-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński1
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel1
-
ArtykułyMagdalena Hajduk-Dębowska nową prezeską Polskiej Izby KsiążkiAnna Sierant2
Biblioteczka
"W PODRÓŻY, CZYLI TU I TAM" MAŁGORZATA RANDAK-JEZIERSKA
Samotna Jabłoń rosnąca pośrodku lasu rodzi syna, wilczka Adaminka. Wilczek z upływem czasu zaprzyjaźnia się z sarenką Basia, rodziną dzików, jeżem Teofilem i rojem pszczół. Obok znanego wszystkim lasu, za gościńcem, rośnie mroczny bór, do którego wchodzić nie wolno, to jednak nie powstrzymuje szalonych zwierzęcych dzieci, a szczególnie małego wilka, czującego zew i wezwanie z tego tajemniczego miejsca. Bór umiera, zwierzęta zostają w nim uwięzione, ale to nie koniec. Bór poza nadchodzącą śmiercią skrywa jeszcze jedną, dużo głębszą tajemnicę. Czy zwierzętom i drzewom uda się uratować przyjaciół, bór na granicy śmierci, i rozwiązać zagadkę czarnej dziury? Jak poradzą sobie bohaterowie i bohaterki, znajdujący się po dwóch stronach tej samej (czy aby na pewno?) rzeczywistości? Przeczytajcie i wciagnijcie się w tą niezwykłą opowieść tak jak my!
Książka przeleżała u nas sporo czasu, zanim udało nam się ją przeczytać. Dlaczego? Okładka nie zachęcała mojej kochanej dzieci do lektury, ale, że bywam czasem przebiegłą mamą, zabrałam ją jako jedyną książkę na wizytę w baaardzo nudnym miejscu. Zadziałało. Gdyby nie niedyspozycja mojego gardła, przeczytały byśmy ją na raz - ciężko było nam obu oderwać się od dziejących się wydarzeń.
Właściwie nie wiem od czego zacząć. W "Podróży, czyli tu i tam" spotykamy Jabłoń - samotną wśród innych drzew, z czasem przechodzącą coś na kształt transformacji, nawiązującą przyjaźnie i będącą mentorką całej gromadki. Sarenką Basia od początku zwróciła uwagę Nadzi - czemu jak tak grzeczna, płochliwa i nie wykazuje inicjatywy? - jednak i ona zmienia się z upływem stron, zmuszona następującą sytuacją staje się głosem rozsądku i pewną siebie dorastającą sarnią dziewczyną. Adaminek, wokół którego obraca się krąg wydarzeń, jest drzewo-wilkiem, zdecydowanym, ale i podążającym za przeczuciami i pragnącym wiedzy stworzeniem.
Poza przechodzącymi transformację wewnętrzną bohaterami i bohaterkami, mamy tu poruszonych sporo ważnych tematów. Przyjaźń pomimo wielu różnic, działanie w grupie, właściwie można by je nazwać kooperatywne, bór zatruty substancją z dziwnej beczki (skutki wywozu toksycznych substancji na dzikie wysypiska), adopcyjna rodzina (mamą jeża Teofila jest nietoperzyca Małgorzata), konsekwencje przemocy wobec zwierząt, nieobecny w dzieciństwie ojciec, Babka Władka będąca alegorią współczesnej czarownicy, radzenie sobie z własnymi kompleksami, dawanie komuś drugiej szansy, wchodzenie w dorosłość - tak wiele ważnych wartości zawartych w 120 stronach. Spotkamy się tu również z fizyką, teoriami dotyczącymi tworzenia i działania czarnych dziur czy antysobowtórami, a nawet cytatami z książek Stephena Hawkinga. Dorośli lubujący się w fantastyce, a szczególnie w utworach Pratchetta znajdą tu też odniesienia do jego twórczości. Niespodzianką dla mnie był fragment wiersza Wisławy Szymborskiej. W samej książce nie brak też poczucia humoru, choć miejscami słownictwo bywa bardzo a to bardzo dosadne - z tego względu książkę polecam dla dzieci w wieku 8-9+. Niezwykłe są też ilustracje.
Czy są minusy? Nie wiem. Mam bardzo ambiwalentny stosunek do tak szybkiej przemiany Dużego, właściwie niczym nie uzasadnionej - niestety, osoby przemocowe nigdy nie zmieniają się same z siebie, bez wieloletniej terapii, a tak powierzchowne ujęcie tematu, choć zapewne dobre w założeniu, w praktyce podtrzymuje pokutujący wciąż syndrom wybawiciela_ki, który nie jednej osobie zniszczył życie "bo on_a się zmieni, tylko potrzeba czasu" - to niestety tak nie działa.
Drugim, sprawdzonym na mojej córce minusem jest okładka, która mimo swojego uroku, nie robi wrażenia na dziecku.
Pełna niespodziewanych zwrotów akcji opowieść wciąga od pierwszego zdania, i nie odpuszcza aż do ostatniej strony. Wspomniana już akcja, miejscami komedia, horror, a nawet powieść filozoficzna i podręcznik fizyki - wspólnie tworzą powieść, którą nie pogardzi dziecko, a nawet osoba dorosła. Ogromne brawa dla autorki, za język, wyobraźnię i całokształt - to chyba najlepsza powieść skierowana do dzieci, jaką do tej pory czytałam, a na pewno najlepsza wśród grona polskich osób autorskich. Mam nadzieję, że niezamknięte sprawy ujawniające się w trakcie zakończenia są zapowiedzią kolejnej części przygód grona bohaterek i bohaterów, i jeszcze kiedyś wspólnie wybierzemy się w podróż tu i tam :)
"W PODRÓŻY, CZYLI TU I TAM" MAŁGORZATA RANDAK-JEZIERSKA
Samotna Jabłoń rosnąca pośrodku lasu rodzi syna, wilczka Adaminka. Wilczek z upływem czasu zaprzyjaźnia się z sarenką Basia, rodziną dzików, jeżem Teofilem i rojem pszczół. Obok znanego wszystkim lasu, za gościńcem, rośnie mroczny bór, do którego wchodzić nie wolno, to jednak nie powstrzymuje szalonych zwierzęcych...
2021-04-29
Sophie na kilka dni przed Gwiazdką dowiaduje się, że jej obecny chłopak ma plany ją rzucić, ponieważ ich związek stał się dla niego nudny. Załamana, smutna, wyrusza w planowane odwiedziny do babci, u której odbywa się doroczny zjazd rodzinny. Szalona babcia chcąca wesprzeć wnuczkę, organizuje jej 10 randek w ciemno, w każdy kolejny dzień. Każdą z randek zorganizować ma któraś osoba z rodziny. Co wyjdzie ze zwariowanego planu babci? Czy Griffin, były chłopak, zachce zawalczyć o byłą dziewczynę? Czy Sophie znajdzie miłość życia? I czy uda się jej od nowa odbudować relacje rodzinne? Przeczytajcie!
"10 randek w ciemno" jest powieścią w świątecznym nastroju, można ją jednak przeczytać w każdym, dowolnym momencie. Okres świąteczny staje się tutaj jedynie pretekstem do przedstawienia prześlicznej historii, i wcale nie jest to historia miłosna, jak początkowo mogłoby się wydawać. "10 randek w ciemno" jest opowieścią o rodzinie, relacjach rodzinnych, ponownym nawiązywaniu zerwanych więzi, nadwątlonym zaufaniu, jego odbudowywaniu. Każdy i każda, kto posiada większą rodzinę, wie, co znaczą świąteczne zjazdy, specyfika i różnorodność każdej i każdego z krewnych. Nie ze wszystkimi udaje się oczywiście utrzymać równie bliskie relacje, a odległość, brak czasu, czy zmiany w życiu czasami mogą powodować potężne nadwątlenie relacji. Mi samej książka ta pozwoliła zamknąć pewien rozdział życia związany z zerwaniem więzi i tęsknotą za dawną przyjaźnią. Niestety, relacji nie uda się odbudować, ale została ona zamknięta w pudełku z napisem "przeszłość". Czasami niektórych przeszkód nie da się przezwyciężyć. Piszę o tym, ponieważ podczas całej lektury kwestia ta chodziła mi po głowie. Może i Wam lektura pomoże w poukładaniu Waszych rodzinnych spraw?
