-
ArtykułyPremiera „Tylko my dwoje”. Weź udział w konkursie i wygraj bilety do kina!LubimyCzytać2
-
ArtykułyKolejna powieść Remigiusza Mroza trafi na ekrany. Pora na „Langera”Konrad Wrzesiński3
-
ArtykułyDrapieżnicy z Wall Street. Premiera książki „Cienie przeszłości” Marka MarcinowskiegoBarbaraDorosz4
-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę „Nie pytaj” Marii Biernackiej-DrabikLubimyCzytać3
Biblioteczka
"Migrantów" kupiłam niedługo po początku katastrofy humanitarnej na granicy polsko-białoruskiej, katastrofy, która wciąż trwa, choć udało się ją całkiem nieźle wymazać ze społecznej świadomości.
Cały dochód ze sprzedaży książki "Migranci" zostaje przekazany przez Wydawnictwo Dwie Siostry na rzecz Fundacji Ocalenie, zajmującej się pomocą uchodźcom, migrantom i repatriantom.
"Migranci" to książka pełna ciszy, książka bez słów, a jednocześnie krzycząca całym swoim wnętrzem.
Migranci, każdy inny, dorośli, dzieci, z bagażami i bez, przedstawieni w postaci zwierząt różnych gatunków, tak samo jak ludzie, których mają symbolizować - pochodzący z różnych krajów, rejonów świata, kultur, religii, w różnych sytuacjach, mający różne motywacje. Podróżujący w ciszy, mroku nocy, ukrywający się, śpiący pomiędzy drzewami, uciekający, płynący łodzią, do której nie każdy się zmieści, ratujący się po zatonięciu owej łodzi, chorzy, umierający po drodze. Smutni, przerażeni, z(a)łamani. Nie każdy i nie każda z nich dotrze do celu. I podążająca za nimi, i z nimi, śmierć.
Obie z Nadzią popłakałyśmy się zaznajamiając się z treścią tej książki. Mając z tyłu głowy sytuację osób znajdujących się na granicy polsko-białoruskiej, na Morzu Śródziemnym.
"Migranci" to książka do której nie chce się wracać, pełna trudnych emocji, pozwalających wczuć się w sytuację osób które z takich czy innych powodów opuściły swój dom, by znaleźć lepsze życie w innym miejscu na świecie. Choć w książce postaci to zwierzęta, dobrze wiemy, że są tysiące, miliony ludzi, które w tej właśnie chwili, niektórzy z nich nawet całkiem niedaleko nas, są w identycznej sytuacji. Ze względu na nadchodzącą katastrofę klimatyczną będzie ich coraz więcej. Patrząc na niewielkie zasoby wody pitnej w Polsce (są one na poziomie porównywalnym z Egiptem), za kilka/naście lat, możemy być nimi my wszyscy. My mamy możliwość odłożyć na bok książkę, zapomnieć, ludzie, o których opowiada, nie mają możliwości odłożenia na bok własnego życia, doświadczeń, aktualnych czy przeszłych. "Migranci" to książka, do której trzeba wracać, jak najczęściej.
"Migranci" przeznaczeni są dla dzieci 7+, dla dzieci które są jak najbardziej w stanie zrozumieć już sytuację ludzi zmuszonych do ucieczki z własnego domu, zrozumieć przynajmniej na poziomie emocji i empatii. Polecam ją też dorosłym, szczególnie tym zamkniętym na inność, może w końcu i Wy nauczycie się choć grama współczucia?
"Migrantów" kupiłam niedługo po początku katastrofy humanitarnej na granicy polsko-białoruskiej, katastrofy, która wciąż trwa, choć udało się ją całkiem nieźle wymazać ze społecznej świadomości.
Cały dochód ze sprzedaży książki "Migranci" zostaje przekazany przez Wydawnictwo Dwie Siostry na rzecz Fundacji Ocalenie, zajmującej się pomocą uchodźcom, migrantom i...
Z książki "Owady i pająki" dowiadujemy się czym są owady, a czym pająki, co je charakteryzuje, czym się od siebie różnią, jak żyją, czym się żywią, w jakich środowiskach żyją. Drugą częścią książki są cykle życiowe szarańczy, modliszki, rohatyńca nosorożca, pazia ptasioskrzydłego, nastecznika, skakuna i pająka topika - poznajemy tu nie tylko sam cykl życiowy, ale też sporo szczegółowych informacji na temat życia poszczególnych zwierząt, ich budowę ciała, pożywienie, sposób i środowisko życia. Książka zakończona jest słowniczkiem, a ilustrowana zdjęciami omawianych stworzeń, które dobrze oddają skomplikowaną budowę i świat owadów i pająków.
Nadzia oczywiście najbardziej zachwycona była urokliwie wyglądającymi skakunami.
Czy polecam? Tak :) To kolejna z książek, która nadaje się do wstępnego zaznajomienia ze światem owadów i pająków. Nie znajdziemy tu zbyt wielu szczegółów, raczej ogólne informacje przedstawione zrozumiałym dla dzieci językiem. Jeśli chcecie zainteresować swoje dzieci owadami bądź pająkami, ta książka na początek nada się idealnie.
Z książki "Owady i pająki" dowiadujemy się czym są owady, a czym pająki, co je charakteryzuje, czym się od siebie różnią, jak żyją, czym się żywią, w jakich środowiskach żyją. Drugą częścią książki są cykle życiowe szarańczy, modliszki, rohatyńca nosorożca, pazia ptasioskrzydłego, nastecznika, skakuna i pająka topika - poznajemy tu nie tylko sam cykl życiowy, ale też sporo...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
"LUDZKIE CIAŁO" (SERIA ŚWIAT W OBRAZKACH)
Kiedyś kupiłam tą książkę jako być może ciekawą lekturę o budowie ludzkiego ciała, dla Nadzi oczywiście. Czy była ciekawa? W jakimś sensie na pewno.
Zobaczmy więc o czym jest. Książka podzielona jest na 4 rozdziały: anatomię, pięć zmysłów, narodziny i rozwój, higienę i odżywianie. W anatomii znajdziemy takie tematy jak: różnorodność ludzi, nawet w rodzinach osoby są inne od siebie, ogólną budowę, układ kostny ludzi i niektórych zwierząt, układ mięśniowy, serce, układ krwionośny, nerki, płuca, oddychanie, czkawka, struny głosowe, żołądek, jelita, układ pokarmowy, języczek, mózg, układ nerwowy, drętwienie, prawo i leworęczność, myślenie, działanie, pamięć, inteligencja. W rozdziale o zmysłach poczytamy o: oczach, okularach, uszach, skórze, odciskach palców, włosach, języku, nosie. Kolejny rozdział to narodziny i rozwój: skąd się biorą dzieci, zapłodnienie, skrócony opis ciąży i jej poszczególnych etapów, poród, pierwsze chwile po porodzie, bliźnięta jedno i dwujajowe, pielęgnacja niemowlęcia, rozwój, dzieciństwo, dojrzewanie, dorosłość, starość. Higiena i odżywianie opowiadają zaś o: żywności, witaminach, potrzebie snu, chorobach, lekarzu, szczepieniach, siniakach, myciu się, włosach, zębach, uprawianiu sportu, emocjach. Każdy z rozdziałów zakończony jest zagadką sprawdzającą, ile dziecko zapamiętało z treści książki. Ilustracje są dość schematyczne i proste, a ilość tekstu jest niewielka i skondensowana.
Zacznijmy od plusów, choć tych tu za wiele nie ma na tle innych książek o anatomii. Podkreślenie różnorodności, nie tylko w słowach, ale też na obrazku: przedstawione zostały tu dzieci z różnych stron świata: Inuitka, mieszkanka Indii, Chin, czarnoskóry chłopiec. Szkielet zwierząt, wewnętrzny u kręgowców i zewnętrzny u bezkregowców. Wspomnienie o tym, jak ważne jest oddawanie krwi. Wyraźne i zrozumiałe schematy poszczególnych narządów ciała. Informacja o tym, że kolor skóry zależy od ilości melaniny w niej zawartej.
O minusach będzie sporo. Na schemacie budowy ciała zamiast pochwy i penisa mamy żeński i męski narząd płciowy - wybuchłam śmiechem zażenowania, gdy czytałam to po raz pierwszy. Użycie słowa "karzełek" zamiast osoba niskorosła, co jest obraźliwe. Czyszczenie uszu wewnątrz patyczkiem, które jest niezdrowe. Błędna, obalona już teoria, że każda część języka rozpoznaje tylko określony smak. Może posłużę się cytatem? - "W chwili największego szczęścia tata wyśle do brzucha mamy plemniki" - zażenowanie przebija skalę. Oczywiście płód nazywany jest dzieckiem. Nie, płód jest płodem, dzieckiem staje się po urodzeniu. W rozdziale o odżywianiu pojawia się zakamuflowany fatshaming.
Czy polecam? Raczej nie. Tzn pod względem merytorycznym znajdzie się tu kilka ciekawych i wartościowych informacji. Czytając ją jednak miałam ogromne wrażenie, że ton w jakim została napisana jest pełen wstydu w kontekście związanym z genitaliami i edukacją seksualną. Do tego obraźliwe określenia na osoby niskorosłe i ten fatshaming? Zdecydowanie znaleźć można lepsze książki, merytoryczne i pełne szacunku do wszystkich ludzi.
"LUDZKIE CIAŁO" (SERIA ŚWIAT W OBRAZKACH)
Kiedyś kupiłam tą książkę jako być może ciekawą lekturę o budowie ludzkiego ciała, dla Nadzi oczywiście. Czy była ciekawa? W jakimś sensie na pewno.
Zobaczmy więc o czym jest. Książka podzielona jest na 4 rozdziały: anatomię, pięć zmysłów, narodziny i rozwój, higienę i odżywianie. W anatomii znajdziemy takie tematy jak:...
