rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Wielki Grecki Przekręt czyli dlaczego nie warto udawać Greka Adam Stokowiec, Zuzanna Wiktoria Wiśniewska
Ocena 9,7
Wielki Grecki ... Adam Stokowiec, Zuz...

Na półkach: ,

Pana Adama poznaliśmy w 2022 r. podczas wycieczki po Zakynthos. Mając całkiem spore porównanie z przekonaniem stwierdziliśmy, że był najlepszym przewodnikiem, z jakim dotychczas mieliśmy styczność. Wiedza to jedno, ale klarowność wypowiedzi i umiejętność zainteresowania odbiorcy, który z przyjemnością chłonie przekaz, to już wyższa szkoła jazdy. Pasja wyczuwalna była na przysłowiowy kilometr, zatem sięgając po książkę współautorstwa p. Adama, spodziewałem się lektury tyleż pasjonującej, co zawierającej nietuzinkowe i szczere opowieści o greckiej codzienności. I nie zawiodłem się!
Żeby jednak nie było tak słodko, najpierw odrobina dziegciu. Trochę kuleje redakcja, która przepuściła parę błędów (na szczęście nie rażących). Drugi zarzut mam do objętości książki, która jest za krótka! Przeczytałem ją podczas jednej porannej posiadówki przy hotelowym basenie (tym razem na innej greckiej wyspie), a chciałoby się zdecydowanie więcej tych opowieści i anegdot z życia wziętych (jak choćby ze sprzedawcą materacy), bo na pewno autorzy mają ich na koncie bez liku. No, ale taki to wszak zarzut, który w gruncie rzeczy jest zaletą, świadczy bowiem po prostu o tym, że lektura "Wielkiego greckiego przekrętu" jest czystą przyjemnością.
Jeżeli ktoś chce w ciekawy sposób dowiedzieć się o Grekach rzeczy oczywistych, ale przede wszystkim także tych mniej "oklepanych", powinien tę książkę przeczytać. Dzięki niej zdecydowanie "pełniej" spędzało mi się urlop w tym kraju, a i naturę Greków jakby lepiej zacząłem rozumieć.

Pana Adama poznaliśmy w 2022 r. podczas wycieczki po Zakynthos. Mając całkiem spore porównanie z przekonaniem stwierdziliśmy, że był najlepszym przewodnikiem, z jakim dotychczas mieliśmy styczność. Wiedza to jedno, ale klarowność wypowiedzi i umiejętność zainteresowania odbiorcy, który z przyjemnością chłonie przekaz, to już wyższa szkoła jazdy. Pasja wyczuwalna była na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po tę książkę sięgnąłem w ciemno - wystarczył mi sam tytuł, bowiem gdy przypadkiem wysłuchałem reportażu radiowego o Stanisławie Leszczyńskiej wiedziałem, że muszę zgłębić temat jej niezwykłych przeżyć. Fakt, że jest to powieść, nieco osłabił mój entuzjazm, niemniej oczekiwania wciąż miałem wysokie. Niestety, książka ich nie spełniła.
Nie przypadła mi do gustu fabularyzowana forma, chaotyczny styl narracji, nad wyraz wysublimowane słownictwo we fragmentach poza-obozowych (które w ogóle były dla mnie najsłabszymi elementami całości), irytowało zbyt częste określanie Stanisławy Leszczyńskiej Mamą.
Największe wrażenie zrobił na mnie pierwszy rozdział, mocnych momentów w nim nie brakowało (nawet bardzo mocnych) i to właśnie na nie liczyłem najbardziej. Wówczas książkę czytało mi się zdecydowanie najlepiej. Im dalej, było jednak z tym gorzej. W sumie - tylko przeciętnie.

