-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński38
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant6
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant978
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika
Z Robertem Małeckim spotkałam się pierwszy raz, ale od razu zapewniam, że nie ostatni. Dlaczego? Głównie dlatego, że napisał świetny kryminał i pozostawił apetyt na więcej.
Autor podzielił fabułę na dwie przeplatające się części – w jednej opisuje wydarzenia bieżące, czyli śledztwo, a w drugiej losy bohaterów sprzed dziesięciu lat. A wszystko to misternie układa niczym puzzle, stopniowo, krok po kroku pokazując nam coraz więcej obrazka. Nie ma tu szalonych zwrotów akcji, fajerwerków, strzelaniny i szybkich samochodów, mimo to książka wciąga od pierwszych stron, do ostatniej. A to dzięki świetnie wyważonemu napięciu, klarownym, kolejno podanym informacjom, które dają możliwość budowania własnych hipotez.
Oprócz głównego wątku kryminalnego warto zwrócić uwagę na poboczne – trudne relacje rodzinne, koneksje, układy, czyli wszystko to, czym żyje się na małych, dusznych prowincjach. Autor bardzo trafnie opisuje małomiasteczkowy klimat i jego wpływ na losy i zachowanie ludzi, którzy są od siebie lokalnie, ale też finansowo zależni.
„Skaza” to dobry, rasowy kryminał. Polecam wszystkim maniakom kryminalnych układanek, ale i tym, którzy dotąd nie czytali tego typu książek, bo ta pozycja sprawi, że pokochacie ten gatunek.
Z Robertem Małeckim spotkałam się pierwszy raz, ale od razu zapewniam, że nie ostatni. Dlaczego? Głównie dlatego, że napisał świetny kryminał i pozostawił apetyt na więcej.
Autor podzielił fabułę na dwie przeplatające się części – w jednej opisuje wydarzenia bieżące, czyli śledztwo, a w drugiej losy bohaterów sprzed dziesięciu lat. A wszystko to misternie układa niczym...
Wielki Brat patrzy – i to dosłownie patrzy - kontroluje każdą sekundę dnia, każdy ruch, czyn, a nawet, o zgrozo, każdą myśl. Niemożliwe?
Wystarczy sięgnąć po „Rok 1984”, żeby przekonać się, że to całkiem realne.
Najoględniej pisząc, w książce Orwella poznajemy świat udręczonego niewolą człowieka, któremu przyszło żyć w czasach totalitarnej władzy. Oprócz głównego bohatera poznajemy prawa, którymi rządzi się owa władza. Społeczeństwo podzielono na trzy klasy społeczne. Do jedynej uprzywilejowanej grupy należeli funkcjonariusze państwowi. Tym podlegali, a raczej ślepo ich wielbili, członkowie partii i urzędnicy. Najnędzniejsze życie wiedli prole, czyli biedna klasa pracująca. A nad każdym aspektem życia, zarówno urzędników, jak i proli, czuwały cztery Ministerstwa - Pokoju, Miłości, Prawdy i Obfitości. I niech Was nie zmylą ich nazwy, bo owo czuwanie, to nic innego jak wszechobecna inwigilacja i kontrola poprzez umieszczone wszędzie teleekrany i mikrofony. Czy uważacie, że w takich warunkach istnieje możliwość, by choć na moment odstawać od reszty? By się wyłamać i żyć po swojemu, czyli niezgodnie z „jedyną słuszną” linią partii?
Podchodziłam do tej książki bardzo sceptycznie. Kilkukrotnie otwierałam ją i zamykałam. Jednak po zmęczeniu kilku kartek już nie umiałam przestać. Lektura okazała się nie tyle wciągająca, co wręcz przygniatająca fabułą. Co i rusz zmuszała mnie do głębokich przemyśleń. I z całą pewnością nie da się od niej uwolnić. Pozostawiła po sobie strach i przerażające wizje. I niezwykle boleśnie uświadomiła mi, że to, co miało być fikcją literacką, nieuchronnie staje się naszą rzeczywistością. Wystarczy się rozejrzeć, by stwierdzić, że niemal dożyliśmy czasów opisywanych przez Orwella. Polecam każdemu.
