Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Kobiety i mężczyźni Luci Gutiérrez, Equipo Plantel
Ocena 7,5
Kobiety i mężc... Luci Gutiérrez, Equ...

Na półkach:

"Kobiety i mężczyźni" to 4ta część serii "Książki jutra" wydawanej premierowo w 1977-78r w Hiszpanii. Książka przeznaczona jest dla najmłodszych czytelników i czytelniczek, czego domyślić możemy się po ilości ilustracji i treści do czytania: ilustracje zdecydowanie przeważają, ale i są niezbędne podczas poruszania tematu genderu. O właśnie, może warto wspomnieć czym jest gender, to pojęcie którym polski rząd i kościół katolicki straszy od lat? A no właśnie, wg Słownika Języka Polskiego gender to:

1. społeczna i kulturowa tożsamość płci człowieka;

2. nurt w refleksji humanistycznej oparty na przekonaniu, że tożsamość płci człowieka jest ukształtowana społecznie i kulturowo.

Tak bardzo przerażający ten gender? A no nie. Jak widać powyżej.

Wróćmy jednak od lektury. Przy przedniej i tylnej okładce mamy życie i wiek kobiety i mężczyzny, w bardzo uproszczony i stereotypowy sposób, pokazujący jednak co dzieli w życiu, a co łączy. Ważne moim zdaniem jest to, że u mężczyzn pokazany jest ojciec zajmujący się niemowlęciem. Na początku książki znajduje sie wstęp mówiący o samej serii, tym, gdzie i kiedy była wydawana, jej historię. Pierwsza strona to różnorodność mężczyzn i kobiet:, ich ekspresji płciowej, sposobów wyrażania własnej płci, własnej estetyki, osoby wpisujące się w płciowe stereotypy i łamiące je na wszystkich frontach. Następnie dowiadujemy się, że kobiety wydają się słabsze, ale nie jest to prawdą, uzupełnione o rysunek cyrkowego sztukmistrza rzucającego nożami, celującego wokół stojącej na tle tarczy strzelniczej kobiety. Kto tu jest silny i odważny? Są ważne, mądre i dzielne kobiety, tak samo jak są tacy mężczyźni, bo inteligencja czy cechy charakteru nie zależą od płci. Płeć to jedyna rzecz jaka odróżnia od siebie kobiety i mężczyzn, co uzupełnione jest uproszczonym rysunkiem nagiej pary - co ważne, obie osoby posiadają na nim owłosienie łonowe! Nastepnie podkreślone jest, że różnice pomiędzy płciami są ważne, bo dzięki nim ludzie tworzą związki i mogą mieć dzieci. Na kolejnych stronach powraca temat równości płci: nie od bycia kobietą czy mężczyzną zależy wartość człowieka, czy wynagrodzenie w pracy. Poruszony został temat różnic w wychowaniu dzieci, często w zgodzie ze stereotypowymi rolami płciowymi, wpajanie różnych wartości, różne zabawki i ubrania w zależności od płci, gdzie wyłamywanie się z tych ról jest postrzegane bardzo negatywnie. Z tego również wynikają nieporozumienia i wzajemne niezrozumienie pomiędzy dziewczynami a chłopcami. To chłopcy pilnowani są, by dużo i dobrze się uczyli, więc mężczyźni zajmują ważne stanowiska. Dziewczynki nie robią kariery ponieważ w ich przypadku mało się o tą naukę i perspektywy dba. Mężczyźni rządzą w kraju, pracy, rodzinie, rządzą też kobietami, które mają robić i kupować to, co podoba się mężczyznom, a nie im samym. Mężczyźni zdecydowali, że do nich należy władza, a rola kobiety jest być towarzyszką, ozdobą z rodzić dzieci i zajmować się domem. Oczywiście po opisie rzeczywistości, dowiadujemy się, że wcale tak być nie powinno, dziewczyny wcale nie są od słuchania, a chłopcy od rządzenia, bo kobiety i mężczyźni to tacy sami ludzie, których różni tylko płeć.

Pomimo tego, że od pierwszego wydania książki "Kobiety i mężczyźni" minęło około 45 lat, na świecie niewiele się zmieniło, a w Polsce zmienia się wciąż na gorsze. To bardzo smutne.

Lektura ta jest moim zdaniem jedną z obowiązkowych dla dzieci rozpoczynających naukę w przedszkolu, bo już tutaj często zaczyna się odmienne traktowanie i odmienne wymagania w stosunku do dziewczynek i chłopców. Nie mówię oczywiście o domach, w których patriarchat i stereotypowe normy płciowe są podstawą wychowania. Książka zawiera niewiele tekstu, ale każde zdanie uzupełnione jest ilustracjami, bardzo treściwymi bym powiedziała. Same ilustracje są w czterech kolorach: czarnym, białym, czerwonym i zielonym, co nie odwraca uwagi od scenek które przedstawiają.

Nadzia dwa lata temu, gdy pierwszy raz czytałysmy tą książkę, była bardzo zainteresowana niestereotypowym przedstawieniem postaci męskich i żeńskich, które raczej trudno spotkać w naszym najbliższym otoczeniu.

Brakuje mi tu wielu pojęć z teorii queer, ale biorąc pod uwagę, kiedy książka została wydana, wcale mnie to nie dziwi, teoria queer chyba jeszcze wtedy nie istniała. Warto uzupełnić o nią informacje zawarte w lekturze. Książek, które się do tego nadadzą jest coraz więcej w dzisiejszych czasach.

Czy polecam? Tak. Jeśli chcemy żyć w równościowym i różnorodnym świecie, dzieci muszą wiedzieć o nierównościach i tym, że owe nierówności są złe i nie powinny wpływać na ich życie, od najmłodszych lat.

"Kobiety i mężczyźni" to 4ta część serii "Książki jutra" wydawanej premierowo w 1977-78r w Hiszpanii. Książka przeznaczona jest dla najmłodszych czytelników i czytelniczek, czego domyślić możemy się po ilości ilustracji i treści do czytania: ilustracje zdecydowanie przeważają, ale i są niezbędne podczas poruszania tematu genderu. O właśnie, może warto wspomnieć czym jest...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Wkrętośrubek – w poszukiwaniu szczęścia Mariusz Kulma, Tomasz Wiśniewski
Ocena 9,2
Wkrętośrubek –... Mariusz Kulma, Toma...

Na półkach:

Wkrętośrubek, robot, który do tej pory zajmował się wkrecaniem śrub w fabryce, trafia na Złomowisko. Po spotkaniu z pająkiem Gburkiem wyrusza na poszukiwanie szczęścia. Kogo spotka na swojej drodze? I czy odnajdzie tytułowe szczęście? Przeczytajcie :)

Pierwsze moje skojarzenie z Wkrętośrubkiem to Mały Książę, którym zapewne była inspirowana treść bajki. Obaj wyruszają na poszukiwanie, spotykają część tych samych postaci, obaj w drodze uświadamiają sobie, że to, czego szukali jest blisko nich. Wkrętośrubek szybko się uczy, analizuje, znajduje rozwiązania problemów, w końcu jest robotem, co bardzo ułatwia mu logiczne myślenie. Bohater pomaga każdej z napotkanych istot w rozwiązaniu jej problemu, wykazuje się empatią, w zamian prosi jedynie o odpowiedź na jedno, proste a zarazem trudne pytanie: czym jest szczęście.

Książka spodobała się nam obu, Nadzia była zainteresowana nie tylko przygodami, ale przede wszystkim samym robotem, a właściwie tym, czy jest możliwe, by takie roboty kiedykolwiek istniały. Nie wiem, sama zadaję sobie to pytanie. Podoba mi się idea podróży w poszukiwaniu szczęścia, empatia bohatera, zwierzęce postaci, różnorodność odpowiedzi na pytanie o to, czym jest szczęście, jasno mówiąca, że dla każdego szczęściem jest coś innego. Naturalność empatii i chęci pomocy innym. Istotne jest również to, że podkreślone jest, że podstawą szczęścia jest bycie wolnym, szczególnie w dzisiejszych czasach.

Znalazłam, doczytałam się dwóch minusów. Aż mnie skręciło na słowa: "Ptak skulił się w małą kulkę. Na pocieszenie warto wspomnieć, że nadal piękną i zachwycającą". Te słowa mówią o tym, że od emocji, w tym wypadku trudnych, bólu, ważniejszy jest ładny wygląd, trochę jak seksistowskie "złość piękności szkodzi" - to bardzo zły wzorzec, toksyczny dla dzieci wszystkich płci.
Druga rzecz - Wkrętośrubek wraz z Amelką przeżyli dużo przygód, dokonali wielkich rzeczy, a Amelka i tak skończyła w roli matki - nie ma tu ani słowa, o tym, by wykonywała jakąkolwiek pracę zawodową. Mając ojca konstruktora robotów, sama mogła zostać robotyczką. To też nie jest najlepszy wzorzec dla dziewczynek - cokolwiek by nie zrobiły, i tak skończą w domu z gromadką dzieci, wspominając szczęśliwe czasy.

Ilustracje są miłe i przyjazne dla oka, kolory oddają dominujące w danej scenie emocje. Śmiesznie było, gdy Nadzia uznała wiewiórkę za chomika, ponieważ obrazki są średnio realistyczne.

Czy polecam? Ogółem tak, ale zdecydowanie polecam się zastanowić nad pominięciem tego jednego zdania przy ptaszku, i nad lekką modyfikacją zakończenia.