Po tę książkę sięgnąłem w ciemno - wystarczył mi sam tytuł, bowiem gdy przypadkiem wysłuchałem reportażu radiowego o Stanisławie Leszczyńskiej wiedziałem, że muszę zgłębić temat jej niezwykłych przeżyć. Fakt, że jest to powieść, nieco osłabił mój entuzjazm, niemniej oczekiwania wciąż miałem wysokie. Niestety, książka ich nie spełniła.
Nie przypadła mi do gustu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka, którą czytałem z uciskiem w klatce piersiowej. Choć lektura pochłaniała, musiałem ją sobie dawkować, gdyż ładunek emocjonalny, jakie niosły ze sobą historie ocalałych kobiet, był ogromny.
Pięknie wydana, bogato ilustrowana, dzięki czemu bohaterki i ich rodziny stają się czytelnikowi bliższe. Przytaczane fragmenty obozowej poezji - przepięknie smutne. Zdjęcia krematoriów - przerażające. Niby to wszystko się zna, ale w zestawieniu z tymi opowieściami zyskuje jeszcze większą siłę rażenia. Oceniam na 10 za emocje, które ta lektura ze sobą niesie. Oraz za przypomnienie, jakie szczęście mamy żyjąc w obecnych czasach, a o czym zdarza nam się w naszym codziennym pędzie zapominać.

Książka, którą czytałem z uciskiem w klatce piersiowej. Choć lektura pochłaniała, musiałem ją sobie dawkować, gdyż ładunek emocjonalny, jakie niosły ze sobą historie ocalałych kobiet, był ogromny.
Pięknie wydana, bogato ilustrowana, dzięki czemu bohaterki i ich rodziny stają się czytelnikowi bliższe. Przytaczane fragmenty obozowej poezji - przepięknie smutne. Zdjęcia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To moja pierwsza książka o rzezi wołyńskiej. Dotychczas moja wiedza o niej była bardzo płytka, a i jej postrzeganie zbyt zero-jedynkowe. Książka Szabłowskiego to zmieniła, o czym dalej.
"Opowieści z Wołynia" przeczytałem w czterech podejściach. Niektóre fragmenty połykałem jednym tchem, inne mnie nużyły. Nastawiałem się na szczegółowy opis haniebnych wydarzeń z 1943 oraz udział w nich tych dobrych Ukraińców (czy raczej ludzi, co kilkukrotnie podkreślane jest w książce) i to właśnie te fragmenty czytało mi się najlepiej. Zdecydowanie gorzej było przy zbyt szczegółowych i rozwlekłych opisach miejsc i tła historycznego niektórych wydarzeń czy osób (zanim dochodziliśmy do konkretów zastanawiałem się, po co aż tak jest to opisywane).
Liczyłem na formę typowego reportażu, z czym jednak jest różnie. Tam, gdzie autor relacjonuje, jest świetnie (np. znakomity epilog), ale gdy oddaje narrację innym bywa gorzej. Wolałbym także, aby każdy z rozdziałów zaczynał się od krótkiej notki o przedstawianej osobie, w stylu: imię i nazwisko, w 1943 uratował(a) X Polaków/Żydów. Wówczas czytelnik zdecydowanie szybciej i łatwiej odnalazłby się w narracji, tym bardziej, że nazwisk jest bardzo dużo, często jedynie wzmiankowanych. Momentami więc było dla mnie zbyt chaotycznie.
Pewnie ciężko pisać o rzezi wołyńskiej bez epatowania brutalnością. U Szabłowskiego są fragmenty ciężkie i mocne, ale nie dominują one reszty. Są i fragmenty wzruszające, jak świetna historia ojca i syna spotykających się po 60 latach. Przede wszystkim jednak po lekturze coś w czytelniku zostaje, w szczególności kilkukrotnie przywoływane stwierdzenie, że nie morduje nacja, lecz człowiek. Tak samo, jak człowiek pomaga. Przyznam, że wcześniej przez pryzmat Wołynia wszystkich Ukraińców klasyfikowałem jednoznacznie. Książka Szabłowskiego to zmieniła. I pomogła mi zrozumieć, dlaczego tak wielu ludzi od 24 lutego 2022 pomaga innym ludziom.

