rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Lektura tej CUDownej książki była dla mnie szczególnie poruszająca. Gdybym miała napisać o niej najkrócej, jak potrafię, napisałabym tylko:
Emocjonalnie wstrząsająca.
Istnieją książki, które mają w sobie ukrytą taką dozę niepokoju, którego na pierwszy rzut oka wcale nie widać, że łapią za gardło i trzymają tak przez lata. Do tej pory trafiłam tylko na jedną taką historię. Ta jest druga. Typ najbardziej poruszający. Typ, według mnie, najrzadszy. Niebezpieczny. I tym niebezpieczeństwem tak słodko kuszący.
.
Stoję w tłumie ludzi. Stoimy na urwisku. Głosy zlewają się w jeden - głos tłumu. Tłum gęstnieje i tłum krzyczy. Szepty nakładają się na siebie i oplatają mnie ciasno, bardzo ciasno. Już chcę się wyrwać, już robię krok naprzód, już odwracam głowę w stronę drogi. Małe płomyki migoczą mi przed oczami.
„Idzie, idzie, idzie…” - wiatr unosi pomruk tłumu.
Jeszcze długo widzę jego delikatną, zastygłą twarz. Jeszcze długo przechodzi mnie dreszcz, gdy przypominam sobie jego wzrok odbijający nicość. Jeszcze po latach wspominam. I jak wszyscy, którzy byli świadkami tamtych wydarzeń, przerażona, wierzę. Chociaż na usta ciśnie się niewiara. I cisną się imiona, których nigdy nie zapomnę. Isaac, Hugo, Anne. Alan, Julia, Delphine. Imiona napływają do mnie strumieniem.
.
Natknęliście się teraz na tę książkę. Cud czy przypadek? Niezależnie w co wierzycie… Nie lekceważcie tego, że właśnie w tej chwili stanęła na Waszej drodze❤️
Zaczytana.querida

Lektura tej CUDownej książki była dla mnie szczególnie poruszająca. Gdybym miała napisać o niej najkrócej, jak potrafię, napisałabym tylko:
Emocjonalnie wstrząsająca.
Istnieją książki, które mają w sobie ukrytą taką dozę niepokoju, którego na pierwszy rzut oka wcale nie widać, że łapią za gardło i trzymają tak przez lata. Do tej pory trafiłam tylko na jedną taką historię....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zaraz wzejdzie słońce
Już czuję na policzkach pierwsze miękkie promienie
I mrużę oczy od ciepłego blasku

Chociaż jeszcze ukryty za horyzontem
Ten wschód jest tak pewny
Jak to
Że już nigdy więcej się nie spotkamy

🌻„Zanim odejdziesz” - Klaudia Bianek🌻

Oddycham głęboko. Czuję na sobie jego wzrok. Wszystkie nieprzypadkowe spojrzenia. Te szybkie, ukradkowe, niczym mrugnięcie okiem, następujące niespokojnie jedno po drugim. Dotykają mnie jak malutkie igiełki. I te powolne, zawieszone na mnie chwilę za długo. Skupione, ciemne, spod przymkniętych powiek. Zamyślone, szczere. Za każdym razem przerwane. Zaczynają palić skórę i… gasną.
W pokoju panuje zupełna cisza. On jakby wstrzymał oddech w momencie przekroczenia progu. I tylko czasami, gdy dociska mocniej ołówek do płótna, cichy szum rysika uświadamia mi, że tutaj jest.
Obiecał.
_
Tak dawno nie widziałam miasta o wschodzie słońca. Dochodzi 6 rano. Postanowiłam wyjść na spacer wcześniej niż zwykle. Nacieszyć budzącym się do życia miastem. Nogi same zaprowadziły mnie na most Rocha. Oparłam dłonie o barierkę, zamknęłam oczy i ostrożnie wychyliłam się do przodu. Ogarnął mnie spokój. Powoli uniosłam powieki i, ponownie przyzwyczajając wzrok do światła, zaczęłam wpatrywać się w połyskującą taflę Warty. Wtedy ich zauważyłam. Stali krok od siebie. On… wyraźnie młodszy, uroczo chłopięcy. Ona… jakby zrzuciła maskę i pierwszy raz od dawna była naprawdę sobą. Oni razem… jak zderzenie dwóch światów. Ale gdy się na nich patrzyło, nie sposób było nie odnieść wrażenia, że ktoś te światy zważył w dłoniach i zderzył ze sobą zupełnie nieprzypadkowo.
Gdy zaczęła grać muzyka, wszyscy zgodnie odwróciliśmy głowy w jej kierunku. Zanim ruszyli przed siebie, udało mi się usłyszeć końcówkę ich rozmowy. A może tylko to sobie wymyśliłam. Jestem jednak niemal pewna, że wiatr niósł wtedy te słowa…
- Obiecujesz?
- Obiecuję.
_
Przeczytałam ostatnio 3 najnowsze książki Klaudii Bianek.
Do pierwszej z nich napisałam blurb.
Druga - dosłownie zmieniła nasze życie.
A na trzecią właśnie patrzycie. Objęłam ją patronatem medialnym🥹
I jeśli tak zaczyna się mój rok czytelniczy, to co będzie dalej! Lepszego początku nie mogłam sobie wymarzyć.
„Zanim odejdziesz” - dzisiejsza premiera, moje czytelnicze „dziecko”. Romans, który rozgrzeje wszystkie serca pragnące miłości.
Klaudia - gratuluję! I dziękuję za szansę na dołożenie kawałka siebie do kolejnej Twojej historii, która niebawem ożyje w sercach wielu i żyć tam będzie jeszcze długo!😍
_
Zanim odejdziecie
Gdzieś do swoich obowiązków
I znikniecie mi w tłumie
Zapiszcie dzisiaj ten jeden
Jedyny tytuł
- „Zanim odejdziesz”
❤️
Zaczytana Querida

Zaraz wzejdzie słońce
Już czuję na policzkach pierwsze miękkie promienie
I mrużę oczy od ciepłego blasku

Chociaż jeszcze ukryty za horyzontem
Ten wschód jest tak pewny
Jak to
Że już nigdy więcej się nie spotkamy

🌻„Zanim odejdziesz” - Klaudia Bianek🌻

Oddycham głęboko. Czuję na sobie jego wzrok. Wszystkie nieprzypadkowe spojrzenia. Te szybkie, ukradkowe, niczym mrugnięcie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wiecie, czego najbardziej nie lubię w świątecznych książkach?
Tego, że większość z nich wcale nie jest świąteczna! Akcja toczy się jak w każdej innej książce, z tym wyjątkiem, że na początku lub na końcu wkraczają ŚWIĘTA. Jeden rozdział. Żeby nie przesadzić, ma się rozumieć. I żeby, Boże broń, nie poczuć świątecznego klimatu. Tego zawsze obawiam się najbardziej. Że te wyczekane, bożonarodzeniowe książki, świąteczne będą tylko z nazwy…

I chociaż często spotykało mnie rozczarowanie - tym razem oddycham z ulgą🥹 Jaki to był cudowny, świąteczny romans. CUDOWNY! Wiecie, z czyimi książkami najbardziej mi się skojarzył? Podczas lektury czułam się tak, jakbym czytała świąteczną książkę Emily Henry. Brakującą i nieistniejąca, której tak bardzo potrzebowałam😍

Widzę ich, jak milczą podczas pierwszego lotu.
Widzę ich, jak biegną razem przez lotnisko dziesięć lat później.
Widzę ich, jak stoją pod jemiołą - rozbawieni i przerażeni jednocześnie.
Widzę ich, jak zrezygnowani opadają na plastikowe krzesła.
Widzę ich, jak ze zmarszczonymi czołami śledzą informacje na temat śnieżycy.
Widzę ich. Widzę spojrzenia, gesty, niepewność, nadzieję, oddanie, wsparcie, bezsilność, złość, rozpacz…

Widzę to wszystko i widzę ich przed sobą. Jakby naprawdę istnieli. Jakby to ode mnie zależało powodzenie misji „zdążyć do domu na święta”, chociaż dobrze wiem, że mogę tylko patrzeć. Widzę ich, uśmiecham się i wzruszam…

Bo zabrali mnie w podróż, z której nie chciałam wracać.
Wracam jednak, ale tylko po to, żeby Wam powiedzieć:

Pakujcie się. Samolot zaraz nam odleci. Musicie być na jego pokładzie. Musicie❤️

Zaczytana Querida

Wiecie, czego najbardziej nie lubię w świątecznych książkach?
Tego, że większość z nich wcale nie jest świąteczna! Akcja toczy się jak w każdej innej książce, z tym wyjątkiem, że na początku lub na końcu wkraczają ŚWIĘTA. Jeden rozdział. Żeby nie przesadzić, ma się rozumieć. I żeby, Boże broń, nie poczuć świątecznego klimatu. Tego zawsze obawiam się najbardziej. Że te...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Gdyby Frederick wynajmował swoje mieszkanie na bookingu…

🧛 „Mój współlokator jest wampirem” - Jenna Levine 🧛

… a my byśmy to mieszkanie wynajęli, żeby zatrzymać się w Krakowie na czas trwania Targów Książki. Na przykład.