Wielki Brat patrzy – i to dosłownie patrzy - kontroluje każdą sekundę dnia, każdy ruch, czyn, a nawet, o zgrozo, każdą myśl. Niemożliwe?
Wystarczy sięgnąć po „Rok 1984”, żeby przekonać się, że to całkiem realne.
Najoględniej pisząc, w książce Orwella poznajemy świat udręczonego niewolą człowieka, któremu przyszło żyć w czasach totalitarnej władzy. Oprócz głównego...
Mam wrażenie, czytając recenzje, że Coben dzieli czytelników dokładnie na dwie grupy – jedna go nie cierpi, a druga kocha bez pamięci. Ja, jako zagorzała miłośniczka thrillerów, należę do tych drugich. Przeczytałam całą serię z duetem Myron-Win i z każdą nową książką autor nie przestaje mnie zadziwiać. Każda z nich jest równie interesująca, wciągająca i zagmatwana. A najlepsze w nich jest to, że kiedy już czujesz nosem rozwiązanie zbrodni i ostatecznie typujesz winnego, Coben w ostatnich linijkach kompletnie zbija cię z tropu i okazuje się, że nie wiesz zupełnie nic.
W tej części mamy na pozór banalną historię detektywistyczną – Bolitar, na prośbę właściciela drużyny koszykarskiej, próbuje odszukać czołowego zawodnika, Grega Downinga, który jest zresztą starym znajomym Myrona - niegdyś ze sobą konkurowali zarówno na boisku, jak i w miłości. Napisałam na pozór banalną, bo szybko okazuje się, że jest jednak dość skomplikowana. Greg ma swoje za uszami i miał wiele powodów, by zniknąć. Jakie to powody?
Tu odsyłam Was do lektury, bo nie chcę odbierać Wam przyjemności z czytania. A czyta się rzeczywiście przyjemnie. Pierwszy plus, to nietuzinkowi, wyraziści bohaterowie, drugi – mistrzowsko budowane napięcie i przeplatające się wątki, trzeci - intryga, a wszystko spowite tajemnicą z przeszłości. Zdecydowanie polecam.
Mam wrażenie, czytając recenzje, że Coben dzieli czytelników dokładnie na dwie grupy – jedna go nie cierpi, a druga kocha bez pamięci. Ja, jako zagorzała miłośniczka thrillerów, należę do tych drugich. Przeczytałam całą serię z duetem Myron-Win i z każdą nową książką autor nie przestaje mnie zadziwiać. Każda z nich jest równie interesująca, wciągająca i zagmatwana. A...
więcej mniej Pokaż mimo to
Jako że dziś książka dla "młodszej młodzieży, to i ocena tradycyjnie poczyniona przez reprezentanta tejże grupy, mojego dziesięcioletniego syna Macieja:
Anakin i Omega to para tajnych agentów, która pracuje pod czujnym okiem Czternastego. Zadanie przed nimi trudne, ponieważ muszą namierzyć złoczyńcę, który zlecił kradzież banana wartego miliony euro. Rzecz jasna sam banan nie jest aż tak kosztowny, bo w rzeczywistości jest najzwyklejszym pendriv’em. Jednak jego zawartość, czyli przedpremierowa nowa wersja gry Strong Brain, stanowi cenny łup dla komputerowych graczy. I jak to w szpiegowskich aferach bywa, podejrzanych jest wielu. W ich gronie są pracownicy szkolni, w tym dyrektor i psycholog, przewodnicząca samorządu uczniowskiego oraz największy dłużnik wśród uczniów. Para szpiegów, pomimo olbrzymiego wyszkolenia, ma dość spory kłopot. Czy Omedze i Anakinowi uda się rozwikłać zagadkę? Czy uniemożliwią złodziejski proceder? Czy gra będzie bezpieczna do dnia premiery? Odpowiedzi znajdziecie w książce Ewy Nowak, która oprócz zawrotnej akcji, pełna jest detektywistycznych zagwozdek i dobrego humoru.