To moja pierwsza książka o rzezi wołyńskiej. Dotychczas moja wiedza o niej była bardzo płytka, a i jej postrzeganie zbyt zero-jedynkowe. Książka Szabłowskiego to zmieniła, o czym dalej.
"Opowieści z Wołynia" przeczytałem w czterech podejściach. Niektóre fragmenty połykałem jednym tchem, inne mnie nużyły. Nastawiałem się na szczegółowy opis haniebnych wydarzeń z 1943 oraz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mam problem z oceną tej książki. Czytało mi się ją bardzo szybko, całość zajęła kilka sobotnich godzin, przedzielonych jedną konieczną przerwą na zakupy. To z jednej strony plus, a z drugiej sądziłem, że lektura potrwa o wiele dłużej, gdyż ładunek emocjonalny będzie powodował potrzebę wzięcia kilku głębszych oddechów i powrotu do beztroskiej (w moim przypadku) codzienności. I o ile początek na coś takiego wskazywał, tak z czasem przekonałem się, że wcale ciężko mi się tej powieści nie czyta.
Biorąc pod uwagę miejsce osadzenia akcji i historyczne okoliczności, czytając "Kołysankę z Auschwitz" momentami cisnęło mi się na myśl (i bardzo siebie za to nie lubię), że nie było tam aż tak źle, jak wiemy, że było. Skąd taki mój odbiór? Otóż autor ustami bohaterki często wspomina o śmierci, barbarzyństwie nazistów, gehennie więźniów, ale to są przeważnie ogólniki, bardziej tło niż szczegóły. Wiedząc, że jedną z głównych postaci będzie tu doktor Mengele, spodziewałem się wstrząsających fragmentów, a w gruncie rzeczy poza jednym, takich nie doświadczyłem.
Byłem przekonany, że książka mną sponiewiera, zwłaszcza że koncentrowała się na losie dzieci. Tak się nie stało, niemniej cieszę się, że ją przeczytałem, przede wszystkim dlatego, że o funkcjonowaniu przedszkola w Auschwitz nie miałem wcześniej pojęcia.

Mam problem z oceną tej książki. Czytało mi się ją bardzo szybko, całość zajęła kilka sobotnich godzin, przedzielonych jedną konieczną przerwą na zakupy. To z jednej strony plus, a z drugiej sądziłem, że lektura potrwa o wiele dłużej, gdyż ładunek emocjonalny będzie powodował potrzebę wzięcia kilku głębszych oddechów i powrotu do beztroskiej (w moim przypadku) codzienności....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książkę zacząłem czytać po powrocie z kina, będąc wciąż "w gazie" w związku ze sprawą Tomasza Komendy. Czyta się błyskawicznie, z jeszcze większym niedowierzaniem niż ogląda się film, że to wszystko w ogóle mogło się wydarzyć.
Dla kogoś, kto ma bieżąco nie żył tematem zbrodni miłoszyckiej - jak ja - książka ukazuje wiele wstrząsających szczegółów śledztwa. Choćby dlatego warto ją przeczytać. Osobiście spodziewałem się większej dawki sensacji, więcej o pobycie Komendy w więzieniu, a tutaj tego jest niewiele, całość to w zasadzie reportaż. Może można było niektóre cytowane fragmenty przyciąć (zwłaszcza czasami powtarzające się), niemniej nie należy zapominać, że to nie powieść ani biografia.
Jak najbardziej warto przeczytać, zwłaszcza po seansie filmowym, dzięki czemu będzie się miało pełniejsze obraz sytuacji.

Książkę zacząłem czytać po powrocie z kina, będąc wciąż "w gazie" w związku ze sprawą Tomasza Komendy. Czyta się błyskawicznie, z jeszcze większym niedowierzaniem niż ogląda się film, że to wszystko w ogóle mogło się wydarzyć.
Dla kogoś, kto ma bieżąco nie żył tematem zbrodni miłoszyckiej - jak ja - książka ukazuje wiele wstrząsających szczegółów śledztwa. Choćby dlatego...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niecierpliwie czekałem na tę część i... w sumie się nie zawiodłem. Choć kilka ładnych miesięcy minęło, czytając szybko odniosłem wrażenie, jakbym spotkał się ze starymi przyjaciółmi. Bardzo bohaterów polubiłem (nawet tę kanalię Zenona) i po prostu cieszyłem się, że mogę poznać ich dalsze losy.
Ogólnie było dobrze, choć jednak słabiej niż w poprzednich częściach. Za dużo było zbiegów okoliczności i "filmowych" rozwiązań, przez co całość zyskała bardziej rozrywkowy charakter niż "Inwazja" i "Farba" (a może należałoby napisać - mniejszy ciężar gatunkowy). No i wątek wojenny mi tym razem nie podszedł, zdecydowanie lepiej czytało mi się perypetie Michała i Basi. Kilka wątków też należałoby albo dokończyć albo w ogóle ich nie ruszać, bo wyszło jakoś nie tak. Za to sporo było fragmentów, które wprost połykałem, nie mogąc oderwać się od lektury.
Zwolennicy dwóch pierwszych części powinni być zadowoleni, z kolei przeciwnicy "Kontry" raczej nie polubią. Ja zaliczam się do tych pierwszych i cieszę się, że mogłem tę trylogię przeczytać. Skłoniła mnie do przemyśleń i chyba zostawiła we mnie cząstkę siebie. A tego przed lekturą się zupełnie nie spodziewałem.