Kolejna książką o anatomii dla dzieci w Nadzi biblioteczce jest "Ciało człowieka". To książeczka bardziej do oglądania niż do czytania, składa się z podpisanych krótkimi wyrażeniami lub pojedynczym słowami, obrazków, których jest tutaj sporo, dzięki czemu przekazanych zostało dużo informacji. Każdy omawiany temat posiada dodatkowo odpowiedź na jakieś związane z nim pytanie, jak też często pojawiają się zadania do wykonania czy zastanowienia. Na końcu każdego z rozdziałów jest test sprawdzający ilość zapamiętanych informacji.
Książka została podzielona na pięć rozdziałów: Ty i twój świat, Żywa istota, Pięć zmysłów, Jak dbać o swoje ciało?, Zdrowie, i rozdział dodatkowy: Zapamiętaj!
Ty i Twój świat opowiada o wyglądzie fizycznym, różnicach anatomicznych pomiędzy płcią fenotypową, różnych rodzajach ruchu, kontaktach z innymi. Żywa istota zaś mówi o narodzinach dziecka, etapach życia, starzeniu i śmierci, oddychaniu, jedzeniu, spaniu, myśleniu i działaniu. Pięć zmysłów to oczywiście oczy, uszy, skóra i dotyk, nos, smak. Jak dbać o swoje ciało to rozdział o higienie, aktywności fizycznej, jedzeniu, zębach. Zdrowie opowiada o drobnych urazach, podręcznej apteczce, o czym informuje ciało, częstych chorobach, wizytach u lekarza, szpitalu, niepełnosprawności ruchowej, zmysłowej, intelektualnej. Istotny jest rozdział o tytule Zapamiętaj, zawiera on schematy części ciała, układu mięśniowego, szkieletowego, krwionośnego, organów, ale co ważniejsze, są tu rady, jak dbać o ciało, i czego nikt nie ma prawa robić, wytlumaczonych też zostało kilka wyrażeń jezykowych.
Właściwie minusów tej książki jest niewiele: określenie "niepełnosprawność umysłowa i psychiczna" - tu chyba jednak zawiodło tłumaczenie, pomylenie waginy z wulwą, wciąż jednak wolę to, niż określenie "żeńskie narządy płciowe" z poprzedniej książki, brak informacji co znaczy "kochać się" w temacie zapłodnienia,
Na plus? Nazbiera się tego dużo. Różnorodność występujących postaci wyglądających w każdy możliwy sposób. Określenie "gruby" jako neutralne, nie podszyte fatshamingiem, jako przeciwieństwo szczupłego. Naturalnie ukazane owłosienie dorosłych ludzi. Właściwie nic nie jest tu wartościowane, ani zachowania, ani emocje, ani uczucia, nie wspominając o wyglądzie - książka może nie jest ciałopozytywna, ale na pewno jest napisana w duchu ciałoneutralności. Poruszenie tematu śmierci ludzi, ale i wszystkich innych żyjących istot, alergii. Ważna dla mnie jest omówiona tematyka niepełnosprawności, rehabilitacji, różnorodnych sposobów porozumiewania się (język migowy, alfabet Braille'a), zajęć logopedycznych, osób z zespołem Downa, autystów. W końcu gdzieś tematyka osób z niepełnosprawnością została ukazana bardzo neutralnie, bez żadnego wartościowania, czasem tak po prostu bywa. Bardzo ważnym tematem jest podkreślenie autonomii i tego, czego innym robić wobec nas nie wolno.
Jeśli szukacie dobrej książki o anatomii dla dzieci 3+, mądrej, wartościowej a nie wartościującej, z dużą ilością obrazków, które można omawiać wraz z dzieckiem, będzie to świetna pozycja. Mam wrażenie, że jedna z najlepszych na polskim rynku dotycząca budowy ciała i jego funkcjonowania dla maluchów. Sporo w niej wiedzy, ale nie za dużo, odpowiednio do wieku małych odbiorców i odbiorczyń. Polecam z czystym sumieniem!
Kolejna książką o anatomii dla dzieci w Nadzi biblioteczce jest "Ciało człowieka". To książeczka bardziej do oglądania niż do czytania, składa się z podpisanych krótkimi wyrażeniami lub pojedynczym słowami, obrazków, których jest tutaj sporo, dzięki czemu przekazanych zostało dużo informacji. Każdy omawiany temat posiada dodatkowo odpowiedź na jakieś związane z nim pytanie,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
"W IMIENIU PSZCZÓŁ" PIOTR SMAKULSKI
"W imieniu Pszczół" to opowieść o tych niezwykłych owadach, opowiedziana z perspektywy jednej z mieszkanek ula. Opowieść kierowana do młodszych dzieci, napisana prostym i jasnym językiem, zawierająca jednak najważniejsze informacje o tym jak żyją pszczoły. Jakie konkretnie są to informacje? Dzieci dowiadują się kto jest kim w ulu, kim są i co robią robotnice, trutnie i królowa, o wrogach pszczół (czy wiecie, że jest nim również znany wszystkim dzięcioł?), ich sposobach komunikacji, o produktach które pszczoły wytwarzają, a z których my, ludzie, możemy korzystać, i nie jest to tylko wszystkim znany miód :) Podane zostały nawet informacje, jak są one tworzone i z czego konkretnie powstają! :) Ostatni już fakt zawarty w książce, to informacje o dzikich pszczołach (wiecie, że trzmiele to również dzikie pszczoły?), o tym gdzie mieszkają, czym różnią się od pszczoły miodnej, ale też rady, jak możemy tym pszczołom pomóc, zakładając hotele dla dzikich pszczół, ustawiając poidła czy dbając o obecność roślin miododajnych.
Pszczółka opowiadająca o pszczelej rzeczywistości zwraca się w tekście bezpośrednio do małych czytelników i czytelniczek, co bardziej angażuje w trakcie czytania/słuchania lektury, zadaje pytania, żartuje, a jej wypowiedź jest pełna emocji. Padają z jej ust (czy pszczoły mają usta? Z tego co pamiętam z lektury - nie ;) również bardzo ważne słowa kierowane do maluchów, motywujące do własnego działania:
"Czy wiesz, że dorośli uważają, że dzieci są inspirujące? Inspirujące to znaczy - zachęcające do zrobienia czegoś. To oznacza, że dzieci mają wielką moc zmieniania świata. Ty też!"
Czcionka jest sporej wielkości, co sugeruje, iż książka może być dobrym materiałem do nauki samodzielnego czytania, tym bardziej że jej treść nie jest zbyt długa. "W imieniu Pszczół" jest książką w formacie A4, z twardą okładką, co ułatwia czytanie jej dzieciom. Prawie zapomniałam o cudownych ilustracjach autorstwa Magdaleny Węgierskiej-Akinmolayan.
"W imieniu Pszczół" zawiera również drugą część, są to karty pracy dla dzieci od poziomu przedszkola do chyba (jeśli dobrze pamiętam program nauczania) 3klasy szkoły podstawowej, zadania oparte na temacie pszczół i pszczelarstwa z dziedzin logicznego myślenia, matematyki, języka polskiego czy kodowania. Karty pracy można pobrać ze strony internetowej.
Plusy? Książka jest przystępna i zrozumiała dla młodszych dzieci, nadająca się do samodzielnego czytania przez starsze, merytoryczna, emocjonalna, przygotowana przez pszczelarza Piotra Smakulskiego. Nadzia z ogromną przyjemnością słuchała opowieści małej pszczółki:) Minusy? Zauważyłam jeden: zabrakło mi informacji, dlaczego pszczoły są tak ważne dla ekosystemu i dlaczego świat bez nich nie mógłby istnieć.
Czy polecam? Oczywiście, najbardziej oczywiście dzieciom zafascynowanym przyrodą, owadami, ale i rodzicom, dla których edukacja ekologiczna w wychowywaniu dzieci jest ważna.
"W IMIENIU PSZCZÓŁ" PIOTR SMAKULSKI
"W imieniu Pszczół" to opowieść o tych niezwykłych owadach, opowiedziana z perspektywy jednej z mieszkanek ula. Opowieść kierowana do młodszych dzieci, napisana prostym i jasnym językiem, zawierająca jednak najważniejsze informacje o tym jak żyją pszczoły. Jakie konkretnie są to informacje? Dzieci dowiadują się kto jest kim w ulu, kim są...
"O KRÓLEWNIE KTÓRA CHCIAŁA JEŹDZIĆ KOPARKĄ" JANUSZ WILCZYŃSKI
Królewna Monika marzy o żółtej koparce, nic innego nie zaprząta jej myśli, jak tylko wymarzony wielki sprzęt budowlany. Rodzice nie chcą się na to zgodzić, bo królewnie nie przystoi jeździć koparką, kto to widział? Co powiedzą dworzanie i poddani? Monika jednak nie ustaje w dążeniu do celu, na konkursie wokalnym śpiewa piosenkę rockową o swoim marzeniu, maluje jej obraz na ścianach pokoju. Rodzice wciąż są nieugięci. Czy małej królewnie uda się spełnić pragnienie? Przeczytajcie!
"O królewnie która chciała jeździć koparką" słyszałam już jakiś czas temu, ale kupiłam ją całkiem niedawno. Krótka, kwadratowa książeczka w biało-żółto-czarnej kolorystyce, z rysunkowymi ilustracjami wygląda bardzo przyjaźnie, cóż chcieć więcej? Przyjrzyjmy się zatem treści. Monika jest królewną łamiącą stereotypy, nie liczącą się z opinią społeczną, nie robi na niej wrażenia strach rodziców przed opinią królestwa, na konkursie zamiast spokojnej i grzecznej piosenki o słowiku, śpiewa rockowy utwór o wymarzonej koparce. Jej występ został nawet wyśmiany przez inne księżniczki. Niechęć królewskiej pary do zakupu koparki wpędza dziewczynkę w końcu w depresję i apatię, choć jej samopoczucie nie zostało wprost nazwane w taki sposób. Koniec końców rodzice decydują się kupić Monice wymarzoną koparkę, której obsługi dziewczynka uczy się pod okiem fachowca. To, co poza samą postacią głównej bohaterki spodobało mi się w książce, to dalsza część historii: królewna, która wcześniej została nawet wyśmiana za swoje niestandardowe upodobania, ratuje królestwo przed powodzią właśnie dzięki koparce i umiejętnościom posługiwania się nią. Nie przepadam za zakończeniami bajek w stylu "znalazła męża, mieli gromadkę dzieci i żyli długo i szczęśliwie", ale w tej książeczce również mąż jest niestandardową i łamiącą stereotypy toksycznej męskości postacią: szyje suknie damom dworu.