Gorąco polecam moim rówieśnikom. I to nie tylko fanom szpiegowskich operacji, ale wszystkim, którzy lubią dobrą zabawę i przygodę.
Jako że dziś książka dla "młodszej młodzieży, to i ocena tradycyjnie poczyniona przez reprezentanta tejże grupy, mojego dziesięcioletniego syna Macieja:
Anakin i Omega to para tajnych agentów, która pracuje pod czujnym okiem Czternastego. Zadanie przed nimi trudne, ponieważ muszą namierzyć złoczyńcę, który zlecił kradzież banana wartego miliony euro. Rzecz jasna sam banan...
Czym jest tytułowy pokój? Całym światem dla pięcioletniego Jacka. Chłopiec w nim się urodził i tu wychowuje. Tu spędza każdą chwilę pod okiem kochającej mamy, która dzięki olbrzymiej determinacji i pomysłowości, potrafi zapewnić mu w nim udane życie. Dba o jego rozwój, bawi się z nim, uczy, a wszystko to, na kilku metrach kwadratowych powierzchni. Jacek nie zna innego życia, jednak to, które prowadzi z mamą, w zupełności go satysfakcjonuje. Czemu? Ponieważ zupełnie nie wie, co traci. Nigdy nie dotknął płatka śniegu, nie poczuł na nosie kropli deszczu, nie dotknął bosą stopą trawy, czy piasku na plaży. Niemożliwe? Niestety, prawdziwe, bo ten sam pokój, który chłopiec kocha, jest jednocześnie gehenną jego mamy. Więzieniem, w którym od siedmiu lat przetrzymuje ją Stary Nick, ojciec Jacka.
Kiedy chłopiec kończy pięć lat, jego mama obmyśla plan ucieczki z szopy, w której uwięził ją porywacz. Wiele czasu poświęca na trening, by jej syn wyuczył się owego planu. Czy mały chłopiec zdoła przechytrzyć Starego Nicka? Czy uda mu się uratować mamę przed despotą i podarować im obojgu wolność?
„Pokój” Emmy Donoghue to wzruszająca i pełna napięcia historia opowiedziana z perspektywy dziecka, po którą zdecydowanie warto sięgnąć. Ja w każdym razie gorąco polecam.
Czym jest tytułowy pokój? Całym światem dla pięcioletniego Jacka. Chłopiec w nim się urodził i tu wychowuje. Tu spędza każdą chwilę pod okiem kochającej mamy, która dzięki olbrzymiej determinacji i pomysłowości, potrafi zapewnić mu w nim udane życie. Dba o jego rozwój, bawi się z nim, uczy, a wszystko to, na kilku metrach kwadratowych powierzchni. Jacek nie zna innego...
więcej mniej Pokaż mimo to
To moje pierwsze spotkanie z Jackiem Reacherem i muszę przyznać, że spotkaliśmy się trochę przez przypadek. Chociaż ostatecznie poczytuję to, jako szczęśliwy zbieg okoliczności, bo bohater rozkochał mnie w sobie bez pamięci ;)
Recenzja będzie prosta i w żołnierskich słowach, jak styl autora, który przekonał mnie dosadną i mocną narracją zawartą w interesującej fabule. W książce znajdziemy wszystko - mnóstwo zwrotów akcji, niespodzianek i zawirowań oraz po mistrzowsku zbudowane napięcie. Lee Child gładko wciąga czytelnika w perypetie bohatera, który jest do cna nierealny – zbyt bystry, zbyt przystojny, zbyt seksowny, zbyt sprytny i nader sprawny, przez co tyleż samo denerwujący, co atrakcyjny.
Książkę czyta się z zachłannością, choć niektórym może przeszkadzać szczegółowość opisów. Ja pozostaję pod dużym wrażeniem lektury i z pewnością sięgnę po inne tomy.
Polecam!
