-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński1
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel1
-
ArtykułyMagdalena Hajduk-Dębowska nową prezeską Polskiej Izby KsiążkiAnna Sierant2
Biblioteczka
2021-04-29
2021-04-29
W mieszkaniu starszej, upierdliwej pani dochodzi do włamania i kradzieży. Bohaterka pomimo wezwania policji na własną rękę postanawia odnaleźć sprawcę, czym pakuje się w o wiele większe tarapaty. Czy pomimo zagrożenia życia uda się jej wywinąć i rozwiązać zagadkę z którą nawet policja nie daje sobie rady? Przeczytajcie. Śmiechu nie zabraknie! Wszak to komedia.
Na pierwszy rzut oka najbardziej charakterystyczną cechą książki "Kółko się pani urwało" jest jej bohaterka. Starsza, irytująca, wręcz wkurzająca pani, widząca wady, błędy i niedociągnięcia u wszystkich wokół, tylko nie u siebie. Bohaterka jest dzięki temu karykaturalnym przedstawieniem stereotypu osoby w jej wieku i sytuacji. Samotna, nieprzyjazna, czym jeszcze bardziej odpycha od siebie innych, pozostawiona sama sobie przez najbliższych. W treści nie brak sytuacji zabawnych, ale w większości jest to jednak śmiech przez łzy, zwłaszcza w kontekście całościowej sytuacji. Poza wątkami kryminalnym i komediowym treść książki zwraca uwagę na kilka ważnych spraw. Samotność w starszym wieku, opuszczenie, również karykaturalnie przedstawiona nieporadność policji, ale też ceny żywności, czas oczekiwania na wizytę u specjalisty, czy szeroko ukazany proceder prywatyzacji kamienic i działania kamieniczników. Nie mogło obyć się oczywiście bez wzmianki o zamordowanej i spalonej Joli Brzeskiej, warszawskiej działaczce lokatorskiej. Z pozoru błaha komedia pokazuje nam z czym muszą się zmierzyć mieszkańcy i mieszkanki Warszawy, szczególnie w podeszłym wieku.
Czy polecam? Tak. Dla fanów i fanek komedii kryminalnych, ale też dla osób którym bliskie są problemy społeczne, tym bardziej jeśli chcecie zapoznać z nimi innych w "delikatniejszy" sposób.
W mieszkaniu starszej, upierdliwej pani dochodzi do włamania i kradzieży. Bohaterka pomimo wezwania policji na własną rękę postanawia odnaleźć sprawcę, czym pakuje się w o wiele większe tarapaty. Czy pomimo zagrożenia życia uda się jej wywinąć i rozwiązać zagadkę z którą nawet policja nie daje sobie rady? Przeczytajcie. Śmiechu nie zabraknie! Wszak to komedia.
Na...
2019-08-12
Amani za wszelką cenę pragnie uciec z Dustwalk, miejsca, w którym się urodziła i wychowała, od rodziny okropnego wuja, który chce pojąć ją za żonę. Z miejsca, gdzie jej matka została powieszona za zabójstwo męża. Jedna, nieprzemyślana decyzja, zupełnie odmienia życie dziewczyny. Jakie przyniesie konsekwencje? Kim jest jej towarzysz podróży? I co kryje się pod rewolucyjnym hasłem "Nowy świt. Nowa pustynia"?
"Buntowniczka z pustyni" to książka fantasy, której świat inspirowany jest Bliskim Wschodem, jak przyroda, tak imiona czy częściowo tradycje, co dodaje treści uroku, a jednocześnie skłania do refleksji nad przenośnym sensem lektury. Na razie skupmy się jednak na innych aspektach książki. Minusów, mocno rzucających się w oczy jest niewiele. Kilka nazw żywcem wziętych z Dzikiego Zachodu, które nijak nie pasują do reszty wymyślonego świata, dużo literówek i źle zbudowanych zdań - tu wina wydawnictwa i tłumaczki.
"Buntowniczka z pustyni" przywodzi mi na myśl filmy akcji, gdzie nie mamy ani minuty odpoczynku od wciąż zmieniających się wydarzeń, co jest plusem, ponieważ nie pozwala oderwać się od lektury. Postać Amani na początku nie budziła mojej zbytniej sympatii, jednak później stała się znośna, ale to moje własne odczucia, najważniejsze chyba jednak, że przeszła przemianę i była skuteczna w swoich działaniach do samego końca choć długo bardzo nielojalna wobec otaczających ją osób.
Wracając do przenośni, sensu ukrytego lektury, mam wrażenie, iż inspiracja orientem wcale nie była przypadkowa. Gallanowie mogą być więc odniesieniem do ISIS/Daesh, opanowującym państwa Wschodu, a "Nowy świt. Nowa pustynia", potrzebną tam światopoglądową i polityczną rewolucją.
Czytając "Buntowniczkę z pustyni" miałam wrażenie, że czytam coś wtórnego, historię, która już się wydarzyła, przeniesioną do świata fantasy. Jak na gatunek fantasy, jest tu zbyt wiele aluzji do rzeczywistego świata. Czy polecam? Jeśli lubicie książki w których ciągle coś się dzieje i politykę wplecioną w książkową rzeczywistość, a jednocześnie lekturę szybką i nie zajmującą za bardzo umysłu, to jak najbardziej. Moich standardów, szczególnie po "Żywiołach Karteru" niestety ona nie spełniła. Czytało się miło, szybko, jednak pewnie za chwilę treść wyparuje z mojej głowy.
Amani za wszelką cenę pragnie uciec z Dustwalk, miejsca, w którym się urodziła i wychowała, od rodziny okropnego wuja, który chce pojąć ją za żonę. Z miejsca, gdzie jej matka została powieszona za zabójstwo męża. Jedna, nieprzemyślana decyzja, zupełnie odmienia życie dziewczyny. Jakie przyniesie konsekwencje? Kim jest jej towarzysz podróży? I co kryje się pod rewolucyjnym...
więcej mniej Pokaż mimo to
Michał, niezwykle przystojny dwudziestolatek pracuje w myjni samochodowej, gdzie spotyka również niezwykle piękną i seksowną czterdziestotrzyletnią Panią Prezes, Martę. Marta składa mu intratną propozycję - seks w zamian za pieniądze. Czy chłopak się zgodzi? A jeśli tak, to co z tego wyniknie? Co czeka naszą dwójkę? Odpowiedzi znajdziecie na kartach książki.
Na kanwie "50 twarzy Greya" również w polskiej literaturze "erotycznej" pojawiają się książki, które zachaczać mają o BDSM. Jedną z nich jest "Dwanaście warunków Pani Prezes". Czy udaną? Zależy. Jak same opisy aktów seksualnych mogą być intrygujące, tak zabrakło mi tam wielu ważnych elementów. Michał nie jest świadom na co się pisze, więc konsensualność została naruszona, brak uwzględnienia słowa bezpiecznego, czy seks analny bez nawilżenia. Kiepskie wzorce do naśladowania dla osób chcących spróbować kinku. Kolejny minus to powtarzające się słownictwo, choćby określanie Marty mianem "babki" przez pół książki pojawia się praktycznie na co drugiej stronie. Sama historia jest klasyczną opowieścią o Kopciuszki, z odwróceniem ról.
Plusy? Kilka żartów okazało się być oryginalnych i zwyczajnie mnie rozśmieszyło. Autorka również zwróciła uwagę na sytuację osób w Donbasie czy Aleppo poprzez artykuł Michała czy postać jego kolegi, Wiktora, pochodzącego z Ukrainy. W treści pojawia się próba przełamania stereotypu geja-dziwaka, udana raczej średnio, bo w kontraście do niej występuje odebranie wolności wyboru donoszenia ciąży (tak, te sytuacje się łączą). Kolejny ważny element to brak akceptacji społecznej dla związku starszej kobiety i młodego mężczyzny. Przełamanie uprzedzeń do takich związków autorce się udało. Ambiwalentne mam podejście do sex workerskiej przeszłości Marty, której ona sama żałuje (sex work to też praca, a nie powód do wstydu), a z drugiej strony stosunek Michała pozbawiony jakiejkolwiek oceny, który jest dla mnie bardzo na plus.