Wkrętośrubek, robot, który do tej pory zajmował się wkrecaniem śrub w fabryce, trafia na Złomowisko. Po spotkaniu z pająkiem Gburkiem wyrusza na poszukiwanie szczęścia. Kogo spotka na swojej drodze? I czy odnajdzie tytułowe szczęście? Przeczytajcie :)

Pierwsze moje skojarzenie z Wkrętośrubkiem to Mały Książę, którym zapewne była inspirowana treść bajki. Obaj wyruszają na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Wyobraźnia gotowa? Chęć poznania kosmosu pod ręką? Dzieci w łóżkach? Zaczynamy! :)

Zapraszam Was na podróż, ale nie taką zwykłą, samochodem czy pociągiem, ale podróż do gwiazd w towarzystwie Kosmolisków. Gotowi_e? To zaczynamy!

Tytułowe Kosmoliski to stworzonka podobne do lisów, różniące się od nich jedynie świecącymi ogonami, kolorowymi strojami i goglami na oczach. Zabierają one dwojkę rodzeństwa: Sarę i Krzysia w kosmiczną podróż. Wraz z chodzącą do przedszkola Sarą i uczniem klasy szkoły podstawowej, Krzysiem, dzieci poznają sporo interesujących faktów związanych z Układem Słonecznym, planetami i innymi ciałami niebieskimi. Podróż rozpoczyna się informacjami o ziemskiej atmosferze, porach dnia i roku, sztucznych satelitach, kosmicznych śmieciach. Pierwszym z odwiedzonych przez dzieci ciał niebieskich jest Księżyc, gdzie dowiadują się one o pochodzeniu kraterów i pierwszej, i jak do tej pory jedynej, misji załogowej na powierzchni tego naturalnego satelity Ziemi. Drugie ciało niebieskie do którego zbliżyło się rodzeństwo wraz z Kosmoliskami to Słońce - tu dowiadują się oni z czego się ono składa, o zależnościach pomiędzy Słońcem, Ziemią i Księżycem, o zaćmieniach Słońca. Następne odwiedzone przez dzieci miejsce to Merkury, pierwsza planeta Układu Słonecznego. Kolejno dzieci poznają komety, Wenus, Marsa, planetoidy, Jowisza, Saturna, Urana i Neptuna, i na nim kończy się kosmiczna podróż. Kosmoliski chętnie opowiadają ciekawostki dotyczące każdego z tych ciał niebieskich, wchodząc z dzieci w interesujące dyskusje. Na końcu książki znajduje się mapa Układu Słonecznego.

Nadzia bardzo lubi ciekawostki związane z kosmosem, więc chętnie słuchała bajki o Kosmoliskach, a same niezwykłe stworzonka również się jej spodobały :)

Ilustracje, szczególnie te dotyczące ciał niebieskich są realityczne i bardzo przyjemne dla oka, pozwalając dobrze wyobrazić sobie przestrzeń kosmiczną, i to, co ona w sobie zawiera.

Czy polecam? Tak, jak najbardziej. Książka pełna jest ciekawostek, interesujących informacji, podanych w bardzo przystępnej formie, zrozumiałych dla dzieci, często uzupełnionych przykładami "z życia wziętymi". Bajkowa otoczka zachęci do czytania nawet te dzieci, które nie lubią się uczyć, bo to przecież bajka, prawda? ;) Przeanalizowałam całą lekturę i na całe szczęście, pozbawiona jest ona stereotypów płciowych i krzywdzących treści. Książka moim zdaniem zadaje się dla dzieci w wieku 5+. A dla tych, które interesują się kosmosem, lubią Księżyc, planety i gwiazdy, ale bardziej naukowe lektury mogą się okazać niezrozumiale ze względu na wiek, "Kosmoliski" będą dobrym wprowadzeniem w świat kosmosu i jego tajemnic. Polecam!

Wyobraźnia gotowa? Chęć poznania kosmosu pod ręką? Dzieci w łóżkach? Zaczynamy! :)

Zapraszam Was na podróż, ale nie taką zwykłą, samochodem czy pociągiem, ale podróż do gwiazd w towarzystwie Kosmolisków. Gotowi_e? To zaczynamy!

Tytułowe Kosmoliski to stworzonka podobne do lisów, różniące się od nich jedynie świecącymi ogonami, kolorowymi strojami i goglami na oczach....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Migrantów" kupiłam niedługo po początku katastrofy humanitarnej na granicy polsko-białoruskiej, katastrofy, która wciąż trwa, choć udało się ją całkiem nieźle wymazać ze społecznej świadomości.

Cały dochód ze sprzedaży książki "Migranci" zostaje przekazany przez Wydawnictwo Dwie Siostry na rzecz Fundacji Ocalenie, zajmującej się pomocą uchodźcom, migrantom i repatriantom.

"Migranci" to książka pełna ciszy, książka bez słów, a jednocześnie krzycząca całym swoim wnętrzem.

Migranci, każdy inny, dorośli, dzieci, z bagażami i bez, przedstawieni w postaci zwierząt różnych gatunków, tak samo jak ludzie, których mają symbolizować - pochodzący z różnych krajów, rejonów świata, kultur, religii, w różnych sytuacjach, mający różne motywacje. Podróżujący w ciszy, mroku nocy, ukrywający się, śpiący pomiędzy drzewami, uciekający, płynący łodzią, do której nie każdy się zmieści, ratujący się po zatonięciu owej łodzi, chorzy, umierający po drodze. Smutni, przerażeni, z(a)łamani. Nie każdy i nie każda z nich dotrze do celu. I podążająca za nimi, i z nimi, śmierć.

Obie z Nadzią popłakałyśmy się zaznajamiając się z treścią tej książki. Mając z tyłu głowy sytuację osób znajdujących się na granicy polsko-białoruskiej, na Morzu Śródziemnym.

"Migranci" to książka do której nie chce się wracać, pełna trudnych emocji, pozwalających wczuć się w sytuację osób które z takich czy innych powodów opuściły swój dom, by znaleźć lepsze życie w innym miejscu na świecie. Choć w książce postaci to zwierzęta, dobrze wiemy, że są tysiące, miliony ludzi, które w tej właśnie chwili, niektórzy z nich nawet całkiem niedaleko nas, są w identycznej sytuacji. Ze względu na nadchodzącą katastrofę klimatyczną będzie ich coraz więcej. Patrząc na niewielkie zasoby wody pitnej w Polsce (są one na poziomie porównywalnym z Egiptem), za kilka/naście lat, możemy być nimi my wszyscy. My mamy możliwość odłożyć na bok książkę, zapomnieć, ludzie, o których opowiada, nie mają możliwości odłożenia na bok własnego życia, doświadczeń, aktualnych czy przeszłych. "Migranci" to książka, do której trzeba wracać, jak najczęściej.

"Migranci" przeznaczeni są dla dzieci 7+, dla dzieci które są jak najbardziej w stanie zrozumieć już sytuację ludzi zmuszonych do ucieczki z własnego domu, zrozumieć przynajmniej na poziomie emocji i empatii. Polecam ją też dorosłym, szczególnie tym zamkniętym na inność, może w końcu i Wy nauczycie się choć grama współczucia?

"Migrantów" kupiłam niedługo po początku katastrofy humanitarnej na granicy polsko-białoruskiej, katastrofy, która wciąż trwa, choć udało się ją całkiem nieźle wymazać ze społecznej świadomości.

Cały dochód ze sprzedaży książki "Migranci" zostaje przekazany przez Wydawnictwo Dwie Siostry na rzecz Fundacji Ocalenie, zajmującej się pomocą uchodźcom, migrantom i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Z książki "Owady i pająki" dowiadujemy się czym są owady, a czym pająki, co je charakteryzuje, czym się od siebie różnią, jak żyją, czym się żywią, w jakich środowiskach żyją. Drugą częścią książki są cykle życiowe szarańczy, modliszki, rohatyńca nosorożca, pazia ptasioskrzydłego, nastecznika, skakuna i pająka topika - poznajemy tu nie tylko sam cykl życiowy, ale też sporo szczegółowych informacji na temat życia poszczególnych zwierząt, ich budowę ciała, pożywienie, sposób i środowisko życia. Książka zakończona jest słowniczkiem, a ilustrowana zdjęciami omawianych stworzeń, które dobrze oddają skomplikowaną budowę i świat owadów i pająków.

Nadzia oczywiście najbardziej zachwycona była urokliwie wyglądającymi skakunami.

Czy polecam? Tak :) To kolejna z książek, która nadaje się do wstępnego zaznajomienia ze światem owadów i pająków. Nie znajdziemy tu zbyt wielu szczegółów, raczej ogólne informacje przedstawione zrozumiałym dla dzieci językiem. Jeśli chcecie zainteresować swoje dzieci owadami bądź pająkami, ta książka na początek nada się idealnie.

Z książki "Owady i pająki" dowiadujemy się czym są owady, a czym pająki, co je charakteryzuje, czym się od siebie różnią, jak żyją, czym się żywią, w jakich środowiskach żyją. Drugą częścią książki są cykle życiowe szarańczy, modliszki, rohatyńca nosorożca, pazia ptasioskrzydłego, nastecznika, skakuna i pająka topika - poznajemy tu nie tylko sam cykl życiowy, ale też sporo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kolejna książką o anatomii dla dzieci w Nadzi biblioteczce jest "Ciało człowieka". To książeczka bardziej do oglądania niż do czytania, składa się z podpisanych krótkimi wyrażeniami lub pojedynczym słowami, obrazków, których jest tutaj sporo, dzięki czemu przekazanych zostało dużo informacji. Każdy omawiany temat posiada dodatkowo odpowiedź na jakieś związane z nim pytanie, jak też często pojawiają się zadania do wykonania czy zastanowienia. Na końcu każdego z rozdziałów jest test sprawdzający ilość zapamiętanych informacji.

