-
ArtykułyNowa powieść Wojciecha Chmielarza „Zbędni”– zostań recenzentką/recenzentem książki!LubimyCzytać1
-
ArtykułyUlubienica przedszkolaków powraca. „Basia. Jestem w sam raz” w kinach już od 7 czerwcaLubimyCzytać1
-
ArtykułyKapuściński, Kryminalna Warszawa, Poznańska Nagroda Literacka. Za nami weekend pełen nagródKonrad Wrzesiński3
-
ArtykułyMagiczna strona Zielonej Górycorbeau0
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2015-12-08
2012-02-27
2011-12-27
Nie ma na świecie osoby, która nie znałaby magicznego świata stworzonego przez Lewisa Carrolla, który zawarł w swoim utworze „Alicja w Krainie Czarów”. Historia, która doczekała się niejednej ekranizacji, tym razem powraca na polski rynek dzięki Wydawnictwu Wilga. I to powraca w niesamowicie czarownym wydaniu pełnym niespodzianek i zabawy, utworzonych przez Bogumiłę Kaniewską i z ilustracjami autorstwa Zdenko Bašića.
Mała Alicja wybiera się ze swoją siostrą na mały piknik. Towarzyszy im Lewis Carroll, który opowiada im niezwykle magiczną historię. Obfituje ona w dość niezwykłe postaci, takich jak szalonego Kapelusznika, a także w mówiące zwierzęta- choćby zabieganego Białego Królika. Pełna jest zmniejszających napojów i powiększających smakołyków, a także całej masy niezwykłości, które wydawać się mogą jedynie snem.
W zasadzie, historii, która przydarza się Alicji, nie trzeba nikomu przedstawiać. Każdy zna jej niezwykłe przygody w magicznej krainie. Dziewczynka podróżuje przez krainę wciąż rosnąć bądź malejąc. Spotyka niesamowite osobowości począwszy od symbolu wiecznego zagubienia i opóźnienia pod postacią Białego Królika, ciągłego marudzenia w osobie Księżnej, czy nerwowości uosobioną przez Królową Kier. Wszyscy znamy nieunormowane skoki we wzroście małej Alicji, a także próby uniknięcia skrócenia o głowę. Wraz z dziewczynką będziemy uczestniczyli w Wyścigu Elit, czy też meczu krykieta. Wszystko to za wspaniałymi radami Bogumiły Kaniewskiej. Na każdym kroku udziela nam porad ułatwiających przejście od pierwszej do ostatniej strony tej niezwykłej książki. Z początku serwuje nam Przewodnik Białego Królika, w którym znajdziemy najważniejsze informacje o Krainie Czarów, taka wiedza w pigułce. Dzięki niemu poznamy postacie, które możemy spotkać na swojej drodze, a także czynności, które możemy wykonywać. W dalszej części przybliży nam zasady zabawy w Wyścig Elit, a także da rady jak sprawdzić, czy dziecko, które trzymamy w rękach nie jest czasem prosiaczkiem. Istotne są także porady, których udziela, kiedy dosiadamy się do stołu Kapelusznika. Nie zabraknie tutaj też innych urozmaiceń takich jak listy, czy cytowanie kołysanek. Dodatkowo, na sam koniec, daje czytelnikowi ostatnią zagadkę do rozwiązania.
Największą atrakcją tej książki jest jej wykonanie. Mowa tutaj przede wszystkim o niezwykłych ilustracjach Zdenko Bašić. Nie są one przerysowane, a bardzo delikatne. Mają w sobie mroczny klimat niczym z filmu Tima Burtona, ale też idealnie oddają charakter postaci co widać między innymi poprzez szkicowane wizerunki postaci Kart. Wspaniałe. Jednakże najpiękniejsze i najciekawsze jest to co odkrywamy niemalże na każdej stronicy, ponieważ Wydawcy postanowili zaserwować nam naprawdę przednią zabawę. Książka w książce w postaci Przewodnika, otwierane drzwi i medaliki, to tylko nieliczne z niespodzianek, które twórcy przygotowali dla najmłodszych. Bowiem książką bawić możemy się na różne sposoby, mogąc tym samym wizualizować samym sobie, a także naszym pociechom ważniejsze elementy, jak rozrost Alicji, znikanie Kota z Cheshire, czy atak tali kart. Ta ostatnia przywołuje na myśl stare książki dla dzieci, których w obrazki się uwypuklały po otwarciu kolejnych stron. Rewelacja! Ponadto książka ma twardą oprawę wobec czego przeżyje wiele lat na naszych półkach w oczekiwaniu na przyszłe potomstwo, sprawiając im nie lada uciechę.
O wydaniu „Alicji w Krainie Czarów”, przygotowanym przez twórców i z udziałem Wydawnictwa Wilga, można mówić w samych superlatywach. Dostarcza ono nieoczekiwanej radości, przywołując u dorosłego człowieka szereg wspomnień z dzieciństwa. Wszystko to przez konstrukcje, które zastosowano przy książce, aby pomóc młodym czytelnikom w uwidocznieniu treści. Ponadto Bogumiła Kaniewska wykonała wyśmienitą pracę poprzez wprowadzenie szeregu porad, które towarzyszą nam niemalże na każdym roku. Przez to książka jest nie tylko atrakcyjniejsza pod względem wizualnym, ale także merytorycznym. Dzięki niej zmusza się dzieci do aktywności, a to wydanie będzie stanowiło dla nich rozrywkę idealną! Można się przy niej pośmiać i przede wszystkim bawić do utraty tchu. Sprawi radość nie tylko najmłodszym, ale również starszym czytelnikom!
Nie ma na świecie osoby, która nie znałaby magicznego świata stworzonego przez Lewisa Carrolla, który zawarł w swoim utworze „Alicja w Krainie Czarów”. Historia, która doczekała się niejednej ekranizacji, tym razem powraca na polski rynek dzięki Wydawnictwu Wilga. I to powraca w niesamowicie czarownym wydaniu pełnym niespodzianek i zabawy, utworzonych przez Bogumiłę...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-04-25
Powieść ta jest idealnym połączeniem fantastyki i romansu. Historia urzeka i wciąga bez problemów. Potrafi być przerażająca, ale nie jest pozbawiona humoru i nastoletniej lekkości. Choć flaki się walają to dzięki przyjemnemu stylowi autorki jest to jedna z przyjemniejszych pozycji, jakie przyjdzie nam przeczytać. Zdecydowanie jest to lektura obowiązkowa dla fanów łowców duchów, takich chociażby jak bracia Winchester z "Supernatural".
Powieść ta jest idealnym połączeniem fantastyki i romansu. Historia urzeka i wciąga bez problemów. Potrafi być przerażająca, ale nie jest pozbawiona humoru i nastoletniej lekkości. Choć flaki się walają to dzięki przyjemnemu stylowi autorki jest to jedna z przyjemniejszych pozycji, jakie przyjdzie nam przeczytać. Zdecydowanie jest to lektura obowiązkowa dla fanów łowców...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-02-20
Okrutna i pełna emocji historia dzieciństwa pierwszej czarnoskórej sędziny. Maltretowana, zaniedbywana, niekochana. Wszyscy odwracali wzrok, kiedy matka niemalże doprowadzała ją do śmierci. W końcu stanęła w obronie swojego szczęścia. Zachwyca odwagą do dnia dzisiejszego. O podążaniu za marzeniami i realizowaniu celów, pomimo nieszczęśliwego domu i braku odpowiednich warunków. Najbardziej wstrząsająca książka, jaką ostatnio czytałam!