Sama nie wiem co myśleć o książce Marty Mildy. A czy Wam polecam? No cóż, jeśli lubicie hard erotyki z romansem w tle, i popkulturowe, czyli powierzchowne podejście do aspektów społecznych - zapewne tak. Jeśli zaś szukacie czegoś wyższych lotów - nie, wtedy zupełnie nie.
Michał, niezwykle przystojny dwudziestolatek pracuje w myjni samochodowej, gdzie spotyka również niezwykle piękną i seksowną czterdziestotrzyletnią Panią Prezes, Martę. Marta składa mu intratną propozycję - seks w zamian za pieniądze. Czy chłopak się zgodzi? A jeśli tak, to co z tego wyniknie? Co czeka naszą dwójkę? Odpowiedzi znajdziecie na kartach książki.
Na kanwie...
"W Bałkańskim kociołku" to książka głównie podróżnicza, choć i bardzo osobista, bo oparta na własnych przeżyciach, miejscach i rzeczach, które autorka widziała i słyszała na własne oczy.
Co w niej znajdziemy? Bałkańskie legendy - mnie najbardziej urzekła ta o mnichu i mniszce. Bałkany to nie tylko Bułgaria, ale Macedonia i Serbia, a też wiele wpływów greckich - nie brak tu pochodzącego z terenów Bułgarii Spartakusa, czy Dionizosa, któremu składana jest przysięga winiarzy. Piękno bułgarskiej przyrody korci, by wybrać się kiedyś w dłuuugą podróż, zwiedzając góry, niezliczoną ilość jaskiń, i miejsc odkryć archeologicznych. Tak na prawdę nie miałam pojęcia, że rejony Bałkanów są tak bogate w atrakcje turystyczne, moja wiedza na temat tego rejonu kończyła się na konfliktach zbrojnych. Wybierając się do Bułgarii nie zapomnijcie o tym, iż tam "w prawo" znaczy "prosto", a na tak i nie kiwa się głową odwrotnie niż u nas ;) To, co poza pięknem przyrody najbardziej zapadło mi w pamięć w opowieści o Bułgarii, to różnorodność, wymieszana w "bałkańskim kociołku": muzułmanie i katolicy żyjący obok siebie, Turcy, Bułgarzy, Serbowie, Macedończycy i Grecy, ciągle popadający w spory, a jednak nie mogący bez siebie wzajemnie żyć. Da się? Da się! Patrząc z perspektywy Polski, która próbuje stać się krajem homogenicznym, kulturowo, narodowo i religijnie, Bałkany w tym kontekście powinny być dla nas przykładem.
W książce poza legendami nie brak również nawiązań historycznych, pojawia się moja, ulubiona już, rumuńska królowa Maria Edinburgh, jak i walczący z Turkami polski król Władysław Warneńczyk. Postaci i wydarzeń historycznych jest tu tyle, że nie sposób zapamiętać, czytając książkę raz, co jednocześnie mówi o tym, jak bardzo bogata jest bałkańska historia. W Bulgarii, podobnie jak w ciągu ostatnich lat w Polsce, są miejsca, z których biedni mogą zabierać jedzenie pozostawione przez innych. W tym miejscu chciałabym Wam zwrócić uwagę - jeśli macie pożywienie którego wiecie, że nie dacie rady zjeść, a w Waszym mieście istnieje Jadłodzielnia - zostawcie je tam, są inni, potrzebujący, którzy chętnie skorzystają z Waszego daru.
Czy Wam Bałkany kojarzą się z tańcem? Mi do tej pory nie. A jednak choro, tak popularne w Grecji, wcale nie mniej znane i nie mniej tańczone jest w krajach bałkańskich, wszędzie, przy każdej okazji i przez wszystkich.
W Bulgarii, w mieście Widin, element swojej historii ma też Wład Drakula. Kolejna, z wielu ciekawostek, która tym razem wpisuje się w gotyckie klimaty i fascynację wampiryzmem. Kolejną interesującą postacią jest Jasnowidzka Wanga, podobno jedna z najbardziej znanych przewidywaczek przyszłości, której przepowiednie były trafne. Szkoda, że nie było takiej książki jakieś 18 lat temu, pewnie od tego rozdziału nie mogłabym się oderwać ;)
"W bałkańskim kociołku" nie może też zabraknąć jedzenia. Dużo miejsca w książce zostało poświęcone tradycyjnym potrawom, codziennym, świątecznym, kawie dostępnej wszędzie, na każdym rogu (po wycieczce do Lwowa, tego właśnie zaczęło mi brakować na ulicach polskich miast), a jednak bałkańsko różnej od polskiej. Jeśli lubicie gotować, książka pełna jest przepisów do wykorzystania w Waszej kuchni. Ja niestety nie umiem, więc...
Za zakończenie znajdziecie kilka bułgarskich żartów i playlistę autorki.
Nie mogę oczywiście pominąć przepięknej okładki książki, no i w końcu wiem, że nie tylko ja nosiłam paprykę na szyi ;) Więcej urokliwych zdjęć znajdziecie wewnątrz lektury.
Jedynym minusem jest polecenie przez autorkę delfinarium. Pomimo, iż miejsce to może być interesujące, zwierzęta powinny żyć na wolności, niewola, choćby najpiękniejsza, jest dla nich krzywdą.
W kociołku mieszają się ludzie i tradycje, religie i niełatwa historia. Bułgaria, tak mało u nas znana, a tak pełna niepowtarzalnych miejsc i legend, a także, a może przede wszystkim (?), romantyzmu.
Zanim odwiedzicie ten kraj, bo wierzę, że jednak odwiedzicie, przeczytajcie książkę "W bałkańskim kociołku", książkę napisaną z miłości do męża i kraju jego pochodzenia, kraju, w którym krzyżuje się Europa, zachodnia Azja, a nawet Afryka. Życzę sobie i Wam, byście mogli i mogły równie mocno jak autorka, pokochać drugiego człowieka, i chcieć poznać miejsca, z których się on czy ona wywodzi. Pani Bożenno, dziękuję za wspaniałą podróż z książką i mapą w dłoni. Mam nadzieję, iż kiedyś sama zwiedzę Bułgarię, i nie tylko.
"W Bałkańskim kociołku" to książka głównie podróżnicza, choć i bardzo osobista, bo oparta na własnych przeżyciach, miejscach i rzeczach, które autorka widziała i słyszała na własne oczy.
Co w niej znajdziemy? Bałkańskie legendy - mnie najbardziej urzekła ta o mnichu i mniszce. Bałkany to nie tylko Bułgaria, ale Macedonia i Serbia, a też wiele wpływów greckich - nie brak tu...
Czas w końcu napisać recenzję jednej z najbardziej ambiwalentnych książek, jakie czytałam. Nie lubię horrorów, ale od wielu lat słyszałam legendy na temat twórczości Mastertona, przyszła więc pora na zapoznanie się z jedną z jego powieści.
Samira popełnia bolesne samobójstwo, Sophie zabija swojego chłopaka, a David - żonę. Dwójka policjantów próbuje rozwikłać zagadkę tajemniczych zgonów i samodzielnie poruszających się ubrań. Czy uda się im znaleźć odpowiedzi na nurtujące pytania? Czy zdołają uratować Londyn przed masakrą?
