-
ArtykułyPremiera „Tylko my dwoje”. Weź udział w konkursie i wygraj bilety do kina!LubimyCzytać3
-
ArtykułyKolejna powieść Remigiusza Mroza trafi na ekrany. Pora na „Langera”Konrad Wrzesiński3
-
ArtykułyDrapieżnicy z Wall Street. Premiera książki „Cienie przeszłości” Marka MarcinowskiegoBarbaraDorosz4
-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę „Nie pytaj” Marii Biernackiej-DrabikLubimyCzytać4
Biblioteczka
2024-05-07
2024-05-08
2024-01-14
2022-01-06
2021-09-16
2021-05-23
2021-04-03
Only Mostly Devastated to swojego rodzaju retelling znanego wszystkim hitu "Grease". Właśnie ta wiadomość przeważyła nad moją decyzją i sprawiła, że postanowiłam pobrać audiobooka.
Historia znana, mozna powiedzieć, że odrobinę już oklepana - ale jednak nadal czarująca, właśnie dlatego filmy jak Grease oglądamy po kilka razy z uśmiechem na twarzy. W głowie mogłam dośpiewać sobie brakujące w książce piosenki i dopasować poszczególne sceny do filmu. Postacie dobrze oddane na dzisiejsze czasy, nie zdziwiłam się kiedy moje serce skradła Lara będąca odpowiednikiem Rizzo z Grease. To po prostu dobra postać!
Cała książka jest dobrze napisana, lekko się ją przyswaja i z uśmiechem na twarzy czeka się na to co będzie dalej i jak odtworzony zostanie konkretny wątek. Jedyne odrobinę negatywne słowa jakie mam do tej książki to fakt, że autorka nie wykorzystała wystarczająco możliwości nawiązania do piosenek! A jak miło było usłyszeć że Ollie jest hoplessly devoted, kiedy Sandy właśnie taką piosenkę śpiewała w filmie. Tyle okazji na przeplatanie niewinnych zdań z piosenek... Bo przecież you're the one that I want byłoby idealne.
Podsumowując, może nie była to najambitniejsza książka na jaką trafiłam, ani nie najoryginalniejsza, ale zdecydowanie przyjemna i to był dobrze spędzony czas.
Only Mostly Devastated to swojego rodzaju retelling znanego wszystkim hitu "Grease". Właśnie ta wiadomość przeważyła nad moją decyzją i sprawiła, że postanowiłam pobrać audiobooka.
Historia znana, mozna powiedzieć, że odrobinę już oklepana - ale jednak nadal czarująca, właśnie dlatego filmy jak Grease oglądamy po kilka razy z uśmiechem na twarzy. W głowie mogłam dośpiewać...
2021-03-29
2021-03-19
2021-03-08
2021-01-31
2020-12-25
2020-12-08
2020-11-03
2019-09-15
[Aktualizacja: polskie wydanie]
Może nie arcydzieło, ale 10/10 z miłości.
O "Red, White & Royal Blue" jak zwykle dowiedziałam się z YouTube'a, nie słuchałam konkretnych recenzji, ale z prostych opinii wyniosłam wniosek, że książkę łatwo pokochać. Nie pomyliłam się. Zanim skończył się pierwszy rozdział, książka już miała moje serce.
"Red, White & Royal Blue" opowiada nam historię miłosną syna pani prezydent USA i brytyjskiego księcia, Henry'ego. Można domyślić się, że nie będzie to prosta relacja. Jednak, jak mówi nam już sama okładka, "prawdziwa miłość nie zawsze jest dyplomatyczna".
Książkę bardzo dobrze się czyta (choć może powinnam napisać "słucha", bo miałam styczność z audiobookiem) i lekkim krokiem wchodzi się w historię bohaterów. Nie jest to fabuła najwyższych lotów, z milionem zwrotów akcji, których nikt się nie spodziewał, nie sądzę jednak, że taka miała być. Nie ma więc być czym zawiedzionym. Ja pobrałam książkę oczekując przyjemnej fabuły, zabawy, śmiechu, dobrych postaci i ciekawego romansu, właśnie to dostałam.