To moje pierwsze spotkanie z Jackiem Reacherem i muszę przyznać, że spotkaliśmy się trochę przez przypadek. Chociaż ostatecznie poczytuję to, jako szczęśliwy zbieg okoliczności, bo bohater rozkochał mnie w sobie bez pamięci ;)
Recenzja będzie prosta i w żołnierskich słowach, jak styl autora, który przekonał mnie dosadną i mocną narracją zawartą w interesującej fabule. ...
Dzisiaj kolejna opinia od Macieja:
Przed niesamowitym trio - Czternastym, Anakinem i Omegą, nowe, skomplikowane zadanie. Tym razem zespół tajnych agentów musi odkryć kto stoi za nieudanymi transferami polskich zawodników do włoskich drużyn. Do tego dochodzą tajemnicze kontuzje, którym ulegają najlepsi z najlepszych, dziwne awarie techniczne i inne zagadkowe sytuacje, które zwykle mają miejsce tuż przed podpisaniem kontraktów. Zadanie agentom utrudnia fakt, że podejrzanych jest co nie miara. Począwszy od zazdrosnego kolegi, poprzez prezesa i trenera klubu, żądnego sensacji dziennikarza, delegacji włoskiej, aż po konserwatora. Na szczęście bohaterom książki nie brakuje sprytu i inteligencji. Nie bez znaczenia jest też to, że wyposażeni są w nowoczesne szpiegowskie gadżety. Ale czy to wystarczy? Czy uda im się wytropić winowajcę? Tego oczywiście Wam nie zdradzę. Odpowiedź znajdziecie w książce, którą gorąco polecam, gwarantując dobrą zabawę i sporą dawkę szpiegowskiej akcji.
Dzisiaj kolejna opinia od Macieja:
Przed niesamowitym trio - Czternastym, Anakinem i Omegą, nowe, skomplikowane zadanie. Tym razem zespół tajnych agentów musi odkryć kto stoi za nieudanymi transferami polskich zawodników do włoskich drużyn. Do tego dochodzą tajemnicze kontuzje, którym ulegają najlepsi z najlepszych, dziwne awarie techniczne i inne zagadkowe sytuacje, które...
Wczoraj poszłam do łóżka z sąsiadem. Mąż siedział w fotelu, czytał i zupełnie, ale to zupełnie nie zwracał na to uwagi. Dopiero jak się położył obok, to nagle zaczęło mu to przeszkadzać, bo światło raziło go w oczy. A jak ja miałam czytać po ciemku?
Oczywiście, jak się zapewne domyślacie, chodzi o książkę „Sąsiad” Lisy Gardner, która dogłębnie mną zawładnęła. Od zawsze jestem fanką thrillerów, wciąż głodną wrażeń i nieoczywistych zwrotów akcji. I powiem Wam, że to wszystko znajduję u Gardner.
„Sąsiad” to dobrze skonstruowana fabuła, w której występuje kilku narratorów, więc poznajemy jednocześnie historie z kilku różnych perspektyw.
Mamy tu na pozór poukładane, szczęśliwe małżeństwo – Sandrę i Jasona Jones, które jednak okazuje dziwnym układem, pełnym sekretów, ale też niespełnionych oczekiwań. Po czterech latach „udawanej” miłości młoda, atrakcyjna żona znika z domu bez śladu, a jedynym świadkiem tego tajemniczego wydarzenia jest jej czteroletnia córeczka. Kto jest pierwszym podejrzanym? Mąż, rzecz jasna, zwłaszcza, że zamiast pomagać policji, utrudnia im pracę na każdym kroku – niszczy dowody, jednocześnie izolując od świata córkę, która najprawdopodobniej mogłaby ułatwić poszukiwania. I tu nasuwają się pytania – czy mąż rzeczywiście jest zamieszany w zniknięcie żony? Czy czteroletniej Ree, jedynemu świadkowi, grozi niebezpieczeństwo? Wreszcie, czy Sandra wciąż żyje?
Jeśli chcecie poznać odpowiedzi, to odsyłam Was do lektury.
Jeśli lubicie, jak ja, thrillery, zwłaszcza takie, przy których szare komórki pracują na okrągło, domysły nie dają spać, a ostatecznie i tak rozwiązanie jest zupełnie nieoczekiwane, to polecam Wam „Sąsiada” Lisy Gardner.