Bleee... Co to jest? To była moja reakcja po skończonej lekturze. Sama tajemnica powoduje, iż chce się czytać dalej, pomimo krwawych i bardzo drastycznych opisów, przy których miałam ochotę zwymiotować. Nie jest to najlepsza lektura do obiadu/kolacji ani do czytania w miejscach publicznych, chyba, że obok znajduje się toaleta - i miejcie nadzieję, że do niej zdążycie. W sumie nie bardzo wiem, co mogłabym napisać o książce "Wirus", mocny horror z surrealistyczną i nierealną historią, dużą ilością krwi i śmierci. Postaci detektywów wzbudzają sympatię, oboje są tacy zwyczajni, swojscy. W treści poznajemy wierzenia ludowe rodem z Pakistanu, czy stereotypy na temat wielu narodowości tkwiące w angielskim społeczeństwie. Masterton nie oszczędził odniesień do realnych wydarzeń z przeszłości, co chyba miało uprawdopodobnić powieściową historię.
"Wirus" jest moją pierwszą i ostatnią książką Mastertona, nie mam ochoty na kolejne z nim spotkanie, zaspokoiłam jednak swoją ciekawość. Kiedyś przyjdzie kolej na Kinga.
A czy polecam? No cóż, jeśli lubicie dużą ilość krwi, nieprawdopodobne historie, drastyczne sceny, lub po prostu Mastertona, jak najbardziej. Jeśli macie słabe nerwy i żołądek, zupełnie nie.
Czas w końcu napisać recenzję jednej z najbardziej ambiwalentnych książek, jakie czytałam. Nie lubię horrorów, ale od wielu lat słyszałam legendy na temat twórczości Mastertona, przyszła więc pora na zapoznanie się z jedną z jego powieści.
Samira popełnia bolesne samobójstwo, Sophie zabija swojego chłopaka, a David - żonę. Dwójka policjantów próbuje rozwikłać zagadkę...
Czym jest inteligencja seksualna? Zdaniem autora jest to rodzaj inteligencji zbliżony do emocjonalnej, umożliwiający zrozumienie własnej i cudzej seksualności, psychiki, zachowań spoza sfery seksualnej, wpływających na życie seksualne, opierający się na ciałopozytywności i zasadach bezpiecznego seksu.
Autorem tej pozycji jest dr Marty Klein, seks terapeuta i specjalista doradztwa małżeńskiego.
Co zawiera książka? Podzielona jest ona na trzy części, plus dwa rozdziały dodatkowe. Część pierwsza mówi o prawdziwych oczekiwaniach wobec seksu, głównie emocjonalnych, tych, które nie są zaspokojone w innych sferach życia, a które próbujemy zaspokajać poprzez seks. O lękach przed "nie wywiązaniem się" czyli nie byciem wystarczająco dobrym w łóżku, o "normalności" czyli porównywaniu własnych upodobań seksualnych z innymi, zadając sobie pytanie na ile są one normalne, na ile już nie koniecznie, zamiast po prostu je zaakceptować. Świetnie zaznaczone zostało to, jak pojęcie normalności, również w sferze seksualnej zmienia się na przestrzeni czasu i jak bardzo zależy od norm kulturowych obowiązujących w danym miejscu. Na koniec omówiona zostaje po krótce sama inteligencja seksualna.
Część druga jest rozwinięciem ostatniego rozdziału części pierwszej, a więc omówieniem szczegółowo inteligencji seksualnej, pod kątem wiedzy (anatomia, fizjologia, reakcje seksualne, orgazm, świadome planowanie rodziny, antykoncepcja, tabletka "dzień po", choroby przenoszone drogą płciową, stereotypy dotyczące płci, różnorodność w seksie), umiejętności emocjonalnych (samoakceptacja, zaufanie, komunikacja, dojrzałość, poczucie własnej wartości, niedopasowanie) i świadomości ciała (świadomość konestetyczna, propriocepcja, problemy z ich działaniem, dotyk, zaufanie do własnego ciała, granice, masturbacja, obecność tu i teraz). Część trzecia poświęcona została próbie naprawiania popełnianych błędów, walce z przymusem normalności, rodzajom aktywności seksualnych, radzeniem sobie z przymusem bycia wystarczająco dobrym, z potrzebą idealnego otoczenia potrzebnego do seksu, spontaniczności i niekomunikowania się, o znaczeniu jakie przypisujemy naszemu życiu seksualnemu, "dysfunkcjom". Znajdziemy tu również rady, jak rozwijać naszą inteligencję seksualną, poznanie własnego ciała, tego jako ono odczuwa seks, przedefiniowanie terminu "sexy", rozwój umiejętności komunikacji. Przedostatni rozdział części trzeciej dotyczy starzenia się w kontekście seksualności, problemy zdrowotne, lęki i ich wpływ na życie seksualne, wpływ alkoholu, akceptacja niedoskonałości ciała, zmiany zachodzące w ciele wraz z wiekiem, jak też poruszanie tematu seksualności podczas konsultacji medycznych z lekarzami różnych specjalizacji. Ostatni rozdział to kreowanie seksu jako takiego, bez poczucia sukcesu i porażki.
Wspominałam również, że na końcu znajdują się dwa dodatkowe rozdziały, pierwszy to rady dla psychologów, lekarzy i terapeutów, jak nie pomijać seksualności pacjentów i pacjentek w swojej pracy, drugi to opis ćwiczenia - masaż dłoni.
"Inteligencja seksualna" przeznaczona jest głównie dla osób starszych, z pewnym bagażem doświadczeń seksualnych i emocjonalnych, a jej treść opiera się głównie na akceptacji własnej seksualności i ciała, które zmienia się wraz z upływem lat, i nie daje nam tego, do czego przyzwyczailiśmy i przyzwyczaiłyśmy się rozpoczynając naszą aktywność seksualną. Być może nie doceniam jej wystarczająco ze względu na wiek, a być może, idąc tokiem myślenia autora, nie akceptuję własnego starzenia się. To, co dodaje książce uroku, to przywoływanie przykładów z praktyki terapeutycznej autora, na których to opierają się dalsze wnioski, i dzięki którym łatwiej czytelnikowi i czytelniczce jest zrozumieć problem lub omawianą kwestię. Nie wiem czy wszyscy będą umieli odnaleźć się w rzeczywistości USA, z niej bowiem pochodzą przykłady. Marty Klein nie opiera się jedynie na monogamicznych związkach Amerykanów, nie zabrakło w treści par homoseksualnych, fetyszy, osób pochodzących z innych kultur, ich spojrzenia na seksualność kształtowaną poprzez kulturę, religię i miejsce urodzenia czy wychowania. Podczas omawiania problemów jasno widoczne jest, że treści odnoszą się do związków monogamicznych, jak i poliamorycznych. Bardzo podoba mi się rozprawienie z pojęciem "normalności", które blokuje każdą ze sfer naszego życia, tą seksualną również, bo czy aby na pewno nie wychodzimy poza ogólnie przyjęte normy, a jeśli tak, to co z nami jest nie tak, jak powinno? W treściach dotyczących seksualności dla starszych czytelników i czytelniczek nie często pojawia się świadome planowanie rodziny (w edukacji seksualnej kierowanej do młodzieży jest to temat bardzo popularny), jestem więc wdzięczna za poruszenie tej kwestii. Przy okazji zobaczyć możemy amerykański stosunek do tabletki "dzień po", taki, jakiego pragnęłabym w naszym kraju, zwyczajny, po prostu rodzaj antykoncepcji awaryjnej, gdy inne środki zawiodą. Cialopozytywność w każdej formie również jest jednym z ogromnych plusów tej lektury, dotyczy ona nie tylko wyglądu ciała, ale jego reakcji czy zmian w nim zachodzących. Jedyne, z czym zupełnie nie potrafię się zgodzić, to umniejszanie wagi orgazmu i czystej fizycznej przyjemności z seksu, stawiając bliskość emocjonalną i psychiczną ponad to, ponieważ z wiekiem ciało może nie dawać nam już tej samej przyjemności seksualnej, trzeba się cieszyć z tego co jest, a deficyty seksu zapełniać zaspokojeniem emocjonalnym. Poza tym książka skierowana jest do osób będących w związkach, nie znajdziemy tu ani słowa o tym, jak kreować udane życie seksualne w relacjach One Night Stand mając lat np 70. Bez obaw, nie mamy tu też moralizatorstwa, ale pominięcie, nic w tym zresztą dziwnego, w relacjach czysto seksualnych nie tworzymy bliskości emocjonalnej na tym poziomie.
