiętnictwa. Jest to coś, czego możemy się od Czechów uczyć. I czego się nigdy nie nauczymy.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Niewiarygodny gniot. Tym, którzy są skłonni uwierzyć, że to faktyczne wspomnienia, od razu wybijam ten pomysł z głowy - to apokryf, w dodatku koszmarnie napisany. Biada tym, którzy nie zajrzeli do wewnętrznej okładki i nie przeczytali tekstu napisanego drobnym drukiem: "Niniejsza publikacja mimo nadanego je paradokumentalnego charakteru jest fikcją literacką". Osobiście pominąłbym tu słowo "literacką", bo dzieło to ma z literaturą bardzo niewiele wspólnego.

Przeczytałem tego knota do końca tylko z jednego powodu - bawiło mnie wyłapywanie bzdur, jakie autor umieścił w tekście. Ich średnie zagęszczenie wynosi ok. 1 bzdury na 10 stron.

Przytoczę najsmakowitsze.

Według autora, Hitler leczył wojenne kontuzje w szpitalu w Pasłęku (sic!). Bzdura do kwadratu, działo się to w Pasewalku, gdzie do dzisiaj uwielbiają się zbierać niemieccy neonaziści.

Na początku książki pojawia się info, że Adolf nienawidził sukni z dekoltem, więc EB musiała je przed nim ukrywać. Kiedy jednak para brała ślub, EB założyła ulubioną suknię Adiego: czarną, z głębokim dekoltem.

Autor najwyraźniej pogubił się tu we własnym dziele xD

Ale najlepszy i najsmakowitszy kąsek, dobitnie świadczący o potencjale intelektualnym autora, to fragment poniższy.

"Podobno Hitler korzystał z usług prostytutek, na skutek czego zachorował na nieuleczalną w tamtych czasach KIŁĘ. Wódz chorował także na SYFILIS" (podkreślenia moje).

Kurtyna.

P.S. A całkiem niedawno uważałem BELLONĘ za poważne wydawnictwo - pożegnałem się z tym złudzeniem definitywnie.

Niewiarygodny gniot. Tym, którzy są skłonni uwierzyć, że to faktyczne wspomnienia, od razu wybijam ten pomysł z głowy - to apokryf, w dodatku koszmarnie napisany. Biada tym, którzy nie zajrzeli do wewnętrznej okładki i nie przeczytali tekstu napisanego drobnym drukiem: "Niniejsza publikacja mimo nadanego je paradokumentalnego charakteru jest fikcją literacką". Osobiście...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Rewelacyjna - nic dodać, nic ująć. Konstrukcja, intryga, poprowadzenie wydarzeń - mistrzowskie.

Rewelacyjna - nic dodać, nic ująć. Konstrukcja, intryga, poprowadzenie wydarzeń - mistrzowskie.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Zwykle jest tak, że adaptacja filmowa obejrzana po przeczytaniu książki bardzo rozczarowuje. Tym razem było inaczej: rozczarowała książka przeczytana po obejrzeniu filmu. Tym większy podziw dla reżysera i scenarzysty, że z tego tekstu wycisnęli wszystko, co było w nim wartościowe.

Zwykle jest tak, że adaptacja filmowa obejrzana po przeczytaniu książki bardzo rozczarowuje. Tym razem było inaczej: rozczarowała książka przeczytana po obejrzeniu filmu. Tym większy podziw dla reżysera i scenarzysty, że z tego tekstu wycisnęli wszystko, co było w nim wartościowe.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Świetna na początku, fatalna pod koniec, rozwiązanie zagadki mało przekonujące, jeśli wręcz nie naiwne. Po "Białej lwicy" spore rozczarowanie.

Świetna na początku, fatalna pod koniec, rozwiązanie zagadki mało przekonujące, jeśli wręcz nie naiwne. Po "Białej lwicy" spore rozczarowanie.

Pokaż mimo to