Nie może się obejść również bez opinii Nadzi. Jej najbardziej spodobał się kot, który zgubił królewską koronę i niczym się nie martwił, i oczywiście KOPARKA! 2 albo 3 lata temu, kiedy w końcu doczekałyśmy się budowy kanalizacji, Nadzia miała okazję wejść i spędzić chwilę na małej, żółtej koparce, a bajka przywołała jej wspomnienia. Najbardziej mnie samą ucieszyło to, że i postać Moniki i księcia przyjęła naturalnie, bo nie ma nic dziwnego w księżniczce obsługującej koparkę ani księciu krawcu.
Czy polecam? Oczywiście! Dla osób chcących wychowywać swoje dzieci bez toksycznych stereotypów, pokazać różnorodność bajkowych postaci, dla małych miłośniczek nietypowych księżniczek. Książka odpowiednia jest dla dzieci w wieku ok 4+. Komu nie polecam? Tradycjonalistom, dla których tradycyjne role płciowe są najważniejszą wartością, ale takich czytelników i czytelniczek raczej nie mam, prawda? :)
"O KRÓLEWNIE KTÓRA CHCIAŁA JEŹDZIĆ KOPARKĄ" JANUSZ WILCZYŃSKI
Królewna Monika marzy o żółtej koparce, nic innego nie zaprząta jej myśli, jak tylko wymarzony wielki sprzęt budowlany. Rodzice nie chcą się na to zgodzić, bo królewnie nie przystoi jeździć koparką, kto to widział? Co powiedzą dworzanie i poddani? Monika jednak nie ustaje w dążeniu do celu, na konkursie wokalnym...
"W PODRÓŻY, CZYLI TU I TAM" MAŁGORZATA RANDAK-JEZIERSKA
Samotna Jabłoń rosnąca pośrodku lasu rodzi syna, wilczka Adaminka. Wilczek z upływem czasu zaprzyjaźnia się z sarenką Basia, rodziną dzików, jeżem Teofilem i rojem pszczół. Obok znanego wszystkim lasu, za gościńcem, rośnie mroczny bór, do którego wchodzić nie wolno, to jednak nie powstrzymuje szalonych zwierzęcych dzieci, a szczególnie małego wilka, czującego zew i wezwanie z tego tajemniczego miejsca. Bór umiera, zwierzęta zostają w nim uwięzione, ale to nie koniec. Bór poza nadchodzącą śmiercią skrywa jeszcze jedną, dużo głębszą tajemnicę. Czy zwierzętom i drzewom uda się uratować przyjaciół, bór na granicy śmierci, i rozwiązać zagadkę czarnej dziury? Jak poradzą sobie bohaterowie i bohaterki, znajdujący się po dwóch stronach tej samej (czy aby na pewno?) rzeczywistości? Przeczytajcie i wciagnijcie się w tą niezwykłą opowieść tak jak my!
Książka przeleżała u nas sporo czasu, zanim udało nam się ją przeczytać. Dlaczego? Okładka nie zachęcała mojej kochanej dzieci do lektury, ale, że bywam czasem przebiegłą mamą, zabrałam ją jako jedyną książkę na wizytę w baaardzo nudnym miejscu. Zadziałało. Gdyby nie niedyspozycja mojego gardła, przeczytały byśmy ją na raz - ciężko było nam obu oderwać się od dziejących się wydarzeń.
Właściwie nie wiem od czego zacząć. W "Podróży, czyli tu i tam" spotykamy Jabłoń - samotną wśród innych drzew, z czasem przechodzącą coś na kształt transformacji, nawiązującą przyjaźnie i będącą mentorką całej gromadki. Sarenką Basia od początku zwróciła uwagę Nadzi - czemu jak tak grzeczna, płochliwa i nie wykazuje inicjatywy? - jednak i ona zmienia się z upływem stron, zmuszona następującą sytuacją staje się głosem rozsądku i pewną siebie dorastającą sarnią dziewczyną. Adaminek, wokół którego obraca się krąg wydarzeń, jest drzewo-wilkiem, zdecydowanym, ale i podążającym za przeczuciami i pragnącym wiedzy stworzeniem.
Poza przechodzącymi transformację wewnętrzną bohaterami i bohaterkami, mamy tu poruszonych sporo ważnych tematów. Przyjaźń pomimo wielu różnic, działanie w grupie, właściwie można by je nazwać kooperatywne, bór zatruty substancją z dziwnej beczki (skutki wywozu toksycznych substancji na dzikie wysypiska), adopcyjna rodzina (mamą jeża Teofila jest nietoperzyca Małgorzata), konsekwencje przemocy wobec zwierząt, nieobecny w dzieciństwie ojciec, Babka Władka będąca alegorią współczesnej czarownicy, radzenie sobie z własnymi kompleksami, dawanie komuś drugiej szansy, wchodzenie w dorosłość - tak wiele ważnych wartości zawartych w 120 stronach. Spotkamy się tu również z fizyką, teoriami dotyczącymi tworzenia i działania czarnych dziur czy antysobowtórami, a nawet cytatami z książek Stephena Hawkinga. Dorośli lubujący się w fantastyce, a szczególnie w utworach Pratchetta znajdą tu też odniesienia do jego twórczości. Niespodzianką dla mnie był fragment wiersza Wisławy Szymborskiej. W samej książce nie brak też poczucia humoru, choć miejscami słownictwo bywa bardzo a to bardzo dosadne - z tego względu książkę polecam dla dzieci w wieku 8-9+. Niezwykłe są też ilustracje.
Czy są minusy? Nie wiem. Mam bardzo ambiwalentny stosunek do tak szybkiej przemiany Dużego, właściwie niczym nie uzasadnionej - niestety, osoby przemocowe nigdy nie zmieniają się same z siebie, bez wieloletniej terapii, a tak powierzchowne ujęcie tematu, choć zapewne dobre w założeniu, w praktyce podtrzymuje pokutujący wciąż syndrom wybawiciela_ki, który nie jednej osobie zniszczył życie "bo on_a się zmieni, tylko potrzeba czasu" - to niestety tak nie działa.
Drugim, sprawdzonym na mojej córce minusem jest okładka, która mimo swojego uroku, nie robi wrażenia na dziecku.
Pełna niespodziewanych zwrotów akcji opowieść wciąga od pierwszego zdania, i nie odpuszcza aż do ostatniej strony. Wspomniana już akcja, miejscami komedia, horror, a nawet powieść filozoficzna i podręcznik fizyki - wspólnie tworzą powieść, którą nie pogardzi dziecko, a nawet osoba dorosła. Ogromne brawa dla autorki, za język, wyobraźnię i całokształt - to chyba najlepsza powieść skierowana do dzieci, jaką do tej pory czytałam, a na pewno najlepsza wśród grona polskich osób autorskich. Mam nadzieję, że niezamknięte sprawy ujawniające się w trakcie zakończenia są zapowiedzią kolejnej części przygód grona bohaterek i bohaterów, i jeszcze kiedyś wspólnie wybierzemy się w podróż tu i tam :)
"W PODRÓŻY, CZYLI TU I TAM" MAŁGORZATA RANDAK-JEZIERSKA
Samotna Jabłoń rosnąca pośrodku lasu rodzi syna, wilczka Adaminka. Wilczek z upływem czasu zaprzyjaźnia się z sarenką Basia, rodziną dzików, jeżem Teofilem i rojem pszczół. Obok znanego wszystkim lasu, za gościńcem, rośnie mroczny bór, do którego wchodzić nie wolno, to jednak nie powstrzymuje szalonych zwierzęcych...
"BĄDŹ TYM, KIM JESTEŚ!" TODD PARR
Książka "Bądź tym, kim jesteś" przeznaczona jest dla dzieci zaczynających przygodę z samodzielnym czytaniem, przede wszystkim ze względu na niewielką ilość zawartej w niej treści, jak i dla młodszych dzieci do wspólnej lektury z rodzicami.
Każda strona zawiera w sobie jedno motywacyjne zdanie uzupełnione tematycznym obrazkiem.
Cała treść książki zawiera się w tytule "Bądź tym, kim jesteś", bez względu, a może właśnie ze względu, na wiek, kolor skóry, miejsce zamieszkania, język którego używasz, pochodzenie. Każdy i każda zasługuje na szacunek i miłość, a różnice i odmienność są wartościami, które ubarwiają życie, warto również je nawzajem poznawać, poznając innych ludzi, ich życie i kulturę czy upodobania. Nie brak tu również słów o życiu wewnętrznym, o odczuwaniu emocji i byciu w zgodzie z nimi, okazywaniu uczuć, życiu w zgodzie z własnymi potrzebami, samorozwoju, nauce zgodnie ze swoimi potrzebami i szukanie sposobów, dzięki którym nauka staje się łatwiejsza, pewności siebie i obronie własnych przekonań, a nawet o tym, że wyrażać siebie można poprzez własny strój i image. Wśród słów o relacjach z innymi pojawia się rada, by szukać osób z którymi się rozumiemy, coś nas z nimi łączy, i z nimi się trzymać.
Ilustracje są po prostu cudowne w swoim przekazie, choć wcale nie skomplikowane artystycznie. Osoby w dwóch różnych kolorach butów (pięknie przedstawiony fakt, iż wcale niekonieczne jest dostosowywanie do norm społecznych), kolory skóry realne i wcale nie realne, różne kolory włosów, fryzury (nawet dredy są), chłopiec w szalu boa, dziewczynka ze skrzydłami, w różowej czapce pirackiej z kokardą zamiast czaszki, inna grająca w bejsbol, jest nawet kolorowy robot i kosmici.