Czy polecam? Zależy komu. Na pewno "Inteligencja seksualna" jest przydatną lekturą dla osób w wieku 35+, będących w stałych związkach, chcących rozwijać swoje życie seksualne. Dla innych osób może być interesującą ciekawostką, zapoznaniem z terminem inteligencji seksualnej, jej działania, a być może rozwinięcia i zastosowania w praktyce. Osoby młodsze odrzucać mogą rozdziały poświęcone starości, i umniejszanie wartości samego seksu. Sama po przeczytaniu tej lektury mam parę rzeczy do przepracowania, o których wiedziałam, ale nie do końca miałam pojęcie, jak się za nie zabrać. Czeka mnie kilka mniej lub bardziej trudnych rozmów, życzcie mi więc powodzenia :)
Czym jest inteligencja seksualna? Zdaniem autora jest to rodzaj inteligencji zbliżony do emocjonalnej, umożliwiający zrozumienie własnej i cudzej seksualności, psychiki, zachowań spoza sfery seksualnej, wpływających na życie seksualne, opierający się na ciałopozytywności i zasadach bezpiecznego seksu.
Autorem tej pozycji jest dr Marty Klein, seks terapeuta i specjalista...
Laureen ma satysfakcjonującą pracę jako fotografka, stabilne życie rodzinne, wieloletniego partnera, córkę, szykuje się do ślubu. Na wieczorze panieńskim zorganizowanym przez przyjaciółki poznaje tajemniczego mężczyznę, o którym nie potrafi zapomnieć. Czy planowany ślub dojdzie do skutku? Kim jest tajemniczy nieznajomy? Jakie zmiany wniesie do życia głównej bohaterki? I co z tym wszystkim wspólnego ma tytułowy mrok? Przeczytajcie.
"Mrok" jest wciągającą lekturą, na jej plus działają odrębny świat, wierzenia, tajemnicze istoty z indywidualnymi umiejętnościami, walka dwóch sił, nieprzewidywalność zdarzeń. Dla mnie dużym pozytywem jest przemiana Laureen, z typowej stereotypowej kobiety, spokojnej, w pewną siebie i swoich umiejętności wojowniczkę, otwartą na własne odczucia i pragnienia, również seksualne. Minusy? Po raz kolejny, sceny seksu są średnio udane. Czasem wolałabym, by zupełnie zostały pominięte, niż napisane kiepsko. Braki w słownictwie, nieumiejętność zobrazowania wydarzeń. Pokłosie braku edukacji seksualnej. Jeden aspekt utrudniał mi czytanie, zbytnie mieszanie zdarzeń, które skutkowało chaosem, momentami ciężko było zorientować się kto, co i po co, o co tu chodzi, i z czyjej perspektywy pochodzi opis. Mam nadzieję, że w kolejnej części ten aspekt będzie lepiej dopracowany.
Czy polecam? Fanom i fankom fantastyki i nowych, interesujących serii jak najbardziej. Wielbicielom i wielbicielkom lekkich lektur również. Uwaga dla osób, którym przeszkadza chaos w treści, możecie mieć problem ze zrozumieniem akcji.
Laureen ma satysfakcjonującą pracę jako fotografka, stabilne życie rodzinne, wieloletniego partnera, córkę, szykuje się do ślubu. Na wieczorze panieńskim zorganizowanym przez przyjaciółki poznaje tajemniczego mężczyznę, o którym nie potrafi zapomnieć. Czy planowany ślub dojdzie do skutku? Kim jest tajemniczy nieznajomy? Jakie zmiany wniesie do życia głównej bohaterki? I co...
więcej mniej Pokaż mimo to
Julia zmuszona zostaje do zmiany planów i zaopiekowania się chorą babcią. Podczas pobytu u niej słyszy o tajemniczym, ukrytym w lesie kamieniu, jednak babcia nie chce powiedzieć o nim nic więcej. Z pomocą okolicznego wyrzutka, Mateusza, udaje jej się odnaleźć ukryty, tajemniczy głaz. Po jego dotknięciu Julia budzi się. Gdzie? Jak się tam znalazła? Co ją czeka? Czy uda jej się zaaklimatyzować w świecie tak odmiennym od jej znanego dotychczas? Jaką misję przygotował dla niej przewrotny los? Tego, i wiele więcej dowiecie się z kart książki "Magia ukryta w kamieniu".
Czytanie "Magii" zajęło mi dłuższy niż zwykle okres czasu, ale wcale nie ze względu na to, że książka nie jest ciekawa czy wciągająca, a przez zwykły brak czasu. Jednak gdy udało mi się już ten czas znaleźć, pochłonęłam pozostałe 3/4 treści w jeden wieczór. Nie można się od niej oderwać. Pełen tajemnic świat, magia, niejasne zachowania, nic tak na prawdę nie jest tutaj pewne, nie wiadomo, kto jest wrogiem, a kto przyjacielem. Choć właściwie sami i same możemy domyślać się wielu rzeczy, które Julii nie zostały ujawnione, powiązań między kolejnymi bohaterami, czy ich motywacji. Z feministycznej perspektywy mamy tutaj współczesność zderzoną ze światem, gdzie kobieta nie ma żadnych praw, bywa to podkreślane również bardzo często w samej książce. Zauroczyły mnie w niej przede wszystkim opisy medievalowych sukni, którymi sama bym nie pogardziła. Akcja powieści rozgrywa się szybko, następuje wiele zwrotów akcji, co nie pozwala na zbyt szybkie odłożenie jej w kąt. I to jest jej największym plusem. Wydawało by się, fantasy jak wiele innych, a jednak ma w sobie coś, co wciąga w wir baśni, powodując, że chcemy poznać kolejne losy Julii i otaczających ją postaci. Z niecierpliwością czekam na możliwość przeczytania kolejnych części sagi. "Las potępionych" jest dostępny w księgarniach, a premiera "Innego nieba" nastąpi 26.04.2019.
Czy polecam? Jeśli lubicie fantasy, świat rycerzy, tajemnic, dziwnych stworów i szybką akcję, jak najbardziej:) To świetna lektura by spędzić wieczór w przyjemnej i lekkiej atmosferze:)
Julia zmuszona zostaje do zmiany planów i zaopiekowania się chorą babcią. Podczas pobytu u niej słyszy o tajemniczym, ukrytym w lesie kamieniu, jednak babcia nie chce powiedzieć o nim nic więcej. Z pomocą okolicznego wyrzutka, Mateusza, udaje jej się odnaleźć ukryty, tajemniczy głaz. Po jego dotknięciu Julia budzi się. Gdzie? Jak się tam znalazła? Co ją czeka? Czy uda jej...
więcej mniej Pokaż mimo to
Sara, nauczycielka po przejściach, mieszkająca na małej wsi, przyjmuje pod swój dach lokatora, Grzegorza. Ona, z wiszącą w pokoju suknią ślubną, pozostałością po ślubie który się nie odbył, on - przeżywający żałobę po zakończonym drastycznie małżeństwie. Mieszająca się w życie wszystkich do około siostra Sary, Ewa. Co wyniknie z wspólnego mieszkania pod jednym dachem tej dwójki? Jakie emocje nimi pokierują? Czy Sarze uda się wygrać z demonami przeszłości i zapanować nad własnym życiem? I jaką rolę w całej historii odegra Ewa? Przeczytajcie!