Niecierpliwie czekałem na tę część i... w sumie się nie zawiodłem. Choć kilka ładnych miesięcy minęło, czytając szybko odniosłem wrażenie, jakbym spotkał się ze starymi przyjaciółmi. Bardzo bohaterów polubiłem (nawet tę kanalię Zenona) i po prostu cieszyłem się, że mogę poznać ich dalsze losy.
Ogólnie było dobrze, choć jednak słabiej niż w poprzednich częściach. Za dużo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pierwsza część zrobiła na mnie spore wrażenie, czytało mi się ją z dużą przyjemnością. Druga, mam takie wrażenie, została wydana na siłę. Opowieści Anonimowego Piłkarza już tak nie porywają, nie szokują, momentami wręcz nużą. Tylko dla futbolowych maniaków.

Pierwsza część zrobiła na mnie spore wrażenie, czytało mi się ją z dużą przyjemnością. Druga, mam takie wrażenie, została wydana na siłę. Opowieści Anonimowego Piłkarza już tak nie porywają, nie szokują, momentami wręcz nużą. Tylko dla futbolowych maniaków.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dzieje się od samego początku. A jednak lektura naprawdę wciągnęła mnie znacznie później, gdy się tego najmniej spodziewałem. I tak już trzymała w napięciu do samego końca. Szkoda tylko, że finałowa rozgrywka trochę mnie rozczarowała, wydała mi się mało prawdopodobna. Oceniając jednak całość mój odbiór tej części jest bardzo dobry.

Dzieje się od samego początku. A jednak lektura naprawdę wciągnęła mnie znacznie później, gdy się tego najmniej spodziewałem. I tak już trzymała w napięciu do samego końca. Szkoda tylko, że finałowa rozgrywka trochę mnie rozczarowała, wydała mi się mało prawdopodobna. Oceniając jednak całość mój odbiór tej części jest bardzo dobry.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po słabiutkim tomie 6 Karin Slaughter wróciła do wysokiej formy. Akcja wciąga już od pierwszego rozdziału i przez niemal całą lekturę trzyma wysoki poziom. Wprawdzie trochę zwalnia podczas retrospekcji, które mogą wydawać się zapchajdziurami, ale na końcu okazuje się, że mają dość istotne znaczenie.
Choć od początku czytało się świetnie, nie zwiastowało to pokaźnego ładunku emocjonalnego, jaki ta historia przyniosła, zwłaszcza pod koniec powieści. Dla mnie rewelacja.

Po słabiutkim tomie 6 Karin Slaughter wróciła do wysokiej formy. Akcja wciąga już od pierwszego rozdziału i przez niemal całą lekturę trzyma wysoki poziom. Wprawdzie trochę zwalnia podczas retrospekcji, które mogą wydawać się zapchajdziurami, ale na końcu okazuje się, że mają dość istotne znaczenie.
Choć od początku czytało się świetnie, nie zwiastowało to pokaźnego ładunku...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tym razem jestem na nie. Autorka już w poprzednich tomach zdradzała tendencję do lania wody, jednak w "Zbrodniarzu" zdecydowanie przesadziła. Nuda masakryczna. Osadzenie akcji naprzemiennie w przeszłości i teraźniejszości tylko zaszkodziło, przeskoki wybijały z rytmu.
Mam wrażenie, że autorce zabrakło dobrego pomysłu na fabułę, stąd zdecydowała się oprzeć ją na młodości Amandy Wagner i narodzinach Willa Trenta. Szkoda, bo ta aura tajemniczości i niedopowiedzenia względem przeszłości bohatera (zajawiana w poprzednich tomach) zostawiała czytelnikowi pole do własnej kreacji. Tu to pole zostało przez autorkę zabrane.
Podejrzewam, że gdybym od tego tomu zaczął przygodę z twórczością Karin Slaughter, po nic więcej z jej dorobku bym nie sięgnął. A tak, to wiem, że potrafi fajnie pisać, więc jeszcze z Willem planuję kolejne spotkanie.