"10 randek w ciemno" jest mimo wszystko lekturą dającą powiew lekkości, a od opisów samych randek czasami nie można przestać się śmiać. To świetna lektura dla osób rozpoczynających randkowanie, jak pod kątem pomysłów, tak i ewentualnych zwrotów wydarzeń. Aż sama chętnie wybrałabym się na randkę z prawdziwego zdarzenia ;)
Kolejny poruszony tutaj aspekt to związek, a właściwie dopasowywanie siebie i swojego życia do wymagań osoby partnerskiej, powoli gubiąc w tym siebie i własne pragnienia. Czy warto? Moim zdaniem nie, związek nie jest symbiozą dwóch organizmów sklejonych w jedną całość, a świadomą decyzją o byciu ze sobą dwóch całości.
"10 randek w ciemno" to lektura lekka i przyjemna, w nienachalny sposób dotykająca tematów relacji rodzinnych i pierwszych poważnych związków. Jestem nią szczerze zachwycona, i ląduje ona na półce o nazwie "ulubione książki". Prawdę mówiąc ciężko było mi zabrać za czytanie kolejnej lektury po jej zakończeniu, mając świadomość, że trudno będzie jej dorównać.
Czy polecam? Tak, szczególnie osobom młodym, lub młodym duchem, które wczują się w nastoletnią wizję świata w niej przedstawioną. Pozostanie w was po niej lekkość i pozytywna energia. I wcale nie tylko na okres świąteczny :)
Sophie na kilka dni przed Gwiazdką dowiaduje się, że jej obecny chłopak ma plany ją rzucić, ponieważ ich związek stał się dla niego nudny. Załamana, smutna, wyrusza w planowane odwiedziny do babci, u której odbywa się doroczny zjazd rodzinny. Szalona babcia chcąca wesprzeć wnuczkę, organizuje jej 10 randek w ciemno, w każdy kolejny dzień. Każdą z randek zorganizować ma...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-04-29
Elizka przeprowadza się wraz z rodzicami do mniejszego miasteczka. Trafia do nowej klasy, w której musi się zaaklimatyzować, zaprzyjaźnić z nowymi osobami. Jednocześnie wraz z przyjacielem z dawnej szkoły stara się załagodzić konflikt pomiędzy jego tatą a swoimi rodzicami. Czy Elizce uda się pogodzić rodziców z dawnym wspólnikiem? Jak da sobie radę w nowej klasie? Przeczytajcie!
"Zaufanie" to książka dla dzieci wydana przez Wydawnictwo Krytyki Politycznej, oczywiste więc, że poza bajką spodziewać można się społeczno-politycznych treści w nurcie edukacji społecznej i obywatelskiej. Elizka to pewna siebie i znająca swoje prawa dziewczynka, która mimo strachu potrafi odnaleźć się w nowej klasie, właśnie dzięki tytułowemu zaufaniu, które jest podstawą wszelkich relacji międzyludzkich, i które tworzy podstawy do relacji na gruncie społecznym. Podstawą konfliktu pomiędzy rodzicami Elizki a tatą Bartka jest utrata zaufania. Właściwie to całe opowiadanie opiera się na tym jednym, kluczowym słowie. Elizka wyjeżdżając z rodzicami na projekt ekologiczny pozostawia klucze do swojego mieszkania nieznanym i uważanym za dziwnych, sąsiadom. Ale gdy rodzice Elizki obdarzają ich zaufaniem, również sąsiedzi odwzajemniają się tym samym, dbając o cudze mieszkanie. Podobnie Elizka poznaje w szkole koleżankę, Dorotę, alternatywny wygląd, problemy i pozostanie drugi raz w tej samej klasie tworzą wizerunek outsiderki, z którą nikt nie chce się przyjaźnić, Lizka nawiązując z nią wieź pomaga jej wejść w szkolne środowisko, a nawet zrobić coś więcej, pomagać innym z sukcesem. Kolejną interesującą postacią jest Dawid, syn miejskiej radnej, kolega z nowej klasy. Chłopak oceniany jest przez pryzmat mamy zajmującej "stanowisko", przez co nie jest zbyt lubiany. Wszyscy uważają go za ważniaka, i pod pozorną sympatią wobec niego kryje się chęć uzyskania dodatkowych "punktów" w celu zdobycia czegoś. Po wypadku szkolnego autobusu to Dawid oskarżany jest o to, że jego mama pośrednio się do niego przyczyniła. To nie my odpowiadamy za czyjeś, prawdziwe lub wymyślone, przewinienia, my odpowiadamy jedynie za siebie i własne czyny. Następnie poruszony zostaje temat pomocy, wolontariatu: w szkole pojawia się pomysł pomagania słabszym uczniom w nauce za dodatkowe punkty z zachowania, Elizka i Dawid sprzeciwiają się temu pomysłowi, ponieważ pomoc, zwłaszcza na gruncie społecznym, powinna być bezinteresowna, a współpraca daje więcej niż jakakolwiek zapłata. Pomimo negatywnej i ironicznej reakcji nauczycielki pomysł udaje się zrealizować, z dużym sukcesem. Dzięki temu też odsunięta od klasowej społeczności Dorota czuję się częścią grupy. W książce poruszony zostaje też temat panujących stereotypów, ich schematu działania i przedstawienie powodów, dlaczego są one szkodliwe. Sama Elizka pada ich ofiarą z powodu rudego koloru włosów. Dużo miejsca zostało poświęcone tematowi konfliktu, na gruncie relacji szkolnych ale i pomiędzy dorosłymi, jak i sposobom jego zażegnania. Relacja Elizki z Bartkiem, przyjacielem z dawnej szkoły i jej nowymi znajomymi pokazuje, że poznając kogoś nowego wcale nie musimy odsuwać się od dawnych przyjaciół, dla każdego w naszym życiu znajdzie się miejsce, wystarczy sobie nawzajem ufać. Mamy w książce też temat oceniania innych po pozorach i nie znając kogoś, przypisywania mu złych zamiarów - jak się okazuje, bardzo a to bardzo możemy się mylić.Ostatnia rzecz na którą chciałam zwrócić uwagę to fakt, że rodzice Elizki zajmują się działaniami ekologicznymi i związanymi z ochroną i prawami zwierząt.
"Zaufanie" to nie tylko samo opowiadanie o Elizce. Pomiędzy kolejnymi częściami jej historii, dzieci poznają definicje tematów o których mowa, w lekki, przystępny i zrozumiały dla najmłodszych sposób. Przedstawione definicje to: nierówności społeczne, radni, stereotypy, zaufanie pod kątem publikowanych w sieci treści, prawo do tajemnicy korespondencji, mediacja, bojkot konsumencki, odpowiedzialność w przypadku budowaniu relacji, bezinteresowność, zaufanie.
Nadzia bardzo polubiła opowiadanie o Elizce, szczególnie z powodu ilustracji i rudych włosów i uszek głównej bohaterki. Dzięki temu wciągnęła się w treść i chętnie wraca do społecznego opowiadania, które tłumaczy świat i relacje o wiele lepiej niż ja sama potrafiłabym to zrobić.
Czy polecam? Oczywiście. Szczególnie, jeśli chcecie, by Wasze dzieci kierowały się zaufaniem, a w relacje z innymi wchodziły w duchu współpracy zamiast rywalizacji. Dla dziewczynek Elizka będzie świetnym wzorem, a jednocześnie postacią na tyle zwyczajną, że bez problemu będą mogły się z nią identyfikować. Ilość przekazywanych informacji nie jest przytłaczająca, i choć z pozoru jest ich dużo, tworzą one jedną, spójną i naturalną całość. Książka "Zaufanie" jest na tyle pozytywna, że często będziemy wracać do jej treści. Nie jest również za długa, i nawet moja 5-letnia córka jest w stanie wysłuchać jej w jeden wieczór, więc starsze dzieci nie będą miały problemu ani z jej słuchaniem, ani samodzielnym czytaniem. Jeszcze raz polecam!