Spodziewałam się lekkiego romansu, niestety, może dla innych jest on lekki, u mnie jednak uderzył w bardzo osobiste tony. Za bardzo. Nie będę więc pisać o relacji pomiędzy Sarą i Grzegorzem, by za dużo nie powiedzieć o sobie. Mimo wszystko polubiłam bardzo postać Sary, za jej upartość, determinację w dążeniu do wyznaczonego celu, odporność na opinie innych, hardość charakteru, i odwagę, a jednocześnie wewnętrzną delikatność. Za walkę o niezależność, od wpływu innych ludzi, ale i od przeszłości, która przez długi czas definiowała jej życie. Mamy tutaj ładnie pokazany rozwój uświadomionej sobie seksualności i życia seksualnego, w bardzo subtelny sposób. Dla mnie zbyt subtelny, jednak może komuś pozwoli zaakceptować siebie i swoje pragnienia. Nie podoba mi się jedynie słownictwo związane z seksem, albo zbyt wulgarne, albo delikatne do bólu, by czasem nie wymówić nazw wagina albo łechtaczka. Odzwierciedla ono niestety język jakimi posługuje się polskie społeczeństwo i naszą rzeczywistość. Większość treści zajmuje opis rozwoju związku głównych bohaterów, szczególnie z perspektywy Sary, a o tym, jak już wspominałam, pisać nie chcę. Podobały mi się zawarte w treści nawiązania do mitologii, która za czasów szkoły podstawowej była moim "konikiem". Znacie rzeczywistość małych wsi, gdzie każdy każdego zna, od pokoleń, wie i plotkuje o wszystkim? Książka idealnie odwzorowuje ten świat. Nikomu nie polecam życia w takim miejscu, zwłaszcza jeśli rzucacie się w oczy, wiem co mówię. Niestety zauważyłam też kilka niedopracowanych fragmentów, szczególnie na początku książki, jest to jednak debiut, więc można je wybaczyć.
Czy polecam? Miłośnikom i miłośniczkom romansów, zwłaszcza tych, gdzie nie ma przeszkód i nieporozumień, a to niepewność uczuć drugiej osoby jest na pierwszym planie. Jeśli jednak macie w swoim życiu podobne doświadczenia, lektura może być pełna łez.
Sara, nauczycielka po przejściach, mieszkająca na małej wsi, przyjmuje pod swój dach lokatora, Grzegorza. Ona, z wiszącą w pokoju suknią ślubną, pozostałością po ślubie który się nie odbył, on - przeżywający żałobę po zakończonym drastycznie małżeństwie. Mieszająca się w życie wszystkich do około siostra Sary, Ewa. Co wyniknie z wspólnego mieszkania pod jednym dachem tej...
więcej mniej Pokaż mimo to
Nina, salowa w szpitalu psychiatrycznym, matka dwójki dzieci, rozwódka. Jacek, młody lekarz pracujący w tym samym miejscu, jedynak. Ich matki, niby tak bardzo różne, a jednak z podobnie silną osobowością, wymuszające na dzieciach podporządkowanie się. Czy ta para ma szansę być razem pomimo otaczającego ich szaleństwa? I nie mam tu wcale na myśli miejsca ich pracy. Jakie problemy stworzą im nadopiekuńcze mamuśki? Przeczytajcie!
Nie jestem zbytnią fanką tzw. "literatury kobiecej", więc byłam ostrożnie nastawiona do tej książki od samego początku. Niepotrzebnie. "Ja chyba zwariuję!" wciąga, od samego początku, i ciężko się od niej oderwać. Pełna humoru, więc co chwilę wybuchałam śmiechem. Napisana lekko, dzięki czemu strony leciały jedna po drugiej. Bohaterki pierwszoplanowe, czyli obie matki, były bardzo absurdalnymi postaciami, choć nie wątpię, że takie sytuacje zdarzają się w realnym życiu. Szczególnie mając na myśli matkę Jacka. Autorka trochę z przymrużeniem oka przedstawia toksyczne relacje i wpływy rodziców na swoje dzieci, często już dorosłe, pakowanie się z butami w ich życie, co, dzięki humorowi jest łatwiejsze do przełknięcia a jednocześnie mocno daje do myślenia, i rodzicom dorosłych dzieci, i dorosłym dzieciom nadopiekuńczych i zaborczych rodziców. Bardzo podoba mi się postawa Niny w stosunku do pacjentów i pacjentek szpitala, których i które traktuje jak wszystkich innych, niestety postawa Jacka jest inna, i bardzo niewłaściwa ze strony lekarza, który pacjentów infantylizuje, traktując ich jak duże dzieci. W naszym społeczeństwie niestety pokutuje takie podejście, by osoby z zaburzeniami czy chorobami psychicznymi traktować jak gorsze, ułomne, nie w pełni człowiecze, co jest nie tylko przykre ale też łamie ich prawa i poniża. To postawa Niny, zdawałoby się, zwykłej salowej, jest godna naśladowania. Polubiłam bardzo postać córki Niny, Kalinki, wygadanej i pewnej siebie jedenastolatki, która zawsze przegada każdego dorosłego czy dorosłą, a poza tym jest inteligentna ponad wiek. Chciałabym, żeby moja córka była podobna do niej za kilka lat;) Sam wątek związku Jacka i Niny jakoś nie zrobił na mnie większego wrażenia, nie jest to mój typ relacji. Największy moim zdaniem minus książki to zbytnie przyspieszenie akcji pod końcem. Przez większość książki mamy ogromną ilość opisów osób, zdarzeń, ze wszystkimi szczegółami, a końcówka została potraktowana po "macoszemu", bo para już jest razem więc w sumie o czym tu wiele opowiadać, a moim zdaniem kilka wątków bocznych można było jeszcze bardziej rozwinąć (szczególnie ten dotyczący matki Jacka). Czuję w związku z tym pewien niedosyt.
Czy polecam? Nie wiem. Zależy komu. Mi się podobała. Jeśli lubicie lekką literaturę komediową na odpoczynek po ciężkim dniu, jak najbardziej. Tytuł jest jak najbardziej adekwatny do treści;) Całe szczęście to też jedna z niewielu pozycji, gdzie nie znajdziecie ani szczególnego seksizmu, ani nietolerancji, ani postaw antykobiecych, a jeśli już są, zostają dosadnie ośmieszone przez autorkę.