Wczoraj poszłam do łóżka z sąsiadem. Mąż siedział w fotelu, czytał i zupełnie, ale to zupełnie nie zwracał na to uwagi. Dopiero jak się położył obok, to nagle zaczęło mu to przeszkadzać, bo światło raziło go w oczy. A jak ja miałam czytać po ciemku?
Oczywiście, jak się zapewne domyślacie, chodzi o książkę „Sąsiad” Lisy Gardner, która dogłębnie mną zawładnęła. Od zawsze...
Wróciłam do tej książki po nastu latach. Syn przyniósł ją z biblioteki, położył na biurku, a ja wzięłam do ręki, przeczytałam kilka stron i już nie potrafiłam odłożyć. Przeczytałam niemal jednym tchem, a właściwie dwoma.
Frances Hodgson Burnett opisuje w niej losy narcystycznej Mary, która od pierwszych stron budzi antypatię. Jest egoistyczna i rozkapryszona. Jednak jej buta kończy się w momencie, kiedy po stracie rodziców zamieszkuje w domu wuja. Tu dostaje szansę na to, by spojrzeć na świat przez „inną parę okularów”. Brzmi banalnie? Pewnie trochę tak, ale zapewniam, że takie nie jest. Autorka ubrała fabułę w wiele dobrych i złych emocji. Zbudowała ją na prawdziwych uczuciach, które towarzyszą, bądź powinny towarzyszyć nam każdego dnia – na tęsknocie, żalu, miłości, empatii i szczerej przyjaźni.
Ogromne znaczenie w powieści ma symbolika tajemniczego ogrodu – każdy z nas ma klucz do takiego miejsca, lecz nie każdy potrafi znaleźć zamek. Niemniej, kiedy już znajdziemy i otworzymy bramę, równocześnie otworzymy się na całe piękno świata.
„Tajemniczy ogród” to lektura obowiązkowa. I to nie tylko dlatego, że rzeczywiście jest w kanonie lektur, ale głównie z powodu przekazu, jaki za sobą niesie. Aż trudno uwierzyć, że tę powieść po raz pierwszy opublikowano w 1911 roku, bo wciąż budzi niezmienne emocje i pozostawia po sobie trwały ślad na serduchu.
Wróciłam do tej książki po nastu latach. Syn przyniósł ją z biblioteki, położył na biurku, a ja wzięłam do ręki, przeczytałam kilka stron i już nie potrafiłam odłożyć. Przeczytałam niemal jednym tchem, a właściwie dwoma.
Frances Hodgson Burnett opisuje w niej losy narcystycznej Mary, która od pierwszych stron budzi antypatię. Jest egoistyczna i rozkapryszona. Jednak jej...
Dziś publikuję recenzję od mojego dziewięcioletniego mola książkowego, który wciągnął tę książkę na jednym wdechu, a to znaczy, że jest duża szansa, że Tośka przekona do siebie też inne dzieciaki:
Tośka nie ma zbyt dużego wyboru, bo nazwisko zobowiązuje. A gdy brzmi ono – TARAPATA, to zobowiązanie jest podwójne. A to niestety oznacza, że choćby nie wiem jak starała się ich unikać, kłopoty same ją odnajdują. I to nie jakieś tam peszki, ale opały mrożące krew w żyłach 😱
„Tosia w tarapatach” to opowieść, która łączy wszystko – ciarki na plecach😵, wypieki na twarzy🤭, ale i wywołuje salwy głośnego śmiechu😅 (powinienem napisać rechotu). Jednak nade wszystko pokazuje, że jeśli ma się grono niezawodnych przyjaciół, to nic nie jest straszne – ani starcie z potwornym pluszakiem, ani konfrontacja z zombie, ani też spotkanie z bałaganiącym chochlikiem.