Okrutna i pełna emocji historia dzieciństwa pierwszej czarnoskórej sędziny. Maltretowana, zaniedbywana, niekochana. Wszyscy odwracali wzrok, kiedy matka niemalże doprowadzała ją do śmierci. W końcu stanęła w obronie swojego szczęścia. Zachwyca odwagą do dnia dzisiejszego. O podążaniu za marzeniami i realizowaniu celów, pomimo nieszczęśliwego domu i braku odpowiednich...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-09-25
Siedzisz sobie spokojnie w swoim własnym mieszkaniu i nagle przychodzi to uczucie. Nachodzi Cię przeogromna ochota na zjedzenie czegoś słodkiego, czegoś pysznego. Oczywiście, w dobie Internetu zawsze możesz zapytać wujka Google o najrozmaitsze przepisy, ale czy znajdziesz w tym frajdę? Odpowiedzią na potrzeby smakowe każdej kobiety staje się genialna książka kucharska stworzona przez rewelacyjną kucharkę- Ewę Aszkiewicz, która specjalizuje się w tradycyjnej kuchni polskiej. Po najróżniejszych przepisach na dania obiadowe przyszedł czas na „Domowe wypieki. Ciasta i ciasteczka”, które zaspokoją podniebienia wszystkich kobiet, ale również mężczyzn.
Książka Ewy Aszkiewicz to zbiór dwustu najwspanialszych przepisów na różnorodne ciasta i ciasteczka. Jeżeli masz ochotę na babki, bez przeszkód odnajdziesz tutaj sposób na zaspokojenie głodu. Jeżeli chcesz wyprodukować ciasto kruche ze śliwkami, również tutaj uda Ci się znaleźć inspirację dla stworzenia czegoś wspaniałego. Cała masa przepisów na różnorodne torty, tarty, babki, biszkopty, z wykorzystaniem najlepszych składników. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że nie musimy trzymać się ślepo wzorca. Same możemy kreować własne wyroby cukiernicze mając do tego jedynie bazę, którą kucharka także nam prezentuje. Daje to możliwość sięgnięcia po swoją własną kreatywność, czy też kaprys i poeksperymentowania w kuchni. Same przepisy- bez większych wymysłów, tradycyjna kuchnia polska z wykorzystaniem naturalnych owoców, orzechów, czy też ulubionym pobudzaczem endorfin- czekoladą. W dodatku dają przepyszne efekty, które konsumować można nie tylko w samotności, ale również w gronie rodzinnym, czy przyjaciół. Ciasteczka idealnie sprawdzą się na prezent, czy też wzbogacenie świątecznego posiłku- w końcu odnajdziemy tu również i przepisy na różnorodne pierniki.
Sam przepis to jednak nie wszystko. W książkach takich, jak „Domowe wypieki” istotna staje się prezentacja to, co z nich wychodzi. Tutaj istotną rolę odegrali organizatorzy przestrzeni i fotografowie. Zdjęcia, na których zaprezentowano efekty starań kucharki to nie tylko wspaniałe dzieła sztuki, ale także i idealny instruktaż dla każdej z nas, bo zdecydowanie lepiej tworzy się coś, co wiemy jak wygląda- ale to tak na początek. Same zdjęcia to jedyna zaleta. Sporo daje także zaprezentowanie przepisu, czyli ile czasu zajmie nam przygotowanie słodkości, a także dla ilu osób nam ona wystarczy, choć tutaj zastosowany jest przelicznik na porcje, ale wiadome jest, że porcja porcji nierówna. Do tego bardzo skrupulatnie prezentuje się składniki, które wykorzystamy do zrobienia pyszności- nie tylko podstawy, ale również i nadzienia, czy też kremów- wszystko jest bardzo wyraźnie i czytelnie zarysowane. Czymże byłby przepis bez samego przepisu, więc spodziewajcie się rzetelnego i bardzo szczegółowego opisu przygotowania na każdym etapie zabawy w cukiernika. Ciekawym urozmaiceniem jest wstawienie również skali, ocenia się tutaj zarówno stopień trudności, kaloryczność, a także i koszt, czym możemy dostosować konkretny przepis z „Domowych wypieków” do naszych własnych wymagań. Tak profesjonalnie zaprezentowana treść gwarantuje sukces naszej pracy, trzeba jedynie pamiętać, aby podążać za wskazówkami i zachować wszelkie proporcje, żeby nasz trud nie poszedł na marne.
„Domowe wypieki. Ciasta i ciasteczka” to niesamowita podróż przez kuchnię polską, ale od jej najsłodszej strony. Najciekawsze propozycje z naszej narodowej kuchni, idealne do wykorzystania na każdą okazję przedstawia nie kto inny, jak Ewa Aszkiewicz, kucharka tworząca bestsellerowe książki kucharskie z rodzimymi przepisami. Przepyszne ciasta i genialne ciasteczka idealne na przekąskę. A wszystko to wzmocnione bazą dla własnej inwencji twórczej i przygotowane w oprawie, która przetrwa największe wojny kuchenne. Pozostaje mi tylko życzyć- SMACZNEGO!
Siedzisz sobie spokojnie w swoim własnym mieszkaniu i nagle przychodzi to uczucie. Nachodzi Cię przeogromna ochota na zjedzenie czegoś słodkiego, czegoś pysznego. Oczywiście, w dobie Internetu zawsze możesz zapytać wujka Google o najrozmaitsze przepisy, ale czy znajdziesz w tym frajdę? Odpowiedzią na potrzeby smakowe każdej kobiety staje się genialna książka kucharska...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-03-13
„Dotknąć prawdy” to niezwykły debiut literacki amerykańskiej prawniczki Antoinette van Heughten. Książka od razu stała się światowym bestsellerem, a w Polsce miała okazję ukazać się dzięki kobiecemu Wydawnictwu Mira. Powieść ta łączy w sobie zamiłowanie autorki do prawnych kruczków, a także jej zainteresowanie autystycznymi dziećmi. W zaskakujący sposób porusza czytelnika i przykuwa jego uwagę do lektury.
Danielle Parkman jest o krok od zostania wspólnikiem kancelarii prawniczej, w której pracuje. Jednakże jej życie wywraca się do góry nogami, kiedy to w jej ręce trafia dziennik jej autystycznego syna Maxa. Bojąc się iż chłopak zrobi sobie krzywdę zabiera go do szpitala psychiatrycznego Maitland, gdzie opiekuje się nim szereg najlepszych specjalistów. Kiedy zostaje jej przedstawiona diagnoza Maxa, kobieta nie chce się z tym pogodzić. Życie Danielle i Maxa zamienia się w piekło, kiedy zostaje on znaleziony nieprzytomny w pokoju innego pacjenta zlanego krwią z narzędziem zbrodni w dłoni. Choć jej syn zostaje oskarżony o morderstwo Danielle ani przez chwilę nie wierzy w jego winę. Dzięki swojemu prawnikowi Tony'emu, emerytowanemu detektywowi Doaksowi robi wszystko, aby udowodnić jego niewinność. Nawet gdyby miało to zagrozić jej wolności.