Nina, salowa w szpitalu psychiatrycznym, matka dwójki dzieci, rozwódka. Jacek, młody lekarz pracujący w tym samym miejscu, jedynak. Ich matki, niby tak bardzo różne, a jednak z podobnie silną osobowością, wymuszające na dzieciach podporządkowanie się. Czy ta para ma szansę być razem pomimo otaczającego ich szaleństwa? I nie mam tu wcale na myśli miejsca ich pracy. Jakie...
więcej mniej Pokaż mimo to
Szesnastoletni Simon, przeciętny licealista z USA, prowadzi internetowy, a właściwie mailowy, romans. Pewnego dnia zapomina wylogować się że szkolnego komputera. Ten, zdawało by się, mało znaczący fakt, staje się przyczyną ogromnych zmian w jego życiu. Kolega z klasy zaczyna szantażować go screenami jego prywatnych rozmów. Simon nie może jednak do nikogo udać się po pomoc, pomimo otaczającej go grupki przyjaciół. Dlaczego? Ponieważ ukrywa tajemnicę: jest gejem, a jego internetowy przyjaciel jeszcze bardziej niż on sam boi się coming outu. Jak Simon wybrnie z szantażu? Czy znajdzie w sobie odwagę, by powiedzieć przyjaciołom i rodzinie o swojej orientacji? Czy z internetowej przyjaźni wyniknie coś więcej? Przeczytajcie!:)
O książce "Simon i inni homo sapiens" słyszałam już dłuższy czas, szczególnie odkąd latem ukazał się film "Twój Simon" na jej podstawie. Bardzo chciałam ją przeczytać, i w końcu mi się udało!:) Można by powiedzieć, że "Simon..." to dość typowa powieść młodzieżowa, jakich na rynku nie brak, opowiadająca o problemach współczesnych nastolatków, pierwszych miłościach, przyjaźniach, konfliktach, nieporozumieniach, pasjach, o życiu. Wyróżniającym ją szczegółem jest to, że główny bohater jest gejem, a to "odrobinę" zmienia postać rzeczy. O ile młodsze pokolenie lepiej zna tematykę LGBT+ z własnych doświadczeń, tak starsze (czyli choćby moje) nigdy prawdopodobnie (w większości przypadków) nie dowiedziało się, że chodzi do jednej klasy z gejem, lesbijką, osobą biseksualną, transpłciową, czy inną spod znaku tęczy. "Simon..." przeznaczony jest dla obu grup, pierwszej pokazując jak ważne jest wsparcie i akceptacja szkolnych przyjaciół i nie tylko, drugiej uświadamiając jak trudno mogło być ich rówieśnikom, ale też jak powinni reagować jeśli w przyszłości okaże się, że to ich dziecko jest nieheteronormatywne. Wracając jednak do samej książki: poza typowymi nastoletnimi sprawami znajdziemy tutaj wewnętrzne dylematy bohatera, szczególnie związane z coming outem, wspaniałą postawę przyjaciół jak i rodziny, ale i nauczycielki, wyrażającą pełne wsparcie i akceptację, przejawy nietolerancji z jakimi spotykają się młodzi ludzie (i nie tylko młodzi) LGBT+, najgorszą rzeczą jaką można zrobić, czyli kogoś publicznie wyoutować (powiedzieć o czyjej orientacji bądź tożsamości płciowej bez zgody zainteresowanej_nego). Treść książki uświadamia nam też jak bardzo żyjemy w heteronormie, jak bardzo świat jest do niej dopasowany, i jak bardzo osoby które się w nią nie wpasowują muszą walczyć o swoje miejsce i przestrzeń dla siebie. Mamy też różnorodność kolorów skóry, religii, czy rodzin, gdzie te aspekty mocno na siebie nachodzą i tak na prawdę nic nie jest ani proste ani oczywiste, a czego często niezauważamy, bo tak właśnie wygląda życie, czyż nie?
Domyślacie się pewnie, że książkę polecam z całego serducha. Wszystkim bez wyjątku. To świetna instrukcja jak wspierać, pomagać, akceptować naszych tęczowych bliskich. Szkoda niestety, że w prawdziwym życiu nie wszystko kończy się tak lukrowanym happy endem...
Szesnastoletni Simon, przeciętny licealista z USA, prowadzi internetowy, a właściwie mailowy, romans. Pewnego dnia zapomina wylogować się że szkolnego komputera. Ten, zdawało by się, mało znaczący fakt, staje się przyczyną ogromnych zmian w jego życiu. Kolega z klasy zaczyna szantażować go screenami jego prywatnych rozmów. Simon nie może jednak do nikogo udać się po pomoc,...
więcej mniej Pokaż mimo to
nie jest to najlepsza książka młodzieżowa jaką czytałam. Dlaczego? Właściwie jest to romans/erotyk w młodzieżowej oprawie. Same sceny seksu są dość przeciętne, albo ja mam zbyt duże wymagania w stosunku do erotyków;) Język jakim posługują się Violet i jej otoczenie jest wulgarny i niestosowny moim zdaniem. Jak w łóżku ludzie lubią różne rzeczy, tak również lubią używać "zbereźnych" określeń, tak razi mnie używanie słów "kutas" czy "cipa" w koleżeńskich rozmowach czy przemyśleniach bohaterki. Zastanawiam się czy to wina tłumaczenia czy autorki, ale patrząc na scenę gry w Scrabble, raczej autorki. Kolejna rzecz, którą ciężko mi znieść, to ocenianie kogoś przez pryzmat ilości doświadczeń seksualnych (np. "hokejowa dziwka"), co pojawia się praktycznie raz na 2-3 strony.
Plusy? Niewiele ich. Dwa szczególnie rzuciło mi się w oczy. Pierwszy to wizyta Violet u ginekologa pomimo użycia prezerwatywy, by być pewną, że nie zaraziła się żadną chorobą przenoszoną drogą płciową. Drugi, to postawa Alexa w trakcie seksu, który każdorazowo upewniał się co do zgody Violet na każdy jego kolejny krok. No i kilka zabawnych scen, z czego większość była dla mnie żenująco zabawna....
Nie jestem zachwycona tą książką, jako erotyk nie jest niczym szczególnym, jako romans to typowe perypetie "chcę/nie chcę/nie wiem" czyli ogółem nuda i flaki z olejem. Brakuje mi tutaj też czegoś, co wyróżniało by ją na tle podobnych lektur. Jeśli lubicie erotyki wszelkiej maści, prawdopodobnie Wam się spodoba, ale jeśli szukacie czegoś więcej, albo choćby bardziej oryginalnych scen - nie polecam.
Pełną treść recenzji znajdziecie tutaj:
https://nietoperzczytaioglada.blogspot.com/2018/12/pucked-helena-hunting.html?m=1
nie jest to najlepsza książka młodzieżowa jaką czytałam. Dlaczego? Właściwie jest to romans/erotyk w młodzieżowej oprawie. Same sceny seksu są dość przeciętne, albo ja mam zbyt duże wymagania w stosunku do erotyków;) Język jakim posługują się Violet i jej otoczenie jest wulgarny i niestosowny moim zdaniem. Jak w łóżku ludzie lubią różne rzeczy, tak również lubią używać...
więcej mniej Pokaż mimo to
"99 dni lata" trafiła do mnie przy okazji book tour, mając opinię na poziomie 0 lub 1, obawiałam się więc z lekka co przyniesie jej lektura. Książka pisana jest w formie pamiętnika, zapisków najważniejszych wydarzeń z danego dnia. Główna bohaterka bywa irytująca, a nawet denerwująca, ale wcale nie jest, moim zdaniem, takim potworem, za jakiego została uznana. Książka dobrze pokazuje to, jak bardzo nielogiczne są uczucia, jak łatwo się w nich zagubić, samemu czy samej nie wiedząc na czym nam zależy, jak łatwo jest uzależnić się od drugiej osoby, i jak ciężko wyjść z takiej relacji, jak również to, że prawda zawsze wychodzi na jaw. Dużo elementów jednak wzbudziło mój niesmak, sam wstęp "Ta książka jest dla dziewczyn", stereotypy, język z ograniczonym słownictwem, masą powtórzeń, "wacek", brak kontaktu z ludźmi jako powód własnej edukacji, obrzydzenie do nagości, nawet tej nieseksualnej, Niestety z jedną rzeczą muszę się zgodzić, w małych miasteczkach czy na wsiach wszyscy wiedzą wszystko o wszystkich, a wieści rozchodzą się lotem błyskawicy, to smutne, ale jakże prawdziwe. Najbardziej jednak zraziłam się do matki Molly, bo która matka zdradzi tajemnicę własnej córki by samej osiągnąć sukces jej kosztem?...