Książka została podzielona na pięć rozdziałów: Ty i twój świat, Żywa istota, Pięć zmysłów, Jak dbać o swoje ciało?, Zdrowie, i rozdział dodatkowy: Zapamiętaj!

Ty i Twój świat opowiada o wyglądzie fizycznym, różnicach anatomicznych pomiędzy płcią fenotypową, różnych rodzajach ruchu, kontaktach z innymi. Żywa istota zaś mówi o narodzinach dziecka, etapach życia, starzeniu i śmierci, oddychaniu, jedzeniu, spaniu, myśleniu i działaniu. Pięć zmysłów to oczywiście oczy, uszy, skóra i dotyk, nos, smak. Jak dbać o swoje ciało to rozdział o higienie, aktywności fizycznej, jedzeniu, zębach. Zdrowie opowiada o drobnych urazach, podręcznej apteczce, o czym informuje ciało, częstych chorobach, wizytach u lekarza, szpitalu, niepełnosprawności ruchowej, zmysłowej, intelektualnej. Istotny jest rozdział o tytule Zapamiętaj, zawiera on schematy części ciała, układu mięśniowego, szkieletowego, krwionośnego, organów, ale co ważniejsze, są tu rady, jak dbać o ciało, i czego nikt nie ma prawa robić, wytlumaczonych też zostało kilka wyrażeń jezykowych.

Właściwie minusów tej książki jest niewiele: określenie "niepełnosprawność umysłowa i psychiczna" - tu chyba jednak zawiodło tłumaczenie, pomylenie waginy z wulwą, wciąż jednak wolę to, niż określenie "żeńskie narządy płciowe" z poprzedniej książki, brak informacji co znaczy "kochać się" w temacie zapłodnienia,

Na plus? Nazbiera się tego dużo. Różnorodność występujących postaci wyglądających w każdy możliwy sposób. Określenie "gruby" jako neutralne, nie podszyte fatshamingiem, jako przeciwieństwo szczupłego. Naturalnie ukazane owłosienie dorosłych ludzi. Właściwie nic nie jest tu wartościowane, ani zachowania, ani emocje, ani uczucia, nie wspominając o wyglądzie - książka może nie jest ciałopozytywna, ale na pewno jest napisana w duchu ciałoneutralności. Poruszenie tematu śmierci ludzi, ale i wszystkich innych żyjących istot, alergii. Ważna dla mnie jest omówiona tematyka niepełnosprawności, rehabilitacji, różnorodnych sposobów porozumiewania się (język migowy, alfabet Braille'a), zajęć logopedycznych, osób z zespołem Downa, autystów. W końcu gdzieś tematyka osób z niepełnosprawnością została ukazana bardzo neutralnie, bez żadnego wartościowania, czasem tak po prostu bywa. Bardzo ważnym tematem jest podkreślenie autonomii i tego, czego innym robić wobec nas nie wolno.

Jeśli szukacie dobrej książki o anatomii dla dzieci 3+, mądrej, wartościowej a nie wartościującej, z dużą ilością obrazków, które można omawiać wraz z dzieckiem, będzie to świetna pozycja. Mam wrażenie, że jedna z najlepszych na polskim rynku dotycząca budowy ciała i jego funkcjonowania dla maluchów. Sporo w niej wiedzy, ale nie za dużo, odpowiednio do wieku małych odbiorców i odbiorczyń. Polecam z czystym sumieniem!

Kolejna książką o anatomii dla dzieci w Nadzi biblioteczce jest "Ciało człowieka". To książeczka bardziej do oglądania niż do czytania, składa się z podpisanych krótkimi wyrażeniami lub pojedynczym słowami, obrazków, których jest tutaj sporo, dzięki czemu przekazanych zostało dużo informacji. Każdy omawiany temat posiada dodatkowo odpowiedź na jakieś związane z nim pytanie,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"LUDZKIE CIAŁO" (SERIA ŚWIAT W OBRAZKACH)
Kiedyś kupiłam tą książkę jako być może ciekawą lekturę o budowie ludzkiego ciała, dla Nadzi oczywiście. Czy była ciekawa? W jakimś sensie na pewno.

Zobaczmy więc o czym jest. Książka podzielona jest na 4 rozdziały: anatomię, pięć zmysłów, narodziny i rozwój, higienę i odżywianie. W anatomii znajdziemy takie tematy jak: różnorodność ludzi, nawet w rodzinach osoby są inne od siebie, ogólną budowę, układ kostny ludzi i niektórych zwierząt, układ mięśniowy, serce, układ krwionośny, nerki, płuca, oddychanie, czkawka, struny głosowe, żołądek, jelita, układ pokarmowy, języczek, mózg, układ nerwowy, drętwienie, prawo i leworęczność, myślenie, działanie, pamięć, inteligencja. W rozdziale o zmysłach poczytamy o: oczach, okularach, uszach, skórze, odciskach palców, włosach, języku, nosie. Kolejny rozdział to narodziny i rozwój: skąd się biorą dzieci, zapłodnienie, skrócony opis ciąży i jej poszczególnych etapów, poród, pierwsze chwile po porodzie, bliźnięta jedno i dwujajowe, pielęgnacja niemowlęcia, rozwój, dzieciństwo, dojrzewanie, dorosłość, starość. Higiena i odżywianie opowiadają zaś o: żywności, witaminach, potrzebie snu, chorobach, lekarzu, szczepieniach, siniakach, myciu się, włosach, zębach, uprawianiu sportu, emocjach. Każdy z rozdziałów zakończony jest zagadką sprawdzającą, ile dziecko zapamiętało z treści książki. Ilustracje są dość schematyczne i proste, a ilość tekstu jest niewielka i skondensowana.

Zacznijmy od plusów, choć tych tu za wiele nie ma na tle innych książek o anatomii. Podkreślenie różnorodności, nie tylko w słowach, ale też na obrazku: przedstawione zostały tu dzieci z różnych stron świata: Inuitka, mieszkanka Indii, Chin, czarnoskóry chłopiec. Szkielet zwierząt, wewnętrzny u kręgowców i zewnętrzny u bezkregowców. Wspomnienie o tym, jak ważne jest oddawanie krwi. Wyraźne i zrozumiałe schematy poszczególnych narządów ciała. Informacja o tym, że kolor skóry zależy od ilości melaniny w niej zawartej.

O minusach będzie sporo. Na schemacie budowy ciała zamiast pochwy i penisa mamy żeński i męski narząd płciowy - wybuchłam śmiechem zażenowania, gdy czytałam to po raz pierwszy. Użycie słowa "karzełek" zamiast osoba niskorosła, co jest obraźliwe. Czyszczenie uszu wewnątrz patyczkiem, które jest niezdrowe. Błędna, obalona już teoria, że każda część języka rozpoznaje tylko określony smak. Może posłużę się cytatem? - "W chwili największego szczęścia tata wyśle do brzucha mamy plemniki" - zażenowanie przebija skalę. Oczywiście płód nazywany jest dzieckiem. Nie, płód jest płodem, dzieckiem staje się po urodzeniu. W rozdziale o odżywianiu pojawia się zakamuflowany fatshaming.

Czy polecam? Raczej nie. Tzn pod względem merytorycznym znajdzie się tu kilka ciekawych i wartościowych informacji. Czytając ją jednak miałam ogromne wrażenie, że ton w jakim została napisana jest pełen wstydu w kontekście związanym z genitaliami i edukacją seksualną. Do tego obraźliwe określenia na osoby niskorosłe i ten fatshaming? Zdecydowanie znaleźć można lepsze książki, merytoryczne i pełne szacunku do wszystkich ludzi.

"LUDZKIE CIAŁO" (SERIA ŚWIAT W OBRAZKACH)
Kiedyś kupiłam tą książkę jako być może ciekawą lekturę o budowie ludzkiego ciała, dla Nadzi oczywiście. Czy była ciekawa? W jakimś sensie na pewno.

Zobaczmy więc o czym jest. Książka podzielona jest na 4 rozdziały: anatomię, pięć zmysłów, narodziny i rozwój, higienę i odżywianie. W anatomii znajdziemy takie tematy jak:...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"BĄDŹ TYM, KIM JESTEŚ!" TODD PARR
Książka "Bądź tym, kim jesteś" przeznaczona jest dla dzieci zaczynających przygodę z samodzielnym czytaniem, przede wszystkim ze względu na niewielką ilość zawartej w niej treści, jak i dla młodszych dzieci do wspólnej lektury z rodzicami.

Każda strona zawiera w sobie jedno motywacyjne zdanie uzupełnione tematycznym obrazkiem.

Cała treść książki zawiera się w tytule "Bądź tym, kim jesteś", bez względu, a może właśnie ze względu, na wiek, kolor skóry, miejsce zamieszkania, język którego używasz, pochodzenie. Każdy i każda zasługuje na szacunek i miłość, a różnice i odmienność są wartościami, które ubarwiają życie, warto również je nawzajem poznawać, poznając innych ludzi, ich życie i kulturę czy upodobania. Nie brak tu również słów o życiu wewnętrznym, o odczuwaniu emocji i byciu w zgodzie z nimi, okazywaniu uczuć, życiu w zgodzie z własnymi potrzebami, samorozwoju, nauce zgodnie ze swoimi potrzebami i szukanie sposobów, dzięki którym nauka staje się łatwiejsza, pewności siebie i obronie własnych przekonań, a nawet o tym, że wyrażać siebie można poprzez własny strój i image. Wśród słów o relacjach z innymi pojawia się rada, by szukać osób z którymi się rozumiemy, coś nas z nimi łączy, i z nimi się trzymać.