Biorąc do ręki powieść „Dotknąć prawdy” nie mamy pojęcia co możemy zastać w środku. Przygotowani do wywołującej napięcie i grozę lektury z zapałem zaczytujemy się w pierwszych stronicach. Jednakże wraz z kolejnymi nigdy nie śmielibyśmy przypuszczać, że może nas ona tak zaskoczyć i wciągnąć. Wszystko za sprawą niezwykłej mieszanki, którą serwuje nam autorka. Z początku jest to dramatyczna opowieść matki karierowiczki i jej nastoletniego syna z problemem. Pełna wyrzeczeń, przeciwności losu, ale i miłości historia, która porusza czytelnika. Rozpisuje się o diagnozach psychiatrycznych, a także o relacjach w zakładach typu Maitland. Aż do momentu przełomowego, jakim tutaj okazuje się być morderstwo. Dla, z początku całkiem nijakiej kobiety, Danielle jest to czynnik zapalający do jej działania. Choć w mniemaniu niektórych działać może irracjonalnie, kierują nią jedynie instynkty. Zaczyna się prawdziwa walka o dziecko, a także udowodnienia własnych racji. Postać matki zaczyna wówczas nabierać rzeczywistszych kształtów, ale też i niejednokrotnie będzie denerwować czytelnika swoim poświęceniem. Sposoby, aby uzyskać niektóre z dowodów są sporne, aczkolwiek jej zaangażowanie i jednoczesna panika, że nie uda jej się osiągnąć celu i wydostać siebie i syna z tarapatów jest poruszające. Pukanie od drzwi do drzwi, wysuwanie trafnych wniosków na podstawie małych kwitków, ale też i totalnie oburzające zachowania, czego przykładem jest chociażby włamanie się do Maitland to tylko kilka elementów, które dotykają naszego zaciekawienia. Nie mniej, to co najważniejsze autorka zachowała na sam koniec. Poprzez strzępy informacji nie wiemy dokładnie czego się spodziewać. W dodatku, sfrustrowane nasze myśli wykrzykują pytania, które padają z ust Tony'ego. Oczekujemy w pełnym napięciu, a zachłanni tego jak to się skończy w jednej chwili pochłaniamy finał tej historii, który mrozi krew w żyłach.
Antoinette van Heugten rozpisuje swoją powieść niczym wprawiony pisarz, a niektórzy z wieloletnim doświadczeniem nie dorastają jej do pięt. W niebywały sposób buduje napięcie, aby wywołać u czytelnika wrażenie emocjonalnej eksplozji u finału opowieści. Wykorzystując wiedzę zdobytą przy wspieraniu ludzi z autyzmem urzeczywistnia fragmenty dotyczące choroby Maxa czy Jonasa. Fabułę popiera także swoją prawniczą wiedzą. Dlatego też bez przeszkód wprowadza nas w świat sądownictwa, a także kruczków prawnych, których używa się na salach, a w których z pasją się zaczytujemy i kwitujemy mocnym „pff!”. Autorka buduje barwne dialogi pełne zagadkowych i specjalistycznych sformułowań, ale kiedy czytelnik myśli, że będzie musiał poszperać w słowniku, szybko zostaje mu to wyjaśnione na stronach książki. Prawniczka bez większych skrupułów zatapia nas w kolejnych, wywołujących dreszcze, opisach, zaskakując, wzbudzając obrzydzenie, czy też niechęć u czytelnika. Nie mniej wprowadza w dość zagadkowy świat, dotychczas nam nieznany, i w dodatku potrafi nim zafascynować.
Intrygują nas uczucia, które pozostają w nas po lekturze „Dotknąć prawdy”. Trochę tu o prawie, trochę o szaleństwie, a także o zakładach psychiatrycznych rodem z „Lotu nad kukułczym gniazdem”, do takowych przyrównuje je też autorka. Przede wszystkim jednak jest to historia niezwykle silnej kobiety, matki, która nie cofnie się przed niczym, aby tylko uchronić swoje dziecko. Tym samym Antoinette van Heughten udało się wzbudzić w czytelniku skrajne emocje począwszy od współczucia, aż na silnym zdegustowaniu kończąc. Wielobarwność tej opowieści, uczuć w niej ukrytych, ale przede wszystkim mocnego finału sprawia, że jest to jedna z najlepszych powieści, które ukazały się na księgarnianych półkach w 2011 roku.
„Dotknąć prawdy” to niezwykły debiut literacki amerykańskiej prawniczki Antoinette van Heughten. Książka od razu stała się światowym bestsellerem, a w Polsce miała okazję ukazać się dzięki kobiecemu Wydawnictwu Mira. Powieść ta łączy w sobie zamiłowanie autorki do prawnych kruczków, a także jej zainteresowanie autystycznymi dziećmi. W zaskakujący sposób porusza czytelnika i...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-11-18
2016-10-16
2015-11-14
2012-01-05
Każdy z nas jest flirciarzem. Flirt jest nie tylko umiejętnością wrodzoną, ale też bardzo często, a może i przede wszystkim- umiejętnością nabytą, a droga do perfekcji bywa bardzo wyboista. Amerykańska pisarka i nauczycielka od życia seksualnego- Violet Blue, od wielu lat doradza ludziom w sprawach seksu, poruszając najrozmaitsze tematy w swojej kolumnie w jednym z magazynów San Francisco. Jest autorką wielu genialnych poradników z zakresu ludzkiej seksualności, w tym także publikacji, która w Polsce ukazała się nakładem Wydawnictwa Bellona- „Jak flirtować?”, w której to ta znana bloggerka porusza kobiety i daje im siłę do obudzenia w sobie demona flirtu i seksu.
W swojej pracy, Violet Blue, próbuje oswoić swoim czytelniczkom tajniki uwodzenia. Zdradza sekrety dobrego flirtu, a także radzi jak zachowywać się w najbardziej krępujących sytuacjach. Pomaga wyzbyć się wstydu i uwypuklić nasze atuty. Poradnik ten kieruje zarówno do młodych dziewczyn, jak i dojrzałych kobiet, które mają ochotę na miłosne przygody. Wprowadza je w dżunglę pełną przystojnych mężczyzn i zawistnych konkurentek i pomaga wyjść stamtąd z wymarzonym łupem.
Porady zawarte w „Jak flirtować?” zasadniczo podzielić można na dwie zupełne różne kategorie. Pierwsze dotyczą czasu przed wyruszeniem na podryw, a drugie kiedy już na tym podrywie jesteśmy. Istotna jest ta pierwsza część, bowiem kobiety bardzo często muszą potrenować swoje zachowanie, aby nie zbłaźnić się przed facetem ze snów. Często potrzebują bodźca, aby w ogóle pomyślały o wybraniu się na podryw uważając, że są nieatrakcyjne i zrobią z siebie jedynie idiotkę. Violet Blue mówi: „Wykorzystaj to!”. Jeżeli już masz się zbłaźnić, zrób to z wdziękiem. Nie ma kobiet nieatrakcyjnych, są tylko takie, które nie potrafią wykorzystać swoich zalet. Na to Blue także ma dobre rady. Kobieta sypie poradami jak z rękawa, a przy okazji zrobi Ci psychotest, aby sprawdzić, którym typem flirciary jesteś. Kiedy już się dowiesz jaka jesteś i jaki rodzaj flirtu do Ciebie pasuje będziesz mogła idealnie określić to jak powinnaś zachowywać się wśród facetów. Najważniejsza jest przede wszystkim mowa naszego ciała- ukradkowe spojrzenia, sygnały wykonywane za pomocą dłoni, ramion, a nawet stóp. Innymi słowy sygnały, które pomogą nam schwytać faceta, bądź całkowicie go do nas zniechęcić. Wiadomo jednak, że samymi gestami nie uwiedziemy faceta, bo przecież nie jesteśmy niemowami! Ostatecznie trzeba się odezwać, a i tutaj Violet radzi nam w jaki sposób zagaić rozmowę i jak sprawnie ją poprowadzić, aby mężczyzna dostrzegł nasze zainteresowanie. Zarówno gesty, jak i wyrażenia działają również w drugą stronę. To co mówi i jak się zachowuje facet, którego podrywamy będzie sygnałem dla nas, czy jest zainteresowany naszą osobą, czy musimy dać sobie spokój i poszukać kogoś innego. Najważniejsze zawsze są ćwiczenia, wobec czego autorka nie zapomina także o nich. Druga część jej porad to zasady zachowywania się już na miejscu zdarzenia. Kilka uwodzicielskich trików, które pomogą nam przykuć uwagę osoby, którą mamy na oku i chcemy, aby on miał też na oku nas. Nie pozostawia nas też osamotnionych, kiedy do akcji wkracza konkurentka również podążająca za podobnymi poradami. Kiedy czar pryska i zauważamy, że mężczyzna naszych snów okazuje się zwykłą ropuchą, Violet wciąż jest z nami. Wszystko przez to, że każe nam robić sobie małe ściągawki, po które będziemy mogły sięgnąć w każdej chwili. Lista tekstów, które odstraszą faceta będzie tutaj niezbędna i z pomoże nam się wykręcić od tego nietrafnego strzału.