- Trochę tu ciemno. - Spojrzałam zaniepokojona na męża, wciąż trzymając zimną, mosiężną klamkę w dłoni i podtrzymując ciężkie, skrzypiące drzwi. Z korytarza wpadało słabe światło żarówki. Za późno, żeby się wycofać - przekonywałam samą siebie, próbując dodać sobie otuchy. Weszliśmy do środka. Kiedy rozejrzałam się uważniej, zamiast strachu, poczułam ukłucie podekscytowania i fascynacji, a moje ciało zaczęło się rozluźniać pod wpływem znajomego ciepła. Chociaż temperatura była zdecydowanie niższa niż ta, do której przywykłam, to ciepło pochodziło od tego, co poczułam w sercu.
- Odsłonimy zasłony i powinno być lepiej. Z brązowymi ścianami nic nie zrobię, ale widok powinien Ci to wszystko wynagrodzić. I to wnętrze. Chyba takie lubisz. - Mąż uśmiechnął się do mnie lekko, odłożył torby na podłogę i ruszył prosto do okien. Jednym sprawnym ruchem przesunął aksamitny materiał. Miał rację. Widok mnie oczarował. Drobinki kurzu, które zaczęły wirować w powietrzu, powoli osiadały na antycznych meblach, kołysały się obok rzeźbionych kandelabrów, opadały na czerwoną narzutę wielkiego, królewskiego łóżka wyjętego niczym z zamku.
- Jakby czas zatrzymał się tutaj 100 lat temu… Albo 300. Jest idealnie. Może trochę mrocznie i zimno, ale nigdy wcześniej nie widziałam piękniejszego i bardziej intrygującego miejsca! - Rzuciłam się mężowi na szyję i jeszcze przez chwilę wpatrywaliśmy się razem w zapierającą dech w piersiach panoramę, zanim zaczęliśmy się rozpakowywać.
Na kuchennym stole znalazłam list. Najcudowniejszym pismem, jakie kiedykolwiek widziałam, na białej, sztywnej papeterii ktoś zostawił krótką instrukcję korzystania z apartamentu i życzenia miłego pobytu. Ktoś - zapewne właściciel. Pisał w przedziwny, bardzo formalny sposób, ale było w tym coś ujmującego. Podpisał się nie szczędząc zawijasów i ozdobników, perfekcyjną kursywą:
Frederick J. Fitzwilliam
Obok była jeszcze jedna karteczka:
„Nie mam Wi-Fi. Jak już dowiem się, co to takiego, postaram się naprawić mój niewybaczalny błąd.”
I ogromna misa wypełniona soczystymi, obłędnie pachnącymi owocami. Prezent powitalny! Jak miło. Złapałam w dłoń kumkwat (tam mi się przynajmniej wydawało!), w razie czego umyłam go jeszcze raz pod bieżącą wodą i korzystając z okazji, że jestem tuż obok, uchyliłam drzwi lodówki. Śmiało zajrzałam do środka. Zamarłam. W pierwszym momencie wydawało mi się, że straciłam czucie w dłoniach, a moje nogi przyrosły się do ziemi.
Dopiero potem zaczęłam krzyczeć.

Przepadłam! Przepadłam dla tego wampira! To najbardziej rozczulający, romantyczny, zabawny i ujmujący bohater, jakiego przyszło mi poznać!🥹 Chociaż tak boleśnie nierzeczywisty - tak bardzo prawdziwy.

Frederick to na tyle oryginalna i topiąca serca postać, że nie ma mowy, żebym o nim zapomniała! Cała historia Fredericka i Cassie była dokładnie tym, czego potrzebowałam po długim, stresującym i pełnym wyzwań dniu🧛❤️

Zaczytana Querida

Gdyby Frederick wynajmował swoje mieszkanie na bookingu…

🧛 „Mój współlokator jest wampirem” - Jenna Levine 🧛

… a my byśmy to mieszkanie wynajęli, żeby zatrzymać się w Krakowie na czas trwania Targów Książki. Na przykład.

- Trochę tu ciemno. - Spojrzałam zaniepokojona na męża, wciąż trzymając zimną, mosiężną klamkę w dłoni i podtrzymując ciężkie, skrzypiące drzwi. Z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak ja nie znoszę poradników…

🌻 „8 zasad miłości” - Jay Shetty 🌻

… A przynajmniej większości z nich!

W tym roku, aż do teraz, odrzuciłam 100% propozycji współpracy przy poradnikach i sama z siebie nie kupiłam ani jednego. Zazwyczaj tak bardzo drażni mnie styl, w którym są napisane, że nie jestem w stanie przez nie przebrnąć. Ale są wyjątki…
Mogłabym wymienić dwa albo trzy tytuły w tym gatunku, które naprawdę mi się podobały i które uważam za bardzo wartościowe.
Wiecie co?
„8 zasad miłości” wymieniłabym na pierwszym miejscu❤️

Macie taką książkę, o której możecie powiedzieć:
„Zmieniła moje życie”?

Ja nie miałam. I wydawało mi się, że nie będę mieć. Jak ja się cieszę, że się myliłam!

Ta książka naprawdę potrafi zmienić życie.

Przeczytałam ją w dwa dni. W zasadzie pochłonęłam. I kilkukrotnie miałam łzy w oczach, bo to, o czym pisze Jay jest tak trafne… Tak bardzo trafne, że człowiek zaczyna się rozpadać, bo to przecież o nim. Ktoś nagle zagląda Ci do serca i robi szczegółową analizę tego, co czujesz przecież od dawna, ale nie potrafiłeś tego nazwać. Zagląda w Wasze życie, które po wspólnych 8 latach, gdy widzieliście siebie w najtrudniejszych i najpiękniejszych momentach, na pierwszy rzut oka wydaje się bardzo stabilne i poukładane, i pokazuje, że nie wszystko działa. Pozwala spojrzeć z innej perspektywy na to, jak funkcjonuje każde z Was, a uświadomienie sobie tych mechanizmów i różnic jest jak kubeł zimnej wody. Z tą różnicą, że po jego wylaniu nie zaczynacie trząść się z zimna i strachu. Jay przychodzi z wielkim, ciepłym kocem i otula Was nim dokładnie.

Właśnie na to miałam ochotę po skończeniu lektury. Wziąć duży koc, podejść do mojego męża i owinąć nas nim na cały wieczór.

Kocham go od 8 lat. Kocham bez przerwy, chociaż może mi w to nie wierzyć. Kocham, chociaż wątpiłam. Kocham, bo on nigdy nie wątpił. Kocham sto razy bardziej, odkąd jesteśmy małżeństwem. Kocham najmocniej, odkąd jesteśmy rodzicami.
Kocham tamtego chłopaka ze szkoły nastoletnią miłością.
Kocham jako męża miłością umocnioną. Kocham jako tatę naszych dwóch największych miłości - miłością najsilniejszą i najspokojniejszą.

Na koniec, cytując, chcę mu powiedzieć:
„Nadal będę popełniać błędy. Wciąż będę się mylić. Ale będę też wciąż Cię kochać. Obiecuję, że zostaniemy zespołem - że zawsze będziemy stać po tej samej stronie, bez względu na to, z czym się mierzymy. I że zawsze będziemy razem przyjmować to, co przynosi nam życie, zarówno wyzwania, jak i triumfy”.

„8 zasad miłości” zmienia życie. Odczuwam to każdą komórką mojego ciała, w każdej sekundzie od przewrócenia ostatniej kartki. Nas zbliża do siebie, chociaż nie byliśmy daleko. Tego potrzebowaliśmy najbardziej. Już niedługo będziemy w czwórkę. Dzięki tej książce czuję, że teraz jesteśmy na to w pełni gotowi.
A co da Wam?
Jest tylko jeden sposób, żebyście mogli się przekonać. A możliwości są nieskończone, w zależności od tego, gdzie się znajdujecie. Czy jesteście sami, czy z kimś. Czy chcecie mocniej kochać, czy się uwolnić. Czy wierzycie w to, że może coś zmienić, czy nie. W każdej z tych opcji i niezliczonych innych:
Podziękujecie później❤️

Zaczytana Querida

Jak ja nie znoszę poradników…

🌻 „8 zasad miłości” - Jay Shetty 🌻

… A przynajmniej większości z nich!