Elizka przeprowadza się wraz z rodzicami do mniejszego miasteczka. Trafia do nowej klasy, w której musi się zaaklimatyzować, zaprzyjaźnić z nowymi osobami. Jednocześnie wraz z przyjacielem z dawnej szkoły stara się załagodzić konflikt pomiędzy jego tatą a swoimi rodzicami. Czy Elizce uda się pogodzić rodziców z dawnym wspólnikiem? Jak da sobie radę w nowej klasie?...
więcej mniej Pokaż mimo to
Czytając różne romanse, erotyki, szczególnie polskie, zastanawiałam się, czy kiedyś trafi w moje ręce książka, która spełniać będzie moje, dość wyśrubowane, standardy. I oto jest! "Chciałbym, żebyś mnie napisała". Jest to zbiór dziewiętnastu opowiadań, zahaczających swoją tematyką od romansu i erotyku, przez relacje sensualne po zupełnie romantyczne i tragiczne. Każde z opowiadań jest inne, choć mają one również i wspólne cechy. Te z nich, w których występuje erotyka, ocierają się (a nawet więcej) o fetysze, tematykę lekkiego BDSM i konsensualnego bólu czy kinków. Przy tym są bardzo bezpośrednie, dosłowne i o wiele bardziej klimatyczne niż Gray, którym wszyscy się zachwycają. Nie brak tu też realizacji potrzeb seksualnych poza związkiem, braku możliwości ich realizacji, depresji czy ONS (one night stand). Zbiór zawiera też dwa opowiadania tęczowe, lesbijskie, jedno z nich jest erotyczne, drugie - romantyczno-sensualne. Jest również coś, czego się nie spodziewałam, wątek poliamorii, związku 3osobowego. Ostatnia z historii bardzo skojarzyła mi się z psychodelicznym filmem "Mechanik" (swoją drogą bardzo polecam), i niemożnością zaakceptowania utraty drugiej osoby, co prowadzić może do zaburzeń psychicznych.
"Chciałbym żebyś mnie napisała" to przepiękny, sekspozytywny, romantyczny i sensualny zbiór opowiadań o ludzkiej seksualności, związkach i emocjach, w którym nie ma tematów tabu, seks jest seksem, autorka nie boi się używać nazw narządów płciowych, nie boi się dosłownych opisów, mówiący nie tylko o heteroseksualnych i monoromantycznych relacjach. Emocjonalny język, pobudzające wyobraźnię opisy, i totalna bezpośredniość. Choć mi samej daleko do BDSM, jestem szczerze zachwycona przedstawionymi historiami. I polecam wszystkim, dosłownie. W końcu w polskiej literaturze ukazała się książka poruszająca tematykę wszelkiego typu relacji i związków, którą czyta się z przyjemnością i której chce się więcej i więcej. Mam nadzieję, że kiedyś powstanie kolejna jej część.
Czytając różne romanse, erotyki, szczególnie polskie, zastanawiałam się, czy kiedyś trafi w moje ręce książka, która spełniać będzie moje, dość wyśrubowane, standardy. I oto jest! "Chciałbym, żebyś mnie napisała". Jest to zbiór dziewiętnastu opowiadań, zahaczających swoją tematyką od romansu i erotyku, przez relacje sensualne po zupełnie romantyczne i tragiczne. Każde z...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Stowarzyszenie Magicznych Jednorożców" to świetnie spreparowana encyklopedia jednorożców, w której prawdziwość można by uwierzyć nie wiedząc, że te stworzenia nie istnieją. Zaczyna się od opisu, czym właściwie jest Stowarzyszenie Magicznych Jednorożców i mapy z oznaczeniem, gdzie występują kolejne z jednorożcowych rodzin. Znanych rodzin, a inaczej mówiąc, gatunków jednorożców jest 7, są to: Górskie Klejnoty, Leśne Kwiaty, Płomienie Pustyni, Łowcy Burz, Wodne Księżyce, Lodowi Wędrowcy i Cienie Nocy, choć prawdopodobnie istnieje ósmy gatunek, który wciąż poszukiwany jest przez Stowarzyszenie. Poza nimi istnieją dwa jednorożce, praprzodkowie gatunku, które stworzyły każdą z rodzin: Złoty Jednorożec i Srebrny Jednorożec. Książka zawiera w sobie legendę powstania prarodziców, jak też historie związane z każdym z gatunków. Historie te pochodzą z czasów współczesnych, jak i sprzed wielu wieków, z praktycznie całego świata, mówią o cechach charakterystycznych wyglądu jednorożców, jak i o spotkaniach z nimi, a kończą się podsumowaniem zawierającym kilka faktów takich jak: wyjątkowa cecha, rogi, wygląd, środowisko występowania, supermoce i symbolika. Pomiędzy legendami znajdują się strony z informacjami dotyczącymi tych niezwykłych stworzeń: pożywienie jednorożców, jednorożce w symbolice, jednorożce od A do Z, krótka historia jednorożców, jak porozumiewać się z jednorożcami, jak tropić jednorożce (kiedy można je spotkać, rozpoznawanie śladów każdego z gatunków), charakterystyka jednorożców, astronomia, wierzenia i przesądy o jednorożcach, psychotest: Twój jednorogi patron. Książka kończy się instrukcją, jak dołączyć do Stowarzyszenia. Jest to bardzo proste, wystarczy znać język angielski i mieć dostęp do internetu.
Moim zdaniem książka jest cudowna, i przygotowana bezbłędnie. Wszystkie fakty, pomimo, że są oczywiście spreparowane i zmyślone, układają się w jedną, całościową opowieść. Tym, co ogromnie zachwyciło mnie w tej lekturze, są feminatywy (żeńskie formy profesji i zawodów). Cudownie jest móc czytać na głos i nie musieć zwracać uwagi na zmianę form! Gender i fantasy to idealne połączenie!:) Ilustracje stworzone zostały przez Harrego i Zannę Goldhawków i Helen Dardik. Są zupełnie od siebie różne, a jednak oba typy mają przepiękny urok. Pierwsze sprawiają wrażenie portretów, drugie - ilustracji baśniowych, co świetnie wpisuje się w postać i treść książki. Nadzia jest książką zauroczona, ja zresztą też:)
Czy polecam? Oczywiście! Jako, że książka przeznaczona jest głównie dla dzieci, to właśnie im, i ich rodzicom, lecz nie tylko:) Każda osoba kochająca postaci fantastyczne i mityczne znajdzie tu coś dla siebie, a miłośniczki i miłośnicy jednorożców obowiązkowo powinni i powinny mieć tą lekturę na swojej półce.
"Stowarzyszenie Magicznych Jednorożców" to świetnie spreparowana encyklopedia jednorożców, w której prawdziwość można by uwierzyć nie wiedząc, że te stworzenia nie istnieją. Zaczyna się od opisu, czym właściwie jest Stowarzyszenie Magicznych Jednorożców i mapy z oznaczeniem, gdzie występują kolejne z jednorożcowych rodzin. Znanych rodzin, a inaczej mówiąc, gatunków...
więcej mniej Pokaż mimo to
Dominika, znana fotografka, budzi się w nieswoim domu, i nieswoim życiu, w pustym mieście, gdzie świeci zimne słońce przypominające blaszany guzik. W świecie, w którym jej przyjaciółka, Laura, nie istnieje, a ona zajęła jej miejsce. W miejscu, gdzie ludzie są płascy, jakby dwuwymiarowi emocjonalnie, a prawdziwi żyją w domu na granicy miasta, w którym czas nie płynie, a zima trwa wiecznie. Czy Dominice uda się odnaleźć przyjaciółkę? Czy rozwiąże zagadkę swojego pobytu w tym nierealnym miejscu? Czy uda się jej z niego wydostać i wrócić do własnego życia? Przeczytajcie tą oniryczną i surrealistyczną opowieść.
"Kobiety i szatani" są jedną z niewielu nowości książkowych, którą przeczytać chciałam za każdą cenę. I nie zawiodłam się. Dostałam to, czego się spodziewałam, i jeszcze więcej.