Po lekturze kilkunastu pierwszych stron, w oczy rzuca się przede wszystkim to w jak bezpośredni sposób Violet Blue zwraca się do swojej czytelniczki. Bawią trochę stwierdzenia typu „kotku”, cz „złotko”, ale tym samym pozbawia nas dystansu do jej osoby. Mamy wrażenie, jakbyśmy czytali porady naszej przyjaciółki. Autorka ma bardzo lekki styl pisania, nie używa tutaj zbędnego fachowego słownictwa. Jej styl jest prosty, ale nie pozbawiony inteligentny. Jest niezwykle zabawna i bez trudu nawiązuje do takich kultowych silnych postaci jak Buffy, która walczy z wampirami, czy Xeny bez oporu poskramiającej przeciwników. Wyśmiewa się z mężczyzn, ale nie robi tego w sposób pełen złośliwości. Jej humor widać nie tylko w samych jej wywodach, ale również i w psychotestach, w których niektóre z odpowiedzi wywołują niepohamowany atak śmiechu. Wykorzystuje w swoim tekście wiele lat obserwacji i badań zachowań międzyludzkich, przez to bez przeszkód zawierzamy trafności jej osądów i porad.
Bez skrupułów można stwierdzić, że „Jak flirtować?” to genialny poradnik. Wybierając się na podryw nie trzeba nawet robić sobie niezbędnika, który pomoże przetrwać nam tę noc. Książka jest tak mała, że bez problemu zmieści się w damskiej torebce, no chyba, że ktoś gustuje w takich, które mieszczą w sobie jedynie błyszczyk, chusteczki i telefon. Cała ta publikacja jest takim niezbędnikiem, a mając go w torebce będziemy czuły, że jest z nami najlepsza przyjaciółka. Violet Blue swoim swobodnym stylem i umiejętnością prezentacji najważniejszych zagadnień w kwestiach uwodzenia sprawia, że staje się bliska swojej czytelniczce. Dzięki niej, każda kobieta może przezwyciężyć swoje słabości, a dzięki licznym radom co do ubioru i gestów, a także przy pomocy licznych trików, bez problemu uwiedzie mężczyznę swoich marzeń.
Każdy z nas jest flirciarzem. Flirt jest nie tylko umiejętnością wrodzoną, ale też bardzo często, a może i przede wszystkim- umiejętnością nabytą, a droga do perfekcji bywa bardzo wyboista. Amerykańska pisarka i nauczycielka od życia seksualnego- Violet Blue, od wielu lat doradza ludziom w sprawach seksu, poruszając najrozmaitsze tematy w swojej kolumnie w jednym z...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-04-29
2011-11-09
Wydarzenia, które mają miejsce w dzisiejszym świecie, w tym też rozwój technologii, byłby nie do wyobrażenia dla ludzi żyjących w dawnych czasach, a którzy określaliby to mianem fantastyki naukowej. Jednakże wraz z tym rozwojem naprzód rusza także cała cywilizacja. Niegdyś historie o klonach jawiły się niczym fabuła najznakomitszych powieści i filmów fantastycznych. Klonowanie zawsze budziło kontrowersje, co zaogniło się w 1996 roku, w którym to z sukcesem sklonowano owcę Dolly. Od tamtej pory nieustają pytania o możliwość klonowania ludzi. Włoski pisarz, twórca wielu wspaniałych i wielokrotnie nagradzanych dzieł- Enzo Fontana, stworzył powieść, która dotyka problemu klonowania u źródła, nadając jej tytuł „Jestem klonem! Zapiski nastolatka”.
Kastor Lercher był nastoletnim chłopcem, który stracił życie w wyniku nieszczęśliwego wypadku podczas wycieczki po greckich wyspach. Jego rodzice, którzy zmagali się z niewysłowionym bólem podjęli decyzję o odratowaniu swojego ukochanego i jedynego syna, w jeden z najbardziej popularnych sposobów otaczającego ich świata, czyli poprzez jego sklonowanie. Dziewięć miesięcy później na świat przychodzi Beniamin, którego prawdziwe pochodzenie utrzymywane jest przez rodziców w tajemnicy. Jednakże, kiedy chłopiec osiąga wiek swojego nieżyjącego brata, a jego nastoletnia burza hormonów daje się we znaki Beniamin zadaje coraz więcej pytań. Na strychu znajduje pamiętnik swojego brata, za pomocą, którego rozpoczyna z nim rozmowę.
Publikacja Enzo Fontanty jest niezwykła. Tego powodem nie jest jedynie bardzo trudny temat, który porusza, ale także i forma w jakiej jest to przedstawione. Klonowanie zawsze będzie miało swoich zwolenników i przeciwników, a autor w swojej książce przedstawia zarówno jedną, jak i drugą stronę medalu. Sensownie podzielił swoją pracę na trzy części. W pierwszej daje on możliwość poznania czytelnikowi Kastora, a także części jego osobistych problemów z dostosowaniem się do otoczenia. Stanowi to jednak małą część tego czym bombarduje nas autor. Pierwsza część bowiem zawiera informacje dotyczące klonowania. Wszystko to wplecione zostaje w tragedię Państwa Lercherów, którzy rozmyślają nad sklonowaniem swojego syna. Na tym etapie dochodzi do ewidentnych dylematów i rozdarcia zaprezentowanego przez osobę matki i ojca. Matka jako zdecydowana zwolenniczka tej metody chce zrobić wszystko, aby ocalić swojego umierającego syna. Ojciec z kolei jest przeciwny, pomimo tego, że wcześniej popierał podobne działania. Ostatecznie dochodzi do eksperymentu i na świat przychodzi Beniamin. Młody chłopiec zdaje sobie sprawę z podobieństwa do swojego nieżyjącego brata Kastora, co się potwierdza kiedy na strychu znajduje skrzynię z pamiątkami i zdjęciami po bracie. Znajduje też pamiętnik i zaczyna się druga część książki, czyli osobiste rozterki nastolatka.
W tej właśnie części bohater postanawia prowadzić rozmowę ze swoim bratem odpisując na jego notatki z kilku miesięcy sprzed jego śmierci. Czasami nawiązując do tego co opisywał brat, a czasami dzieląc się z nim własnymi problemami i spostrzeżeniami dotyczącymi świata i jego samego. To właśnie wtedy czytelnik dowie się jak samotnym człowiekiem okazał się być Kastor. Jego problemy z dostosowaniem się do rówieśników zaczynały przybierać zdecydowane formy poprzez ataki przez niejakiego Stefana, kolegę z klasy- również po części odpowiedzialnego za jego śmierć. Z sekretnym pamiętnikiem Kastor dzielił się swoimi odczuciami na temat śmierci znajomej, a także uczuć do swojej koleżanki. Jak mu odpowiadał Beniamin? W sposób odpowiedni do całej sytuacji. Zazwyczaj. Innym razem żalił się z nieodkrytych tajemnic, które skrywali przez nim rodzice, a także ze swojego „pierwszego razu” z przyjaciółką. Autentycznie traktował ten pamiętnik niczym czat, na którym mógł wyżalić się i znaleźć oparcie w swoim bracie. Podobnym rozważaniami Beniamin przebywa długą drogę do prawdy, która okazuje się być dla niego traumatyczna. Klon zamyka pamiętnik swoją własną pracą dotyczącą klonowania, a właściwie śmierci pierwszego klona- Adama.