Ilustracje są po prostu cudowne w swoim przekazie, choć wcale nie skomplikowane artystycznie. Osoby w dwóch różnych kolorach butów (pięknie przedstawiony fakt, iż wcale niekonieczne jest dostosowywanie do norm społecznych), kolory skóry realne i wcale nie realne, różne kolory włosów, fryzury (nawet dredy są), chłopiec w szalu boa, dziewczynka ze skrzydłami, w różowej czapce pirackiej z kokardą zamiast czaszki, inna grająca w bejsbol, jest nawet kolorowy robot i kosmici.

Na ilustracji dotyczącej języków jest wzmianka o języku migowym i językach zwierząt, którymi one również się porozumiewają, jak też o nauce innych języków.

Wśród domów mamy bloki, domy jednorodzinne, moskiewski budynek, dom z afrykańskiej wioski (brak mi wiedzy, by określić skąd dokładnie pochodzi, Afryka to ogromny kontynent a nie jednorodne państwo), przyczepę kempingową i psią budę.

Uwielbiam ilustracje do słów "Miej odwagę" i malutką rybkę podpływającą do wielkiego rekina, i do "Broń swoich przekonań", gdzie mała myszka krzyczy do atakującego ją kota wielkie i zdecydowane "NIE!" - cudowny przekaz o stawianiu granic pomimo czyjejś rzeczywistej bądź nie, przewagi.

Na jednej ze stron dzieci uczą się rozróżniać emocje, które to emocje przedstawione są na przykładzie pieska, co mówi też o tym, że nie tylko ludzie je odczuwają.

Na stronach mówiących o poznawaniu inności mamy różne tradycyjne potrawy i stroje, i grupę osób, które wspólnie spędzają czas, poznają siebie i nawzajem swoją kulturę.

Jedynym zauważonym przeze mnie minusem są bardzo jaskrawe kolory, zbyt intensywne dla maluchów.

Strony książki są z dość grubego papieru, okładka twarda, w dużym formacie (26cmx26cm), ilustracje powstały na tablecie do rysowania, gdzie najpierw tworzone były czarne kontury, później zaś były one wypełniane kolorami, czcionka użyta w publikacji wymyślona została przez autora.

Książkę czytać można ze starszymi maluchami, gdzie tekst będzie wartością dodaną, a książkę użyć można do poznawania podstawowych kolorów, wskazywania i nazywania elementów na nieskomplikowanych ilustracjach. Jak również ze starszymi dziećmi, w rozmowach z którymi można wgłębić się w treść słów, a przede wszystkim ilustracji, na których analizie i wypływających z nich wnioskach spędzić można wiele godzin. Taka mała książka, a tyle w niej pozytywnych treści.

Na koniec dodam jeszcze, że w pierwszej chwili w formie przekazu książka skojarzyła mi się z inną, posiadaną przez nas lekturą, "Zasady są po to, żeby je łamać. Dziecięcy przewodnik po anarchii".

Czy polecam? Oczywiście, że tak. Komu? Rodzicom, dla których wychowanie dzieci w szacunku dla odmienności i w duchu toleracji jest ważne, ważne jest też wychowanie pewnej siebie i swojej wartości młodej osoby. Rodzicom, których dzieci należą do grup mniejszościowych lub z takimi osobami się spotykają. Rodzicom, dla których zwierzęta i szacunek dla nich jest równie ważny, jak szacunków do istot ludzkich. Komu nie polecam? Długa lista... W skrócie: wszystkim rodzicom i nauczycielom zgadzającym się z ideą polityki edukacyjnej ministra Czarnka.

"BĄDŹ TYM, KIM JESTEŚ!" TODD PARR
Książka "Bądź tym, kim jesteś" przeznaczona jest dla dzieci zaczynających przygodę z samodzielnym czytaniem, przede wszystkim ze względu na niewielką ilość zawartej w niej treści, jak i dla młodszych dzieci do wspólnej lektury z rodzicami.

Każda strona zawiera w sobie jedno motywacyjne zdanie uzupełnione tematycznym obrazkiem.

Cała treść...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

"W PODRÓŻY, CZYLI TU I TAM" MAŁGORZATA RANDAK-JEZIERSKA
Samotna Jabłoń rosnąca pośrodku lasu rodzi syna, wilczka Adaminka. Wilczek z upływem czasu zaprzyjaźnia się z sarenką Basia, rodziną dzików, jeżem Teofilem i rojem pszczół. Obok znanego wszystkim lasu, za gościńcem, rośnie mroczny bór, do którego wchodzić nie wolno, to jednak nie powstrzymuje szalonych zwierzęcych dzieci, a szczególnie małego wilka, czującego zew i wezwanie z tego tajemniczego miejsca. Bór umiera, zwierzęta zostają w nim uwięzione, ale to nie koniec. Bór poza nadchodzącą śmiercią skrywa jeszcze jedną, dużo głębszą tajemnicę. Czy zwierzętom i drzewom uda się uratować przyjaciół, bór na granicy śmierci, i rozwiązać zagadkę czarnej dziury? Jak poradzą sobie bohaterowie i bohaterki, znajdujący się po dwóch stronach tej samej (czy aby na pewno?) rzeczywistości? Przeczytajcie i wciagnijcie się w tą niezwykłą opowieść tak jak my!

Książka przeleżała u nas sporo czasu, zanim udało nam się ją przeczytać. Dlaczego? Okładka nie zachęcała mojej kochanej dzieci do lektury, ale, że bywam czasem przebiegłą mamą, zabrałam ją jako jedyną książkę na wizytę w baaardzo nudnym miejscu. Zadziałało. Gdyby nie niedyspozycja mojego gardła, przeczytały byśmy ją na raz - ciężko było nam obu oderwać się od dziejących się wydarzeń.

Właściwie nie wiem od czego zacząć. W "Podróży, czyli tu i tam" spotykamy Jabłoń - samotną wśród innych drzew, z czasem przechodzącą coś na kształt transformacji, nawiązującą przyjaźnie i będącą mentorką całej gromadki. Sarenką Basia od początku zwróciła uwagę Nadzi - czemu jak tak grzeczna, płochliwa i nie wykazuje inicjatywy? - jednak i ona zmienia się z upływem stron, zmuszona następującą sytuacją staje się głosem rozsądku i pewną siebie dorastającą sarnią dziewczyną. Adaminek, wokół którego obraca się krąg wydarzeń, jest drzewo-wilkiem, zdecydowanym, ale i podążającym za przeczuciami i pragnącym wiedzy stworzeniem.
Poza przechodzącymi transformację wewnętrzną bohaterami i bohaterkami, mamy tu poruszonych sporo ważnych tematów. Przyjaźń pomimo wielu różnic, działanie w grupie, właściwie można by je nazwać kooperatywne, bór zatruty substancją z dziwnej beczki (skutki wywozu toksycznych substancji na dzikie wysypiska), adopcyjna rodzina (mamą jeża Teofila jest nietoperzyca Małgorzata), konsekwencje przemocy wobec zwierząt, nieobecny w dzieciństwie ojciec, Babka Władka będąca alegorią współczesnej czarownicy, radzenie sobie z własnymi kompleksami, dawanie komuś drugiej szansy, wchodzenie w dorosłość - tak wiele ważnych wartości zawartych w 120 stronach. Spotkamy się tu również z fizyką, teoriami dotyczącymi tworzenia i działania czarnych dziur czy antysobowtórami, a nawet cytatami z książek Stephena Hawkinga. Dorośli lubujący się w fantastyce, a szczególnie w utworach Pratchetta znajdą tu też odniesienia do jego twórczości. Niespodzianką dla mnie był fragment wiersza Wisławy Szymborskiej. W samej książce nie brak też poczucia humoru, choć miejscami słownictwo bywa bardzo a to bardzo dosadne - z tego względu książkę polecam dla dzieci w wieku 8-9+. Niezwykłe są też ilustracje.

Czy są minusy? Nie wiem. Mam bardzo ambiwalentny stosunek do tak szybkiej przemiany Dużego, właściwie niczym nie uzasadnionej - niestety, osoby przemocowe nigdy nie zmieniają się same z siebie, bez wieloletniej terapii, a tak powierzchowne ujęcie tematu, choć zapewne dobre w założeniu, w praktyce podtrzymuje pokutujący wciąż syndrom wybawiciela_ki, który nie jednej osobie zniszczył życie "bo on_a się zmieni, tylko potrzeba czasu" - to niestety tak nie działa.
Drugim, sprawdzonym na mojej córce minusem jest okładka, która mimo swojego uroku, nie robi wrażenia na dziecku.

Pełna niespodziewanych zwrotów akcji opowieść wciąga od pierwszego zdania, i nie odpuszcza aż do ostatniej strony. Wspomniana już akcja, miejscami komedia, horror, a nawet powieść filozoficzna i podręcznik fizyki - wspólnie tworzą powieść, którą nie pogardzi dziecko, a nawet osoba dorosła. Ogromne brawa dla autorki, za język, wyobraźnię i całokształt - to chyba najlepsza powieść skierowana do dzieci, jaką do tej pory czytałam, a na pewno najlepsza wśród grona polskich osób autorskich. Mam nadzieję, że niezamknięte sprawy ujawniające się w trakcie zakończenia są zapowiedzią kolejnej części przygód grona bohaterek i bohaterów, i jeszcze kiedyś wspólnie wybierzemy się w podróż tu i tam :)

"W PODRÓŻY, CZYLI TU I TAM" MAŁGORZATA RANDAK-JEZIERSKA
Samotna Jabłoń rosnąca pośrodku lasu rodzi syna, wilczka Adaminka. Wilczek z upływem czasu zaprzyjaźnia się z sarenką Basia, rodziną dzików, jeżem Teofilem i rojem pszczół. Obok znanego wszystkim lasu, za gościńcem, rośnie mroczny bór, do którego wchodzić nie wolno, to jednak nie powstrzymuje szalonych zwierzęcych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"O KRÓLEWNIE KTÓRA CHCIAŁA JEŹDZIĆ KOPARKĄ" JANUSZ WILCZYŃSKI
Królewna Monika marzy o żółtej koparce, nic innego nie zaprząta jej myśli, jak tylko wymarzony wielki sprzęt budowlany. Rodzice nie chcą się na to zgodzić, bo królewnie nie przystoi jeździć koparką, kto to widział? Co powiedzą dworzanie i poddani? Monika jednak nie ustaje w dążeniu do celu, na konkursie wokalnym śpiewa piosenkę rockową o swoim marzeniu, maluje jej obraz na ścianach pokoju. Rodzice wciąż są nieugięci. Czy małej królewnie uda się spełnić pragnienie? Przeczytajcie!