Zagubiona w zupełnie innym życiu i miejscu kobieta, która z życia niezależnej singielki w ciągu kilku godzin przeistoczyć się musi w matkę i żonę odpowiedzialną za całą rodzinę. Kobieta, która zastanawia się nad wartością własnego i cudzego sposobu życia. Szukająca własnego miejsca w obcym mieście. I z czasem zapominająca to, kim była. Utrata własnej osobowości i tożsamości, która zagraża każdej z nas, gdy zakładamy rodzinę i dbając o innych zupełnie zapominamy o sobie. Utrata, której w pewnym sensie wymaga od nas społeczeństwo, bo "matce/żonie nie przystoi ...". Sama wiele razy odczułam na sobie ten społeczny nacisk, bo fryzura, strój, styl życia, znajomi. Książka pokazuje to, kim stajemy się, gdy nie uda nam się ocalić siebie - cieniem, marą, która wysysać będzie z innych energię życiową, chcąc choć na moment poczuć prawdziwą siebie.
Ogromną zaletą książki "Kobiety i szatani" jest użycie poprzez ubranie w słowa, najbardziej znanych obrazów surrealistycznych, i nie tylko surrealistycznych. Część z nich znam, część poznałam dzięki lekturze, a kilku niestety nie udało mi się odnaleźć. Jednak ich obecność w lekturze powoduje, iż jest ona bardziej plastyczna dla oka (i mózgu). Surrealizm jest jednym z moich ulubionych nurtów malarstwa, więc tym bardziej cieszę się z jego obecności na kartach książki.
Czy polecam? O tak, wszystkim. Zwłaszcza osobom będącym w długoletnich związkach, tym, żyjącym pod presją społeczną, kobietom chcącym zachować osobowość a jednocześnie tworzącym rodziny, i mężczyznom, by zastanowili się, czy aby ich partnerki są szczęśliwe w swojej roli, i co oni, partnerzy, mogą zrobić, by im pomóc. Feminizm i surrealizm w jednym to jest to!
Dominika, znana fotografka, budzi się w nieswoim domu, i nieswoim życiu, w pustym mieście, gdzie świeci zimne słońce przypominające blaszany guzik. W świecie, w którym jej przyjaciółka, Laura, nie istnieje, a ona zajęła jej miejsce. W miejscu, gdzie ludzie są płascy, jakby dwuwymiarowi emocjonalnie, a prawdziwi żyją w domu na granicy miasta, w którym czas nie płynie, a zima...
więcej mniej Pokaż mimo to
Dwunastoletnia Weronika podczas pobytu w szpitalu słyszy rozmowę lekarza i jej rodziców, rozmowę, po której wnioskuje, że to już koniec, że nie uda się jej pomóc. Pozbawiona sił, wychudzona i zmęczona chorobą pragnie jedynie umrzeć w spokoju, jak najszybciej. W chwili zasypiania do jej pokoju przychodzi jej rówieśniczka - Emi, która zabiera ją ze sobą w magiczną podróż. Jak potoczą się losy Weroniki? Jaka misja ją czeka? Kim jest Emi? I skąd w tytule wzięły się czarownice? Zapraszam do przeczytania tej wspaniałej książeczki.
"Tańczące czarownice" to jedna z niewielu książek dla dzieci łącząca w sobie tak wiele tematów. Poczynając od tego głównego, ciężkiej choroby dziecka, szarpania się pomiędzy nadzieją a rozpaczą, jak dzieci, tak i rodziców, głównym przesłaniem jest zaś to, by nigdy, nawet w najczarniejszej chwili, nie tracić nadziei, bo przecież wszystko się może zdarzyć. Kolejny aspekt to dziecięca fascynacja magią, światem wyobraźni, w który często i my, dorośli, uciekamy, gdy życie staje się zbyt trudne. Świat magii staje się alegorią akceptacji odmienności i altruistycznej pomocy, której czarownice udzielają ludziom pomimo prześladowań. Również aspekt prześladowania dużo mówi nam o czasach Świętej Inkwizycji i polowaniach na czarownice i wiedźmy (kobiety wiedzące) i zapewne tym okresem jest inspirowany. W książce nie został pominięty również materializm często panujący w środowisku lekarskim. Być może nie wszystkie z tych aspektów są w stanie zrozumieć dzieci, lecz my, dorośli, zapewne tak. Weronika zdrowieje, więc opowieść staje się nośnikiem nadziei w okresie choroby.
Dla Nadzi "Tańczące czarownice" stały się pozycją topową w naszej biblioteczce, szczególnie ze względu na ilustracje, które to pokrywają każdą z lewych stron, prawą zaś zajmuje odnoszący się do nich tekst. Trudno było ją oderwać od tej książki choćby na chwilę, do samego końca.
Obie polecamy tą lekturę, dzieciom i dorosłym, a w momencie załamania zdrowia, będzie ona czymś, co podtrzyma na duchu całą rodzinę.
Dwunastoletnia Weronika podczas pobytu w szpitalu słyszy rozmowę lekarza i jej rodziców, rozmowę, po której wnioskuje, że to już koniec, że nie uda się jej pomóc. Pozbawiona sił, wychudzona i zmęczona chorobą pragnie jedynie umrzeć w spokoju, jak najszybciej. W chwili zasypiania do jej pokoju przychodzi jej rówieśniczka - Emi, która zabiera ją ze sobą w magiczną podróż. Jak...
więcej mniej Pokaż mimo to
Zélie, dorastająca córka magiczki, w 11 lat po Obławie w której zamordowana została jej matka, ma szansę odzyskania magii dla świata swoich pobratymców. Amari, zbuntowana księżniczka, córka króla, który pała nienawiścią do wszelkich magów i magicznej, sojuszniczka Zélie i uciekinierka. Inan, brat Amari, poddany woli ojca, próbujący odszukać siostrę i zniszczyć tajemniczy pergamin, po drodze odkrywa w sobie magiczne zdolności. Czy Zélie uda się uratować magię? Jakie relacje połączą ją z królewskim rodzeństwem? Kto okaże się być prawdziwym sojusznikiem, a kto wrogiem? Czy uczucia wygrają z obowiązkiem? Przeczytacie w tej fantastycznej książce!
Dłuższą chwilę zbierałam się do przeczytania tej książki, z jednej strony coś mnie do niej przyciągało, z drugiej-odpychało, nie pozwalając zacząć lektury. Przełamałam się, i.... Przepadłam! Nie mogłam oderwać się od niej choćby na chwilę. Nic dziwnego, Wydawnictwo Dolnośląskie wydaje wspaniałe lektury dla młodzieży, zawsze z głębszym przesłaniem, a nie proste czytadła. Wobec żadnej z ich książek nie udało mi się pozostać obojętną.