PS
Opis książki zamieszczony na stronie zdradza zbyt wiele...

Tym razem jestem na nie. Autorka już w poprzednich tomach zdradzała tendencję do lania wody, jednak w "Zbrodniarzu" zdecydowanie przesadziła. Nuda masakryczna. Osadzenie akcji naprzemiennie w przeszłości i teraźniejszości tylko zaszkodziło, przeskoki wybijały z rytmu.
Mam wrażenie, że autorce zabrakło dobrego pomysłu na fabułę, stąd zdecydowała się oprzeć ją na młodości...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po okładce spodziewałem się mocnej lektury, na miarę tomu 1 i 3 (opisu celowo nie czytałem). Tak nie było, "Upadek" to typowa sensacja. Co nie zmienia faktu, że czytało mi się ją świetnie (nawet wątek Willa i Sary mnie wciągnął ;-)). Drobne zastrzeżenia mam do rozwiązania całej intrygi, z cyklu "ale to już było". Do tego doszło kilka luk w fabule i mało realnych zdarzeń. Jednak jako całość "Upadek" oceniam na bardzo dobrą pozycję w cyklu.

Po okładce spodziewałem się mocnej lektury, na miarę tomu 1 i 3 (opisu celowo nie czytałem). Tak nie było, "Upadek" to typowa sensacja. Co nie zmienia faktu, że czytało mi się ją świetnie (nawet wątek Willa i Sary mnie wciągnął ;-)). Drobne zastrzeżenia mam do rozwiązania całej intrygi, z cyklu "ale to już było". Do tego doszło kilka luk w fabule i mało realnych zdarzeń....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Początkowo ciężko mi szło. Po świetnej "Genezie" moje oczekiwania były duże, a tu nuda. Do tego inne miejsce akcji i koncentracja na innych postaciach. Dopiero pojawienie się Willa Trenta popchnęło akcję do przodu. Świetnie się czytało, jak "masakrował" miejscowych policjantów. W ogóle był w tym tomie znakomity, zarówno jako glina oraz jako człowiek. Chętnie sprawdzę, jak ta postać zostanie poprowadzona w kolejnych tomach.
Historia jest lżejsza niż w "Genezie" (może to i dobrze - tamta była przytłaczająca), bardziej to kryminał niż thriller. Całościowo na spory plus.

Początkowo ciężko mi szło. Po świetnej "Genezie" moje oczekiwania były duże, a tu nuda. Do tego inne miejsce akcji i koncentracja na innych postaciach. Dopiero pojawienie się Willa Trenta popchnęło akcję do przodu. Świetnie się czytało, jak "masakrował" miejscowych policjantów. W ogóle był w tym tomie znakomity, zarówno jako glina oraz jako człowiek. Chętnie sprawdzę, jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Oj, dobre to było. Tym razem nudny i niezachęcający prolog, pierwszy rozdział też niezbyt. Ale później zaczyna się miazga. Historia jest momentami odpychająca, ale trudno oderwać się od czytania. Zdecydowanie nie jest to książka dla ludzi o słabych nerwach, tudzież wrażliwych żołądkach ;)
Minusy? Osobę mordercy mamy podaną na tacy w okolicach połowy książki, pozostaje więc tylko odkryć jego tożsamość. I to mnie rozczarowało, spodziewałem się czegoś "większego", bardziej oryginalnego, wstrząsającego (choć bynajmniej nie było słabe, aczkolwiek mnie nie powaliło).
Podsumowując: poluję na tom 4, bo wciąż nie mam dosyć śledztw prowadzonych przez Willa Trenta, którego bardzo polubiłem :)

Oj, dobre to było. Tym razem nudny i niezachęcający prolog, pierwszy rozdział też niezbyt. Ale później zaczyna się miazga. Historia jest momentami odpychająca, ale trudno oderwać się od czytania. Zdecydowanie nie jest to książka dla ludzi o słabych nerwach, tudzież wrażliwych żołądkach ;)
Minusy? Osobę mordercy mamy podaną na tacy w okolicach połowy książki, pozostaje więc...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zaczyna się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie... wcale nie rośnie. Ba, pojawia się już tylko na chwilę, w samej końcówce. Pod tym względem jest więc gorzej niż w tomie pierwszym, za to znacznie lepiej można poznać głównego bohatera.
Pomimo pozornej nudy czyta się raczej bezboleśnie, a nawet przyjemnie. Akcji tu niewiele, trupów też (zatem odmiennie od "Tryptyku"), ale ogólnie daje radę.