Sama książka jest dla mnie gorzej niż średnia, choć pewnie znajdą się osoby którym przypadnie do gustu. Czy polecam? Jeśli chcecie poznać rzeczywistość małych miejscowości, tak, w innym wypadku, raczej nie.
Pełną treść recenzji znajdziecie tutaj:
https://nietoperzczytaioglada.blogspot.com/2018/10/99-dni-lata-katie-cotugno.html?m=1
"99 dni lata" trafiła do mnie przy okazji book tour, mając opinię na poziomie 0 lub 1, obawiałam się więc z lekka co przyniesie jej lektura. Książka pisana jest w formie pamiętnika, zapisków najważniejszych wydarzeń z danego dnia. Główna bohaterka bywa irytująca, a nawet denerwująca, ale wcale nie jest, moim zdaniem, takim potworem, za jakiego została uznana. Książka dobrze...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Jestem Tobą" jest drugą książką Moniki Hołyk-Arora, która trafiła do moich rąk. Odrobinę obawiałam się, czy dorówna ona pierwszej, ale chyba niepotrzebnie. W historię Ingi wyciągnęłam się od pierwszych stron. Szczególnie dzięki bardzo obrazowemu i plastycznemu językowi autorki, dzięki któremu mogłam dokładnie wyobrazić sobie zdarzenia spotykające główną bohaterkę, jej otoczenia czy odczucia. Historia jest zaskakująca i pełna niespodziewanych zwrotów akcji. Wraz z kolejnymi stronami poznajemy bohaterów, ich motywacje działań, ukryte tajemnice. Bohaterek jest niestety niewiele, poza Ingą i zwłokami Nadii pojawiają się tylko dwie. Postaci panów są świetnie scharakteryzowane, nie tylko wizualnie ale i charakterologicznie, i pomimo, że większość z nich jest mafiozami bądź dla mafii pracuje, nie da się ich nie lubić. Oczywiście pojawić musiała się również historia miłosna, która jest wątkiem pobocznym, i dla mnie bardzo mało interesującym. Większość akcji rozgrywa się w Szwecji, ale nie poczułam skandynawskiego klimatu, za to wszędzie rozsiewa się woń Maroka, szczególnie dotycząca marokańskiej kuchni, której z wielu powodów sama chętnie bym spróbowała. Polubiłam bardzo Ingę wcielającą się w postać Nadii, silną, zdecydowaną, pyskatą i ustawiającą do pionu wszystkich otaczających ją facetów. Niestety nie mogło się obyć bez stereotypów: "babski drink którego facet nawet by nie tknął" i podobne sformułowania, na szczęście nie pojawiają się one zbyt często.
Ogółem mówiąc książka jest jedną z lepszych z "lekkich, łatwych i przyjemnych", wciągająca, porywająca w swój wewnętrzny świat, świetnie odrywa od trudnej rzeczywistości. Lubicie kryminał i sensację? Przeczytajcie!:) Ciekawa jestem, czy Wy również po jej lekturze będziecie zastanawiać się kto tak na prawdę udawał kogo?...
Pełną treść recenzji znajdziecie tutaj:
http://nietoperzczytaioglada.blogspot.com/2018/09/jestem-toba-monika-hoyk-arora.html?m=1
"Jestem Tobą" jest drugą książką Moniki Hołyk-Arora, która trafiła do moich rąk. Odrobinę obawiałam się, czy dorówna ona pierwszej, ale chyba niepotrzebnie. W historię Ingi wyciągnęłam się od pierwszych stron. Szczególnie dzięki bardzo obrazowemu i plastycznemu językowi autorki, dzięki któremu mogłam dokładnie wyobrazić sobie zdarzenia spotykające główną bohaterkę, jej...
więcej mniej Pokaż mimo to
Cóż, nie powiem, by książka zachwyciła mnie od pierwszej strony. Seriale internetowe, fanfiction, fanart, to zupełnie nie moja bajka, a na tym opiera się pierwszych kilkadziesiąt stron. Nudziłam się strasznie. Do pewnego momentu. Do chwili w której Tash mówi nam, ponieważ książka pisana jest w narracji pierwszoosobowej, że prawdopodobnie jest osobą heteroromantyczną i aseksualną. Jej wewnętrzne dylematy dotyczące coming outu, rozważania, czy uda jej się wejść z kimś w związek, droga do samoakceptacji, reakcje innych... Nie do końca podoba mi się podchodzenie do tematów związanych z seksem jak przysłowiowy "kot do jeża", żeby przypadkiem nie urazić Tash i jej uczuć, a tak właśnie postepowała dwójka jej najlepszych przyjaciół, przed którymi Tash się wyoutowała. Rozumiem jednak, że jest to spowodowane brakiem jej własnej akceptacji dla samej siebie. W treści poznajemy kilka interesujących terminów jak grayseksualność, alloseksualność, różnicę pomiędzy seksualnością a romantycznością.
Pełną treść recenzji znajdziecie tutaj:
http://nietoperzczytaioglada.blogspot.com/2018/09/milion-odson-tash-kathryn-ormsbee.html?m=1
Cóż, nie powiem, by książka zachwyciła mnie od pierwszej strony. Seriale internetowe, fanfiction, fanart, to zupełnie nie moja bajka, a na tym opiera się pierwszych kilkadziesiąt stron. Nudziłam się strasznie. Do pewnego momentu. Do chwili w której Tash mówi nam, ponieważ książka pisana jest w narracji pierwszoosobowej, że prawdopodobnie jest osobą heteroromantyczną i...
więcej mniej Pokaż mimo to
Szczerze mówiąc myślałam, że będzie to kolejna lekka powieść dla młodzieży, ktora nie zrobi na mnie szczególnego wrażenia. Jakże sie myliłam.... I to wcale nie sama Peyton i jej losy mnie poruszyły, a to, co udało się autorce wpleść w tekst, tak bardzo naturalnie i zwyczajnie. Pokazanie, że świat nie jest jedynie heteronormatywny, reakcje na molestowanie seksualne w szkole, nazywając rzeczy po imieniu, zwrócenie uwagi na podwójne standardy ze względu na płeć, łamanie stereotypów płciowych, trudności ze zrobieniem coming outu, była mowa nawet o związkach zawodowych i strajku robotniczym. A wszystko to w rozmowach osiemnastolatek i osiemnastolatków, jako ich zwykły element codzienności. Ich ogromną świadomość w porównaniu z rzeczywistością naszego kraju, gdzie takie tematy to feminazizm i potwór gender. Nastolatka z ustami pomalowanymi na czarno i kolczykiem z czaszką w wardze, której nikt nie nazywa satanistką i nie zwraca szczególnej uwagi na jej image. Postać transwestyty z pełnią akceptacji i szacunku. Zaburzenie psychiczne jako zaburzenie, a nie koniec świata. Peyton i jej krawieckie marzenia o szyciu gorsetu steampunkowej sukni balowej, czy u nas ktoś poza osobami należącymi do subkultur wie czym jest steampunk? No i oczywiście to, co najbardziej rzuca sie w oczy, postać Peyton, i jej walka o samą siebie, o normalność w szkole, w domu, co udaje jej się osiągnąć przy wsparciu przyjaciółki, a później również matki. Sama historia miłosna jest dla mnie najmniej interesująca, choć i ona ma swój urok. Jay lubi Peyton jako zakompleksioną i zamkniętą w sobie dziewczynę, jak i później, po jej wewnętrznej przemianie, ale nie on staje się przyczyną ani motywatorem tej zmiany.