W tym roku, aż do teraz, odrzuciłam 100% propozycji współpracy przy poradnikach i sama z siebie nie kupiłam ani jednego. Zazwyczaj tak bardzo drażni mnie styl, w którym są napisane, że nie jestem w stanie przez nie przebrnąć. Ale są wyjątki…
Mogłabym wymienić dwa albo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

- Słyszała Pani? Ktoś się wprowadza. - Kobieta w długim płaszczu, którą znam jedynie z widzenia, zniżyła głos do swojej wersji szeptu, czyli słyszalnej dla całego otoczenia w promieniu dziesięciu metrów i przystanęła przy mojej sąsiadce.
- Gdzie? Do trzynastki? - Ta rzuciła jakby od niechcenia, z zamysłem szybkiego pozbycia się rozmówczyni, jednak wyraźnie widziałam moment, w którym się wzdrygnęła.
- A żeby Pani wiedziała, że tak! Dziewczynę z walizkami widziałam. W trzynastce znowu będzie życie. - Teraz to już nie był „szept”, a pełen entuzjazmu, niemal krzyczący ton.
- Ciekawe na jak długo… - Moja sąsiadka zamyśliła się i lekko cofnęła, jakby nagle jej myśli przyćmiło przerażające wspomnienie.
- Niechże Pani nie straszy! - Kobieta w płaszczu widząc jej zachowanie, momentalnie zbladła i złapała się za serce. - To wszystko plotki!
- Kto wie, kto wie…

Ja wiem, ja! Wyrywa mi się od razu, ale wróćmy jeszcze na chwilę do opowieści…

Widzę ich przez okno. Blue jak zawsze splotła włosy w warkocz i włożyła jeden ze swoich ręcznie robionych swetrów. Opiera się o duży, metalowy stół. Stoją w kuchni. W zasadzie to ona stoi i zaciska dłonie na gładkiej krawędzi, jakby nie czuła się do końca swobodnie. On chodzi po pomieszczeniu. Chyba przygotowuje coś do jedzenia. Stoję pod domem, w którym niedawno zamieszkali i trzęsę się z zimna. Nie wiem, dlaczego tu przyszłam. Może to przez rozmowę tamtych kobiet. Chciałam sprawdzić, czy nowi mieszkańcy są… bezpieczni. Mój wzrok ślizga się po zniszczonych dachówkach. Przechodzą mnie dreszcze za każdym razem, gdy któraś ze starych desek głośno zaskrzypi. Chcę już odejść, bo wzmaga się wiatr, a powietrze robi się jeszcze bardziej zimne i wilgotne. Robię krok do przodu i zerkam ostatni raz w okno. Wpatruje się we mnie para błękitnych oczu. Zamieram. Jego spojrzenie jest niewyraźne, jakby zamglone. Do tego ta blada cera. Wygląda na chorego, ale jest w nim coś, co hipnotyzuje. Szybko spuszczam wzrok, udaję że sprawdzam coś w telefonie i ruszam dalej.

Całą drogę do domu myślę o tym, że na ułamki sekund, zanim zniknął mi z oczu, na jego twarzy pojawił się uśmiech.

… Ja wiem, ja! I Wy też możecie się dowiedzieć, czy plotki krążące na temat domu numer 13 na ulicy Wietrznej są prawdziwe. Możecie zerknąć ze mną przez okna do starego, tajemniczego budynku i pilnować bezpieczeństwa Martina i Blue. Wystarczy sięgnąć po książkę🖤

Moja ulubiona historia jesienno-halloweenowa? Zdecydowanie!🍁🎃👻

Zaczytana Querida

- Słyszała Pani? Ktoś się wprowadza. - Kobieta w długim płaszczu, którą znam jedynie z widzenia, zniżyła głos do swojej wersji szeptu, czyli słyszalnej dla całego otoczenia w promieniu dziesięciu metrów i przystanęła przy mojej sąsiadce.
- Gdzie? Do trzynastki? - Ta rzuciła jakby od niechcenia, z zamysłem szybkiego pozbycia się rozmówczyni, jednak wyraźnie widziałam moment,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

- O, to tutaj. - Mówię sama do siebie, zerkam jeszcze raz na migający punkcik na mapie, porównuję adres wpisany w wyszukiwarkę z tym na budynku i oddycham z ulgą. Cukiernia Nory. Podobno nikt nie piecze takich tortów, jak ona. Moje urodziny wypadają w przyszłym tygodniu, ale małe przyjęcie planujemy zorganizować w niedzielę, więc zostało mało czasu. - Czy w ogóle wypada zamówić tort dla samej siebie? - Ta myśl towarzyszyła mi przez całą drogę, ale spychałam ją za każdym razem głębiej i głębiej. - Nie samej przecież, a dla wszystkich! Chcę, żeby najbliżsi spróbowali tego „kawałka nieba”. Cytat. Tak słyszałam. Nie zwlekając dłużej łapię za klamkę i wchodzę do środka. Od razu wyczuwam w powietrzu zapach słodkiej masy. A do moich uszu docierają dźwięki… Chwila moment. Awantury?
- Odczep. Się. Od. Tego. Cholernego. Tortu. Zrozumiałaś?! - Ford albo Cooper, to na pewno któryś z braci. Ledwo ich kojarzę, stąd po samym głosie nie mam pewności, który. Ale bez wątpienia krzyczy na własną siostrę.
- W życiu! Nie pozwolę Ci zrujnować przyjęcia rodziców. Toffi? Naprawdę?! Nikt nie lubi toffi! Jeśli zamówisz taki tort, to doskonale pokażesz, jak bardzo Ci na nich nie zależy! - Palmer zaciska i rozluźnia dłonie, cała dygocze. - Nora? Proszę Cię, zmień smak na lawendowy, tak jak się umawiałyśmy.
- Nie! - Wykrzykuje Cooper. Teraz go rozpoznałam. Zanim zdąży powiedzieć coś więcej, Palmer unosi rękę i zatrzymuje ją tuż przed jego twarzą.
- Ani słowa. Wychodzę. - Mówi gniewnie do brata. - Noro, proszę. - I błagalnie do Nory.
- Dzień dobry… - Wtrącam w końcu nieśmiało. Powinnam stąd uciec, ale coś trzyma mnie w miejscu. Może to spojrzenie Coopera, które nagle łagodnieje pod wpływem spojrzenia Nory. A może szok wywołany nagłym pojawieniem się Forda, który wygląda, jak by też chciał wziąć udział w walce o tort. Ach, rodzeństwo Chance w komplecie. Czuję, że to dopiero początek…

To zdecydowanie był dopiero początek! Początek wyśmienitej historii, która, warstwa po warstwie, składa się na najlepszy tort, jaki „jadłam”! Czyli wiadomo:
Mmm, dobry, taki nie za słodki!

Urzekła mnie. Rodzeństwo, które skacze sobie do gardeł, a musi się jakoś dogadać. Rodzice, którzy naprawdę zasługują na ten najlepszy tort, jaki istnieje. I trzy ścieżki miłosne, które powoli rozkwitają podczas lektury, dostarczając nam solidnej dawki humoru i miarki czułości. Scena z fartuchem lekarskim - przysięgam, padłam ze śmiechu. Musicie to przeczytać!

A epilog? Epilog to najlepsza wisienka na torcie tej przepysznej lektury🍒 Rozpłynęłam się i od razu wiedziałam: Podpisuję się pod tym.

Moje logo na okładce niech będzie dla Was ostatecznym zapewnieniem, że warto❤️
Zaczytana Querida

- O, to tutaj. - Mówię sama do siebie, zerkam jeszcze raz na migający punkcik na mapie, porównuję adres wpisany w wyszukiwarkę z tym na budynku i oddycham z ulgą. Cukiernia Nory. Podobno nikt nie piecze takich tortów, jak ona. Moje urodziny wypadają w przyszłym tygodniu, ale małe przyjęcie planujemy zorganizować w niedzielę, więc zostało mało czasu. - Czy w ogóle wypada...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jest czarujący. Troskliwy. Zawsze spokojny i opanowany. W jego ramionach odnajduję spokój. Jestem szczęśliwa… Prawda? To musi być szczęście.