Gorąco polecam! - Maciek Keller
Dziś publikuję recenzję od mojego dziewięcioletniego mola książkowego, który wciągnął tę książkę na jednym wdechu, a to znaczy, że jest duża szansa, że Tośka przekona do siebie też inne dzieciaki:
Tośka nie ma zbyt dużego wyboru, bo nazwisko zobowiązuje. A gdy brzmi ono – TARAPATA, to zobowiązanie jest podwójne. A to niestety oznacza, że choćby nie wiem jak starała się ich...
To nasze drugie spotkanie z Tosią Tarapatą Pawła Maja. I drugie udane.
Fabuła książki, jak na dreszczowiec przystało, zbudowana jest z pięciu dość niesamowitych przygód. Tym razem autor zaprosił nas do opętanego ogrodu, wplątał w zagadkę prawa piątek, przedstawił nam Leśne Licho oraz zaserwował porcję koszmarów i plagę Pasigłowców. A to wszystko okrasił magią, tajemnicą i… dobrym humorem.
Główna bohaterka jest rezolutną, dwunastolatką, której z pewnością nie brakuje zadziorności, pomysłowości i odwagi. Tosia, mimo że łatwo pakuje się w kłopoty, to nadzwyczaj dobrze potrafi sobie z nimi poradzić. A przy okazji pokazuje czytelnikowi, że czasem strach ma tylko wielkie oczy, a siła człowieka tkwi w przyjaźni i współpracy.
To opowieść, która łączy wszystko – ciarki na plecach, wypieki na twarzy, ale i wywołuje uśmiech na ustach.
Polecamy – Kasia i Maciej Keller
To nasze drugie spotkanie z Tosią Tarapatą Pawła Maja. I drugie udane.
Fabuła książki, jak na dreszczowiec przystało, zbudowana jest z pięciu dość niesamowitych przygód. Tym razem autor zaprosił nas do opętanego ogrodu, wplątał w zagadkę prawa piątek, przedstawił nam Leśne Licho oraz zaserwował porcję koszmarów i plagę Pasigłowców. A to wszystko okrasił magią, tajemnicą i…...
Książkę przeczytałam z przyjemnością razem z dziewięcioletnim synem. A jako że książka jest dla dzieci, to i recenzja będzie od dziecka :) :
To moje drugie spotkanie z dreszczowcem Tomasza Siwca i muszę przyznać bez owijania w bawełnę, że udane.
Autor zawarł w książce trzy opowiadania, a w każdym z nich poznajemy inne lęki i tajemnice. W pierwszym zaprasza nas do nawiedzonego domu, w drugim daje możliwość zmierzenia się z miejscową wiedźmą, natomiast w trzecim przedstawia kamiennego rycerza. Każda z opisanych sytuacji jest podszyta innego rodzaju strachem, ale jest i wspólny mianownik – ludzki charakter. Czytając te historie przekonujemy się, że to, czego się boimy i w jaki sposób próbujemy zaradzić swoim lękom, w dużej mierze zależy od nas samych. Jednak ogromny wpływ mają na to też inni ludzie, ich zachowanie, opinia, postawa.
Książkę czyta się jednym tchem. I choć dość często pojawiają się dreszcze na plecach i włosy stają dęba😳, to ostatecznie okazuje się, że nie taki strach straszny, jak go malują.
Zachęcam do przeczytania wszystkich, którzy chcą się przekonać, czy każda wiedźma rzuca tylko złe uroki, czy wszystkie nawiedzone domy zamieszkują jedynie złośliwe duchy i czy w legendzie o śpiącym rycerzu na Giewoncie jest choćby okruszek skalny prawdy - Maciek Keller
Książkę przeczytałam z przyjemnością razem z dziewięcioletnim synem. A jako że książka jest dla dzieci, to i recenzja będzie od dziecka :) :
To moje drugie spotkanie z dreszczowcem Tomasza Siwca i muszę przyznać bez owijania w bawełnę, że udane.
Autor zawarł w książce trzy opowiadania, a w każdym z nich poznajemy inne lęki i tajemnice. W pierwszym zaprasza nas do...