Na ilustracji dotyczącej języków jest wzmianka o języku migowym i językach zwierząt, którymi one również się porozumiewają, jak też o nauce innych języków.
Wśród domów mamy bloki, domy jednorodzinne, moskiewski budynek, dom z afrykańskiej wioski (brak mi wiedzy, by określić skąd dokładnie pochodzi, Afryka to ogromny kontynent a nie jednorodne państwo), przyczepę kempingową i psią budę.
Uwielbiam ilustracje do słów "Miej odwagę" i malutką rybkę podpływającą do wielkiego rekina, i do "Broń swoich przekonań", gdzie mała myszka krzyczy do atakującego ją kota wielkie i zdecydowane "NIE!" - cudowny przekaz o stawianiu granic pomimo czyjejś rzeczywistej bądź nie, przewagi.
Na jednej ze stron dzieci uczą się rozróżniać emocje, które to emocje przedstawione są na przykładzie pieska, co mówi też o tym, że nie tylko ludzie je odczuwają.
Na stronach mówiących o poznawaniu inności mamy różne tradycyjne potrawy i stroje, i grupę osób, które wspólnie spędzają czas, poznają siebie i nawzajem swoją kulturę.
Jedynym zauważonym przeze mnie minusem są bardzo jaskrawe kolory, zbyt intensywne dla maluchów.
Strony książki są z dość grubego papieru, okładka twarda, w dużym formacie (26cmx26cm), ilustracje powstały na tablecie do rysowania, gdzie najpierw tworzone były czarne kontury, później zaś były one wypełniane kolorami, czcionka użyta w publikacji wymyślona została przez autora.
Książkę czytać można ze starszymi maluchami, gdzie tekst będzie wartością dodaną, a książkę użyć można do poznawania podstawowych kolorów, wskazywania i nazywania elementów na nieskomplikowanych ilustracjach. Jak również ze starszymi dziećmi, w rozmowach z którymi można wgłębić się w treść słów, a przede wszystkim ilustracji, na których analizie i wypływających z nich wnioskach spędzić można wiele godzin. Taka mała książka, a tyle w niej pozytywnych treści.
Na koniec dodam jeszcze, że w pierwszej chwili w formie przekazu książka skojarzyła mi się z inną, posiadaną przez nas lekturą, "Zasady są po to, żeby je łamać. Dziecięcy przewodnik po anarchii".
Czy polecam? Oczywiście, że tak. Komu? Rodzicom, dla których wychowanie dzieci w szacunku dla odmienności i w duchu toleracji jest ważne, ważne jest też wychowanie pewnej siebie i swojej wartości młodej osoby. Rodzicom, których dzieci należą do grup mniejszościowych lub z takimi osobami się spotykają. Rodzicom, dla których zwierzęta i szacunek dla nich jest równie ważny, jak szacunków do istot ludzkich. Komu nie polecam? Długa lista... W skrócie: wszystkim rodzicom i nauczycielom zgadzającym się z ideą polityki edukacyjnej ministra Czarnka.
"BĄDŹ TYM, KIM JESTEŚ!" TODD PARR
Książka "Bądź tym, kim jesteś" przeznaczona jest dla dzieci zaczynających przygodę z samodzielnym czytaniem, przede wszystkim ze względu na niewielką ilość zawartej w niej treści, jak i dla młodszych dzieci do wspólnej lektury z rodzicami.
Każda strona zawiera w sobie jedno motywacyjne zdanie uzupełnione tematycznym obrazkiem.
Cała treść...
"SKĄD SIĘ (NIE) BIORĄ DZIECI?" BIANCA-BEATA KOTORO, WIESŁAW SOKOLUK
Książka "Skąd się (nie) biorą dzieci?" była u nas w użyciu jakieś 2-3 lata temu. To poradnik dla rodziców, o tym jak rozmawiać z dziećmi o tytułowym temacie, ale też opowiadanie o dzidziusiu i psiątkach i tłumaczenie jak właściwie dochodzi do zapłodnienia.
W poradniku podkreślone jest, by używać zrozumiałego dla dzieci języka i metafor, jednocześnie wplatając w nie poprawne, naukowe nazwy części ciała i zachodzących w nim procesów. Cieszę się również, że wspomniane zostało o dziecięcej ma*tu*bacji jako normalnym etapie rozwoju. Instruktarz zawiera też przykładowe rozmowy z dziećmi w różnym wieku, o częściach ciała, menstruacji, biustonoszu, rodzeństwie i zapłodnieniu. I samemu poradnikowi niewiele mam do zarzucenia, chociaż coś zawsze znajdę ;)
Opowiadanie jest dość proste, dzieci są zaciekawione jak to się stało, że urodziły się psiątka i dzidziuś, skąd wzięły się w brzuchach swoich mam, rozmawiają ze sobą o tym, mają w planach zapytać rodziców.
Następnie jest opis zapłodnienia u roślin, zwierząt i u człowieka. No o właśnie, tu mam kilka uwag. Po pierwsze, zapłodnienie roślin i zwierząt jest opisane bardzo szczegółowo i uzupełnione anatomicznymi rysunkami, zapłodnienie człowieka zaś nie. Gdybym była dzieckiem, zrozumiała bym, że plemniki magicznie wskakują do pochwy z penisa w trakcie przytulania - w przypadku psów opisana jest penet*acja, w przypadku ludzi - już nie.
Na plus oceniam wspomnienie o cesarskim cięciu i obrazki ilustrujące poród naturalny.
Nie podoba mi się nazywanie płodu dzidziusiem od samego początku - jeśli dbamy o poprawny język, to dbajmy o niego w każdym aspekcie. Dzidziusiem się jest po urodzeniu, nie przed, przed przyszła mama jest w ciąży a w brzuszku ma płód, i tak od początku sama tłumaczyłam to Nadzi.
Z bardzo osobistej perspektywy nie lubię nazw użytych w książce takich jak ci*ka czy srom (ze względu na jego dawne znaczenie: wstyd), sama używam słowa wulwa - łacińskiej nazwy anatomicznej zewnętrznych narządów płciowych.
Kolejny minus to przekazana informacja, iż każda kobieta musi nosić biustonosz - no nie, nie każda. Noszenie go bądź nie to wybór.
W temacie menstruacji wspomniano tylko o podpaskach, zupełnie pomijając równie popularne w użyciu tampony, majtki menstruacyjne czy kubeczek.
Czy polecam? Ogółem tak, nie jest to zła książka, ale z wyżej wspomnianymi uwagami. Choć domyślam się, że jest sporo od niej lepszych lektur, o tym, skąd się biorą dzieci.
"SKĄD SIĘ (NIE) BIORĄ DZIECI?" BIANCA-BEATA KOTORO, WIESŁAW SOKOLUK
Książka "Skąd się (nie) biorą dzieci?" była u nas w użyciu jakieś 2-3 lata temu. To poradnik dla rodziców, o tym jak rozmawiać z dziećmi o tytułowym temacie, ale też opowiadanie o dzidziusiu i psiątkach i tłumaczenie jak właściwie dochodzi do zapłodnienia.
W poradniku podkreślone jest, by używać...
"Mój cień jest różowy" to krótka, acz bardzo wartościowa bajka o tym, by mimo lęku przed oceną innych być po prostu sobą i robić to, co się lubi. Napisana została na podstawie prawdziwej historii syna autora, Scotta Stuarta.
Rymowana historia opowiadana jest z perspektywy chłopca, który, a właściwie, którego cień, uwielbia wszystko co jest różowe i "dziewczęce", jest szczęśliwy, gdy może ubrać spódniczkę i tańczyć, ale bardzo boi się tego, że jest inny od mężczyzn w swojej rodzinie, których cień jest niebieski, i od rówieśników. Jego lęk pogłębia reakcja taty, smutnego i zmartwionego odmiennością syna. Chłopiec idąc pierwszy dzień do szkoły ucieka z niej po wejściu do klasy i zorientowaniu się, że wszyscy na niego patrzą. Dopiero wtedy ojciec zaczyna go wspierać, pokazując, że w rodzinie było wiele osób marzących o czymś innym, a robiących coś zupełnie innego ze względu na to, że bali się społecznej oceny, i wcale dobrze na tym nie wyszli. Są i kobiety marzące o "męskich" zawodach, i mężczyźni marzący o byciu artystami, i dziewczyna kochająca dziewczyny. Tata, chcąc wesprzeć syna, sam ubiera różową spódniczkę, i w takim stroju odprowadza go do szkoły. Chłopiec czuję się inny, ale docenia własną odmienność i szybko zostaje zaakceptowany przez klasę.
Moim zdaniem książeczka przeznaczona jest dla dzieci w wieku 5+, jest duża, kradratowa, posiada twardą okładkę, ale już zwykłe, papierowe strony. Doceniam lekko przerysowane, kolorowe i atrakcyjne ilustracje uatrakcyjniające czytanie.
Nadzię bardzo poruszyło to, że tata nie wspierał syna od początku, bo rodzice zawsze, mimo wszystko powinni akceptować swoje dzieci i pomagać im w trudnych sytuacjach.
Książka "Mój cień jest różowy" jest jedną z niewielu publikacją łamiącą stereotypy toksycznej męskości występujące bardzo często w treściach dla dzieci. Jest również książką bardzo potrzebną, by zaakceptować swoją, lub cudzą odmienność. Polecam ją wszystkim rodzicom otwartym na własne dzieci i chcącym, by czuły się one kochane, akceptowane i pewne siebie, bo bez wsparcia najbliższej rodziny ciężko jest funkcjonować, szczególnie dzieciom. Polecam ją też tym rodzicom, które chcą powiedzieć swoim dzieciom "kocham Cię i akceptuję, bez względu na wszystko", jak też dzieciom zdziwionym odmiennością swoich kolegów i koleżanek, i ich nieprzystawaniem do stereotypów płciowych. Nie polecam za to osobom chcącym utrwalać owe stereotypy - ale tu takich nie ma, prawda?