🌻 „Ten drugi” - Kamila Mikołajczyk 🌻

Chciałam, żeby w moim życiu w końcu coś się wydarzyło. I wydarzyło się aż zbyt wiele. Chociaż… Jestem z Jamesem. Tylko to się naprawdę liczy. Tylko to powinno się liczyć. Uwielbiam, gdy codziennie pyta, jak minął mi dzień. Jak z uwagą słucha o moim największym marzeniu. Jest dla mnie taki dobry. Trudno mi uwierzyć, że ktoś taki, jak on, może cokolwiek do mnie czuć. Moje serce przepełnia ciepło, gdy patrzy na mnie łagodnie i uspokajająco zaciska dłoń na mojej dłoni. Świadomość, że ten człowiek myśli o naszej wspólnej przyszłości poważnie, rozgrzewa całe moje wnętrze. Zawsze jest gotowy mi pomóc. I wie, czego potrzebuję. Gdyby tylko tyle nie pracował… Czasami wydaje mi się, że mimo jego zapewnień, że jestem najważniejsza, to praca jest dla niego wszystkim. Ale nie potrafię mieć o to pretensji. Ciąży na nim wielka odpowiedzialność. Może w końcu będzie częściej kładł się obok mnie, zanim zasnę, a nie nad ranem. Ach. James. Naprawdę? Naprawdę mnie kochasz?

I czy ja…
Naprawdę kocham Ciebie?

Wszystko byłoby takie proste, gdyby tamten wieczór nigdy nie istniał.

Gdyby nie
Ten Drugi…
.
.
.
Ten drugi, w którego spojrzeniu przepadłam.
Ten drugi, któremu zaufałam.
Ten drugi, który po prostu zniknął.
Ten, o którym chciałabym zapomnieć, chociaż tak bardzo boję się nie pamiętać.
Ten, którego pragnęłam zobaczyć jeszcze raz, ale nie tak. Nie tutaj. Nie teraz. Nie w połączeniu ze słowami Jamesa…

A to jest właśnie mój brat.
.
.
.
Przyznaję - bałam się! Okropnie bałam się rozczarowania. Że to będzie miłosny trójkąt i zarazem jedno wielkie nieporozumienie. W dodatku przeczytałam ją zaraz po „Ścigając motyle”. Poprzeczka nie mogła być zawieszona wyżej. Ale! Tych książek nie sposób porównać. Dały mi zupełnie inne emocje.
I każdej z nich tak samo potrzebowałam❤️
„Ten drugi” jest zdecydowanie lżejsza, jednak jeśli chodzi o napięcie miedzy bohaterami - nie ma sobie równych!
I przyznaję bez bicia… Tego Drugiego to ja bym schrupała.

Polecam🥰
Zaczytana Querida

Jest czarujący. Troskliwy. Zawsze spokojny i opanowany. W jego ramionach odnajduję spokój. Jestem szczęśliwa… Prawda? To musi być szczęście.

🌻 „Ten drugi” - Kamila Mikołajczyk 🌻

Chciałam, żeby w moim życiu w końcu coś się wydarzyło. I wydarzyło się aż zbyt wiele. Chociaż… Jestem z Jamesem. Tylko to się naprawdę liczy. Tylko to powinno się liczyć. Uwielbiam, gdy codziennie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Najlepsza, najpiękniejsza, i najbardziej wzruszająca historia o miłości, jaką przeczytałam… od lat. Od czasu moich ukochanych ponad wszystko „Trzech godzin ciszy” i „(Nie)pamięci”. Myślałam, że już nigdy nie trafię na coś podobnego.

A jednak.

„Ścigając motyle” - Monica James

Nie powiem Wam, że to była miłość od pierwszego wejrzenia, bo nie pokochałam jej od razu. Nić, która zaczęła nas łączyć, rozwijała się powoli i, chociaż najpierw ledwo widoczna, stawała się coraz grubsza. Na koniec oplotła mnie całą. Związała ręce, skrępowała nogi, zacisnęła się na klatce piersiowej, sprawiając, że coraz trudniej było mi złapać każdy kolejny, płytki oddech.

Z każdą przewracaną stroną czułam, że nie jest jeszcze za późno. Że mogę walczyć. Znaleść luźniejszy węzeł i zacząć szarpać go z całej siły. Uwolnić się.

Ale… nie chciałam.

Poddałam się błogiemu uczuciu zatracenia. Wybrałam.
Nie ma przyszłości bez niej.
Nie może istnieć taki świat, w którym jej nie znam.
I jeśli istniałaby nieskończona ilość światów, w każdym szukałabym właśnie jej.
A nasze ścieżki zawsze, wcześniej czy później, zderzałyby się ze sobą.

„Ścigając motyle” jest moim osobistym, wielobarwnym motylem, który usiadł mi na ramieniu już dawno temu, ale dopiero teraz go zauważyłam. Już wiem, że do wywołania huraganu, wystarczy najmniejsze poruszenie jego skrzydeł. Czułam każdą komórką, że jest wyjątkowa, ale w momencie, gdy przeczytałam pewne słowa, zrozumiałam, że się myliłam. Wyjątkowa to za mało. Bo która książka potrafi odgadnąć myśli i wypowiedzieć na głos coś, co trzepocze w mojej głowie od pewnego czasu? Która potrafi przewidzieć, co od dawna chcę zapisać? Która wyrwała mi moje własne słowa, zanim zaistniały gdzieś indziej, niż w mojej głowie?

Zostawię Was z nimi.

„- Pomyśl życzenie.”

A ciąg dalszy nastąpi…
.
.
.
Tak samo chcę Was błagać o to, żebyście przeczytali, jak egoistycznie nie chcę, żeby stała się jeszcze kogoś więcej niż tylko moja.
Zaczytana Querida

Najlepsza, najpiękniejsza, i najbardziej wzruszająca historia o miłości, jaką przeczytałam… od lat. Od czasu moich ukochanych ponad wszystko „Trzech godzin ciszy” i „(Nie)pamięci”. Myślałam, że już nigdy nie trafię na coś podobnego.

A jednak.

„Ścigając motyle” - Monica James

Nie powiem Wam, że to była miłość od pierwszego wejrzenia, bo nie pokochałam jej od razu. Nić,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Siedzę na wciąż ciepłym piasku i przesypuję w dłoniach jego drobne ziarenka. Plażę słabo oświetlają latarnie wychylające się od strony ulicy oraz neony z nazwami pobliskich barów i klubów. Miałam tutaj w ogóle nie przychodzić. Impreza? To nie dla mnie. Dlatego gdy tylko pojawiła się okazja, wymknęłam się z lokalu, żeby chociaż chwilę odpocząć od głośnej muzyki. Czuję się odrobinę raźniej, gdy dostrzegam Glorię. Rok w Hiszpanii minął tak szybko, a nas ciągle zajmowała nauka. Nie zdążyłyśmy się zaprzyjaźnić, ale czuję, że wiele nas łączy. Może po powrocie do Polski…?

Nagle po plecach przebiegają mi dreszcze.
Ktoś krzyczy. I nie jest to krzyk, do którego przywykły moje uszy. Krzyk wesołych, roztańczonych studentów.
Nie.
Ktoś rozpaczliwie prosi o pomoc.

Wstaję i wpatruję się w ciemność. Nie potrafię się poruszyć.
Rejestruję tylko przebiegającą obok mnie Glorię.

Krzyk. A potem długo długo
Cisza…
.
.
.
Tak się zaczyna. Na przestrzeni pierwszych 50 stron spada na nas prawdziwa emocjonalna bomba. Od początku serce szybciej pompuje krew, a oczy zachodzą łzami. Od początku wiadomo, że już nie można przerwać. Trzeba czytać, czytać, czytać…

A wszystko to, co dalej, próbuje rozgrzać nas gorącymi promieniami słońca. Wciąż słodko-gorzkie, aż do ostatniej strony, tuli, szokuje, przepełnia miłością i kłuje w sercu.

Gloria stała mi się w pewien sposób bardzo bliska. Choć dzielą nas doświadczenia, łączą nas tak samo galopujące myśli, które wszystko analizują, nigdy nie cichną i tak bardzo wszystkim się przejmują.

Filip natomiast, gdy odkrywał przed Glorią kawałki swojego świata, odkrywał je również przede mną. Pokazywał, jak bardzo inaczej można żyć. I że świat się wtedy wcale nie kończy.

Chociaż lubię książki raczej krótsze niż dłuższe (ta ma nieco ponad 300 stron), to nie potrafię nie skończyć słowami:

Chciałoby się więcej.
❤️
Zaczytana Querida

Siedzę na wciąż ciepłym piasku i przesypuję w dłoniach jego drobne ziarenka. Plażę słabo oświetlają latarnie wychylające się od strony ulicy oraz neony z nazwami pobliskich barów i klubów. Miałam tutaj w ogóle nie przychodzić. Impreza? To nie dla mnie. Dlatego gdy tylko pojawiła się okazja, wymknęłam się z lokalu, żeby chociaż chwilę odpocząć od głośnej muzyki. Czuję się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dokładnie w tej chwili, dosłownie i w przenośni… Jestem w moim szczęśliwym miejscu.