"O królewnie która chciała jeździć koparką" słyszałam już jakiś czas temu, ale kupiłam ją całkiem niedawno. Krótka, kwadratowa książeczka w biało-żółto-czarnej kolorystyce, z rysunkowymi ilustracjami wygląda bardzo przyjaźnie, cóż chcieć więcej? Przyjrzyjmy się zatem treści. Monika jest królewną łamiącą stereotypy, nie liczącą się z opinią społeczną, nie robi na niej wrażenia strach rodziców przed opinią królestwa, na konkursie zamiast spokojnej i grzecznej piosenki o słowiku, śpiewa rockowy utwór o wymarzonej koparce. Jej występ został nawet wyśmiany przez inne księżniczki. Niechęć królewskiej pary do zakupu koparki wpędza dziewczynkę w końcu w depresję i apatię, choć jej samopoczucie nie zostało wprost nazwane w taki sposób. Koniec końców rodzice decydują się kupić Monice wymarzoną koparkę, której obsługi dziewczynka uczy się pod okiem fachowca. To, co poza samą postacią głównej bohaterki spodobało mi się w książce, to dalsza część historii: królewna, która wcześniej została nawet wyśmiana za swoje niestandardowe upodobania, ratuje królestwo przed powodzią właśnie dzięki koparce i umiejętnościom posługiwania się nią. Nie przepadam za zakończeniami bajek w stylu "znalazła męża, mieli gromadkę dzieci i żyli długo i szczęśliwie", ale w tej książeczce również mąż jest niestandardową i łamiącą stereotypy toksycznej męskości postacią: szyje suknie damom dworu.
Nie może się obejść również bez opinii Nadzi. Jej najbardziej spodobał się kot, który zgubił królewską koronę i niczym się nie martwił, i oczywiście KOPARKA! 2 albo 3 lata temu, kiedy w końcu doczekałyśmy się budowy kanalizacji, Nadzia miała okazję wejść i spędzić chwilę na małej, żółtej koparce, a bajka przywołała jej wspomnienia. Najbardziej mnie samą ucieszyło to, że i postać Moniki i księcia przyjęła naturalnie, bo nie ma nic dziwnego w księżniczce obsługującej koparkę ani księciu krawcu.

Czy polecam? Oczywiście! Dla osób chcących wychowywać swoje dzieci bez toksycznych stereotypów, pokazać różnorodność bajkowych postaci, dla małych miłośniczek nietypowych księżniczek. Książka odpowiednia jest dla dzieci w wieku ok 4+. Komu nie polecam? Tradycjonalistom, dla których tradycyjne role płciowe są najważniejszą wartością, ale takich czytelników i czytelniczek raczej nie mam, prawda? :)

"O KRÓLEWNIE KTÓRA CHCIAŁA JEŹDZIĆ KOPARKĄ" JANUSZ WILCZYŃSKI
Królewna Monika marzy o żółtej koparce, nic innego nie zaprząta jej myśli, jak tylko wymarzony wielki sprzęt budowlany. Rodzice nie chcą się na to zgodzić, bo królewnie nie przystoi jeździć koparką, kto to widział? Co powiedzą dworzanie i poddani? Monika jednak nie ustaje w dążeniu do celu, na konkursie wokalnym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"W IMIENIU PSZCZÓŁ" PIOTR SMAKULSKI
"W imieniu Pszczół" to opowieść o tych niezwykłych owadach, opowiedziana z perspektywy jednej z mieszkanek ula. Opowieść kierowana do młodszych dzieci, napisana prostym i jasnym językiem, zawierająca jednak najważniejsze informacje o tym jak żyją pszczoły. Jakie konkretnie są to informacje? Dzieci dowiadują się kto jest kim w ulu, kim są i co robią robotnice, trutnie i królowa, o wrogach pszczół (czy wiecie, że jest nim również znany wszystkim dzięcioł?), ich sposobach komunikacji, o produktach które pszczoły wytwarzają, a z których my, ludzie, możemy korzystać, i nie jest to tylko wszystkim znany miód :) Podane zostały nawet informacje, jak są one tworzone i z czego konkretnie powstają! :) Ostatni już fakt zawarty w książce, to informacje o dzikich pszczołach (wiecie, że trzmiele to również dzikie pszczoły?), o tym gdzie mieszkają, czym różnią się od pszczoły miodnej, ale też rady, jak możemy tym pszczołom pomóc, zakładając hotele dla dzikich pszczół, ustawiając poidła czy dbając o obecność roślin miododajnych.

Pszczółka opowiadająca o pszczelej rzeczywistości zwraca się w tekście bezpośrednio do małych czytelników i czytelniczek, co bardziej angażuje w trakcie czytania/słuchania lektury, zadaje pytania, żartuje, a jej wypowiedź jest pełna emocji. Padają z jej ust (czy pszczoły mają usta? Z tego co pamiętam z lektury - nie ;) również bardzo ważne słowa kierowane do maluchów, motywujące do własnego działania:
"Czy wiesz, że dorośli uważają, że dzieci są inspirujące? Inspirujące to znaczy - zachęcające do zrobienia czegoś. To oznacza, że dzieci mają wielką moc zmieniania świata. Ty też!"

Czcionka jest sporej wielkości, co sugeruje, iż książka może być dobrym materiałem do nauki samodzielnego czytania, tym bardziej że jej treść nie jest zbyt długa. "W imieniu Pszczół" jest książką w formacie A4, z twardą okładką, co ułatwia czytanie jej dzieciom. Prawie zapomniałam o cudownych ilustracjach autorstwa Magdaleny Węgierskiej-Akinmolayan.

"W imieniu Pszczół" zawiera również drugą część, są to karty pracy dla dzieci od poziomu przedszkola do chyba (jeśli dobrze pamiętam program nauczania) 3klasy szkoły podstawowej, zadania oparte na temacie pszczół i pszczelarstwa z dziedzin logicznego myślenia, matematyki, języka polskiego czy kodowania. Karty pracy można pobrać ze strony internetowej.

Plusy? Książka jest przystępna i zrozumiała dla młodszych dzieci, nadająca się do samodzielnego czytania przez starsze, merytoryczna, emocjonalna, przygotowana przez pszczelarza Piotra Smakulskiego. Nadzia z ogromną przyjemnością słuchała opowieści małej pszczółki:) Minusy? Zauważyłam jeden: zabrakło mi informacji, dlaczego pszczoły są tak ważne dla ekosystemu i dlaczego świat bez nich nie mógłby istnieć.

Czy polecam? Oczywiście, najbardziej oczywiście dzieciom zafascynowanym przyrodą, owadami, ale i rodzicom, dla których edukacja ekologiczna w wychowywaniu dzieci jest ważna.

"W IMIENIU PSZCZÓŁ" PIOTR SMAKULSKI
"W imieniu Pszczół" to opowieść o tych niezwykłych owadach, opowiedziana z perspektywy jednej z mieszkanek ula. Opowieść kierowana do młodszych dzieci, napisana prostym i jasnym językiem, zawierająca jednak najważniejsze informacje o tym jak żyją pszczoły. Jakie konkretnie są to informacje? Dzieci dowiadują się kto jest kim w ulu, kim są...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Skąd się (nie) biorą dzieci? Bianca-Beata Kotoro, Wiesław Sokoluk
Ocena 7,4
Skąd się (nie)... Bianca-Beata Kotoro...

Na półkach: , ,

"SKĄD SIĘ (NIE) BIORĄ DZIECI?" BIANCA-BEATA KOTORO, WIESŁAW SOKOLUK

Książka "Skąd się (nie) biorą dzieci?" była u nas w użyciu jakieś 2-3 lata temu. To poradnik dla rodziców, o tym jak rozmawiać z dziećmi o tytułowym temacie, ale też opowiadanie o dzidziusiu i psiątkach i tłumaczenie jak właściwie dochodzi do zapłodnienia.

W poradniku podkreślone jest, by używać zrozumiałego dla dzieci języka i metafor, jednocześnie wplatając w nie poprawne, naukowe nazwy części ciała i zachodzących w nim procesów. Cieszę się również, że wspomniane zostało o dziecięcej ma*tu*bacji jako normalnym etapie rozwoju. Instruktarz zawiera też przykładowe rozmowy z dziećmi w różnym wieku, o częściach ciała, menstruacji, biustonoszu, rodzeństwie i zapłodnieniu. I samemu poradnikowi niewiele mam do zarzucenia, chociaż coś zawsze znajdę ;)

Opowiadanie jest dość proste, dzieci są zaciekawione jak to się stało, że urodziły się psiątka i dzidziuś, skąd wzięły się w brzuchach swoich mam, rozmawiają ze sobą o tym, mają w planach zapytać rodziców.