W epilogu, będącym jednocześnie trzecią częścią książki, Beniamin stara się w ten czy inny sposób pogodzić z okrutną prawdą. Oczekuje wyjaśnień od rodziców, wypowiadając słowa, które są nie bez wpływu nawet dla czytelnika. Wtedy właśnie zaczynamy się zastanawiać nad racjami płynącymi z ust młodego chłopca. Czujemy indywidualne rozdarcie, podobne do tego, które odczuwa bohater, bowiem czy nie postąpilibyśmy podobnie jak jego rodzice, gdybyśmy mieli wyłącznie taką możliwość? Tutaj przychodzi czas na refleksję, nie tylko dla bohaterów książki, ale przede wszystkim dla czytelnika, który z pewnością zacznie się stawiać na miejscu klona Beniamina. Dlatego też tym bardziej traumatycznym jest dla niego zakończenie powieści, które z niejednych oczu będzie wstanie wycisnąć łzy.
Enzo Fontana, jest pisarzem wybitnym! Na zaledwie 180 stronach udało mu się umieścić wszystko to czego człowiek może się obawiać w związku z klonowaniem. Poczucie izolacji, braku akceptacji ze strony społeczeństwa, czy też bycia przedmiotem eksperymentów i różnych testów. Uczucie samotności i braku miłości, rozterek kiedy zaczyna się zastanawiać na sensem swojego istnienia. Czy stworzony został z miłości czy jest jednym z kaprysów szalonych naukowców chcących dowieść swoich racji.
W swojej książce, „Jestem klonem! Zapiski nastolatka”, Fontana nie trzyma się jednej spójnej konstrukcji. Książka ta jest zarówno powieścią z mocno zarysowanymi bohaterami, pamiętnikiem przepełnionym uczuciami nastolatka, ale również i pewnym przewodnikiem próbującym pomóc ludziom w radzeniu sobie ze stratą, a właściwie jakich błędów niedopełniać w drodze do spokoju. Bowiem ludzie czasami trzymają się kurczowo swoich bliskich, którzy już dawno odeszli, posuwając się do najbardziej szalonych czynów. Ludzie Ci wciąż są obecni w naszych życiach niczym widma. Fontana swoją książką wzbudza bardzo wiele sprzecznych emocji, a jego lekkie pióro i narracja- w tym także z punktu widzenia młodego klona, sprawia, że czytelnik z niezwykłą przyjemnością zaczytuje się do ostatniej strony. Ostatecznie, przedstawiona historia klona chwyta za serce i wpija się w nasze umysły zmuszając do refleksji.
Wydarzenia, które mają miejsce w dzisiejszym świecie, w tym też rozwój technologii, byłby nie do wyobrażenia dla ludzi żyjących w dawnych czasach, a którzy określaliby to mianem fantastyki naukowej. Jednakże wraz z tym rozwojem naprzód rusza także cała cywilizacja. Niegdyś historie o klonach jawiły się niczym fabuła najznakomitszych powieści i filmów fantastycznych....
więcej mniej Pokaż mimo to2012-04-02
Nie ma niczego bardziej nieodgadnionego jak kosmos. Rozpościera się nad naszymi głowami, jest wokół nas i sami stanowimy jego element. Astronomiczna wiedza to nie tylko nauka o wszechświecie i ciałach niebieskich będących jego częścią, ale również i kosmonautach wyruszających na podbój nieznanego. „Kosmos. Przewodnik z obrazkami 3D” to kolejna po „Ludzkim ciele” niesamowita pozycja Wydawnictwa Wilga, która w wyszukany sposób przykuwa uwagę małego czytelnika.
Ten sporej wielkości przewodnik zawiera w sobie wszystko to co powinien wiedzieć mały entuzjasta kosmicznych przestrzeni. Zdobywa wiedzę nie tylko na temat powstawania wszechświata, ale także i o ciałach niebieskich czy podróżach w przestworzach. Natomiast astronauta, którego znajdziemy na przestrzennym plakacie okaże się idealną ozdobą dziecięcych ścian.
Kiedy dostajemy do ręki tę niezwykłą książkę to co najpierw rzuca się w oczy to jej oprawa, która zapowiada to co znajdziemy wewnątrz. Trójwymiarowe obrazki, które stanowią nie lada rozrywkę prezentują nie tylko astronautę, ale także sposób postrzegania gwiazdozbioru Oriona, czy też etapy protuberancji. Nie tylko zafascynuje to dziecko, ale przede wszystkim w pewien sposób pokaże omawiany problem. Przewodnik bogaty jest w przeróżne fotografie, autentyczne fotografie, zrobione przez teleskopy naziemne, czy też kosmiczne, prezentujące zarówno ciała niebieskie, jak i stacje kosmiczne. Tam, gdzie nie dotarły aparaty stworzone przez człowieka starano się odwzorować rzeczywistość za pomocą ilustracji, co też spełnia swoje zadanie. W taki właśnie ukazuje się czytelnikowi przekrój Słońca, działanie gwiazdy neutronowej, czy też lądowanie próbnika Huygensa. Dużą fascynację wzbudza plakat, który nie jest zwyczajnym afiszem a stworzonym dziełem mającym pobudzić wyobraźnie dziecka. Astronauta nie tylko otoczony jest szeregiem informacji, ale możemy mu także zdjąć złotą osłonę, która chroni go przed promieniami słonecznymi. Przyjemne z pożytecznym.
Cały projekt graficzny, zarówno oprawa, jak i ilustracje oraz fotografie zawarte wewnątrz stanowią uzupełnienie sprawnie napisanej treści, faktów naukowych, które rozbudzą nasze zainteresowanie astronomią. Autorka pomyślałam nad poprawnym uporządkowaniem informacji przez co stopniowo zagłębiamy się w wiedzę dotyczącą kosmosu. Rozpoczynając od Wielkiego Wybuchu, idąc przez omówienie kolejnych ciał niebieskich, a kończąc na podróżach po wszechświecie, autorka stopniuje nie tylko dawkę danych, ale przede wszystkim buduje wokół nich fascynację młodego, i dorosłego, czytelnika. Z tej lektury dowiemy się w jaki sposób rozszerza się wszechświat, a także poznamy znaczącą różnicę pomiędzy naszą planetą, a olbrzymim Saturnem. Intrygujące jest również wspomnienie o ciemnej energii, czyli ciałach niebieskich niedostrzegalnych dla ludzkiego i naukowego oka, bowiem widoczne są jedynie w podczerwieni, czy ultrafiolecie. Szkoda tylko, że przy omawianiu planet pomija się Plutona, który przez wiele lat uważany był za jedną z dziewięciu planet Układu Słonecznego, a dopiero niedawno pozbawiony został tego miana. Ostatnią część swojego opracowania autorka poświęca eksploracją kosmosu, nie tylko przez ludzi, ale także i sondy. Z tej części dowiemy się który astronauta jako pierwszy poleciał w kosmos, a także który z cywili stal się pierwszym kosmicznym turystą. Są to jednakże jedne z bardzo wielu informacji, które zdobędziemy dzięki tej lekturze. Wszystko przez to, że napisana została ona bardzo przystępnym językiem, choć ich używanie będzie bardziej zrozumiałe dla starszych niżeli młodszych dzieciaków.