🌻 „Happy place” - Emily Henry 🌻

Szczęśliwe miejsce…
Jego ramiona, gdy po dniu wypełnionym pracą, w końcu jesteśmy obok siebie. Na wyciągnięcie dłoni. Na dotyk policzków. Na mieszające się, spokojne oddechy. Jego ramiona, gdy już nic nie trzeba. Gdy zniża usta do mojego ucha i rozmawiamy szeptem o wszystkich ważnych i nieważnych rzeczach. Gdy zupełnie poważnie pyta, jak mi idzie czytanie i czy czytam coś, co mi się szczególnie podoba. Gdy odpowiadam, że tak i zaczynam mówić o sytuacji z książki, ale żeby ją dobrze wytłumaczyć, zawsze w którymś momencie wypowiadam to zdanie: „Dobra, ja Ci w sumie opowiem to od początku”.
- Szóstka przyjaciół. A jeszcze wcześniej trzy przyjaciółki. Teraz po prostu każda z nich z kimś jest. To znaczy… prawie. Właśnie o to chodzi. Harriet i Wyn już nie są razem. Ale! Nikomu o tym nie powiedzieli. A teraz cała grupa jest w swoim ulubionym miejscu, w domku nad oceanem, gdzie spotykają się od lat. Problem polega na tym, że ten tydzień ma być idealny. I ostatni. Więc oni postanawiają udawać. No wiesz. Że dalej są parą. Żeby nie popsuć nikomu nastroju…
Gdy zupełnie niepoważnie pyta, czy to znaczy, że będą ze sobą sypiać. Gdy odpowiadam, że jeśli tak, to chciałabym, żeby to on mi o tym poczytał.
Gdy zupełnie poważnie rozmawiamy o tym, jakie wrażenie zrobił na mnie temat szukania własnego szczęścia, które nie jest uzależnione od uszczęśliwiania wszystkich innych. I gdy zupełnie niepoważnie, tuż przed zaśnięciem, wymieniamy się pomysłami na: najbardziej prawdopodobne, najmniej prawdopodobne, najśmieszniejsze, i wszystkie inne „naj…” zakończenia historii.
Kocham jego pomysły. Ale to, jakie zakończenia i jakie całe podróże daje mi za każdym razem Emily, nie może się równać z tym, co wymyślamy.

Za każdą łzę, której on czasami nie pojmuje, za to ja aż za bardzo…
Dziękuję.

Wszystkie książki Emily Henry znalazły się w podsumowaniach z najlepszymi książkami roku. Każda jest moim szczęśliwym miejscem.
A ta…
Szczególnym.
Najszczególniejszym.
Tym, w którym jestem właśnie teraz.
❤️
Zaczytana Querida

Dokładnie w tej chwili, dosłownie i w przenośni… Jestem w moim szczęśliwym miejscu.

🌻 „Happy place” - Emily Henry 🌻

Szczęśliwe miejsce…
Jego ramiona, gdy po dniu wypełnionym pracą, w końcu jesteśmy obok siebie. Na wyciągnięcie dłoni. Na dotyk policzków. Na mieszające się, spokojne oddechy. Jego ramiona, gdy już nic nie trzeba. Gdy zniża usta do mojego ucha i rozmawiamy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

— Walka o nawiedzony bar, mówisz? - Mąż przygląda mi się badawczo, a ja tylko wzruszam ramionami. - I Ty to czytasz? Brzmi, jak fabuła którejś z moich książek, a nie… - szybkie zerknięcie na okładkę - romansu?
Mogłabym mu zrobić w tej chwili zdjęcie, gdy tak stoi nade mną z przekrzywioną głową, żeby lepiej widzieć tytuł.
- I ja to czytam, no popatrz! Powiem Ci więcej. Nie tylko czytam, ale jestem naprawdę zafascynowana fabułą! Tylko z lekka… nawiedzoną.

🌻 „Po godzinach na Milagro Street” - Angelina M. Lopez 🌻

W zasadzie to powinnam zacząć od wcześniejszego dialogu, który dotyczył tej książki. Tego zanim zaczęłam czytać. O ja nieświadoma.
- „Objuczona całym dobytkiem Alex Torres naparła gołym ramieniem na drzwi prowadzące do baru jej babki”. - Mąż złapał książkę leżącą na kanapie i po prostu zaczął czytać ją na głos.
- Co ty robisz? - Odwróciłam się w jego stronę zdezorientowana.
- Będę twoim lektorem! - Odpowiedział wyraźnie dumny ze swojego pomysłu.
- Oddawaj to… - Zbliżyłam się do niego i z uśmiechem na ustach wyciągnęłam rękę po książkę w chwili, gdy on uniósł ją do góry. Runęłam na kanapę. I na niego.
- Mówiłaś, że jeszcze nie zaczęłaś! Tylko pomagam! - Złapał mnie w ramiona.
- No tak. Teraz to rzeczywiście pomagasz…
Kontynuował, mimo moich sprzeciwów. Czytanie. Żeby było jasne!
- Widzisz, pierwsza strona już za tobą! - Uniósł podbródek do góry. Nawiasem mówiąc, po lekturze gest unoszenia podbródka kojarzy mi się z nikim innym, a z Alex Torres.
- Dziękuję wybawco, ale dalej poradzę już sobie sama. - Cmoknęłam go w policzek i w końcu odzyskałam książkę.
O dobry losie. Jak dobrze! Gdyby zaczął czytać dalej… Pierwszy rozdział, co tu dużo mówić, ma mocne wejście. Cała Alex.
- Wiesz… poczytałam trochę opinii o tej książce i głównym zarzutem w tych mniej przychylnych jest to, że ludzie nie lubią Alex. Coraz częściej dochodzę do wniosku, że w takim razie chyba lubię trudne charaktery. Alex była dla mnie osobną zagadką.
- Chyba ja… patrząc na moje codzienne doświadczenie! - Mąż zakrył się dłońmi, jakby szykował się na odparcie ataku.
Słusznie.
😉

Jeśli szukacie:
- książki, która gdyby była muzyką, rozsadziłaby Wasze głośniki latynoskimi rytmami…
- silnej, bezpośredniej i charakternej postaci kobiecej…
- gorącego romansu, który umacnia w bohaterach to, co najlepsze…
- wielkiej, lojalnej, wspierającej się, chociaż niewątpliwie hałaśliwej, rodziny…
- tajemnic, które aż proszą się o ich zgłębienie…
Zajrzyjcie na Milagro Street.
Po godzinach. Gdy będziecie mieć czas już tylko na książkę.
Wejdźcie śmiało do baru i poczekajcie na Alex.
Wdychajcie różany zapach i zniknijcie.
Kto wie, kto jeszcze Was tam odnajdzie.
I kogo odnajdziecie Wy❤️

Zaczytana Querida

— Walka o nawiedzony bar, mówisz? - Mąż przygląda mi się badawczo, a ja tylko wzruszam ramionami. - I Ty to czytasz? Brzmi, jak fabuła którejś z moich książek, a nie… - szybkie zerknięcie na okładkę - romansu?
Mogłabym mu zrobić w tej chwili zdjęcie, gdy tak stoi nade mną z przekrzywioną głową, żeby lepiej widzieć tytuł.
- I ja to czytam, no popatrz! Powiem Ci więcej. Nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie spodziewałam się, że można kochać aż tak.
Tak, jak kochają się oni i tak, jak ja pokochałam ich historię.
Pokochaj mnie jeszcze raz…? Och. Pokocham jeszcze sto i dwieście.
Od pierwszego do ostatniego zdania, wciąż na nowo.
Na każdą myśl. Za każdym razem mocniej. Głębiej.
I rozpadnę się dla nich po raz kolejny.
Odważnie wystawię serce na wszystkie emocje, chociaż już wiem, co mnie czeka.
Nie zawaham się. I Wy nie wahajcie się ani chwili dłużej. Czytajcie!
Przeżyjcie ją tak, jak ja. A potem pokochajcie jeszcze raz…

🌻 „Pokochaj mnie jeszcze raz” - Klaudia Bianek 🌻

Jedna z najważniejszych premier w moim życiu🥹 Zobaczyć swoje słowa na okładce książki to dla mnie ogromne wyróżnienie i wielki zaszczyt. Zobaczyć je w książce, którą się pokochało - to absolutnie bezcenne uczucie.
I tylko jedno może mnie ucieszyć bardziej…
Świadomość, że ją przeczytacie.

Książki Klaudii zaczęłam czytać późno. Miałam wrażenie, że zna je już każdy, oprócz mnie. Ale trzymałam się myśli - przyjdzie czas. One czekają na swój moment.
I jaką ja miałam rację… Kiedyś Wam jeszcze więcej o tym opowiem, ale! Każda książka Klaudii, którą czytam, staje się dla mnie czymś więcej niż tylko książką. Nie śniłam, uwierzcie, nie śniłam, że będę mogła wspierać medialnie taką perełkę.