Następnie jest opis zapłodnienia u roślin, zwierząt i u człowieka. No o właśnie, tu mam kilka uwag. Po pierwsze, zapłodnienie roślin i zwierząt jest opisane bardzo szczegółowo i uzupełnione anatomicznymi rysunkami, zapłodnienie człowieka zaś nie. Gdybym była dzieckiem, zrozumiała bym, że plemniki magicznie wskakują do pochwy z penisa w trakcie przytulania - w przypadku psów opisana jest penet*acja, w przypadku ludzi - już nie.

Na plus oceniam wspomnienie o cesarskim cięciu i obrazki ilustrujące poród naturalny.

Nie podoba mi się nazywanie płodu dzidziusiem od samego początku - jeśli dbamy o poprawny język, to dbajmy o niego w każdym aspekcie. Dzidziusiem się jest po urodzeniu, nie przed, przed przyszła mama jest w ciąży a w brzuszku ma płód, i tak od początku sama tłumaczyłam to Nadzi.

Z bardzo osobistej perspektywy nie lubię nazw użytych w książce takich jak ci*ka czy srom (ze względu na jego dawne znaczenie: wstyd), sama używam słowa wulwa - łacińskiej nazwy anatomicznej zewnętrznych narządów płciowych.

Kolejny minus to przekazana informacja, iż każda kobieta musi nosić biustonosz - no nie, nie każda. Noszenie go bądź nie to wybór.

W temacie menstruacji wspomniano tylko o podpaskach, zupełnie pomijając równie popularne w użyciu tampony, majtki menstruacyjne czy kubeczek.

Czy polecam? Ogółem tak, nie jest to zła książka, ale z wyżej wspomnianymi uwagami. Choć domyślam się, że jest sporo od niej lepszych lektur, o tym, skąd się biorą dzieci.

"SKĄD SIĘ (NIE) BIORĄ DZIECI?" BIANCA-BEATA KOTORO, WIESŁAW SOKOLUK

Książka "Skąd się (nie) biorą dzieci?" była u nas w użyciu jakieś 2-3 lata temu. To poradnik dla rodziców, o tym jak rozmawiać z dziećmi o tytułowym temacie, ale też opowiadanie o dzidziusiu i psiątkach i tłumaczenie jak właściwie dochodzi do zapłodnienia.

W poradniku podkreślone jest, by używać...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ania Robaczek, dziewczynka zafascynowana światem owadów, dostaje w prezencie od babci magiczną lupę. Jakie ma ona właściwości? I czy Ani uda się uratować ogród znajdujący się na sąsiedniej posesji? Zapraszam do czytania! :)

Kupując kakaowy miód zerknęłam na inne, dostępne w sklepie pasieki produkty. Jednym z nich była książka "Ania Robaczek ratuje pszczoły". Kupiłam ją właściwie bez dłuższego zastanowienia, kolejna lektura o dzikich zapylaczach zawsze się przyda.

Króciutka powieść opowiada o Ani, dziewczynce uwielbiającej wszystkie owady, która zostaje poproszona o uratowanie ogrodu przed zniszczeniem. Powodem owego zniszczenia jest jej sąsiad, Staś - chłopiec większość czasu spędzający w domu. Ania siłą zmusza go do bliższego zapoznania się ze światem owadów, czym przekonuje go do zmiany decyzji o budowie chodnika, a dzięki temu również inni mieszkańcy dzielnicy zaczynają dbać o własną i wspólną przestrzeń, by stała się przyjazna owadom.

Plusy? Postać energicznej, żywiołowej i gotowej do działania dziewczynki, która pośrednio przyczynia się do zmiany społecznej. Kolorowe, pełne szczegółów ilustracje. Dzieci o różnych kolorach skóry, choć niestety główna bohaterka jest biała. Znajdujace się na początku i końcu książki ciekawostki o owadach. Podkreślenie ich istotności w naszym życiu i świecie.

Minusy? Jeden, acz bardzo duży. Ania stosuje przymus i terapię szokową wobec Stasia, mówiąc dosadniej - używa wobec niego przemocy.

Nadzi "Ania Robaczek" średnio się spodobała, delikatnie mówiąc. Początek był zaakceptowany bez zarzutów, jednak przemoc użyta przez Anię wobec Stasia odrzuciła Nadzię od dalszej lektury, bo przecież "tak nie wolno!".

Czy polecam? Nieszczególnie. Nawet jeśli książka ma nieść za sobą przekaz o szacunku do przyrody i innych istot, to nie może on przychodzić poprzez przemoc wobec innych ludzi. Nie i już.

Ania Robaczek, dziewczynka zafascynowana światem owadów, dostaje w prezencie od babci magiczną lupę. Jakie ma ona właściwości? I czy Ani uda się uratować ogród znajdujący się na sąsiedniej posesji? Zapraszam do czytania! :)

Kupując kakaowy miód zerknęłam na inne, dostępne w sklepie pasieki produkty. Jednym z nich była książka "Ania Robaczek ratuje pszczoły". Kupiłam ją...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Kosmiczne dziewczyny" to książka o 50 kobietach, które miały ogromny wpływ na rozwój badań kosmicznych, czy to w kosmosie czy na ziemi. Rozpoczyna się wstępem autorki, która opowiada o swojej drodze edukacyjnej i zawodowej do momentu stworzenia tej publikacji, dziś jest ona koordynatorką pracy brytyjskich specjalistów od lotów załogowych i problemów związanych z mikrograwitacją, co jeszcze niedawno wydawało się jej niemożliwe. Książka została podzielona na pięć rozdziałów tematyczno-czasowych: Przedpole podróży kosmicznych (->1957), Zaranie ery kosmicznej (1957 -> 1972), Stacje i promy kosmiczne (1972 -> 2000), Życie i działalność w kosmosie (2000 -> 2017), Przyszłość podbojów kosmicznych (2017 ->). Kobiety, których postacie zostały przedstawione w lekturze wykonywały różne zawody, były matematyczkami, fizyczkami, uczonymi, pilotkami, przedsiębiorczyniami, spadochroniarkami, kosmonautkami, prawniczkami, inżynierkami, pielęgniarkami, programistkami, włókniarkami, zegarmistrzyniami, fizjolożkami, szwaczkami, astronautkami, aktorkami, nauczycielkami, lekarkami, chemiczkami, polityczkami, psycholożkami, biochemiczkami, kierowniczkami lotów, działaczkami politycznymi, geolożkami, astrofizyczkami, badaczkami. Wiele z nich było pionierkami w swojej dziedzinie, z powodu płci, koloru skóry, pochodzenia czy statusu społecznego. Kobiety o których mowa w książce to: Émilie du Châtelet, Ada Lovelace, Jeannette Piccard, Mary Sherman Morgan, Jacqueline Cochran, Walentina Tierieszkowa, Jerrie Cobb, żony astronautów misji Mercury 7, Eilene Galloway, Mary Jackson, Dee O'Hara, Katherine Johnson, Margaret Hamilton, "Little Old Ladies" z Waltham, Poppy Northcutt, Rita Rapp, Dottie Lee, Szwaczki z ILC, Sally Ride, Swietłana Sawicka, Nichelle Nichols, Christa McAuliffe i Judy Resnik, Mae Jemison, Helen Sharman, Eileen Collins, Chiaki Mukai, Claudie Haignere, Patricia Cowings, Irene Long, Peggy Whitson, Julie Robinson, Suni Williams, Jeanne Lee Crews, Kalpana Chawla i Laurel Clark, Nicole Buckley, Berti Brigitte Meisinger, Samantha Cristoforetti, Noriko Shiraishi, Anousheh Ansari, Ginger Kerrick, Jelena Sierowa, Liu Yang i Wang Yaping, Kelly Latimer, Gwynne Shotwell, Frances Westall, Simonetta Di Pippo, Ellen Stofan, Monica Grady, Gerda Horneck, Anita Sengupta.

Opisie każdej z kobiet towarzyszy również cytat zaczerpnięty z jej życia, jak też ilustracja jej postaci stworzona przez studentki i studentów London Collage of Communication. Na stronach sąsiadujących ze wstępem autorki znajdziemy kalendarium dziejów eksploracji kosmosu od roku 1543 i dzieła Kopernika do roku 2016. Na końcu książki znajdują się strony do wykorzystania przez czytelniczki do zaplanowania własnej misji kosmicznej włącznie z dziedzinami, której będzie ona dotyczyć. Bo przecież wszystko jest możliwe jeśli bardzo mocno do tego dążymy - i taki właśnie jest przekaz książki "Kosmiczne dziewczyny". Nie ma rzeczy niemożliwych, wystarczy nie tylko bardzo chcieć, ale też pracować na spełnienie swoich marzeń.

Jednym minusem jaki zauważyłam jest brak podpisów do gwiazdozbiorów umieszczonych na wewnętrznej stronie obu okładek - nie każdy je zna i potrafi rozpoznać.

Czy polecam? Pewnie! Silne, odważne, wyjątkowe kobiety, badania i eksploracja kosmosu - nie pozostaje nic jak tylko zagłębić się w lekturze, i w marzeniach o samodzielnym badaniu przestrzeni kosmicznej.

"Kosmiczne dziewczyny" to książka o 50 kobietach, które miały ogromny wpływ na rozwój badań kosmicznych, czy to w kosmosie czy na ziemi. Rozpoczyna się wstępem autorki, która opowiada o swojej drodze edukacyjnej i zawodowej do momentu stworzenia tej publikacji, dziś jest ona koordynatorką pracy brytyjskich specjalistów od lotów załogowych i problemów związanych z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Prawie biała okładka z wielkimi kocimi oczami i noskiem, i ten tytuł.... "Pustka"...