"Mój cień jest różowy" to krótka, acz bardzo wartościowa bajka o tym, by mimo lęku przed oceną innych być po prostu sobą i robić to, co się lubi. Napisana została na podstawie prawdziwej historii syna autora, Scotta Stuarta.
Rymowana historia opowiadana jest z perspektywy chłopca, który, a właściwie, którego cień, uwielbia wszystko co jest różowe i "dziewczęce", jest...
Zamówiłam książkę "Slow Fashion" w niedługim czasie od jej wydania. Ostatnimi czasy Nadzia bawi się w projektowanie ubrań, chciałam więc pokazać jej również etyczną stronę mody. Na pierwszy rzut oka trochę się zawiodłam - spodziewałam się książki konkretnej, mówiącej o odpowiedzialnej modzie zrozumiałym dla dzieci językiem, lecz pełnej faktów, naukowej. Czy to źle? Myślę, że nie, choć chciała bym by również pozycja dla dzieci, zwłaszcza dzieci w wieku wczesnoszkolnym, o etycznym przemyśle modowym kiedyś powstała.
"Slow Fashion" to wierszowana opowieść o tym, by odpowiedzialnie używać i kupować ubrania. W książce jest mowa o tym, by nie kupować ubrań w nadmiarze, naprawiać zniszczone, przerabiać, a gdy już trzeba coś kupić - robić to w sklepach z używaną odzieżą albo, jeśli kupujemy nowe - to tylko takie, które będą dobrej jakości i długo nam posłużą , by dzielić się lub wymieniać rzeczami które są już niepotrzebne lub za małe, dbać o te stroje, które już mamy, rzeczy można też uszyć własnoręcznie z przyjaznych środowisku materiałów. Ważnym aspektem, który na całe szczęście nie został pominięty, jest informacja, że są na świecie ludzie noszący codziennie to samo ubranie, niestety nie ma tu jednak informacji dlaczego. Jeśli dziecko zada takie pytanie, warto byłoby znać na nie odpowiedź. W końcu dzieci lubią pytać, duuuużo pytać ;)
Nadzia chętnie słucha "Slow Fashion", szczególnie w towarzystwie malutkiej kuzynki, do której krótko przed zakupem książki trafiły wszystkie ubranka Nadzi z pierwszych dwóch lat jej życia. Książka stała się też dodatkowym motorem napędowym, żeby Nadzia zdecydowała się oddać "w świat" rzeczy już jej niepotrzebne czy takie, którymi straciła zainteresowanie. Od zawsze kupujemy rzeczy używane, szczególnie ze względu na ich unikatowość, ale teraz za każdym razem gdy mówię, że trzeba kupić jakieś ubranie pojawia się pytanie "mamo, ale używane, prawda?". Poza tym Nadzia teraz wszystkie zniszczone ubrania chce przerabiać, choćby na ubranka dla lalek - byle tylko jak najmniej wyrzucać.
Ilustracje uzupełniające treść książki są dość proste, pozbawione zbędnych detali, odnoszące się do treści znajdującej się na konkretnej stronie. Doceniam bardzo fakt, iż postacie występujące w książce mają różne kolory skóry.
Książka przeznaczona jest dla dzieci w wieku przedszkolnym, średnio w wieku 5+, użyty język będzie zrozumiały bez problemu dla dzieci w tym wieku, większą trudność może sprawić sama treść, szczególnie jeśli rodzice nie są zaznajomieni z opisywanym tematem.
Czy polecam? Jak najbardziej, rodzicom którzy chcą zainteresować swoje dzieci etyczną modą, nauczyć je szacunku do ubrań, pokazać, jak wielki wpływ na stan Ziemi mają nasze codzienne decyzje.
Podsumowaniem niech będzie cytat z ostatniej strony:
"Mądrzy ludzie na całym świecie
teraz bawią się modą z rozwagą.
Jeśli chcesz troszczyć się o wspólną Ziemię,
roztropnie postępuj ze swoim odzieniem."
Zamówiłam książkę "Slow Fashion" w niedługim czasie od jej wydania. Ostatnimi czasy Nadzia bawi się w projektowanie ubrań, chciałam więc pokazać jej również etyczną stronę mody. Na pierwszy rzut oka trochę się zawiodłam - spodziewałam się książki konkretnej, mówiącej o odpowiedzialnej modzie zrozumiałym dla dzieci językiem, lecz pełnej faktów, naukowej. Czy to źle? Myślę,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Prawie biała okładka z wielkimi kocimi oczami i noskiem, i ten tytuł.... "Pustka"...
Pustka. Pustka odwiedza dziewczynkę tęskniącą za zmarłym kotem. Jest Pustką po nim, niczym innym, nie ma uszu, nie ma nic, jest biała i duża, i odrobinę przerażająca. To dobry graficzny opis uczucia pustki, białej plamy po kimś kto był, a kogo już nie ma. Niedefiniowalna biała plama. Dziewczynka zadaje jej sporo pytań, o to kim jest, czy znała jej kotka, czy może jej dotknąć, i, co najważniejsze, czy zawsze będzie już taka ogromna? Być może z czasem się zmniejszy, może.
Książka ma ogromną wartość terapeutyczną po śmierci ukochanego zwierzęcego przyjaciela, może nie pomaga pogodzić się z jego odejściem, ale pozwala zrozumieć własne uczucia, trudne do nazwania i interpretacji, szczególnie dla młodszych dzieci. "Pustka" nie zawiera zbyt wiele treści, większość miejsca zajmują ilustracje przedstawiające główne bohaterki: dziewczynkę i Pustkę właśnie, pozbawione niepotrzebnych szczegółów, skupiające się na przeżyciach, postaciach i emocjach kłębiących się wokół.
Czy polecam? No tak, polecam, każde dziecko w którego domu są zwierzęta, mniejsze czy większe, wcześniej czy później straci swojego przyjaciela, będzie czuło pozostawioną po śmierci pustkę, której nie da się zapełnić. Na taki moment warto mieć w głowie, poza byciem, bliskością, rozmowami, również odpowiednią lekturę która pomoże w zrozumieniu emocji, i poczucia braku - tytułowej pustki. A to jest najlepsza z możliwych książka na ten smutny moment.
Prawie biała okładka z wielkimi kocimi oczami i noskiem, i ten tytuł.... "Pustka"...
Pustka. Pustka odwiedza dziewczynkę tęskniącą za zmarłym kotem. Jest Pustką po nim, niczym innym, nie ma uszu, nie ma nic, jest biała i duża, i odrobinę przerażająca. To dobry graficzny opis uczucia pustki, białej plamy po kimś kto był, a kogo już nie ma. Niedefiniowalna biała plama....
Ania Robaczek, dziewczynka zafascynowana światem owadów, dostaje w prezencie od babci magiczną lupę. Jakie ma ona właściwości? I czy Ani uda się uratować ogród znajdujący się na sąsiedniej posesji? Zapraszam do czytania! :)
Kupując kakaowy miód zerknęłam na inne, dostępne w sklepie pasieki produkty. Jednym z nich była książka "Ania Robaczek ratuje pszczoły". Kupiłam ją właściwie bez dłuższego zastanowienia, kolejna lektura o dzikich zapylaczach zawsze się przyda.
Króciutka powieść opowiada o Ani, dziewczynce uwielbiającej wszystkie owady, która zostaje poproszona o uratowanie ogrodu przed zniszczeniem. Powodem owego zniszczenia jest jej sąsiad, Staś - chłopiec większość czasu spędzający w domu. Ania siłą zmusza go do bliższego zapoznania się ze światem owadów, czym przekonuje go do zmiany decyzji o budowie chodnika, a dzięki temu również inni mieszkańcy dzielnicy zaczynają dbać o własną i wspólną przestrzeń, by stała się przyjazna owadom.
Plusy? Postać energicznej, żywiołowej i gotowej do działania dziewczynki, która pośrednio przyczynia się do zmiany społecznej. Kolorowe, pełne szczegółów ilustracje. Dzieci o różnych kolorach skóry, choć niestety główna bohaterka jest biała. Znajdujace się na początku i końcu książki ciekawostki o owadach. Podkreślenie ich istotności w naszym życiu i świecie.
Minusy? Jeden, acz bardzo duży. Ania stosuje przymus i terapię szokową wobec Stasia, mówiąc dosadniej - używa wobec niego przemocy.
Nadzi "Ania Robaczek" średnio się spodobała, delikatnie mówiąc. Początek był zaakceptowany bez zarzutów, jednak przemoc użyta przez Anię wobec Stasia odrzuciła Nadzię od dalszej lektury, bo przecież "tak nie wolno!".
Czy polecam? Nieszczególnie. Nawet jeśli książka ma nieść za sobą przekaz o szacunku do przyrody i innych istot, to nie może on przychodzić poprzez przemoc wobec innych ludzi. Nie i już.
Ania Robaczek, dziewczynka zafascynowana światem owadów, dostaje w prezencie od babci magiczną lupę. Jakie ma ona właściwości? I czy Ani uda się uratować ogród znajdujący się na sąsiedniej posesji? Zapraszam do czytania! :)
Kupując kakaowy miód zerknęłam na inne, dostępne w sklepie pasieki produkty. Jednym z nich była książka "Ania Robaczek ratuje pszczoły". Kupiłam ją...