"Dzieci krwi i kości" to opowieść o żalu, nienawiści, represjach ze względu na cechę, na którą nie mamy wpływu, o zrozumieniu, o walce, o dojrzewaniu, przyjaźni i pierwszej miłości, o próbie zbudowania pokojowego społeczeństwa, gdzie każdy będzie bezpieczny, o wyborach, zwątpieniu w cel swojej misji. Pod, jakby nie było, bardzo interesującą historią z nurtu fantasy, kryje się zupełnie inna opowieść. Opowieść o rasizmie, o nieuzasadnionej nienawiści, o strachu przed odmiennością, o tym, jak na przestrzeni lat można otumanić lud i wgrać w umysły ludzi niczym nie poparte uprzedzenia. Dokładnie tak zrobił Hitler przed drugą wojną światową za pomocą mediów, gazet, kierując społeczną niechęć przeciwko Żydom. Tak działały polskie władze wobec tych samych Żydów w drugiej połowie lat sześćdziesiątych. Tak samo działa obecnie propaganda antyuchodźcza. I, jak mówi sama autorka, te same mechanizmy działają w stosunku do osób czarnoskórych. Autorka, Pani Tomi, zaznaczyła, iż książka jest analogią do zachowań amerykańskiej policji wobec Afroamerykanów, o wiele częściej używającej wobec nich ostrej amunicji w czasie interwencji. Biorąc pod uwagę dane statystyczne, podczas policyjnych interwencji czarnoskórych sprawców stających się ofiarami "stróży prawa" jest o wiele więcej niż białych w tej samej sytuacji. Policyjny rasizm jest przemocą systemową ze strony państwa, często nawet nie zauważaną, jeśli nie należy się do dotykającej jej grupy mniejszościowej. Walka o własne prawa, jak w książce o prawa ibawitów, uznawana jest przez większość za walkę o przywileje. Dopóki nas samych nie dotyka dyskryminacja, dopóki karmieni jesteśmy medialną i społeczną papką informacyjną, trudno mamy przyznać rację drugiej stronie. (Idealnie w ten dyskurs wpisuje się obecnie sytuacja osób LGBT+ w Polsce) W książce mamy dwie przedstawione dwie postawy. Amari, która poznając sytuację ibawitów, nie potrafi pogodzić się z polityką ojca, z wciąż dziejącą się niesprawiedliwością, jak Lworożka walczy po stronie uciskanych. I Inan, który pomimo, że sam okazuje się być magiem, nie potrafi tego zaakceptować, ukrywa swoje umiejętności, i nawet mimo osobistych doświadczeń, staje po stronie opresji. I tak powoli, po społecznych i politycznych dywagacjach wracamy bezpośrednio do treści książki. Pomimo, że to Zélie jest tutaj główną bohaterką, to najbardziej polubiłam postać Amari. Jej przemiana, przełamywanie własnych lęków, działanie wbrew nakazom, pełną empatia, ryzykowanie własnego życia, pomimo, że wcale nie musiała tego robić, z zastraszonej i działającej pod wpływem silnych emocji dziewczynki, stała się prawdziwą Lworożką, kobietą, przywódczynią. Postać Amari pokazuje też jak ważni i ważne są sojuszniczki i sojusznicy należące i należący do grupy uprzywilejowanej. Książka, pomimo, że mamy w niej oczywiście mężczyzn, koncentruje się przede wszystkim na postaciach silnych kobiet, poza dwiema głównymi bohaterkami, są też trenerka Mama Agba, i twórczyni pokojowej społeczności, kilkunastoletnia Zu. Można by przyjąć również że znajdujemy tutaj odniesienie do dyskryminacji ze względu na płeć i walkę kobiet o równość, ponieważ oś bezpośredniego konfliktu pomiędzy postaciami przebiega pomiędzy kobietami po stronie ibawitów, i mężczyznami po stronie władzy królewskiej. Co bardzo dla mnie ważne, w książce często używane są obie formy, męska i żeńska w opisach różnopłciowej grupy, jak też żeńskie formy nazw odnoszące się do samych kobiet-choćby magiczka. Głównym bóstwem ibawitów i ibawitów również jest bóstwo kobiece. Podziwiam autorkę za umiejętność stworzenia własnego, indywidualnego i oryginalnego świata opowieści, z własną historią, religią, zasadami, językiem, gatunkami zwierząt, mapami (które znajdziecie w książce), świata jednocześnie tak pełnego aluzji do otaczającej rzeczywistości.
Dla mnie "Dzieci krwi i kości" to jedna z najlepszych książek dla młodzieży, poruszającą jednocześnie tak trudne tematy jak rasizm, przemoc, dyskryminacja, szczególnie ze względu na cechy wrodzone. W pięknej oprawie wciągającej bez granic opowieści odnajdujemy niedoskonałości naszego własnego świata, których może wolimy na co dzień nie zauważać. Niewiele jest książek, zwłaszcza z gatunku beletrystyki, niosących ze sobą tak ważny, a jednocześnie niełatwy przekaz. Cóż więcej mówić? Książka pozostanie w moim sercu na bardzo długo, być może na zawsze. A czy polecam? Oczywiście! I tym zainteresowanym tematem dyskryminacji czy rasizmu, i tym, którzy i które nie potrafią tych pojęć zrozumieć i odnieść do otaczającej rzeczywistości, może ta książka ułatwi zrozumienie? Miejmy nadzieję.... Nie rozdrabniając się, polecam wszystkim. Bo warto! Sama zaś czekam na tłumaczenie i polskie wydanie kolejnej części. Oby jak najszybciej!
Zélie, dorastająca córka magiczki, w 11 lat po Obławie w której zamordowana została jej matka, ma szansę odzyskania magii dla świata swoich pobratymców. Amari, zbuntowana księżniczka, córka króla, który pała nienawiścią do wszelkich magów i magicznej, sojuszniczka Zélie i uciekinierka. Inan, brat Amari, poddany woli ojca, próbujący odszukać siostrę i zniszczyć tajemniczy...
więcej mniej Pokaż mimo to
Po raz kolejny mam w swoich rękach twórczość Aleksandry Steć. Piękną i wzruszającą. Tym razem bardziej poetycką niż prozatorską. Ola potrafi w obu formach niesamowicie ujmować w słowa rzeczy, których wszyscy i wszystkie doświadczamy. Jej wersy poruszają morze emocji wywołując sztorm w nas samych. Jak to bywa z emocjami, są one i wspaniałe i motywujące, są też trudne, i z nimi również musimy umieć sobie radzić. Ola nie omija żadnych z nich w swojej twórczości.
"Wrażliwość rzeczy martwych" to właściwie tomik poezji podzielony na 4 części. Pierwsza to: "Czas przeszły niedokonany", pochodząca z lat 2004-2009, mówiąca o pierwszej, i kolejnej miłości, fascynacji drugim człowiekiem, szukaniu siebie w otaczającym świecie. Druga, "Czas przeszły dokonany." (2009-2013) opowiada o rozstaniu, cierpieniu, tęsknocie, o wspomnieniach palących duszę. Trzecia, obecna (2013-2018), pt. "Czas teraźniejszy. Zatraca się przeszłość i przyszłość" koncentruje się na wszystkim co nas otacza, na miłości, życiu, trudnościach, ich przezwyciężaniu, obserwacjach wszystkiego co wokół, wyciąganiu wniosków, ale i na radości, i doświadczaniu jej pełni. Czwarta, najkrótsza, "Czas przyszły. Świetlisty" to przyszłość, nadzieja na kontynuację trwającego szczęścia. Z każdą kolejną częścią widzimy rozwój pisarskiego warsztatu i kunsztu autorki, od wierszy opartych na tzw "rymach częstochowskich" po wiersze białe pełne zabawy słowem i formą.
Większość utworów dotyczy miłości, bo właśnie miłość, relacja z drugim człowiekiem i jej wpływ na nas i nasze wnętrze pozwala nam doświadczać więcej i więcej. Każdej i każdego z nas dotykają rozczarowania, walka z otaczającym światem, jego sztucznością i hipokryzją, udane i te mniej udane związki, w których tkwimy, nie wiedząc jak je zakończyć, gdy uczucia straciły swoją moc. Każdy i każda z nas ma osobę bądź osoby, którym chcielibyśmy powiedzieć jak bardzo są dla nas ważne, jak bardzo kochamy i ile szczęścia wnoszą one w nasze życie. Ola umie zrobić to w piękny, pozbawiony taniej tandety sposób. Jestem zakochana, i zakochana pozostanę. W słowach autorki, w jej przeszywających serce obserwacjach, w wersach ujmujących najważniejsze elementy naszego jestestwa i życia. Mam zarzut tylko do jednego utworu: "drań", zrzucającego winę za nieudane związki z facetami nie traktującymi uczuć poważnie, na naiwne kobiety.
Po raz kolejny mam w swoich rękach twórczość Aleksandry Steć. Piękną i wzruszającą. Tym razem bardziej poetycką niż prozatorską. Ola potrafi w obu formach niesamowicie ujmować w słowa rzeczy, których wszyscy i wszystkie doświadczamy. Jej wersy poruszają morze emocji wywołując sztorm w nas samych. Jak to bywa z emocjami, są one i wspaniałe i motywujące, są też trudne, i z...