Pustka. Pustka odwiedza dziewczynkę tęskniącą za zmarłym kotem. Jest Pustką po nim, niczym innym, nie ma uszu, nie ma nic, jest biała i duża, i odrobinę przerażająca. To dobry graficzny opis uczucia pustki, białej plamy po kimś kto był, a kogo już nie ma. Niedefiniowalna biała plama. Dziewczynka zadaje jej sporo pytań, o to kim jest, czy znała jej kotka, czy może jej dotknąć, i, co najważniejsze, czy zawsze będzie już taka ogromna? Być może z czasem się zmniejszy, może.

Książka ma ogromną wartość terapeutyczną po śmierci ukochanego zwierzęcego przyjaciela, może nie pomaga pogodzić się z jego odejściem, ale pozwala zrozumieć własne uczucia, trudne do nazwania i interpretacji, szczególnie dla młodszych dzieci. "Pustka" nie zawiera zbyt wiele treści, większość miejsca zajmują ilustracje przedstawiające główne bohaterki: dziewczynkę i Pustkę właśnie, pozbawione niepotrzebnych szczegółów, skupiające się na przeżyciach, postaciach i emocjach kłębiących się wokół.

Czy polecam? No tak, polecam, każde dziecko w którego domu są zwierzęta, mniejsze czy większe, wcześniej czy później straci swojego przyjaciela, będzie czuło pozostawioną po śmierci pustkę, której nie da się zapełnić. Na taki moment warto mieć w głowie, poza byciem, bliskością, rozmowami, również odpowiednią lekturę która pomoże w zrozumieniu emocji, i poczucia braku - tytułowej pustki. A to jest najlepsza z możliwych książka na ten smutny moment.

Prawie biała okładka z wielkimi kocimi oczami i noskiem, i ten tytuł.... "Pustka"...

Pustka. Pustka odwiedza dziewczynkę tęskniącą za zmarłym kotem. Jest Pustką po nim, niczym innym, nie ma uszu, nie ma nic, jest biała i duża, i odrobinę przerażająca. To dobry graficzny opis uczucia pustki, białej plamy po kimś kto był, a kogo już nie ma. Niedefiniowalna biała plama....

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Slow Fashion - na śmiecenie w imię mody nie dajemy naszej zgody Megan Anderson, Carolyn Ang, Genna Campton
Ocena 8,3
Slow Fashion -... Megan Anderson, Car...

Na półkach: , ,

Zamówiłam książkę "Slow Fashion" w niedługim czasie od jej wydania. Ostatnimi czasy Nadzia bawi się w projektowanie ubrań, chciałam więc pokazać jej również etyczną stronę mody. Na pierwszy rzut oka trochę się zawiodłam - spodziewałam się książki konkretnej, mówiącej o odpowiedzialnej modzie zrozumiałym dla dzieci językiem, lecz pełnej faktów, naukowej. Czy to źle? Myślę, że nie, choć chciała bym by również pozycja dla dzieci, zwłaszcza dzieci w wieku wczesnoszkolnym, o etycznym przemyśle modowym kiedyś powstała.

"Slow Fashion" to wierszowana opowieść o tym, by odpowiedzialnie używać i kupować ubrania. W książce jest mowa o tym, by nie kupować ubrań w nadmiarze, naprawiać zniszczone, przerabiać, a gdy już trzeba coś kupić - robić to w sklepach z używaną odzieżą albo, jeśli kupujemy nowe - to tylko takie, które będą dobrej jakości i długo nam posłużą , by dzielić się lub wymieniać rzeczami które są już niepotrzebne lub za małe, dbać o te stroje, które już mamy, rzeczy można też uszyć własnoręcznie z przyjaznych środowisku materiałów. Ważnym aspektem, który na całe szczęście nie został pominięty, jest informacja, że są na świecie ludzie noszący codziennie to samo ubranie, niestety nie ma tu jednak informacji dlaczego. Jeśli dziecko zada takie pytanie, warto byłoby znać na nie odpowiedź. W końcu dzieci lubią pytać, duuuużo pytać ;)

Nadzia chętnie słucha "Slow Fashion", szczególnie w towarzystwie malutkiej kuzynki, do której krótko przed zakupem książki trafiły wszystkie ubranka Nadzi z pierwszych dwóch lat jej życia. Książka stała się też dodatkowym motorem napędowym, żeby Nadzia zdecydowała się oddać "w świat" rzeczy już jej niepotrzebne czy takie, którymi straciła zainteresowanie. Od zawsze kupujemy rzeczy używane, szczególnie ze względu na ich unikatowość, ale teraz za każdym razem gdy mówię, że trzeba kupić jakieś ubranie pojawia się pytanie "mamo, ale używane, prawda?". Poza tym Nadzia teraz wszystkie zniszczone ubrania chce przerabiać, choćby na ubranka dla lalek - byle tylko jak najmniej wyrzucać.

Ilustracje uzupełniające treść książki są dość proste, pozbawione zbędnych detali, odnoszące się do treści znajdującej się na konkretnej stronie. Doceniam bardzo fakt, iż postacie występujące w książce mają różne kolory skóry.

Książka przeznaczona jest dla dzieci w wieku przedszkolnym, średnio w wieku 5+, użyty język będzie zrozumiały bez problemu dla dzieci w tym wieku, większą trudność może sprawić sama treść, szczególnie jeśli rodzice nie są zaznajomieni z opisywanym tematem.

Czy polecam? Jak najbardziej, rodzicom którzy chcą zainteresować swoje dzieci etyczną modą, nauczyć je szacunku do ubrań, pokazać, jak wielki wpływ na stan Ziemi mają nasze codzienne decyzje.

Podsumowaniem niech będzie cytat z ostatniej strony:

"Mądrzy ludzie na całym świecie
teraz bawią się modą z rozwagą.
Jeśli chcesz troszczyć się o wspólną Ziemię,
roztropnie postępuj ze swoim odzieniem."

Zamówiłam książkę "Slow Fashion" w niedługim czasie od jej wydania. Ostatnimi czasy Nadzia bawi się w projektowanie ubrań, chciałam więc pokazać jej również etyczną stronę mody. Na pierwszy rzut oka trochę się zawiodłam - spodziewałam się książki konkretnej, mówiącej o odpowiedzialnej modzie zrozumiałym dla dzieci językiem, lecz pełnej faktów, naukowej. Czy to źle? Myślę,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Mój cień jest różowy" to krótka, acz bardzo wartościowa bajka o tym, by mimo lęku przed oceną innych być po prostu sobą i robić to, co się lubi. Napisana została na podstawie prawdziwej historii syna autora, Scotta Stuarta.

Rymowana historia opowiadana jest z perspektywy chłopca, który, a właściwie, którego cień, uwielbia wszystko co jest różowe i "dziewczęce", jest szczęśliwy, gdy może ubrać spódniczkę i tańczyć, ale bardzo boi się tego, że jest inny od mężczyzn w swojej rodzinie, których cień jest niebieski, i od rówieśników. Jego lęk pogłębia reakcja taty, smutnego i zmartwionego odmiennością syna. Chłopiec idąc pierwszy dzień do szkoły ucieka z niej po wejściu do klasy i zorientowaniu się, że wszyscy na niego patrzą. Dopiero wtedy ojciec zaczyna go wspierać, pokazując, że w rodzinie było wiele osób marzących o czymś innym, a robiących coś zupełnie innego ze względu na to, że bali się społecznej oceny, i wcale dobrze na tym nie wyszli. Są i kobiety marzące o "męskich" zawodach, i mężczyźni marzący o byciu artystami, i dziewczyna kochająca dziewczyny. Tata, chcąc wesprzeć syna, sam ubiera różową spódniczkę, i w takim stroju odprowadza go do szkoły. Chłopiec czuję się inny, ale docenia własną odmienność i szybko zostaje zaakceptowany przez klasę.

Moim zdaniem książeczka przeznaczona jest dla dzieci w wieku 5+, jest duża, kradratowa, posiada twardą okładkę, ale już zwykłe, papierowe strony. Doceniam lekko przerysowane, kolorowe i atrakcyjne ilustracje uatrakcyjniające czytanie.

Nadzię bardzo poruszyło to, że tata nie wspierał syna od początku, bo rodzice zawsze, mimo wszystko powinni akceptować swoje dzieci i pomagać im w trudnych sytuacjach.

Książka "Mój cień jest różowy" jest jedną z niewielu publikacją łamiącą stereotypy toksycznej męskości występujące bardzo często w treściach dla dzieci. Jest również książką bardzo potrzebną, by zaakceptować swoją, lub cudzą odmienność. Polecam ją wszystkim rodzicom otwartym na własne dzieci i chcącym, by czuły się one kochane, akceptowane i pewne siebie, bo bez wsparcia najbliższej rodziny ciężko jest funkcjonować, szczególnie dzieciom. Polecam ją też tym rodzicom, które chcą powiedzieć swoim dzieciom "kocham Cię i akceptuję, bez względu na wszystko", jak też dzieciom zdziwionym odmiennością swoich kolegów i koleżanek, i ich nieprzystawaniem do stereotypów płciowych. Nie polecam za to osobom chcącym utrwalać owe stereotypy - ale tu takich nie ma, prawda?

"Mój cień jest różowy" to krótka, acz bardzo wartościowa bajka o tym, by mimo lęku przed oceną innych być po prostu sobą i robić to, co się lubi. Napisana została na podstawie prawdziwej historii syna autora, Scotta Stuarta.