"Kosmiczne dziewczyny" to książka o 50 kobietach, które miały ogromny wpływ na rozwój badań kosmicznych, czy to w kosmosie czy na ziemi. Rozpoczyna się wstępem autorki, która opowiada o swojej drodze edukacyjnej i zawodowej do momentu stworzenia tej publikacji, dziś jest ona koordynatorką pracy brytyjskich specjalistów od lotów załogowych i problemów związanych z mikrograwitacją, co jeszcze niedawno wydawało się jej niemożliwe. Książka została podzielona na pięć rozdziałów tematyczno-czasowych: Przedpole podróży kosmicznych (->1957), Zaranie ery kosmicznej (1957 -> 1972), Stacje i promy kosmiczne (1972 -> 2000), Życie i działalność w kosmosie (2000 -> 2017), Przyszłość podbojów kosmicznych (2017 ->). Kobiety, których postacie zostały przedstawione w lekturze wykonywały różne zawody, były matematyczkami, fizyczkami, uczonymi, pilotkami, przedsiębiorczyniami, spadochroniarkami, kosmonautkami, prawniczkami, inżynierkami, pielęgniarkami, programistkami, włókniarkami, zegarmistrzyniami, fizjolożkami, szwaczkami, astronautkami, aktorkami, nauczycielkami, lekarkami, chemiczkami, polityczkami, psycholożkami, biochemiczkami, kierowniczkami lotów, działaczkami politycznymi, geolożkami, astrofizyczkami, badaczkami. Wiele z nich było pionierkami w swojej dziedzinie, z powodu płci, koloru skóry, pochodzenia czy statusu społecznego. Kobiety o których mowa w książce to: Émilie du Châtelet, Ada Lovelace, Jeannette Piccard, Mary Sherman Morgan, Jacqueline Cochran, Walentina Tierieszkowa, Jerrie Cobb, żony astronautów misji Mercury 7, Eilene Galloway, Mary Jackson, Dee O'Hara, Katherine Johnson, Margaret Hamilton, "Little Old Ladies" z Waltham, Poppy Northcutt, Rita Rapp, Dottie Lee, Szwaczki z ILC, Sally Ride, Swietłana Sawicka, Nichelle Nichols, Christa McAuliffe i Judy Resnik, Mae Jemison, Helen Sharman, Eileen Collins, Chiaki Mukai, Claudie Haignere, Patricia Cowings, Irene Long, Peggy Whitson, Julie Robinson, Suni Williams, Jeanne Lee Crews, Kalpana Chawla i Laurel Clark, Nicole Buckley, Berti Brigitte Meisinger, Samantha Cristoforetti, Noriko Shiraishi, Anousheh Ansari, Ginger Kerrick, Jelena Sierowa, Liu Yang i Wang Yaping, Kelly Latimer, Gwynne Shotwell, Frances Westall, Simonetta Di Pippo, Ellen Stofan, Monica Grady, Gerda Horneck, Anita Sengupta.
Opisie każdej z kobiet towarzyszy również cytat zaczerpnięty z jej życia, jak też ilustracja jej postaci stworzona przez studentki i studentów London Collage of Communication. Na stronach sąsiadujących ze wstępem autorki znajdziemy kalendarium dziejów eksploracji kosmosu od roku 1543 i dzieła Kopernika do roku 2016. Na końcu książki znajdują się strony do wykorzystania przez czytelniczki do zaplanowania własnej misji kosmicznej włącznie z dziedzinami, której będzie ona dotyczyć. Bo przecież wszystko jest możliwe jeśli bardzo mocno do tego dążymy - i taki właśnie jest przekaz książki "Kosmiczne dziewczyny". Nie ma rzeczy niemożliwych, wystarczy nie tylko bardzo chcieć, ale też pracować na spełnienie swoich marzeń.
Jednym minusem jaki zauważyłam jest brak podpisów do gwiazdozbiorów umieszczonych na wewnętrznej stronie obu okładek - nie każdy je zna i potrafi rozpoznać.
Czy polecam? Pewnie! Silne, odważne, wyjątkowe kobiety, badania i eksploracja kosmosu - nie pozostaje nic jak tylko zagłębić się w lekturze, i w marzeniach o samodzielnym badaniu przestrzeni kosmicznej.
"Kosmiczne dziewczyny" to książka o 50 kobietach, które miały ogromny wpływ na rozwój badań kosmicznych, czy to w kosmosie czy na ziemi. Rozpoczyna się wstępem autorki, która opowiada o swojej drodze edukacyjnej i zawodowej do momentu stworzenia tej publikacji, dziś jest ona koordynatorką pracy brytyjskich specjalistów od lotów załogowych i problemów związanych z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-04-29
Isadora Moon prosi rodziców o przygotowanie przyjęcia urodzinowego, jednak ma ono wyglądać podobnie jak u ludzkich dzieci. Isadora nie chce typowych, wampirzych czy elfich urodzin. Czy nieobeznani z ludzkimi tradycjami rodzice dadzą sobie radę z takim wyzwaniem? I jakie wynikną z tego konsekwencje? Przeczytajcie!
Isadora, wampirko-elfka, czarno-różowa dziewczynka z wiecznym bałaganem na głowie chce świętować urodziny w gronie ludzkich przyjaciół. Rodzice, pochodzący z zupełnie innej "bajki" niezbyt potrafią odnaleźć się w przedstawionych przez Isadorę prośbach - mamy tu aluzję do konfliktu pokoleń rodziców i dzieci, a także do rozbieżności w widzeniu świata. Inwencja twórcza rodziców przerasta to, o czym marzyła córka. Pomimo, że tata wampir i mama wróżka chcą dobrze, mijają się z pragnieniami córki, co również nam, rodzicom, ma dać do myślenia, że nie wszystko o czym my uważamy, że będzie dobre dla naszych dzieci, rzeczywiście takie jest, jednocześnie też pokazując dzieciom, że rodzice przesadzając nie robią tego ze złośliwości, a z (nadmiernej) troski.
To, co bardzo mi się podoba w książeczkach o Isadorze, to współpraca. Często w literaturze dziecięcej dzieci podzielone są według płci, dziewczynki robią coś innego, chłopcy coś innego, jakby po prostu nie mogły i nie mogli się bawić wspólnie. Tu tak właśnie jest. Paczka Isadory składa się z dzieci obojga płci, które świetnie się ze sobą bawią i dogadują, jak też wspólnie rozwiązują problemy, drogą małych kroczków.
Isadora pragnąc być podobna do innych dzieci marzy o przyjęciu, które nie będzie się wyróżniać. Pomimo zaistniałych komplikacji przyjaciele i przyjaciółki Isadory są zachwyceni i zachwycone jej imprezą urodzinową, właśnie z powodu jej odmienności. Mówi to naszym dzieciom o tym, że nie wszystko co inne, odmienne, i być może w naszej ocenie, niedopasowane do ogółu, znaczyć będzie dla innych coś złego, nasza odmienność może stać się naszą zaletą.
Nie mogę oczywiście pominąć informacji o prześlicznych ilustracjach w kolorach czerni i różu, którymi Nadzia jest zachwycona - w końcu wraz z fioletem, to jej ulubione kolory.
Czy polecam? Pewnie, że tak! Wartościowa książeczka z miłą estetycznie oprawą graficzną, w lekko mrocznym i wampirzym klimacie, szkolne przyjaźnie, i wydarzenia, które dotyczyć mogą każdego dziecka. Nie bójcie się, Wasze dzieci nie przerażą się wampirzymi aspektami, to nie horror :)
Isadora Moon prosi rodziców o przygotowanie przyjęcia urodzinowego, jednak ma ono wyglądać podobnie jak u ludzkich dzieci. Isadora nie chce typowych, wampirzych czy elfich urodzin. Czy nieobeznani z ludzkimi tradycjami rodzice dadzą sobie radę z takim wyzwaniem? I jakie wynikną z tego konsekwencje? Przeczytajcie!
Isadora, wampirko-elfka, czarno-różowa dziewczynka z...
2021-04-29
"Globalne ocieplenie" to swego rodzaju encyklopedia dla starszych najmłodszych, zapoznająca dzieci z tematem kryzysu klimatycznego. Dla Nadzi jest zbyt "dorosła" ale mimo to wyciagnęłyśmy z jej treści dużo, mimo, że wiele rzeczy musiałam "konwertować" na prostszy i łatwiejszy do przyswojenia język.
Książka "Globalne ocieplenie" podzielona jest na cztery części: Co to jest globalne ocieplenie?, Co to dla nas oznacza?, Co wspólnie możemy zrobić?, Co Ty możesz zrobić?. Każda z części podzielona jest na rozdziały.
Część pierwsza to postępujące zmiany w temperaturze panującej na Ziemi, informacje dotyczące paliw kopalnych, ich wydobywania i procesu powstawania, czym są, jak powstają i jaki wpływ mają gazy cieplarniane, czym właściwie jest i jak przebiega efekt cieplarniany, przyrost ludności na świecie, jak życie w mieście wpływa na środowisko.
Część druga, Co to oznacza dla nas? zawiera informacje o szybkim topnienia lodowców i wynikających z tego konsekwencjach, przyrost poziomu mórz i oceanów, radykalne zmiany pogodowe, klęski żywiołowe, zanieczyszczenie środowiska, smog, rozprzestrzenianie się chorób, wywieranie gatunków zwierząt - co najbardziej poruszyło Nadzię.
Część trzecia prezentuje takie tematy jak: współpraca międzynarodowa w celu ograniczenia zmian klimatycznych, ekologiczne źródła energii, ekologiczny transport, ekologiczne rozwiązania w domu, ochrona lasów i oceanów.
Część czwarta to poradnik, jak my możemy zatrzymać zmiany klimatu: wyjaśnienie czym jest ślad węglowy, obliczanie własnego śladu węglowego, sposoby na oszczędność energii, wody, poziom dostępu do niej w poszczególnych rejonach świata, zmniejszenie ilości odpadów, recykling, bioreaktory domowe, codzienne rady dotyczące codziennych czynności mające wpływ na środowisko.
Na końcu książki znajduje się słownik i indeks terminów.
Książka zawiera nie tylko interesującą merytorycznie treść, ale i ciekawe rozwiązania graficzne. Nie brak w niej zdjęć, wykresów, map czy schematów. Ułatwiają one zrozumienie poszczególnych tematów, jak też uprzyjemniają czytanie. Sama treść przeznaczona jest dla dzieci w wieku 9-10lat. Minusem jest część przedstawionych w ostatniej części rozwiązań, których nie da się na chwilę obecną przełożyć na polską rzeczywistość.