więcej mniej Pokaż mimo to
Szesnastoletni Simon, przeciętny licealista z USA, prowadzi internetowy, a właściwie mailowy, romans. Pewnego dnia zapomina wylogować się że szkolnego komputera. Ten, zdawało by się, mało znaczący fakt, staje się przyczyną ogromnych zmian w jego życiu. Kolega z klasy zaczyna szantażować go screenami jego prywatnych rozmów. Simon nie może jednak do nikogo udać się po pomoc, pomimo otaczającej go grupki przyjaciół. Dlaczego? Ponieważ ukrywa tajemnicę: jest gejem, a jego internetowy przyjaciel jeszcze bardziej niż on sam boi się coming outu. Jak Simon wybrnie z szantażu? Czy znajdzie w sobie odwagę, by powiedzieć przyjaciołom i rodzinie o swojej orientacji? Czy z internetowej przyjaźni wyniknie coś więcej? Przeczytajcie!:)
O książce "Simon i inni homo sapiens" słyszałam już dłuższy czas, szczególnie odkąd latem ukazał się film "Twój Simon" na jej podstawie. Bardzo chciałam ją przeczytać, i w końcu mi się udało!:) Można by powiedzieć, że "Simon..." to dość typowa powieść młodzieżowa, jakich na rynku nie brak, opowiadająca o problemach współczesnych nastolatków, pierwszych miłościach, przyjaźniach, konfliktach, nieporozumieniach, pasjach, o życiu. Wyróżniającym ją szczegółem jest to, że główny bohater jest gejem, a to "odrobinę" zmienia postać rzeczy. O ile młodsze pokolenie lepiej zna tematykę LGBT+ z własnych doświadczeń, tak starsze (czyli choćby moje) nigdy prawdopodobnie (w większości przypadków) nie dowiedziało się, że chodzi do jednej klasy z gejem, lesbijką, osobą biseksualną, transpłciową, czy inną spod znaku tęczy. "Simon..." przeznaczony jest dla obu grup, pierwszej pokazując jak ważne jest wsparcie i akceptacja szkolnych przyjaciół i nie tylko, drugiej uświadamiając jak trudno mogło być ich rówieśnikom, ale też jak powinni reagować jeśli w przyszłości okaże się, że to ich dziecko jest nieheteronormatywne. Wracając jednak do samej książki: poza typowymi nastoletnimi sprawami znajdziemy tutaj wewnętrzne dylematy bohatera, szczególnie związane z coming outem, wspaniałą postawę przyjaciół jak i rodziny, ale i nauczycielki, wyrażającą pełne wsparcie i akceptację, przejawy nietolerancji z jakimi spotykają się młodzi ludzie (i nie tylko młodzi) LGBT+, najgorszą rzeczą jaką można zrobić, czyli kogoś publicznie wyoutować (powiedzieć o czyjej orientacji bądź tożsamości płciowej bez zgody zainteresowanej_nego). Treść książki uświadamia nam też jak bardzo żyjemy w heteronormie, jak bardzo świat jest do niej dopasowany, i jak bardzo osoby które się w nią nie wpasowują muszą walczyć o swoje miejsce i przestrzeń dla siebie. Mamy też różnorodność kolorów skóry, religii, czy rodzin, gdzie te aspekty mocno na siebie nachodzą i tak na prawdę nic nie jest ani proste ani oczywiste, a czego często niezauważamy, bo tak właśnie wygląda życie, czyż nie?
Domyślacie się pewnie, że książkę polecam z całego serducha. Wszystkim bez wyjątku. To świetna instrukcja jak wspierać, pomagać, akceptować naszych tęczowych bliskich. Szkoda niestety, że w prawdziwym życiu nie wszystko kończy się tak lukrowanym happy endem...
Szesnastoletni Simon, przeciętny licealista z USA, prowadzi internetowy, a właściwie mailowy, romans. Pewnego dnia zapomina wylogować się że szkolnego komputera. Ten, zdawało by się, mało znaczący fakt, staje się przyczyną ogromnych zmian w jego życiu. Kolega z klasy zaczyna szantażować go screenami jego prywatnych rozmów. Simon nie może jednak do nikogo udać się po pomoc,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Bożek, zwany Niebożątkiem, mieszka w starym domu na uboczu razem z mamą, wujkami, i masą przedziwnych istot. Ma własnego anioła stróża, który strasznie kicha i dzierga bamboszki, własnego potwora pod łóżkiem i widma na strychu, z którymi urządza teatr. Pewnego dnia jednak musi opuścić swoje bezpieczne miejsce. Przyszedł czas pójścia do szkoły. Jak Bożek odnajdzie się w nowej, nieznanej mu rzeczywistości? Jak z następującymi zmianami poradzą sobie jego bliscy? I jaką tajemnicę ukrywa mały chłopiec? Przeczytajcie!
Obawiam się, że nie napiszę niczego odkrywczego o tej książce. Na pierwszy rzut oka przeznaczona jest ona dla dzieci, co wcale nie jest prawdą. Przyjemność z jej czytania odnajdzie każdy i każda bez względu na wiek. Sama zakochałam się w niej od pierwszych stron, nie czekałam więc aż skończymy czytać ją na głos, nie dałam rady;) Historia Bożka jest bardzo poruszająca, opowiada bowiem w przepiękny sposób o odmienności, tolerancji, próbie odnalezienia się wśród rówieśników, buncie wobec najbliższych, których często dzieci i młodzież obwiniają o to, że trudno im znaleźć własne miejsce w grupie rówieśniczej. Często każdy i każda z nas czuje, że nie pasujemy do miejsca w którym się znajdujemy, bo wyróżnia nas jakaś cecha bądź cechy, bo czegoś nie znamy, nie umiemy, boimy się być sobą, pełni przekonania, że odmienność to coś złego. Dorośli jednak potrafią radzić sobie z taką sytuacją (zazwyczaj), najmocniej dotyka ona dzieci, bezbronne, nieobeznane z okrucieństwem innych. Sama byłam przez wiele lat takim "odmieńcem", wyrzutkiem, dziwadłem. Do czasu aż zaakceptowałam własną inność. Żałuję, że za czasów mojego dzieciństwa nie było takich lektur. Jeśli Wy macie wokół siebie młodzież z podobnymi problemami, polecam tą właśnie lekturę, jak też mój ukochany serial z dzieciństwa (byłam o wiele za mała na jego oglądanie;) który wiele we mnie zmienił: "Szkoła złamanych serc". Wbrew pozorom wcale nie miłość i złamane serca grają w nim pierwsze skrzypce, a właśnie problemy rówieśnicze, przyjaźń, akceptacja, i baaaaardzo dużo odmienności różnego typu. Wracając jednak do książki, również rodzice znajdą w niej odzwierciedlenie własnych lęków przed wysłaniem do szkoły swoich pociech, które to są całkowicie normalne. W książce nie brak też nawiązań do klasyki poezji z okresu romantyzmu, szczególnie Adama Mickiewicza. Kolejnym pozytywnym elementem jest umieszczenie w treści duchów, czy potworów spod łóżka. Są one częstymi i naturalnymi lękami dzieci, a tutaj przedstawione są jako kochane, idealne do przytulania i pomocne stwory.
Kocham tą książkę, i polecam wszystkim, dosłownie. Nie ważne ile masz lat, skąd jesteś, czy w co wierzysz. Przeczytaj i zachwyć się jak ja!:)
Bożek, zwany Niebożątkiem, mieszka w starym domu na uboczu razem z mamą, wujkami, i masą przedziwnych istot. Ma własnego anioła stróża, który strasznie kicha i dzierga bamboszki, własnego potwora pod łóżkiem i widma na strychu, z którymi urządza teatr. Pewnego dnia jednak musi opuścić swoje bezpieczne miejsce. Przyszedł czas pójścia do szkoły. Jak Bożek odnajdzie się w...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Modlitwa do morza" to cienka książeczka, prawdę mówiąc, spodziewałam się czegoś większego. Ale czy to źle? Nie. Wystarczająco, by opowiedzieć czyjąś historię. Historię pełną bólu i niepewności o przyszłość. "Modlitwa do morza" to słowa ojca kierowane do syna podczas oczekiwania na świt i na łódź, która może stać się bramą do lepszego życia. Inspirowana była historią śmierci Alana Kurdiego, który utonął podczas uchodźczej podróży do "lepszego świata" we wrześniu 2015r. Na Morzu Śródziemnym w przeciągu roku zginęło lub zaginęło 4176 osób. Zyski ze sprzedaży książki przeznaczone są na edukację dzieci znajdujących się w ośrodkach dla osób ubiegających się o status uchodźcy. Projekt realizowany jest we współpracy z Przedstawicielstwem UNHCR w Polsce.
Czy kilkunastoma zdaniami można przekazać ból, strach, nadzieję, i tęsknotę? Całą przeszłość i serce pełne obaw? Tak, ta książka jest tego przykładem. Niewiele w niej słów, acz każde z nich jest niezbędne i znajdujące się na swoim miejscu. W połączeniu z obrazami, z dawnego szczęścia, normalnego życia, poprzez rzeczywistość wojny, po morze, do którego kierowana jest prośba, nie potrzeba nam nic więcej. Co czują ludzie, których życie runęło z dnia na dzień? Którzy musieli zostawić cały swój dobytek, dom, rodzinę, stracili bliskich? Tego nie da opowiedzieć się w żaden sposób, a jednak "Modlitwa do morza" oddaje wszystkie te emocje na bardzo wysokim poziomie. Ze względu na treść jak i ilustracje będzie ona odpowiednia dla każdego i każdej, od dzieci po dorosłych.