Rymowana historia opowiadana jest z perspektywy chłopca, który, a właściwie, którego cień, uwielbia wszystko co jest różowe i "dziewczęce", jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ewa, dziennikarka, rozwódka załamana rozpadem małżeństwa, wraca do pracy podejmując się napisania reportażu o zaginionym w Boliwii polskim małżeństwie. Zamiast jednak wyjechać do rzeczonego kraju, wyjeżdża na wakacje do Hiszpanii, śledztwo pozostawiając w rękach opłaconego dawnego przyjaciela. Czy pomimo wszystko uda jej się rozwikłać zagadkę, a tym samym stworzyć dobry materiał? Jakie zmiany w jej życiu przyniesie nieoczekiwana, spontaniczna decyzja o wyjeździe do Andaluzji? Ile zagadek kryją jej najbliżsi? Przeczytajcie!



Opis książki "Kruk andaluzyjski" przygotowuje nas na spotkanie z powieścią o tematyce dziennikarsko-śledczo-kryminalnej, nic bardziej mylnego. Choć sama książka rozpoczęta jest tymi właśnie wątkami, to dalszą jej część dominują wewnętrzne życie Ewy i analiza jej relacji z otaczającymi ją ludźmi. Przyznam, że się zawiodłam, ponieważ opis niejako wprowadza w błąd. Przyjemne opisy Andaluzji, zamieszkujących ją ludzi, zwyczajów czy tradycji i legend są miłym akcentem podczas czytania. Postać Ewy również do jakiegoś stopnia polubiłam, jednak to sama zagadka zniknięcia wspomnianego małżeństwa motywowała mnie do dalszego czytania. Niestety, rozwiązanie zagadki mnie nie usatysfakcjonowało. Dlaczego? Zobaczcie sami i same jeśli chcecie. Nie polubiłam też w żaden sposób postaci Piotra, mężczyzny prezentującego tzw. tradycyjne wartości, dla którego kobieta powinna być uległa i ładnie wyglądać, cóż powiedzieć, okropny typ. Samo podejście do mieszkańców Boliwii i jej sytuacji politycznej jasno ukazuje postkolonialistyczny stosunek autorki do tego kraju, co dla mnie jest nie do przyjęcia. Relacje i wydarzenia związane z pozostałymi bohaterami i bohaterkami wydają mi się mocno nierealne i naciągane - a nie czytamy przecież fantasy. Pojawił się też błąd dotyczący redakcji książki - córka Ewy występuje pod dwoma różnymi imionami w zależności od momentu jej pojawienia się w przebiegu akcji. Aż sprawdzałam czy aby Ewa ma jedną, a nie dwie pociechy.

Zawiodłam się na "Kruku andaluzyjskim". Poza dobrą zagadką i dziennikarstwem śledczym brałam pod uwagę również surrealistyczną powieść w nawiązaniu do krótkometrażowego filmu z lat 20-tych pt. "Pies andaluzyjski". Niestety nie było to ani jedno ani drugie. Nie wiem czy ją polecać, ani komu. Mi samej czytało się ją dziwnie i niekomfortowo, nie umiem jednak do końca wyjaśnić dlaczego, poza już wspomnianymi argumentami.

Ewa, dziennikarka, rozwódka załamana rozpadem małżeństwa, wraca do pracy podejmując się napisania reportażu o zaginionym w Boliwii polskim małżeństwie. Zamiast jednak wyjechać do rzeczonego kraju, wyjeżdża na wakacje do Hiszpanii, śledztwo pozostawiając w rękach opłaconego dawnego przyjaciela. Czy pomimo wszystko uda jej się rozwikłać zagadkę, a tym samym stworzyć dobry...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W mieszkaniu starszej, upierdliwej pani dochodzi do włamania i kradzieży. Bohaterka pomimo wezwania policji na własną rękę postanawia odnaleźć sprawcę, czym pakuje się w o wiele większe tarapaty. Czy pomimo zagrożenia życia uda się jej wywinąć i rozwiązać zagadkę z którą nawet policja nie daje sobie rady? Przeczytajcie. Śmiechu nie zabraknie! Wszak to komedia.



Na pierwszy rzut oka najbardziej charakterystyczną cechą książki "Kółko się pani urwało" jest jej bohaterka. Starsza, irytująca, wręcz wkurzająca pani, widząca wady, błędy i niedociągnięcia u wszystkich wokół, tylko nie u siebie. Bohaterka jest dzięki temu karykaturalnym przedstawieniem stereotypu osoby w jej wieku i sytuacji. Samotna, nieprzyjazna, czym jeszcze bardziej odpycha od siebie innych, pozostawiona sama sobie przez najbliższych. W treści nie brak sytuacji zabawnych, ale w większości jest to jednak śmiech przez łzy, zwłaszcza w kontekście całościowej sytuacji. Poza wątkami kryminalnym i komediowym treść książki zwraca uwagę na kilka ważnych spraw. Samotność w starszym wieku, opuszczenie, również karykaturalnie przedstawiona nieporadność policji, ale też ceny żywności, czas oczekiwania na wizytę u specjalisty, czy szeroko ukazany proceder prywatyzacji kamienic i działania kamieniczników. Nie mogło obyć się oczywiście bez wzmianki o zamordowanej i spalonej Joli Brzeskiej, warszawskiej działaczce lokatorskiej. Z pozoru błaha komedia pokazuje nam z czym muszą się zmierzyć mieszkańcy i mieszkanki Warszawy, szczególnie w podeszłym wieku.

Czy polecam? Tak. Dla fanów i fanek komedii kryminalnych, ale też dla osób którym bliskie są problemy społeczne, tym bardziej jeśli chcecie zapoznać z nimi innych w "delikatniejszy" sposób.

W mieszkaniu starszej, upierdliwej pani dochodzi do włamania i kradzieży. Bohaterka pomimo wezwania policji na własną rękę postanawia odnaleźć sprawcę, czym pakuje się w o wiele większe tarapaty. Czy pomimo zagrożenia życia uda się jej wywinąć i rozwiązać zagadkę z którą nawet policja nie daje sobie rady? Przeczytajcie. Śmiechu nie zabraknie! Wszak to komedia.



Na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Rabih i Marta, dwójka przyjaciół z dzieciństwa spotyka się ponownie po latach. Po traumatycznej sytuacji, która wydarzyła się podczas ich ostatniego spotkania trudno im ponownie nawiązać więź, mało, Rabih wręcz nienawidzi dawnej przyjaciółki. Niespodziewane spotkanie przywołuje jednak wiele wspomnień. Czy, i jak bardzo zmieni ono ustabilizowane i ułożone życie dwójki bohaterów? Przeczytajcie.



"Rabih znaczy Wiosna" jest książką, której motywem przewodnim jest, zdawało by się, kontrowersyjna w polskim społeczeństwie relacja pomiędzy Polką a chłopakiem z arabskimi korzeniami, i chyba na tym opiera się jej największa popularność. Czy to źle? Nie wiem. Wolałabym, by międzynarodowe związki przestały być czymś "egzotycznym", ale przed nami długa droga by ten cel osiągnąć. Autorka postawiła przed sobą również duże wyzwanie - pietnowanie rasizmu obecnego w Polsce na każdym kroku. Czy się jej to udało? Nie do końca moim zdaniem. Bo choć mamy tu sprzeciw wobec rasistowskich zachowań w bezpośrednim kontekście, to wiele aspektów właśnie na stereotypach wobec osób o arabskim pochodzeniu zostało opartych. Ojciec Rabiha, pochodzący z Arabii Saudyjskiej, przemocowy, nietolerancyjny, nie chcący się przystosować do życia w Polsce, nieszczęśliwe małżeństwo rodziców, bo dwa tak różne światy nie mają możliwości się zgrać, Rabih jest pełnoprawnym obywatelem, ale z przedstawionego przez autorkę punktu widzenia dlatego, że czuje się Polakiem, nie utrzymuje kontaktów z rodziną ojca, nie interesuje się arabską częścią własnej tożsamości - czy tylko taka osoba ma prawo być akceptowana w polskim społeczeństwie? W pełni zasymilowana i zatracająca pamięć o części siebie? Nie zgadzam się. Kolejny aspekt do którego muszę się "doczepić" to przemiana Marty: czy chłopczyca i rozrabiara musi zmienić się w "prawdziwą kobietę" by mężczyzna ją pokochał? Pozostawię to bez komentarza.
Popatrzmy na książkę z innej perspektywy. Treść wydarzeń opisana jest dwutorowo: z perspektywy Marty i Rabiha, co daje czytelnikom i czytelniczkom głębszy ogląd sytuacji, a przede wszystkim wewnętrznych odczuć bohaterów. Kreacja bohaterów nie jest zbyt oryginalna, z podobnymi osobowościami możemy spotkać się w wielu książkach z gatunku romansu, jednak okoliczności i zdarzenia których doświadczają są dość....oryginalne i zaskakujące - to moim zdaniem jest największą zaletą lektury. Nie zabrakło też smutku, właściwie to cała książka jest nim przesiąknięta, a ja przepłakałam 3/4 treści. Ostrożnie więc, a jeśli szybko pocą się Wam oczy, przygotujcie sobie duży zapas chusteczek.

Czy polecam? Zależy komu. Jeśli lubicie trudne historie miłosne i łzawe romanse - jak najbardziej. Ale jeśli spodziewacie się (jak ja) książki promującej tolerancję - możecie się na niej grubo zawieść.

Rabih i Marta, dwójka przyjaciół z dzieciństwa spotyka się ponownie po latach. Po traumatycznej sytuacji, która wydarzyła się podczas ich ostatniego spotkania trudno im ponownie nawiązać więź, mało, Rabih wręcz nienawidzi dawnej przyjaciółki. Niespodziewane spotkanie przywołuje jednak wiele wspomnień. Czy, i jak bardzo zmieni ono ustabilizowane i ułożone życie dwójki...

więcej Pokaż mimo to