„Kosmos”, to obok „Ludzkiego ciała”, jedna z ciekawszych pozycji naukowych dla młodych czytelników, jaka pojawiła się na rynku. Dzięki niej dowiemy się jakim typem galaktyki jest Droga Mleczna, w której znajduje się Ziemia, poznamy prawdziwy skład pierścieni Saturna, czy też będziemy świadkami tego, jak w kosmosie w stanie nieważkości można wykonywać ćwiczenia fizyczne. Informacje te w zasadzie nie przydadzą nam się na powierzchni Ziemi, aczkolwiek mogą odpalić w nas zamiłowanie do astronomii oraz spoglądania w nocne i gwieździste niebo. Publikacja ta, w której łączy się podstawowe sekrety budowy i badania kosmosu, a także obrazy potwierdzające te informacje będzie zarówno źródłem wiedzy, jak i rozrywki dla każdego, kto tylko będzie miał ją w ręce.
Nie ma niczego bardziej nieodgadnionego jak kosmos. Rozpościera się nad naszymi głowami, jest wokół nas i sami stanowimy jego element. Astronomiczna wiedza to nie tylko nauka o wszechświecie i ciałach niebieskich będących jego częścią, ale również i kosmonautach wyruszających na podbój nieznanego. „Kosmos. Przewodnik z obrazkami 3D” to kolejna po „Ludzkim ciele” niesamowita...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-03-23
2015-07-15
Piękne słońce otulające naszą twarz, wspaniałe antyczne budynki zapierające dech w piersi, pyszna kawa i makarony, ale przede wszystkim przystojni mieszkańcy. Nie trzeba wyruszać w swoja życiową podróż (choć byłoby fajnie!), aby zasmakować gorącego klimatu, uroku i cudowności Włoch. Wydawnictwo Harlequin pod nową nazwą HarperCollins Polska jednoczy w jednym tomie trzy przebojowe romanse o gorącej włoskiej krwi dając im nowy tytuł - „Lato w Rzymie”.
Trzy różne kobiety na różnym etapie swojej kariery, z różnymi planami na życie, które łączy jedno- wakacje w słonecznym Rzymie. Tam każda z nich spotyka swojego włoskiego księcia z bajki, romantyka, a zarazem zwykłego uwodziciela. Niezależna Ella zakochuje się w swoim własnym przewodniku, który skrywa przed nią sekret. Zakochana w Antonio Isabella staje się przyczyną konfliktu pomiędzy nim a jego bratem. Natomiast Bethany zostaje wzięta za bogaczkę, gdy podczas opiekowania się domem pewnej Włoszki poznaje przystojnego i bogatego Cristiano.
Nie ma lepszej lektury na błogie lato niżeli lekkie, niezobowiązujące i bardzo zmysłowe „harlequiny”. A gdy już czyta się je skomponowane w jednej książce i związane tematycznie... to jest coś. Były już klimaty greckie, były hiszpańskie rytmy, a teraz przyszedł czas na włoską krew. W końcu nie ma na świecie większych uwodzicieli niż Włosi. Nie mniej, każda z trzech powieści trzech różnych pisarek romansów mocno zakrzywia wizerunek prawdziwego, rasowego Włocha. Bo choć ich zdolność do flirtu, a także temperament jest czymś oczywistym, tak pochodzenie z rodziny bogaczy nie wydaje się być raczej normą. Wiadomo jednak, typowa historia romantyczna, niczym nie różniąca się od disneyowskich wytworów pokazujących, że jedynym celem kobiety jest znalezienie bogatego i kochającego ją księcia na białym rumaku. Schemat stary jak świat, wciąż powielany, bo przecież nie można było bohaterem uczynić jakiegoś biedaka o przeciętnej urodzie. Kto by to wtedy czytał? Która kobieta z pasją zaczytywałaby się w scenach erotycznych, gdyby nie był to piękny i opalony człowieczek? Tanie chwyty, które są idealne na odmóżdżenie.
Takie własne są te historyjki. Z jednej strony naiwnością i melodramatyzmem przebijają najlepsze telenowele, ale z drugiej potrafią wprowadzić również sporo zamieszania i porządnie namieszać w ludzkich emocjach. Nie ma tutaj mowy o beztroskiej zabawie. Podczas „Trzech dni w Rzymie” dzieje się bardzo dużo. Niezobowiązujący seks, wycieczki po najważniejszych zabytkach, zaraźliwa wręcz chęć pochłonięcia każdego centymetra rzymskich uliczek i budowli. Jednocześnie przy tej sielance porusza się również temat zdrady i trudności z ufnością wobec nowych osób. „W cieniu Kapitolu” to zupełnie inny rodzaj rozrywki. Nie ruszymy już uliczkami wiecznego miasta, skupimy się za to na ognistym temperamencie Włochów. Konflikt w rodzinie bogaczy, to nie jest coś niespotykanego. Dodając do tego kobietę z sekretem, dodając do tego włoskich członków rodziny, emocje mamy gwarantowane. Jednakże pomimo wszystko ten niezrozumiały wątek zdrady... serio? Skąd to się wzięło?! „Rzymskie noce” z zupełnie innej strony uderza w temat bogaczy i Rzymu. Sytuacja niczym z „Pokojówki na Manhattanie”. Uzurpowanie sobie praw do bycia bogatym, aczkolwiek nie z premedytacją. Zaskakująco ciekawe, w szczególności, że tworzą się z tego problemy na miarę światową. Kolejny niezrozumiały konflikt nie mający logicznych podwalin. Wszystkie te historie mają wspólny mianownik i to nie tylko pięknych mężczyzn, ale trzeba pamiętać też, że muszą być bogaci, bo przecież na innych nie spojrzymy, a z drugiej strony jest jeszcze jeden maleńki sekret, którym kończy się każda z tych minipowieści. O dziwo, nie szokuje to, aczkolwiek trzeba przyznać, że jednak najlepiej ze wszystkich prezentuje się Kate Hardy.
Każdej z autorek udało się wykreować dość mocno charakterystyczne postaci. Takich ludzi spotkamy w każdym „harlequinie”. Piękni, młodzi i bogaci! Jak zawsze z problemami, bo przecież... kto ich nie ma. Na dokładkę solidna dawka słońca, wspaniałych widoków i przepysznych potraw, aby najwyraźniej wszystkie kobiety od razu po lekturze spakowały walizki po brzegi i kupiły bilet na pierwszy lepszy pociąg do Włoch. Każdy marzy o takiej podróży życia. Dla tych jednak, którzy póki co nie mogą sobie pozwolić na takie wakacje pozostaje wziąć książkę w swoje ręce i spróbować się rozluźnić, i poczuć tak, jakbyśmy siedzieli na słonecznej włoskiej plaży. Akurat to, „Lato w Rzymie” jest w stanie nam zapewnić
Piękne słońce otulające naszą twarz, wspaniałe antyczne budynki zapierające dech w piersi, pyszna kawa i makarony, ale przede wszystkim przystojni mieszkańcy. Nie trzeba wyruszać w swoja życiową podróż (choć byłoby fajnie!), aby zasmakować gorącego klimatu, uroku i cudowności Włoch. Wydawnictwo Harlequin pod nową nazwą HarperCollins Polska jednoczy w jednym tomie trzy...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-08-15
2013-04-01
2012-01-05
Baśnie najznakomitszych bajkopisarzy, takich jak Bracia Grimm, czy Hans Christian Andersen, towarzyszą nam od najmłodszych lat. Historie bogate w morały, których bohaterami są zawsze księżniczki, wiedźmy, wróżki, czy olbrzymy, od dawien dawna umilały nam wieczory, a przy okazji były dobrą okazji do nauki dobrych zachowań. Kilka z tych najbardziej znanych zostały uwzględnione w magicznym zbiorze „Skarbiec pełen baśni”, specjalnym wydaniu dla dzieci od Wydawnictwa Wilga. To w nim Louise Coulthard, wraz z najlepszymi światowymi ilustratorami, zawarła własną wersję kilku klasycznych historii dla najmłodszych, takich jak „Kopciuszek”, czy „Grajek z Hamelin”.