Nie będę pisać czy polecam, bo to oczywiste. Proszę, przeczytajcie, i spróbujcie zrozumieć. Ludzie którzy nie mają niczego nie są dla nas zagrożeniem, są ludźmi. Z o wiele trudniejszymi doświadczeniami niż my. Próbujmy im pomóc zamiast zamykać się i granice na naszych braci i siostry pochodzących z innej części świata.
Treść recenzji pochodzi z mojego bloga:
https://nietoperzczytaioglada.blogspot.com/2018/11/modlitwa-do-morza-khaled-hosseini.html?m=1
"Modlitwa do morza" to cienka książeczka, prawdę mówiąc, spodziewałam się czegoś większego. Ale czy to źle? Nie. Wystarczająco, by opowiedzieć czyjąś historię. Historię pełną bólu i niepewności o przyszłość. "Modlitwa do morza" to słowa ojca kierowane do syna podczas oczekiwania na świt i na łódź, która może stać się bramą do lepszego życia. Inspirowana była historią...
więcej mniej Pokaż mimo to
Nie wiem jak streścić Wam tę historię, by nie powiedzieć za dużo, ale też by nie umknęło w moim opisie jej piękno...
Yousef, palestyński lekarz. Sara, żydowska uchodźczyni z Syrii. Ameer, mieszkający w USA Palestyńczyk wychowany w libańskim obozie dla uchodźców. Rebeka, amerykańska Żydówka sprzeciwiająca się izraelskiej przemocy. I Ona, Oblubienica morza, Jafa. Miłość. Walka. Nienawiść. Żal. Historia. Konflikt. Uprzedzenia. Palestyna. Izrael.
"Oblubienica morza" jest jedną z najpiękniejszych książek, jakie zdarzyło mi się czytać, a było ich niemało. Nosiłam ją przy sobie przez dwa tygodnie, w tempie ekspresowym wychodząc z wszelkich zaległości czytelniczych. To wzruszająca historia o miłości. Lecz miłość stanowi tutaj tło, choć nie tylko, dla opowieści o konflikcie palestyńsko-izraelskim. Nie spodziewajcie się historii rodem z filmów wojennych, o pełnych chwały bohaterach, bo ich tu nie znajdziecie. Znajdziecie za to ludzi, którzy żyjąc po dwóch stronach konfliktu próbują odnaleźć swoje miejsce. Ludzi, którzy przeżyli piekło. Na których oczach ginęli bliscy. Niesprawiedliwość. Znajdziecie też korzenie konfliktu, jego przyczyny. Okrucieństwo, jakie w stanie zadać jest jeden człowiek drugiemu, tylko dlatego, że ktoś ma inne pochodzenie i wyznaje inną religię. Odnajdziecie też nadzieję, na to, że możliwy jest wspólny świat, wspólna egzystencja bez krzywdy dla innych. Wystarczy spojrzeć szerzej, poznać drugą stronę, wykazać empatię i zrozumienie. Świat nie jest, nie był, i nie będzie nigdy czarno - biały. Płakałam nie raz, i wcale nie że wzruszenia. Z żalu, złości, bezsilności. Bo choć wiem, że ta historia nie jest prawdziwa, ci ludzie nigdy nie istnieli, to wydarzenia opisane tutaj, masakry, zabójstwa, nacjonalizm prowadzący do zbrodni, to wszystko jest wokół nas, może nie za naszą ścianą, ale czy te kilka tysiety kilometrów coś zmienia? A czy nie w Polsce prawie codziennie dochodzi do rasistowskich ataków których powodem jest jedynie czyjś kolor skóry?
Może nie jest to typowa recenzja, ale niewiele mnie to obchodzi na chwilę obecną. Może gdyby w szkołach zamiast gloryfikować żołnierzy wyklętych, lekturami stały się książki podobne do "Oblubienicy morza", może nam wszystkim żyło by się lepiej?...
Czytajcie! I podawajcie dalej!
https://nietoperzczytaioglada.blogspot.com/2018/10/oblubienica-morza-michelle-cohen.html?m=1
Nie wiem jak streścić Wam tę historię, by nie powiedzieć za dużo, ale też by nie umknęło w moim opisie jej piękno...
Yousef, palestyński lekarz. Sara, żydowska uchodźczyni z Syrii. Ameer, mieszkający w USA Palestyńczyk wychowany w libańskim obozie dla uchodźców. Rebeka, amerykańska Żydówka sprzeciwiająca się izraelskiej przemocy. I Ona, Oblubienica morza, Jafa. Miłość....
"Niejawni" są fantastycznym horrorem, który ciężko będzie wyrzucić z głowy, wraz z pojawiającymi się kolejnymi pytaniami i wątpliwościami (i za to właśnie horrorów nie lubię, tych dobrych nie da się zapomnieć). Książka jest ideałem gatunku, polecam ją więc wszystkim miłośnikom literatury grozy. Choć wolała bym nigdy jej nie przeczytać. Ostrowiec już nigdy nie będzie dla mnie taki sam, jak przedtem...
Całą recenzję znajdziecie tutaj: http://nietoperzczytaioglada.blogspot.com/2018/06/niejawni-agata-domagaa.html?m=1
"Niejawni" są fantastycznym horrorem, który ciężko będzie wyrzucić z głowy, wraz z pojawiającymi się kolejnymi pytaniami i wątpliwościami (i za to właśnie horrorów nie lubię, tych dobrych nie da się zapomnieć). Książka jest ideałem gatunku, polecam ją więc wszystkim miłośnikom literatury grozy. Choć wolała bym nigdy jej nie przeczytać. Ostrowiec już nigdy nie będzie dla...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książkę dosłownie pochłonęłam w jeden wieczór. Nie zaskoczyła mnie otwartość dotycząca tematów seksualnych, którą bardzo sobie cenię, szczególnie pod kątem edukacyjnym. Za to uderzyła mnie, bardzo mocno, poruszona przez autorkę kwestia tak dosłownego i bezpośredniego mówienia o ciele, jego niedoskonałościach i narzucanych społecznie zachowaniach.
Pełną treść recenzji znajdziecie tutaj:
http://nietoperzczytaioglada.blogspot.com/2017/12/wilgotne-miejsca-charlotte-roche.html?m=1
Książkę dosłownie pochłonęłam w jeden wieczór. Nie zaskoczyła mnie otwartość dotycząca tematów seksualnych, którą bardzo sobie cenię, szczególnie pod kątem edukacyjnym. Za to uderzyła mnie, bardzo mocno, poruszona przez autorkę kwestia tak dosłownego i bezpośredniego mówienia o ciele, jego niedoskonałościach i narzucanych społecznie zachowaniach.
Pełną treść recenzji...
"Rodzice wyjdźcie z szafy", zawierająca zapis rozmów z rodzicami osób LGB została wydana przez Stowarzyszenie Akceptacja. Jest to stowarzyszenie zrzeszające rodziny i przyjaciół osób LGBT, oferujące im wsparcie i pomoc, jednym z celów Akceptacji jest również działalność edukacyjna. O samej książce mogę powiedzieć wiele dobrego. Świetny, czytelny dla każdego i chwilami osobisty wstęp prof. Moniki Płatek zachęca do dalszego czytania. Rozmowy z rodzicami osób LGB są pełne miłości, zrozumienia, bardzo szczere. Rozmówcy, co ważne, dzielą się również swoimi obawami, lękami, początkowymi trudnościami z akceptacją orientacji psychoseksualnej swoich dzieci. W treści rozmów każdy rodzic może odnaleźć własne wątpliwości, ale też sposoby radzenia sobie z nimi.