Humor: książka była pełna zabawnych scen (do teraz śmieję się z wizji pijanego księcia śpiewającego "Don't stop me now" Queen), humoru Alexa, jego tekstów i drobnego narcyzmu.
Postacie: nie wiem czy pojawiła się postać, której nie obdarzyłam sympatią od początku (oprócz oczywiście tych, które są po to aby być negatywne), mogły mieć swoje wady, ale nie było pseudo pozytywnej postaci, którą mam polubić, "bo tak", "bo to główny bohater, którego masz lubić".
Romans: może jestem prostym człowiekiem, który lubi uroczy romans, w którym nie będą brane problemy z tyłka, tylko dla odrobiny dramy, ale relacja Alexa i Henry'ego kupiła mnie w stu procentach. Rozwój ich relacji, od początkowej przyjaźni, przez lekki wstęp, nasilenie seksualnej relacji i dalsze przejście w solidny związek, to dla mnie coś o czym aż przyjemnie się czyta.
Całość fabuły: temat można powiedzieć, że nowość, czegoś takiego nie było, ciekawy pomysł z panią prezydent i jak wszystko mogłoby wyglądać z taką kontrowersją. Jeśli jednak chodzi o to jak szła fabuła, można powiedzieć, że przewidywalnie, szczególnie jak ktoś czytał więcej romansów. Czy to odebrało mi cokolwiek z przyjemności czytania? Nie. Choć zdawałam sobie z tego sprawę i mocno podejrzewałam jak zakończą się pewne wątki, przez urok historii, nie uznaję tego za żaden minus. Nie dla wielkiego zaskoczenia czyta się romanse, prawda?
Podsumowując muszę powiedzieć, że ciężko mi doszukiwać się minusów tej książki, bo ogólny, pozytywny odbiór, przewyższa wszelkie niedociągnięcia. Nie jest to arcydzieło, ale pewne "10" w moim sercu. Całe przedstawienie wątku LGBT+ (bardzo pozytywne moim zdaniem, dające głos więcej niż jednej 'literze'), bajkowa otoczka, mimo wątku polityki, sprowadzającego na ziemię.
Książka naprawdę pozytywna i choć zakochałam się w audiobooku, i tym jak był czytany, mam nadzieję, że już niedługo będę mogła się cieszyć (a razem ze mną więcej osób w Polsce) wydaniem w naszym kraju.
17.06.2020
Polskie wydanie jak najbardziej na poziomie. Szanuję pozostawienie oryginalnego tytułu i okładki. Tłumaczenie bardzo dobre, niektóre żarty zmienione tak, aby dla Polaków miały więcej sensu i wszystko się dobrze czyta. Miałam wcześniej obawy, że książka zatraci część uroku przetłumaczona, ale w pełni szczerze powiem, że nic takiego się nie stało.
[Aktualizacja: polskie wydanie]
Może nie arcydzieło, ale 10/10 z miłości.
O "Red, White & Royal Blue" jak zwykle dowiedziałam się z YouTube'a, nie słuchałam konkretnych recenzji, ale z prostych opinii wyniosłam wniosek, że książkę łatwo pokochać. Nie pomyliłam się. Zanim skończył się pierwszy rozdział, książka już miała moje serce.
"Red, White & Royal Blue" opowiada nam...