Piękna księżniczka przeklęta przez złą wróżkę. Małe brzydkie pisklątko nie mogące odnaleźć własnego miejsca na świecie. Chciwy chłopiec łaknący złota i jego magiczne fasolki. Przystojny książę zaklęty w paskudną żabę, a szukający miłości. Grajek przeganiający szczury przy pomocy fletu. Rodzeństwo pozostawione samym sobie w mrocznym lesie trafiający na chatkę z piernika. Próżny cesarz marzący o najlepszych kreacjach i nieinteresujący się swoim królestwem. Biedna dziewczyna marząca o przystojnym księciu, której na drodze do szczęścia stoją zła macocha i jej córki. Tych osiem niezwykłych i powszechnie znanych baśni zostało zawartych w jednym tomie.
Choć stworzone przez światowych pisarzy przed dwoma wiekami, wciąż pozostają żywe na kartach książek, czy taśmach filmowych. Ciągle się zmieniają, wciąż są urozmaicane i człowiek już gubi się w tym, która z tych wersji jest tą pierwszą. Największą metamorfozę przeszły baśnie mrocznych braci Grimm, które współcześnie zostały bardzo ułagodzone. Widać to po „Kopciuszku”, w którym bracia postanowili okaleczyć siostry chcące wbić się w kryształowy pantofelek księżniczki. We współczesnych wersjach szczędzi się czytelnikowi, jakby nie było młodemu czytelnikowi, podobnych okropności. Niegdyś bajki nie były pisane z przeznaczeniem dla dzieci, a dla dorosłych. W sposób prześmiewczy i niekiedy dosadny prezentowały niedoskonałości społeczeństwa i stąd też wynikają z nich morały, z których każdy może coś wnieść do swojego życia. W baśniach poznamy zawistników, złodziejaszków, próżnych, dumnych i skąpych ludzi, czyli postacie symbolizujące to co najgorsze w człowieku. W większości przypadków daje się im nauczkę, choć wyjątkiem jest „Jaś i magiczna fasola”. Tutaj choć Jaś okrada na potęgę olbrzyma, uchodzi mu to na sucho. W jakiś sposób prezentuje to szarą rzeczywistość, w której życie nie zawsze jest sprawiedliwe. W innych historiach uwydatnia się walkę dobra ze złem, czego przykładem jest „Jaś i Małgosia”. Tutaj zło przybiera realną postać wiedźmy, która ma ochotę schrupać niewinne dzieci. W dodatku prezentuje się w niej finansowe problemy rodziny, a także brak miłości do dzieci ze strony macochy. Baśnie typu „Żabi książę”, czy „Nowe szaty cesarza” uwidaczniają próżność ich bohaterów. W pierwszej księżniczka, która z obrzydzeniem patrzy na żabę i nie ma ochoty spełniać danej jej obietnicy, ostatecznie przekonuje się do nowego towarzysza. Z kolei w drugiej upokorzony dotychczas próżny cesarz zaczyna zmieniać swoje podejście do poddanych. Najbardziej poruszającą ze wszystkich bajek jest ta o „Brzydkim kaczątku”. Jej charakter nie jest jednak zaskakujący, kiedy dowiemy się, że jest to autobiograficzna historia Andersena. Podobnie jak kaczątko przeganiany był w kąta w kąt nie mogąc znaleźć swojego miejsca w świecie. Trochę prawdy kryje się także w historii „Grajka z Hamelin”, której to wydarzenia podobnież miały miejsce w 1284 roku. Jednakże czy nie w każdej tej historii kryje się ziarnko prawdy? Ostatecznie, są to tylko ubrane w piękne szaty i nadmiernie wyeksponowane nasze złe strony.
Louise Coulthard prezentuje znane historie w zupełnie inny, zdecydowanie za bardzo uproszczony sposób. Dzięki temu młodemu czytelnikowi będzie się je czytało o wiele lepiej, ponieważ nie mają ani zbyt rozbudowanych zdań, ani zbytnio skomplikowanego słownictwa. Wiele z prezentowanych przez nią opowieści stało się inspiracją dla współczesnych twórców. Sama wytwórnia Walt Disney stworzyła animowane wersje większości z nich i to te pamiętamy do dziś! Bajki te są bardzo dobrze znane na całym świecie. Nawet w Japonii, gdyż to właśnie tam metamorfozie uległa historia „Grajka z Hamelin”, której motywy fletu i porwania dzieci użyte zostały przy tworzeniu jednego z pełnometrażowych filmów z serii znanego anime- „Sailor Moon”.
Ogromnym plusem tomu „Skarbiec pełen baśni” jest jego oprawa. Nie tylko jest to opasłe tomiszcze w grubej i twardej oprawie, ale dodatkowo jest uzbrojony w przepiękne ilustracje światowych artystów. Dodatkowo mamy miejsce, aby podpisać sobie ten egzemplarz, żeby każdy wiedział, że właśnie do nas on należy. Same rysunki są pełne kolorów, a dzięki temu i życia. Do każdej z baśni rysunki robił ktoś inny. Przez to mamy nie tylko różnorodność w opowieściach, ale i obrazach, które w piękny sposób wizualizują nam lekturę. Kobiety odpowiadały za przepiękne kreacje księżniczek, mężczyźni nadawali wygląd zwierzętom. Ilustratorzy idealnie przedstawiali mroczne, ale też i te pełne radości i słońca historie. Nie bali się brzydoty niektórych bohaterów, a i z pięknem nie szaleli za bardzo. Nie oznacza to, że w jakiś sposób dewastują one cały tom, wręcz przeciwnie- nadają im tylko głębszego piękna.
„Skarbiec pełen baśni” to niezwykły zbiór magicznych historii pełnych miłości, ale też i zła. Historii, przy których lekturze każdy może w sercu zrobić sobie osobisty rachunek sumienia. Historii, które na długo pozostają w naszej pamięci ze względu na morały, a także prostotę tychże historii. Fakt, że raz na jakiś czas zmienia się wersja klasycznej baśni niczego nie zmienia. Choć niewątpliwie ciekawym doświadczeniem byłoby poczytać pierwowzory stworzone przez braci Grimm, Giambattista Bastile'a, czy Beniamina Talberta, i poznać prawdziwe oblicze historii, które tak bardzo ułagodzone prezentuje się nam współcześnie.
Baśnie najznakomitszych bajkopisarzy, takich jak Bracia Grimm, czy Hans Christian Andersen, towarzyszą nam od najmłodszych lat. Historie bogate w morały, których bohaterami są zawsze księżniczki, wiedźmy, wróżki, czy olbrzymy, od dawien dawna umilały nam wieczory, a przy okazji były dobrą okazji do nauki dobrych zachowań. Kilka z tych najbardziej znanych zostały...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-01-22
Spotykamy je na stronicach światowych bestsellerów. Przyglądamy im się, kiedy sieją chaos na planach filmowych. Jednakże na przestrzeni dziesiątków lat wampiry zmieniły swoją tożsamość. W 2010 roku na światowym, ale też i polskim rynku wydawniczym ukazała się niezwykła pozycja literacka. Pozycja, która stanowi zbiór najistotniejszych informacji o wampirach, a przede wszystkim- tych prawdziwych informacji. Pozycja, która wydana została przez Brytyjskie Wydawnictwo Templar i które nadało jej tytuł „Wampirologia. Prawdziwa historia upadłych”.