Szczerze mówiąc, kiedy zaczęłam tę książkę, to byłam nieco rozczarowana – myślałam, czym autorka chce zaskoczyć, skoro już na wstępie odkrywa karty. Od pierwszych stron wszystko było jasne - on przystojny, szarmancki, bogaty prawnik, obrońca maltretowanych kobiet, nieprzerwanie zakochany w żonie, ona piękna, perfekcyjna pani domu, utalentowana malarka, nieustannie kochająca i oddana mężowi. Niestety, ta idylla, to tylko teatr dla otoczenia, a gdy opada kurtyna, diametralnie zmienia się charakter przedstawienia. On ściąga maskę i pokazuje prawdziwe oblicze – despoty i tyrana, który trzyma cały czas w szachu swoją ofiarę. I tego dowiadujemy się, jak pisałam, od pierwszych stron książki. Zatem czym mnie zaskoczyła B.A. Paris? Najprościej byłoby napisać – wszystkim.
Fabuła wciągała mnie tak, że zapominałam oddychać. Czytałam z ciarkami na plecach, dusząc się przytłaczającym klimatem i przeżywając na równi z bohaterką odzieranie jej z człowieczeństwa. Do tego autorka zaserwowała mi taki kaliber emocji, zwłaszcza złych, i tak wprawnie zbudowała napięcie, że kiedy dobrnęła do końca, do ostatniej linijki ostatniej rozmowy, to poczułam łzy w oczach wywołane ulgą.
Nie mogę nic innego napisać, jak to, że jest to thriller doskonały. Gorąco polecam.
Szczerze mówiąc, kiedy zaczęłam tę książkę, to byłam nieco rozczarowana – myślałam, czym autorka chce zaskoczyć, skoro już na wstępie odkrywa karty. Od pierwszych stron wszystko było jasne - on przystojny, szarmancki, bogaty prawnik, obrońca maltretowanych kobiet, nieprzerwanie zakochany w żonie, ona piękna, perfekcyjna pani domu, utalentowana malarka, nieustannie...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książki pachnące czekoladą, lukrecją i lemoniadą, to pierwsza myśl, która przychodzi do głowy po przeczytaniu tej pozycji.
Kim jest tytułowa Panna Jones? Dość niezwykłą osóbką o osobliwym imieniu – Znajda. A to dlatego, że kiedy była małą dziewczynką została podrzucona do księgarni Pod Białym Jeleniem. I od tej pory, wspólnie z właścicielami wspomnianej księgarni - Netty Jones oraz jej synem Michaelem, tworzą niezwykłą rodzinę. Znajda uwielbia miejsce, w którym przyszło jej mieszkać i kocha książki. Jednak ma też pewien wstydliwy sekret…
Pewnego dnia rodzina Jonesów, dzięki uśmiechowi losu, przejmuje we władanie Książkowe Emporium Montgomery’ego, największą i najbardziej zadziwiającą księgarnię na świecie. Szybko się jednak okazuje, że nic nie jest takie, na jakie wygląda. A uśmiech losu jest raczej jego kaprysem. Natomiast sam darczyńca jest nieuczciwym człowiekiem, który sprowadza na Jonesów olbrzymie kłopoty.
Czy Znajdzie uda się wyciągnąć rodzinę z tarapatów? Czy jej wstydliwy sekret ujrzy światło dzienne?
Po odpowiedzi odsyłam do lektury „Panna Jones i Książkowe Emporium” Sylvii Bishop, którą szczerze polecam.
Dodam tylko, że to fantastyczna propozycja dla każdego miłośnika dziecięcej literatury, która uczy, że książki można czytać na wiele sposobów, na przykład dotykiem lub zapachem. A treść zdecydowanie na plus dopełniają cudne czarno-białe ilustracje Ashleya Kinga.
Książki pachnące czekoladą, lukrecją i lemoniadą, to pierwsza myśl, która przychodzi do głowy po przeczytaniu tej pozycji.
więcej Pokaż mimo toKim jest tytułowa Panna Jones? Dość niezwykłą osóbką o osobliwym imieniu – Znajda. A to dlatego, że kiedy była małą dziewczynką została podrzucona do księgarni Pod Białym Jeleniem. I od tej pory, wspólnie z właścicielami wspomnianej księgarni - Netty...