-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik234
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
Biblioteczka
Książka rewelacyjna, te 1000 stron połyka się niemal natychmiast. Nie byłem dostępny dla nikogo przez kilka dni. Może jedynie Tolkiena czytałem w taki sam sposób. Czad!
Ale... czytałem ją zanim pojawił się serial, z zasady nie potrafię czytać książki po obejrzeniu filmu. Czy jest jeszcze ktoś kto wpada na tę książkę nie znając choćby zarysu fabuły serialu? Jeśli tak to super - jego jak najbardziej zachęcałbym do czytania, gdyby... ano właśnie gdyby nie serial.
Przeczytałem wszystkie części sagi i stało się to tylko powodem mojej frustracji. Serial zabrnął już bardzo daleko, zewsząd atakują mnie spoilery, właściwie tylko cudem wciąż udało mi się nie poznać dalszej historii (po Tańcu ze smokami). Każdego znajomego uprzedzam, że spoiler = koniec znajomości. Jak tylko słyszę, że zaczyna się rozmowa na temat serialu uciekam. Z bratem się o mało nie pobiłem z tego powodu.
I najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie wiadomo czy doczekam pozostałych 2 części książki, bo jak wiadomo Martin zajmuje się aktualnie wszystkim poza kończeniem pisania - jak wiadomo nie jest on młody i wysportowany. Nie jest, ani młody, ani wysportowany i w każdej chwili, mówiąc brzydko, może udać się w swoją ostatnią podróż.
Zaczynam się obawiać, że on w ogóle nie ma zamiaru kończyć pisania, że sprzedał HBO cały koncept i historię. Że po prostu zgodnie z umową nie może tego zrobić. Albo, że powie, że nie będzie dwóch kolejnych części i żeby traktować serial jako oficjalną dalszą część - i co wtedy? Ano zostanę z ręką w nocniku, przeczytane prawie 10 000 stron książki, której nigdy nie uda przeczytać się do końca - nie jestem w stanie wyobrazić sobie bardziej frustrującej historii.
Pomimo genialności tego działa proponuję się trzymać od niego z daleka, tak samo jak od serialu, do momentu wydania pozostałych dwóch tomów.
Książka rewelacyjna, te 1000 stron połyka się niemal natychmiast. Nie byłem dostępny dla nikogo przez kilka dni. Może jedynie Tolkiena czytałem w taki sam sposób. Czad!
Ale... czytałem ją zanim pojawił się serial, z zasady nie potrafię czytać książki po obejrzeniu filmu. Czy jest jeszcze ktoś kto wpada na tę książkę nie znając choćby zarysu fabuły serialu? Jeśli tak to...
Książka rewelacyjna, te 1000 stron połyka się niemal natychmiast. Nie byłem dostępny dla nikogo przez kilka dni. Może jedynie Tolkiena czytałem w taki sam sposób. Czad!
Ale... czytałem ją zanim pojawił się serial, z zasady nie potrafię czytać książki po obejrzeniu filmu. Czy jest jeszcze ktoś kto wpada na tę książkę nie znając choćby zarysu fabuły serialu? Jeśli tak to super - jego jak najbardziej zachęcałbym do czytania, gdyby... ano właśnie gdyby nie serial.
Przeczytałem wszystkie części sagi i stało się to tylko powodem mojej frustracji. Serial zabrnął już bardzo daleko, zewsząd atakują mnie spoilery, właściwie tylko cudem wciąż udało mi się nie poznać dalszej historii (po Tańcu ze smokami). Każdego znajomego uprzedzam, że spoiler = koniec znajomości. Jak tylko słyszę, że zaczyna się rozmowa na temat serialu uciekam. Z bratem się o mało nie pobiłem z tego powodu.
I najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie wiadomo czy doczekam pozostałych 2 części książki, bo jak wiadomo Martin zajmuje się aktualnie wszystkim poza kończeniem pisania - jak wiadomo nie jest on młody i wysportowany. Nie jest, ani młody, ani wysportowany i w każdej chwili, mówiąc brzydko, może udać się w swoją ostatnią podróż.
Zaczynam się obawiać, że on w ogóle nie ma zamiaru kończyć pisania, że sprzedał HBO cały koncept i historię. Że po prostu zgodnie z umową nie może tego zrobić. Albo, że powie, że nie będzie dwóch kolejnych części i żeby traktować serial jako oficjalną dalszą część - i co wtedy? Ano zostanę z ręką w nocniku, przeczytane prawie 10 000 stron książki, której nigdy nie uda przeczytać się do końca - nie jestem w stanie wyobrazić sobie bardziej frustrującej historii.