Obrońca ludzkości, walczący z wampirami, a także historyk British Museum- Archibald Brooks, ginie w tajemniczych okolicznościach w 1920 roku. Po śmierci w ręce jego przyjaciela, wprawnego detektywa imieniem Joshua T. Kraik trafia tajemnicza szkatuła. Detektyw odnajduje w niej tajemniczą i niezwykle starą księgę o tytule „Wampirologia”, która jest zbiorem niezwykle istotnych informacji dla przyszłego obrońcy. W międzyczasie Kraik prowadzi korespondencję z tajemniczą hrabiną Magdaleną z Wenecji, która przestrzega go przed niebezpieczeństwem czyhającym na każdego, kto wejdzie w posiadanie tejże książki.
Książka ta jest niezwykle fascynująca z dwóch powodów. Po pierwsze stanowi bardzo ważne źródło informacji dla człowieka, któremu przyjdzie zmierzyć się w przyszłości z upadłym. Po drugie dzięki zapiskom dołączonym do stronic toczy się tutaj zupełnie inna historia. Koncepcja tej pozycji opiera się zasadniczo na jednym założeniu- zbudować historię, dla której tłem będzie książka „Wampirologia. Prawdziwa historia upadłych”. Pomysł ten idealnie się sprawdził, bo oprócz tego, że czytelnik zapozna się bliżej z historią wampirów to w dodatku zostaje wciągnięty w zagadkę tajemniczych morderstw. Jednakże z tym drugim nie ma większego zaskoczenia. Czytelnik już chyba od pierwszego listu od hrabiny domyśla się kim może być ta enigmatyczna kobieta. Nie mniej, Kraik nie zaprzestaje korespondencji z nią, dzięki czemu mamy tutaj oderwanie od teorii prezentowanych przez Brooksa. Zapiski Kraika nie przyjmują tutaj jedynie formy listów, ale także i notatek analizujących kolejne etapy lektury „Wampirologii”. Ta z kolei stworzona została przez samego Brooksa. Jako historyk odwołuje się tutaj przede wszystkim do historii wampirów. Czytelnik dowiaduje się w jaki sposób się narodziły przed wieloma tysiącami lat, kiedy to troje aniołów zostało wygnanych z nieba. To właśnie ta trójka- Moloch, Baal i Belial, zapoczątkowali wampiryczną epidemię dzieląc istoty nocy na trzy różne linie genealogiczne. Gdyby tego było mało prezentuje się tutaj także miejsca, w których linie te występowały. Nie bez przeszkód stawia się tezy jakoby jedni z najważniejszych wodzów historycznych należeli do wampirzego grona. Bo czy ktokolwiek mógłby przypuszczać, że zalicza się do nich Napoleona, Kubę Rozpruwacza, czy też Władysława Łokietka? Wiadome, że trzeba na to patrzeć przez palce, ale okrucieństwo takiej Elżbiety Batory, czy Cesara Borgii nasuwa nam wiele przemyśleń. W pracy Brooksa nie zabraknie także wzmianki o prawdziwym hrabim Dracula, którym okazuje się być sam Wlad Palownik. Niejednokrotnie był przedmiotem wielu literackich podróży, a więc i Brooks nie zapomina o nim wspomnieć. Pomiędzy tymi historycznymi wycieczkami dowiemy się również w jaki sposób rozpoznać wampira obserwując nie tylko jego zachowanie, ale także otoczenia- w tym również zwierząt w pobliżu, których przebywa. Najważniejsze informacje także się tutaj znajdą, czyli rytuały stworzenia wampira, jakie ziółka stosować, aby się przed nim obronić, a przede wszystkim jak go unicestwić, bo zwyczajne wbicie drewnianego kołka w serce, czy ścięcie głowy nie wystarczy.
To, co przede wszystkim zachwyca w książce „Wampirologia. Prawdziwa historia upadłych”, to jej wykonanie. Nie chodzi tylko i wyłącznie o trwałość i piękno oprawy zewnętrznej, ale to w jakiej formie postanowiono przedstawić teorię Brooksa. Podstawą jest tutaj spisany przez niego tekst na starych kartach. Ozdobiony został on najrozmaitszymi obrazami i zdjęciami, które idealnie odzwierciedlają przedstawiany temat. Jednakże... to nie wszystko! Autor gdzieniegdzie pozostawia pewne artefakty istotne dla sprawy. Kiedy opowiada o początkach upadłych dołącza fragment miecza aniołów, którym można zdziesiątkować gniazdo wampirów. Gdy wspomina o zdolności wampirów do transformacji zamieszcza fragment zrzuconej smoczej skóry. Natomiast gdy omawia broń, która powinna znaleźć się przy każdym wojowniku, dołącza kilkanaście pereł, mogących zdekoncentrować wampira i dadzą nam czas na obmyślenie sprytnego planu działania. Takich wspaniałości nie znajdziemy w żadnej książce, w szczególności, że na ostatniej karcie, a właściwie w tylną okładkę wtopiony został sam Miecz Aniołów! To jednak nie koniec zalet, bowiem tekst ten to nie tylko ciągłe zapiski. W książce znajdziemy również dołączoną wizytówkę Kraika, stare zdjęcia, listy, a również i wycinki z gazet, na których to prezentowane są informacje o tajemniczych zgonach. Korespondencja i przemyślenia Kraika przybierają wypukłą formę, nie zostały wtopione w tekst. Tak samo potraktowano rytuały stworzenia, czy chociażby informacje o potrzebnych roślinach. Sprawia to, że książka ta jest nie tylko niezwykle piękną i wciągającą lekturą, ale przede wszystkim stanowi idealną rozrywkę dla każdego czytelnika.
O niezwykłych zaletach pozycji, o tytule „Wampirologia. Prawdziwa historia upadłych”, można by napisać bardzo wiele. Jest to przede wszystkim zbiór najcenniejszych i najbardziej przydatnych informacji o wampirach, które każdemu pomogą w przeżyciu. Poznajemy tutaj nie tylko ich historię, nadnaturalne moce, ale także sposoby jak się ich pozbyć na zawsze. W dodatku ten niezbędnik przybiera niesłychaną formę. Tworzy się tutaj też odrębną historię poczynań detektywa, który dołącza do tej ekstremalnej książki swoje rozważania, a także korespondencje. Zaskakujące będzie dla nas to, jak za-insynuuje się nam, że nawet taki Achilles, czy Attylla byli wampirami. Elementy takie jak sznur pereł, czy medalion z włosami stanowią idealną rozrywkę, a przy okazji oczarowują każdego, kto tylko spojrzy na tę lekturę. Osobiście, pierwszy raz spotykam się z czymś podobnym i jestem niesamowicie, a także całkowicie urzeczona!
Spotykamy je na stronicach światowych bestsellerów. Przyglądamy im się, kiedy sieją chaos na planach filmowych. Jednakże na przestrzeni dziesiątków lat wampiry zmieniły swoją tożsamość. W 2010 roku na światowym, ale też i polskim rynku wydawniczym ukazała się niezwykła pozycja literacka. Pozycja, która stanowi zbiór najistotniejszych informacji o wampirach, a przede...
więcej mniej Pokaż mimo to
Wspaniała rozluźniająca okładka, ciekawa treść poparta świetnymi ćwiczeniami. Czy to z hinduizmu, czy z buddyzmu, autor czerpie inspirację, aby przybliżyć czytelnikowi kilka najlepszych sposobów na poradzenie sobie ze zdenerwowaniem. Genialna książka, lekko napisana i w dodatku... bardzo pomocna!
Wspaniała rozluźniająca okładka, ciekawa treść poparta świetnymi ćwiczeniami. Czy to z hinduizmu, czy z buddyzmu, autor czerpie inspirację, aby przybliżyć czytelnikowi kilka najlepszych sposobów na poradzenie sobie ze zdenerwowaniem. Genialna książka, lekko napisana i w dodatku... bardzo pomocna!
Pokaż mimo to