2020-04-09
2020-04-08
2020-03-23
„Czas wyborów” przyciąga opisem, zapowiadana jest książka o Wielkiej Brytanii, gdzie rządy objęła Partia wprowadzająca politykę British Born. Każdy urodzony poza terenem Wielkiej Brytanii zostaje zmuszony do opuszczenia kraju, a wszyscy obywatele mają obowiązek zgłaszania nielegalnie przebywających tam ludzi. Główna bohaterka książki, Zara, jest właśnie taką osobą i choć była świadkiem śmierci swojej przyjaciółki, nie może niczego zgłosić, ponieważ zostałaby deportowana. Niedługo jednak mają odbyć się wybory, które mogą zmienić panującą w Wielkiej Brytanii, Zara także staje przed wyborem, czy powinna ujawnić prawdę, czy nie. Mocne, oburzające, przykre, prawda?
Książka zapowiadała się naprawdę bardzo ciekawie, była w moim koszyku jeszcze zanim miała premierę. Nie umiem oprzeć się książce poruszającej takie tematy, wiążącej się ze sprzeciwieniem systemowi, buntem młodych osób, budujące poniekąd świadomość różnych problemów wśród nastolatków. Jednak nie dostałam nic z tego czego oczekiwałam... Historia naprawdę miała potencjał, mogła być napisana w taki sposób, że nie sposób byłoby przejść obok niej obojętnie. Niestety coś poszło nie tak.
Postacie są nastolatkami co daje dwie często zdarzające się opcje, albo będą zachowywać się nieodpowiedzialnie, albo wyjdą na dużo dojrzalszych niż jest ich właściwy wiek. Zara i Ash z początku wydają się naprawdę dojrzali, z życiowym bagażem, ale ich zachowania z czasem zaczęły same sobie przeczyć. Nie wiedziałam, czy traktować „Czas wyborów” jako poważną książkę, czy raczej młodzieżówkę, gdzie akceptuję naiwne sytuacje i decyzje (nie ma w tym nic złego!), aby zbudować podnoszącą na duchu historię o odwadze.
Bohaterowie mieli po prostu więcej szczęścia niż rozumu.
Zara i Ash chwilami wydawali się całkowicie rozsądnymi młodymi dorosłymi, którzy wiedzą jaka jest sytuacja i uważają na każdym kroku, a już za chwilę stwierdzają, że wyjdą na spacer po parku, kiedy patrole szukające nielegalnych imigrantów są nasilone. Wyruszają w drogę znając warunki, a jednak są zdziwieni patrolami. Tak naprawdę przez całą książkę nie wykształciłam żadnych uczuć w stronę bohaterów lub ich historii, to nie tak, że ich nie lubię, po prostu też nie darzę specjalną sympatią. Ot, po prostu byli, swoje przeżyli, a książka się skończyła.
Dość długo czytałam „Czas wyborów”, w pewnym momencie przerzuciłam się na audiobooka i w ten sposób, puszczając po trochę przy codziennych obowiązkach, udało mi się książkę skończyć. Nie mogę powiedzieć, że jest to zła książka, bo nie jest, po prostu autorce nie udało się wykorzystać potencjału. Zaoferowała historię, w której od początku niewiele się działo, historia po prostu toczyła się dalej, a ja ani chwili nie martwiłam się o to, czy bohaterom się coś uda czy nie. Jest to dość przykre, biorąc pod uwagę, że temat jest dość życiowy i mógł być naprawdę czymś większym, co zostałoby z człowiekiem na dłużej.
„Czas wyborów” przyciąga opisem, zapowiadana jest książka o Wielkiej Brytanii, gdzie rządy objęła Partia wprowadzająca politykę British Born. Każdy urodzony poza terenem Wielkiej Brytanii zostaje zmuszony do opuszczenia kraju, a wszyscy obywatele mają obowiązek zgłaszania nielegalnie przebywających tam ludzi. Główna bohaterka książki, Zara, jest właśnie taką osobą i choć...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Meet Cute Diary to książka gdzie głównym bohaterem jest Noah, transpłciowy 16 latek, który prowadzi bloga, który ma dawać nadzieję innym trans osobom. Kiedy zaczynają pojawiać się informacje, że wszystkie historie z bloga są nieprawdziwe, Noah zaczyna swój udawany związek z Drew.