Ania i Tomek rozsiedli się w moim sercu już w czerwcu. W trudnym czasie zmian byli moją ostoją i wytchnieniem. Każde zanurzenie się w ich historii było zupełnym odcięciem się od świata i tego, co działo się wokół mnie. Czułam, jakbym naprawdę znalazła się w urokliwym pensjonacie, który byłemu (!) już małżeństwu zapisała babcia głównej bohaterki. Podglądałam Anię pracującą w ogrodzie i Tomka wchodzącego na poddasze. Miałam ochotę zderzyć ich ze sobą. Zbliżyć, oddzielić od tego, o czym myśleli i zostawić ich tylko z tym, co czują.

A patrzyłam. Mogłam tylko patrzeć.
I cichutko snuć historię, która i tak wyszła poza moje wyobrażenia.

Pokochaj mnie jeszcze raz?
Och. Pokochałam Cię w czerwcu. I w lipcu. I kocham nadal w sierpniu.
Pokocham Cię we wszystkich miesiącach, przez wszystkie lata…

Klaudia - gratuluję❤️

Zaczytana Querida

Nie spodziewałam się, że można kochać aż tak.
Tak, jak kochają się oni i tak, jak ja pokochałam ich historię.
Pokochaj mnie jeszcze raz…? Och. Pokocham jeszcze sto i dwieście.
Od pierwszego do ostatniego zdania, wciąż na nowo.
Na każdą myśl. Za każdym razem mocniej. Głębiej.
I rozpadnę się dla nich po raz kolejny.
Odważnie wystawię serce na wszystkie emocje, chociaż...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wierzycie w szczęśliwe zakończenia? Istnieją naprawdę, czy tylko w książkach?

🌻„Do usłyszenia” - Julia Whelan 🌻

Czy ja wierzę? Wierzę.
Wierzę w setki szczęśliwych początków i zakończeń, przechodzących płynnie jedno w drugie, przydarzających nam się każdego dnia, tygodnia, roku… przez całe życie.

Mogłabym Wam ich tyle wymienić! Od banalnych do decydujących o wszystkim, co dla mnie najważniejsze. Ale dzisiaj MUSZĘ powiedzieć Wam o książce, na którą właśnie ukradkiem zerkam. To ona jest jednym z tych, których których uparcie szukamy sięgając po kolejne tytuły…

Szczęśliwym zakończeniem dnia.
Szczęśliwym zakończeniem tygodnia.
Moim szczęśliwym zakończeniem, o którym pomyślę na koniec roku❤️

Gdy jej słuchałam, zastanawiałam się, w którą scenę wejść, żeby Wam ją tutaj przybliżyć.
Może usiądę w samolocie tuż Sewanee? Nie będę mogła powstrzymać śmiechu, gdy wręcz wpadnie pod fotel, żeby tylko zdążyć wyłączyć lecącego na cały głos audiobooka? Potrafiłabym idealnie ją opisać, bo śmiałam się głośno i szczerze, gdy kręciłam się po domu po pierwszym wciśnięciu ikonki „play”.
Może będę spacerować powoli w okolicach baru, niby na kogoś czekając, żeby dokładnie dostrzec moment, w którym Nick podchodzi właśnie do niej? Odwrócę się w ich stronę idealnie w tej chwili, w której Sawanee odsunie włosy z połowy twarzy, odsłoni opaskę i uniesie wyżej głowę?
Czy może wreszcie odwiedzę Paplę, przysiądę się do jej stolika i 5 razy powtórzę z uśmiechem, że nie jestem głodna? Może usłyszę, jak wymsknie jej się „Laleczko”? A może zapyta, kim ja w ogóle jestem…?

Tak naprawdę mogłabym wejść w każdą z tych scen i w tak wiele kolejnych, które po prostu musicie odkryć sami. Które wywoływały u mnie tyle uśmiechu pod nosem i śmiechu w głos. I tych, których słuchałam w zamyśleniu, przyprawionych goryczą, której wcale nie musiałam, ale chciałam przełknąć.

Gdyby ta książka była człowiekiem, byłaby Waszym ukochanym. Tym, z którym chcecie rozmawiać codziennie. Z którym każdą rozmowę kończycie pełnym radości i wzruszenia…
Do usłyszenia.
❤️
Zaczytana Querida

Wierzycie w szczęśliwe zakończenia? Istnieją naprawdę, czy tylko w książkach?

🌻„Do usłyszenia” - Julia Whelan 🌻

Czy ja wierzę? Wierzę.
Wierzę w setki szczęśliwych początków i zakończeń, przechodzących płynnie jedno w drugie, przydarzających nam się każdego dnia, tygodnia, roku… przez całe życie.

Mogłabym Wam ich tyle wymienić! Od banalnych do decydujących o wszystkim, co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tego nie było w scenariuszu…

🌻 „Nora, tego nie ma w scenariuszu” - Annabel Monaghan 🌻

… bo kto to widział, żeby szlochać ze wzruszenia, ze ściskiem w gardle i dumą w sercu, podczas czytania książki o ludziach, którzy nawet nie istnieją?

No cóż. Ja nie widziałam. Za to poczułam na własnej skórze. Jednak założę się, że mogłabym zobaczyć, gdybym przysiadła się do Was, gdy będziecie ją czytać i uważnie obserwowałabym Wasz wyraz twarzy.
Wszystkie momenty na rozanielony uśmiech, zmarszczone brwi, łzy w oczach, złość i niesmak, rozczarowanie i nadzieję, szczęście i konsternację, a na końcu… I wszystko to, co odmaluje się na Waszych twarzach podczas czytania ostatnich stron. Odbicie mojej własnej.

Ktoś niedawno napisał mi, że „Nora podobała mu się bardziej”. W tej chwili to nieistotne, od czego. Doszliśmy jednak do wniosku, że może to kwestia kolejności czytania. I powiem Wam, że „Nora” jest właśnie taką wisienką na torcie. Po każdej, nawet najbardziej wyśmienitej książce, będzie jak najsłodszy, ostatni, wyjątkowy kawałek.

Dzisiaj jej słodycz rozpływa mi się w ustach.

Wstaję razem z Norą tuż przed wschodem słońca. Dzieci jeszcze śpią. Dom śpi. Nora w milczeniu podaje mi parujący kubek kawy. Jesteśmy w piżamach. Wychodzimy na ganek w idealnym momencie. Zaczyna się spektakl. Niech każdy mówi, co chce. Że słońce wschodzi wszędzie. Za każdym razem, gdy patrzymy na niebo z tego miejsca, każda z nas jest pewna, że tak naprawdę wschodzi tylko tutaj.
- Wciąż nie mogę w to uwierzyć. Ekipa z Hollywood. Dokładnie tut…
- … dokładnie na moim trawniku. - Szybko dopowiada Nora. Śmiejemy się.
- Czuję, że ten film będzie przełomowy. - Mówię cicho, ale z pewnością w głosie. Nora zawsze była dla mnie superbohaterką codzienności. Mam wrażenie, że niedługo będzie bohaterką nie tylko w tym obszarze.
Kątem oka widzę, jak uchylają się drzwi pawiloniku. Nora też to zauważa. Nie muszę pytać, żeby wiedzieć, że myślimy o tym samym. Z tą samą iskrą w oku i nadzieją wpatrujemy się w stary budynek, licząc na to, że to właśnie Leo, odrobine spóźniony, idzie na ganek, żeby nie przegapić wschodu słońca.

Czasami czegoś nie ma w scenariuszu. Czasami najlepsze sceny powstają przez przypadek.
Czasami improwizacja wygrywa z idealnym przygotowaniem.

Nie wiem, co będziecie robić za chwilę ani jutro. Cokolwiek zaplanowaliście, pozwólcie sobie na improwizację. Wprowadźcie do Waszych scenariuszy Norę i Leo. Kto wie, czy ta zmiana planów nie sprawi, że poczujecie się, jakbyście grali w najlepszym filmie, jaki kiedykolwiek widzieliście❤️
Zaczytana Querida

Tego nie było w scenariuszu…

🌻 „Nora, tego nie ma w scenariuszu” - Annabel Monaghan 🌻

… bo kto to widział, żeby szlochać ze wzruszenia, ze ściskiem w gardle i dumą w sercu, podczas czytania książki o ludziach, którzy nawet nie istnieją?

No cóż. Ja nie widziałam. Za to poczułam na własnej skórze. Jednak założę się, że mogłabym zobaczyć, gdybym przysiadła się do Was, gdy...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Lato w pionierskiej chuście Jelena Malisowa, Katierina Silwanowa
Ocena 8,2
Lato w pionier... Jelena Malisowa, Ka...

Na półkach:

„Miłość w słowach się nie mieści
Dam ciszy grać(…)
Czy to normalne jest
By z dnia na dzień oszaleć tak?”