Zaczyna się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie... wcale nie rośnie. Ba, pojawia się już tylko na chwilę, w samej końcówce. Pod tym względem jest więc gorzej niż w tomie pierwszym, za to znacznie lepiej można poznać głównego bohatera.
Pomimo pozornej nudy czyta się raczej bezboleśnie, a nawet przyjemnie. Akcji tu niewiele, trupów też (zatem odmiennie od "Tryptyku"), ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Moje pierwsze zetknięcie z tą autorką. Zaskoczył mnie dosadny i bardzo "męski" język, jakim się posługiwała. Owszem, tematyka nie sprzyjała kwiecistej mowie, ale odniosłem wrażenie, że miejscami można było pisać w nieco inny sposób.
Co do samej akcji: pierwsza część wciąga z miejsca. Jednak druga - przenosząca czytelnika w inny czas i miejsce - znacznie spowalnia narrację. Wydawało mi się wówczas, jakbym czytał już inną powieść. Z czasem na szczęście to wszystko się zazębiło, aczkolwiek całościowo nieco rozczarowało. Co więcej, trudno tu wskazać głównego bohatera, gdyż do tego miana jest czwórka kandydatów, którzy - wraz z rozwojem opowieści - przekazują sobie palmę pierwszeństwa. Tym także autorka mnie nie "kupiła". Ale już to, że tożsamość mordercy poznajemy dość szybko, było naprawdę fajne.
Oceniając całość uważam, że mogło być lepiej, co nie znaczy wcale, że jest źle. Bynajmniej - jest całkiem dobrze, kolejne rozdziały wchodzą bezboleśnie. Serię będę więc czytał nadal.

Moje pierwsze zetknięcie z tą autorką. Zaskoczył mnie dosadny i bardzo "męski" język, jakim się posługiwała. Owszem, tematyka nie sprzyjała kwiecistej mowie, ale odniosłem wrażenie, że miejscami można było pisać w nieco inny sposób.
Co do samej akcji: pierwsza część wciąga z miejsca. Jednak druga - przenosząca czytelnika w inny czas i miejsce - znacznie spowalnia narrację....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Gdybym nie czytał (i bardzo dobrze nie oceniał) "Inwazji", po około połowie lektury "Farby" chyba bym sobie dalszy ciąg darował. Wiało nudą, zaś całość odbierałem wyłącznie przez pryzmat części pierwszej. Ponadto odniosłem wrażenie, że kończąc "Inwazję" autor miał zgoła odmienne plany względem poprowadzenia kilku wątków niż to ostatecznie uczynił w "Farbie" - trochę mnie to rozczarowało.
Jednak im dalej, tym było zdecydowanie lepiej. Akcja w końcu ruszyła z kopyta i lektura stała się sporą przyjemnością - na tyle wystarczającą, że trzecią część wezmę w ciemno.

Gdybym nie czytał (i bardzo dobrze nie oceniał) "Inwazji", po około połowie lektury "Farby" chyba bym sobie dalszy ciąg darował. Wiało nudą, zaś całość odbierałem wyłącznie przez pryzmat części pierwszej. Ponadto odniosłem wrażenie, że kończąc "Inwazję" autor miał zgoła odmienne plany względem poprowadzenia kilku wątków niż to ostatecznie uczynił w "Farbie" -...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kilka wpadek językowych i redaktorskich, parę dłużyzn i rozwiązań w stylu kina Hollywood. A jednak, całość odbieram bardzo dobrze. Wątków politycznych nie oceniam, bo nie mam pojęcia, jak odbywają się spotkania liderów za zamkniętymi drzwiami. Za to reszta była dla mnie przerażająco realistyczna, budząc we mnie autentyczny strach. Czarno-białe fragmenty relacji z II Wojny Światowej zawsze wydawały mi się takie odległe, jako coś, co było i już się nie powtórzy. Rozgrywająca się współcześnie "Inwazja" dostarczyła zupełnie nowych odczuć. Bardzo mocnych. Mimo tego (a może właśnie - dzięki temu) jeszcze dziś biorę się za "Farbę".