Ten opis mnie przyciągnął; uwielbiam książki, których historia zaczyna się od udawanego związku gdzie postacie powoli zakochują się w sobie naprawdę, a dodatkowo reprezentacja osób transpłciowych w tak pozytywny sposób - trzeba przeczytać. Czekałam kilka miesięcy aż książka zostanie wydana, miałam zakupiony przed premierą audiobook i czekałam dalej.
Historia zaczyna się naprawdę uroczo. Noah poznający Drew, Drew znający jego sekret, początek udawanego związku i wszystkie wspaniałe rzeczy, które robi Drew. Trudno się nie zakochać i cieszyć z pozytywnej reprezentacji. Niestety w pewnym momencie nie mogłam skupić się na niczym innym niż myśleniu, że wszystko brzmi jak fanfik. W głowie już miałam rozplanowane jak co się potoczy. Hej, nie ma nic złego w dobrym fanfiku lub prostej historii, tak długo jak się dobrze czyta.
Niestety Emery Lee trochę się zapędził. Mniej więcej w 3/4 książki historia zmienia bieg, jakby nagle w głowie autora wszystko się zmieniło. Postać, która była bardzo pozytywna zmienia się o 180 stopni, fabuła zakręca. I to wcale nie w pozytywny plot twist, tylko wygląda to jak nagła zmiana planów.
Jeśli chodzi o postacie... tak naprawdę jest tylko kilka głównych postaci, mało tła. Ale jeszcze raz, nie ma nic złego w prostszej, mniej opartej na postaciach historii. Niestety nie ma w nich nic wyjątkowego. Główny bohater - Noah - da się lubić, ale zależy kiedy. Nawet z taryfą ulgową, wiedząc, że Noah może nie być pewny siebie, bardziej chcieć udowodnić coś sobie i innym jako osobie trans... czasami jest po prostu zapatrzony w siebie. Jeśli ktoś umie przymknąć oko na głównych bohaterów/bohaterki, żałować ich nawet kiedy zachowują się po prostu okropnie... Nie będzie miał z nim problemu. Drew, który kradnie serce od początku książki a później zmieniający osobowość w połowie rozdziału, kiedy autor zmienił plany. Devin i Becca, których historia nie jest aż tak ważna indywidualnie, a tworzą tło dla "rozwoju" głównego bohatera.
Może podeszłam do książki ze zbyt dużymi oczekiwaniami, może spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Meet Cute Diary nie jest w żaden sposób ZŁĄ książką. Po prostu nie jest niczym wyjątkowym, mimo tak wielu reprezentantów LGBTQ+ i obietnic poruszenia tak wielu ich problemów. Cały zamysł jest bardzo dobry i pozytywny. Jednak częściowo wygląda to jakby w głowie autora było więcej pomysłów niż mógł zmieścić w tak prostej historii romantycznej. Nagła zmiana planów w fabule nie była ani trochę naturalna i nie wiedziałam już komu kibicować, kogo lubić i czy zaraz autor nie zmieni narracji charakteru danej postaci.
Czy przeczytałabym tą książkę jeszcze raz? Nie. Czy bym ją poleciła? Zależy komu. Na pewno jest to dobra reprezentacja, pozytywny zamysł, ale wykonanie nie jest lepsze niż duża ilość fanfiction, które można znaleźć w internecie.
Mimo wszystko, mam nadzieję na więcej podobnych książek. Na szansę dla coraz szerszej reprezentacji w pozytywny sposób.
Meet Cute Diary to książka gdzie głównym bohaterem jest Noah, transpłciowy 16 latek, który prowadzi bloga, który ma dawać nadzieję innym trans osobom. Kiedy zaczynają pojawiać się informacje, że wszystkie historie z bloga są nieprawdziwe, Noah zaczyna swój udawany związek z Drew.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTen opis mnie przyciągnął; uwielbiam książki, których historia zaczyna się od udawanego związku...