Zmiany klimatyczne są bardzo ważnym i istotnym tematem, od nas bowiem zależy przyszłość świata w jakim będziemy żyć, w jakim żyć będą nasze dzieci. Warto więc świadomość ekologiczną budować w nich od samego początku. Bez zastanowienia więc polecam tą lekturę nie tylko dzieciom, ale i dorosłym. Warto poszerzać swoją wiedzę i świadomość.
"Globalne ocieplenie" to swego rodzaju encyklopedia dla starszych najmłodszych, zapoznająca dzieci z tematem kryzysu klimatycznego. Dla Nadzi jest zbyt "dorosła" ale mimo to wyciagnęłyśmy z jej treści dużo, mimo, że wiele rzeczy musiałam "konwertować" na prostszy i łatwiejszy do przyswojenia język.
Książka "Globalne ocieplenie" podzielona jest na cztery części: Co to...
2021-04-29
Isadora wraz ze swoją klasą wybiera się na występ baletowy swojej ulubionej artystki, Tatiany Tutu. Poza wychowawczynią dziewczynce towarzyszą rodzice, którzy postanowili zaangażować się w szkolne życie córki i jej ulubiona, ożywiona maskotka, Różowy Królik. Czy Isadorze spodoba się występ? Czy uda się jej poznać idolkę? I jak poradzą sobie jej rodzice w nowej dla siebie sytuacji? Przeczytajcie!
"Isadora Moon tańczy w balecie" to kolejna część przygód małej wampirko-elfki, łączącej w sobie cechy obojga rodziców. Ta część, w porównaniu z poprzednimi, niesie w sobie najmniej treści edukacyjnych. Isadora, zupełnym przypadkiem spotyka Tatianę, załamaną skręconą kostką, przez co trzeba będzie odwołać spektakl. Podczas rozmowy artystka okazuje się być taka sama, jak inni, przeżywa te same emocje, smucą ją te same rzeczy. Jest jednocześnie niezwykła z powodu swojego talentu, jak zwyczajna jako osoba. Mówi to naszym dzieciom o tym, że idolki i idole nie są kimś nadzwyczajnym, ale ludźmi takimi samymi jak one. Czasami zwykłe wsparcie, okazanie serca i zainteresowanie się czyjąś sytuacją może przynieść tej osobie dużą pomoc, za co i nas później może spotkać coś dobrego, jak zaproszenie ze Isadory wraz z całą rodziną na kolejny spektakl. Tytuł niestety jest mylący, bo to wcale nie Isadora tańczy w balecie, co może z lekka zawieść młode czytelniczki i czytelników. Balet jest jednak tematem przewodnim książki. Z tego oto powodu Nadzia chciała, by była to jej pierwsza czytana na głos lektura wśród nowo zakupionych książek. Nadzia uwielbia balet na równi z Isadorą.
Kolejny poruszony temat dotyczy rodziców Isadory. Z powodu swojej odmienności dotychczas obawiali się oni brać aktywnego udziału w szkolnym życiu swojej córki, okazuje się jednak, że strach ma tylko wielkie oczy. A to, czego bardzo nie lubimy, po przetestowaniu może okazać się wcle nie takie złe, jak sądziliśmy do tej pory.
"Isadora Moon tańczy w balecie" to przede wszystkim lektura dla osób, które znają poprzednie części jej przygód, niestraszna im różowo-czarna estetyka z wampirzymi elementami, ale i dla dzieci, które ćwiczą, lub chciałyby zacząć ćwiczyć balet, jako element rozwojowy lub wzmacniający dla ich pasji. Czy polecam? No raczej! U nas ta książka sprawdza się świetnie!:)
Isadora wraz ze swoją klasą wybiera się na występ baletowy swojej ulubionej artystki, Tatiany Tutu. Poza wychowawczynią dziewczynce towarzyszą rodzice, którzy postanowili zaangażować się w szkolne życie córki i jej ulubiona, ożywiona maskotka, Różowy Królik. Czy Isadorze spodoba się występ? Czy uda się jej poznać idolkę? I jak poradzą sobie jej rodzice w nowej dla siebie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-04-29
Pola i Bułka to siostry. Pola, starsza z nich, jest odpowiedzialna i bardzo pomocna w domowych obowiązkach. Gdy ich mama na kilka miesięcy trafia do szpitala, dziewczynki zostają pod opieką ciągle wyjeżdżającego taty i szalonej ciotki. Zupełnym przypadkiem dziewczynki poznają tajemniczą postać, Wiłkę. Białowłosą rówieśniczkę Poli, zamkniętą w domu przez surową matkę. Czy dziewczynkom uda się wspólnie rozwiązać problemy i pomóc nowej przyjaciółce? Przeczytajcie.
Nie do końca wiedziałam, czego spodziewać się po "Wiłce". Domyślałam się tylko, że baśń dotyczyć będzie tematów ważnych i istotnych. Na pierwszy plan wysuwa się tutaj temat przemocy domowej, któremu zostało poświęcone najwięcej miejsca. Mama Wiłki jest Wiłą, magiczną istotą, która porzuciła swoje plemię dla miłości do człowieka. Człowieka, z którym nie do końca potrafiła ułożyć sobie życie z powodu różnic. No cóż, nie zgadzam się, by różnice w podejściu do życia mogły przekreślić związek, o ile jest dobra wola obu stron, by nadal być razem i znaleźć konsensus. Tutaj niestety nie ma ani jednej wzmianki o próbach porozumienia: albo po mojemu, albo wcale. Mama Wiłki, chcąc wrócić do swojej rodziny, zabrała ją od ojca, jego poważnie raniąc, a dziewczynce mówiąc, że porzucił je bez słowa. Niestety, ten problem jest powszechny, gdy po rozstaniu rodzice swoje żale do drugiej osoby wpajają dziecku, budując w nim nienawiść do drugiego rodzica. Mama Wiłki była kiedyś świetną tancerką, próbuje więc nauczyć swoją córkę ngjarty, magicznego tańca Wił, dziewczynka jest jednak w połowie człowiekiem, nie ma więc ani siły, ani szybkości, ani wytrzymałości rodu Wił. Jej mama nie jest w stanie tego zaakceptować, wymuszając na córce ciągłe treningi, próbuje w ten sposób zrealizować własne pragnienia o byciu mistrzynią, które przepadły z powodu jej związku i urodzenia córki. Pani Alisa, mama Wiłki, wychowała się w społeczności Wił, gdzie niczym dziwnym nie jest przymuszanie do ćwiczeń, używanie ognia, przypalanie podczas ćwiczeń. Sama więc, nie znając innych sposobów wychowania, pomimo, że kiedyś się wobec nich buntowała, wykorzystuje je w stosunku do dziewczynki. Historia ta dobrze przedstawia schemat działania przemocy domowej w przypadku osób, które same wychowywały się w przemocowym środowisku. Podczas rozmów dziewczynek z bliskimi, dzieci dowiadują się w jaki sposób reagować na przemoc, która dotyka innych.
Kolejny aspekt to zrzucanie odpowiedzialności na dzieci. Pola nie raz złości się, czuje się przytłoczona sytuacją, gdy z dnia na dzień musi przejąć obowiązki mamy wobec swojej młodszej siostry. Dzieci są tylko, i aż dziećmi, i nie możemy przerzucać na nie zbyt wielkiej odpowiedzialności, z którą ze względu na wiek i brak doświadczenia mogą sobie nie dać rady.
Mamy tutaj też poruszony temat odmienności. Wiłka, bojąca się społeczeństwa ze względu na swoje łuski, i to, jak przez ich pryzmat zostanie odebrana. I ciocia Poli i Bułki, alternatywna, dorosła kobieta, żyjąca z gromadką zwierząt pod swoim dachem, farbująca włosy na różna kolory, niezbyt lubiana przez większość rodziny, która okazuje się ogromnym wsparciem dla dziewczynek, dobrym człowiekiem, a jej inność jedynie pomaga w trudniejszych sytuacjach.
Baśń kończy się oczywiście happy endem, bardzo mało rzeczywistym w prawdziwym życiu, ale to w końcu baśń. Wszyscy odnajdują swoje miejsce, zażegnują konflikty i rozwiązują problemy z pomocą innych bohaterów i bohaterek ale i szczęśliwego losu.
Historia Wił prawdopodobnie inspirowana jest mitologią, nie mam jednak pojęcia na ile zgodna ze źródłami. Sami i same musicie to sprawdzić
Dla Nadzi dodatkowym plusem książki jest fakt, że Pola chodzi na lekcje baletu i uwielbia je z podobną siłą jak moja córka.
"Wiłka smocza dziewczynka" jest baśnią poruszającą temat przemocy domowej w bardzo niekonwencjonalny sposób, niektóre przedstawione elementy są mocno rozbudowane, inne (np. różnice w związku czy zakończenie), pokazane bardzo płasko. Czy polecam? Tak, właśnie ze względu na przemoc i umiejętność reakcji na nią, której uczy lektura. Dodatkową ciekawostką wprowadzającą element baśniowy są Wiły, co urozmaici czytanie. Bądźcie pewni i pewne, że lektura przyniesie dużo wspólnych rozmów, które wcale nie będą łatwe.
Pola i Bułka to siostry. Pola, starsza z nich, jest odpowiedzialna i bardzo pomocna w domowych obowiązkach. Gdy ich mama na kilka miesięcy trafia do szpitala, dziewczynki zostają pod opieką ciągle wyjeżdżającego taty i szalonej ciotki. Zupełnym przypadkiem dziewczynki poznają tajemniczą postać, Wiłkę. Białowłosą rówieśniczkę Poli, zamkniętą w domu przez surową matkę. Czy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-04-29
Elizka przeprowadza się wraz z rodzicami do mniejszego miasteczka. Trafia do nowej klasy, w której musi się zaaklimatyzować, zaprzyjaźnić z nowymi osobami. Jednocześnie wraz z przyjacielem z dawnej szkoły stara się załagodzić konflikt pomiędzy jego tatą a swoimi rodzicami. Czy Elizce uda się pogodzić rodziców z dawnym wspólnikiem? Jak da sobie radę w nowej klasie? Przeczytajcie!