Pełną treść recenzji znajdziecie tutaj:
http://nietoperzczytaioglada.blogspot.com/2017/12/rodzice-wyjdzcie-z-szafy-rozmowy.html?m=1
"Rodzice wyjdźcie z szafy", zawierająca zapis rozmów z rodzicami osób LGB została wydana przez Stowarzyszenie Akceptacja. Jest to stowarzyszenie zrzeszające rodziny i przyjaciół osób LGBT, oferujące im wsparcie i pomoc, jednym z celów Akceptacji jest również działalność edukacyjna. O samej książce mogę powiedzieć wiele dobrego. Świetny, czytelny dla każdego i chwilami...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książka wydaje się być odpowiednia dla młodzieży w wieku 13+ i jest świetnym wprowadzeniem w tematykę odrzucenia przez grupę rówieśniczą, przemocy, i ich konsekwencji. Pokazuje również, że warto walczyć o siebie, i iść przez życie z podniesioną głową. Gratulacje dla autora za pokazanie dwóch głównych bohaterek jako silnych, choć długo walczących po przeciwnych stronach barykady, i nieugiętych młodych kobiet, które dodadzą czytelniczkom pewności siebie. Zauroczyła mnie również Unity, androgeniczna opiekunka, obserwatorka ale również mentorka Evie w jej własnym świecie.
Pełną treść recenzji znajdziecie tutaj:
http://nietoperzczytaioglada.blogspot.com/2018/02/username-evie-joe-sugg.html?m=1
Książka wydaje się być odpowiednia dla młodzieży w wieku 13+ i jest świetnym wprowadzeniem w tematykę odrzucenia przez grupę rówieśniczą, przemocy, i ich konsekwencji. Pokazuje również, że warto walczyć o siebie, i iść przez życie z podniesioną głową. Gratulacje dla autora za pokazanie dwóch głównych bohaterek jako silnych, choć długo walczących po przeciwnych stronach...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książka wciągnęła mnie i zachwyciła od pierwszych stron, pełna humoru, informacji o stylu życia, modzie, sposobie postrzegania świata w XIX i na poczatku XX wieku. "Dziesiecioro przykazań dla młodych małżonków", " Przegląd literatury", żartobliwe fraszki i rysunki z epoki nie raz wywoływały uśmiech a czasem wręcz ataki gwałtownego śmiechu;) Wątki historii kryminalnych trzymały w napięciu jak najlepszy serial kryminalny (które tak bardzo lubię). Kolejnym plusem są ilustracje z ówczesnych czasopism, żurnali, pozwalające nam wyobrazić sobie tamtejszą rzeczywistość bardziej obrazowo. Oczywiście nie umiem nie patrzeć na książkę bez pryzmatu moich wewnętrznych przekonań. Gratuluję Skarlet doboru tekstów, przedstawianych postaci, jak i świetnych komentarzy. Chętnie zapoznam się bliżej z postacią Marii Koburg, królowej rumuńskiej
Pełną treść recenzji znajdziecie tutaj:
http://nietoperzczytaioglada.blogspot.com/2018/02/2-w-1-z-podrozy-do-swiata-retro.html?m=1
Książka wciągnęła mnie i zachwyciła od pierwszych stron, pełna humoru, informacji o stylu życia, modzie, sposobie postrzegania świata w XIX i na poczatku XX wieku. "Dziesiecioro przykazań dla młodych małżonków", " Przegląd literatury", żartobliwe fraszki i rysunki z epoki nie raz wywoływały uśmiech a czasem wręcz ataki gwałtownego śmiechu;) Wątki historii kryminalnych...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książka, mimo, że kierowana jest do dzieci, może być również świetną lekturą dla ich rodziców. Zaznajamiany się w niej również z wojenną rzeczywistością w Syrii, utratą bliskich, rodzinnego domu, ale też pięknymi opisami krajobrazów, czy potraw, ale też i imion, gdzie każde z nich niesie jakieś znaczenie. A wszystko to pokazane jest oczami małej dziewczynki, w zrozumiały i przyjazny sposób dla czytelników. Nie mamy tutaj drastycznych scen przyprawiających o koszmary, bez obaw. Świetnym dodatkiem na końcu książki są pytania związane z jej treścią, jak również z tematyką uchodźczą. Jako poczatkująca edukatorka, uważam, że powieść ta może być świetnym wstępem do zajęć antydyskryminacyjnych zwiazanych z wielokulturowością. Jednym słowem, polecam, rodzicom, nauczyciel_k_om, edukator_k_om, i wszystkim, którym na sercu leży los naszych bliźnich.
Pełną treść recenzji znajdziecie tutaj:
http://nietoperzczytaioglada.blogspot.com/2018/03/zaina-wanda-szymanowska.html?m=1
Książka, mimo, że kierowana jest do dzieci, może być również świetną lekturą dla ich rodziców. Zaznajamiany się w niej również z wojenną rzeczywistością w Syrii, utratą bliskich, rodzinnego domu, ale też pięknymi opisami krajobrazów, czy potraw, ale też i imion, gdzie każde z nich niesie jakieś znaczenie. A wszystko to pokazane jest oczami małej dziewczynki, w zrozumiały i...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Migrantów" kupiłam niedługo po początku katastrofy humanitarnej na granicy polsko-białoruskiej, katastrofy, która wciąż trwa, choć udało się ją całkiem nieźle wymazać ze społecznej świadomości.
Cały dochód ze sprzedaży książki "Migranci" zostaje przekazany przez Wydawnictwo Dwie Siostry na rzecz Fundacji Ocalenie, zajmującej się pomocą uchodźcom, migrantom i repatriantom.
"Migranci" to książka pełna ciszy, książka bez słów, a jednocześnie krzycząca całym swoim wnętrzem.
Migranci, każdy inny, dorośli, dzieci, z bagażami i bez, przedstawieni w postaci zwierząt różnych gatunków, tak samo jak ludzie, których mają symbolizować - pochodzący z różnych krajów, rejonów świata, kultur, religii, w różnych sytuacjach, mający różne motywacje. Podróżujący w ciszy, mroku nocy, ukrywający się, śpiący pomiędzy drzewami, uciekający, płynący łodzią, do której nie każdy się zmieści, ratujący się po zatonięciu owej łodzi, chorzy, umierający po drodze. Smutni, przerażeni, z(a)łamani. Nie każdy i nie każda z nich dotrze do celu. I podążająca za nimi, i z nimi, śmierć.
Obie z Nadzią popłakałyśmy się zaznajamiając się z treścią tej książki. Mając z tyłu głowy sytuację osób znajdujących się na granicy polsko-białoruskiej, na Morzu Śródziemnym.
"Migranci" to książka do której nie chce się wracać, pełna trudnych emocji, pozwalających wczuć się w sytuację osób które z takich czy innych powodów opuściły swój dom, by znaleźć lepsze życie w innym miejscu na świecie. Choć w książce postaci to zwierzęta, dobrze wiemy, że są tysiące, miliony ludzi, które w tej właśnie chwili, niektórzy z nich nawet całkiem niedaleko nas, są w identycznej sytuacji. Ze względu na nadchodzącą katastrofę klimatyczną będzie ich coraz więcej. Patrząc na niewielkie zasoby wody pitnej w Polsce (są one na poziomie porównywalnym z Egiptem), za kilka/naście lat, możemy być nimi my wszyscy. My mamy możliwość odłożyć na bok książkę, zapomnieć, ludzie, o których opowiada, nie mają możliwości odłożenia na bok własnego życia, doświadczeń, aktualnych czy przeszłych. "Migranci" to książka, do której trzeba wracać, jak najczęściej.
"Migranci" przeznaczeni są dla dzieci 7+, dla dzieci które są jak najbardziej w stanie zrozumieć już sytuację ludzi zmuszonych do ucieczki z własnego domu, zrozumieć przynajmniej na poziomie emocji i empatii. Polecam ją też dorosłym, szczególnie tym zamkniętym na inność, może w końcu i Wy nauczycie się choć grama współczucia?
"Migrantów" kupiłam niedługo po początku katastrofy humanitarnej na granicy polsko-białoruskiej, katastrofy, która wciąż trwa, choć udało się ją całkiem nieźle wymazać ze społecznej świadomości.
więcej Pokaż mimo toCały dochód ze sprzedaży książki "Migranci" zostaje przekazany przez Wydawnictwo Dwie Siostry na rzecz Fundacji Ocalenie, zajmującej się pomocą uchodźcom, migrantom i...