Kilka wpadek językowych i redaktorskich, parę dłużyzn i rozwiązań w stylu kina Hollywood. A jednak, całość odbieram bardzo dobrze. Wątków politycznych nie oceniam, bo nie mam pojęcia, jak odbywają się spotkania liderów za zamkniętymi drzwiami. Za to reszta była dla mnie przerażająco realistyczna, budząc we mnie autentyczny strach. Czarno-białe fragmenty relacji z II Wojny...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pierwsza "moja" książka Mroza, która nie wciągnęła mnie, ba! nawet się z nią męczyłem, czytając z doskoku przez kilka tygodni. Niby jest wszystko, co charakterystyczne dla tego autora, ale tym razem jakoś nie "żre". Dopiero po przebrnięciu połowy udało się panu Mrozowi mnie zainteresować do tego stopnia, że resztę przeczytałem w jeden wieczór. Czy zaś było warto? Niekoniecznie, gdyż zakończenie rozczarowuje. Tym bardziej, że gdzieś już podobne rozwiązanie u Mroza czytałem...
W posłowiu autor stwierdził, że polubił Tesę. Ja wprost przeciwnie - nie jest to moim zdaniem dobry materiał na literackiego bohatera. Ani tym bardziej uganiający się za nią wykładowca akademicki...
Tym razem się nie udało, ale jestem przekonany, że Remigiusz Mróz jeszcze nie raz dostarczy mi solidnej porcji rozrywki :)

Pierwsza "moja" książka Mroza, która nie wciągnęła mnie, ba! nawet się z nią męczyłem, czytając z doskoku przez kilka tygodni. Niby jest wszystko, co charakterystyczne dla tego autora, ale tym razem jakoś nie "żre". Dopiero po przebrnięciu połowy udało się panu Mrozowi mnie zainteresować do tego stopnia, że resztę przeczytałem w jeden wieczór. Czy zaś było warto?...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Rozczarowałem się. Znając styl autorki spodziewałem się wciągającej lektury, z szybkim tempem akcji. Nic z tych rzeczy, bo w zasadzie akcji nie ma tu żadnej. Detektyw po prostu prowadzi śledztwo, które opiera się na rozmowach z kolejnymi osobami z otoczenia denatki i na tej podstawie - krok po kroku - dochodzi do rozwiązania, co tak naprawdę wydarzyło się feralnej nocy. Z tym jednak, że sposób podania rozwiązania jest taki, jakiego nie lubię: wszystkie zebrane fakty bądź teorie bohater zostawia dla siebie, by wyjawić je "hurtem" na samym końcu. Rzecz rozgrywa się więc jakby "poza" czytelnikiem, który uczestniczy w tych wszystkich rozmowach, a w przerwach między nimi zapoznaje się z prywatnym życiem detektywa.
Ponadto nie przypadł mi do gustu sposób prowadzenia narracji, pełen dygresji. Zwłaszcza w pierwszych rozdziałach za wiele było nawiasów, a do tego język zbyt kwiecisty i ugrzeczniony jak na kryminał. Później to uległo diametralnej zmianie.
Podobały mi się za to postacie, w zasadzie każda inna, bardzo charakterystyczna. Zaś do najmocniejszych punktów powieści zaliczam wspomniane rozmowy detektywa - dialogi napisane są świetnie, potrafią zaciekawić. To jednak dla mnie za mało, by poczuć przyjemność z czytania tego kryminału. Na kolejne z serii już nie mam ochoty.

Rozczarowałem się. Znając styl autorki spodziewałem się wciągającej lektury, z szybkim tempem akcji. Nic z tych rzeczy, bo w zasadzie akcji nie ma tu żadnej. Detektyw po prostu prowadzi śledztwo, które opiera się na rozmowach z kolejnymi osobami z otoczenia denatki i na tej podstawie - krok po kroku - dochodzi do rozwiązania, co tak naprawdę wydarzyło się feralnej nocy. Z...

więcej Pokaż mimo to