Czytałam ją przez 10 godzin, ale dopiero z każdą kolejną, która upływa, dociera do mnie, jak potężna to była historia…
Bo są takie miłości, które skradają się po cichu, podchodzą coraz bliżej, oplatają, owiewają płatek ucha ciepłym oddechem.
I wyrywają serce.
Można tylko stać, szeroko otwierać oczy i liczyć na to, że można dalej żyć bez serca.
Komu je oddać, jeśli właśnie nie takiej miłości?

🛶 „Lato w pionierskiej chuście” - K. Silwanowa, J. Malisowa 🛶
[Współpraca reklamowa @insignis_media ]

Wysiadam z samochodu tuż przed bramą. Moje ciało natychmiast chłodzi mżawka. Patrzę na zardzewiały metal i wyrwane pręty. Waham się przez chwilę, czy powinnam zrobić chociaż krok do przodu. Wtedy w oddali dostrzegam sylwetkę Jury. Mijam bramę biegiem, żeby nie stracić go z oczu. Od tego momentu idę za nim krok w krok.

Obserwuję go, gdy zagląda w czarne, wybite okna stołówki.
Nasłuchuję jego kroków, gdy znika w budynkach pionierów.
Idę, mimo deszczu, gdy przecina boisko, korty i okrąża pozostałości basenu.
Wskakuję na skrzypiącą karuzelę chwilę po tym, gdy z niej schodzi.
Przystaję, gdy podchodzi do miejsca, gdzie płynęła kiedyś rzeka.
Stawiam ostrożnie każdy krok, żeby nie zapaść się w brązowej brei.
W końcu ją widzę.
Ogromna i piękna, tuż nad dawnym brzegiem.
Jura rozchyla poplątane gałązki wierzby i znika za kotarą z liści.
Wchodzę za nim.
Wyczekująco patrzę i czekam, aż zacznie opowiadać.
Tu, pod wierzbą, gdzie wszystko wygląda niemal tak samo jak 20 lat temu, upływ czasu przestaje mieć znaczenie.
Jura zabiera się do pracy i zaczyna mówić.
Ani ja, ani on, żadne z nas nie jest w stanie przewidzieć, czy historia, którą opowiada, to koniec…
A może dopiero początek?
- Lato 1986 roku. Obóz pionierski „Jaskółka”. Wołodia… Mój Wołodia. Mieliśmy nigdy o sobie nie zapomnieć. - Bierze głęboki oddech i wbija łopatę w ziemię.
_
To nie była łatwa historia. Pod względem emocji i pod względem objętości. Chyba najdłuższa, jaką przeczytałam. Równe dziesięć godzin śledzenia tekstu. W niewielu przypadkach warto. W tym - tak.
❤️

Zaczytana Querida

„Miłość w słowach się nie mieści
Dam ciszy grać(…)
Czy to normalne jest
By z dnia na dzień oszaleć tak?”

Czytałam ją przez 10 godzin, ale dopiero z każdą kolejną, która upływa, dociera do mnie, jak potężna to była historia…
Bo są takie miłości, które skradają się po cichu, podchodzą coraz bliżej, oplatają, owiewają płatek ucha ciepłym oddechem.
I wyrywają serce.
Można...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie mogę uwierzyć w swoje szczęście…

🌊„Ktoś tu był przed Tobą” - Natalia Brożek🌊

Światła gasną. Przyciszone głosy milkną jeden po drugim. Zapadam się głębiej w fotelu i opieram głowę o ramię męża. Czuję, jak materiał długiej sukni delikatnie ociera się o moje kostki. Właśnie w tym momencie obraz na wielkim ekranie ożywa, a z głośników zaczyna płynąć spokojna melodia. Przerywa ją głośne uderzenie. Mimowolnie wstrzymuję oddech.

Film się zaczyna. Cały ekran wypełnia teraz Jego twarz… Czytam jeszcze raz tytuł, który czytałam już setki razy. W gazetach, na ulicach, w każdym serwisie informacyjnym i plotkarskim. Nagła smierć jednej z reżyserek sprawiła, że jego popularność, już na etapie zdjęć, przekroczyła wszelkie wyobrażenia.
„Czerń w twoich oczach”

Pełne mroku spojrzenie Pedra niepokoi i hipnotyzuje. Zerkam na rząd niżej i ledwo powstrzymuję westchnienie. Gdy odebrałam telefon od obcego numeru i usłyszałam, że wygrałam dwa bilety na oficjalną premierę, myślałam, że nie mogę być bardziej szczęśliwa. My? W sali kinowej wypełnionej moimi ulubionymi aktorami? Mogący podziwiać najbardziej kontrowersyjne dzieło ostatnich lat przed wszystkimi innymi ludźmi?

Rząd niżej siedzi nikt inny, a właśnie Pedro. Gdy odwraca się do kobiety po prawej, widzę profil jego twarzy i błądzący po niej uśmiech. Mam ochotę się uszczypnąć. Zanim to zrobię, spoglądam jeszcze na dziewczynę. Wygląda na zszokowaną. Chociaż widzę ją jedynie bokiem i w półmroku, nie mogę nie dostrzec szeroko otwartych oczu i lekko rozchylonych warg. Siedzi wyprostowana i spięta. Kim jest? Wygląda, jakby znalazła się tutaj przez przypadek. Ale tuż obok Pedra…?

Mąż ściska lekko moją dłoń, więc ponownie skupiam się na początku filmu. Odprężam się i, tak w razie czego, szczypię dwa razy w lewą rękę…

- Hej, Maju… Chyba przysnęłaś. - Powoli dociera do mnie głos męża. Rozchylam powieki i natrafiam na rażące słońce.
- Nie, nie nie… - Wzdycham zrozpaczona. - Miałam taki realistyczny sen! Śniła mi się książka, którą wczoraj skończyłam czytać. Chyba wpłynęła na mnie bardziej, niż mogłam się tego spodziewać. To wszystko było takie prawdziwe! - Podnoszę się powoli z koca i zanurzam nogi w ciepłym piasku. - Musiałeś mnie budzić?!
- A skąd mam wiedzieć co byś z tym całym Pedro zaraz… Auć! - Mąż złapał się za ramię, jakbym uderzyła go o wiele mocniej, niż to zrobiłam.
- Pedro by mnie nie obudził, bo nie pozwoliłby mi w ogóle zasnąć… - Dodałam, pakując się w jeszcze większe kłopoty i spojrzałam na jego minę. - Och, daj spokój! Mam na myśli to, że wczoraj czytałam, aż skończyłam, bo nie widziałam innej opcji. Ta książka nie dała mi zasnąć. Więc pośrednio to Pedro… - Rzuciłam mu najbardziej niewinny uśmiech, na jaki było mnie stać i szybko ruszyłam w stronę morza, żeby pozbierać myśli.

A myśli mam tak wiele! Natalia po raz kolejny dała mi książkę, którą pokochałam❤️ Rozwijająca się relacja między Sonią i Pedro, była jak gorący plaster na moje serce. A tajemnicza śmierć, która zapoczątkowała kolejne trzymające w napięciu wydarzenia, były tym, co wzbudzało moje serce do bicia w szalonym tempie. Nachodzące na siebie warstwy romansu i thrillera zgrały się idealnie.

I chociaż wielu z Was, gdy będziecie trzymać tę książkę, będzie mogło powiedzieć: Ktoś tu był przed Tobą…
To zapewniam, że będziecie ją czytać i przeżywać tak, jakby była pierwsza❤️

Zaczytana Querida

Nie mogę uwierzyć w swoje szczęście…

🌊„Ktoś tu był przed Tobą” - Natalia Brożek🌊

Światła gasną. Przyciszone głosy milkną jeden po drugim. Zapadam się głębiej w fotelu i opieram głowę o ramię męża. Czuję, jak materiał długiej sukni delikatnie ociera się o moje kostki. Właśnie w tym momencie obraz na wielkim ekranie ożywa, a z głośników zaczyna płynąć spokojna melodia....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka - symbol. I to niesamowity❤️
Już zawsze będę pamiętać, że czytałam ją w tym czasie. Że wypełniała moje myśli, gdy podpisywaliśmy umowę, byliśmy u notariusza, pakowaliśmy się i wreszcie dzisiaj - odbieraliśmy klucze. Nie mogłam trafić na piękniejszą historię! Historię pewnego końca i początku. Jak mi się to wszystko razem poukładało w głowie🥹

KOCHAM magiczną nutę, która sprawia, że „Pewne włoskie lato” staje się taką „moją” książką. Najbardziej w moim stylu. Najbardziej w moim guście. Nietuzinkową.