Pomimo genialności tego działa proponuję się trzymać od niego z daleka, tak samo jak od serialu, do momentu wydania pozostałych dwóch tomów.
Książka rewelacyjna, te 1000 stron połyka się niemal natychmiast. Nie byłem dostępny dla nikogo przez kilka dni. Może jedynie Tolkiena czytałem w taki sam sposób. Czad!
Ale... czytałem ją zanim pojawił się serial, z zasady nie potrafię czytać książki po obejrzeniu filmu. Czy jest jeszcze ktoś kto wpada na tę książkę nie znając choćby zarysu fabuły serialu? Jeśli tak to...
Wiadomo to nie książka na którą wszyscy czekają, takie coś mógłby sobie wydawać nawet w 12 tomach po skończeniu Pieśni. Wtedy prawdziwi fani książki czytaliby wszystko z wypiekami, a tak to każdy ma z tyły głowy - tyle czasu zmarnował na coś co nie jest "Wichrami zimy"...
Co do samej książki, niby wiedziałem, że to książka "historyczna", ale jednak spodziewałem się większej fabularyzacji. Mnóstwo faktów, mnóstwo nazwisk, bardzo mało dialogów - emocji nie brakuje, ale... to nie "Wichry zimy".
Pozycja dla najwierniejszych fanów Sagi.
Wiadomo to nie książka na którą wszyscy czekają, takie coś mógłby sobie wydawać nawet w 12 tomach po skończeniu Pieśni. Wtedy prawdziwi fani książki czytaliby wszystko z wypiekami, a tak to każdy ma z tyły głowy - tyle czasu zmarnował na coś co nie jest "Wichrami zimy"...
Co do samej książki, niby wiedziałem, że to książka "historyczna", ale jednak spodziewałem się...
Książka rewelacyjna, te 1000 stron połyka się niemal natychmiast. Nie byłem dostępny dla nikogo przez kilka dni. Może jedynie Tolkiena czytałem w taki sam sposób. Czad!
Ale... czytałem ją zanim pojawił się serial, z zasady nie potrafię czytać książki po obejrzeniu filmu. Czy jest jeszcze ktoś kto wpada na tę książkę nie znając choćby zarysu fabuły serialu? Jeśli tak to super - jego jak najbardziej zachęcałbym do czytania, gdyby... ano właśnie gdyby nie serial.
Przeczytałem wszystkie części sagi i stało się to tylko powodem mojej frustracji. Serial zabrnął już bardzo daleko, zewsząd atakują mnie spoilery, właściwie tylko cudem wciąż udało mi się nie poznać dalszej historii (po Tańcu ze smokami). Każdego znajomego uprzedzam, że spoiler = koniec znajomości. Jak tylko słyszę, że zaczyna się rozmowa na temat serialu uciekam. Z bratem się o mało nie pobiłem z tego powodu.
I najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie wiadomo czy doczekam pozostałych 2 części książki, bo jak wiadomo Martin zajmuje się aktualnie wszystkim poza kończeniem pisania - jak wiadomo nie jest on młody i wysportowany. Nie jest, ani młody, ani wysportowany i w każdej chwili, mówiąc brzydko, może udać się w swoją ostatnią podróż.
Zaczynam się obawiać, że on w ogóle nie ma zamiaru kończyć pisania, że sprzedał HBO cały koncept i historię. Że po prostu zgodnie z umową nie może tego zrobić. Albo, że powie, że nie będzie dwóch kolejnych części i żeby traktować serial jako oficjalną dalszą część - i co wtedy? Ano zostanę z ręką w nocniku, przeczytane prawie 10 000 stron książki, której nigdy nie uda przeczytać się do końca - nie jestem w stanie wyobrazić sobie bardziej frustrującej historii.
Pomimo genialności tego działa proponuję się trzymać od niego z daleka, tak samo jak od serialu, do momentu wydania pozostałych dwóch tomów.
Książka rewelacyjna, te 1000 stron połyka się niemal natychmiast. Nie byłem dostępny dla nikogo przez kilka dni. Może jedynie Tolkiena czytałem w taki sam sposób. Czad!
więcej Pokaż mimo toAle... czytałem ją zanim pojawił się serial, z zasady nie potrafię czytać książki po obejrzeniu filmu. Czy jest jeszcze ktoś kto wpada na tę książkę nie znając choćby zarysu fabuły serialu? Jeśli tak to...