"Zaufanie" to książka dla dzieci wydana przez Wydawnictwo Krytyki Politycznej, oczywiste więc, że poza bajką spodziewać można się społeczno-politycznych treści w nurcie edukacji społecznej i obywatelskiej. Elizka to pewna siebie i znająca swoje prawa dziewczynka, która mimo strachu potrafi odnaleźć się w nowej klasie, właśnie dzięki tytułowemu zaufaniu, które jest podstawą wszelkich relacji międzyludzkich, i które tworzy podstawy do relacji na gruncie społecznym. Podstawą konfliktu pomiędzy rodzicami Elizki a tatą Bartka jest utrata zaufania. Właściwie to całe opowiadanie opiera się na tym jednym, kluczowym słowie. Elizka wyjeżdżając z rodzicami na projekt ekologiczny pozostawia klucze do swojego mieszkania nieznanym i uważanym za dziwnych, sąsiadom. Ale gdy rodzice Elizki obdarzają ich zaufaniem, również sąsiedzi odwzajemniają się tym samym, dbając o cudze mieszkanie. Podobnie Elizka poznaje w szkole koleżankę, Dorotę, alternatywny wygląd, problemy i pozostanie drugi raz w tej samej klasie tworzą wizerunek outsiderki, z którą nikt nie chce się przyjaźnić, Lizka nawiązując z nią wieź pomaga jej wejść w szkolne środowisko, a nawet zrobić coś więcej, pomagać innym z sukcesem. Kolejną interesującą postacią jest Dawid, syn miejskiej radnej, kolega z nowej klasy. Chłopak oceniany jest przez pryzmat mamy zajmującej "stanowisko", przez co nie jest zbyt lubiany. Wszyscy uważają go za ważniaka, i pod pozorną sympatią wobec niego kryje się chęć uzyskania dodatkowych "punktów" w celu zdobycia czegoś. Po wypadku szkolnego autobusu to Dawid oskarżany jest o to, że jego mama pośrednio się do niego przyczyniła. To nie my odpowiadamy za czyjeś, prawdziwe lub wymyślone, przewinienia, my odpowiadamy jedynie za siebie i własne czyny. Następnie poruszony zostaje temat pomocy, wolontariatu: w szkole pojawia się pomysł pomagania słabszym uczniom w nauce za dodatkowe punkty z zachowania, Elizka i Dawid sprzeciwiają się temu pomysłowi, ponieważ pomoc, zwłaszcza na gruncie społecznym, powinna być bezinteresowna, a współpraca daje więcej niż jakakolwiek zapłata. Pomimo negatywnej i ironicznej reakcji nauczycielki pomysł udaje się zrealizować, z dużym sukcesem. Dzięki temu też odsunięta od klasowej społeczności Dorota czuję się częścią grupy. W książce poruszony zostaje też temat panujących stereotypów, ich schematu działania i przedstawienie powodów, dlaczego są one szkodliwe. Sama Elizka pada ich ofiarą z powodu rudego koloru włosów. Dużo miejsca zostało poświęcone tematowi konfliktu, na gruncie relacji szkolnych ale i pomiędzy dorosłymi, jak i sposobom jego zażegnania. Relacja Elizki z Bartkiem, przyjacielem z dawnej szkoły i jej nowymi znajomymi pokazuje, że poznając kogoś nowego wcale nie musimy odsuwać się od dawnych przyjaciół, dla każdego w naszym życiu znajdzie się miejsce, wystarczy sobie nawzajem ufać. Mamy w książce też temat oceniania innych po pozorach i nie znając kogoś, przypisywania mu złych zamiarów - jak się okazuje, bardzo a to bardzo możemy się mylić.Ostatnia rzecz na którą chciałam zwrócić uwagę to fakt, że rodzice Elizki zajmują się działaniami ekologicznymi i związanymi z ochroną i prawami zwierząt.
"Zaufanie" to nie tylko samo opowiadanie o Elizce. Pomiędzy kolejnymi częściami jej historii, dzieci poznają definicje tematów o których mowa, w lekki, przystępny i zrozumiały dla najmłodszych sposób. Przedstawione definicje to: nierówności społeczne, radni, stereotypy, zaufanie pod kątem publikowanych w sieci treści, prawo do tajemnicy korespondencji, mediacja, bojkot konsumencki, odpowiedzialność w przypadku budowaniu relacji, bezinteresowność, zaufanie.
Nadzia bardzo polubiła opowiadanie o Elizce, szczególnie z powodu ilustracji i rudych włosów i uszek głównej bohaterki. Dzięki temu wciągnęła się w treść i chętnie wraca do społecznego opowiadania, które tłumaczy świat i relacje o wiele lepiej niż ja sama potrafiłabym to zrobić.
Czy polecam? Oczywiście. Szczególnie, jeśli chcecie, by Wasze dzieci kierowały się zaufaniem, a w relacje z innymi wchodziły w duchu współpracy zamiast rywalizacji. Dla dziewczynek Elizka będzie świetnym wzorem, a jednocześnie postacią na tyle zwyczajną, że bez problemu będą mogły się z nią identyfikować. Ilość przekazywanych informacji nie jest przytłaczająca, i choć z pozoru jest ich dużo, tworzą one jedną, spójną i naturalną całość. Książka "Zaufanie" jest na tyle pozytywna, że często będziemy wracać do jej treści. Nie jest również za długa, i nawet moja 5-letnia córka jest w stanie wysłuchać jej w jeden wieczór, więc starsze dzieci nie będą miały problemu ani z jej słuchaniem, ani samodzielnym czytaniem. Jeszcze raz polecam!
Elizka przeprowadza się wraz z rodzicami do mniejszego miasteczka. Trafia do nowej klasy, w której musi się zaaklimatyzować, zaprzyjaźnić z nowymi osobami. Jednocześnie wraz z przyjacielem z dawnej szkoły stara się załagodzić konflikt pomiędzy jego tatą a swoimi rodzicami. Czy Elizce uda się pogodzić rodziców z dawnym wspólnikiem? Jak da sobie radę w nowej klasie?...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Wyobraźnia gotowa? Chęć poznania kosmosu pod ręką? Dzieci w łóżkach? Zaczynamy! :)
Zapraszam Was na podróż, ale nie taką zwykłą, samochodem czy pociągiem, ale podróż do gwiazd w towarzystwie Kosmolisków. Gotowi_e? To zaczynamy!
Tytułowe Kosmoliski to stworzonka podobne do lisów, różniące się od nich jedynie świecącymi ogonami, kolorowymi strojami i goglami na oczach. Zabierają one dwojkę rodzeństwa: Sarę i Krzysia w kosmiczną podróż. Wraz z chodzącą do przedszkola Sarą i uczniem klasy szkoły podstawowej, Krzysiem, dzieci poznają sporo interesujących faktów związanych z Układem Słonecznym, planetami i innymi ciałami niebieskimi. Podróż rozpoczyna się informacjami o ziemskiej atmosferze, porach dnia i roku, sztucznych satelitach, kosmicznych śmieciach. Pierwszym z odwiedzonych przez dzieci ciał niebieskich jest Księżyc, gdzie dowiadują się one o pochodzeniu kraterów i pierwszej, i jak do tej pory jedynej, misji załogowej na powierzchni tego naturalnego satelity Ziemi. Drugie ciało niebieskie do którego zbliżyło się rodzeństwo wraz z Kosmoliskami to Słońce - tu dowiadują się oni z czego się ono składa, o zależnościach pomiędzy Słońcem, Ziemią i Księżycem, o zaćmieniach Słońca. Następne odwiedzone przez dzieci miejsce to Merkury, pierwsza planeta Układu Słonecznego. Kolejno dzieci poznają komety, Wenus, Marsa, planetoidy, Jowisza, Saturna, Urana i Neptuna, i na nim kończy się kosmiczna podróż. Kosmoliski chętnie opowiadają ciekawostki dotyczące każdego z tych ciał niebieskich, wchodząc z dzieci w interesujące dyskusje. Na końcu książki znajduje się mapa Układu Słonecznego.
Nadzia bardzo lubi ciekawostki związane z kosmosem, więc chętnie słuchała bajki o Kosmoliskach, a same niezwykłe stworzonka również się jej spodobały :)
Ilustracje, szczególnie te dotyczące ciał niebieskich są realityczne i bardzo przyjemne dla oka, pozwalając dobrze wyobrazić sobie przestrzeń kosmiczną, i to, co ona w sobie zawiera.
Czy polecam? Tak, jak najbardziej. Książka pełna jest ciekawostek, interesujących informacji, podanych w bardzo przystępnej formie, zrozumiałych dla dzieci, często uzupełnionych przykładami "z życia wziętymi". Bajkowa otoczka zachęci do czytania nawet te dzieci, które nie lubią się uczyć, bo to przecież bajka, prawda? ;) Przeanalizowałam całą lekturę i na całe szczęście, pozbawiona jest ona stereotypów płciowych i krzywdzących treści. Książka moim zdaniem zadaje się dla dzieci w wieku 5+. A dla tych, które interesują się kosmosem, lubią Księżyc, planety i gwiazdy, ale bardziej naukowe lektury mogą się okazać niezrozumiale ze względu na wiek, "Kosmoliski" będą dobrym wprowadzeniem w świat kosmosu i jego tajemnic. Polecam!
Wyobraźnia gotowa? Chęć poznania kosmosu pod ręką? Dzieci w łóżkach? Zaczynamy! :)
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toZapraszam Was na podróż, ale nie taką zwykłą, samochodem czy pociągiem, ale podróż do gwiazd w towarzystwie Kosmolisków. Gotowi_e? To zaczynamy!
Tytułowe Kosmoliski to stworzonka podobne do lisów, różniące się od nich jedynie świecącymi ogonami, kolorowymi strojami i goglami na oczach....