_
Jeszcze… tylko… dwa… stopnie… - Ach! - Wzdycham głęboko ze zmęczenia, ale i z zachwytu. Słońce zaczyna palić moją skórę. Nim zrobię chociaż krok więcej, kucam na szczycie kamiennej ścieżki i wyciągam butelkę wody, którą zabrałam z hotelu. Żeby tylko tutaj były - myślę. Próbuję wyrównać oddech i skupiam się na widoku. Gdy wpatruję się w Positano, zaczynają szklić mi się oczy. Wciąż nie wierzę, że tutaj jestem. Ale jestem, prawda? I one też się pojawią. Nie byłoby mnie tutaj, gdyby miało ich nie być. W chwili, w której kończę tę myśl, po ostatnich stopniach wspina się Katy. Zauważa mnie i zaczyna energicznie machać.
Jesteś - myślę.
Patrzę jej prosto w oczy i spojrzeniem staram się ją zapewnić:
Poczekamy na Carol. Razem.
_

Co jeszcze muszę dodać! Gdy tylko skończyłam czytać, tak bardzo zapragnęłam zobaczyć te wszystkie miejsca na żywo. Zameldować się w hotelu Poseidon, który naprawdę istnieje! Spróbować tego pysznego jedzenia. O mamo, ile tam było jedzenia! Po lekturze byłam syta - w każdym możliwym znaczeniu tego słowa❤️
Zaczytana.querida

Książka - symbol. I to niesamowity❤️
Już zawsze będę pamiętać, że czytałam ją w tym czasie. Że wypełniała moje myśli, gdy podpisywaliśmy umowę, byliśmy u notariusza, pakowaliśmy się i wreszcie dzisiaj - odbieraliśmy klucze. Nie mogłam trafić na piękniejszą historię! Historię pewnego końca i początku. Jak mi się to wszystko razem poukładało w głowie🥹

KOCHAM magiczną nutę,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przyszłam… z sentymentu.

🎶 „To zawsze byłeś Ty” - Ada Tulińska 🎶

Czuję, jak z każdym kolejnym ruchem roztańczonej młodzieży, moje żebra coraz mocniej wbijają się w barierkę. Przesuwam dłonie po zimnym metalu i próbuję się odepchnąć, żeby zyskać chociaż odrobinę więcej miejsca, ale to na nic. Chciałaś pierwszy rząd? Masz pierwszy rząd - myślę. Ale nie żałuję. Wzrokiem zgrabnie omijam tłoczących się przede mną ochroniarzy i wpatruję się we wciąż pustą scenę.
- Zaczynajcie! - Krzyczy ktoś z daleka. Odpowiadają mu tysiące radosnych okrzyków i pisk, który wwierca mi się w bębenki.

Przypominam sobie Eryka i Adriana z czasów szkolnych. Chodziliśmy do jednej klasy, ale nie zamieniliśmy nawet słowa. Prawie… Ja, zawsze w pierwszej ławce, zawsze przygotowana, spięta i przeżywająca każdą ocenę, jak ostateczny wyrok. Zdecydowanie bliżej było mi do Weroniki. Kto by pomyślał, że po 8 latach Ci buntownicy, na których tylko dyskretnie zerkałam, gdy nikt nie patrzył, będą tak sławni. Że przyjdę na ich koncert i ledwo łapiąc oddech stwierdzę, że nigdy nie widziałam na żywo większego tłumu. Że to wszystko będzie pomysłem… Weroniki. Przynajmniej tak słyszałam. Ludzie mówią, że to ona ich zaprosiła, żeby uratować naszą szkołę przed zamknięciem. Charytatywny piknik z gwiazdą wieczoru. Uśmiecham się pod nosem. Gdy mówiłam „prawie”, miałam na myśli jedyną okazję, gdy znalazłam się na tyle blisko chłopaków, żeby zamienić z nimi słowo. Tamten dzień wiele zmienił. Plotki rozchodziły się tak szybko. Cała szkoła mówiła tylko o jednym. Ile było w tym prawdy? Nie mam pojęcia, ale i ja mam swoje wspomnienia z tego dnia, które zamknęłam na klucz. Co schowała Wera? Wie tylko ona…

Reflektory włączają się jednocześnie i oślepiają wszystkich swoim blaskiem. Na sekundy przed tym, aż popłynie muzyka, myślę jeszcze, że skoro ta trójka znowu skrzyżowała swoje ścieżki, to nie ma opcji, żeby to się tak skończyło. Tylko… jak się skończy? Przebiega mnie dreszcz ekscytacji. Na myśl o koncercie i na myśl o tym, co się jeszcze wydarzy.

Krzyk tłumu zagłusza wszystko inne.
Widzę ich.
Zaciskam mocniej dłonie na barierce i daję się porwać emocjom.

Gdy zaczynają śpiewać - wszystko inne traci sens.

Gdy zaczynam czytać… wszystko inne traci sens❤️
_
Wciągająca, porywająca, elektryzująca, wspaniała! I KONTROWERSYJNA🔥
Ta książka jest muzyka - Wasza ulubiona❤️

Zaczytana Querida

Przyszłam… z sentymentu.

🎶 „To zawsze byłeś Ty” - Ada Tulińska 🎶

Czuję, jak z każdym kolejnym ruchem roztańczonej młodzieży, moje żebra coraz mocniej wbijają się w barierkę. Przesuwam dłonie po zimnym metalu i próbuję się odepchnąć, żeby zyskać chociaż odrobinę więcej miejsca, ale to na nic. Chciałaś pierwszy rząd? Masz pierwszy rząd - myślę. Ale nie żałuję. Wzrokiem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Minęło 6 lat…

🌻„Odrodzenie dzikich kwiatów” - Micalea Smeltzer🌻

Nie wierzę, że ją widzę. Ale to musi być ona.

Wyjechała tamtego lata, gdy… Te słowa wciąż nie potrafią przejść mi przez gardło. Zamykam i otwieram usta bezdźwięcznie. Zaciskam oczy, żeby odgonić łzy. Nadal boli, chociaż tylko wszystko obserwowałam. Jak musiało boleć ich… Coś bezpowrotnie zmieniło się w okolicy, gdy zniknęła. Długo chwytałam się szalonej myśli, że to tamten krzyk osiadł na płatkach kwiatów, chyląc ich główki ku ziemi. Tamtego lata przekwitły po raz ostatni. Wiosną na próżno sięgałam wzrokiem za dom Thayera. Zobaczyłam tylko uschnięte patyki. Przez kolejne lata kruszył je wiatr, aż zniknęły zupełnie. Naiwnie wierzyłam, że nasiona wciąż przesypują się wraz z piaskiem i każdej wiosny wyczekiwałam chociaż jednego kwiatu, który przetrwał. Właśnie wpatrywałam się w tę znajomą przestrzeń uparcie i z coraz szybciej bijącym sercem, bo wydawało mi się, że widzę czerwone płatki, gdy moją uwagę odwrócił samochód wjeżdżający na podjazd Allison.

Nie wierzę, że ją widzę. Ale to musi być ona. Salem.

Idealna. Dwutomowa historia Salem i Thayera to jedna z moich ulubionych historii o miłości. Pierwszy tom był ziarenkiem. Tym, które oglądałam pod słońce na czubku palca. Hipnotyzował i miażdżył. Osiadł w moim sercu, by teraz, po przeczytaniu ciągu dalszego, w końcu rozkwitnąć. To, co z niego wyrosło, zostaje na zawsze. Bo dzikie kwiaty mają to do siebie, że nie tak łatwo je zniszczyć. A dzikie kwiaty, które za nawóz biorą miłość, są nie do pokonania.

- Thayer…?
Salem stoi przed domem z bukietem najcudowniejszych peonii, jakie kiedykolwiek widziałam. Rozgląda się, chociaż doskonale wie.

- Salem…?
Siedzą w domku na drzewie, słyszę ich głosy. Przestrzeń wypełnia śmiech, którego tak bardzo brakowało.

Mija kolejny rok. Znowu tyle się zmieniło. Tyle niepewności wstrząsało ich sercami. I moim. Ale jedno jest pewne. Łąka za domem jeszcze nigdy nie była taka piękna.

Tysiące kwiatów kołysze się w rytm wiatru.
Już nic ich nie zniszczy.
Nic.

Zaczytana Querida

Minęło 6 lat…

🌻„Odrodzenie dzikich kwiatów” - Micalea Smeltzer🌻

Nie wierzę, że ją widzę. Ale to musi być ona.

Wyjechała tamtego lata, gdy… Te słowa wciąż nie potrafią przejść mi przez gardło. Zamykam i otwieram usta bezdźwięcznie. Zaciskam oczy, żeby odgonić łzy. Nadal boli, chociaż tylko wszystko obserwowałam. Jak musiało boleć ich… Coś bezpowrotnie zmieniło się w...

więcej Pokaż mimo to