Pełną treść recenzji znajdziecie tutaj:
https://nietoperzczytaioglada.blogspot.com/2018/09/jej-wysokosc-p-joanne-macgregor.html?m=1
Szczerze mówiąc myślałam, że będzie to kolejna lekka powieść dla młodzieży, ktora nie zrobi na mnie szczególnego wrażenia. Jakże sie myliłam.... I to wcale nie sama Peyton i jej losy mnie poruszyły, a to, co udało się autorce wpleść w tekst, tak bardzo naturalnie i zwyczajnie. Pokazanie, że świat nie jest jedynie heteronormatywny, reakcje na molestowanie seksualne w szkole,...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Fangirl" to opowieść o Cath, dziewczynie rozpoczynającej studia, fance serii książek o Simonie Snow. Cather, bo tak brzmi jej pełne imię, pisze fanfiki na temat swoich ukochanych bohaterów, które stają się bardzo popularne. Zamykając się we własnym świecie, świecie magii, odsunęła się jednak od rówieśników. Przez całe dotychczasowe życie jej jedyną przyjaciółką była jej siostra bliźniaczka, Wren, zupełne przeciwieństwo Cath. Wraz z rozpoczęciem roku akademickiego Wren odsuwa się od Cath, usamodzielnia, rozpoczyna własne życie. Jak poradzi sobie Cath? Czy uda się jej nawiązać relacje z rówieśnikami? Czy poradzi sobie na kursie pisarskim? Jakie rodzinne zawiłości kryją się pod pozorem tej lekkiej historii?
Pełną treść recenzji znajdziecie tutaj:
https://nietoperzczytaioglada.blogspot.com/2018/08/fangirl-rainbow-rowell.html?m=1
"Fangirl" to opowieść o Cath, dziewczynie rozpoczynającej studia, fance serii książek o Simonie Snow. Cather, bo tak brzmi jej pełne imię, pisze fanfiki na temat swoich ukochanych bohaterów, które stają się bardzo popularne. Zamykając się we własnym świecie, świecie magii, odsunęła się jednak od rówieśników. Przez całe dotychczasowe życie jej jedyną przyjaciółką była jej...
więcej mniej Pokaż mimo to
I znów książka, której nie umiem ocenić jednoznacznie... Fabuła początkowo inspirowana programami w stylu "Damy i wieśniaczki" gdzie tytułowa dama trafia na zabitą dechami wieś, na której musi zmierzyć się z nieznaną jej dotychczas rzeczywistością. Pomijając elementy fabuły, polubiłam z całego serca zbuntowaną, uparta i pewną siebie Margaret, jej siłę w dążeniu do wyznaczonych celów, ukrytą wrażliwość, którą odkrywa podczas pobytu na wsi. Kocham z całego serca jej podejście do patriotyzmu i cudowny tatuaż <3 Polubiłam również postać Majki, zawsze uśmiechniętej, pogodnej, odrobinę hippisowskiej dziewczyny, która mierzy się z problemem, z którym mało kto dałby sobie radę.
Pełną treść recenzji znajdziecie tutaj:
http://nietoperzczytaioglada.blogspot.com/2018/08/miosc-szeptem-mowiona-monika-joanna.html?m=1
I znów książka, której nie umiem ocenić jednoznacznie... Fabuła początkowo inspirowana programami w stylu "Damy i wieśniaczki" gdzie tytułowa dama trafia na zabitą dechami wieś, na której musi zmierzyć się z nieznaną jej dotychczas rzeczywistością. Pomijając elementy fabuły, polubiłam z całego serca zbuntowaną, uparta i pewną siebie Margaret, jej siłę w dążeniu do...
więcej mniej Pokaż mimo to
Mistrzostwo kryminału połączonego z komedią, przyprawionego sycylijskim sosem o wszystkich smakach. Miłość, zbrodnia, tajemnica, która rozwikływana jest krok po kroku, nie za szybko, ale też nie za wolno by nie znudzić czytelnika lub czytelniczki. Od początku polubiłam Ciotkę Poldi, szaloną, sześćdziesięciotelnią kobietę, która, gdy na coś się uprze, musi osiągnąć swój cel, wszelkimi dostępnymi i niedostępnymi sposobami, i nic nie jest w stanie jej powstrzymać. Niekonwencjonalna, niegrzeczna starsza pani, której energii i wigoru niejedna młodsza osoba mogłaby pozazdrościć. Taka, za którą w naszej polskiej rzeczywistości wolano by "ależ w Pani wieku to nieprzystoi".
Pełną treść recenzji znajdziecie tutaj:
http://nietoperzczytaioglada.blogspot.com/2018/07/ciotka-poldi-i-sycylijskie-lwy-mario.html?m=1
Mistrzostwo kryminału połączonego z komedią, przyprawionego sycylijskim sosem o wszystkich smakach. Miłość, zbrodnia, tajemnica, która rozwikływana jest krok po kroku, nie za szybko, ale też nie za wolno by nie znudzić czytelnika lub czytelniczki. Od początku polubiłam Ciotkę Poldi, szaloną, sześćdziesięciotelnią kobietę, która, gdy na coś się uprze, musi osiągnąć swój cel,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Ruby dzięki stypendium dostała się do najlepszej szkoły średniej w okolicy. Robi ona wszystko by jak najmniej rzucać się w oczy. Pewnego dnia, zupełnym przypadkiem staje się świadkinią pewnego wydarzenia w którym uczestniczą Lydia, córka bogatych i wpływowych rodziców i szkolny nauczyciel. Jeśli Ruby powie o tym komukolwiek choć słowo, ich życia się zawalą. Brat Lydii, James chcąc ratować siostrę próbuje nawiązać kontakt z zamkniętą w sobie Ruby. Jak potoczą się ich losy? Czy Jamesowi uda się zdobyć zaufanie dziewczyny? Jakie wynikną z tego konsekwencje dla obojga? Przeczytajcie!
"Save me" jest typowym młodzieżowym romansem osadzonym w realiach Stanów Zjednoczonych. Oś wydarzeń wyznacza znany wszystkim motyw z bajki o Kopciuszku, jednocześnie ukazując podział klasowy amerykańskiego społeczeństwa, obracający się wokół pieniędzy, statusu społecznego, znajomości. Autorka stara się pokazać, iż miłość nie wybiera a "mezalians" nie jest niczym niezwykłym w obecnym świecie. Poza głównymi bohaterami rzuciła mi się w oczy siostra Ruby, Ember, prowadząca bloga w nurcie body positivity, promującego akceptację własnego wyglądu, jakże wyłamującego się z przyjętych norm piękna i urody. Taka postać może stać się wzorem dla wielu młodych, zakompleksionych dziewcząt. Książka porusza również problem braku możliwości podejmowania własnych wyborów. Wielu, szczególnie młodym ludziom, wydaje się, że super jest mieć bogatych rodziców z pozycją społeczną. Lektura "Save me" ukazuje ciemną stronę tej sytuacji, gdzie zamiast realizacji siebie i własnych pragnień, dzieci dostają w spadku przymus kontynuacji rodzinnych tradycji, zwłaszcza w tradycyjnej formie. W jednym z fragmentów został też dotknięty problem lęków i fobii, z którymi mierzy się wiele osób.
"Save me" jest summa summarum typowym amerykańskim czytadłem dla młodzieży, jednak wcale nie na złym poziomie. Ma w sobie wystarczająco plusów by polecić ją młodszym, ale i starszym, czytelnikom i czytelniczkom. Z niecierpliwością czekam na możliwość przeczytania kolejnej części.
Ruby dzięki stypendium dostała się do najlepszej szkoły średniej w okolicy. Robi ona wszystko by jak najmniej rzucać się w oczy. Pewnego dnia, zupełnym przypadkiem staje się świadkinią pewnego wydarzenia w którym uczestniczą Lydia, córka bogatych i wpływowych rodziców i szkolny nauczyciel. Jeśli Ruby powie o tym komukolwiek choć słowo, ich życia się zawalą. Brat Lydii,...
więcej Pokaż mimo to